sty 232019
 

Najpierw scenka rodzajowa. Znajomy pracuje w opiece społecznej i odwiedza domy ludzi, którzy takiej opieki potrzebują. Młodzież w swoim bezmiernym okrucieństwie nazywa często tych ludzi patusami (od słowa patologia), ale my wiemy, że są to po prostu ludzie nieszczęśliwi, którym trzeba pomóc. Znajomy ów odwiedził kiedyś dom matki, która miała różne intelektualne dysfunkcje, czyli była, jak się to mawiało dawnymi laty, upośledzona. Jakby tego było mało, miała ona także upośledzonego syna. Po przekroczeniu progu domostwa nasz bohater stwierdził z niejakim zaskoczeniem, że ów syn, całkowicie jawnie i na oczach matki oddaje się czynnościom, za które Stwórca gniewał się na Onana. Matka zaś widząc zaskoczenie obcego człowieka rzekła głosem uspokajającym – niech się pan nie przejmuje, on się tak bez przerwy anyżuje.

Przyznacie sami, że historia ta jest wielce ubogacająca, a jej zastosowanie metaforyczne przekracza wszelkie dopuszczalne w towarzystwie normy. I ja się ani sekundy nie zawaham szukając sytuacji, których mechanizm przypomina tę rodzajową scenkę. Oto na przykład, Frasyniuk Władysław, który sam o sobie powiedział kiedyś, że jest barbarzyńcą w ogrodzie (ho, ho, tak, tak), raczył stwierdzić, iż zabójca prezydenta Adamowicza z całą pewnością czuł się jak żołnierz wyklęty, który ruszył na swoją ostatnią misję. Tak właśnie i nie chce wcale być inaczej. Oto dowód https://wpolityce.pl/polityka/430704-frasyniuk-stefan-w-uznal-ze-jest-zolnierzem-wykletym

I cóż ja mogę powiedzieć? Państwo się nie przejmują, on się tak bez przerwy anyżuje….Władysławowi Frasyniukowi wydaje się, że występuje w teatrze, w którym to każdy z aktorów ma ostatnie słowo jeśli idzie o wypowiadane kwestie, a on sam – pan Władeczek – ma jeszcze do tego jakieś specjalne prerogatywy, jeśli idzie o dekorację sceny i wpuszczanie vipów za zaproszeniami. Władysław Frasyniuk uważa, że wszystko jest socjotechniką i wystarczy ludziom, z odpowiednią intonacją i mimiką przekazać jakąś sugestię, a stanie się ona prawdą objawioną. My jednak zastanówmy się – jeśli Stefan W, rzeczywiście uważał się za żołnierza wyklętego, to za kogo Frasyniuk ma Adamowicza i jego rodzinę? Za konfidenta, prawda? Do ustalenia pozostaje czy niemieckiego, czy sowieckiego. Sama funkcja jest bezsporna. Idźmy dalej – kim w takim razie jest Frasyniuk i jakie deficyty, a także jakie tajemnice z przeszłości pana Władeczka zostały ujawnione przez tę jego wypowiedź? Ja nawet nie będę próbował zgadywać, bo paraliżuje mnie już sama intensywność zaprezentowanego przez Władysława Frasyniuka anyżu.

W wypowiedzi Władysława Frasyniuka uderza nas także wyraz „żyd”, który pojawia się w dalszej części tego anyżu. Oto sugeruje Frasyniuk, że Stefan W wraz z PiS-em chcieli pomordować tych żydów z opozycji, w tym samego Frasyniuka. Niezwykłe doprawdy, jak ktoś chce ukryć swoje intencje, zwalić odpowiedzialność na Bogu ducha winne osoby, albo wybielić różne, dokonywane przez siebie samego w złej wierze i ze złej woli, świństwa, to mówi, albo pisze, że jest żydem. Że też jeszcze żadna żydowska organizacja nie zaczęła ściągać z takich haraczy. No, ale czekajmy, granice anyżu gdzieś tam pewnie są, ale my ich z naszych podrzędnych miejsc nie dostrzegamy, może i do takich pozwów dojdzie.

