kw. 042020
 

Myślałem, że nie będę już musiał tego robić, a jednak….Dziś z rana przeczytałem taką oto polemikę prof. Marka Chodakiewicza z niejakim Jochenem Böhlerem.

https://www.tysol.pl/a45655–Tylko-u-nas-Prof-Marek-Jan-Chodakiewicz-Wojna-domowa-

Z niemieckimi historykami, kłopot jest taki, że oni – nawet jeśli mają rację – nie mogą jej wyłożyć przemawiając do nikogo właściwie. Wszyscy bowiem z miejsca podejrzewają ich o to, że chcą bronić swojej wstrętnej, antyludzkiej historii. Poza tym, jak wszyscy Niemcy, nie potrafią opowiedzieć żartu, który byłby zrozumiały dla każdego słuchacza. Wywołuje to w historykach niemieckich dwa rodzaje reakcji. Pierwsza polega na znalezieniu sobie żyda, który ich uwiarygodni, a druga na zwaleniu winy za różne niepiękne sprawy na Polaków. Mnie zawsze to dziwi. Podobnie jak dziwi mnie, że niemieccy historycy chcą być śmiertelnie poważni, zamiast – jak to robią Brytyjczycy ze swoimi bohaterami – opowiadać fantastyczne historie o starym Friztu i Wilhlemie II. To dopiero by się Polacy wkurzali…ale byłoby przynajmniej zabawnie i można by powymieniać jakieś uwagi w duchu innym niż to czyni prof. Chodakiewicz. Ta polemika ma charakter mowy pogrzebowej i to mnie smuci, albowiem wychodzi ona z całkiem w mojej ocenie fałszywych założeń. Uważam, że Böhler, choć jest nadętym niemieckim bucem, ma w wielu kwestiach rację. I to nie w tych, które wskazuje prof. Chodakiewicz. Przedstawia jednak te racje z intencją fałszywą – jak każdy niemiecki humanista i demokrata. Ja to już wiele razy mówiłem, a prof. Kucharczyk mnie w tym utwierdził też wielokrotnie – znacznie lepiej jest rozmawiać z niemieckim feldfeblem niż z niemieckim demokratą i reformatorem ustroju. Stąd wolę słuchać bajek o Fryderyku niż o wiośnie ludów.

Oczywiście, że w Polsce po roku 1918 była wojna domowa, a nie dość, że domowa, to jeszcze mafijna. Wojna ta toczona była w parlamencie, na ulicach wielkich miast i w polu. I trudno doprawdy zrozumieć, dlaczego nie rozumie tego Marek Chodakiewicz. To znaczy łatwo w zasadzie. On wierzy, że projekt Piłsudskiego znany pod umowną nazwą „koncepcja federalistyczna” był do zrealizowania. To jest, w mojej, skromnej bardzo ocenie, największy grzech polskich historyków – traktują oni koncepcje polityczne nie jako grę w trzy karty na mocno już okrwawionym stoliku, ale jako rzeczywistość w niedoczasie. To znaczy – już, już by się stało, ale źli ludzie przeszkodzili. To jest dziecinada. Gorszą dziecinadą jest tylko wskazywanie paralel historycznych i udawanie, że istnieją one jedynie na papierze, a nie w rzeczywistości. To jest wysoki bardzo poziom obłąkania, do którego szczytu nie każdy doleci, ale my będziemy próbować. Nie teraz jednak, może, ale bliżej lata. Wojna domowa w Polsce trwała w najlepsze od wkroczenia bolszewików na Kresy i cofnięcia się Ober-Ostu aż do zamachu majowego. To wydarzenie było jej końcem, ale tego nie widzi wcale pan Böhler, albowiem on chce udowodnić, że Polacy i inne nacje walczyli, jak szczury na wypalonych przez wojnę ruinach, o resztki spuścizny post imperialnej. To jest prawda tylko częściowo. Wojna domowa w Polsce toczyła się przede wszystkim o spuściznę po I RP i o to kto przejmie jej tradycję i ją twórczo zmodyfikuje. Nazywając rzecz wprost, można powiedzieć, że toczyła się o to, kto po likwidacji elit, będę mógł te elity udawać i żyć z ich pozostawionych zasobów. Do tego między innymi służyła, całkiem bezużyteczna koncepcja federalistyczna Piłsudskiego. Ja tylko może przypomnę, że majątek rodziców Józefa Piłsudskiego był kredytowany z tego samego banku, w którym stanowiska menedżerskie piastowali panowie Smetona i Voldemaras. To może nie mieć znaczenia dla Marka Chodakiewicza, który traktuje serio wszystkie, nawet najbardziej idiotyczne deklaracje, ale moim zdaniem ma. Wspólne źródło finansowania projektów politycznych, którego ciężar główny spoczywał na kresowym ziemiaństwie, bo tak działał ten bank, ma znaczenie podstawowe. W przeciwieństwie do koncepcji ludzi przez całe życie pozostających na pensji, takich jak Dmowski.

