Obejrzałem wczoraj kawałek filmu dokumentalnego o prezydencie Reaganie. Już zapomniałem, że był to człowiek, który podsuwane mu dowcipy opowiadał jak własne, był bardzo naturalny i do tego wesoły. Akurat załapałem się na fragment, gdzie Reagan mówi o swoim spotkaniu z liderem jakiejś kontrkultury. Rzecz działa się jeszcze w latach sześćdziesiątych, kiedy studenci demonstrowali na ulicach. No i gubernator stanu Kalifornia, Reagan powiedział o nim tak: wyglądał jak Tarzan, chodził jak Jane, a śmierdział jak Chita. Powiedział też, że demonstranci chcieliby miłości zamiast wojny, ale nie nadają się ani do jednego ani do drugiego.
Mam nadzieję, że wszyscy już zrozumieli o co mi dziś akurat chodzi? O to mianowicie, że takie wypowiedzi są współcześnie penalizowane, a człowiek który je wygłasza skazany jest, prócz długotrwałego procesu i więzienia, także na społeczny ostracyzm. Od wielu już lat bowiem triumfuje w dyskusji publicznej coś, co niektórzy określają wrażliwością, a co w mojej ocenie jest skrajnym przejawem niehigienicznej bardzo brutalności. Mamy prawdziwych mistrzów w tej dyscyplinie, którzy wywijają tą rzekomą wrażliwością, jak młotkiem na długim trzonku i domagają się za to oklasków. Facet, który wyglądał jak Tarzan, chodził jak Jane, a śmierdział jak Chita, zwyciężył, a prezydent Ronald Raegan niestety nie żyje. Musimy się jakość odnieść do tych bezspornych faktów.
Jakie metody są lansowane? Otóż reakcją na tę niby wrażliwość, ma być jeszcze więcej wrażliwości i współczucia. Okazywanie jednego i drugiego należy przede wszystkim do księży Kościoła Powszechnego, bo już taki pastor Chojecki może smarkać w palce na wizji i wyrażać swoje pełne troski i wrażliwości opinie w dowolnej tonacji i temperaturze. Nic innego nie wchodzi w grę, albowiem kiedy zbliżają się poważne rozstrzygnięcia w dyskusji publicznej morduje się najpierw ironię, a następnie każe się największym durniom, wygłaszać serie bardzo poważnych, nasączonych troską komunikatów. Otwórzcie teraz YT i sprawdźcie co tam widzicie. Same poważne, albo zatroskane miny. I ani jednego żartu na poziomie choćby zbliżonym do tego, co w każdym swoim wystąpieniu umieszczał prezydent Ronald Reagan. Wszyscy są tak cholernie serio, że człowiek zaczyna się zastanawiać kim ci ludzie są i co mogą, skoro zabierają się za ocenę spraw tak istotnych jak wojna w Afganistanie, stan polskiej oświaty, pandemia, depopulacja i inne, podobne. Otóż oni gówno mogą i nic nie wiedzą. Ich wpływ na rzeczywistość jest zerowy, a istotna funkcja polega na tym, by poprzez swoje pełne powagi, wrażliwości i troski wystąpienia degradować widzów. Widzowie w to nie wierzą, albowiem uważają, że jeśli ktoś ich traktuje serio, to znaczy, że ma wobec nich szczere i poważne intencje. Jest dokładnie na odwrót. Ktoś taki ma intencje fałszywe, jest systemowo nieszczery, najczęściej po prostu wynajęty, a jego obecność w przestrzeni publicznej świadczy tylko o tym, że ironia z czyjegoś polecenie została wyłączona z dyskusji, zamordowana po prostu. Nie słychać jej, a dzięki temu każdy bałwan może wygłaszać co mu się podoba i wskazywać siebie, jako zbawcę lub proroka. Gdybyśmy zebrali w jeden ciąg ironiczne wypowiedzi prezydenta Reagana i puścili je na YT, współcześni konsumenci treści politycznych, faceci około trzydziestki, którzy właśnie się