W postawie Frasyniuka zdumiewająca jej jej schematyczność. Ja się dziś z rana, czytając różne newsy zastanawiałem, jak to jest, że ci wszyscy obrońcy spraw słusznych i rzekomo przegranych, stojąc w świetle jupiterów, odbierając nagrody za nonkonformizm i bunt koncesjonowany bez grama ryzyka, muszą demonstrować swoje emocje w specjalnie przygotowanych pakietach. Już tłumaczę o co mi chodzi. Jak ktoś idzie na czarny marsz z miejsca musi zadeklarować, że denerwuje go kult żołnierzy wyklętych, a do tego jeszcze, że kocha dziki i nie pozwoli zastrzelić ani jednego. No i oczywiście, że ma żydowskich przodków. Opcja – idę na czarny marsz, ale nie idę na paradę równości, mam w nosie tych tam wyklętych, a dziki doprowadzają mnie do szału, bo przy bliższym poznaniu po prostu śmierdzą, nie wchodzi w grę. Inna opcja – nie idę na marsz, chętnie jadam dziczyznę, miałem dziadka w UB, więc nie zawracajcie mi głowy żołnierzami wyklętymi, ale na paradę równości pójdę, żeby wkurzyć Kaczyńskiego, też jest nie do wyobrażenia. Musi być wszystko razem i mniej więcej rozumiemy dlaczego – ponieważ zarządzanie emocjami wyklucza emocje autentyczne. Tymi nie da się zarządzać, więc każde takie przedsięwzięcie zaczyna się od stworzenia pakietu emocji fikcyjnych, ten zaś rozprowadzany jest przez różne autorytety, już to moralne już to intelektualne, takie jak pan Władeczek. Pakiety emocji fikcyjnych służą rozróżnianiu dobrych od złych, a ich tworzenie ma długą tradycję i wyrasta ona wprost z propagandy antykościelnej. W lubianym przez wielu, ale całkowicie zakłamanym filmie „Królowa Margot” jest scena kiedy uzbrojony w rapier katolik grozi śmiercią bezbronnemu protestantowi i każe mu wygłosić credo. To jest scena fikcyjna, pochodząca z pakietu fikcyjnych emocji, stworzonego dawno temu przez antyfrancuską propagandę. Łatwo jednak, podkładając inną kwestię pod tę dramaturgię wyobrazić sobie, że facet z rapierem woła do tego bezbronnego – mów, że kochasz dziki ty świnio, no dalej, mów, że kochasz dziki….!!!!! Taki, prawda, anyż intelektualny.

Porzućmy na chwilę bezbronną opozycję, które śmiercią grożą duchowi spadkobiercy żołnierzy wyklętych i popatrzmy na stronę zwaną „naszą”. Tu jest ciekawiej, bo tu z kolei wszyscy ochoczo się do wszystkiego przyznają. To znaczy do zaakceptowania jest postawa, w której ktoś przyznaje się do ponurej przeszłości swoich przodków, ale może mówić swobodnie, że nie kocha dzików i parady równości. Czarne marsze też go nie interesują. Ja pamiętam taką grubą panią z Lublina, która nie wiadomo na jakiej zasadzie została nagle jedną z najważniejszych blogerek prawicowych, po napisaniu ledwie kilku tekstów. Okazało się, że dokonała ona coming outu przyznając się do tego iż jej tata pracował w resorcie. Ja nie wiem po co ci ludzie to robią, chyba tylko po to, żeby powiedzieć nam, iż wszystko co fajne należy im się niejako z zasady. Jeśli ogłaszają konkurs na prawicowego blogera, oni muszą być w pierwszej dziesiątce. Jeśli na lewicowego, też. Jeśli prześladują żydów i za to płacą, to oni są żydami, jak strzelają do dzików, to dzikami. Na czarne piątki raz chodzą, raz nie, ale znają wiele osób, które tam bywają i nie ma w tym nic złego, bo każdy ma jakieś poglądy. Prawicowy pakiet emocji jest więc prostym odwzorowaniem lewicowego, ale spłyconym nieco i nie traktowanym z taką śmiertelną powagą. Prawica, szczególnie ta „nasza”, mruga porozumiewawczo do wszystkich. Łatwo sobie wyobrazić, że ktoś z tak zwanej prawicy przejdzie na drugą stronę, trudniej zaś czynność odwrotną. Póki co zdarzyła się jedna tylko taka konwersja, której nikt z obecnych nie uważa za autentyczną, choć o matkę kurkę, rzecz jasna.

