lut 102018
 

Nie zejdziemy łatwo z tematu promocji, bo też i nie można tego tak po prostu odpuścić ze względu na zasobność instytucji, które mają wpisaną ową promocję w zakres misji. Załóżmy, że ktoś wpadnie kiedyś na pomysł, by zamiast ględzenia, organizowania pikników, przedstawień parateatralnych, ze Świrskim w roli Chrystusa, puszczania żaglówek i czego tam jeszcze, zrobić film dla dzieci. To nie jest możliwe, albowiem cały świat zajmujący się promocją i dostający na tę promocję pieniądze, mam na myśli promocję krajów, ogrywa kilka tylko swoich standardów. To znaczy, chodzi o to, by nie pokazać niczego zabawnego, ale żeby było o tolerancji, żydach i Pileckim. Z tym Pileckim jest kłopot, bo najlepiej byłoby gdyby był żydem, wtedy skróciłby się kanały transferu gotówki, można by połączyć w jedno kilka wątków i decyzje w sprawie filmów, książek i przedstawień zapadałby szybciej. Może nawet w dwa lata. On jednak uporczywie żydem być nie chce, jego dzieci odmawiają wpisania mu żydowskiego pochodzenia w papiery, a w dodatku siedział w obozie w Auszwicu, w czasach, kiedy był to obóz wypełniony Polakami. No więc o Pileckim się nie da, przynajmniej za życia jego dzieci. To może coś o tolerancji? Bez tolerancji nie można dziś wyprodukować żadnego filmu, ani programu dla dzieci, podobnie jest z ekologią. Zapytałem kiedyś Bartka, dlaczego nie lubi przyrody, dlaczego woli sport. On zaś powiedział, że przyroda kojarzy mu się ze zbieraniem śmieci, bo tym się właśnie zajmowali na lekcjach. No i to jest coś, co kładzie z miejsca wszystkie dziecięce fascynacje. Ja wiedziałem, że przyroda, to ryby, które mogę złowić, chrząszcze i motyle, które mogę przyszpilić do styropianu, żeby ładnie wyglądały, szyszki, z których mogę wysypać nasiona wsadzić je potem do doniczki i zobaczyć jak wyrastają z nich siewki. Dzisiaj dzieci tego nie wiedzą, bo stoi nad nimi zidiociały nauczyciel i każe im zbierać foliowe torby rozrzucone po osiedlu. No więc ja mam pomysł na promocję Polski lepszy niż wszystko, łączący ekologię, tolerancję, żydów i patriotyzm – jak Pilecki z King Kongiem Żydów ratowali. Tarantino by się nie zawahał. Od razu zleciłby pisanie scenariusza. I ja się tu i teraz do tego pisania zgłaszam. Za pół bańki zrobię, niedrogo wyjdzie. Reszta z Instytutu Męstwa i Przyzwoitości może pójść na produkcję. W roli King Konga powinien wystąpić poseł Tarczyński, oszczędzimy trochę na charakteryzacji. Że, co? Że za mały? Przy współczesnej technice nawet nie zauważycie, że to jakiś szacher macher. King Kong będzie z niego jak złoto. Pileckiego może zagrać Sławomir, bo w zasadzie czemu nie. W ostateczności może być ogolony na zero Michał Wiśniewski. Jeśli się na to zdecydujemy teraz przynajmniej coś powstanie, jeśli tego nie zrobimy, oni nie zrobią nic. Po prostu nic. Nie będzie najmniejszego śladu po ich działalności.

Na czym polega problem z tą całą promocją, a dodam od razu że jest to problem głęboki. Otóż na tym, że w Polsce nie można nic promować poza ludźmi. Nie ma tu ani jakiejś szczególnie oryginalnej twórczości, nie ma przede wszystkim tradycji tworzenia. Była kiedyś własność, ale została zniszczona w imię odzyskania niepodległości, bardzo iluzorycznej, wręcz pozorowanej. Nie ma żadnej poza uniwersalną, katolicką, tradycji. Co więc promować? No ludzi. Ale jakich? Wyjątkowych. I tu się robi kłopot. Bo po pierwsze, każdy z tych, którzy za promocję odpowiadają czuje się wyjątkowy. I za jasną cholerę nie zrozumie dlaczego to on ma robić cokolwiek dla jakiegoś muzykanta, pacykarza, albo nie daj Bóg pisarza jeszcze. No dlaczego? On sam co prawda grać i malować nie potrafi, ale z pisaniem radzi sobie nieźle. Miał same piątki z wypracowań. Cóż więc to szkodzi, by po godzinach pracy w fundacji napisać książkę o Pileckim, albo o ratowaniu Żydów i spróbować ją wypromować w ramach jakiegoś projektu? Nic. Wilk syty i wilk syty, jak mawia mój kolega Czarny. No, ale w ramach tych projektów robi się duża konkurencja, taka jak na uniwersytecie prawie, bo każdy chce być sławny i każdy by chciał być polskim pisarzem. Wobec tego nikt nim nie zostanie, nawet jak coś tam potrafi. Kogo więc promować? No Pileckiego przecież i innych pomordowanych, albo zabitych w walce. Nic poza nimi nie zostaje, bo wszystko ponad śmierć w mękach, powoduje wybuchy nie dającej się niczym ugasić zawiści. I tak oto opisałem sposób w jaki w sferach odpowiedzialnych za promocje Polski tworzy się formaty tej promocji. Nie wszystkie się tworzy, niektóre są narzucone, jak na przykład Żydzi, ekologia i tolerancja. No więc, nie pozostaje nam nic innego, jak je połączyć i nakręcić wielki, holywoodzki film pod tytułem – Jak Pilecki z King Kongiem Żydów ratowali.

