mar 012020
 

Pomnik upamiętniający bitwę warszawską powinien wyglądać następująco – olbrzymia postać Matki Najświętszej, tak wielka jak Jezus z Rio, osłaniająca płaszczem zrywających się do szturmu piechurów, podobnych do tych powstańców co stoją na placu Krasińskich, ale tylko trochę podobnych. No i rzecz jasna bez księdza, bo byłoby przegadane.

I teraz dwie kwestie. Sam nie wiem dlaczego nie poprosiłem Tomka o zrobienie szkicu takiego pomnika. Wiem natomiast co by się stało, gdyby taki szkic powstał i gdybym z nim zaczął kolędować „po biskupach”. Zostałbym uznany za prowokatora. To jest najbardziej oczywista oczywistość. Dlaczego? Otóż dlatego, że pomnik tej bitwy musi być wyrazem pewnego konsensusu. Z kim – zapytacie. No z potomkami tych pokonanych bolszewików przecież! Jak można być tak głupim i tego nie rozumieć? No więc powiem to prosto, najprościej jak potrafię – w dupie mam triumfy, które wynikają z konsensusu. Idźcie i powiedzcie Anglikom, żeby sobie postawili na Trafalgar Square jakiś konsensusowy pomnik, który nie urazi Francuzów albo Niemców, tylko załóżcie dobre buty, może będziecie musieli z powrotem bardzo szybko biec.

Mamy sytuację następującą – stare dziady organizują sobie przedśmiertną paradę terapeutyczną po bulwarach gawędząc o tym, jak wspaniale wyglądać będzie łuk triumfalny w środku Wisły. Każdy z nich wie dobrze, że taki łuk nie powstanie i, że to jest tylko pieprzenie tetryków. No, ale co sobie pogadają to ich. Telewizja ich nagra, skandal jakiś wybuchnie, każdy dziad będzie się mógł wyjęzyczyć i opowiedzieć o swoich planach, które są z istoty nierealne. Czynić tak zaś będą, albowiem uważają nas wszystkich razem i każdego z nas z osobna, za biednych durniów. Siebie zaś za istoty, które dostąpiły wszystkich możliwych wtajemniczeń. Kiedy już okaże się, że łuku nie będzie, sprawa zostanie przyklepana, jakimś cichym konsensusem, a na tapecie pojawi się nowy projekt. Ten projekt będzie tak gówniany, bez wyrazu i tak nędzny, a także tak enigmatyczny, żeby nikt nie poczuł się urażony wspomnieniem tego triumfu. Budżet zostanie przewalony, a biskupi, którym po raz kolejny uda się uniknąć mieszania spraw Kościoła do spraw państwa, odetchną z ulgą i znów będą mogli powrócić do pisania listów pasterskich i organizowania dni islamu w kościele katolickim. I to się stało na naszych oczach. Powiem Wam lepszą rzecz – ten pomnik nigdy nie powstanie i to będzie triumf ostateczny. Oczywiście będzie to triumf bolszewików, to jasne. Albowiem to oni w ostatecznym rozrachunku zwyciężyli. Wszyscy widzą, z jaką reakcją spotkał się ten projekt i żaden urzędnik nie zaryzykuje wydania tych milionów na postawienie w środku miasta monstrualnego słupka pod którym mogłyby się odlewać wielkie kosmiczne potwory przypominające psy. Nie ma mowy. Tak więc śpijcie spokojnie. Jeśli zastanawiacie się, dlaczego pomnik w mojej wersji nie mógłby powstać, odpowiadam już teraz – bo hierarchia by zaprotestowała.

Piszę te ostatnie teksty i mam wrażenie, że gadam do ściany. No więc spróbuję jeszcze raz – już ostatni. Toyah zabiera się za tłumaczenie mi zasad rządzących pop kulturą, a swój tekst rozpoczyna wyrzutami wobec czytelników. Tym samym czytelnikom będzie potem próbował wciskać swoje książki. To jest zachowanie w mojej ocenie cokolwiek niezwykłe, tym bardziej, że ja te książki firmuję i ja jestem gwarantem, że one w ogóle opuszczą magazyn. To w żaden sposób toyahowi nie przeszkadza, albowiem swoją działalność traktuje on hobbystycznie, a co za tym idzie nie widzi związanego z nią ryzyka.

