kw. 052020
 

W III tomie Baśni socjalistycznej znajduje się rozdział zatytułowany – O Grodzisku Mazowieckim, gdzie wiele rzeczy się zaczyna i wiele kończy.

W rozdziale tym zaś jest poniższy fragment:

W dzienniku socjalistycznym „Robotnik” z dnia 2 maja 1927 roku przeczytać możemy artykuł zatytułowany Bezwzględność księdza Tokarzewskiego. Tekst jest krótki i ma właściwie charakter depeszy, warto jednak zacytować go w całości.

 

W zeszłym tygodniu umarł w Grodzisku (pow. błoński) tow. Juljan Pop. Zmarły był działaczem partyjnym od 20 lat. Po śmierci zwrócili się nasi tow. Geller, Simon i Zając do miejscowego proboszcza ks. Tokarzewskiego (b. kapelana prezydenta Wojciechowskiego) z prośbą o pokropienie zwłok. Ks. Tok, przyjął naszych tow. w ogrodzie plebanii z karabinem w ręku i odmówił pokropienia zwłok, albowiem zmarły towarzysz „żył z żoną bez sakramentów ”. Dnia 29 maja odbył się pogrzeb przy licznym bardzo udziale ludności Grodziska. Nasi tow. przynieśli zwłoki pod kościół i zwrócili się ponownie do ks. Tok. o pokropienie zwłok. Ks. Tokarzewski odmówił ponownie. Tłum zebrany przed kościołem w sposób bardzo drastyczny dawał wyraz swemu oburzeniu, wnosząc okrzyki przeciw wojowniczemu księdzu.

Z trudem udało się naszym towarzyszom, uspokoić licznie zebrany tłum, poczem dopiero wyniesiono zwłoki na cmentarz.

Zaznaczyć przy tern należy, że ks. Tokarzewski odznacza się w ogóle bardzo wojowniczym charakterem . Na kazaniach grozi socjalistom, są to właściwie mowy polityczne a nie kazania. Ks. Tokarzewski ma kilka podobnych sprawek na sumieniu. Przed kilku dniami zgłosiła się do niego robotnica z prośbą o pokropienie zwłok 3-ch tygodniowego dziecka. Ks. Tok. zażądał 13 złotych. Na prośbę matki by obniżył zapłatę, albowiem mąż jej jest bezrobotny, oświadczył: „możesz mieć zęby plombowane (w kasie chorych, uw. Nasza) możesz zapłacić i księdzu”. Jest rzeczą niezmiernie charakterystyczną tego rodzaju sposób załatwiania spraw, pomijając już bezceremonjalność tonu ks. prałata.

 

Przyzwyczajeni dziś do antyklerykalnych ataków, oraz do ustępliwości księży w wszystkich właściwie kwestiach, czytamy powyższe z łezką w oku i ciepłym uśmiechem a ustach. To były czasy…przyjął towarzyszy w ogrodzie plebanii z karabinem w ręku, a potem jeszcze odmówił pokropienia zwłok…co za człowiek….Oczywiście, ktoś może się zastanawiać czy ksiądz Marian Tokarzewski nie przesadzał czasem, czy może nie poniósł go temperament. Mógł chociaż odłożyć ten karabin i zwyczajnie ich zwymyślać. No, ale to nie było w jego stylu. Ksiądz Tokarzewski miał bowiem za sobą bardzo ciężkie doświadczenia, a większość z nich dotyczyła socjalistów i komunistów.

Niektórzy mogą powiedzieć, że jeszcze z własnego życia pamiętają duchownych o podobnym charakterze, ale ja sądzę, że to nie jest możliwe. Takiego księdza już później w Rzeczpospolitej nie było. Mogły być jakieś podróbki, ale takiego nie było. Ksiądz Marian, stanął sam naprzeciwko wygrażającego mu tłumu i nie ustąpił. Nie ma się więc co dziwić, że postawił się też Piłsudskiemu, kiedy był kapelanem w Belwederze. Nie ma się też co dziwić, że jego wspomnienia z Belwederu zostały zniszczone, a ocalał tylko ten fragment, który opublikowałem swego czasu w 11 numerze Szkoły nawigatorów. Ponieważ wielokrotnie proszono mnie o ponowne jego wydrukowanie, przychyliłem się do tych życzeń i znajduje się ów fragment także w III tomie Baśni socjalistycznej.

Dziś chciałem jednak napisać o czymś innym. O skromnej książeczce, którą wydałem jakiś czas temu, a która także została skreślona ręką księdza prałata. Napisał on ją siedząc na zesłaniu w klasztorze Bernardynów w Zasławiu, gdzie znajdowało się obszerne bardzo i nieuporządkowane archiwum. I żałować tylko należy, że ksiądz Marian nie miał czasu ani możliwości jego uporządkowania. Zrobiłby to bowiem zapewne tak samo dobrze, jak dobrze i bezkompromisowo oddawał się pracy kapłana.