Wróćmy jednak do pakietów. Zarządzanie emocjami to próba usunięcia z przestrzeni publicznej emocji prawdziwych, stąd w mediach społecznościowych tyle memów o współczuciu dla osób starszych, chorych, dla biednych dzieci i starych zwierząt. Ja to mówię bez cienia wahania, bo jak wiecie nie mam serca. Pamiętam jak mój chory, wychudzony i bardzo już stary dziadek, wpadł pod moją nieobecność za tapczan. Tak po prostu – był już w takim stanie, że się tam zmieścił. Kiedy to zobaczyłem o mało nie padłem ze śmiechu. Potem się opanowałem, ale pierwsza reakcja była taka właśnie. No więc nie mam wahań, anyż Frasyniuka mnie nie uwodzi, podobnie jak filmy o szacunku dla starszych rozprowadzane przez fesjbuka, nie bierze mnie też wzruszenie, na widok opuszczonych zwierząt. Kiedy zaś dwa dni po pogrzebie, wyszykowana jak na wesele żona śp. Pawła Adamowicza, opowiada w mediach, że czuła się zagrożona, bo mąż jej mówił, że mogą przyjść po niego z rana, wzruszam tylko ramionami. Dusza moja nawet nie drgnie. Pamiętam bowiem, że po samobójstwie Barbary Blidy, napisano nawet specjalną piosenkę wykonywaną przez Adrianę Biedrzyńską, w której to piosence wprost oskarżano policję o tę śmierć. Jestem więc spokojny, ale jeśli ktoś te sprawy denerwują, przypominam, że taki Tomek Czereśniak z serialu „Czterej pazerni i piec” uspokajał się przed akcją ssaniem landrynek. Polecam. Tylko anyżowych nie kupujcie.

Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl

  28 komentarzy do “Intelektualny anyż Władysława Frasyniuka (i nie tylko)”

  1. Doprecyzowując, biblijny Onan obrażał Pana, marnując nasienie. Nie onanizmem bynajmniej, ale „finałem na zewnątrz”. Współżył z kobietą. Takie ówczesne „świadome macierzyństwo”.

    Mam nadzieję, że tu sami dorośli i nikogo tą ciekawostką nie zniesmaczyłem?

  2. Był taki film, a w nim Jack Nicholson grający w ping-ponga z bratem, który przykuty jest do wózka inwalidzkiego. Nicholson wskazując ręką dziwaczne ruchy jakie brat wykonuje podczas gry, rechocze ze śmiechu (brat zresztą też najwyraźniej się cieszy, że jest traktowany normalnie). W odpowiedzi na reakcje oburzenia paru bliskich osób obserwujących rozgrywkę, Nicholson mówi, nadal bardzo rozbawiony, coś w rodzaju: „no ale popatrzcie jak on śmiesznie się rusza!” Dobrze pamiętam ten moment, bo film oglądałem w gronie rodziny, a mój głośny wybuch śmiechu przy opisanej scenie nie spotkał się oficjalnie ze zrozumieniem. A Władek do bólu przewidywalny. Jak cała ta banda żałosnych pajaców!

  3. No i musiałeś się tu z-anyżować?

    Taki komentarz pod wpisem Gabriela, i jeszcze  jako autor wpisujesz „Rotmistrz Sosnowski”. No, ale niektórym to sie wszystko z … kojarzy.

  4. Kilka dni temu, podczas sprzeciwu dziejącego się  pod gmachem TVP, gdzie twarzą  sprzeciwu była Tadla –  usłyszałam określenie: „tadlaszyści”.

