Jeśli chodzi o nowy film o Powstaniu Warszawskim to mogę rzec tyle, że jest dobry. Dialogi nie są za bardzo drewniane, nie sposób odróżnić tego co jest dokręcane od tego co jest autentyczne, przynajmniej ja nie potrafię tej sztuki dokonać. No i podkład dźwiękowy jest zupełnie wstrząsający. To co ci ludzie mówią kiedy patrzą na gruzy i na grupy szturmowe szykujące się do natarcia jest niesamowite. A mówią rzeczy bardzo zwyczajne i przez to przejmujące, nieraz bełkocą po prostu. Jakiś przerażony staruszek siedzi w oknie i powtarza: w życiu, w życiu, w życiu….
Większość tych scen widzieliśmy już wcześniej w wersji czarno-białej bez dźwięku. No ale nie wszystkie widzieliśmy i przez to właśnie, oraz przez bardzo dobry montaż mam teraz pewien kłopot. Jest w tym filmie scena kiedy oddział powstańczy staje nad czymś co wygląda jak zbiornik przeciwpożarowy, taki wybetonowany basen po prostu. Wszyscy są brudni i rozbierają się z zamiarem dokładnego wymycia ciał. No i ściągają gacie. Moje wątpliwości dotyczą autentyzmu tego zdjęcia. Jeśli ono było w zbiorach archiwalnych może nie trzeba było czekać aż tak długo z pokazaniem paru gołych facetów? Jeśli zaś scena została zaaranżowana to w jakim, przepraszam, celu? Żeby uzyskać pozytywną recenzję od posłanki Grodzkiej i posła Biedronia? Stawiam raczej na autentyzm, nie sądzę, by ktoś wymyślił takie okoliczności dzisiaj, że basen z wodą i ci żołnierze rzucający karabiny i ściągający ubrania. Co innego scena w kościele św. Krzyża. Kiedy kamerzyści proszą żołnierzy o upozorowanie ataku od strony ołtarza w kierunku kruchty i to filmują. Polscy filmowcy i scenarzyści kochają tani symbolizm i nigdy sobie nie odmawiają takich scen. Trochę szkoda, że w filmie nie wykorzystano filmów niemieckich. Obraz byłby pełniejszy. No, ale mamy tam Niemców i to całkiem spore ilości. Mamy tych co się poddali w budynku PASTY, widzieliśmy ich wielokrotnie, mamy negocjacje na środku Alei Jerozolimskich, kiedy nasz oficer gada z niemieckim o warunkach tego zawieszenia i zbieraniu rannych. Mamy jeńców, których nasi strzygą i przebierają w zadziwiająco solidne drelichy robocze ze swastyką wymalowaną na plecach. Mamy jakiegoś Niemca dyskutującego z Powstańcami no i tych dwóch wyciągniętych z gruzów. Jeden jest ewidentnie nieżywy, a drugi oddycha ciężko w agonii. Raczej na pewno umrze, brzuch mu się porusza w szybkim tempie, oddech ma świszczący, no i w ogóle nie wygląda najlepiej. I my na niego patrzymy i nagle pada strzał. Potem jest cięcie, a po cięciu on znów przez chwilę oddycha, no i pada następny strzał, a potem kolejne cięcie i pokazują już coś innego. Ja tego zdjęcia wcześniej nie widziałem i chciałbym zapytać z tego miejsca realizatorów, który z powstańczych reporterów kręcił dobijanie rannych Niemców? Bo można to ustalić, prawda? To jest moim zdaniem dość istotne. Chciałbym też zapytać czy takich zdjęć jest więcej, a jeśli tak to dlaczego nie były do tej pory pokazywane? Jeśli zaś zdjęcie to jest tylko w połowie autentyczne, to znaczy Niemiec jest prawdziwy a wystrzały nie, ciekawi mnie jaki sens ma wprowadzanie tak kłamliwej sceny do tego nie najgorszego przecież filmu?
Oczywiście, mamy tam też sceny, kiedy sanitariuszki pomagają rannym niemieckim żołnierzom, kiedy się nimi opiekują i starają się ulżyć im w cierpieniu. Mamy zdjęcia tego zrozpaczonego rannego chłopaka bez bluzy mundurowej, owiniętego byle jak bandażem w pasie, który wychodzi z całkowicie obłąkaną twarzą z podziemi PASTY. Wszystko to jest, ale mnie ciekawi czy zdjęcie, na którym widać jak dostrzeliwuje się rannego jest prawdziwe, a jeśli tak to w jakim procencie jest prawdziwe, a w jakim nie?
