maj 292021
 

Staram się nie pisać o Jacku Bartosiaku, który ponoć czasem tu zagląda, tak mi przynajmniej powiedziano przed laty. Nie czynię tego, albowiem sądzę, że jest Jacek Bartosiak postacią głęboko nieautentyczną. Poznaję to zaś po tym, do kogo kieruje swoje komunikaty. Do ludzi, którzy z dzieci zamieniają się w dorosłych, ale mają zbyt mało informacji w głowie, by sklecić z nich jakiś sensowny obraz, który mógłby uchodzić za syntezę współczesności. Jest więc Jacek Bartosiak kimś w rodzaju wychowawcy, a ja mam na wychowawców alergię. Zostało mi to po internacie mundurowej szkoły, w której spędziłem wiele lat. Jestem też przekonany, że gdyby komunikaty Jacka Bartosiaka były rzeczywiście powszechnie ważne nie kierowałbym on ich do pogubionych Polaków. Sądzę więc, że mają one wyłącznie funkcję wychowawczą, a przez to zupełnie nie nadają się dla mnie. No, ale nie będę tu nikogo zniechęcał do czytania książek Pana Jacka. Pan Bóg dał nam wolną wolę, każdy może czytać co chce. Pozostają jeszcze inne kwestie, takie trochę bardziej osobiste, czyli kwestia sławy i rozpoznawalności. Ostatnio puszczano w sieci jakiś wywiad, w którym Pan Bartosiak z wyraźnym przejęciem dowiaduje się, że prezes Kaczyński czyta jego książki. Powtórzę – jeśli byłby to komunikaty powszechnie ważne kierowano by je do kogoś innego, albo wręcz utajniono. To zaś są treści wychowawcze opakowane w celofan z napisem political-reality. Prezes zaś czyta także Olgę Tokarczuk i uważa, że to jest literatura. Ja nikogo nie przekonam, że jest inaczej, albowiem prócz treści, okładki, wizerunku i idei, zarówno Jacek Bartosiak, jak i Olga Tokarczuk mają w swoim pakiecie ofertowym jeszcze jedną ważną rzecz – święty spokój. Oni, poprzez swoją postawę, środowisko, które za nimi stoi i inne, nałożone na nich charyzmaty, dają czytelnikowi pewność, że wybrał dobrze. Usuwają mars wątpliwości z jego czoła. Oboje stanowią więc przykład udanego produktu i dobrej sprzedaży. Tylko nam tutaj się to nie podoba, ale my mamy inne sprawy, jesteśmy marginesem internetowej niszy i w ogóle nie należy się nami przejmować. Będziemy sobie wszystko robić po swojemu i oceniać jak chcemy. Jak ja to robię, kiedyś opowiem, ale dziś nie ma na to czasu. W postawie Jacka Bartosiaka nie sznyt wychowawczy jest jednak najważniejszy, ale instrumentalne traktowanie tematu – to temat robi autora, a nie autor temat. I w zasadzie dotyczy to wszystkich, z nielicznymi wyjątkami emitentów treści. Wszyscy ci ludzie, piszący grube książki, nagrywający filmy w sieci, konstruujący jakiś przekaz liczą na to, że temat, który podejmą zrobi im wizerunek i sprzedaż. Oczywiście oni też się w to zaangażują. Ubiorą się ładnie, wystylizują i ogolą (albo i nie), a potem będą opowiadać ze swadą albo z czymś innym, co wyda im się akurat potrzebne do osiągnięcia sukcesu. To, w mojej ocenie jest błąd. Jeśli ktoś czuje się autorem robi temat. I to temat jest potem analizowany i omawiany, nie krawat autora, nie jego dziewczyna. Tymczasem w przypadku Jacka Bartosiaka, tematem jest on sam i jego relacja – poprzez pisma, które produkuje – z wielkimi tego świata. Wszystko to zaś ma prowadzić do uwiarygodnienia autora w oczach maluczkich. Ktoś ten mechanizm zaprojektował i ktoś go wdrożył. No i on w zasadzie działa. Kłopot jest ten, że niczego nie odkrywa i nie tworzy komunikatów istotnych. O tym jednak przekonamy się za lat kilka. Choć niektórzy przekonali się już, albowiem żadna z przepowiedni Jacka Bartosiaka, póki co się nie sprawdziła.

