Napisałem kiedyś tekst zatytułowany „O integracji środowisk”, już nie pamiętam dokładnie o czym on był, ale chyba o charyzmatach, wokół których gromadzą się lokalne mafie. Głównie chodziło o tak zwaną jakość szkolnictwa i inne fetysze. Dziś muszę napisać drugą część tego tekstu i ona będzie w całości o nas, ludziach skupionych wokół bloga mojego i toyaha.
Prawie od samego początku myślałem o tym, by wokół tego co robimy zorganizowało się jakieś, przepraszam wszystkich, środowisko. Nie organizacja ze strukturami i hierarchią ale środowisko, czyli grupa samodzielnych ludzi, którzy są na tyle aktywni, twórczy i dynamiczni, by wzajemnie się inspirować i nadawać całemu temu układowi odpowiednią dynamikę. W wymiarze znanym z blogosfery chodzi o to, by każdy kto chciałby sfederować się z tym blogiem grał na siebie i na swój osobisty sukces, oczywiście bez szkody dla koherencji i dynamiki innych elementów układu. Jeśli ktoś nie rozumie, pokazuję i objaśniam. Jest mnóstwo ludzi, którzy nigdy nie dotkną nawet żadnej mojej książki, a będą kupować i czytać wszystkie książki Toyaha. I wyobraźcie sobie, że mi ani razu nie przyszło do głowy, by tych ludzi namawiać do zakupienia u mnie czegokolwiek. Podobnie jak nigdy nie przyszło mi do głowy, by na blogu Toyaha umieszczać linki do mojego bloga i zachwalać tam jakieś swoje teksty. To jest coś niesłychanie krępującego, bo świadczy po prostu o tym, że autor nie troszczy się o sukces, ale o coś, czego ja absolutnie nie toleruję, czyli, że domaga się akceptacji otoczenia dla swoich poczynań. Jeśli ktoś ma taki problem powinien poszukać sobie grupy wsparcia. Żaden z naszych blogów nie jest taką grupą. Więcej, uważam, że każda próba zepchnięcia naszych blogów w tym kierunku zbliża nas do katastrofy. Tak więc poczynania zmierzające do uczynienia z nich czegoś podobnego będą przeze mnie bezwzględnie tępione. To jest coś absolutnie najgorszego, gorsze jest tylko nieprzysłanie w terminie tekstu do „Szkoły nawigatorów”.
W czasie prowadzenia bloga odnotowałem jedynie dwa przykłady postawy znamionującej pełne zrozumienie mojej intencji. Mam tu na myśli ludzi, którzy chcą zajmować się twórczością, a nie komentatorów. Jedną z tych osób jest Jola Gancarz, której książka niebawem znajdzie się w naszej księgarni, a druga to Marcin Dudziak, o którym pisał wczoraj Toyah. Marcin jest z nami od bardzo dawna, choć nie komentuje, ani nie pojawia się na targach zbyt często. Tak więc większość czytelników go nie rozpoznaje. Szansę na poznanie Marcina mieli tylko ci, którzy zaglądają na targi w Warszawie, a i to jedynie z rana w czwartek lub piątek. Jak wiecie Marcin Dudziak jest reżyserem filmowym. Ma do tego jeszcze taką ambicję by kręcić filmy bez wchodzenia w układy z PISF i innymi instytucjami propagandowymi zajmującymi się kreowaniem różnych płaskich fikcji. Od ponad dwóch lat Marcin próbował zainteresować mnie swoim filmem, kręcił ten film, montował, czasem się spotykaliśmy i gadaliśmy, a on mi o tym opowiadał. Do tego jeszcze chciał, żebym sam napisał scenariusz do nowego filmu, który miałby powstać na bazie mojej książki „Dom z mchu i paproci”. Ja, jak wiecie, słabo się do tego nadaję. Marcin niedawno ukończył swój film, nosi on tytuł „Wołanie” i wszystko w nim, od pierwszego ujęcia aż do ostatniego podpisu pod umową dystrybucyjną zostało przez niego samego zrobione i załatwione. To znaczy, że film „Wołanie” nie jest owocem kompromisów, nie jest też owocem frustracji, nie powstawał wśród głupich uśmiechów i fałszywych deklaracji. Marcin Dudziak złożył jednak kiedyś pewną deklarację. Otóż napisał tekst do pierwszego numeru „Szkoły nawigatorów”, w którym dokładnie nakreślił sposób w jakim działa ten nasz nędzny przemysł filmowy. Potem zaś zrobił wszystko, by w się w tym śmietniku nie zanurzyć. To nie było bynajmniej proste, nie było uspokajające i nie gwarantowało sukcesu. Po co więc on się tym zajął? Po jaką cholerę nakręcił osobisty film, z dwoma postaciami pierwszego planu, jednym kobiecym głosem i trzema naturszczykami? Po to samo, co jest powodem naszych tutaj spotkań – żeby pokazać, że można, że człowiek jest wolny, niezależny i nie musi układać się z ludźmi, których nie szanuje, nie lubi i nie poważa. Głównie za ich postawę i słabe efekty pracy.