Wczoraj zacząłem na nowo przeglądać tę książkę – Z kronik klasztoru i kościoła ojców Bernardynów w Zasławiu – albowiem zdążyłem już zapomnieć co się tam znajduje, prócz listów sułtańskich do Zygmunta Augusta, o których już mówiłem. Mamy tam, na przykład, przedśmiertną mowę Pugaczowa, ściętego w Moskwie z rozkazu Katarzyny II. I to jest coś naprawdę niezwykłego, bo Jemielian Pugaczow, stojąc na szafocie mówi wyłącznie o Polsce i z Polską swoją i swojego ruchu sytuację porównuje. Przyznam, że mnie to zdziwiło, albowiem nie zastanawiałem się nigdy głębiej nad misją i celem wystąpienia tego człowieka. No, a ona przypada na lata tuż po pierwszym rozbiorze Polski i nie ma możliwości, żeby się z tym wydarzeniem nie łączyła. Z tego co możemy wyczytać w wiki, a także z opisów chronicznych przypadłości, z jakimi borykała się rosyjska armia, rzecz wygląda następująco – Jemielian Pugaczow zajmował się organizowaniem masowych dezercji z carskiego wojska, załatwiającego różne sprawy w Europie. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że on te dezercje organizował w czasie wojny z Prusami, zwanej wojną siedmioletnią i w czasie wojny tureckiej. Przesiedział się za to w więzieniu, ale o dziwo nic mu się nie stało. Został wypuszczony. To jest ciekawe, jeśli porównać los podobnych, ale działających na o wiele mniejszą skalę, ancymonów czynnych w armii pruskiej. Oto, dla przykładu, po bitwie pod Zorndorf, Prusacy wzięli tylu jeńców rosyjskich, że jak ich zamknięto w twierdzy Kostrzyń, okazało się, że garnizon liczy mniej ludzi niż ta grupa. Od razu też zaczęły się jakieś próby organizowania zbiorowej ucieczki, co raczej nie było trudne, bo jeńcy mogli swobodnie chodzić po mieście. Prusacy jak się o tym dowiedzieli załatwili rzecz krótko. Prowodyrzy do piwnic, pod klucz, a najważniejszy prowodyr został połamany kołem, na oczach wszystkich swoich kamratów. Ho, ho, tak, tak, oświecona Europa roku 1758. W tym samym czasie pan Jemielian za podobne przewiny, dostaje parę miesięcy w celi, gdzie zapewne oferowane mu są różne atrakcje. Po czym wychodzi z więzienia nie niepokojony przez nikogo. W roku zaś 1775, kiedy go postawili przed pieńkiem, w samym środku Moskwy, zamiast płakać i wyrażać skruchę, perorował o Polsce i marszałku Ponińskim. Skąd on w ogóle, niepiśmienny mużyk w stopniu chorążego, orientował się w tych sprawach?

Bunt Pugaczowa zorganizowany został według starych i sprawdzonych wzorów. Jemielian znudzony organizowanie dezercji swoich kamratów, sam się zorganizował, zdezerterował i pojawił w towarzystwie licznych, oddanych mu, współbraci, nad rzeką Jaik (dziś Ural). Po czym podał się za zamordowanego cała Piotra III i wezwał lud do buntu. I to jest ciekawe, bo mógł się podać za kogokolwiek. Piotr III nie żył już od ponad dziesięciu lat, a jego wspomnienie nie było przecież w ludzie ruskim za bardzo żywe. Jemielian wybrał jednak jego, co może, choć nie musi wskazywać, że cała jego działalność, od organizowania dezercji poczynając, na sławnym buncie kończąc była finansowana z Berlina. Jeśli nie w całości, to częściowo na pewno. W zasadzie należałoby się też zastanowić, kiedy ten ruch został, przez zaufanych ludzi carycy, podmieniony, i ze zwykłej ruchawki na tyłach, która ma odwrócić uwagę Rosji od Europy, stał się pretekstem zatrzymania reform agrarnych. Ja tego nie rozstrzygnę. Myślę jednak, że sprawy miały się tak – Prusy, do spółki z kimś jeszcze, bo skąpstwo Fryderyka było legendarne, postanowiły odtworzy w Rosji nowy, wewnętrzny front. Być może po to, by odwrócić uwagę dworu petersburskiego, od spraw polskich, a być może po coś innego. Pugaczow zebrał ponoć 50 tysięcy ludzi i zaczął rozprawiać się ze szlachtą. Do tego zwerbował robotników z uralskich manufaktur, co oznaczało, że zdefasonował produkcję na tyłach kraju. No i zapewne zmusił kupców w Moskwie i Petersburgu do jakichś intensywniejszych zakupów za granicą. Ciekawe gdzie? Nie wytrzymał długo, bo był zmanipulowanym głąbem, czego nie chciał zrozumieć. Starszyzna kozacka, której przewodził, wydała go w ręce oddziałów interweniujących na Powołżu, gdzie trwało to całe powstanie. On sam zaś, już w niewoli, zaczął przedstawiać się jako zbawca ludu, który uwolnił ten lud od tyranii i samowoli szlachty. Jego jedynym zaś grzechem było, że zrobił to bez porozumienia z miłościwie panującą.