Jeśli ktoś sądzi, że ja teraz po tej krytyce Bartosiaka, opiszę tu księdza Guza w samych superlatywach, ten niestety się myli. Od jakiegoś czasu ludzie podsyłają mi nagrania, na których widać inicjatywę księdza Tadeusza Guza, znaną jako Ateny Roztocza. Nie wiem po co ci ludzie to czynią, po co mi to wysyłają, przecież zdają sobie sprawę, jak ja na to zareaguję. No, a jeśli sobie tego nie potrafią wyobrazić, tym gorzej dla nich. Nie mówię teraz o onyxie, który jest wielkim ironistą i dobrze odczytuje moje intencje, ale o innych. Czy ksiądz Guz robi temat? Być może kiedyś tak było, ale dziś – poprzez upublicznienie wykładów księdza profesora i promocję wokół nich – już tak nie jest. To temat robi księdza profesora i widać to dokładnie po tej inicjatywie znanej jako Ateny Roztocza. Gdyby chodziło tylko o samego księdza, bieda nie byłaby wielka. Tymczasem ten temat, który eksploatuje ksiądz profesor „robi” i „żywi” całą czeredę pomniejszych „myślicieli”, którzy się za księdzem Guzem snują i czekają aż jakiś promień światła z otaczającego księdza profesora nimbu padnie też na ich biedne głowy. W porządku, niech sobie czekają, niech sobie ksiądz Tadeusz Guz buduje swoje Ateny Roztocza, ale niech mi tego nikt nie wysyła z entuzjastycznymi komentarzami.

Ateny Roztocza, podobnie jak Jacek Bartosiak, są projektem głęboko nieautentycznym. Nawiązują one bowiem do pewnej wizji, którą żyje świat akademicki i która, w ani jednym punkcie (wiem, wiem, przesadzam) nie styka się rzeczywistością polityczną antycznych Aten. Ktoś powie, że to nieważne, albowiem duch i symbolika ożywiają inicjatywę księdza profesora. Nieprawda, cała ta symbolika i ten duch to jest żenada, a projekt zakończy się katastrofą, o czym piszę już teraz, żeby nikt mi potem nie powiedział, że nie ostrzegałem. Ksiądz Tadeusz Guz żyje w pewnej wyidealizowanej rzeczywistości, którą tworzą wokół siebie chłopcy z zapadłych wiosek robiący kariery akademickie. Ja to miałem okazję oglądać nie raz i wszystko zawsze przebiega według tego samego schematu. Kariera, która jest ucieczką przed przeszłością, często przed nędzą, kończy się w miejscu, w którym okazuje się, że przekaz realizowany i lansowany przez akademię nie ma funkcji poznawczej a jedynie propagandową. Wtedy plebejski uciekinier zaczyna oszukiwać sam siebie i staje się autorytetem moralnym albo popada w szaleństwo.

Zacznijmy od tego czym były rzeczywiste Ateny. Miastem pederastów i aferzystów prowadzących bardzo brutalną politykę nastawioną na wielkie zyski. Te zaś przeznaczano na budowę floty terroryzującej najważniejsze porty Morza Śródziemnego. Filozofowie mieli tam tyle do powiedzenia, co blogerzy polityczni w Polsce doby obecnej. Jak jeden zaczął zagrażać oligarchii, to go skazali w pokazowym procesie i otruli, na jego miejsce zaś wstawili człowieka ze swojej sfery, żeby nie powiedzieć gangu, który oswoił przekaz tamtego, zapisał go i przez notację oraz jej kolportaż zajął jego miejsce w pamięci potomnych. Mógł przy tym dowolnie zmieniać słowa i przekaz jaki jego mistrz emitował, bo miał władzę nad przeszłością. Żeby tę narrację przebić, potrzebny był ktoś inny i inna siła polityczna. I ta siła się znalazła – była to falanga króla Macedonii, który wybrał sobie wychowawcę produkującego lepsze treści niż tamten. A na pewno lepiej pasujące do nowych czasów. No i w sposób dziś niezrozumiały demaskujące wszystkie świństwa Ateńczyków, jakich ci się dopuścili wobec Jonii zajętej przez Persów. Nowa wersja wszystkiego zaczęła obowiązywać i odniosła sukces, a potwierdzeniem tego był upadek imperium perskiego.