Polemika Marka Chodakiewicza z Böhlerem to kolejna odsłona sporu o jakość socjalizmu. Tym razem jednak dołączony został do niej element obcoplemienny, bo Böhler chce powiedzieć, że niemiecki socjalizm, podobnie jak niemiecka nauka, nie może się mylić nigdy. My to już znamy, ale tego nie kupujemy. Pożyczamy sobie jednak od niego koncepcję wojny domowej, albowiem nie starczyło mi odwagi w serii „Socjalizm i śmierć”, by te okoliczności tak nazwać.

Zanim dokończę wątek o spuściźnie po I RP, o którą toczyła się ta batalia, wymieńmy główne bitwy tej wojny. Niech początkiem będzie próba puczu w korpusie Dowbora, chronicznym terenem walk, niech będą ulice Warszawy, gdzie szalała tak zwana milicja ludowa oraz defensywa, do której socjaliści, czego dziś uporczywie nikt nie chce przyznać, doprosili byłych agentów ochrany. Kolejną bitwą były wypadki 11 grudnia roku 1922, a następną zamach na prezydenta Narutowicza, który unieważnił wygrane przez prawicę wybory i całkowicie ją zdefasonował. Do dziś wszyscy wierzą, że Niewiadomski był członkiem Ligi Narodowej i popijał wino w gabinecie gen. Hallera. Do dziś wszyscy wierzą, że w grudniu 1922 prawica próbowała dokonać faszystowskiego zamachu stanu. Myślę, że wierzy w to także prof. Marek Chodakiewicz. Kolejna bitwa rozegrałaby się tuż po zamachu, ale w ostatniej chwili zatrzymano siły główne. To znaczy nie zamordowano ani Hallera, ani polityków prawicy. Następną bitwą były wypadki krakowskie roku 1924, w których bojówka pokazała wojsku, kto naprawdę rządzi w kraju. No, a potem już tylko zamach majowy.

Wojna domowa w Polsce miała charakter warstwowy, prócz frontu PPS vs endecja były jeszcze inne fronty, na przykład PPS vs ludowcy. O co się toczyła już napisałem, ale spróbujmy to doprecyzować. Dwie kwestie były moim zdaniem najważniejsze – kto będzie zarządzał produkcją rolną i na jakim obszarze będzie ona prowadzona. Wszystkie inne sprawy, w tym doktrynalne są dodatkiem do tej jednej. Nie sposób nazwać inaczej jak sabotażem, prób przeprowadzenia reformy rolnej. A gadanie, że ta reforma miała skonsolidować naród, bo chłopi, którzy dostaliby ziemię, poczuliby się bardziej Polakami i uważaliby, że wreszcie nastała sprawiedliwość, to są po prostu Tworki. I trzeba być bardzo nierozgarniętym, żeby tego nie rozumieć. Na jednej szali położono dobrze utrzymane, prosperujące gospodarstwa, które dawałby krajowi dużo taniej żywości i zapewniały jeszcze nadwyżkę eksportową, na drugiej zaś lojalność kasty tradycyjnie nielojalnej, gotowej na wszelkie ustępstwa dla paru banknotów. I jeszcze do tego kastę tę wpuszczono do sejmu. Ja bardzo wszystkich przepraszam, ale nie mam ani odrobiny serca dla pana Witosa i jego pomysłów.

Kto to wszystko finansował? Kto finansował występy chłopów w sejmie i ich głupie ekscytacje? O tym możecie sobie przeczytać w III tomie serii „Socjalizm i śmierć”. Żeby nikt mnie nie posądzał o stronniczość powiem może jeszcze, że przed wyborami roku 1922 prawica zadłużyła się u Kronenberga.

