Kiedy oglądałem wczoraj na kanale „Kultura liberalna” wywiad, którego Jarosławowi Kuiszowi udzielał profesor Krzysztof Pomian, odniosłem wrażenie, bardzo subiektywne i być może całkowicie mylne, że oto rozmawia idiota z oszustem. Złapałem się za głowę – jak ja w ogóle mogę myśleć w ten sposób o osobach emitujących tak ważkie treści?! I bardzo się starałem, przez cały czas trwania tej rozmowy oczyścić mój umysł z tych okropnych projekcji. I chyba się udało. Pozostały mi jednak w głowie pewne dziwne wrażenia, snujące się jak dym nad polami we wrześniu, kiedy wiejscy chłopcy wypalają łęty po kartoflach i usiłują w ogniskach upiec znalezione w skibach bulwy.
Być może macie te same odczucia? Chodzi o to, że za każdym razem, kiedy widzę na ekranie jakiegoś sławnego profesora, mam wrażenie, że przemawia on do tych piekących kartofle w ogniskach malców. Tak się stara wyjaśnić im o co chodzi, że nie zauważa iż mówi do dorosłych ludzi, którzy mają jakieś doświadczenia, życie za sobą, pokończone studia, często prawdziwe, a nie humanistyczne i oczekują nieco więcej zaangażowania. To znaczy nie chcą, by spotkanie z profesorem zajmującym się tak ważką tematyką, jak propagandowa rola muzeów, przypominało wizytę klauna Kluseczki w przedszkolu, kiedy w dodatku kolejne numery zapowiadane są przez najmniej rozgarniętą panią przedszkolankę, która stale uśmiecha się w niewłaściwych momentach.
O co chodziło z grubsza Kuiszowi i Pomianowi? O to, że muzea pełnią funkcję propagandową. Niedobrze jest jednak kiedy za tę propagandę biorą się monarchiści, albowiem może się to dla nich skończyć źle i muzeum, które założyli nie przetrwa. Tak było z muzeum historii Francji, które kazał zorganizować Napoleon III w roku 1852. Przetrwało ono ledwie 18 lat, a główny zarzut Pomiana dla tej ekspozycji był taki, że całkowicie pomijała dzieje rewolucji. Na szczęście dobry profesor ulitował się nad nami i nie użył zwrotu – zasługi rewolucji – za co należy go pochwalić. Powiedział jednak, że takie muzea są złe, albowiem ekspozycje o wadze państwowej powinny być zgodne ze społecznym wyobrażeniem na temat muzeów. Cóż to jest – społeczne wyobrażenie? Tego nam Krzysztof Pomian nie wyjaśnił, ale ze zrozumieniem podszedł do udręki zwiedzających muzea i przyznał, że po dwóch godzinach oglądania przedmiotów w gablotach każdy, nawet najbardziej wytrwały pasjonat ma dość. Włączmy teraz nasze ulubione narzędzie, czyli logikę, którą sprezentował światu Arystoteles. Skoro nawet najbardziej zdeterminowani laicy, tworzący wspólnie z innym vox populi, na który Pomian się powołał, nie wytrzymają w żadnym muzeum więcej niż dwie godziny, trudno wymagać od nich, by tworzyli i kodyfikowali jakieś „społeczne wyobrażenie”. Ono musi pochodzić z jakiegoś innego źródła. Ktoś je musi opisać, rozkolportować, ponazywać poszczególne jego części i wyjaśniać o co chodzi. My zaś dowiadujemy się do Pomiana, że władza wbrew społeczeństwu, zawłaszcza dziś samą ideę muzeum. I lansuje tam jakieś swoje złudzenia wbrew „wyobrażeniom społecznym”. Tworzą je jak rozumiem ci, którzy w muzeum wytrzymują dłużej niż dwie godziny? Czyli pracownicy tych instytucji. Kto ich zatrudnia? Skoro mówimy o muzeach państwowych to chyba państwo. I tu musimy wyciągnąć pierwszy kartofel z ogniska i przerzucić