Od kilku dni jasne jest dla wszystkich, że misja redakcji „Do rzeczy” jest inna niż deklarowana. Misja „W sieci” jest taka sama, ale Karnowscy dali budujący dowód przytomności i nie zaatakował 92 letniego powstańca, zajmując się, w czasie kiedy tamci go flekowali, jakimiś innymi czynnościami. Sympatia czytelników do pisma redaktora Lisickiego spadła w ostatnich dniach do zera prawie, a liczba miłośników tego periodyku zbliżyła się do liczby miłośników pasożytów układu pokarmowego świń. I na to wszystko wychodzi Piotr Gursztyn, jeden z zasłużonych publicystów wspomnianego tu „Do rzeczy”, a wcześniej „Uważam Rze” i pisze tekst o zwalczaniu rewizjonistów historycznych. Że niby on ich zwalcza. To jest pierwszy tekst Gursztyna na ten temat, jest on w dodatku opisowy, to znaczy większość treści to charakterystyka owego zwalczania, nie zaś polemika z konkretnymi wymienionymi z nazwiska rewizjonistami. Czyli zamiast meczu bokserskiego mamy opowieść w stylu „co bym zrobił, gdybym tam był”. Buduje nam pan Piotr przy tym całkiem fałszywą alternatywę, całkiem od rzeczy wybór, pomiędzy jakimiś – również z nazwiska niewymienionymi – rzetelnymi historykami reprezentującymi prawdziwą historię, a tymi całymi rewizjonistami.
Wobec ostatnich wybryków jego redakcyjnych kolegów uznać wypada, że ci rewizjoniści to oni właśnie: Zychowicz i Cenckiewicz. No, ale uznać też wypada, że oni są stuprocentowymi zawodowcami, uprawiającymi historię tak jak trzeba, czyli jak twierdzi Piotr Gursztyn, jakby była ta historia prawie nauką ścisłą. Zacznijmy od tego, że nie istnieje coś takiego jak prawie nauka ścisła i to wynika z elementarnej logiki. Podobnie jak nie istnieje druga świeżość i inne, podobne głupstwa.
Po co Piotr Gursztyn napisał ten tekst? Po to zapewne, by ratować sprzedaż, w pismach bowiem periodycznych, ukazujących się na rynku, ratowanie sprzedaży jest podstawowym zadaniem dziennikarzy i publicystów. Nie odkłamywanie czy zakłamywanie historii, nie dociekanie prawdy i prowadzenie śledztw dziennikarskich, ale ciągła troska o podnoszenie sprzedaży. Moja egzegeza jest więc taka – po opublikowaniu tekstu „na Kieżuna”, w redakcji zaczęła się panika i trzeba było coś zrobić, żeby zatrzeć to złe wrażenie. Inaczej doszłoby do czegoś strasznego, czyli do poszukiwania winnych. Dla każdego zaś przytomnego człowieka jasne jest, że tymi winnymi nie mogliby się okazać Zychowicz z Cenckiewiczem. Padłoby więc na kogoś innego, kto oberwałby rykoszetem, albo zostałby po prostu wystawiony. Ktoś wpadł więc na pomysł, być może sam Piotr Gursztyn, żeby załagodzić całą sprawę. Co by bowiem o Piotrku nie mówić, talenty dyplomatyczne posiada i w łagodzeniu sporów oraz mydleniu oczu ma poważne osiągnięcia. No i mamy oto ten tekst, z którego z pewnym zaskoczeniem przyznam, dowiadujemy się, że Piotr Gursztyn zwalcza rewizjonistów. Nie wiemy gdzie ich zwalcza, bo wcześniej trzymał to swoje zwalczanie w tajemnicy, ale na pewno nie we własnej redakcji. Zapytałem go bowiem od razu o nazwiska tych rewizjonistów. Odpowiedział, żeby lepiej ujawnił swoje nazwisko i nie chował się za leszczyną. Nie wiedziałem co powiedzieć, bo moje nazwisko jest znane od dawna, wypisałem je nawet na blogu. Wszyscy więc wiedzą kim jestem już od pięciu lat. Spróbowałem więc inaczej. Zapytałem dlaczego Piotr Gursztyn, łowca rewizjonistów, pracuje w jednej redakcji z Marianem Zacharskim, czy mu to nie przeszkadza. Odpowiedział zdaniem: a jak tam twoje CV. Moje CV opisane zostało w książce „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu”. I każdy kto ją przeczyta przekona się gdzie pracowałem i co tam robiłem. Piotrowi zaś chodzi zdaje się o to, że moja praca w pismach rozrywkowych jest kompromatem gorszym, niż jego praca w gazecie