Formaty tworzone są nie tylko w obszarach zarządzanych przez państwo, ale także na rynku. W Polsce, tak wynika z moich obserwacji, podczas targów książki, wszystkie formaty są chybione. Nie chcecie wierzyć, nie wierzcie, ale przeczytajcie sobie to https://wiadomosci.wp.pl/dramat-cenckiewicza-i-gmyza-szef-ich-wydawnictwa-skumal-sie-z-agentami-sb-i-nie-placi-6218463525816449a

Okazuje się, że zasłużone wydawnictwo nie ma pieniędzy na honoraria dla najlepszych. Ci zaś uważają, że to nie jest wynik słabej sprzedaży ich książek, ale spisek postkomuny, która chce rządzić i dzisiaj. Ja od razu mam pytanie – ponieważ na zdjęciu widzimy prezesa Kaczyńskiego w towarzystwie wydawcy – skąd wydawca bierze pieniądze na swoje książki? Rozumiem, że nie ze sprzedaży innych książek, bo tej, jak twierdzi autor artykułu nie ma. No więc pewnie wystarał się o jakieś dotacje, jak to mają w zwyczaju wszyscy zasłużeni wydawcy. I teraz tak, wydał ów wydawca książkę o prezesie, ale to jest, jak się okazuje najwyższa półka, poza którą nie ma już żadnego ruchu. Rynek nie wchłonie ani Cenckiewicza z jego rewelacjami, ani tym bardziej Woyciechowskiego. O książce kucharskich Gmyza szkoda nawet gadać. Dlaczego? Bo ludzie ci realizują formaty przeznaczone do dotowania, a chcą być obecni na rynku, gdzie jest czytelnik. Wydawca zaś nie ma na tę tendencję innego sposobu, jak tylko wydawanie książek coraz bardziej sławnych i coraz bardziej kontrowersyjnych osób, czyli prezesa mówiąc wprost. Wydawca chce być poza tym na rynku, bo nie ma wyjścia. Okazuje się jednak, że forsy jest za mało dla wszystkich i coś trzeba wymyślić. No więc wydawca zwleka z płatnościami, a autorzy snują koncepcje dlaczego tak może być. Ja też mam kłopoty, ale jakoś się staram je rozwiązać. Wiem na przykład z całą pewnością, że sprzedaż książek na tak zwane nazwiska to jest poważny błąd. Ludziom, którzy stale występują w telewizji może się zdawać, że są popularni, ale to jest złudzenie. Popularność robi internet, a żeby być popularnym w sieci, trzeba się niestety natyrać. I stąd te fochy. Mieli obiecane, a tu guzik, nie ma sławy. Po co im sława zapytacie? Bo poza sławą nic już nie ma. Pieniądze to nie wszystko, a sytuacja wygląda teraz tak, że cała ta plejada gwiazd, znanych nam ze srebrnego ekranu odjeżdża na boczny tor. Jest to związane po części z dymisją Antoniego Macierewicza, a po części z innymi jakimiś kwestiami, których nie rozumiemy. Jedyne więc co im zostaje to próba zawalczenia o czytelnika. Ten jest jednak nieugięty. Nie chce już proponowanych, sensacyjnych formatów, nie interesuje go szósta z kolei książka o KGB i piętnasta, o tym kto naprawdę, ale tak wiecie serio całkiem i poważnie, stoi za zamordowaniem Jerzego Popiełuszki. Czytelnicy, widzowie, Polacy – powiedzmy to wprost – chcą czegoś innego. Na początek więc proponuję – Jak Pilecki z King Kongiem Żydów ratowali. Potem, jak zrobimy sukces, można pomyśleć o dokumentalnym serialu opiewającym polskie malarstwo pejzażowe.