Ksiądz Guz zaś opowiada, że Jonia była kolebką filozofii i Polska będzie drugą Jonią. O czym świadczyć mają drewniane, jońskie kapitele, w kolumnach ustawionych przy tej jego agroturystyce. Piszę – agroturystyce – bo to ważne, byśmy nie tracili kontaktu z rzeczywistością. Czym są Ateny Roztocza? Obiektem agroturystycznym, posadowionym na wąskiej działeczce pomiędzy opłotkami sąsiednich chałup. To jest budynek, czy też zespół budynków realizowany z materiału rozbiórkowego. Nie ma tym nic złego, ja sam przeniosłem drewniany dom i w nim mieszkam. No, ale tam chodzi o to, że wszystko ma wymiar symboliczny, żeby nie powiedzieć magiczny. Nie ma, piszę to wprost. Stare belki to po prostu stare belki. Wycięto je z lasu gdzieś za Niemca czy za cara jeszcze, obrobiono i powstały jakieś domy z tego i inne zabudowania. Teraz ksiądz profesor realizuje z tego swój projekt. To sympatyczna inicjatywa, ale tworzona wokół niej otoczka jest tylko nawiązaniem do pewnej – w zasadzie już nieobowiązującej i nikogo nie uwodzącej projekcji. Życzę oczywiście powodzenia księdzu profesorowi, każdy może realizować swoje fantazje, szczególnie jeśli ma na to środki. Uważam jednak, że nadawanie temu projektowi jakiegoś znaczenia w skali o jakiej mówi autor pomysłu, jest chybione. Obiekt ten nie będzie nawet pełnił funkcji wychowawczej. Jestem jednak przekonany, że do czegoś zostanie wykorzystany, ale – niestety – wbrew intencjom księdza profesora.

Czego ja się znowu czepiam, zapyta ktoś? Tego mianowicie, że trzeba być bardzo ostrożnym kiedy się realizuje jakiś temat. Szczególnie jeśli nadaje mu się tytuł Ateny Roztocza, a jest się przy tym profesorem filozofii. Dobrze jest w takich wypadkach rzecz przemyśleć i zastanowić się czy profesor może realizować projekty dla licealistów. Szczególnie kosztowne projekty. Na dziś to tyle, dziękuję. Może się okazać, że będą dziś kłopoty z komentowaniem i zamówieniami. Koledzy będą robić jakiś remont, albowiem wczoraj znowu znaleźliśmy się na liście emitentów spamu. Nie wiem jak to się dzieje, że nasz adres IP się tam pojawia, dzień po dniu w dodatku, ale poproszono mnie, bym nie siał paniki i nie tworzył teorii. No więc tylko Was informuję. A tu macie jeszcze nagranie reklamujące inicjatywę księdza profesora Tadeusza Guza. https://www.youtube.com/watch?v=mFJilxg2w3s Ja oglądałem tylko fragmenty, bo całość jest nie do wytrzymania.

  22 komentarze do “Jacek Bartosiak vs Tadeusz Guz czyli o sposobach zagospodarowywania wyobraźni istot aspirujących”

  1. Przeczytałem: Anteny Roztocza i nie mogłem zrozumieć co ma do tego antyczna Grecja

  2. Każdy. Powtarzam każdy kto choćby przeczytał definicję geopolityki w Wikipedii i choćby nieco więcej niż pobieżnie zna historię, dobrze wie, że Bartosiakowi bliżej do Wróża Macieja niż do geopolityka. Świetnie pamiętam jego wróżby sprzed 5-7 lat (niestety dla niego nagrania nie znikają) nie sprawdziły się nawet w 1%. Mam zawsze ogromny żal do prowadzących wywiady z osobami tego pokroju, że na samym początku nie mówią „sprawdzam” i nie weryfikują przewidywań celebryty.

  3. Polskie słowo „drzewo” pochodzi z sanskrytu i w sanskrycie znaczy „stary”, dlatego kiedyś mówiło się drzewiej = dawniej.

    Poza tym drewno jest materiałem zbudowanym i pochodzącym z powietrza, jak styropian, dlatego jest ciepłe i ma symbolikę boską (niebiańską), bo byty boskie kojarzymy z niebem i powietrzem w przeciwieństwie do bytów diabelskich, które pochodzą z ziemi, podziemi, ciemności i materii stałej.