zatrudniającej byłego komunistycznego szpiega w randze generała. Otóż nie jest. Poza tym ja to wszystko ujawniłem, bo nie ma tam nic do ukrywania. Napisałem jak było, a było i strasznie i śmiesznie. I tym różnię się właśnie od dziennikarzy „Do rzeczy”, że stać mnie na napisane książki o swojej przeszłości. „Bez nerw” jak to mówią gdzieniegdzie. No więc ja chciałbym teraz przeczytać książkę takiego na przykład Piotra Goćka o jego redakcyjnych przygodach, albo samego Lisickiego, o tym jak w trudzie i mozole piął się po szczeblach kariery, by zdobyć wreszcie ten szczyt. To musiałoby być szalenie ciekawe, ale przypuszczam, że dla Piotra Gursztyna mogłoby się okazać zbyt rewizjonistyczne. Sam Piotr Gursztyn takiej książki nie napisze i ja doskonale wiem dlaczego. Otóż on nie należy do tej bandy. Nie należy a jedynie aspiruje. To jest smutne, bo ja Piotrka pamiętam z akademika i to był po prostu dobry, sympatyczny chłopak, bardzo ideowy. Myśmy się znali, ale się nie kolegowaliśmy, bo żeśmy się po prostu nie rozumieli. Jego kariera dziennikarska w odróżnieniu od kariery takiego Zychowicza jest prawdziwa, jego praca w różnych redakcjach naznaczona była upokorzeniami, w większości niezasłużonymi, tak jak kariera wszystkich uczciwych ludzi, którzy zdobywają coś w życiu własnym tylko wysiłkiem. Piotr Gursztyn nie został wyciągnięty z żadnego kapelusza wraz ze zgrają jakiś innych małpiatek wygłaszających różne – kontrowersyjne bądź uładzone – sądy na wszystkie możliwe tematy. On się do tych mainstreamowych redakcji wspiął. A skoro tak to musi traktować serio to wszystko co tam się dzieje. Nie ma wyjścia. Dlatego właśnie próbuje ratować sytuację. Tak oceniam ten jego tekst, całkowicie bezsensowny, bo wymierzony nie wiadomo w kogo. A do tego jeszcze opisany w miejscu, które z punktu widzenia kolegów redakcyjnych Piotra Gursztyna godne jest tylko pogardy – w blogosferze. Po co on to tu umieścił, skoro powinien to opublikować na łamach „Do rzeczy”? Tylko chęć obrony obrzydliwej polityki redakcji wchodzi moim zdaniem w grę. Nie ma bowiem czegoś takiego jak połowiczna odwaga i nie ma nauk prawie ścisłych, nie ma drugiej świeżości i nie istnieję możliwość – powtarzam się, wiem – zrobienia kariery w polskich mediach. Tam można się jedynie skompromitować. Misja jest gdzie indziej.
Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl. Jeszcze tylko przez dwa dni można kupować dwa tomy Baśni jak niedźwiedź w cenie jednego. 1 października Baśń jak niedźwiedź. Historie amerykańskie kosztować będzie znów 40 złotych.
Misją redakcji „Do rzeczy” jest przejąć target redakcji „Wprost” i … 😉
?? przecież to ten sam właściciel…
To by było za łatwe.
No więc jest do wyguglania tekst p. prof Ewy Thompson pt „O kolonizacji Europy Środkowej” , pani ta jest profesorem slawistyki i literatury porównawczej na Rice University w Houston. W swoim tekście wykazuje ponad dwieście lat trwającą politykę Niemiec i Rosji (także ZSRR) w wymazywania państw Europy środkowej z polityki europejskiej i polityki świata. Pisze o tym ze znawstwem, dość szczegółowo i w pięknym stylu itd.Gdyby Jej tekst przenieść na grunt niszczenia pamięci o Powstaniu Warszawskim to ta robota Zychowicza i Cenckiewicza i innych, wpisuje się właśnie w ten proces wymazywania (w tym przypadku Polski z powstaniem, z AK, kresami, ludobójstwem) z jakichkolwiek zdarzeń europejskich i światowych.
Obłęd 44 i wszystko towarzyszące wpisuje się więc w programową niszczycielską robotę.
No trochę ten Gursztyn próbuje ratować sytuację napaści na człowieka, który sobie na to nie zasłużył , ale uważam że genezą jest polityka niszczenia środka Europy – tekst pani profesor wart poznania.
Panie Gabrielu, czy warto zajmować się tymi dziennikarzami i ich „problemami”?