Kwestie dotyczące kultury pop, przez którą, szczególnie zaś ma toyah na myśli tę najbardziej prymitywną, masy mają zagłosować na Andrzeja Dudę i wpaść w patriotyczną euforię, mogę ocenić jednoznacznie i bardzo brzydko. Powstrzymam się jednak od niemerytorycznych uwag, ze względu na naszą długoletnią współpracę. Przejdźmy więc do rzeczy istotnych, to nic, że będziemy musieli powtórzyć jeszcze raz to samo. Oto człowiek będący uosobieniem krańcowo prymitywnego, religijnego popu, ojciec Adam Szustak, nie wzywa bynajmniej do głosowania na Andrzeja Dudę. On wzywa do głosowania na Hołownię Szymona, a potem się z tego wycofuje w taki sposób, by wszyscy wiedzieli, że jednak trzeba na Hołownię głosować. No, ale tego toyah nie widzi, albowiem ma jakieś osobiste anse do Szustaka, które przesłaniają mu cały horyzont. I nic poza tym nie jest ważne. Ja się już w zasadzie do tej postawy przyzwyczaiłem, tak jak przyzwyczaić się musiałem w życiu do wielu znacznie gorszych i bardziej niż ona przykrych postaw, ale dziś właśnie nadszedł dzień, kiedy muszę o niej pierwszy raz wspomnieć.

Jeśli idzie o masy i hasła dotyczące wyklętych: przypominam sprawę niejakiego Starucha i sprawę kibiców, którzy wylegli z tymi hasłami na ulicę i zostali tam błyskawicznie spacyfikowani, a cała sprawa dotycząca promocji wyklętych i zarażania patriotyzmem młodzieży, zaczęła z daleka śmierdzieć. I to jest trend dominujący, albowiem treści pop w Polsce produkowane są na użytek lokalnych organizacji politycznych i gangsterskich, a ich rzeczywistą funkcją jest osłonięcie nędznych interesów tych organizacji. Jeśli ktoś kogoś do czegoś przekonuje i jakaś grupa zaczyna nosić koszulki patriotyczne, to nie dlatego, że fascynuje się Marianem Bernaciakiem, ale dlatego, że wyczuwa w tych koszulkach emanację siły. Jest to najbardziej prymitywny odruch. Jeśli toyahowi się zdaje, że dzięki takim odruchom wygra wybory i przekona Polaków do PiS, to pozostaje mi jedynie życzyć mu zdrowia. Ludzie ci, na jedną komendę zdejmą te koszulki i założą inne. Toyah powie mi – i co z tego, ważne, żebyśmy wygrali wybory i tylko to się liczy. Oczywiście, ważne było też byśmy mieli pomnik bitwy i przecież go mamy. To nic, że wygląda jak chu…j na weselu i nigdy nie zostanie zrealizowany. Najważniejsze, że powstał projekt. My mówimy tym pomnikiem – to nasze! I nie jest to nasze ostatnie słowo!

Pop został wymyślony po to, by dokonywać podboju i lansować imperialne brytyjskie produkty, takie jak zespół The Rolling Stones. Rządzą nim pewne zasady, które – zastosowane na mniejszą skalę – zamieniają się w swoją własną karykaturę. Wystarczy popatrzeć na Zenka Martyniuka. Jak Kurski wygra nadchodzące wybory Zenkiem – że spytam – to kim wygra kolejne? Bo Zenek będzie już zużyty i do kolejnej akcji nadawał się będzie średnio? Przecież nie Toyahem, prawda….On będzie próbował wygrać te wybory jakimiś nowymi kreacjami. Skąd je weźmie? Normalnie wykreuje się budżet i za jego pomocą stworzy się gwiazdy pokroju Tadka Polkowskiego. One zaś przekonają masy, swoim rapowaniem, że trzeba głosować na PiS, a przecież tylko to się liczy…

Pozostawmy teraz aspekt polityczny na boku. Koledzy piszą tu o potrzebie stworzenia jakichś pop kulturowych produktów wychowawczych, dla takiej czy innej grupy. Ludzie, czyście powariowali?Pop powstał w opozycji do edukacyjnej fikcji, która nie daje żadnemu młodemu człowiekowi życiowej szansy, a jest dla niego tylko garbem. Pop powstał po to, by stworzyć złudzenie wolności i pełnej swobody. Z obszarów tych złudzeń rekrutowano potem najwierniejszych funkcjonariuszy imperium i naśladujących to imperium reżimów. Także tych komunistycznych.