Nie wiem dokładnie skąd pochodzą materiały archiwalne pokazane w tym filmie, ale podejrzewam, że ze Śródmieścia. To się jakoś tak samo nasuwa i możemy tylko żałować, że nigdy nie zobaczymy zdjęć archiwalnych ze Starówki, z Czerniakowa i z Powiśla. Możemy żałować, ale mamy też wielką szansę, po tylu latach, po 25 latach wolnej Polski, można w końcu kręcić filmy o Powstaniu Warszawskim. Myślę, że teraz co roku powinien powstać jeden taki film. Myślicie, że jest szansa? I tak przez 10 lat. Ja mam jedno oczekiwanie wobec tych przyszłych filmów. Chciałbym, żeby znalazła się tam scena, jak po ewakuacji Starówki Niemcy gromadzą rannych na Placu Zamkowym, a potem palą ich miotaczami ognia. To jest oczywiście znacznie trudniejsze do zrobienia niż spot wyborczy, nawet tak profesjonalny jak ten co reklamuje profesora Karskiego, ale sądzę, że da się to zrobić.
Gdyby zdarzył się cud i ja miałbym nagle budżet potrzebny na nakręcenie takiego filmu nie pokazywałbym ani miłości w Powstaniu, ani małych dzieci, ani nawet zgwałconych kobiet. Ja bym ten film zrobił w ten sposób, że głównym jego bohaterem byłby Oskar Dirlewanger. Mamy oto człowieka czynu, który dąży do sukcesu i w końcu go osiąga, a jego ukoronowaniem jest Powstanie Warszawskie. Pokazanie relacji pomiędzy oficerami niemieckimi wydaje mi się bowiem najistotniejszą sprawą w całej historii Powstania. Jak ci wszyscy ludzie oszukiwali się nawzajem i jak zabiegali o to, by przeżyć. Uważam, że byłby to porządny kawał studiów psychologicznych. No, ale nie będzie, bo jak się zapewne domyślacie, pokażą nam ten jeden film zmontowany z kawałków, potem ten drugi fabularny i buda się zamknie na następne 20 lat, ewentualnie zaczną puszczać jakieś grymasy o dobrych Niemcach i ich miłości do sanitariuszek, które dostały się do niewoli.
Albo inaczej, bo niekoniecznie trzeba epatować brutalnością, mam inny pomysł na film o powstaniu, lepszy pomysł, w stylu Zanussiego zupełnie. Gdybym miał ten budżet nakręciłbym film o Michale Cichym i jego powolnym staczaniu się na dno, od momentu kiedy napisał tekst jak to Powstańcy mordowali Żydów. O tym, jak młody dobrze zapowiadający się dziennikarz, szef działu kultury największego dziennika Europy Środkowej idzie na dno, bo nie zrozumiał o co się w życiu gra. To by dopiero był obraz….Kolejki przed kinami byłby większe niż swego czasu na „Wejście smoka”. Niech się jednak nie martwią ci, którzy nie życzą sobie takich filmów. Nie będę miał na to pieniędzy, nie ma obaw.
Film wyprodukowany przez Jana Ołdakowskiego polecam jednak wszystkim, ja byłem na tym z moim synem, nie nudził się. Warto. Może się bowiem zdarzyć, że to już ostatni raz i lepiej nie będzie.
Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie sprzedajemy książki Toyaha i I tom Baśni jak niedźwiedź, w cenach bardzo przystępnych. Mamy także trzy zeszyty komiksowe o przygodach Jana Hardego – żołnierza wyklętego. Jeśli ktoś nie lubi kupować przez Internet może zajrzeć do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, do księgarni „Przy Agorze’, która mieści się przy ulicy o tej samej nazwie pod numerem 11a, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, a także do księgarni „Latarnik” przy ulicy Łódzkiej w Częstochowie.
Kurczę , ja bym proponowała publiczną zbiórkę na fundusz proponowanych przez Ciebie filmów …
Trzeba koniecznie nakręcić taki film, za dotacje z UE, aby przypomnieć Niemcom co nieco, bo ostatnio się pogubili z tymi nazistami 😉
Jeśli mogę podrzucić Ci, Coryllusie, pomysł na film, to zamiast historii o Dirlewangerze i jego zbójach proponuję film o lisowczykach i ich rajdach pod Archangielsk i dalej. Ci np. nigdy nie zostawiali w polu rannych i zabitych towarzyszy choć również byli bandą rzezimieszków spod ciemnej gwiazdy.