go kilka razy w rękach ryzykując poparzenie – które państwo? Jasne, że nie to, które tworzy muzeum niezgodne ze „społecznym wyobrażeniem”. Więc które? Tego Pomian nie wyjaśnił, ale chyba możemy odeń wymagać jakiejś odpowiedzi poza wskazaniem na to całe „społeczne wyobrażenie”? Możemy, czy nie? Logika podpowiada nam więc, że o „społecznym wyobrażeniu” na temat misji muzeum decydują jego pracownicy, którzy – musi przyjść taka chwila – występują przeciwko państwu, ono bowiem chce zafałszować misję muzeum i je przejąć. Czy nasze państwo tak czyni? O nie. Nasze państwo obecnie zachowuje się wobec pracowników państwowych muzeów jak wiejski pastuszek wobec pana dziedzica. Ani myśli wprowadzać swoich porządków w istniejących placówkach, choć o to właśnie rządzącą partię oskarża Pomian. Państwo nasze, za nasze pieniądze, buduje skandaliczny obiekt nazywany muzeum sztuki nowoczesnej, gdzie lansowane będą wierzchołki piramid finansowych, uwiarygodniane przez rzesze całe wariatek z dyplomami historyków sztuki. One będą kontestować pomysły i decyzje urzędników państwowych, będą chodzić w koszulkach z ośmioma gwiazdkami, przyczepiać sobie brody i męskie genitalia. Na tych urzędników zaś będą pluć i domagać się od nich podwyżek za swoją ciężką pracę. Takie plany ma nasze państwo. Pomian zaś z Kuiszem twierdzą, że PiS chce zawłaszczyć muzea, tak, jak wcześniej zrobili to Napoleon III, Hitler i Stalin. To jest jawne kłamstwo, albowiem PiS prowadzi całkowicie inną politykę. Gdyby było tak, jak twierdzi Pomian, żaden z jego znajomych nie miałby już posady w żadnym państwowym muzeum. O co więc chodzi sławnemu profesorowi, który reklamuje sobie spokojnie pierwszy tom swojej książki o muzeach? Ukazujący się z dziesięcioletnim opóźnieniem, w dodatku, jak mniemam, za pieniądze wydobyte także z budżetu jakiejś państwowej instytucji? Otóż chodzi mu o to, że Muzeum Historii Polski, które właśnie powstaje będzie miało tak wielką moc propagandową i takie budżety, że zadziała jak czarna dziura – wessie wszystkich chętnych do poznawanie historii kraju i miasta, a przez to zdegraduje dwa inne ważne muzea – Polin i Muzeum Powstania. To ostatnie prowadzi politykę bliską klimatowi rozmowy Kuisza z Pomianem i w zasadzie jego rolą jest wychowanie zwiedzających w duchu niechęci do Powstania, a przynajmniej jego krytyki. Świadomość, że tak będzie – a tak będzie – powoduje, że Pomian dostaje bardzo źle maskowanej histerii. On już na początku wyskakuje z tym Hitlerem i Stalinem, których szybko zamienia na Napoleona III i wskazuje na to całe społeczne wyobrażenie. Próbuje się jakoś mitygować, ale widzimy, że jest naprawdę groźnie. Bo coś się Pomianowi i jego drużynie wymyka z rąk. Muzeum Historii Polski będzie miało jeszcze jedną ważną funkcję – wychowa kadrę. Pomian zaś i pracownicy placówek muzealnych, którzy od wielu lat prowadzą politykę antypaństwową, nie będą mieli wpływu na rekrutację. Choć zapewne spróbują taki wpływ uzyskać. Muzea to poważna sprawa i wie o tym nawet Jarosław Kuisz, który uśmiecha się jak niektórzy z tych wiejskich chłopców piekących kartofle, ci wiecie, którzy zawsze wlekli się na końcu i najdłużej patrzyli w niebo, kiedy cała załoga wracała już z pola do domu, podbiegając czasem i klepiąc się gołymi piętami w tyłek.