    No a dzisiaj czytam o zaistnieniu kolejnego nowego określenia.

    Nie jest nudno.

  5. anyż,z-anyżować

    Przyjęło się;)

  6. My tu gadu, gadu, a pani Patrycja Krzymińska zebrała bez problemu 16 milionów, z czego mogłaby zatrzymać dla siebie co najmniej 10 procent, czyli 1,6 miliona, gdyby… zbiórka była legalnie zgłoszona, bo inaczej czyn pani Patrycji podlega grzywnie.

    https://www.prawo.pl/akty/dz-u-2017-1223-t-j,18089802.html

    https://www.lexlege.pl/kw/art-56/

    Pani Patrycja napisała, że przyjmuje teraz zgłoszenia od osób potrzebujących. Jeżeli dobrze pamiętam, to na potrzeby KJ potrzebny jest pilnie zastrzyk finansowy w kwocie 1,25 miliona na zakup drukarni PAN we Wrocławiu.

    Jest taki dowcip, że łysy wchodzi do tramwaju, a wszyscy drwią: e…, łysy, łysy… a Łysy na to: bileciki do kontroli! Pani Patrycja też na gwiazdę nie wygląda, a pokazała niedowiarkom niezły potencjał. Czy taki sukces jest możliwy na prawicy?

  7. Inteligentna propaganda czyni cuda…. No i kadry, Panie, kadry!

    A o nie już zadbano, kładąc dywany przed całymi pokoleniami zaprzańców.

    Tego się nie zmieni bez tytanicznego wysiłku, mądrości, sił i środków.

    Dobra zmiana zaś przypomina w sprawności Kłapouchego, a nie zespół Avengersów gotowych do walki z mutantami.

  8. Anyżówka – zmieszana z alkoholem drzewnym powoduje ślepotę

  9. Ale to chyba z powodu tego „drzewnego alkoholu” – bo to metanol.

  10. Jak to dobrze, że tutaj nie wyskakują reklamy na całą stronę ( jak w linku), których nie można na telefonie wyłączyć.

  11. W tym momencie Gdańsk ma dużo lepszego komisarza, niż Warszawa prezydenta. Przed wojną był w wolnym mieście Wysoki Komisarz Ligi Narodów i chyba w tym kierunku zmierzamy.

  12. A ten co był już wyjechał?

  13. Dla mnie to wszystko, co się dzieje w Gdańsku jest dziwne. Były rok temu przepychanki komitetu „Wszystko dla Gdańska” z Platformą, teraz jest rozejm. Premier Morawiecki wyznaczył komisarza, panią Dulkiewicz, ale to Schetyna zatwierdził politycznie ten wybór, a capo di tutti capi Tusk przyjechał z Brukseli, żeby obejrzeć tę nowość. Jednocześnie grzany jest temat odpowiedzialności TVP za zamach, Owsiaka postawili do pionu, a marszałek Terlecki stwierdził, że od dawna PiS ma zastrzeżenia do tego co się dzieje w Gdańsku. Słuchałem wywiadu z panią Dulkiewicz i wygląda na twardą zawodniczkę. Chyba przeszła pozytywnie test. Dla układu gdańskiego sprawa jest arcydelikatna i oni mają naprawdę dużo do stracenia. Autonomia Gdańska jest faktem, dlatego porównuję to z Wolnym Miastem. I tak dobrze, że Duda z Morawieckim nie stali na zewnątrz bazyliki podczas mszy żałobnej. Dużą niewiadomą jest pani Wdowa.

  14. Wdowa może mieć na nich haki i szarpie pajęczyną.

    Matka zabójcy kupiona przez vice-prezydenta, że jakby były problemy, to wie, do kogo ma się udać. Wersja dla publiczności: przypomnienie, jak papież Jan Paweł II wybaczył Ali Agcy i odwiedził go w więzieniu.

    Sytuacja jest taka, jak opisywał Grzegorz Braun: grupa nie ufających sobie zbirów zgromadzonych w ciasnym, ciemnym garażu z odbezpieczonymi spluwami i wystarczy jeden fałszywy krok, żeby zaczęła się jatka.