Marcin zaangażował się w ten film finansowo i osobiście, ryzykując właściwie wszystko. Ktoś może powiedzieć, żebym nie przesadzał, bo Dudziak jest młody i nawet jak na tym straci, to się odbuduje. Tak? To niech taki ktoś sam wywali parę setek tysięcy na produkcję. Co to jest za sztuka? Pierdnąć w mąkę, jak się mówiło dawnymi laty na Rycicach w Dęblinie. Film Marcina jest, jak nadmieniłem, bardzo osobisty. Zanim powiem na czym to polega wspomnieć muszę, że nie jest to jego pierwszy film. Ten wcześniejszy był krótki, trwał osiemnaście minut i można go gdzieś znaleźć w czeluściach internetu. Marcin na pewno tu zajrzy i wrzuci nam link. O czym są te filmy? O relacjach dziecka z ojcem. To jest jedyna treść tych obrazów i ona jest podana tak, że w zasadzie trzeba by się rozpłakać. W tym nowym filmie „Wołanie” mamy ojca, który jedzie z synem na wakacje i w zasadzie jedyne co ma temu synowi do powiedzenia to polecenia i rozkazy. Gdyby ten ojciec był jeszcze typem harcmistrza, co rozpala ogień pocierając dwa patyki, ale nie, to jest ktoś zupełnie inny. To jest człowiek, który stara się zaimponować swojemu, o wiele odeń dojrzalszemu dziecku. Jak to wychodzi, sami możecie zobaczyć, więcej ujawniał nie będę. Marcin zrobił film oszczędny i skondensowany, bo na coś takiego tylko pozwoliły mu okoliczności i do tego jedynie nadawały się jego emocje. Tak jak napisałem, obydwa te filmy są o ojcu, a pewnie kolejny też o nim będzie. Tak to już jest w życiu. Dla mnie najciekawsze w tym całym projekcie jest to, że Dudziak przełamał zmowę dystrybutorów. Znalazł kina, które zgodziły się ten film pokazywać i stał się przez to niezależnym dystrybutorem. Oczywiście, na takie filmy jak „Wołanie” nie przyjdzie zbyt wiele osób. No to co? Na ten blog też początkowo nie przychodziło zbyt wiele osób. Jeszcze dwa lata temu klikalność była tu rzędu 700 odsłon na dobę. Czy ja zrezygnowałem wtedy z pisania? Myślę, że choć droga, którą sobie wybrał Marcin jest dużo trudniejsza niż moja, on będzie to ciągnął dalej. Choć wiadomo przecież ile trzeba się namordować, żeby zrobić coś tak niezwykłego jak film. To nie jest książka, piosenka czy obraz.
Tak się składa, że przedsięwzięcie tak skomplikowane daje szansę ludziom, którzy chcą zaprezentować swoje umiejętności, że tworzy się wokół takiego projektu jakieś środowisko właśnie. A ludzie, którzy je tworzą są niezależni, samodzielni i twórczy. I to jest jeszcze lepsze niż nasze tutaj blogowanie. Kiedyś Marcin zadzwonił i zapytał czy znam jakichś muzyków, którzy pomogliby mu zrobić muzykę do filmu. No i ja oczywiście znałem, brat Huberta Czajkowskiego, Karol, którego płyty sprzedajemy jest autorem muzyki do „Wołania”. Tomek Bereźnicki projektował plakat i ulotkę reklamową do tego filmu, a my go z Toyahem opisujemy tutaj, bo Marcin Dudziak to nasz człowiek, który poświęca czas każdego ranka, poświęca swój cenny czas reżysera filmowego, który mógłby przecież przeznaczyć na spotkanie z Gutkiem, albo jakimś aktorem, albo kimś jeszcze innym, na czytanie naszych blogów.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl
A tu jest blog Marcina i lista kin, gdzie wyświetlają „Wołanie”.
http://marcindudziak.salon24.pl/
Organizujemy dla Gabriela wieczory autorskie a dla Marcina kina 😉
Będę na widowni.
Bodakowski nawet sie szarpnal na recenzje : http://prawy.pl/z-kraju/10856-wolanie-nowy-polski-film-w-kinach
A w Lublinie jak zwykle ku..a niczego nie ma. Nie ma Coryllusa. Nie ma Dudziaka. Nie ma nic. Galerie, kurna handlowe.
Z innej beczki..
„Ulubiony” kraj gospodarza blogu GB zamierza wyslac wojsko zeby „bronilo” Polski i innych krajow nadbaltyckich . Chyba beda bronic Polski przed Polakami bo strasznie Rosja akurat teraz kiedy wladze w „bananowych republikach” nadbaltyckich zaczynaja sie zmieniac na „inne”, moze trafiac tylko dla kogos o wyjatkowo ubogich zdolnosciach umyslowych:
nie zaskoczyl link wiec doklejam:
http://www.telegraph.co.uk/news/politics/11918505/Michael-Fallon-UK-to-send-troops-to-Baltic-states.html
Chcą tu wysłać wojsko? Ja pierniczę…..Jak do Indii.
Kompania się reaktywuje.
Angielczykowie ante portas? no to: „…przed Twe ołtarze zanosim błaganie Ojczyznę naszą racz zachować Panie” (słowa uaktualnione)
Panie Gabrielu sprzedaje Pan ksiązki na swojej stronie….czy mozna by było dodać dodatkową funkcje gdzie czytelnicy mogliby sobie sciagać książki w PDF, mam na myśli ksiązki które dawno wyszły z obiegu…te które z tej czy innej przyczymy NIKT nie wydrukuje ani nie sprzeda w księgarni…myślę iż nawet z pozycji marketingowej dodanie ksiązek za darmo do ściągania było by ciekawe…nie mówiąc juz o aspekcie edukacyjnym…Mówiąc ze swego doświadczenia, gdyby nie internet i ksiązki które sciągałem w PDF nigdy nie miałbym mozliwości poznania tylu „wykletych” autorów oraz perspekryw historycznych..