I komu to sprzedamy? Ruskim?
muszę w świat wędrować
wiec tylko dopiszę , że nie biorą mnie łzawe patriotyczne historyjki
wojna to jest wojna
to nie tyle do powyższego tekstu , co ogólnie
Mnie dziwi, że w sklepie Muzeum Powstania Warszawskiego kompletna cisza o płytach DVD i BD. Może założyli, że będzie klapa ?
Utworzyć Instytut Filmu Polskiego którego budżet ze składek (po 1 zł rocznie od obywatela oraz po 1 $ od polonii ) będzie przeznaczony na kręcenie filmów o Warszycu – Sojczyńskim o „Górze – Dolinie Pilchu o Niedźwiadku – Okulickim, o Ogniu, o Marcysi Malessie oszukanej przez „dżentelmena” z UB, o Kossak Szczuckiejitd. Poleci produkcja i będzie dochód. Wtedy się tzw Odorowivcz zapcha swoją produkcją i filmów przez nią finansowanych nikt oglądać nie będzie (tak jak to się dzieje teraz nikt tego badziewia nie ogląda – schodzą te wydumane klicze z ekranów przy pustych widowniach)
NIE WIEM JAK BY SIE GRZEGORZ BRAUN SIĘ SPRAWDZIŁ JAKO SZEF TAKIEGO PRZEDSIĘWZIĘCIA? .
Pomysł fajny ale jak to zrobić by wziąć kasę na propagandę od „niemców” i nakręcić „fajny” film o kim innym. Z tego wojna III światowa mogłaby wybuchnąć. I to wtedy już jednoznacznie byłaby wina Polaków.
On się nie nadaje do zarządzania.
II Wojna Światowa oczami mojej (kilkunastoletniej wtedy) Cioci mieszkającej w Warszawie: chleb z gliny, herbata z suszonych obierek po jabłkach, ciasto z marchwi, w domach nie grzano, jedynie zdaje się teatry były ogrzewane, każdego dnia można było zginąć, w związku z czym życie ludzkie miało wartość minimalną itd .
Coryllus pisze że państwo musi mieć doktrynę, tak ale co zrobić z państwem którego doktryna zakłada zagładę sąsiadów (kilkadziesiąt milionów ludzi) po to aby jednemu społeczeństwu żyło się lepiej.
Nikt nie mówi o tym, ale przecież II wojna światowa to była realizacja doktryny zagłady słowian aby niemcom żyło się lepiej. Tak zagłada słowian, wystarczy policzyć zabitych polaków, białorusinów, ukraińców, rosjan, i te narody południowej Europy.
Może by red. Cichy rzetelnie przedstawił te sprawy, uczciwi opisał, to może by sie w ten sposób zrehabilitował.
Ale spółka Braun oraz jakiś sprytny i uczciwy organizator (albo kilku) myślę spokojnie taki Instytut Filmu Polskiego by rozkręcili! A może wśród nas obecnych na tym blogu ktoś taki jest? Istnieją sposoby na pozyskiwanie datków: na Zachodzie istnieje coś takiego jak Crowd Founding. To proste (najlepiej w miarę znany) artysta ogłasza: chcę nakręcić film o Zofii Kossak. Potrzebuję n milionów złotych (szacunkowy kosztorys). Później to kwestia promocji przedsięwzięcia. Dzięki drobnym ale licznym datkom istnieje i rozwija się np. Radio Maryja i szereg inicjatyw przy nim wyrosłych oraz np. Instytut Księdza Piotra Skargi. Tak też zdaje się funkcjonują parafie…
Tak, wniosek o dotacje i uzasadnienie jego odrzucenia to dobry materiał chociaż na wpis do bloga.
wojna to polityka prowadzona innymi metodami = polityka to wojna prowadzona innymi metodami.
Dopóki nie będzie superpaństwa (którego obawiam się panicznie), dopóty będą wojny. Później to już (tylko?) rewolucje i przewroty pałacowe oraz tajne policje.