obudzili z młodzieżowego snu, uznaliby to za dziwaczne, być może potraktowali by to wszystko jako próbę zadrwienia z nich. Nie rozumieją bowiem ironii. To znaczy trochę rozumieją, ale w takich zakresach, jak to prezentuje serial Na Wspólnej, albo Karolak w swoich występach. To znaczy, że ironizować można na jakieś tematy płciowe co najwyżej, ale polityka i tematy społeczne są tak poważne, że wymagają specjalnych formuł. Reagan tak nie uważał, a swoją rozprawę z kontrkulturą zaczął od ironii właśnie. Potem ktoś się połapał, jak skuteczną bronią jest ironia i politycy już nie ironizują. Każdy kto pamięta expose Tuska, zrozumie o co chodzi. Nie można ironizować, bo ludzie zaczynają myśleć, a także przywiązywać się do ironizującego polityka. Kiedy ten ma zamiar ich oszukać, może – stosując na początku ironię – spodziewać się potem samych najgorszych rzeczy. Dlatego kłamstwo polityczne zawsze jest udrapowane i szczelnie owinięte powagą. Bo oszukani ludzie, kiedy jeszcze raz wysłuchają takiego expose, pomyślą – kłamał, a my mu uwierzyliśmy, to nasza wina. No, ale przynajmniej traktował nas serio.
Jeśli ktoś nie wierzy, że taki mechanizm działa, niech spróbuje go przećwiczyć prywatnie, w jakichś sytuacjach niosących mniejsze zagrożenie.
W zasadzie nie ma dziś w przestrzeni publicznej innych niż poważne komunikatów, a jeśli ktoś próbuje opowiedzieć coś śmiesznego, zaczyna w zasadzie od wytłumaczenia się ze swojej intencji, a potem rozbraja żart, którym chciał zabawić widzów.
Pora zastanowić się, cóż takiego oferują ci wszyscy zatroskani o los kraju ludzie, kiedy nie mogą stosować ironii? Otóż towarem najbardziej chodliwym jest nadzieja. Ta bowiem umiera ostatnia, a wiara w to, że nasz ulubiony polityk wygłaszający trzygodzinne expose jednak nie kłamie i chce dobrze podtrzymuje ją do końca. Naszego końca, a nie końca różnych politycznych oszustów.
To z czym mamy do czynienia teraz to rozmnożenie się metody Tuska. Internet pełen jest ludzi wygłaszających trzygodzinne przemowy na bardzo poważne tematy, a ironią zajmują się zawodowcy, czyli powtarzane już i nie nadające się oglądania kabarety. Nikt nie widzi nic zaskakującego w fakcie, że sędzia Tuleya opowiada w Newsweeku iż jest prześladowany, choć przecież dla wszystkich jasne jest, że nikt go nie prześladuje. Ponieważ jednak ironia umarła, za prześladowanie może uchodzić wszystko, co sobie aktualny bohater doniesień medialnych akurat wybierze. Niebawem okaże się, że prześladowany jest Nitras, bo powiedział przecież prawdę, a ludzie usiłujący z nim polemizować wprawiają jego wrażliwą duszę w drżenie i on tego nie potrafi znieść. Przez co właśnie należy tamtych uciszyć. Usunięcie ironii z przestrzeni publicznej oznacza po prostu cenzurę, o wiele gorszą niż ta zadekretowana. Ta cenzura już niby jest od dawna, ale sądzę, że to co widzieliśmy do tej pory, to dopiero wstęp. Naprawdę poważne rzeczy zaczną się niebawem. I wszyscy ochoczo wezmą w nich udział, albowiem pokusa, by samemu stać się autorytetem w dziedzinie dziś najważniejszej, czyli pandemii odbiera niektórym rozum. Myślę, o tym co wobec takiego nasilenia idiotyzmu, zrobiliby ludzie Reagana, którzy mu te wszystkie żarty pisali. Na pewno zadrwiliby ze śmierci. Tak sądzę. Ci bowiem, którzy z niej nie drwią, sądzą, że będą żyli wiecznie. A to przecież jawne kłamstwo.
