sty 232023
 

Pod jednym z ostatnich tekstów, ktoś wrzucił link do komedii „Chmury” Arystofanesa. Ja sobie to otworzyłem, bez zamiaru czytania całości. Zacząłem od wstępu i natychmiast go porzuciłem. Potem przeszedłem do tekstu głównego, który jest, z każdego możliwego punktu widzenia, interesujący. Dla mnie był ciekawy, albowiem wiele tam było o wszach i gnidach dręczących jednego z bohaterów. Co od razu przypomniało mi Diogenesa z Synopy, przytomnie wydającego wymuszone na Ateńczykach pieniądze na fryzjerów i golarzy. Wiedział ten chłop co robi. No, ale ważniejszy jest dziś ten wstęp, albowiem zaczyna się on tak:

Czy przyda się mówić prawdę w żartobliwy i dowcipny sposób? Czy wyśmiewając i wyszydzając zdrożności ludzkie, można je z serc ludzi wyplenić?” Takie pytanie zadaje sobie I. van Leeuwen, pierwszorzędny dziś znawca Arystofanesa i wielki jego wielbiciel; rozchodzi się oczywiście o komedię, o jej ostateczne zadania i cele istotne, tj. o jej wychowawcze, życiochronne, kulturalne działanie, którym się zbliża do wielkiej swej siostrzycy tragedii, spełniać mającej, udoskonalenie człowieka na czele ogółu sztuk pięknych.

Nie wiadomo do kogo pochodzi wstęp, ale przyjąć musimy, że od Edmunda Cięglewicza, znanego krakowskiego dziennikarza, którego pamiętamy z wiersza o wyprawie Lucjana Rydla do Myken, napisanego ręką Boya-Żeleńskiego. Ostatnia strofa brzmi tak:

I wraz otrząsłem się z pogańskich baśni, 

Ukląkłem cicho i złożyłem ręce — 

I zaraz w sercu stało mi się jaśniej 

I dziękowałem Najświętszej Panience, 

Za to, że swoich łask mi wciąż użycza

I mnie wysłała tu — nie Cięglewicza

Nie chcę tu szydzić za bardzo z krakowskich znawców spraw antycznych, ale celowo posługuję się wierszem Boya. Kiedy bowiem już mi zapadł w serce i mózg ten całkiem idiotyczny początek wstępu, zajrzałem sobie do wiki, w wersji angielskiej, żeby było jeszcze gorzej i żeby jeszcze bardziej obniżyć rangę tych moich rozważań filozoficznych i wpisałem hasło Arystofanes. Tam znalazłem informacje o innym autorze komedii imieniem Eupolis. Potem kliknąłem okienko translatora i przeczytałem pierwsze zdanie – klasyczna komedia grecka zaczęła rozkwitać na początku Wojny Peloponeskiej – tak to jakoś brzmiało.

I wtedy zadałem sobie pytanie – co to jest klasycyzm? Mając przecież w pamięci wszystkie spory, jakie akademicy wiedli przez stulecia, udając, że traktują poważnie ten problem. Klasycyzm bowiem w wydaniu uniwersyteckim, a mam na myśli uniwersytet nowoczesny, służy do wyłudzania pieniędzy i podnoszenia samooceny ludziom z deficytami, którzy nie rozumieją ani jego funkcji, ani też samego wyrazu funkcja. Chodzi tylko o to, by przybrać jakąś pozę i stanąć na tle postaci, która klasycyzm reprezentuje, a także by jej cień pokrył się – lub choćby tylko dotknął – cienia człowieka inicjującego dyskusję o klasycyzmie. Niby o tym wiemy, ale jednak kiedy spoglądamy uważniej na ten fenomen nie potrafimy ukryć zaskoczenia. Klasyczna komedia zaczyna się wraz z Wojną Peloponeską. Czy to nie jest niezwykłe? A Cięglewicz się zastanawia, podpierając się przy tym zagranicznym autorytetem, czy można mówić prawdę w żartobliwy sposób. Można, tylko po co? Odpowiedź jest bardzo prosta – żeby coś ukryć. Trochę się wstydzę, że sprawy tak proste i oczywiste muszę tu opisywać, ale zaraz przejdziemy do opisów mniej oczywistych. Jeśli komedia rodzi się podczas wojny, to znaczy, że jest elementem walki stronnictw, które w państwie decydują i sposobie prowadzenia wojny. Jeśli prócz Arystofanesa, którego dzieła się zachowały, wymienia się innych komediopisarzy, w tym Eupolisa, który pisał komedie wymierzone w Alcybiadesa, to znaczy, że komedia jest elementem walki politycznej. I niesie ze sobą poważne ryzyko. Taki Eupolis, na przykład, znalazł się wśród członków ekspedycji płynącej pod dowództwem Alcybiadesa na Sycylię. No i Alcybiades kazał go utopić. Taki był los artystów parających się komedią klasyczną, nad której funkcją głowi się Cięglewicz przybierając różne pozy, które uważa za „antyczne”. O czym są Chmury, wszyscy wiedzą, ale jeszcze przypomnę – to jest szyderstwo z Sokratesa. Jest ono tak wielkie, że Platon wcale się z tej komedii nie śmiał, ale uznał, że przyczyniła się ona do skazania i śmierci Sokratesa. Za to Cięglewicz i inni badacze uważają, że te Chmury, to jest kupa śmiechu, a do tego napisana klasycznym stylem – obojętnie co by to nie miało znaczyć.