Jak napisałem, nie ma możliwości, by wystąpienie Pugaczowa, było oderwane od wypadków w Polsce, na co on sam wskazuje, w swoim przedśmiertnym przemówieniu, które pasuje bardziej do polityka z jakiejś tajnej kancelarii, a nie do chorążego wojsk kozackich, służącego na wojnie z Prusakiem. Trzeba by się też zastanowić, nad sensem politycznym reform agrarnych w Rosji, nad tym kto zmusił carycę do ich rozpoczęcia i kto podsunął jej pomysł, by korzystając z ruchawki pana Jemieliana, szybciutko je zakończyć. No, ale to jest temat na inną notkę.

Możemy tylko żałować, że siedząc w tym klasztorze w Zasławiu, dziś zamienionym na więzienie, ksiądz Marian Tokarzewski miał do pomocy, bardzo starych, schorowanych i zniedołężniałych braci, którzy nawet nie mieli pojęcia jakiej jakości papiery znajdują się w powierzonym im archiwum. Ksiądz Marian wśród archiwaliów, jakie widział, wymienia na przykład list Katarzyny II do papieża, w którym tłumaczy się ona z tego, że nie skasowała u siebie zakonu Jezuitów. Pisała też miłościwie panująca, że osobiście dopilnuje, by jezuici nie czynili niczego, co byłoby wbrew doktrynie katolickiej. Tego listu jednak ksiądz Marian nie opublikował. No, ale są inne.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-kronik-klasztoru-i-kosciola-o-o-bernardynow-w-zaslawiu/

  10 komentarzy do “Jak czytać książki księdza Mariana Tokarzewskiego (1)? Mowa końcowa Jemieliana Pugaczowa”

  1. A może, w czasie zarazy, doktoracik byś machnął „Sierżant Daniels a chorąży Pugaczow analiza porównawcza”

  2. no rzeczywiście,  jak prusacy  (najlepszy jest ten cud domu brandenburskiego) mogłi zrobić komuś kuku to tylko dyskretnie maczając palce na tyłach „wroga”, no tylko tak jak to przedstawiasz,  a kurlandzcy urzędnicy carowej, świetnie się do tego nadawali. niczego nie dowiedziemy , ale taka interpretacja wydaje się właściwa.

    Wygląda na to, że z każdej strony przy tym stoliku rozgrywek siedzi przechera, czyż nie?

    Te protesty chłopskie, wykorzystali bolszewicy do zbudowania fundamentów swojego komunizmu, tą klasowością przekierowali naszą po wojenną społeczną percepcję, co do relacji pan – chłop.

    Do dziś w polskich podręcznikach jest obowiązujący ten opis kontrowersji między panem a chłopem, kmieciem itd.  a według mnie sytuacja pauperyzacji chłopstwa  zaczęła się po rozbiorach a nie za królów polskich – nie jestem historykiem ale tak mi się wydaje.

  3. W latach PRL-u pewien ksiądz, wyszło mi niestety z głowy nazwisko, odmówił pochówku PZPR-owca. Powiedzial: ten pan miał inną książeczkę którą się kierował niz Biblię, czerwoną. Oczywiście krytykę niektórzy podnieśli.

    Jak mówiłem to mojej znajomej to się oburzyła. Odpowiedzialem jek: a jak ty katoliczka byś chciała byc na islamskim cmentarzu być pochowana?

    Jak to nazwać, takie podejście?

  4. No i to co jakiś czas powtarzające się w różnych miejscach świata „rozprawianie się chłopstwa ze szlachtą” – naprawdę w różnych miejscach,  ta sama iskra „złość” jednych na drugich. Tyko pytanie kto zapalał (vide rabancja)  ?

  5. No jednym socjalistycznym słowem,

    no ten kościół to okropność, to ciągłe trzymanie się mistycyzmu, ten brak nowoczesności, a przecież religia to ucisk. No ucisk i już.

    Możemy porównać „ucisk” religii z terrorem nowoczesności/postępu Lenina i Spinellego.

  6. Przed koronawirusem  zabrałem mamę na cmentarz i jest tam pochowany mój sąsiad były milicjant. Odkąd żyję sąsiad w kościele nie był, jedyny w klatce księdza po kolędzie nie przyjmował, zawsze na sld głosował. Świeć Panie nad jego duszą.

    Proboszcz z mojej byłej parafii nie z karabinem w tych czasach i bez porównania, tak skromnie próbuje przemówić ludziom do rozumu:

    https://materdolorosa.pl/#gallery1

    Co tydzień w trzech zdaniach,  tzw.  burzyki.

    Jak dla mnie to przydałoby sie ludzmi wstrzasnac,  aby otrzeźwieli.

  7. Piękna perełka. Dziękuję

  8. Też tak myślę, więcej ducha a dla młodych ze Zbawiksu więcej pokory.

    A w czasie pandemii bolszewickiej robota ks Tokarzewskiego to duchowo/rycerska opieka nad „owieczkami”.

    Bolszewicy „produkowali” sieroty, a ks Tokarzewski ratował to polskie pokolenie, przed niechybną duchową dewastacją, zagarniał je do ochronek pod opiekę Kościoła.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.