    Dla prostaczków lekcje z mowy nienawiści w szkołach i inne bajeczki.

    Oj, Stefek, Stefek, coś ty narobił… Właśnie, co u Stefana, bo jakoś podejrzanie cicho?

  15. W dawnych mniej postępowych czasach uczono, że to „anyżowanie” powoduje ślepotę. Potem odkryto, że to alkohol drzewny. Tym nie mniej anyż stosowany jako antyseptyk podczas amerykańskiej wojny domowej zatruwał krew. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby lekarze z zacięciem historycznym odkryli, że anyżówka na alkoholu metylowym była od wieków świetną trucizną.

    Postępowa anyżówka używana jest w nowoczesnym okultyzmie.

    Natomiast starodawny anyż uległ lingwistyczno-politycznej poprawności i dziś u Mateusza 23:23 jest już koprem:

    „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku”.

    Może więc lepiej zatrzymać się na wcześniejszym wersecie Mateusza:

    „Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią  zaszczytne  miejsca  na  ucztach  i  pierwsze  krzesła  w  synagogach”.

  16. Kto ustalał miejscówki w kościele?

    To mógł być symboliczny moment przełomowy, powrót Gdańska po krótkiej ucieczce. Ale nie był.

    Za dużo te samorządy mają władzy, siły rozsadzająco-odśrodkowe.

  17. Miejscówki w kościele ustalała rodzina Soprano, tzn. Adamowicz. Pani komisarz powiedziała w wywiadzie radiowym, że było mało czasu, ale WSZYSTKO było z góry ustalone, a głos decydujący miała Rodzina. Cytuję panią komisarz Dulkiewicz: „Kancelaria Premiera współpracowała z nami wzorcowo, a kancelaria pana Prezydenta mniej wzorcowo”.

  18. Czym się różni Pani Dulkiewicz od poprzednika? Ona była przecież vice ? Jakaś koalicjantka?

    Gdańsk i inne miasta, w aspekcie wyczynów europostępactwa, udowadniają, że nie będzie tak jak chcemy. Będą nam grali Klątwę, będą paradowali, zajmowali dobre miejsca w ławach, a wszystko w subtelnych woniach kadzideł.

    My im wisimy i nic dla nich nie znaczymy, jak krowi nawóz na poboczu drogi. Oni się mogą nawet anyżować na ławce w parku, bo wódka i zachód słońca już im nie wystarcza.

  19. Schetyna wyjaśnił również, dlaczego PO początkowo nie poparła Pawła Adamowicza w wyborach samorządowych. Przyczyną miała być troska przed nagonką. – Uważam, że gdyby wystartował z naszym poparciem byłby ofiarą politycznej zemsty. Jako kandydat PO byłby jeszcze bardziej narażony na rosnącą politykę nienawiści, która była widoczna w tamtym czasie – przekonywał.

    https://wiadomosci.wp.pl/schetyna-komentuje-slowa-zony-adamowicza-powiedziala-wyraznie-o-prawdzie-ostatnich-lat-6341723908101761a

    Nie wiem o co tu chodzi i nie chcę wiedzieć. Schetyna kaja się i tłumaczy się przed Wdową?

    Jak dodamy do tego zamieszanie Kołomojskiego w sprawę Amber Gold, próbę doprowadzenia do upadłości LOT przez Tuska, żeby Ukraińcy przejęli interes, to sprawa jest chyba poważna. Pajac w czerwonych spodniach występuje w antraktach tego przedstawienia.

  20. Pomijam rozważania o różnicy między starożytnym anyżem i koprem, a także nie podejmuję studiów nad momentem, gdy w ewangelii Mateusza koper zastąpił anyż pod pretekstem, że liście ewangelicznego ziela można było jeść, a anyżu chyba nie. Bardzo głębokie studia na rozpowszechnianiem anyżu (bez dyskusji ewangelicznej) przedstawił w roku 2014 Gary Paul Nabham w książce „Cumin, Camels, and Caravans” (Odyseja Korzenna). M.in. pisze sporo o wprowadzeniu anyżu do Ameryki, co by wyjaśniało bogatą kolekcję anyżówek argentyńskich na mojej ilustracji. Chyba trzeba mu wierzyć, skoro książka została wydana w ramach Jewish Studies.