Przypominam, że na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl trwa promocja książek i czasopism. Baśń czeska i amerykańska po 10 zł, Baśń III po 15, tak samo Łowcy księży oraz Straż przednia. Nawigatory także po 10, ale ubywa ich w zastraszającym tempie, więc trzeba się spieszyć. Budowa jachtów po 35, Berecci, Irlandzki majdan i Kroniki klasztoru w Zasławiu po 10. Sanctum regnum po 30 zł. Na tej samej stronie dostępny już jest nowy komiks Tomka Bereźnickiego zatytułowany „Kościuszko. Cena wolności”. W sprzedaży jest już także książka „Czerwiec polski” zwana tu książką o pluskwach

  28 komentarzy do “Jak Pilecki z King Kongiem Żydów ratowali”

  1. Wielkie halo, bo ktoś wykręcił Cenckiewicza i Gmyza? Jak ktoś wykręci Coryllusa czy każdego innego żuczka, w każdej innej branży to wtedy działa „niewidzialna ręka rynku” i „nieubłagane prawa popytu i podaży” – kiedy ktoś potraktuje „bohaterów prądem” to jedynie mogła być zemsta WSI albo SB.

  2. No mam na półce „Konfidentów”, kupiłam, ale od dawna jestem ciągle na początku książki, bo trochę mnie to już nie interesuje, ale doczytam książkę do końca. W czerwcu będę na ok.

  3. dobre:) ile takich filmików można zrobić za 75mln!

  4. robic, robic i wklejac, wklejac pod eskimoska propaganda.

  5. Najśmieszniejsze jest to że oni w tej swojej desperacji (i przekonaniu o własnej niezbędności jak Pietrzak) są naprawdę gotowi napisać coś w ten deseń 🙂

    Pilecki zawsze jest wywoływany w tandemie z Karskim. Żeby wilk był syty… I Manchester City 😉

  6. witam,

    w czasach okołosmoleńskich słyszałem w jakimś radiu kogoś, kto mówił, że mongołom niemcy mogli zapłacić za likwidację Piastów śląskich. Czy to mógł być pan?

    a „wilk syty i wilk syty” widziałem u pana już parę lat temu

  7. Spisek… Zaraz się będą mścić na „dobrej zmianie” i Ścios będzie miał konkurencję 🙂

  8. INFORMACJA

    rysunki, gify + ksiazka niewolnika:
     
    http://adamwycichowski.se/niewolnik.html

  9. Też chciałem napisać o Manchesterze City, ubiegłeś mnie. 🙂

  10. Pyszne! Adekwatne do chamówy „w temacie”. Twórcom gratuluję!

  11. Kto robi te cudeńka? 🙂

  12. z youtubu wyglada ze autorem jest

    https://www.facebook.com/tzenczykowski

    zaczalem ten link z angielskim podklejac no i dostalem notke

    Twoje komentarze byly oznaczone jako spam

    filmiki sa proste dlatego groznie i skuteczne.

    grzebanie sie w tym jak duze sa te finansowe urojenia nie jest najwazniejsza rzecza.

    najwazniejsze jest zmuszenie aparatu waladzy w Polsce do ujawnienia co sie dzieje, w jakim trybie , kto, personalnie, jest w to zaangazowany. bez przejzystosci na szczeblu wladzy nic sie nie zmieni

  13. Serafina maskotką Kingkonga, a Ogórek ratowaną Żydówką?

    Tak swoją drogą, postaci, o których można napisać scenariusz, i które polskimi Žydami były jest całe mrowie.

  14. niedawno pisałeś, że jesteś gejem, a teraz tak?

  15. bez jaj, kolejny login? Nie masz wyrzutów sumienia, że komuś psujesz robotę?

  16. Dziwicie się że  na książki ludziska  nie  mają piniendzy albo sami wydawcy nie chcą płacić swoim borciuchom czyli autorom .Przecie  polska gospodarka  to jedno wielkie  dziadostwo . Jakiekolwiek człek porobi kursa czy pokończy szkoły ,gdziekolwiek będzie  uczył się angielskiego to i tak gówno z tego . Każdy myśli ,że  jest  cwany jak wydębi jakieś dotacje albo kiedy załapie się do jakiegoś układziku .  Więc jeśli ludziska to widzą wraz z nowymi sensacyjnymi publikacjami a  ich życie  pogrążone  jest  w  tym samym co za platfusów marazmie to nie kupią następnej publikacji otwierających oczy na  nie wiadomo co . Skoro nic nie  zmieniły wspaniałe  mądrości naszych szlachetnych autorów bo notable  stosują nadal strategie dyzmy a zwykły zjadacz chleba  nie  widzi nic poza ich  karierowiczostwem to po cholere mu mądrzy autorzy grający do tej samej bramki .