Przyjrzyjmy się więc temu początkowi epoki klasycznej, z której wyrastają potem wszystkie późniejsze klasycyzmy. Możemy ją chyba wydatować tak, jak datuję się demokrację w Atenach? W każdym razie zróbmy tak, nawet jeśli to nadużycie. Nie będę przecież teraz studiował tekstów wskazujących dokładnie kiedy zaczęła się epoka klasyczna. Posłużę się Tukidydesem. Napisał on w Wojnie Peloponeskiej o upadku Pizystratydów. Czyli synów tyrana, który zaczął rozbudowywać Ateny i przyczynił się do wzmocnienia ich pozycji. Było to tak. Rządy objął najstarszy syn tyrana – Hippias, a jego młodszy brat Hipparch zakochał się w tym czasie w młodzieńcu imieniem Harmonidos. Traf chciał, że ten młodzieniec miał już innego narzeczonego, imieniem Arystogejton. Pana w kwiecie wieku, który nie miał co prawda za dużo wpływów i pieniędzy, ale należał do stronnictwa demokratycznego. Harmonidos powiedział synowi tyrana, że żadnej miłości nie będzie, bo ma chłopaka. No i Hipparch się obraził i zaczął wymyślać różne szykany. To się nie spodobało Arystogejtonowi i zaczął on obmyślać spisek przeciwko Pizystratydom, którego finałem miało być zamordowanie Hippiasa podczas igrzysk panatenajskich. Tukidydes jednym zdaniem wspomina tylko, że za całą sprawą stała Sparta, a te wszystkie uniesienia miłosne były zwyczajowymi numerami, którym mocarstwa posługiwały się, by wywołać przewrót u sąsiada. Spisek obejmował tylko kilka osób i miał wielkie szanse na powodzenie. Hippias, mimo, że otaczał się najemnikami, był raczej otwarty i każdy mógł z nim pogadać. Kiedy Arystogejton i Harmonidos oraz inni spiskowcy uzbrojeni w sztylety, mieli zabrać się za robotę, okazało się, że jeden z wtajemniczonych przyjaźnie rozmawia z tyranem. Obaj główni bohaterowie – Arystogejton i Harmonidos – wpadli w panikę i uciekli. Po drodze spotkali, całkiem nieuzbrojonego brata tyrana czyli Hipparcha. Zabili go więc, z zemsty za te zaloty. Co nie ma uzasadnienia, jeśli wyłączymy z całej sprawy wpływ Sparty. Spisek bowiem się rozsypał i należało go raczej potępić oraz się odeń odciąć.

Potem straż zabiła Harmonidosa, a Arystogejton został zamęczony na przesłuchaniach. Hippias zaś z sympatycznego władcy, dbającego o miasto, stał się wylęknionym tyranem. Ateńczycy zaś uznali, że tyrania jest gorsza od demokracji i zmienili ustrój w kolejnym pokoleniu. W tej historii ważny jest mechanizm jaki wykorzystują wrogowie, żeby oddzielić władcę od ludu. I on jest tu wskazany wyraźnie – chodzi o osobiste animozje i silne emocje. Tak zaczęła się epoka klasyczna w Grecji. Teraz zastanówmy się gdzie możemy o tym poczytać? Bo o presokratykach, Grecji mykeńskiej, o hellenizmie, to w zasadzie wszędzie. Kłopot jest ze syntetyzowanym podręcznikiem do historii Grecji klasycznej. Informacji na ten temat jest dużo, ale są rozproszone.