    Ale zwracam uwagę na moją arabską ilustrację anyżu (pierwszy od góry) i kopru (najniżej). Pochodzi z roku 1889-1890, a więc jest niewiele wcześniejsza od słynnego rękopisu Wojnicza. Kolorystycznie bardzo go przypomina. Autorem rysunków jest kaligraf Mîrzâ Bâqir. Ciekawe byłoby porównanie składu kolorowych atramentów, ale jeszcze żaden badacz Wojnicza na to nie wpadł.

  21. >Póki co zdarzyła się jedna tylko taka konwersja…

    Nie dawniej jak wczoraj otrzymałem w moim przeglądzie mediów zagranicznych artykuł „Dlaczego Chesterton odrzucił etykietkę liberalną”. To był człowiek, który dokonał autentycznej konwersji na katolicyzm. Popierał liberałów z 19. wieku (wolność osobistą i ograniczoną władzę rządu), ale nie miał zamiaru identyfikować się z ich pakietem. „Powiedzieć, że człowiek ma prawo głosować, ale nie może decydować o swym obiedzie [chodziło alkohol], to tak jak powiedzieć, że człowiek ma prawo do kapelusza ale nie do własnej głowy”.

  22. Zrozumiałem tyle, że odbył się prywatny pogrzeb. Na prywatnym pogrzebie był obecny premier i prezydent jakiegoś państwa położonego na południe od Wolnego Miasta Gdańska i posadzono ich w oślej, piątej ławce – ponoć za karę. Na razie nie wiem dokładnie, co się stało, bo prokuratura nadal prowadzi dochodzenie, ale już nas poinformowano, że ma się zmienić nasz rząd, tzn. ma się on podać do dymisji, a jako pierwsza z ważnych osób prezes TVP, te mniej ważne, jak redaktor Ziemiec od razu do pierdla albo rozstrzelanie? My, szaraczki i nasze dzieci będziemy łaskawie lekko wybatożeni za nasz niewyparzony język przed feriami, a na dobre wezmą się za nas już po feriach. Zamachowcowi ponoć już wybaczono, choć jeszcze nie otrzeźwiał i nie powiedział nic sensownego w tej sprawie. Ciekaw jestem, jak to się rozwinie?…

  23. Podaję link do artykułu o Chestertonie http://intellectualtakeout.org/article/why-liberal-chesterton-shunned-progressive-label  i poprawiam polski tytuł: „Dlaczego liberalny Chesterton odrzucił etykietkę postępowca”.

  24. I przypomniała mi się jako uzupełnienie wypowiedź z lat 90-tych Tadzika Mazowieckiego, wsławionego szkalunkami (to chyba jakiś neologizm od szkalowania i szalunku :)) Prymasa Tysiąclecia z jego uwięzienia, o konieczności rozwijania samorządów.

    Niby logiczne, budujące lokalnie pewną niezależność, odpowiedzialność, ale w efekcie też destrukcyjne, buntownicze, anarchizujące. Myślę, że taki cel, osłabiający zwartość państw był na widoku.

  25. Ależ może Pan wesprzeć Państwo! Uruchomiono dodatkowe „puszki”, więc kto się spóźnił z jałmużną ten ma jeszcze okazję okazać swoją lojalność i wrzucić doń wszystkie drobne z kieszeni albo oddać krew na pogotowiu. Zalecana postawa, pozycja YOGI dla prostaczków: zgięte kolano, zgięty kark, ponieważ nie wolno spoglądać prosto w oblicze przedstawicieli warstwy panującej i optymistyczny język miłości.