Zrob cos to bedzie.
Ale ja nie mam takich książek, wszystkie są w papierze. Jeśli dam darmówki w pdf, kto mi kupi cokolwiek?
Ja mam na myśli ksiązki dostepne na internecie do ściągnięcia w PDF..jest tego trochę, cześć to pozycje archiwalne, dokumenty ogrinały. Jest tego sporo w języku angielskim ale zaczynają sie też pojawiać w jezyku polskim…zresztą byc może znależliby się ludzie którzy te ksiażki by przetłumaczyli. To bardziej chodzi o dwie sprawy…pierwszą to Pana chęć i odwagę (gdyż te pozycje nie cieszą sie popularnością w kręgach poprawnych politycznie) a po drugie czy serwer na którym jest umieszczona strona ma mozliwości odpowiedniej pojemności do zamieszczenia plików i ich udostepniania…
Jeżeli chodzi o same pliki to ja mam trochę namiarów…:)
Myślę też o plikach video…naprzykład archiwalnych wywiadach z autorami..i innymi ciekawymi postaciami
!!!
„Film charakteryzuje się brakiem akcji, długimi ujęciami, zdjęciami nieciekawej wypłowiałej przyrody, estetyką niczym z czasów PRL. Ogromną zaletą filmu są długie ujęcia wody i nieustanny szum rzeki.”
Tyle Bodakowski z filmu zakumal.
I jak Ci pisałem chca doradzac w sprawie kolei:
„Rząd Wielkiej Brytanii jest gotów wesprzeć polską branżę kolejową, posiadając w tej kwestii doświadczenie dotyczące przede wszystkim liberalizacji kolei, która prowadzi do zapewnienia bardzo dobrej oferty pasażerskiej i towarowej – powiedziała Claire Perry, podsekretarz stanu ds. transportu w Ministerstwie Transportu Wielkiej Brytanii.”
nie chwal sie tylko wrzucaj.
Coś jak elektroniczna lektura uzupełniająca często w oryginale.
To by było „dla sławy…” 🙂
Piekny pomysl na polozenie wlasnego biznesu. Darmowe pdfy. Sa ksiazki w plikach za darmo, ale to sa teksty do ktorych prawan autorskie juz wygasly.
zaloz taki serwer i wrzucaj. Na razie to masz pomysly jak innym czas zagospodarowac.
Czy ja sie Pana pytałem o zdanie?
Na szczescie nie, ale teraz juz wiesz. Wujek dobra rada otrzymal rade od innego wujka i sie oburzyl.
Cytat „na szczęście nie” – Tak to mocno zabrzmiało…
chateau-margaux.com – na 20 lat do przodu maja wyprzedane. Ludzie maja poinwestowane i w tym rejonie prosze sie spodziewac zadnej wojny. Butelki mozna tylko na aukcjach kupic. Butelka po kilku latach podwaja swoja wartosc. Cene na wino robia ostatnio Chinczycy, ktorzy kupuja wszystko czego nie da sie wyprodukowac w nieograniczonych ilosciach, tzn. takich, ze podaz bedzie ograniczona przez zbiory i dlugotrwaly proces technologiczny. Na takie dobra zawsze beda klienci, wysoka cena i popyt, ktorego nie trzeba pobudzac reklama i marketingiem. Wrecz przeciwnie, trzeba bedzie sie dostac do wewnerznego kregu, zeby moc wylozyc na stol sztapel gotowki. Polecam to pod rozwage, taka dzialanoscia warto sie zajac, a nie wrzucaniem darmowych pdf, dla nie wiadomo kogo i po co?
Jest to jeden z najsłabszych tekstów jakie napisałeś, więc powtórzę – weź się w garść.
Na niego zawsze mozna liczyc 😀
Wypowiedz godna eksperta z Wall Street Journal…może te strategie powinnieś na bilbordach umieszczać aby ludzie podziwiali przednie myśli inwestycyjne…:)
Zamiast sie silic na sarkazm, napisz o czyms co jest aktywnoscia, ktora w perspektywie (najlepiej dlugodystansowej) przyniesie jakies pieniadze i bedzie miala jakis ogolny benefit. Bo jak juz zauwazyles te darmowe pdf sa bez sensu.
Powtarzasz sie Boson, a to jest gorsze niz slaby tekst.
Przesadzasz – Burmistrz do Coryllusa zadzwonił – znaczy pisanie przynosi efekty 😉
Wiesz tak sie składa iż poszukując różnych materiałów zródłowych trafiałem na strony internetowe które stały się nastepnie stronami godnymi uwagi. Pozycjonowanie stron, nie polega tylko na słowach kluczowych ale także na zawartości i popularności pewnych tematów w wyszukiwarkach. Dlatego też jeżeli chodzi o podnoszenie rankingu i popularności stron ( a co za tym idzie potencjanlej sprzedaży) warto jest dodawać zawartości potencjalnie „poszukiwanej”. Wystarczy zobaczyc dane o pewnych tematach czy plikach i ilości wejść czy ściągnięć…jeżeli jest tobie nieznane pojecie „Loss Leader” to radzę poczytać o tego typu strategiach…
No tak, ale po co?