Dzień dobry. Ano tak to jest Panie Gabrielu, oczywiście mi się to nie podoba, ale też daleki jestem od dramatyzowania. Za komuny było jeszcze gorzej, niehigieniczna brutalność występowała wtedy w swojej formie definicyjnej i jakoś ludzie znajdowali sposoby obejścia. Oczywiście, dziś jest trudniej, bo cenzura działa inaczej, to znaczy zamiast zamykania ust a czasem i całej reszty człowieka stosuje się metodę przysypania treściami powiedzmy maskującymi, typu Komuda, wielka Lechia, itp, itd. Pod tym wszystkim nie widać na przykład Pana, bo ma Pan leżeć w tej samej szufladzie. I tak póki co jest, ale to tylko prowokuje, żeby się z niej wydostać. „Demerdez-vous” jak mówią Francuzi, ach jaka szkoda, że nie znam tego języka, ale to nie przeszkadza mi korzystać z jego mądrości. Za komuny nikt nie brał poważnie Radiokomitetu, Szczepańskiego i całej reszty, informacji trzeba było szukać i cedzić jak złoty piasek. Ale ludzie myślący zawsze tak czynią a reszty i tak Pan nie przekona, zresztą, po co?
Mam wrażenie, że na niezależnych kanałach YT nadzieja umarła i dlatego jest dużo humoru i ironii. Przecież wiadomo, że obowiązkowy keczup wykończy nas wszystkich i nikt nie umknie przeznaczeniu.
Całkiem niedawno kilka znanych osób zadeklarowało otwarcie, że nie zależy im na własnym życiu, ale że zamierzają wymierzyć sprawiedliwość w ramach dostępnych jeszcze możliwości. Nadziei nie ma, narasta odwaga i powstaje w niektórych kręgach taki katolicki ISIS.
Będzie się działo…
A kto to jest keczup?
A dziś ludzie traktują poważnie Jabłonowskiego, wiele się zmieniło
Humor by wrócił na salony, gdyby taki Duda albo Morawiecki powiedział, że on też jest przeciwny obostrzeniom, obowiązkowym szczepieniom, nowemu ładowi, ale takie jest nasze przeznaczenie (los).
Wszyscy, którzy oglądają media niezależne, narodowe to wiedzą.
Ostro odreagowuje Pan nieoglądanie telewizji…
Jest taka zasada tej zabawy, zeby nie mowic, co to znaczy.
Nie zdziwilbym sie, gdyby najbardziej dowcipkujacy i przy tuszy Piotr Szlachtowicz z wrealu nie wysadzil sie z pasem szachida na jakims lewicowym zgromadzeniu, bo w tym kierunku to idzie.
– owszem zmieniło się, ale to efekt wielopokoleniowej po-KEN-owskiej edukacji, celowego i metodycznego ogłupiania ludzi, fizycznej eliminacji tych, którzy ogłupić się nie dali i tak dalej. Odkąd zniknęło szkolnictwo jezuickie kolejne pokolenia są już tylko głupsze od poprzednich. Czy my tu mamy jakieś realne możliwości, żeby ten trend odwrócić? Nie odpowiem na to pytanie, ale wiem jedno; nie można go odwrócić dopóki nie zostanie wskazany i nazwany. Coś zatem zostało zrobione…
Przecież to jeszcze gorszy bulszit niż te wszystkie ” pro”.
Ks. Guz powiedział, że gotów jest umrzeć i Sebastian Pitoń też złożył deklarację w podobnym tonie.
Wszystkie totalitaryzmy są ponure. Śmiechu nam potrzeba.
Może i bull-shit, ale mają poglądy, programy i są zdeterminowani.
No tak, głupota nie boli…
Bez ironii
„Niech Afganistan ma swego emira, niech powróci tam anarchia” powiedział Edward Law 1. hrabia Ellenborough, po tragicznych wydarzeniach 1842 w Afganistanie.
W grupie przyzwoitych ludzi zawsze jest jakies skrzydlo radykane i ugodowcy.