Do czego zmierzała federalistyczna koncepcja Piłsudskiego? Do okrojenia granic. Niczego więcej nie mogło to przynieść, albowiem po odzyskaniu niepodległości Polacy byli bezradni na swoim terenie wobec sił obcych. I niech świadczy o tym omawiana tu wczoraj afera Frankopolu. Drenowanie budżetu najważniejszego ministerstwa przez osiem lat nie spotkało się, z żadną gwałtowną reakcją. Dlaczego? Albowiem bawiliśmy się wtedy w demokrację. I to samo byłoby w tych sfederalizowanych republikach, które, jedna po drugiej, wybierałby przynależność do ZSRR. Dlaczego? Bo tak by chciały ich elity przekupione przez bankierów. Pomijam już całkiem niepoważny i hucpiarski charakter tej rzekomej koncepcji. Niech Wam będzie, że ona była do zrealizowania.

Historycy zarówno polscy, jak i niemieccy tkwią w pewnej pułapce. Otóż oni nie mogą wejść na grunt popularyzatorski, tak jak czynią to Brytyjczycy i Amerykanie, albowiem środowisko odbierze im wówczas charyzmat. To jest czarcia zapadka, bo tamci przecież mogą. Napisał nam to wyraźnie Niall Fergusson we wstępie do książki „Rynek i ratusz” – że mogą. A nie dość, że mogą, to jeszcze będą to czynić bardzo ofensywnie. Ta pułapka nie ma wyjścia, stąd spory pomiędzy tak zwanymi specjalistami, obciążone są ciężkimi zaniechaniami, a czasem głupstwami. Każde polityczne oszustwo traktowane jest jak fakt. Każda głupota, wyprodukowana do oswojenia bardzo konkretnych okoliczności, uważana jest za wizję. Ścierają się w tych polemikach koncepcje, które nigdy nie istniały, ale są narzędziami porządkującymi nasze mózgi i nasz sposób postrzegania. Do tego służą dziś historycy w Europie środkowej – do pilnowania by nikt nie zrobił kroku w prawo, ani w lewo, bo wtedy koniec. I ja to ze smutkiem konstatuję, po przeczytaniu polemiki Marka Chodakiewicza.

Jeśli ktoś nie wierzy, że istotą sporu, który wiodą historycy, jest tylko i wyłącznie jakość socjalizmu, co sprowadza się do kłótni o rzeczy istniejące wyłącznie w wyobraźni dawno nie żyjących polityków, o kwestie, które nigdy nie zaistniały, niech popatrzy co się dzieje teraz. Oto od kilku dni mamy dmuchany medialnie spór o wybory. Ponoć Gowin chce postawić prezesa pod ścianą i doprowadzić do końca Zjednoczonej Prawicy. Są jednak tacy, którzy twierdzą, że sprawy mają się inaczej, że Gowin nie może się postawić Jarosławowi i rzecz ma charakter pułapki zastawionej na opozycję. Równo w tej sprawie gardłują wszystkie media, a tłem są oczywiście zakażenia koronawirusem. Ja w związku z tym mam jedno pytanie do polityków – co będzie z maturzystami? Jak oni będą zdawać egzamin dojrzałości, bo że nie potrafią temu egzaminowi sprostać ani politycy ani dziennikarze, to już widać. Jeszcze nikt nie zabrał głosu w sprawie matur, a one przecież będą zaraz. Mamy za to, dęty całkiem spór polityczny, który powinien być ucięty raz na zawsze. A właśnie nie, bo przecież kogo obchodzą głupie emocje tych dzieci? No kogo? Nawet Broniarza nie obchodzą. A maturę przecież każdy jakoś tam zdał. O większe rzeczy toczy się gra. O koncepcję federalistyczną i temu podobne idiotyzmy.

Tymczasem nie ma decyzji. Jest fikcyjny spór, który – jak zwykle – ma coś zasłonić. Jeśli prof. Marek Chodakiewicz twierdzi, że w Polsce nie było wojny domowej w latach 1918 – 1922, niech przyjrzy się może okresowi pomiędzy rokiem 2005 a 2010. Może to mu da do myślenia. I niech przeczyta jeszcze raz fragment swojej wypowiedzi, o ten właśnie:

Jednak paradygmat wojny domowej do Polski po 1918 r. po prostu nie pasuje. Warunki i okoliczności w Polsce znacznie się różniły od choćby tych w Czechosłowacji czy na Ukrainie, nie mówiąc o Łotwie i Estonii. Polska bowiem walczyła o restaurację państwa, a nie o utworzenie bytu zupełnie nowego. Polska miała kontynuację elit, tradycji, historii i kultury. Inne państwa „spadkobiercy” – zupełnie nie.