Napisałbyś lepiej jak to neutrino wali zapachami w łeb Model Standardowy.
„„I think the significance is – clearly there is physics that is beyond the Standard Model.” –
co po co?
Powiedz ile tu ksiazek kupies i jak sie to ma do twojego pozycjonowania stron? To kluczowa informacja. Ja tu trafilem przypadkiem i zrobilem kilka zakupow. Tak sie to ma do tych clever internetowych strategii, ktore sam przerabialem, to sa strategie zasysania przypadkowego szlamu i liczenie na to, ze ten szlam wyda przez moj sklep pieniadze. To bez sensu jest.
„This contradicted the Standard Model of particle physics and changed calculations about the nature of the Universe, including its eternal expansion.”
Jasne ….za to kupowanie wina to jest pomysł na zycie..:))
no i wszystko jasne. Juz mi nic wiecej nie tlumacz. Dowiedzialem sie wszystkiego co istotne.
napij sie winka…poprawi ci poziom testesteronu…
Ostatnio w branżowej prasie kolejowej wypowiada się ambasador Wielkiej Brytanii w sprawie prywatyzacji spółek kolejowych. Chwali Polaków za tempo prywatyzacji oraz namawia na jeszcze. Ponadto tłumaczy, że teraz w Polsce jest dobrze na kolei, a będzie jeszcze lepiej. Nie ma co sam ambasador!
„…posiadając w tej kwestii doświadczenie dotyczące przede wszystkim liberalizacji kolei…”
Co to w ogóle znaczy „liberalizacji kolei”, no ale przyjmijmy, że chodzi o totalną prywatyzację, już podzielonej PKP. No to oni są w tym najlepsi! Wiele lat temu wpadli na ten genialny pomysł rozczłonkowania ichniej PKP, kto inny zajmował się trakcją, kto inny wagonami itd. itd. Nie wiedziała lewica, co czyni prawica. Musiało dojść do kilku katastrof kolejowych, zginęli ludzie aby zrozumieli, że musi być tak jak poprzednio- skonsolidowane zarządzanie koleją.
Inna sprawa, że na polskie koleje od dawna ślinią się Niemcy (DB) i mają w tym spore sukcesy. Może dotychczasowy Wielki Nieobecny* w naszym regionie, postanowił się nieco odkryć i skorzystać z podziału dostępnych fruktów, a chętnych jest coraz więcej… .
*) „nieobecność, to wyższy stopień obecności..”
1. Coryllusowi bardzo dobrze idzie pisanie wartościowych tekstów, więc jak Valser rzekł, lepiej zrobić coś samemu niż zagospodarowywać komuś czas, który już jest dobrze zagospodarowany.
2. Jeśli ktoś na poważnie myśli o zbudowaniu w sieci zbioru darmowych + wartościowych pdf’ów, wzbogaconego o materiały audio i video, to potrzebuje zdecydowanie bardziej rozbudowanej strony www. Pomijając sprawę kosztów, mam wrażenie, że w obecnych czasach strony na których nie ma ciągłego ruchu (czyli częstych aktualizacji / nowych materiałów / żywego forum dyskusyjnego) szybko „odchodzą w niebyt”, a przecież częste aktualizacje/nowe materiały wymagały by stałego zaangażowania osoby lub grupy osób.
Reasumując – Jest to dobry pomysł, ale do realizacji potrzebuje osoby/osób które się tym zajmą na poważnie. Zrobienie tego przy okazji/w wolnej chwili to przepis na fiasko.
skonczyly sie argumenty, zaczelo sie przygadywanie.
Chyba trzeba będzie ruszyć 4 litery.Bo nikt za mnie tego nie zrobi. A jak tam twoje targi?Jakieś konkrety już są?
Kiedys tu na blogu przeczytalem tekst o zbieraniu znaczkow. Znam paru ludzi, ktorzy maja takie hobby. To kosztowna sprawa, bo znaczki produkuja non stop. Do tego jest dorobiona teoria, ze to niby jest inwestycja w przyszlosc i ze ta makulatura nabiera z czasem wartosci. Jak jest naprawde to wszyscy wiemy. Ja mysle, ze wiecej sensu ma zbieranie z restauracji kufli po piwie, bo to nic nie kosztuje, a ma wymiar praktyczny, ze mozna sobie w domu polac piwko do cienkiego lub grubego szkla. Jestem entuzjasta kazdego hobby, ktore podnosi kwalifikacje i ostatecznie rowniez przynosi jakis dochod.
Sammeln ist eine Sünde. Tak samo jest z gromadzeniem danych, ktore potem bezplatnie sie udostepnia. Pomysl, z darmowymi pdf to jest sabotaz dzialalnosci opartej o sprzedaz tresci. I jesli tresc jest wartosciowa to musi miec swoja cene. Kolega Mullins zdaje sie tego nie rozumiec wiec albo dostaje wciaz pieniadze od mamy i taty, albo bierze jakas pensje z budzetu i nie zna wartosci pieniadza, ktory bierze sie z pracy.
Nic bardziej prostego Bozonie, jak napisanie tu małej recenzji notki Coryllusa, a my tu pogadamy. Na razie „weź się w garść” Panie Profesorze.
Do czego potrzebny jest pieniądz?. Wymień jeden PDF na bochenek chleba- gdzie tu pieniądz? Jeżeli zbieranie kufli z restauracji podnosi kwalifikacje to to nie jest czasami sabotaż? szczególnie jak się wynosi od kolegi , koleżanki, sąsiada itp?