Jeśli idzie o kreacje pop kulturowe sprzedawane dziś, to sprawa jest prosta – rynek jest kontrolowany i ustawiony tak, by walić w kościół, konserwatyzm obyczajowy i tradycję. Jest to atak zmasowany. Odwracanie wektora tych sił to jak wkładanie ręki do miksera. Nie powstanie żaden katolicki pop, a jeśli powstanie będzie karykaturą nie do zaakceptowania dla nikogo. I rzecz najważniejsza – nie spełni tej funkcji, o której pisze Toyah. Jeśli chcecie wykorzystać pop, musicie wyłączyć mikser, albo zmienić jego program.

Co mnie wku..wia najbardziej? To mianowicie, że Toyah w polemice ze mną korzysta z całkowicie fikcyjnej kalki, która nie ma tu żadnego zastosowania. Pisze tak:

Czy chciałbym – bo pewnie o to chodzi Coryllusowi, gdy tak się użala nad tym całym popem – żeby oni wszyscy dochodzili do pozytywnych rozwiązań, na wyższym poziomie emocji? Pewnie że nie miałbym nic przeciwko temu, natomiast wiem, że tego przeprowadzić się nie da. Tego jeszcze nikt nigdy w całej historii ludzkości skutecznie nie zrealizował, a co gorsza, wszelkie próby uszlachetniania ludzkiej świadomości i wygładzania emocji, kończyły się raczej nieszczęściem niż czymś choćby przez chwilę dobrym.

Ludzie, nie potraficie nawet zrozumieć o czym piszę, odnosicie się do swoich własnych projekcji, które są na poziomie psa. Nie chodzi o to, by uszlachetniać ludzkość subtelnymi emocjami. Chodzi o to, by nie liczyć głupio na to, że się jest mądrzejszym i cwańszym od innych sprzedawców i klientów. To jest w mojej ocenie niepojęte. Toyah, mając w zasadzie tylko mnie, stawia mi takie zarzuty, wkurza czytelników, sugeruje, że nędza, bieda i fajans mają wielką społeczną misję do spełnienia. Jak wobec tego widzi on naszą misje i jak widzi naszą relacje z czytelnikami, a także problem zwiększenia sprzedaży? Bo nie rozumiem….To znaczy rozumiem. On wyłącza siebie z tych rozważań, albowiem nie czuje ryzyka, ono bowiem spoczywa na mnie.

Inni zaś koledzy chcą mnie przekonać, że jak będziemy doskonalili narzędzia pop kultury, to wychowamy nowe pokolenie zakonnic zdecydowanych na życie konsekrowane. Proszę Państwa, nasza misja tutaj jest prosta – rozwalić ile się da popkulturowych memów, także tych produkowanych przez patriotów, zniszczyć to gówno tak, żeby się już nigdy nie podniosło, wskazać na właściwe kierunki działania i zginąć śmiercią bohaterską, najlepiej w walce. Nie wygramy. To trzeba sobie jasno powiedzieć. Możemy się jednak trochę zabawić. W dodatku kosztem ludzi, którzy zwykle wykorzystywali do tego nas. I to będzie ten triumf.

Czy toyah złożył mi może w ostatnich latach jakąś sensową propozycję napisania czegoś, co mogłoby nie tylko zainteresować czytelnika, ale także wzbudzić jakieś emocje w naszych wrogach? Nie. Dlaczego? Bo on minimalizuje ryzyko, przerzuca je na mnie i mówi – Gabriel wydaj moją książkę o seryjnych mordercach, którą napisałem w odcinkach dla Piotra Bachurskiego i opublikowałem w jego gazecie. No, żesz…Jak mam wydać taką książkę i jak mam ją sprzedawać, kiedy on idzie w tak głupie, irracjonalne upory i wierzy w to, że co się stanie? Że jak Duda wygra wybory, to zwiększy się sprzedaż jego publikacji? Nie zwiększy się. Ona się zmniejszy, bo wszyscy nawróceni na patriotyzm kibicie będą słuchali rapu Tadka, albowiem będzie on certyfikowany przez dobrą zmianę. O czytelnikach, którzy mogliby tę książkę kupić pisze zaś tak:

Oczywiście, każdy kto czyta dyskusję na jego blogu, wie że większość ich uczestników deklaruje zarówno pełne zrozumienie tego, o czym Coryllus do nich mówi, a co więcej z każdym jego słowem zgadza się w stu procentach, no ale my oczywiście wiemy jak się sprawy realnie mają, co zresztą pokazałem bardzo starannie w tekście o literackim kunszcie pisarki Tokarczuk, oraz czytelniczych talentach jej fanów.

