kw. 132019
 

Dziś napiszę krótki tekst w manierze Jareckiego. Trzeba się uczyć od najlepszych. Na śniadanie były takie małe, owalne serniczki, naładowałem sobie cały talerz, nie wiedząc co to takiego. Dopiero pani w wysokiej, białej czapce poinformowała mnie, że w środku jest ser i trzeba polać te placuszki śmietaną, a także posypać kawałkami owoców. Kurczę – pomyślałem – mogłem wziąć najpierw śledzia….

Wczoraj o 20 wieczorek wydawców w Operze Podlaskiej. Darmowa wódka i wino, za piwo trzeba było płacić. Wziąłem oczywiście piwo, bo w tym wieku już mi wiele niepotrzeba….Poza tym bałem się, że jak wypiję wódkę to się z kimś zaprzyjaźnię i powiem coś niestosownego. Na przykład – uważam, że dostępna nam segmentacja rynku książki blokuje, a nawet uniemożliwia wręcz komunikację z czytelnikiem. Miałem wielką ochotę powiedzieć coś takiego, ale ponieważ piłem piwo, obeszło się bez ekscesów. Rozmawiałem z organizatorem, który wyznał, że mnie nie rozumie…To dramat, bo ja nie umiem już nikomu niczego wytłumaczyć, bez posługiwania się takimi formułami jak ta wyżej. No, a to jest towarzyska i zawodowa dyskwalifikacja…Ludzie potrafią naprawdę potężnie chlać. Sam się dziwię, że ja kiedyś tak mogłem. Do piwa zjadłem cztery kartacze posypane gęsto smażonym boczkiem. Więcej nie dałem rady, bardzo przepraszam….

W pewnym momencie na górę, po kamiennych schodach wbiegła jakaś ekspresyjna blondynka w wieku postbalzakowskim…rozejrzała się i drżąc rzekła do organizatora – Andrzej, Olga jest chora….Jak to dobrze, że się nie odyzwałem. Tu chora Olga, a ja bym wyskoczył z tą segmentacją i komunikacją – kompromitacja na całej linii. Potem zauważyłem, że blondynka zrzuciła szpilki i biegała po kamiennej podłodze boso, łyskając haluksami.

Widząc to odkryłem istotny sens historii o złotym cielcu. Ponieważ wszystko jest komunikacją, trzeba wybierać tylko te jej sposoby, które dają absolutną pewność, że istota z którą rozmawiamy ma moc sprawczą i kreuje jeśli nie zdarzenia w olbrzymiej skali to chociaż takie małe zwyczajne. Ot jak ta pani w czapce – potrafi powiedzieć niezorientowanemu co to za dziwne placuszki i z czym się je zjada i jeszcze na specjalnej maszynie wycisnać sok ze świeżej pomarańczy. Komunikacja z istotami będącymi pasem transmisyjnym fałszu, albo z przedmiotami wykonanymi z złota udającymi jedynie, że są istotami, to bałwochwalstwo. Ciekawe czy chora Olga jednak przyjedzie…

Białystok jest miastem aspiracyjnym. To znaczy ludzie serio interesują się książkami, traktują je poważnie i próbują nawiązać kontakt z autorami. Jedni autorzy chcą porozumiewać się z czytelnikami nie swoim językiem, ale takim, który narzucił im pośrednik tworząc segmenty rynku dla własnej wygody i dla łatwiejszego przekazywania treści propagandowych. Inni rozmawiają o wtajemniczeniach…handel idzie nieźle, lepiej niż w Łodzi, a może nawet lepiej niż w Poznaniu.

Wczoraj pod oknami hotelu przeszła droga krzyżowa. Wstrząsający widok. Księża na poszczególnych stacjach mówili coś o hejcie i zaoraniu. Oni też nie rozumieją, że segmentacja rynku komunikacji, nie tylko książki przecież, uniemożliwia porozumienie z odbiorcą. Ludzie idą za krzyżem, bo kochają Jezusa a nie dlatego, że porównują go ze sobą i swoją sytuacją na fejsie.

Przez całą noc paliły się światła na ulicy, nie wiedziałem czy śpię czy jestem obudzony. Pod monopolowym naprzeciwko doszło do gwałtownego mordobicia i prób nawiązania porozumienia tuż po nim. Pobity milczał. Porozumiewali się: bijący i koledzy pobitego. Nic nie wiedzieli o żadnch segmentach, ani rynku, chcieli tylko wypić w spokoju swoją wisienkę. Nie udało się….komunikacja wymaga jednak treningu.