Bo polityka to najważniejsza z pozagospodarczych metod gromadzenia majątku obok przynajmniej uczciwie się nazywającej kradzieży.
trzeba by dodać, że po to, żeby opóźnić kompromitację skorumpowanej klasy politycznej, która zadłużyła swoje społeczeństwo występując w jego imieniu w bankach amerykańskich i angielskich tak, że już w 1940 musiałaby wywrócić kieszenie.
Ale na to redaktor Cichy jest za Cienki.
To by było naprawdę coś. Fundacja Bezpaństwowego Orła
Dorastałem w rodzinie, która była doświadczona przez wojnę. Znałem z opowiadań rodzinnych mydło-glinę, marmoladę z buraków, chleb z ościorami, margarynę o ohydnym smaku, kartki, buty drewniaki, zabitego na bocznicy chłopaka ze szkoły mojej mamy, bo poszedł ukraść zimą trochę węgla z wagonów. Nasłuchałem się sporo, ale to jakoś do mnie nie trafiało, aż kiedyś wpadła mi w ręce książka Tomasza Szaroty „Okupowanej Warszawy Dzien Powszedni” i dopiero wtedy, kiedy stwierdziłem jak wyglądał dzień powszechny, co się jadło i ile, to rąbnęło mnie to mocniej niż niejeden film. Zawsze to co ma wymiar, który możemy objąć i porównać do tego jak jest obecnie, to przemawia do nas najbardziej.
Parafie są coraz bardziej zadłużone. Ja niestety nie kręcę filmów, ja tylko piszę książki i wolałbym szczerze mówiąc nie uzależniać się od datków. No, ale może z filmem jest inaczej.
Ukraińcom, Czeczenom, Kirgizom, Kazachom, Ormianom, Azerom, Gruzinom i Chińczykom. Razem ok. 1,5 mld widzów (potencjalnych). Ruscy też obejrzą ale chyba nie zapłacą.
Jak będzie, gdy wszędzie zapanuje jedność i poprawność i szczęśliwość powszechna można poczytać w starej powieści Redlińskiego „Awans”. Tamże, jak to się skończy!.
Kasy nie ma i nie bedzie.
A co nas czeka to widzielismy parę dni temu
„Festiwal piosenki Eurowizji na pewno nie jest, przynajmniej dla mnie, wydarzeniem specjalnie rajcującym. Jego poziom muzyczny to w większości żenada przeznaczona dla mas. W roku 2014 postanowiłem jednak przyjrzeć się im bliżej, zwłaszcza gdy dowiedziałem się o udziale zdecydowanie najbardziej kontrowersyjnego uczestnika Eurowizji od lat. Tolerancja dla osobliwości zawsze była tam na wysokim poziomie, wygrywał(a) już tam transwestyta z Izraela, zespół pop-metalowy z Finlandii którego chyba nawet metalowcy nie znosili, a Ich Troje zdobyło tam wysokie miejsce w 2003. Dziś jednak media w Europie interesują się głównie jednym uczestnikiem: żywą reklamą gender i androgynii, brodatą nibykobietą i reprezentantem Austrii Thomasem Neuwirthem aka Conchita Wurst.
Podczas półfinału 8 maja 2014 roku komentator telewizji polskiej Artur Orzech stwierdził że to właśnie Conchita wygra tegoroczną edycję. Ktoś powie – precedens już był (Diana International). Chyba każdy kto oglądał drugi półfinał zauważył bezczelną faworyzacje reprezentanta Austrii, rekordy hałasu generowane przez publiczność w Kopenhadze, sztuczne zachowanie duńskiej prowadzącej, uściski, przytulania, wyrazy zachwytu dla odmieńca oraz inne symptomy upadku cywilizacji łacińskiej. Pewnie dlatego stary eurowizyjny wyga, redaktor Orzech, nie miał zamiaru gryźć się w język stwierdzając podczas transmisji na żywo: „Nie no… ona wygra.”
Eurowizja słynie z wałków. Kupowanie głosów, azerska mafia, błędy systemu i jury, przesadna poprawność polityczna, solidarność etniczna i sąsiedzka poszczególnych krajów, głosujących na siebie nawzajem niezależnie od poziomu nagradzanej punktami piosenki. Wszystko to jest oczywiste, powszechnie znane i już przerabiane w przeszłości. Można by więc zakończyć tą wyliczankę, dodać do tego opinie dziennikarzy muzycznych dobrze znających Eurowizje od kuchni, by wskazać głównego faworyta do wygranej: Conchita „Kiełbasa” Wurst. Symbol tolerancji, akceptacji samego siebie, symbol postępowej Europy i Złotej Ery.