Mam ponosić ryzyko wydania książki, ryzyko sprzedaży, ryzyko wyskoków Toyaha, a na koniec jeszcze mam sam wyskoczyć z kasy i wytłumaczyć się dlaczego sprzedaż spada. W tym czasie Toyah będzie mi tłumaczył, że pop jest potrzebny, dla wygrania wyborów i triumfu dobrej zmiany, z którą się utożsamia duszą i ciałem, a nasi czytelnicy to tak naprawdę durnie, których można robić w bambuko. Tak? Czy dobrze zrozumiałem?

Mnie dla odmiany nie interesuje to, kto wygra wybory. Interesuje mnie tylko i wyłącznie autentyczny triumf na rynku treści pop. Tego zaś nie dokonam słuchając idiotycznych rad facetów, zachowujących się tak, jakby wraz z nimi miał się skończyć cały świat. On się nie skończy i ja muszę myśleć, w swoim, dobrze pojętym interesie, co będzie, kiedy ja się skończę, a on nie. I tego się trzymajmy, bo tak naprawdę tylko to się liczy.

Przypominam, że na konferencję do Kazimierza Dolnego można się zapisywać do 16 marca, a w dniach 6-8 marca jestem na targach w Poznaniu. Jednego pomocnika do rozładunku już mam, przydałby się jeszcze jeden.

  23 komentarze do “Jak powinien wyglądać pomnik upamiętniający bitwę warszawską czyli o istocie niezrozumienia”

  1. Pomnik roku 1920 wystawiony przez Komorowskiego stoi już w Osowcu a Ty chcesz wystawić pomnik Cudu nad Wisłą a nie Bitwy Warszawskiej☺

  2. Toyah powinien wydać własną książkę własnym sumptem to wtedy mielibyście wspólny język ☺
     

  3. „Mam ponosić ryzyko wydania książki, ryzyko sprzedaży, ryzyko wyskoków Toyaha, a na koniec jeszcze mam sam wyskoczyć z kasy i wytłumaczyć się dlaczego sprzedaż spada.”
    Dodatkowo musi Pan jeszcze wytłumaczyć Toyahowi, że trudno jest sprzedawać książki autora, który  uważa swoich potencjalnych czytelników za idiotów i wprost o tym pisze (my oczywiście wiemy jak się sprawy realnie mają). 
    Tak przy okazji – Staruch, czy szerzej kibice nie wylegli na ulice aby walczyć za wyklętych. To była (w sumie jest nadal) całkowicie marginalna kwestia, pewnego rodzaju „ideologiczna nadbudowa” i nic więcej.

  4. Tak jest zawsze. To zawsze jest pretekst

  5. Myślę, że artysta czerpał inspirację zarówno z rzeźby Wacława Szymanowskiego jak i malarstwa Jana Henryka Rosena.

  6. nie nie ma sensu przejmowac sie tym co inni mysla i mowia tylko robic swoje. im dluzej zyje na tym swiecie tym bardzie zycie przypomina mi powiesc ktorej nigdy do konca nie przeczyutalem , nawet tytulu nie pamietam. opisuje ona zycie na ziemi gdzie ludzie sa hodowani przez istoty w rownoleglym swiecie, istoty ktore zywia sie na ludzkich emocjach . ten yt filmik pasuje mi do tej ksiazki https://www.youtube.com/watch?v=HYgw8dUWiMU 

  7. Proszę Państwa, nasza misja tutaj jest prosta – rozwalić ile się da popkulturowych memów, także tych produkowanych przez patriotów, zniszczyć to gówno tak, żeby się już nigdy nie podniosło, wskazać na właściwe kierunki działania i zginąć śmiercią bohaterską, najlepiej w walce. Nie wygramy. To trzeba sobie jasno powiedzieć. Możemy się jednak trochę zabawić. W dodatku kosztem ludzi, którzy zwykle wykorzystywali do tego nas. I to będzie ten triumf. 

    100/100!
    Frajda nade wszystko! Już nie mogę się doczekać zamówionej książki Michała Radoryskiego.

     

  8. „Proszę Państwa, nasza misja tutaj jest prosta – rozwalić ile się da popkulturowych memów, także tych produkowanych przez patriotów, zniszczyć to gówno tak, żeby się już nigdy nie podniosło, wskazać na właściwe kierunki działania i zginąć śmiercią bohaterską, najlepiej w walce. Nie wygramy. To trzeba sobie jasno powiedzieć. Możemy się jednak trochę zabawić. W dodatku kosztem ludzi, którzy zwykle wykorzystywali do tego nas. I to będzie ten triumf. „
    To mi niestety przypomina finał filmu „Dzika banda” Peckinpaha. Też mieli przez moment dużo frajdy.