Polska ma nadal kontynuację elit, ale wskutek tego, że w latach 1918 – 1926 wojnę domową wygrali socjaliści, elity polskie mają już inny charakter i innej tradycji hołdują. One się nie odwołują już do I RP, ale do czegoś innego zgoła. Do nigdy nie istniejącej federalistycznej koncepcji Piłsudskiego, która w dodatku traktowana jest jako pulpa do nakarmienia ludożerki, zwanej czasem narodem. Do tego samego celu służy sam Piłsudski. I o tym właśnie świadczy spór Kaczyńskiego z Gowinem.

Jakie były konsekwencje zwycięstwa socjalistów w wojnie domowej, o której tu piszemy? Socjalizm to emanacja siły banków i został on stworzony do tego, by dewastować kreowane lokalnie budżet i elity. Nie ma takiego socjalisty, który nie spotkałby na swojej drodze socjalisty bardziej ortodoksyjnego. Ten drugi jest zawsze ważniejszy. O tym socjaliści, którzy wygrali polską wojnę domową przekonali się w roku 1939. Wojna między socjalistami mniej i bardziej ortodoksyjnymi nie skończyła się bynajmniej, ale trwa w najlepsze. Jej ostatnią wielką bitwą była ta, stoczona na lotnisku pod Smoleńskiem. Czy ona czegoś socjalistów, albo wynajętych przez nich historyków nauczyła? Niczego. Dokładnie i absolutnie niczego. Oni nadal wierzą, że już za chwileczkę, już za momencik, wszystkie kłamstwa, którymi ich karmiono przez dekady staną się prawdą.

Na koniec chciałbym jeszcze przypomnieć sławetny strajk szkolny z lat 1905- 1908, wydarzenie, które wywołuje na niektórych plecach dreszcz emocji do dzisiaj. Akcję przeprowadzoną w najlepszej zgodzie przez środowiska patriotyczne i agentów ochrany, po to, by pozbawić możliwości nauki w państwowych zakładach, młodzież męską. Ci, którzy mogli, bo mieli pieniądze, zdali matury w szkołach prywatnych, albo za granicą. Reszta patriotycznego żywiołu poszła na poniewierkę. Nikt dziś o tamtych sprawach nie myśli, albowiem każdy uczciwy socjalista, kiedy mu się tym zaświeci w oczy, powie – bracie, tak było trzeba. To jest oczywiście kłamstwo. Podobnie jak dzisiejsze spory wokół wyborów majowych. Matura jest od nich ważniejsza. Tak tylko nieśmiało przypominam.

Wczoraj umieściłem tu audycję z Radia Poznań, książka o Nienackim została tytułem tygodnia

https://prawygornyrog.pl/tv/2020/04/tytul-tygodnia-w-radio-poznan-zbigniew-nienacki-vs-charles-dickens/

  39 komentarzy do “Jak czytać „Socjalizm i śmierć”? (3). Historycy czy propagandyści?”

  1. Ta „ludożerka” to ©Lucyna ☺

  2. Skoro po grypie hiszpance 1918-20 polityczna wojna w Polsce się nasiliła to pewnie historia się powtórzy teraz po koronawirusie, skoczą na siebie, w dodatku dojdzie załamanie gospodarcze, czyli szykuje się nawalanka gorsza niż po Smoleńsku.

  3. Sachs już się cieszy na zlecenie pt „Transformacja”

  4. Bezzębni historycy czyli Beauplan w tłumaczeniu angielskim i polskim

  5. Zlituj się, wytłumacz swoją kompozycję , bo nie rozkminiłam  jaką rolę pełni ta bezzębna twarz umieszczona w tekście opisującym nas i Francuzów że jesteśmy weseli i że my nie lubimy Moskali ?