Byoby milo jakbys uwazniej czytal to co pisze. Nie zachecam do dzwigania kufli z restauracji, pokazuje tylko bezsens gromadzenia darmowych tekstow.
Wszystko musi kosztowac. Darmowy chleb daja w wiezieniu i podczas rewolucji. Wtedy tylko wypada powiedziec niech sie Bog nad nimi wszystkimi zlituje i odejsc w swoja strone.
Jak juz bohater tak nalega to niech sobie wejdzie na chomikuj.pl i gromadzi co mu tam pasuje. Nie potrafie zrozumiec po co chce wciagnac w ten bezsensowny proceder innych?
Dzien dobry,
Niech Pana, Panie Gabrielu reka boska strzeze przed dawaniem swoich ksiazek na pdf!
Dzien dobry,
A mnie sie podoba ta dzisiejsza Pana notka… zreszta wszystkie Pana wpisy bardzo
mi sie podobaja, baaardzo… ale jeszcze bardziej sie ciesze, ze udalo sie Panu skupic
wokol siebie takie prawdziwe diamenty ludzkie jak Pan Tomek Bereznicki, Marcin Dudziak,
bracia Czajkowscy, Valser, Pani Jola i inni. Z tej „maki bedzie chleb”!
PS. Obejrzalam sobie film Pana Dudziaka „Les mots”… dla mnie piekny i wzruszajacy.
Jestem pewna, ze „Wolanie” to tez film, ktory warto obejrzec.
… no i dobrze, ze „sam” burmistrz Grodziska do Pana zadzwonil i obiecal zalatwienie
sprawy… chociaz zal, ze tak blaha sprawa wymagala az „takiej” interwencji… ale lepszy
rydz jak nic.
Czy Szanowni Państwo uważacie, że Gospodarz ma zbyt mało pomysłów i należy mu trochę nowych podrzucić?
Uważam, że trzyma dobrą formę od lat, a od kiedy pomysł na siebie uległ krystalizacji to forma ta wyraźnie zwyżkuje.
Myślę, że jedynych działań z naszej strony to Gospodarz oczekuje w postaci kupowania jego produktów lub propozycji takich, jak zgłoszona przez valsera i oby doszła ona do skutku.
Nie wiem jaki skutek ona odniesie, ale odbycie się takiej imprezy bez dotacji z Ministerstwa „Dziewictwa” Narodowego lub PISFu to może być promyczek dla innych.
A kiedy się deaktywowała?
Nie będziemy tego robić. To jest blog autorski
To wymaga osobnego portalu, tylko na takie sprawy przeznaczonego.
A ty weź się odwal, ok? Nie będziesz ingerował w to co robię.
Właśnie.
Zawsze tak jest, wszystkie ważne sprawy muszą się oprzeć o niego, bo reszta się go boi i woli nic nie robić. No więc ja żadnych lęków nie mam, złożyłem pismo, podpisaliśmy się tam we dwójkę i reakcja była natychmiastowa.
Te targi, które organizuje valser to teraz najważniejsza rzecz. One muszą się udać i muszą być imprezą cykliczną.
Valser co z twoimi targami?
Tego nie moge pojac, ze wszystkie sprawy musza zahaczyc – w Pana wypadku –
az o burmistrza… tutaj stety mer miasta nawet by o takim zajsciu nie wiedzial, ze
mialo miejsce.
Tak, Panie Gabrielu nie wolno miec lekow. Z polskim narodem tak sie zrobilo, ze
wiekszosc z nas zbyt szybko odpuszcza, bo… szkoda czasu, bo szkoda zdrowia,
bo to i tak nic nie da, itp. i itd. No, tak nie wolno, mysmy troche za duzo poluzowali
lejce tym biurwom, no i teraz trzeba ich troche sprowadzic do parteru.
Tutaj tez to tak dziala… obywatel sklada do urzedu pismo w obojetnie jakiej sprawie
i zaraz najdalej… w ciagu 7 dni jest reakcja urzedu!!! Nie zdarzylo mi sie aby urzad
nie zareagowal, to jest niemozliwe!
Jednak biurwy francuskie to nie to co nasze polskie, tu obywatela traktuje sie powaznie
i z szacunkiem… ale nie wolno sie poddawac, nie wolno rezygnowac, trzeba
byc nieugietym i walczyc! Zawsze i do konca… nie ma innego wyjscia!
Jako spoleczenstwo placimy horendalnie wysokie podatki i naprawde niech nie robia
laski, bo sa od tego jak… dupa od srania!
Pozdrawiam,
Panie C.
dla wielu entuzjastów twojego pisarstwa, przydałyby się jakieś represje Systemu wobec Ciebie, osoby wolnej i nieskazitelnej. Wiarygodność by się wzmocniła, a droga do sławy, o którą tak mozolnie się starasz, stanęłaby by Ci otworem, bo pieniądze nie ważne, skoro małżonka w budżetówce.
Obejrzałam film Słowa, bez entuzjazmu z nieszczerym współczuciem dla reżysera, który nie poradził sobie z monologami wewnętrznymi bohaterów, które mogłyby ubogacić intelektualnie wydumany problem staruszków ojca i syna. Samymi zbliżeniami napysk niczego o kondycji umysłowej spokrewnionych samców nie da się opowiedzieć – po prostu.