Czy nie lepiej wydać kolejną „Małą książkę o …”?
Wygugluję sobie, bo to się dzieje tu i teraz. Niszczenie pamięci, zamazywanie przeszłości opłaca się tym co z ludzi chcą zrobić marionetki.
ponad rok temu widziałem nagranie z wystapienia Zychowicza na temat Powstania Warszawskiego, był też tam Semka, pamiętam, że Gursztyn dość ostro Zychowicza zaatakował wtedy za rewizjonozm, myślę, że jemu się faktycznie nie podoba to, ale przecież z czegośtrzeba żyć
Ja może zapytam, czy ktoś przeglądał te udostępnione teczki Tamizy? Jestem ciekaw czy tam jest coś KONKRETNEGO czy tylko 'lanie wody’. Bo jak jest to chyba słusznie to upublicznili, nie?
tez widziałam to nagranie , ale co mówił Gursztyn po prostu nie pamiętam , a nie mam czasu szukaś na jutubie i słuchać.
Coryllus go zna i pewnie ma rację ,ze człowiek doszedł do swojej pozycjin zawodowej o własnych siłach .
pamiętam dużo wcześniej Świetlika , jak się jeszcze Ziemkiewiczowi tłumaczył , ze ma kredyty ….. ale to ze 2 / 3 lata temu … teraz może by takiej rozmowy nawet nie było ?
tez sobie tego poszukam , jak będe mieć trochę czasu 🙂
Lepiej, ale na razie musimy skończyć komiks i dużą książkę o….dwóch kolegów pisze małe książki o, ale się spóźniają.
Nie mam zamiaru przeglądać żadnych teczek, póki Zacharski jest w tej gazecie traktowany jak ekspert.
przeglądałam wczoraj chwilę …. nie mam ostatnio czasu a tego jest dużo …
to co rozpoznaje to motyw Chranowskiego … że na niego Kieżun donosił , ale z kolei Chranowski to przeciez był na liście Macierewicza , potem R. Graczy pisał o Chrzanowskim ….
to wszystko się wlecze …… Akta IPN na ile widzę typowe …..
Tyle że Cenckiewicz wydaje za cgwilę ksiażkę o Kuklińskim !!!
przeciez obaj ..i Kieżun i Kukliński pracowali dla wywiadu USA ….. Zobaczymy co Cenckiewicz napisze o Kuklinskim …. Czy chodzi o przeciwstawienie sobie panów , czy o demaskacje…
Nie pokazano przeciez papierów KIeżuna zdobytych w USA a badacz powinien to uwzględnić w sylwetce … i Cenckiewicz mówi …..że w sprawie KUklinskiego tez się oparł tylko na polskich materiałach
no więc ..
CO SIĘ DZIEJE ????? pytanie istotne .
Super,
A po baśniach czeskich, pora na węgierskie – czyż nie?
Gursztyna uważam za szczerego człowieka, na tyle, na ile to możliwe w tym zawodzie
Syndrom i misterium męczeństwa świętego Andrzeja Boboli,po raz kolejny uobecnia się w pamięci o Księdzu Jerzym Popiełuszce.Pytanie zupełnie niby nie z beczki, czy pan Zacharski mógł brać udział w zabójstwie błogosławionego? Odpowiedź jest prosta -tak, mógł! Czyli jak możesz współpracować pod jrdnym dachem z kimś takim?Hasło do działania:wyrugujmy księdza Jerzego, jak Bobolę.Zrodnia pamięciobójstwa? Zwykłe kurestwo!Może się doczekamy, że Popiełuszkę zamordowali rozwścieczeni świadkowie Jehowy. Wątroba mnie zabolała.
pasuje do tekstu Witka : Bolesław Kontrym Żmudzin” jeden z odzyskanych na Łączce tak zwalczał KPP w II RP, że dopiero L. Kaczyński upamiętnił jego imię nadając Skwerowi przy stacji Świętokrzyska imię: Bolesława Kontryma.
Tak jest znienawidzony przez niektórych, że czekałam kiedy HGW posunie się do tego aby na tym skwerze wyznaczyć miejsce na psie odchody.teraz po tej „Łączce” chyba się kobita nie odważy.
Przypomnę że w czasie Powstania Warszawskiego – Żmudzin dowodził walkami w kwartale ulic Mazowiecka – Pasta, Królewska Świętokrzyska.
Nienawidzą nas i naszej pamięci.
Nie, skądże, dalej kupują, wcale tak sporo nie spadła. „Do Rzeczy” znana jest z dopuszczania wielu spojrzeń. Przetrwa.