Przed laty wszyscy zainteresowani historią czekali, aż para sławnych profesorów – Bendetto Bravo i Ewa Wipszycka – napiszą II to swojej monumentalnej Historii starożytnych Greków. Tom I został wydany w latach osiemdziesiątych i obejmuje czas do końca wojen perskich, a tom III został wydany w roku 1992 i obejmuje czasy panowania Aleksandra. I to jest doprawdy niezwykłe, bo ja w pewnym momencie przestałem czekać na tom II, albowiem straciłem zainteresowanie historią w ogóle. Nie mogłem jednak i nadal nie mogę do końca zrozumieć dlaczego ten II tom, dotyczący czasów, które służą permanentnemu lansowi autorytetów, dziennikarzy, pisarzy, oszustów i szpiegów, czasy, o których wszystko ponoć wiadomo, bo tekstów na ich temat jest cała masa, nie mógł ukazać się przez blisko trzy dekady. W końcu się ukazał – w 2009 roku. No, ale spróbujcie go kupić. Te dwa leżą wszędzie i są łatwo dostępne, podobnie jak inne dzieła tych autorów. No, ale tego jednego, dotyczącego Grecji klasycznej wydano tyle co kot napłakał. To trochę dziwne, zważywszy, że ja sam mógłbym sprzedać z tysiąc egzemplarzy. Można oczywiście powiedzieć, że ilość wiedzy na temat epoki klasycznej jest tak ogromna, łatwość jej pozyskania również, że nie ma co szaleć z nakładami. Możliwe, ale w roku 2009 świat tak jeszcze nie wyglądał. Poza tym książka ta, to podręcznik akademicki i przydałaby się studentom, którzy – jak znam życie – walczą teraz przed egzaminem o każdy egzemplarz. Powodów opóźnienia tego wydania może być wiele. Ja jednak chciałbym włączyć ten przypadek do ogólnej, pardon, rozpierduchy, związanej z definicją klasycyzmu, Grecji klasycznej i wszystkiego co się tam wyrabiało. A co z całą pewnością dotyczyło degeneracji władzy w Atenach.

Zanim zdefiniujemy ten cały klasycyzm i jego źródło czyli Ateny V wieku, zwróćmy uwagę na jeszcze jeden tekst, w którym ten wyraz się pojawia. To mnie, jako autora pogrąży ostatecznie, albowiem podając wiążące definicje i aspirując do poważnej dyskusji nie można przywoływać tego tekstu. Ja jednak to zrobię. Chodzi mi o Protokoły mędrców Syjonu. Zaraz na początku znajdujemy tam taki passus:

 

ALKOHOLIZM. KLASYCYZM. PRYWATA Spojrzycie na odurzone wódka zwierzęta, do której, użycia nadmiernego prawo otrzymywane jest razem z wolnością. Czyżbyśmy mieli pozwolić, by i „nasi” doszli do podobnego stanu? Narody gojów odurzone są przez napoje wyskokowe. Młodzież ich zatraciła inteligencje wskutek klasycyzmu i wczesnej rozpusty, do której podjudzana była przez agentów naszych w postaci guwernerów, lokajów, guwernantek w domach zamożnych, kelnerów i kobiet naszych w miejscach rozrywek gojów. Do liczby ostatnich włączam również tak zwane „damy z towarzystwa” które są dobrowolnymi naśladowczyniami tamtych pod względem zbytku i rozpusty.