    Myślę, że nauka jako nauka i prawda jako prawda potwierdzi i ugruntuje te spostrzeżenia.

    Życzę księdzu profesorowi rychłego ukończenia dzieła i wiele satysfakcji z aktu cięcia drewna i wznoszenia z niego budowli, ale te kolumny są za cienkie (Pitoń zauważył, że zazwyczaj kolumny w architekturze współczesnej są za cienkie i nieproporcjonalne), bo widocznie drzewo nie było dostatecznie stare.

    W budownictwie świetnie sprawdza się modrzew, ale źle gospodarujemy uprawami leśnymi i niszczymy też intensywnie i radośnie nasze Wybrzeże, jeśli mowa o przyrodzie ojczystej. Mam nadzieję, że Ateny Roztocza będą zastrzykiem intelektualnym, którego bardzo potrzebujemy jako społeczność i naród jako naród.

  4. Styrodur jako substytut drewna świetnie nadawałby się jako materiał na płaskorzeźby i rzeźby biblijne.

    Na inauguracji Aten Roztocza widziałbym obecnego tam między innymi Grzegorza Brauna, stosownie zarośniętego na twarzy, może jako prezydenta Rzeszowa – kto wie…

    Ja też mieszkam w domu zbudowanym bez użycia stali, więc gorąco Księdzu Profesorowi dopinguję.

    Poza tym naturalne materiały i ta posypka aluminiowa będą dobrze chronić przed promieniowaniem 5G. Jeszcze własne ujęcie wody będzie chyba wykonane na terenie inwestycji.

    Szczęść Boże!

  5. Korzystajac z faktu, ze nie ma problemu z komentowaniem chcialbym dodac, ze podniesiony przez Autora notki zarzut opierajacy sie na szukaniu zbyt doslownych analogii do prawdziwego swiata starozytnego jest z gruntu nietrafiony, poniewaz zarowno kultura jak i sztuka antyczna jest poganska, balwochwalcza i grzeszna. Chodzi tylko o symboliczne podkreslenie pewnego etapu rozwoju ludzkosci i nawiazanie do wartosciowych osiagniec tamtego okresu.

    Jezeli ktos interesuje sie antykiem, to polecam Pompejanum w Aschaffenburgu – doskonale zachowany przyklad sztuki antycznej, w tej chwili tonie w kwiatach i zieleni, srebrzy sie Men i mozna tam bez problemu dojechac z Polski. Tym niemniej jest to bardzo antychrzescijanski obiekt.

    https://klausstaps.com/pompejanum/0q5i2avotg94hjcwt70d0f5pl4e2li

  6. Stosowne byloby umieszczenie na dziedzincu w Atenach Roztocza Grupy Laokoona jako alegorii problemow Ksiedza Profesora z cenzura i srodowiskiem KUL.

  7. p. Aldona chyba krewną Adolfa Ciborowskiego – podobna

  8. Wygląda na to, że wszyscy wieją na prowincję. Roztocze to wymarzone miejsce.  Taka teraz filozofia.

  9. Wiele przepowiedni Bartosiaka się sprawdziło.Inne zrealizują się w najbliżych tygodniach „Nowa Jałta”sptkanie Baiden -Putin kogoś tam przechandlują .Wzmocnienie roli Niemiec .A u nas no cóż na razie mamy wzrost cen żywności,wody,wywóz śmieci i energii elektrycznej.Do końca roku cena prądu pójdzie 5 krotnie w stosunku do roku poprzedniego.

  10. Coryllus jest do tyłu o jedną konferencję. Rafał Mossakowski zorganizował w Korzkwi 22 maja cykl wykładów korzystając z tego, że plandemia zelżała. Jeżeli KJ nie zainwestuje w swoje własne Ateny albo nie zmieni formuły, to wypadnie z rynku treści.

    W lipcu odbędą się ważne wydarzenia w Jedwabnem, a Patlewicz z księdzem Guzem ciągną temat mordów rytualnych, dzięki czemu żydzi zostali zepchnięci do defensywy. Te działania przynoszą skutek.

  11. Jesteśmy na moment przed wybuchem anarchii. Trzeba się zbroić i oddolnie organizować hierarchię.

  12. Trzeba zbudować rowokół z zaostrzonych bali albo postawić mur i w tak przygotowanym miejscu można organizować prelekcje.