Austrian public broadcaster ORF today held a press conference to present the Austrian entry for the 2014 Eurovision Song Contest. You can watch the official video clip of Rise Like A Phoenix, which was written by Charly Mason, Joey Patulka, Ali Zuckowski and Julian Maas. Conchita Wurst was internally chosen to represent Austria already back in September.”
http://www.eurovisioon.ee/eng/news.php?id=427&t=austria-conchita-wurst-rise-like-a-phoenix
Thomas Neuwirth (Conchita Wurst) jest austriackim artystą i transwestytą, znanym ze swojej wystylizowanej brody. Na konkursie Eurowizji zaprezentuje piosenkę pod tytułem „Rise Like a Phoenix” (Powstań niczym Feniks). Tekst piosenki:
Waking in the rubble
Walking over glass
Neighbours say we’re trouble
Well their time has passed
Peering from the mirror
No, that is me
A stranger getting nearer
Who can this person be?
You wouldn’t know me at all
Today
From the fading light I’ll fly
Rise like a phoenix
Out of the ashes
Seeking rather than vengeance
Retribution
You were warned
Once I’m transformed
Once I’m reborn
You know I will rise like a phoenix
But you’re my flame
Go about your business
Act as if you’re free
No one could have witnessed
What you did to me
Cause you wouldn’t know me today
And you have got to see
To believe
From the fading light I fly
Rise like a phoenix
Out of the ashes
Seeking rather than vengeance
Retribution
You were warned
Once I’m transformed
Once I’m reborn
I rise up to the sky
You threw me down but
I’m gonna fly
And rise like a phoenix
Out of the ashes
Seeking rather than vengeance
Retribution
You were warned
Once I’m transformed
Once I’m reborn
You know I will rise like a phoenix
But you’re my flame
W skrócie: odrodzenie, odkupienie, walka o akceptację swojej inności (w tym wypadku dwupłciowość) , odrodzę się jak feniks, bla bla… poetycko, lirycznie… niby nic konkretnego. Jednak, symbole należy odczytywać w kontekście sytuacji w której są prezentowane. Feniks jest ważnym symbolem dla spiskowców zmieniających nasz świat. Jest tak ważny że wręcz się z nim identyfikują. To oni widzą siebie jako elementy odradzającego się Feniksa, dawno zapomnianego świata który niedługo wzniesie się znad płonących ruin współczesnego świata, w ich opinii zniewolonego i ogłupionego przez naukę przypisywaną Jezusowi Chrystusowi.
Jeden z bardziej znanych okultystów ostatniego stulecia Manly Hall pisał:
“Feniks jest najbardziej szanowanym ze wszystkich symbolicznych stworzeń stworzonych przez Szkoły Tajemnic dla celów ukrycia wielkich prawd ezoterycznej filozofii (…) Średniowieczni hermetycy postrzegali feniksa jako symbol ukończenia alchemicznej transmutacji, procesu równoważnemu ludzkiej regeneracji. Feniksem nazywano też jedną z sekretnych, alchemicznych formuł (…) W Szkołach powszechnym było nazywanie zainicjowanych Feniksami lub nowo narodzonymi, ponieważ tak jak fizyczne narodziny dają człowiekowi świadomość w świecie materialnym, tak też neofici po dziewięciu stopniach w łonie Tajemnic, rodzą się ze świadomością świata duchowego. To jest tajemnica inicjacji o której mówił Chrystus: „jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego”. (Jana iii. 3). Feniks jest dobrym symbolem tej duchowej prawdy.”
– Manly P. Hall, Secret Teachings of All Ages
Oczywiście Manly P. Hall odnosi się tu do gnostycznej, a nie chrześcijańskiej, interpretacji Nowego Testamentu. Ja jednak nie o tym.
Feniks jest symbolem Nowej Atlantydy, Nowej Ery, Złotej Ery, NWO, „Państwa” Platona (koncept Strażników), fałszywego Królestwa Tysiąclecia… nazwij to jak chcesz.