    Od lat ten sam dziadowski marazm . Nawet dochodzenie  przez klientów  swoich praw przed sądami to parodia , podobnie  z pracownikiem ,którego brakuje na  rynku pracy ale nie  może  się przed sądem upomnieć o swoje  .Mam wrażenie  ,że zaczytywanie  się w  momencie  robienia  nas w trambabuko to czyste  frajerstwo .

  17. KAPITALNY  WPIS  !!!

    Panie Gabrielu,  nawet Pan sobie nie wyobraza jak ja sie ciesze…  ten sepleniacy, belkot „trotyl” Gmyz,  miSZCZ  gotowania na gazie, a teraz  dety  korespAdEt w Berlinie… myslal, ze z tym swoim czerstwym gotowaniem bedzie sie „wiozl” do konca swojego zaprzedanego zycia… i ten drugi profesUr,  faHowiec od Bolka… i niczego wiecej… jeden i drugi z zerowiska „slawwwnego” srakiewicza  !!!

    No z tej radosci, to ja dzisiaj nie bede mogla usnac  !!!

  18. Cała prawda całą wieczność.

    I żadnej sensacyjnej książki o tym jakiegoś autora  od Sakiewicza .

  19. „Słuchaj no ty po drugiej stronie…”  – i pomyśl. Jeżeli w 158 roku naszej ery Ptolomeusz odnotował miasto Calisia , to dlaczego 1000 lat później nie mogły mieć miejsca kontakty „dyplomatyczne” między Mongołami i Niemiaszkami. Poczytaj na stronie Szkoły Nawigatorów” teksty o agresji Niemiaszków na Słowian Zachodnich i pomyśl.

    Takie taktyczne zachowanie jak „nie zdążyć z pomocą” – przecież i nic nie boli tego co się spóźnił. Skuteczne dla agresora i dla tego co się spóźnił z pomocą . Straty ma tylko ten co go „wystawiono” na pierwszą linię.

  20. Czytać trzeba, żeby wiedzieć gdzie i kiedy robią nas w bambuko. Trzeba być doinformowanym. Zgadzam się z tym robieniem nas w bambuko, ale wiesz „gdybym wiedział że się przewrócę to bym się położył” jest takie powiedzenie i ważne jest to „gdybym wiedział …” Trzeba wiedzieć.

  21. A czy to byłby opłacalny projekt dla wydawnictwa „Klinika Języka”, gdyby wydać serię pod nazwą np.  ” ………”(??  – teksty autorów ze strony Szkoła Nawigatorów.?

    No bo np. teksty p. E. Rembikowskiej o jej przodkach jak cukiernię  w Poznaniu prowadzili, o pewnej rodzinie niemieckiej która zdominowała handel na Syberii, czy obecnie tekst o tym kto mieszał w syberyjskim złocie, czy tekst p. Natusiewicza o Słowianach zachodnich, o Hohenzollernach. Treści Stalagmita o zdarzeniach z nie tak dawnej historii itp. – powinny być rozpropagowane w postaci książkowej.

    O ile SN jest grupowane wg innego kryterium. Jest zbiorem tematycznym wg kraju,  o tyle ta forma byłaby wg nazwiska autora. seria małe książki w wielkich sprawach są też poświęcone jednemu problemowi. W proponowanym przypadku, każdy autor miałby swoją książeczkę a czytelnicy w formie papierowej na półce.

    No naprawdę szkoda, że teksty te siedzą  tylko w naszych komputerach.

    No wrzucanie tych fantastycznych tekstów, przez nas do tzw. „ulubionych” to nikły rezonans. Wydanie książkowe (może w najtańszej wersji, żeby cena nie była barierą) wydaje mi się  wskazane.

    No nie wiem, nie znam poziomu trudności, więc może nie wiem do jak trudnego problemu się odnoszę , ale ….

  22. No nie wydaje mi się bo nie mogli przewidzieć że szef fiknie w dalekim Nepalu i wodzowie po zlikwidowanie Słowian wrócą na coś w rodzaju konklawe, ta informacja jest trochę podobna do tej jaka dystrybuowane czci godni bracia po bitwie pod Grunwaldem że niejaki Jagiełło miał milion Tatarów do dyspozycji

  23. No może i tak, ale ….

    Znając z literatury,  umiłowanie Słowian przez niemieckojęzycznych, a zwłaszcza umiłowanie jakim obdarzali niemiaszkowie od zawsze tereny słowiańskie to tak … „właściwie nie wiadomo” …. czy nie planowano jakiegoś dzielenia się .

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.