  26. Skoro już o tym mówimy, to Władek F. mógłby w stanie nietrzeźwym oddać mocz na środku rynku we Wrocławiu, a policja ma go ochraniać, ewentualnie oddać honor waląc pałami w tarcze z pleksi albo salutując. Jeżeli ktoś ma inne zdanie, to są na to paragrafy: oskarżenie o mowę nienawiści itp. i osadzenie w areszcie domowym razem z ks. Międlarem albo we wspólnej celi z Marianem Kowalskim. Wrocław jest opanowany przez mniejszości orientalne od Koreańczyków z LG, przez Ukraińców i kresowców po bliskowschodnie szczepy. Ponieważ ja nie jestem miłośnikiem orientalistyki, więc cieszę się, że Mateusz dogadał się z „gwiazdą w kółku” i prezes Mercedesa powiedział dużo ciepłych słów na temat krajobrazu Przedgórza Sudeckiego i mówi, że czuje się tu jak w domu, prawie jak Heimat, zatem Mateusz będzie nietykalny w księstwie jaworskim nawet jak zrezygnuje z polityki i pójdzie w biznesy i mi to nawet odpowiada. Ps. pani Dulkiewcz była szkolona w Salzburgu, Mateusz miał epizod studiów w Hamburgu, więc cała trójka może przy piwie poszwargotać w jednym szlachetnym języku, a we Wrocławiu wiadomo: zaciąganie, jidysz, slangi gangsterskie, Tokarczuki, Krajewskie, Batory. Dzicz.

  27. Władek Frasyniuk ma barwną kartę, zwłaszcza internetową, jak się odrobinę przyciśnie wyszukiwarkę, ujawniają się ciekawe frakcje.

    Niestety śmietnik internetowy jest coraz bardziej zasłoną dymną, brygady internetowe wypuszczają tabuny fejkowych bumerangów, a nawet dronów, koszących bezlitośnie przedpole propagandy.

    Dlatego w ocenie Wrocławia posłużę się opiniami osobistej ciotki, osoby sędziwej, z przerośniętymi ambicjami politycznymi i intryganckimi, ostatnio także literackimi, gdyż odgraża się, że przed 90-tką napisze książkę. Ciotka ma umysł zdrowy, ale chory. Należy do stada antykaczystów, u których zwrot „… a ten Kaczyński!…” jest wypowiadany prawie w każdym akapicie.

    Te zboczenia dalej pominę, natomiast wspomnę o jej tęsknocie do Warszawy i równej tej tęsknocie niechęci do wschodu, dominującego Wrocław. Wschodu uosabianego przez przesiedleńców ze wschodnich rejonów Rzeczpospolitej, nieważne czy pochodzenia polskiego czy innego. Ciotka się w tym klimacie dusi, z wielką radością rozpoznaje przejawy warszawskiej kultury u nielicznych Wrocławian – a to warszawską garsonkę, a to kapelusik.

    Przed wyborami samorządowymi żywo interesowała się oczywiście Warszawą, od razu przystępując do ostrzeliwania Jakiego. Kto to jest ten Jaki! Co to za nazwisko! Takie wschodnie! On jest Japończykiem! – konkludowała.

    Od czasu do czasu przywala też Żydom, również w kontekście  „…. tego Kaczyńskiego!….”

    Za to Frasyniuka klasyfikuje jako człowieka bez skazy, gladiatora walki o postęp i demokrację.

    I myślę, że gdyby Frasyniuk nasikał do zniczy, a nawet chcielnicy, przywitałaby ten czyn oklaskami i zwycięską euforią.

    Cóż, niezbadane są labirynty myśli czy przepływy prądowe w zwojach, tym bardziej, że nie ma żadnych bezpieczników eliminujących przegrzewanie procesora….

  28. Co do dygresji o Agcy i JPII — przypuszczam, że Stefan W. ze swoją wrażliwą psychiką nie zniósł by najlepiej odwiedzin śp. Adamowicza w celi 😉

    Zasię szacowna wdowa miała pono znacznie lepszą orientację w tej mniej oficjalnej sferze aktywności przykładnego stadła niż jej pechowy książę małżonek.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.