Zgodnie z wierzeniami kabalistów i gnostyków, nasz świat materialny jest więzieniem dla dusz które utraciły swoją pierwotną boskość. Jest to stan niepożądany który chcą odwrócić. Wg kabały pierwszym człowiekiem był Adam Kadmon, człowiek androgyniczny, obojnak. Jednym z głównych celów Nowego Świata jest przekonanie ludzi do powrotu do tego obojnaczego stanu. Stąd promocja gender…. ręka do góry, kto dwa lata temu słyszał o czymś takim jak gender? Dlaczego nagle z tym wyskakują jak Filip z konopii? Homoseksualizm jest dopiero wstępem do znacznie gorszych dewiacji, które mają być zaakceptowane przez społeczeństwo jako coś normalnego i pożądanego.
Tu zacytuję wierszyk Harasymowicza z tomu Wiersze sarmackie bodajże, z rozdziału opisującego obrazy na jakimś dworze szlacheckim: „Lisowczyk jedzie na koniu. Car ruski siedzi na drzewie i cały się trzęsie. Widać znał tego Lisowczyka.”
Z tej samej serii: „Baba goła drugiej tyż takiej pierś ujęła. Stary ze świcą przez dziurkę podpatruje. Jaka w tym sentencionus filosofius – nie wiem.”
Przecież jest.
Polski Instytut Sztuki Filmowej.
I bierze kasę z podatków. dokładnie jak chcesz.
I dofinansowuje filmy też.
a ja , jak przeczytałam Białoszewskiego Mirona zapomniałam tytułu .. o cywilach w powstaniu … braku wody … uciekaniu z piwnicy do piwnicy …. Nie mam juz tego , komuś dałam …
(do Krzyska) Instytut Filmowy jest tylko jego prezes pani Odorowicz nie da pieniędzy zbieranych od nas, na filmy które my chcemy oglądać. Jej priorytetem jest finansowanie kłamliwej histrorycznie propagandę itp.
Natomiast jeszcze co do Powstania Warszawskiego to przypomniało mi się, że moja krakowska tesciowa opowiadała że była młoda obrotna dziewczyna, podrastająca w czasie wojny i duzo rozumiałai kojarzyła i opowiadała mi że kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie to Frank wydał rozkaz zabicia iluś tam cywilów i wygarniali spokojnych ludzi z mieszkań i rozstrzeliwali (zapewne jak mówiła tesciowa – chcieli polaków przestraszyć). Co więcej kilka lat temu rektor UJ prof Ziejka wydał książkę Kraków w latach 1939 – 45 (tytułu nie pamiętam), kupiłam ja ale tam akurat wcale o tych retorsjach na ludności polskiej m nie było napisane – co wcale nie oznacza że moja teściowa zmyślała, to po prostu oznacza że profesorów historii (niektórych) trzeba wysłać na wcześniejsza emeryturę, żeby przestali szkodzić swoimi książkami opisujacymi ćwierć prawdy. .
Ciekawe ze o Lisowczykach pisze nawet troche Jasienica, o tym m.innymi ze robili dalekie rajdy az nad Morze Biale ale nie wspomnial ani slowem o tym po co tam jezdzili.
Przeciez Zwiazku Radzieckiego w XVII wieku nie bylo, czyzby jakas cenzura za Gomulki?
Ziejka to specjalna osoba ,,, nie jedyna u nas ….
Trzeba żeby ludzie mający jakieś pojęcie o szukaniu informacji sami coś pisali …Nawet takie małe rzeczy …
ja niestety już nic nie poszukam … bo nie dam rady z powodu oczu … a tu naprawdę trzeba pisać historię , po troszku , po kawałeczku…..
Ten drugi obraz to szkoła Fontainnebleau portret Gabrielle d’Estrees i jej siostry księżny Villars. Villars trzyma siostrę za sutek co może oznaczać, że urodziła Henrykowi IV, oficjalnemu kochankowi, dziecko. W tle karmiąca piersią kobieta (mamka?).
Tego pierwszego nie kojarzę ale myślę, że carowie ruscy dobrze wiedzieli dlaczego na widok lisowczyka trzeba szybko ukryć się na drzewie i trząść się ze strachu.
No, czego tu oczekiwać od ludzi którzy twierdzą, że przed Mieszkiem nie było tu nic, jeno puszcza dziewicza i tury, no a potem bracia, Lech Czech i Rus.