Wziąłem za mało książek, ciekawe czym będę jutro handlował? Wróżbami chyba…dziś o 19 wykład na tematy patriotyczne, w kaplicy przy Szkolnej 2A…Będą tylko książki Mariana Tokarzewskiego…Zapraszam.

  12 komentarzy do “Istotny sens historii o złotym cielcu albo dlaczego targi w Białymstoku są fajne”

  1. „Złoty cielec” po kobiecemu…

    mnie to zaimponowały te kartacze, uwielbiam je, ale ze względu na rozmiar ubrań w szafie zjadam jednego co dwa lata. No kobiety już tak mają,  że poświęcają się dla wyglądu. Dorobią się haluksów (jak ta opisana  pani co biegła boso) ale pantofle na płaskim obcasie to … w ostateczności. Nie zjedzą  uwielbianej potrawy, no bo potem to nie tyle że kalorie, ale co robić z ulubionymi ciuchami co wiszą w szafie? Nie nadwyrężą głowy wódką ani piwem,  chociaż poprawiłoby to humor, bo jak się prezentuje podchmielona kobieta w pantoflach na obcasach. No przecież nie chodzi o to żeby gibać się,  ośmieszając się do imentu.

    No bo jak się prezentuje kobieta na obcasach i pijana i obżarta kartaczami – nie da się wtedy „wyglądać” . Jeszcze ktoś filmik nakręci i wstawi do internetu.

    Ten „wygląd”  to taki „złoty cielec”,  chyba ?

  2. Wieczór w Białymstoku przebiega normalnie, a w stolicy na placu Zamkowym światełka wsparcia dla nauczycieli. Chyba sami nauczyciele brali w tym udział. Jako krewna piątki dzieciaków  uczęszczających  do podstawówek to wiem że uczniowie tego strajku nie popierają. Czują się odrzuceni, porzuceni, oszukani komplementami jakie do tej pory na zebraniach wygłaszały wychowawczynie. Dzieci odbierały to jako uczciwe słowa (a nie blagę) pani wychowawczyni. Teraz uczniowie zrozumieli że nauczyciele są obłudni.

  3. Olga ? Nie znam żadnej.

  4. Wziąłem oczywiście piwo, bo…….Rozmawiałem z organizatorem, który wyznał, że mnie nie rozumie..

    Trzeba byo wziąć wódkę.

  5. ….dziś o 19 wykład na tematy patriotyczne, w kaplicy przy Szkolnej 2A…,no no, a wiesz co to za miejsce?

  6. >dziś o 19 wykład na tematy patriotyczne, w kaplicy przy Szkolnej 2A…Będą tylko książki Mariana Tokarzewskiego…

    Ciekawe, czy kapelan Tokarzewski był przy tym białostockim błogosławieństwie Marszałka w sierpniu 1921

  7. Super ! Skąd Pan takie rzeczy wyciągasz ?

  8. Przy chorobie Olgi wszystko to marność nad marnościami, nawet te cztery kartacze zjedzone przez Szanownego Pana Gabriela.

  9. Na setki przedwojennych zdjęć Białegostoku natrafiłem w albumie fotograficznym wydanym w Ameryce po hebrajsku z angielskimi podpisami w 1951 roku (automatyczna koloryzacja jest zasługą informatyków z Singapuru). W tym samym albumie jest też zdjęcie rabina Fajansa, gdy wita Piłsudskiego na dworcu w Białymstoku w roku 1919 oraz zdjęcie rabina Rappoporta przy ciałach żydowskich ofiar wściekłości polskich żołnierzy [infuriated polish soldiers] w sierpniu 1920. Jest też zdjęcie starej widokówki ulicy Mikołajewskiej, najdłuższej i najszerszej ulicy Białegostoku, centrum finansowego z rezydencjami prawników i lekarzy, przy której pod inną nazwą szczęśliwie urodziłem się już w powojennym czasie.

  10. to Parvusa chyba mawiał , że trzeba by kupić tanio jakąś ojczyznę i ten Białystok był namierzany na Wolne Miasto

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.