  6. Nie moge tego czytac,bo mnie nosi!

  7. A gadanie, że ta reforma miała skonsolidować naród, bo chłopi, którzy dostaliby ziemię, poczuliby się bardziej Polakami i uważaliby, że wreszcie nastała sprawiedliwość, to są po prostu Tworki. Tworki zaczyna przypominać Pańska obsesja na punkcie Marszałaka Piłsudskiego. Świętym mężem to On nie był, ale obciążanie Go wszystkimi nieszczęściami aż do czasów współczesnych to lekka przesada. Zimia dla chłopów była zapłatą za rekruta . Nie ma sporu pomiędzy Kaczyńskim a Gowinem. Prezes w  radiu w kilku prostych logicznych zdaniach przedstawił stanowisko odnośnie wyborów, a to co robi Gowin to popisywanie się własnymi komleksami. Co do matur- to kto oprócz Wszechmocnego wie jak długo ten świrus będzie szalał, więc nie wymagajmy cudów od socjalistów.

  8. Nic z tego. U nas będzie miała szczególnie łagodną postać. W stosunku do „Zachodu” podzielone przez 10, a może nawet 20. Liczba zarażonych nie przekroczy 9 tys., ofiar ok. 500-600.

  9. W sprawie matur nie należy dramatyzować. Materiał potrzebny do matury realizuje się w zasadzie już w pierwszym półroczu. Drugi semestr przeznacza się na powtórki, a w praktyce wygląda to tak, że młodzież robi co może by siedzieć w domu i się uczyć do matury samodzielnie. Mają idealne warunki, bo nikt im fikołami, jak mówią, głowy nie zawraca. Konsultacje mają internetowe, „korki” tak samo.

  10. W samem rzeczy, ale termin trzeba będzie przesunąć ☺

  11. Termin pewnie będzie trzeba przesunąć z uwagi na przepisy. W edukacyjnych papierach stoi, że uczeń ma prawo do tylu a tylu godzin lekcyjnych z danego przedmiotu, jeśli tego nie dostanie, a obleje maturę,  może iść do Sądu.

  12. Beauplan pisze, że polska szlachta, nie ze wszystkim cudzoziemcami lubi przystawać, np. Turkami czy Tatarami, których widuje rzadko, chyba, że z mieczem na wojnach. Jeśli chodzi o Moskwiczan, to nie wiąże się z nimi ani nie paktuje, przez ich brutalność; ani ze Szwedami i Niemcami, wobec których ma tak wielkie uprzedzenia, że nie może ich znieść, a śmiertelnie nienawidzi; a jeśli używa języka niemieckiego, to tylko z bardzo wielkiej potrzeby.

    Niemcewicz wyrwał te zęby z tekstu Bauplana. Nie wszystko chciał przetłumaczyć. A skąd to zębowe porównanie? Z mojej nieprzespanej nocy.

  13. Myślisz że przy tej opozycji liczba ofiar będzie miała jakiekolwiek znaczenie.

  14. Dziękuję za obszerne wyjaśnienie, proszę się wysypiać nie zarywać nocy.

    Pisze Pan o szlachty uprzedzeniach wobec Niemców, Coryllus wrzucił temat Fritza zapewne dla ożywienia dyskusji, ale Fritz jest nie do przyjęcia podobnie jak np. Iwan Groźny czy Henryk VIII.

    Dla mnie najkoszmarniejsze jest w życiorysie Fritza ta jego kultura kaprala to policzkowanie wojskowych. Może mylę postaci bo u tych Hohenzollernów było ich kilku każdy miał innego bzika. Dopiero o ostatnim pisze np. malarz Kossak dość ciepłe słowa … ale do swojego honorowego odejścia, kiedy to (chyba w Malborku) Wilhelm zapomniał że mieszka na ziemi kradzionej, wtedy Kossak nadworny artysta malarz, wymówił mu dalszych usług.

  15. Tekst super nic dodać , chyba tylko że M Chodakiewicz młodzieńcem będąc , zaczynał pisać w Korwinowym  N. Czasie , a na jakimś spotkaniu opowiadał jak to Grześ Braun przyjechał z Polski i swoimi opowieściami jego mamę przestraszył. To odnośnie tego o czym była mowa tutaj parę dni temu tj że jakoś wszyscy się znają.

  16. Emki komentarz tez super…

    … normalnie ich wszystkich  tych politykierUF,  ChistorykUF  i  presstututki  tylko  smiechem  pozabijac  !!!

  17. Na dzisiejszą noc planuję specyfik zapewne znany za czasu Beauplana.

  18. Potwierdzam, że ostatni semestr to luzactwo. Absencję powoduje prawo jazdy i dowody osobiste – więc bez paniki, przynajmniej muszą siedzieć w domu i się uczyć albo uczyć nauczycieli korzystania z neta. Ponadto, kluczowy dla egzaminów przeprowadzanych przez internet jest czas. Zbyt dużo czasu na odpowiedź umożliwia ściąganie.