Sprawa jest poważna i to widać po zastosowanych przez Pomiana narzędziach – Kaczyński to prawie Hitler, popiera współczesny ONR czyli Konfederację i jest z tą Konfederacją w koalicji – tak mówi Pomian, sławny profesor z Francji. I nawet jak go Kuisz mityguje, że to nieprawda, on się za bardzo tym nie miesza. Brnie dalej, bo wie, że czas na subtelności minął już dawno. Finałem jest oskarżenie Jarosława Kaczyńskiego o chęć zniszczenia muzeum Polin, które zbudował jego brat. Autorytet, Francja, życiorys wreszcie – starego partyjnego stalinisty, wyrzuconego w 68 przez Gomułkę, gwarantuje mu, że ci którzy powinni, odpowiedzą na zew. I żartów nie będzie.
My zaś widzimy do czego prowadzi polityka kokieterii prowadzona przez rząd. Ten rząd mówi – wy macie swoje muzea, na których się niemal uwłaszczyliście, my budujemy swoje. O co chodzi? Pomian mówi – nie ma żadnych waszych muzeów, to jest za poważna sprawa, żeby wam oddawać choć kawałek podłogi. Muzea są tylko nasze, a ekspozycje muszą być zgodne ze społecznym wyobrażeniem. Wskazuje nam też Pomian w jaki wymiar celują twórcy muzeów – w wieczność. Ekspozycje, stworzone w zgodzie ze społecznym wyobrażeniem, mają być pokazywane przez całą wieczność. I on w to wierzy.
W całą tę, jakże demaskatorską dyskusję, wpleciony jest wątek najistotniejszy, który już kiedyś poruszaliśmy bez udziału profesora Pomiana. Chodzi o świecki charakter zbiorów. Muzeum służy do tego, by zmienić kontekst przedmiotu i odebrać mu wartość religijną, a nadać jakąś inną. Kuisz i Pomian twierdzą, że edukacyjną, czyli – tu włącza się Arystoteles i jego logika – porządkującą. Przedmioty wyciągnięte ze świątyń i ustawione w jakimś nowym porządku mają więc odebrać walor edukacyjny świątyni i przenieść go na muzeum, które nie służy niczemu więcej jak tylko kwestionowaniu porządku bożego. I ma trwać wiecznie. Tak to widzi Pomian. Rzeczywistość jest jednak nieco bardziej złożona, o czym dobry profesor nie wspomina, albowiem to by go zdegradowało w oczach jego wielbicieli. Przynajmniej tych mniej rozgarniętych, którzy wierzą we wszystko co powie.
Sztuka w świątyni nie ma żadnej wartości poza religijną. Nawet jeśli się za nią płaci krocie. To są koszty pracy i talentu. Nie można – w sytuacji kiedy nie ma innej hierarchii wartości – wynieść dzieła ze świątyni i sprzedać go na bazarku w pobliskim miasteczku za korzystną cenę. Nie ma odbiorców, nie ma rynku na takie rzeczy. Ten musi dopiero powstać. W starożytnej Grecji rzeźby nie miały innej wartości i innego kontekstu niż religijny. Nikt nimi nie spekulował. Żeby powstał rynek nowych wartości musi powstać inna niż religijna hierarchia. Trzeba stworzyć wtórny rynek i ukryć go pod jakąś ideą. Edukacja i świecki porządek ustawiający przedmioty w galerii według „społecznych wyobrażeń” idealnie się do tego nadaje. I jeszcze do tego jest wieczny. W czym wyrażona jest ta nowa wartość dzieł sztuki? W pieniądzu, którym obraca się na rynku wtórnym. I tego już prof. Pomian nie powie. I nie powie także tego nikt inny. Chodzi bowiem o to, by ten fakt ukrywać przed wiejskimi chłopcami palącymi ogniska na polach. Tylko bowiem ich szczery entuzjazm gwarantuje, że ten szwindel się utrzyma. Stąd misja edukacyjna muzeów, które zawłaszczają, pod różnymi pretekstami przedmioty sakralne i prywatne. Na tych zbiorach następnie uwłaszcza się ludzi, którzy mają stosowne uwierzytelnienia wydane przez państwo. Niestety nie wiemy przez które państwo, a Pomian nam tego nie powie. Istotną więc funkcją muzeów jest nadawanie przedmiotom wartości w pieniądzu i kreowanie koniunktur. I teraz ważna rzecz – już dawno wszyscy zorientowali się, że rzeczy stare, nie są tak naprawdę