     

    https://images.app.goo.gl/c9g7LUNhTMxKztu69

  13. Gdyby tak leśne szkoły mundurowe nazywały się Forest Rangers!

  14. Poza tym naturalne materiały i ta posypka aluminiowa będą dobrze chronić przed promieniowaniem 5G

    Materiały naturalne nie chronią przed promieniowaniem elektromagnetycznym – chyba, że byłyby to ściany z kamienia grubości metra – albo obłożenie blachą miedzianą całego budynku. Trudno jednak egzystować całe życie w zamknięciu, szczególnie w bunkrze.

    Zagrożenie z 5G nie płynie z promieniowania – a z faktu, iż przepustowość kanałów transmisji pozwala na intensyfikację transmisji treści – zagrożeniem jest więc intensywność transmisji, wybór treści i przymus  wchodzenia w różnorodne relacje ze źródłami transmisji – a nie sam fakt istnienia nadajników. Promieniowanie wysokiej częstotliwości traci szybko zasięg wraz z odległością, nadajniki 5G są skoncentrowane w terenach o dużej gęstości zaludnienia – wystarczy wyprowadzić się na wieś, by uniknąć nadmiernego wpływu oddziaływania promieniowania elektromagnetycznego, gdy ktoś się go obawia.

    p.s.

    Wg nowej narracji niedługo wszyscy będziemy mieszkać w domach z drewna, bo drewno, w odróżnieniu od betonu i cegieł nie powoduje emisji CO2 przy produkcji. Stąd (jak sądzę) z pozoru dziwna, nagła potrzeba panowania nad lasami – źródłem drewna.

    Technologia 5G nie jest potrzebna, by uszkodzić mózg promieniowaniem – a treścią, via smartfon, który większość obywateli uruchamia w każdej wolnej chwili by „poznawać świat” i „być na bieżąco”.

    Interesujące w 5G jest to, kto ocenia i decyduje o tym, jakie treści powinny być i jakie się ukazują w wymienionym wyżej smartfonie. Nie dzieje się to samo z siebie, odpowiada za to, jak się enigmatycznie stwierdza „czynnik ludzki”.

  15. Ten opis Aten i sitwy tam rządzącej super. Jest taka książka Perski Ogień który w popularny sposób ukazał to greckie barbarzyństwo

  16. Jest dokładnie na odwrót. Obiektywnie internet, proporcjonalnie do możliwości sprzętowych, najlepiej działał w latach 90tych i to przy zaklinowanych na stałe proporcjach upload/ download średnio jak 1 do 10. W tzw. postępie nie chodzi o to żeby dostarczyć odbiorcom jak najwięcej informacji tylko wręcz przeciwnie, żeby wyciągać jak najwięcej i to w czasie rzeczywistym. Oczywiście będzie to wykorzystywane do zwrotnego oddziaływania na odbiorcę. Gdzieś w okolicach 2000r. zaprzestano cywilnym odbiorcom, podwajać corocznie moc obliczeniową komputerów czyli ukrócono zalecenia pana Moore’a.  W latach 90tych w  systemie Windows 98 w tle działało ok. 30-40 procesów i z grubsza można było ustalić za co odpowiadają. W Windows 10 w tle działa co najmniej 1500 procesów i nawet wytrawni informatycy  potrafią „ogarnąć” mniej niż  połowę. Ci którzy utrzymują, że użytkownicy interentu są szpiegowani nie rozumieją tego co się dokonało w ciągu ostatnich 25lat, bowiem w znakomitej większości to nie szpiegowanie a sterowanie.

  17. Dodałem do dzisiejszej ilustracji

    Athenae czyli Dziady Ateńskie (w poszukiwaniu idealnej miłości)

  18. @Patryk Zbój
     Gdzieś w okolicach 2000r. zaprzestano cywilnym odbiorcom, podwajać corocznie moc obliczeniową komputerów czyli ukrócono zalecenia pana Moore’a. 
    To nie tak. Po pierwsze nadal podwajamy moc obliczeniową komputerów co 18 miesięcy. Tyle że po 2000r zamiast robić szybsze procesory zaczeliśmy robić więcej rdzeń, bo po prostu nie umiemy robic mniejszych scieżek. A ostatnie 10 lat to wykładniczo rosnąca wydajność kart graficznych które używamy dziś do wszystkiego (gry, bitcoin, AI, renderowanie stron WWW i dekodowanie filmów)