  19. A można też nie rozgrywać maturzystów w czasie strajku, jak to było w zeszłym roku? Czy to jest nie do zrobienia. Chciałem wskazać na podwójne standardy, którym politycy podporządkowują się mimowolnie. To bardzo źle.

  20. Tak, wszyscy się znają i są dla siebie Grzesiami i Mareczkami

  21. Nie usłyszą tego śmiechu. Dla nich śmiejemy się bezgłośnie

  22. czy z maturzystami nie będzie tak jak w bezpieczniackich emeryturach, zapewne  przyznają nieudanym a protestującym maturzystom duuuuuże odszkodowanie a uzasadnienie …. ?.

  23. „A gadanie, że ta reforma miała skonsolidować naród, bo chłopi, którzy dostaliby ziemię, poczuliby się bardziej Polakami i uważaliby, że wreszcie nastała sprawiedliwość, to są po prostu Tworki.”

    Dokładnie tak twierdził w jednym z esejów Józef Mackiewicz. Był to głos, od którego sam zacząłem zastanawiać się nad tym zagadnieniem, ale uczciwie powiem, że nie mam zdania. Po prostu brak danych.

    I teraz świeży pomysł z kategorii tworzenia historii alternatywnych – tego typu „reforma” mogłaby uchronić ziemiaństwo przed zagładą, kompletnym rozproszeniem i wyeliminowaniem. Unik, schowanie się na lepszej pozycji i rozpoczęcie nowego etapu rycerskiej pracy dla Polski. Bo przecież ziemianie to nie farmerzy produkujący zboże, a przede wszystkim ludzie niosący rycerskie tradycje obowiązków wobec ojczyzny. Dlatego byli tak wściekle zwalczani. Pomysł oczywiście nierealny, nikt bez przymusu nie zrezygnuje z materialnego dziedzictwa itd. Ale być może wtedy pod jeden z dworków na obecnej Białorusi nie podjechałoby NKWD z zaprawionymi wódką lokalnymi menelami i nie doszłoby do linczu mieszkańców przy pomocy kłonic.

    I na koniec – żołnierze niezłomni to w swojej absolutnej większości chłopi.

  24. Mam taką bezsensowną teorię, że teraz po powojennym wymieszaniu się szlachty z pospólstwem ilość potomków rycerzy przekroczy 50%, co zaowocuje jakąś dziwną jakością , która znowu pokrzyżuje plany Wrogów Pana Boga. Amen.

  25. To się stało, ta tradycja, może w jakiejś okrojonej, symbolicznej formie jest bliska bardzo wielu współczesnym Polakom. Skutek tej ostatniej ofiary?

  26. Co daj Panie Boże . Amen

  27. Niech już będzie bez ofiar.

    Opozycja się wydziera że 500+ nie daje oczekiwanego efektu, że to pomyłka, no ale jeśli około 2 mln młodzieży kilka lat wcześniej (z przyczyny gównianych rządów opozycji) wyjechało zarabiać i żyć na obcych rynkach pracy, to kto ma poprawiać demografię i tak jest sukces że się zrównoważyły liczby: narodziny z odchodzeniem do Domu Ojca.

  28. Jeszcze wyjaśnię – wypowiedź Mackiewicza dotyczyła przede wszystkim reformy rolnej na wschodzie Rzeczpospolitej, uważał, że jej brak był błędem.

  29. Ja, jestem chłopem od pokoleń. Ta ziemia na której obecnie żyję wraz z rodziną w latach dwudziestych była częścią majątku ziemskiego. Właściciel- Pan dziedzic który był wierny etosowi rycerskiemu w 1933 roku przegrał cały majątek w pokera – 290 ha ziemi, inwentarz, budynki, maszyny dosłownie wszystko. Ten który wygrał pewnie też wierny etosowi rycerskiemu , zaraz po wygranej sprzedał prawa do majątku żydom, ci zaś bez etosu ale za to metodycznie podzielili mająteczek na kawałki i sprzedali, pewnie z dużym zyskiem. I taki kawałek gołej ziemi kupił mój dziadek oraz Pani dziedziczka żona pokerzysty aby ratować przed głodem siebie i dzieci. Pamiętam jak moja babcia wspominała >pomagaliśmy Jej jak mogliśmy, nie umiała nic, ani prać ani szyć ani uprawiać ziemi, biedowali strasznie, ale z czasem się nauczyła< . Natomiast Pan dziedzic wierny etosowi rycerskiemu nie skalał pracą swoich rąk  do końca życia. Zmarł na początku lat 80-ych, pamiętam Go doskonale .