Panie Gabrielu, nie znam się na mediach i perypetiach dziennikarzy, ale chciałbym zwrócić uwagę na dwie rzeczy trochę z pogranicza mediów, które nazwałbym niezbyt ściśle „katalizatorami treści”.
Pierwszym jest rola pracowników socjalnych (w moim kraju zamieszkania, nie w Polsce), szczególnie w terenie oddalonym od wielkich centrów, w przygotowaniu ludzi na przyjmowanie treści medialnych. Myślę, że w przeciętnej gminie właśnie pracownik socjalny realizujący swoją „misję” daną od państwa i dokształcający się w kierunkach wskazanych przez państwo, ma zdecydowanie największy wpływ na ludzi (wcale nie w znaczeniu, że prowadzi ludzi do Boga).
Drugim takim „katalizatorem”, ale już ponad mediami, są instytucje (żeby już było konkretnie) na przykład posługujące się metodą psychoterapii „gestalt”, z których statutów jasno wynika, że są przegubem między klientami (politycy, lekarze, biznesmeni, czy dziennikarze – nie pamiętam), a konkretnymi służbami. Znaczące jest to, że Arturs Dombrovskis, który na teren łotewski przeszczepił gestalt, ma życiorys trochę podobny do bpa Grzegorza z Sanoka: do 22roku życia robi coś dziwnego jak na swój wiek: pracuje przez 10 lat(!) w szpitalach itp., a potem nagle się pojawia i robi zawrotną karierę.
Pozdrawiam.
No ciekawy ten głos z Dreilandu. Wygląda na to że animatorzy procedury raz sprawdzonej na biskupie Grzegorzu z Sanoka zaczęli model powielać, no bo jak coś sprawnie jest realizowane to po co jakieś zmiany, nowinki. Gdzie jest kuźnia kadr?
poza tematem notki : słyszę właśnie ze krakowski sezon artystyczny w Starym Teatrze Narodowym rozpocznie się spektaklem Jana Klaty ,,Ubu Król” …………. rzecz dzieje się w Polsce , czyli nigdzie ……tak się ten tex zaczyna………..u Jarry’ego……….
Po baśniach czeskich przyjdzie pora na szwedzkie.
W Polsce pracownicy socjalni nie mają takiej funkcji.
Gdzie kuźnia? Są szkoły terapii gestalt w różnych krajach, chyba jakaś główna jest w Paryżu, są stowarzyszenia tych terapeutów, ociera się to o Uniwerytet Freuda w Wiedniu. Można poczytać w internecie: Fritz Perls, gestalt, jak to się rozwijało, skąd, jakie metody. Osobiście to nie polecam, to są rzeczy mówiące o pogubieniu się ludzi, o robieniu z ludzi liderów. Ja to troszkę tylko „prześwietlałem”, bo znajomy ktoś miał tam pracować. Dzięki Bogu, gdzie indziej znalazł pracę. Przepraszam Gospodarza za zejście z linii tematycznej, ale było pytanie 🙂
Pozdrawiam.
@CORYLLUS
Szanowny Panie Gabrielu, prosiłbym o dowód drastycznie podupadłej sympatii czytelników brukowca. Ilość amatorów wymienionego pisemka Autor porównuje do entuzjastów kloacznych lokatorów zamieszkujących trzewia knurów i maciorek. Z tego wywodu wnioskuję, że liczba fanatyków „do rzeczne”j gazety jest minimalna(bo czyż dużo jest entuzjastów tasiemczych odwłoków w jelitach?). Po czym pan wnioskuje? Bo mi się wydaję, że teraz poczytność tego periodyku nie spadnie a wzrośnie a zdesperowani poszukiwacze agenturalnych dowodów w sakwojażach swoich kolegów z pracy/domu/ławki/wsząd tylko okopią się na upatrzonych pozycjach zwarci i gotowi do kolejnego wystrzału przed finalnym pobieżeniem na bagnety! Pozdrawiam i Dobrej Nocy!
Zychowicza wkładanie kija w mrowisko. Przecież przed Zychowiczem, pisali o tych sprawach inni, i to bardziej znani. Fakt, że Zychowicz serfuje na fali, ale czy to fala z Niemiec czy Rosji płynie? Tak myślę, że on się nie utrzyma. Zresztą ile osób czyta takiego Zychowicza? Jego starszy kolega niehistoryk Ziemkiewicz ma większe forum.
Też bardzo interesujący kierunek – to następne może holenderskie (niderlandzkie)?
I jeszcze moja specjalna prośba 🙂 o portugalsko-brazylijskie. Albo od razu angielskie.
No to się smakowicie zapowiada 🙂
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.