I one sie udadza Panie Gabrielu, jestem o to zupelnie spokojna. Ta impreza jest ze wszechmiar
potrzebna, tym bardziej, ze instytucje panstwowe nie beda do niej dokladac. Ja naprawde wierze, ze za 2 tygodnie bedzie koniec z tymi zlodziejskimi projektami i inicjatywami za budzetowe
pieniadze, czyli z naszych podatkow. Ze naprawde bedzie koniec z tymi zlodziejskimi fundacjami
jak ostatnio np. „Humanity in Action” gdzie w radach poustawiali sie rozni zlodzieje jak
Bujak, Smolar czy Wujec „kaprawe oko”, nie mowiac o zlodzieju obecnym ambasadorze w USA
Rychu Sznepferze, ktory zapier…la na 2 etaty, o czym wspomina Pink Panther we wczorajszym
wpisie! Ja naprawde wierze, ze srodowisko Druzyny PAD’a czyta Panski blog i wierze, ze
w pierwszym rzedzie wlasnie Sznepfer dostanie kopa w doope, a po nim ambasador
w Paryzu… jak sie czlowiek dowiaduje o takich rzeczach to az scyzoryk w kieszeni sie otwiera
z oburzenia.
Banda zlodziei, zlodziej na zlodzieju i zlodziejem pogania – to jest cos nieprawdopodobnego!
Polacy sa spragnieni prawdy… z Pana blogu m.in. emanuje prawda, tu nie ma falszu, stad plynie piekna nauka historii, tu widac troske o nasze panstwo i jego obywateli… tu nie ma sciemy!
… i to sie uda, Panie Gabrielu!
Lepiej będzie jak stąd znikniesz. Nie chcesz pisać książek, masz lęki, jesteś frustratem po prostu. Precz.
Się przygotowują….
Nie chce zdradzac szczegolow dopoki sprawy nie beda dopiete na ostatni guzik, co powinno stac sie niebawem – jeszcze przed targami w Krakowie wygenerowana bedzie oferta dla wystawcow, a w nastepnej kolejnosci dla publicznosci. Tak jak zapowiedzialem – stoiska dla wydawnictw, sprzedawcow beda bezplatne, w ofercie bedzie rowniez w przystepnej cenie nocleg i sniadania. Do tej chwili mam potwierdzonych czterech prelegentow i powiem tyle, ze sa to glosno dzwieczne nazwiska. Przewidziane jest honorarium dla prelegentow oraz noclegi i wyzywienie.
Termin imprezy – 3,4,5 czerwca 2016 roku, miejsce – Bytom.
To bedzie ciekawa impreza. Prelegenci sa z najwyzszej polki. Pretekst do imprezy jest jak najbardziej sluszny – 1050 rocznica Chrztu Polski. Wiekszosci z nas bardziej okragla rocznica sie nie trafi wiec kto odpusci taka okazje, to juz druga sie taka nie trafi. Mamy jeszcze duzo czasu do czerwca, ale juz w tej chwili moge powiedziec, ze impreza sie na pewno odbedzie. Terminy, miejsca sa zarezerwowane, prelegenci potwierdzeni, budzet jest zabezpieczony. Moge sie skupic spokojnie na tym, zeby dopiescic ta impreze w szczegolach i zeby tresc, oprawa, detale odpowiadaly randze rocznicy. Mam worek pomyslow i moge zapewnic, ze bedzie ciekawie i madrze. I nikt nie bedzie impreza zniesmaczony.
Nie bedzie zadnych coming outow, „kontorwersyjnych” wejsc, a kto bedzie szumial lewacko to w mgnieniu oka suspendowany.
Jesli sie okaze, ze pierwsza impreza wypali, ze jest zainteresowanie, to bedzie to cykliczna impreza. Zreszta, w naszym przypadku tylko takie imprezy maja sens. Jako panstowosc istniejemy 1050 lat i robienie jednorazowej imprezy nie bardzo licuje z nami – ludzmi wolnymi, ktorych jednoczy znak Krzyza i bialo-czerwone barwy.
Prace ruszyly i codziennie jest jakis maly postep. Nastepna wizyte w Polsce planuje ok. 15 listopada i do tego czasu wszystkie kluczowe punkty imprezy beda juz dokumentnie zalatwione pozytywnie. Jeszcze w tym roku odpale strone internetowa tego wydarzenia.
Przyszło mi do głowy kiedy czytałem tego posta, że tzw. sztuka może nie tyle powinna odkrywać Amerykę ale pokazać wyraźnie coś o czym już wiemy ale nie potrafimy tego wyrazić. Mamy to tak jakby na końcu języka.
Taka myśl mi się urodziła kiedy czytałem o tym reżyserze i zastanawiałem się jaki to temat może go interesować. I w końcu okazało się, że to jest relacja między rodzicem a dzieckiem. Bardzo ważny temat. Tu się wszystko zaczyna. I to jak gospodarz to opisał – ojciec próbuje zaimponować synowi a wychodzi… inaczej 😉
Niedawno kolega był na spotkaniu z panią która byłą sanitariuszką w powstaniu warszawskim. Dla niej wzorem był jej ojciec. Opowiadała, że jak wstępowała do AK to nie wróciła do domu na noc. Rodzice pewnie się martwili. Ojciec miał taki zwyczaj, że jak wracała do domu to ściągał jej płaszcz. No i kiedy wróciła to pomagając jej z płaszczem zobaczył jeśli dobrze pamiętam jakiś znaczek że została przyjęta do AK. Oczywiście wcześniej był cholernie zły. Ale jak to zobaczył to klęknął przed nią.