    Los ziemiaństwa na kresach na początku XX w. był przesądzony ,z Panem Piłsudskim czy bez niego, z Rzeczpospolitą czy bez niej. Odwoływanie się  do etosu rycerskiego jest groteskowe podobnie  jak to że, można było rozesłać poselstwa  po europie, żeby znalazły nowego St. Batorego.

  30. Swietny tekst…ale widac ze wiekszosc i tak nie kuma…:)

  31. Te podwójne standardy to rzeczywiście plaga. Ja zdania nie zmieniłam, w czasie strajku szkolnego uważałam, że nauczyciele posunęli się za daleko, chociaż powodów do niezadowolenia mieli wiele. Pani minister oświaty okazała się kłamczuchą i sądze, że to przelało czarę goryczy, a nie poczynania Broniarza. Konsekwencje okazały się dla wszystkich opłakane. Trudno jest mi ocenić na ile udało się młodzież zrewoltować, bo miał Pan oczywiście rację, że taką próbę podjęto.

  32. Waldek – Jeden niedorozwinięty dureń z chowu wsobnego, który źle pojmował etos rycerski (zamiast brać karty w ręce, powinien był zgłębiać podręczniki z gleboznawstwa lub intensyfikacji uprawy rolnej), nie może zaprzeczyć znaczeniu całej grupy społecznej, która tak długo jak się dało, popychała tu sprawy elementarne do przodu i najpierw z pustkowia tworzyła cywilizację, potem wbrew zakusom ją tu utrzymywała.

  33. „Matura jest od nich ważniejsza” – polskie państwo upadło i zbankrutowało moralnie w ciągu ostatniego miesiąca kilkukrotnie. Pierwszy raz, gdy sądy i urzędy skarbowe, o ile wiem, bez ustawowego upoważnienia, zamknęły swe podwoje dla klientów/petentów. Drugi raz, gdy jednostki budżetowe (np. placówki okołodydaktyczne, np. przychodnie psychologiczno-dydaktyczne), z własnej inicjatywy zamknęły się na tych, których obsługiwać powinny, a szkoły publiczne nie podjęły e-edukacji lub podjęły ją w śmiesznej skarlałej formie (1 lekcja zamiast sześciu) i zarzuciły dzieci durnymi zadaniami domowymi, przerzucając na nie ciężar nauki. Trzeci raz, gdy sądy i urzędy podjęły decyzję o nieprzyjmowaniu kierowanych do nich przesyłek pocztą kurierską (ryzyko zainfekowania się od kuriera!!!) i zmuszeniu tysięcy petentów do wysyłania do nich pism poprzez nadanie poleconego na zatłoczonej poczcie, przerzucając ryzyko zakażenia na petenta i urzędnika Poczty Polskiej. Czwarty, definitywny etap upadku to samochód policji w podmiejskim lesie i na trasach rowerowych, uniemożliwiający korzystanie z otwartej przestrzeni publicznej. Jeśli – piąty krok – zostanie dziś podjęta w Sejmie dyskusja o aborcji, to znaczy, że socjalizm naprawdę wygrał. Dziwię się premierowi Morawieckiemu, że – mając takie korzenie – firmuje swoim nazwiskiem taką chałę.

  34. Na mapie ustaw cyrkiel stopką na Warszawie odmierz w skali 1500 km, zakreśl koło, i odpowiedz ile tzw. ziemiaństwa  ostało się  powiedzmy w roku 1950 i na co mieli wpływ.

    Przez tą historyjkę chciałem pokazać, że świat się zmienia bez pytania nas o zdanie , to co było etosem w dziewiętnastym wieku w wieku następnym już nie koniecznie. On gdyby nie przegrał tego majątku, to za parę lat i tak by go stracił ,ale gdyby przenicował się w farmera to kto wie . Dzisiaj mamy nadmiar wszelakich etosowców , tylko trochę za mało fachowców, szczególnie w dziedzinie szeroko rozumianej polityki. I przestań ludzi klasyfikować poprzez ich korzenie.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.