     
    W latach 90tych w  systemie Windows 98 w tle działało ok. 30-40 procesów i z grubsza można było ustalić za co odpowiadają. W Windows 10 w tle działa co najmniej 1500 procesów
    Ta zmiana to weszła z Windowsem XP i jądrem napisanym przez Dave Cutlera (VMS). Z resztą to bliźniacze rozwiązanie do MacOSX i jądra z FreeBSD. Po prostu tak się łatwiej skalowało pracę programistów i tyle.
     nie rozumieją tego co się dokonało w ciągu ostatnich 25lat, bowiem w znakomitej większości to nie szpiegowanie a sterowanie.
    Nie 25 lat a ostatnie 12 lat. W zasadzie dopiero po tym jak Geoffrey Hinton przeforsował deep learning i ludzie z Nvidii zrobili CUDA to big tech zaczął „ogarniać” swoich użytkowników. Wcześniej to było przedszkole (tzn wolność:))

  19. Pięciokrotnie? To chyba światłą zgasną?

  20. „Po pierwsze nadal podwajamy moc obliczeniową komputerów co 18 miesięcy. Tyle że po 2000r zamiast robić szybsze procesory zaczeliśmy robić więcej rdzeń, bo po prostu nie umiemy robic mniejszych scieżek. ” czyli nie możemy zbudować  szybszej wyścigówki, ale proponujemy się użytkownikowi kilka wyścigówek.  

    „A ostatnie 10 lat to wykładniczo rosnąca wydajność kart graficznych które używamy dziś do wszystkiego : gry, bitcoin, AI, renderowanie stron WWW i dekodowanie filmów ” – a coś pożytecznego?  To jest właśnie ta taktyka. Pod pozorem rozwijania bardzo „potrzebnych” KAŻDEMU rzeczy, niezmiernie „ważnych” udogodnień i szalonego „postępu” w istocie tworzony jest system totalnej kontroli, a pisząc „totalnej” mam właśnie dokładnie to na myśli i nie chodzi mi tutaj o definicję słowa „wolność”.

    „Ta zmiana to weszła z Windowsem XP i jądrem napisanym przez Dave Cutlera (VMS). Z resztą to bliźniacze rozwiązanie do MacOSX i jądra z FreeBSD. Po prostu tak się łatwiej skalowało pracę programistów i tyle.”  sugerowanie, że głównym celem przyświecającym informatykom Microsoftu w rozwijaniu systemu Windows jest ułatwienie pracy programistom jest po prostu myśleniem życzeniowym.

    Spróbuję może ująć to inaczej. Istnieją co najmniej dwa punkty widzenia z których można rozpatrywać potocznie rozumianą korzyści. Jeden to punktu widzenia zbiorowości, drugi indywidualny. Pierwszy odwołuje się do emocji, drugi do subiektywnie pojmowanej logiki. Pierwszy to domena propagandy, drugi wpływa na decyzje jednostek. Naprawdę niewielki procent ludzi potrafi odróżniać jeden od drugiego.  Ładnym przykładem łączącym oba punkty widzenia, jest wypowiedź tow. Gomółki z grudnia 1970r. uzasadniająca podwyżki cen żywności „popyt na mięso i jego przetwory przed podwyżką nie był w pełni zaspakajany, dobrze będzie jeśli obecnie przy wyższych cenach popyt i podaż zostaną zrównoważone”.

    Ja staram się pisać z punktu widzenia indywidualnego, Pan zaś z punktu widzenia hipostazy – ludzkości. Oczywiście rozumiem, że im bardziej indywidualny tym bardziej egoistyczny ale wydaje mi się , że tak jest „par excellence uczciwiej”.

  21. Pardon,…

    …  Pan  jeszcze  szybciej  wypadnie  jesli  nie  przestanie  Pan  pisac  takich  andronow  jak  ten  powyzej  !!!

    Pozycja  KJ  jest  niezagrozona,  a  „wyklady”  pana  RM  i  jemu  podobnych  „wykladoFcUF”  maja  sie  jak…  oko  do  piesci  !!!

    No  i  CORYLLUS  ma  ten  komfort,  ze  NIE  MUSI  niczego  zmieniac  ani  zbednie  inwestowac…  no  chyba,  ze  tylko  w  syna  !!!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.