 

Wszyscy oczywiście wiemy, że te Protokoły to fałszywka, wyprodukowana na zlecenie ochrany, a udowodnił to we wstępie do wydania z roku 1992 profesor Janusz Tazbir. Wstęp ten liczy sobie 157 stron i wszystko tam jest dokładnie wyjaśnione. Ja tego wstępu nie czytałem, podobnie jak całości Protokołów. Zauważyłem jednak ten klasycyzm. Nie wiem czy prof. Janusz Tazbir wyjaśnia dlaczego słowo to użyte zostało w tym kontekście i co ono dokładnie oznaczało dla człowieka, który protokoły stworzył. Myślę, że osoba ta dobrze się orientowała, w komunikacji niejawnej, której istnienia nikt przecież zaprzeczał nie będzie. Tam słowo klasycyzm musi znaczyć dokładnie to, co zostało wskazane w tym akapicie. Jeśli jednak my, chodząc do szkoły i na wyższe uczelnie, nie jesteśmy zaznajamiani z tym znaczeniem, a kładzie się nam do głów inne zupełnie wyjaśnienia terminu, to jak nazwać tę sytuację? Chyba psuciem młodzieży? Tak myślę. Okay, może to jest jakiś błąd tłumaczenia, ale w takim razie poproszę o wyjaśnienie na czym on polega i co miało tam być zamiast klasycyzmu. Sam zaś zaproponuję taką oto definicję – klasycyzm to powierzchowne naśladownictwo bez zrozumienia, dotyczy ono nie tylko klasycznej Grecji, ale wszystkich epok, w których można wskazać czasy najgłębszego upadku i nazwać je „wiekiem złotym”. Całość – co było do okazania – służy deprawacji kolejnych pokoleń.

 

Na koniec prośba od mojego kolegi

 

Polski Związek Niewidomych Okręg Lubelski Koło w Rykach zwraca się z prośbą o wsparcie finansowe na rzecz Koła.

 

Polski Związek Niewidomych w Rykach zrzesza osoby niepełnosprawne z dysfunkcją narządu wzroku, które z racji swojego inwalidztwa często żyją w izolacji. Organizujemy szkolenia, wycieczki, spotkania, które integrują osoby niewidome i słabowidzące w celu ich społecznej integracji, wyrównywania szans w dostępie do informacji, edukacji, zatrudnienia i szeroko pojętej aktywności społecznej a także w celu ochrony ich praw obywatelskich.

Efektem spotkań są min. oddziaływania psychologiczne, przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu, akceptacja niepełnosprawności, które mają ogromne znaczenie w przypadku osób niewidomych.

Dzięki przyjaznej dłoni ludzi dobrej woli możliwa jest realizacja naszych celów i zamierzeń. W imieniu naszego stowarzyszenia oraz jego członków wyrażamy głęboką wdzięczność za ofiarowaną pomoc i życzliwość.

 

Jeśli nie masz innej możliwości – można nam pomóc w działaniu przeznaczając 1,5 % podatku na PZN w naszym powiecie.

 

Krajowy Rejestr Sądowy – nr KRS: 0000007330

z dopiskiem na cel: Koło w Rykach

  15 komentarzy do “Jak należy rozumieć wyraz „klasycyzm”?”

  1. Dzień dobry. Na pewno ma Pan trochę racji z tą definicją, mi zadźwięczał zaraz w uszach wyraz „snob”, który w istocie to właśnie znaczy – naśladownictwo bez zrozumienia. I już byłem gotów potępić to wszystko w czambuł, ale przypomniał mi się jeden rodzaj „klasycyzmu”, który lubię – architektoniczny. Tu też mamy do czynienia z naśladownictwem – że przytoczę historię Białego Domu opisaną przez Pana w I Baśni chyba. Ale dzięki temu naśladownctwu powstało sporo ładnych budynków. W ogóle chyba jest tak, że ta cała „ładność” zakodowana jest właśnie tym rodzaju architektury. Podobnie jest z rzeźbą, a co za tym idzie – kanonem urody. Ja tego antyku naprawdę staram się nie przeceniać, wiem do jak szatańskich celów jest on od dawna wykorzystywany, ale dopiero jak się spojrzy na rzeczy wywodzące się, powiedzmy z innej tradycji estetycznej, to człowiek widzi jednak swój związek z tymi Grekami, przy wszystkich ich wadach…

  2. Czyż takim „Złotym Wiekiem” nie było Dwudziestolecie,powstanie listopadowe (prawie jak rewolucja październikowa, która była w listopadzie) okres rozbiorów z konstytucją… i piewcy tego jeszcze do dziś mają na tyłkach odciśnięte gwiazdy z sowieckich czołgów, na których ich przywieziono lub jak Wallenrody co Ochrany się imali dla ratowania. Dzięki tej definicji  jasno jesteśmy w stanie poznać onuce. Z jakich buciorów to szczegół.Dziękuję!