cenne. Ich wartość jest istotna tylko dla tych wiejskich dzieci, które pracują dziś w korporacjach i jeżdżą sobie po zachodnich muzeach, bo to im podnosi samoocenę. Placówki muzealne nadają dziś wartość przedmiotom bez realnej wartości. I tak jest od dość dawna. Musi być jednak spełniony pewien warunek – nie mogą mieć te przedmioty nic wspólnego z religią. I teraz znów dochodzimy do Muzeum Historii Polski – ono też nadaje wartość przedmiotom bez realnej wartości: papierom, mundurom przestrzelonym przez nieznanych żołnierzy niemieckich i sowieckich, broni, zdezelowanemu sprzętowi i słabym obrazom batalistycznym. I łączy te przedmioty z religią. One w tym muzeum będą mieć charakter przedmiotów sakralnych. I tu Pomian widzi prawdziwe zagrożenie. Nie zdradza nam jednak swoich obaw do końca. Możemy je jednak wyrazić wprost – Muzeum Historii Polski będzie – podobnie jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej – nadawać wielką wartość przedmiotom, które na uporządkowanym rynku sztuki, pozbawionych wartości i znaczenia sakralnego, znaczenia nie mają. No, ale będą miały, bo państwo będzie to gwarantować. Powstanie więc nowy porządek, który zakwestionuje inne, już istniejące hierarchie, w tym tę, na której Pomianowi najbardziej zależy, czyli Polin. I stąd to wycie. A będzie jeszcze gorzej. Czekam na pierwsze próby odwrócenia wektora misji Muzeum Historii Polski, co zapewne odbędzie się poprzez jakieś naciski na dyrektora, albo próbę jego zmiany. Sprawa jest poważna. Sami zobaczycie.
Oto link do całej rozmowy, która na pewno Was ubawi. https://www.youtube.com/watch?v=a2U-hnCx1xM
No i życiorys prof. Pomiana
https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Pomian
Na koniec przypomnienie
Poniższe produkty są w obniżonej cenie do poniedziałku rano. Potem wracają stare ceny, a ja zmieniam swoje naiwne i dziecinne podejście do sprzedaży.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-i/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-ii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-iii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-tom-ii-wielki-powrot/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ryksa-slaska-cesarzowa-hiszpanii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/walka-urzetu-z-indygo/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zydowscy-fechmistrze/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sacco-di-roma/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/i-co-kiedys-bylo-fajniej/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jak-nakrecic-bombe/
Trzeba być bardziej asertywnym. Dyrektor muzeum w moim mieście wydał ulotkę, w której napisał wprost, że najazdy tatarskie były fajne, bo dzięki temu poznaliśmy ciekawą kulturę mongolską, więcej – CYWILIZACJĘ. Jak pani napina łuk mongolski, który wyrzuca strzały do 500 m, to rzeczywiście przedszkolakom i młodszym dzieciom z podstawówek błyszczą się oczy i każde z nich chciałoby być Mongołem. Fajoskie musiało być też rozrywanie ludzi końmi oraz standardowe palenie i gwałty.
Wyśmiałem dyrektora i napisałem do sponsorów muzeum, żeby temu panu nie płacili. Wkrótce potem pojawił się nowy dyrektor, co mnie ucieszyło.
Zatem nie jesteśmy całkowicie bezbronni.
Za rząd i władze każdego szczebla należy się modlić w każdej parafii,wymagamy od nich cudów a zapominamy na jakie pokuszenia są wystawieni. Naprawę kraju trzeba zacząć z Bogiem,choć i tu hochsztaplerka działa aktywnie. Ostatnio zrobiono obwoźny parareligijny hapening z figurą syreny wielce zdziwionej że robi za matkę boską ,to było kiczowate i niesmaczne,ale ktoś to dzieło obrazy uczuć religijnych zasponsorował i co poradzisz.