  9. Jeszcze się rozpłacz i przypomnij inne filmy, które oglądałeś. I zrób nam listę tego, czego absolutnie nie powinniśmy robić, żeby nie było za dużo frajdy

  10. Jak powinien wyglądać pomnik… „

    Nie chamskie ale PRECYZYJNIE w granicie PRZETWORZONE fakju, fakju oczywiste acz 'kulturowo’ nie do zaczepienia.  
    Mamy takiego 'fachurę’?

  11. Proszę Państwa, nasza misja tutaj jest prosta – rozwalić ile się da popkulturowych memów, także tych produkowanych przez patriotów, zniszczyć to gówno tak, żeby się już nigdy nie podniosło, wskazać na właściwe kierunki działania i zginąć śmiercią bohaterską, najlepiej w walce. Nie wygramy. To trzeba sobie jasno powiedzieć. Możemy się jednak trochę zabawić. W dodatku kosztem ludzi, którzy zwykle wykorzystywali do tego nas. I to będzie ten triumf.

    Im dłużej żyję tym bliżej mi do tego poglądu. Kiedyś się łudziłem że prostym przekazem można dotrzeć do przeciętnego kowalskiego i go odwojować. Wystarczy wymyślić coś genialnego co przedrze się przez firewalla jego głupoty. Problem w tym,że przeciętny kowalski sam nie chce się odwojować, dlatego jest przeciętnym kowalskim. Jest natomiast grupka ludzi którzy szukają pogłęgionych treści. Jeśli autor tego bloga zacznie pisać dla przeciętnego kowalskiego, to kto będzie pisał dla nas…
    Życzę udanej zabawy

  12. Dziś w tv słyszałam, jak jakiś obcy pan powiedział, że ekologizm dzisiejszy przypomina mu średniowieczne sekty apokaliptyczne. Ani nawet okiem nie mrugnął 🙂
    Z drugiej strony cieszy, że Pański mem zaczął się replikować. Może potwór pop-religii się nim udławi?

  13. Po pierwsze to jest w Ossowie (pod Wa-wą), a pod drugie jest to pomnik żołnierzy …. bolszewickich [sic!]. W końcu Bredzisław Komoruski musiał jakieś tam zobowiązania wobec swych promotorów zrealizować. Lemingom z korpo to chyba nie przeszkadza.
    Bredzisław jakąś tam gawędę do tego dokręcił, że to niby taki bardziej nagrobek, że trzeba uszanować bo bolszewicy też ginęli.

  14. Po pierwsze racja, po drugie jest – dobrze że wiesz ☺
     

  15. Dog is God, jeśli ktoś tego nie rozumie to ogarnia go słup mroku

  16. Podoba mi się rozmach proponowanego pomnika. Ja bym go jeszcze umieśćił zamiast szpicy pałacu kultury, żeby górował nad Warszawa i widać go było z najdalszego zakątka Mordoru.
    No i jeśli chodzi o pop-religię i pokojowe „przejmowanie” popkultury to pełna zgoda. To nie tylko nonsens ale i wyrzucanie zasobów (nawet nie tyle materialnych co emocjonalnych) w błoto.

  17. Kupię książkę Toyaha o angielskim.
    Drugi – bardziej uporządkowany i szerszy – tom Listonosza. 
    W tym chyba  – prócz Listów – był najbardziej autentyczny. Bo na tym sie zna. 

  18. … aha, no i o innych zagadnieniach tego języka niż t.I.

  19. Tyle złych rzeczy się dzieje pomimo istnienia „patriotów” z PiSu noszących w klapie polską flagę?
    Ciekawe jakie zobowiązania ma PiS, który rusyfikuje Polskę, sprowadza węgiel od Putina, panicznie boi się lustracji, traktuje Polaków jak obywateli trzeciej kategorii, nie chce przeprowadzić śledztwa w sprawie śmierci ks. Jerzego itd? Czy ma to związek z wizytą J. Kaczyńskiego w radzieckiej ambasadzie z okazji rocznicy wybuchu rewolucji bolszewickiej?
     
    https://medianarodowe.com/jaroslaw-kaczynski-w-rosyjskiej-ambasadzie/

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.