  3. z łac. classicus = wojskowy, szkolny, uczniowski. Prąd ten narodził się we Włoszech, a rozwinął we Francji w XVII wieku. To taka salonowa polityczna poprawność oparta na Kartezjuszu.

  4. Jak widać twórca Protokołów rozumiał to inaczej

  5. Tak, wszystkie krainy szczęśliwości należy zweryfikować

  6. Klasycyzm jest w porzo, ale nie ma on, poza formą, nic wspólnego z polityką Aten i ich architekturą

  7. Dobrze to rozumiał, w czasach Peryklesa zrozumiano, że liche gleby Attyki nie nadają się do uprawy zboża, ale znakomicie nadają się do uprawy winorośli. Wino uzyskane z hektara kosztowało w tamtych czasach tyle co 20 ton pszenicy, co dawało czterdziestokrotną przebitkę. Najważniejsze święta w Grecji?  Duże Dionizje i Małe Dionizje uświetniane przez tragików i komików. Francuzi nawiązują do antyku, a tam pochwał wina ile się komu podoba, a oni też mają tradycje winne. W antyku powstał nawet specjalny gatunek literacki  pieśń biesiadna, a najbardziej znane dzieło Platona nosi tytuł „Uczta” itd. itp. W uczonych pismach poucza się nas, że chodziło o ucztę duchową i tyle, a mnie się wydaje, że mówiąc językiem współczesnym, odbywało się lokowanie produktu. Rewolucja we Francji też nawiązała do antyku… ten antyk ma różne oblicza.

  8. „klasycyzm to powierzchowne naśladownictwo bez zrozumienia”

    Słyszałem kiedyś podobną definicję. Mój rozmówca twierdził, że Ateny, architektura Akropolu to wulgarna kopia Persepolis.  Pewnie dlatego miasto to musiało zostać zniszczone. Nie tylko obraz Grecji został celowo podmieniony. Dotyczy to także Persji. I ten fałszywy obraz pojawia się wraz z kolejnymi odsłonami klasycyzmu. Oczywiście i Grecja i Persja to tylko instrumenty tej serii fałszerstw i manipulacji. Nikt nie przejmuje się prawdą, nie zawodowcy tacy jak Gemistos Peleton, Wolter, Nitsche. Wszyscy oni powoływali się w jakiś sposób na Persję, która miała być wersją alternatywną wobec „klasycyzmu”, a jednocześnie argumentem świadczącym rzekomo o wtórności Biblii i chrześcijaństwa. Argumentem przytaczanym zawsze błędnie i kłamliwe. Takie dziel i rządź symbolami.

  9. Chrześcijaństwo wiele zachowało z antycznej cywilizacji, nadało jednak jej nowego ducha, schrystianizowało. Bez względy na motywy, którymi kierowali się ci, którzy budowali Akropol, nie da się ukryć, że jest piękny. Może nie tak piękny jak gotyk, ale piękny.

  10. Wiele jest rzeczy pięknych. Malarstwo chińskie dynastii Song, ikony z Nowogrodu Wielkiego, ikony Andrieja Rublowa, malarstwo Aborygenów w ” stylu rentgenowskim”, świątynie Palmiry, kościół sw Anny w Krakowie, kościół dominikanów w Krakowie, il Jesu w Rzymie i schuolla do San Rocco w Wenecji. I wiele innych dzieł. Nie zmienia to faktu, że Persowie reprezentowali wyższą kulturę nóż Grecy. Pierwsi mieli „dobrą religię”, jak sami ją nazywali, opartą i zasady moralne, potępienie zabójstwa, kłamstwa, kradzieży, całej cywilizacji Turanu

    . Drudzy mieli „filozofię moralną” bez cienia moralności, falsyfikat

  11. Dla Nietschego nadczłowiekiem był Alcybiades

  12. A jednak, bez antycznej rzeźby nie byłoby „Piety” Michała Anioła.

  13. Czyli Nietzsche był wrogiem Zaratusztry. Świadomie fałszował jego naukę moralną. Chciał być może”teutońskim Sokratesem”, a skończyło się farsą i nieszczęściem

  14. Zgadza się. Ale wzór mogli wykonać „dobrzy Jonowie”. A my uczylibysmy się dziś farsi nie łaciny. Oczywiście Michał Anioł byłby sympatycznym Isfahanczykiem, nie wariatem

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.