Inny przykład z życia: przewodnicy wcale nie są nudni, jak sugerowano tutaj dwa dni temu. W Chełmsku Śląskim można zwiedzać ponadtrzystuletnie domy tkaczy śląskich (część z nich jest zajęte przez muzeum, a reszta to są domy komunalne). Jest pełna ekspozycja o technologii uprawy lnu i podobno len uprawia się do dzisiaj koło Kamiennej Góry, ale świeży olej lniany (który dobrze działa na mózg) jest sprowadzany z lubelskiego. Pani dużo opowiada o lnie, o barwieniu trochę mniej, ale na wstępie wygłasza magiczną formułkę, że muzeum jest eko, proeuropejskie i przeciw globalnemu ociepleniu, chociaż w przedsionku jest koza, w której wesoło buzuje ogień.
Pan przewodnik jest ubrany w oryginalny lniany strój: spodnie, koszula, fantazyjna kamizelka i czapka. Żona przewodnika piecze wuzetki w kształcie domku z daszkiem polanym czekoladą, szyję, a pan przewodnik sprzedaje, prowadzi muzeum i pajacuje. Opowiadał nam wierszem historię Chełmska (ale nie trzynastozgłoskowcem). Za chałupami są ogródki, płynie potok do moczenia lnu i są pola na stoku. W każdej chwili można wznowić produkcję.
https://images.app.goo.gl/dWVwVKRLffVq9SuE7
https://images.app.goo.gl/X9UYfSV3T4WQdegm8
https://images.app.goo.gl/zoZmkPztKXZtPb7B8
To sie nazywa nowoczesne kreatywne podejscie do historii, niedlugo dowiemy sie o kulturotworczych najazdach nazistow i sowietow.
Zgoda
Takie postawy będą zwalczane przez jedynie słuszną władzę
Brawo!
Panie drogi kolego, ja taki olej lniany robiłem sam, w czyjejś manufakturce… Trudno porobić dłużej niż 12 godzin, bo zapach oleju jest tak intensywny…. Do tego ta temperatura… Len dziś raczej tylko na olej, UE zniszczyła produkcje na materiał, sprzedawałem go w Chełmie na Lubelszczyźnie razem z ojcem.
No to superek… 😉
Jednak czujemy różnicę widząc genialne dzieło sztuki, lub przeciętne. I ta różnica nie jest wynikiem li tylko promocji. Będąc w małej salce w Muzeum Academia w Wenecji, w której pomieszczono obrazy Maryi Giovanniego Belliniego, doznajemy olśnienia. Twarze Maryi bywają na nich zwykłe, nawet plebejskie, ale to jakieś dziwne Przemienienie, które w tym wypadku zawdzięczamy głównie sztuce, oczywiście także wierze malarza, sprawia, że są niezwykłe. Wiemy, że przez światowca wyżej ceniony będzie Giorgione, o ile istniał, ale i to nie jest oczywiste. Słowem, człowiek strzela ale pan Bóg niesie geniusz.
jeśli w wystąpieniu o środki unijne jest zapytanie czy placówka propaguje – prądy- europejskie, to pogratulować, co szkodzi powiedzieć że jestem eko
a jesteśmy eko bo urzędujemy np w drewnianym budynku, czyli brak fałszu , a kasa na utrzymanie placówki jest potrzebna …
pogratulować
Przeglądając ofertę sobotniej Nocy Muzeów na Śląsku przykuł moją uwagę Pałac w Tiele-Wincklerów (a raczej jego kikut) w Bytomiu-Miechowicach. Na stronie reklamują się szumnymi hasłami, proszę zerknąć https://palacwmiechowicach.pl/o-palacu/
Dodatkowo w Google Maps miejsce jest reklamowane jako „Przyjazne dla osób LGBTQ+ ; Prezentuje się jako firma należąca do kobiety”.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.