W tym systemie już wszystko zaczęło tracić logikę: walczy się o niedyskryminowanie gejów a dyskryminuje w biały dzień i z obraźliwą retoryką tych co nie mają zaufania do szczepionki (wszystkich nazywając antyszczepionkowcami), Biedroń protestował przeciw strefom wolnym od LGBT ale popiera strefy wolne od niezaszczepionych.
Dlaczego tak jest? Dziś ludzie o prawicowych poglądach widząc co robi PiS podający się za prawicę, czując bezradność wobec zamordyzmu sanitarnego Niedzielskiego i jawnego kłamania Kościńskiego od finansów oraz propagandy sukcesu Morawickiego,więc szukają jakiegoś oparcia na oślep. I pojawiają się „radykałowie” którzy tworzą aurę siły. Nawet jak przeklną i są poniżej inteligencji to ludzie myślą że oni przynajmniej coś robią. Nie chcą już z założonymi rękami słuchać że nie ma alternatywy wobec PiS i to wszystko dla naszego dobra. Jeśli poprą Konfederację czy Kołodziejczaka to nie najgorzej. Ale jak poprą Jabłonowskiego czy Sławian to dramat.
„Nadzieja umiera ostatnia ale pozostaje głupota bo ta jest wieczna” co zauważył kijmuwoko.
To chyba nasze ostatnie podrygi, bo idzie mobilizacja i wojna.
Tak to jest obliczone i na to czekają różne Pamuły, Lemparty czy Nitrasy. To dlatego podpalane są kościoły, napada i zabija księży, profanuje się miejsca kultu, zakłóca obrzędy obrzędy a bluźnierstwa są powszedniejsze niż przekleństwa. Dlatego wymyślają lawendowe mafie które są niczym innym jak ubekami poutykanymi w KRK. Cała ta zbieranina oczekuje w napięciu na cokolwiek i wprost nie potrafi się doczekać , żeby móc wykrzyczeć „a nie mówiłem!”. Zresztą pułapka musi być doskonała, tak więc jak katolicy będą się ociągać to już siły postępu już tam jakąś Radiostację gliwicką znajdą…
Prowokacji jest cala masa.
Na razie sprawdzaja sie przepowiednie o naglej wojnie na wschodzie.
E tam.
W mediach zwyczajnie: pojeb na pojebie pojebem po muniu jeb…
W polityce takoż: ktoś rządzi, ktoś jest rządzony, reszta od dawania du…
Nudnawo.
Po wprowadzeniu „stanu wojennego” będzie jak w kabarecie Dudek: „a tera, kto się zacznie śmiać, ten dostanie w ryj”.
Póki co jest Superstacja.
Ze dwa dni temu obejrzałem sobie na youtube zestaw żarcików Reagana. Przyjemnie było zobaczyć eleganckiego, mądrego gościa z poczuciem humoru, opowiadającego na wesoło prawdę o komuniźmie.
Humor na szczęście żyje, oto dowcip o Bidenie:
Doradca ds bezpieczeństwa mówi do Bidena: Panie Prezydencie! Talibowie zajęli Kabul!
Biden odpowiada: Zawsze mówiłem, że w końcu wypędzą ruskich!
Przed wojna pewna liczba Polaków zgłosiła się do formacji żywych torped, ale jakoś nie słyszałem, aby doszło do tego typu ataku. Więc proszę z dystansem traktować tego typu deklaracji. Instynkt przetrwania jest bardzo silny.
Cuchnący z Parku Ludowego w Berkeley, Pachnący z Imperium Zła i człowiek, który reklamował ale się nie zaciągał.
bez ironii,
myślałam że młodzież platformerska wspomoże ten olsztyński event nadaniem jakiejś ulicy nazwiska Jędrzeja Giertycha, był w Olsztynie pracownikiem konsulatu , a wydawało mi się że obradująca w Olsztynie opcja PO, jakoś te konotacje i nazwisko Giertych – wykorzysta /dla siebie/
ale zreflektowałam się, że przecież tam była zwołana młodzież, a ona jest zainteresowana głównie poszukiwaniem swego miejsca w życiu społecznym, no i taka refleksja nie ironiczna że każdy szuka dobra i prawdy i młodzi też…
czasami się błądzi ….
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.