Ta wypowiedz to jest najlepszy przyklad na to o czym mowilem. Na mojej imprezie dla takich po prostu miejsca nie bedzie.
O, i to sie nazywa Polak potrafi! Impreza napewno bedzie udana. Pomysl ze strona
internetowa rowniez super… a 3-dniowy pobyt z noclegiem i wyzywieniem to
po prostu rewelacja! Juz zaluje, ze nie bede mogla byc na tej imprezie w przyszlym
roku, ale moze za kilka lat juz tak… bo od 5 wrzesnia tego roku „zaczynam” bardzo
intensywnie myslec o powrocie do Ojczyzny. Dzis po poludniu rozmawialam telefonicznie
z moja kolezanka Malgosia, ktora jest adwokatem w Paryzu… i ona tez powiedziala, ze
chyba zacznie sie szykowac z powrotem do Polski… Jest strasznie duzy bajzel
i zanosi sie, ze bedzie jeszcze wiekszy… coraz wiecej moich znajomych
zaczyna myslec o powrocie do Polski… tak wiec nie wykluczone, ze w niedalekiej przyszlosci zaczne odwiedzac Panskie imprezy.
A teraz zycze wszystkiego najlepszego i spelnienia marzen,
Jak Ty to, cholera, Valser robisz?:-) Rok temu myślałem, że to jakaś ściema ale widzę, że wszystko nabiera tempa i nareszcie będzie coś Naszego.Gratulacje. Trzymam kciuki
Jak to ktoś powiedział: „Żyjemy po to, żeby być wspomnieniami dzieci”. Jolaka tego nie zrozumie
Valser, to coś napisał wyżej to regularny program. Ten program kosi wszystkie inne pod którymi puszcza się te sponsorowane eventy, bo jest i z krwi, i z kości, i jeszcze z czegoś, ale nie chcę tu wypisywać, by nie zabrzmiało to zbyt pompatycznie.
Ja mam na swoim koncie wiele duzych przedsiewziec, ale to bedzie pierwsze, ktore ma wymiar polityczno-kulturowy. Zdecydowalem sie jakis czas temu, ze musze to zrobic, bo mnie po prostu szlag trafia jak widze te wszystkie mordy promowane za nicosc i antypolonizm. Te Karpowicze, Duniny, Szczygly, Raczki, Tokarczuki, Twardochy, Pilchy, Chutniki i reszte tych umyslowych i moralnych degeneratow, ktore robi tu za artystow i intelektualistow.
W tym wszystkim liczy sie jedna podstawowa rzecz. Chodzi o to, zeby slowo – obojetnie czy mowione czy zapisane, czy dotyczy przeszlosci, terazniejszosci czy przyszlosci pokrywalo sie z materialnym realnym bytem. Po stronie tych co dostaja te paszporty polityki i najki jest deficyt zgodnosci tego co sie mowi z tym co jest. Przychodzi pora, zeby dac swiadectwo temu o czym sie mowilo. Poczatek czerwca to dobry termin.
Jeszcze 2 tygodnie i odetnie sie ta holote od kroplowki budzetowej!
Zdechna smiercia glodowa!
Ten event tez jest sponsorowany, tylko, ze ja nie wyciagam reki po budzetowe pieniadze, a siegam do wlasnej kieszeni.
Ja sie jeszcze precyzyjnie w detalach nie wyartykulowalem. Pracuje nad tym. Bardziej sprawe czuje niz potrafie klarownie przedstawic.
Moge spokojnie powiedziec, ze jestem jednym z tych przebudzonych rycerzy, o ktorych mowil jakis czas temu Grzegorz Braun.
Ide w strone swiatla, ale nie mam jeszcze sprecyzowanej misji. Czuje i wiem, ze musze zrobic ta impreze i mysle, ze ona na odpowie na wiele nie zadanych pytan.
I tym bardziej sie to Panu chwali, ze nie wyciaga Pan reki
po „nasze”, a siega do wlasnej kieszeni. Ciesze sie tez, ze ma
Pan dobra „kondycje” ekonomiczna, bo to tez jest szalenie
istotna sprawa… pewnie wielu tez by chcialo, ale albo kasy brak
albo odwagi…
To dobrze, ze czuje sie Pan jednym z przebudzonych rycerzy
i ze idzie Pan w strone swiatla… najwazniejsze w zyciu jest
wierzyc i chciec cos zrobic na chwale Pana Boga i ludzi…
a sprecyzowanie misji przyjdzie z czasem.
Dobranoc,
Opowiem Wam bajeczkę.
Żołnierze Ojca na początku maja trafili na żołnierza-dezertera. Ktoś miał za długi język i informacja o tym fakcie poszła po linii politruków wyżej. Ze sztabu willisem przyjechał prokurator, W rozmowie okazało się, że biedaczynie grozi sąd polowy i kara przewidziana prawem wojennym, czyli rozstrzelanie. Nastąpił otwarty bunt, bo żołnierze stanęli między prokuratorem a dezerterem z przeładowanymi karabinami.
Prokurator spietrał i na argumenty Ojca, że to młody człowiek, życie całe przed nim, więc nie pluton egzekucyjny, a najwyżej więzienie należy mu zafundować, bo koniec wojny lada dzień. Prokurator przyrzekł, że tak będzie, a okazało się, że rozstrzelano go na dzień lub dwa przed kapitulacją Niemiec.
Ojciec był wezwany do prokuratury w celu wytłumaczenia się z niesubordynacji żołnierzy.
Kiedy czekał na korytarzu na wezwanie to podszedł do niego jakiś inny prokurator i powiedział:
– Panowie, nie ułatwiajcie nam zadania, bo potem, k…a, nic nie da się zrobić.
Ja nie mam zludzen. Do tej kroplowki podlacza sie inni.
I wszystko będzie chodzić jak w zegarku 😉 ?
Tak sądzisz? Dobrze, że nie będziesz miał okazji o tym się przekonać. Na szczęście.
Dzien dobry,
Mysle, ze jednak bedzie to zlodziejstwo budzetowe choc troche
ograniczone. Wielu ludzi jeszcze nie zna mechanizmow
tego qre…stwa… vide dzisiejsza notka Pana Osiejuka.
Uważam, że koncepcja wolnej organizacji nie ma sensu. Już liznąłem trochę demokracji i republiki i widzę jak to w praktyce wygląda.
To na pewno nie może być organizacja baranków próbująca walczyć z wilkami, gdzie 5 baranków jest rzeczywiście walecznych, ale pozostała reszta baranków tylko przytakuje, bije brawo i pierdzi w stołek.
Powodzenia z taką organizacją.
To musi być twarde. A co to znaczy „twarde”? Twarde jest uznane za twarde na podstawie chociażby porównania z czymś co okazało się mniej twarde, miększe, jest po prostu miękkie.
Miękkie może wsadzić sobie pretensje, że coś jest twarde.
A z tymi wolnymi organizacjami przede wszystkim w społeczeństwach demokratycznych jest jak z towarzystwami wzajemnej adoracji, które dobrze wychylić nosa nie potrafią.
A ja nie potrzebuję wbijać się w stado tylko dlatego, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo, że to akurat mnie wilki wyciągną pierwszego. Przecież to działa dokładnie tak samo jak z tymi prawie milionowymi rojami ptaków. Na coś takiego nie piszę się, wolę w pojedynkę.
Organizacja musi mieć silną hierarchię, ale taką hierarchię, w której każdy zainteresowany ciężko pracuje na szczebel, jak chociażby w hierarchii Kościoła, chociaż ze zdecydowanie mniejszym naciskiem na staż, bo to jak w komunie czy demokracji powoduje starzenie się elit a to jest według mnie długoterminowo układ patologiczny.
Pozdrawiam
w ten sposób krzywdzisz ludzi, Gab Rysiu. Brak jakichkolwiek wątpliwości w ocenie nieznanych ci osób inaczej myślących, świadczy o twoich prawdziwych ZŁYCH intencjach. W końcu unicestwiasz ich za odmienne poglądy. Nie rozumiem, jak twoi bezkrytyczni pochlebcy mogą tego nie widzieć? Udają ślepych, bo to ich na razie nie dotyczy? Boson wyleciał, a był taki fajny.
Jesteś podłą kreaturą, megalomanem i donosicielem. Diabłem w owczej skórze. OHYDA.
tak po prostu, cenzura jest nie odzowna. Nic się nie zmieniło. Bolszewicy nadal wszystko kontrolują, aż się sami wyrolują.
Moja tolerancja na bullshit oscyluje w granicach zera. Wiec jak sie pojawisz na mojej imprezie to cie wyniose na rogach i tak sie skonczy „piesn o Rolandzie”.
No tak, tylko kogo obchodzi co ty uwazasz?
„Jak wiecie Marcin Dudziak jest reżyserem filmowym. Ma do tego jeszcze taką ambicję by kręcić filmy bez wchodzenia w układy z PISF i innymi instytucjami propagandowymi zajmującymi się kreowaniem różnych płaskich fikcji”
Nie wiem, może to tylko moje czepialstwo, ale PISF dał pieniądze także na „Katyń” Wajdy, „Generała Nila” Bugajskiego, „Miasto44” i „Powstanie Warszawskie” Komasy, „Jacka Stronga” Pasikowskiego i na inne ważne i dobre filmy, bynajmniej nie „płaskie fikcje”. Nie lubię powoływać się na portal Lisa, ale ten artykuł akurat warto przeczytać.
http://natemat.pl/134715,daja-na-zydow-skapia-na-patriotow-bzdura-przeswietlamy-dotacje-pisf-u
Że nie wspomnę o filmach artystycznych, które zdobywają słusznie nagrody, jak np. Body/Ciało” Szumowskiej.
Poza tym, widzę tu częstą próbę asekuracji przed własną nieudolnością. Kiedy Dudziak będzie miał kłopoty ze zdobyciem pieniędzy na film, będzie z dumą, pomieszaną z męczennictwem, opowiadał, jak to szeroko rozumiane „państwo” czyli PISF nie wspomaga jego twórczości , choć oczywiście nawet nie próbował tego wsparcia szukać. A kiedy film Dudziaka okaże się słaby to będzie mógł ze spokojem się tłumaczyć: film słaby, bo nikt mi nie pomógł. Ale u prawicowej części publicystów facet będzie uznany za bohatera, co się PISFowi nie kłaniał i poniósł piękną klęskę.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.