Ciekawe skąd się brały te miliony jasyru i Radhanici, którzy handlowali przyprawami, szmaragdami i słowiańskim mięsem. I ich szlaki przechodzące przypadkowo przez Bramę Morawską, i chrześcijańskie Wielkie Księstwo Morawskie, którego władca MojmirI w IXw miał stały przepływ gotówki za opodatkowywanie idacych z północy radhanickich transportów.
Z czegoś trzeba żyć.
Antoni Ferdynand Ossendowski – „Lisowczycy” czyta się jak @Corylusa 😉
Marcin i AniazUW …. jesteście jakoś o pokolenie młodsi niż ja … dużo wiecie … imponująco dużo ..
Ja nie mam oczu , ale też nie mam sklerozy … widzę z jakimi wyszukanymi wiadomościami tu wychodzicie …
Może coś zróbcie ????? w kwesti choćby zbierania danych …. nie każdy umie opisać to co wie , w sposób porywający ….. ale może jakaś kooperatywa , jakiś team pisarski … przecież tak bywa ….
Mario – wcale nie mam tej wiedzy tak duzo, Coryllus mnie z Braunem co wystąpienie zaskakują. Jedyne co jest mi dane to doświadczenie przekaszywane od krewnych . To wiedza o zdarzeniach od siebie odległych terytorialnie bo jestem z mamy Wilnianki gdzie najważniejsze sprawy były mi przez rodzinę babci po kądzieli przekazywane, gdzie ważny był Wilk – Krzyżanowski i Łupaszka i z ziemi lidzkiej Pilecki itd. i po tacie łodzianinie, gdzie ważny był Hubal i Warszyc. Potem w moim życiu doszli teściowie ze swoimi przeżyciami z lat młodości i ich rodzin rozrzuconych po Małopolsce a co z kolei opowiadającej o Ogniu i szlakach ucieczek przez zieloną granicę, z czego można było skorzystać zdaje się do 1946 roku – no i kiedy się tak usiadło i rozmawiało z krewnymi póki żyli, to głowa mała …. jak niewyobrażalnie straszna była ta wojna.
nooooo …. i to jest nic ??????
ja szukam z wielkim trudem swoich … bo nikt nie żyje ….. Tyle że są spisy w jednej linii rodzinnej małżeństw , dzieci itd .. do XVIII wieku … no i berzące sprawy z którymi dzięki ,,uprzejmości” urzędów właściwych mam krzyż prawdziwy …
A TY masz taka wiedzę ….. Poza tym ja nie mam swobody ruchu … to nie tylko problem oczu …
Kurczę . … ile coryllus czyta . i furmę wydawniczą prowadzi .. i ksiażki i bloga … i z nami tu rozmawia i na salonie …..
przeciez mozna jak się jest młodym …..
Bardzo warto dołożyć swoich poszukiwań :)))
Rodzina prosi żeby dodać o wyrzuceniu z własności czyli tzw repatriacja na ziemie odzyskane gdzie czekają nowe ponure informacje o Piaśnicy pod Gdańskiem, to taki Katyń na wybrzeżu zorganizowany przez niemców dla inteligencji polskiej z tych ziem i dla mniejszości polskiej mieszkajacej w niemczech, którą do Piaśnicy przywieziono i rozstrzelano – całe rodziny wraz z dziećmi) o obozie w Stuthowie itd
Ale jeśli biega o tematy filmowe, to drugi temat po Lisowczykach to Maurycy Beniowski. Urodzony na Węgrzech, konfederata barski, zesłany na Kamczatkę, tam organizuje bunt więźniów/zeslańców i największym statkiem z flotylli tamtejszego garnizonu wypływa zabierając skarbiec i archiwa. Pierwszy wraz z 85 zesłańcami opływa Alaskę, wyspy aleuckie i kurylskie dopływa do Japonii itd. Temat do filmu jak marzenie.
Kiedy żyła moja Babcia ze strony Ojca to w domu toczyło sie wiele rozmów w których przewijały się tematy począwszy od walki Dziadka z Kozakami, poprzez spółdzielczość, po II WŚ. Niektórych opowieści wysłuchałem po kilka razy. Kiedy Ojciec przeszedł na emeryturę to zachęcałem go do opisania tych spraw, ale odkładał to na później, aż go zabrakło. Są jakieś fragmentaryczne zapiski, ale częściowo przypominał sobie dawne zdarzenia półsłówkami, które są najczęściej dla mnie nieczytelne.
Wspominam tamte rozmowy, bo był to swoisty domowy uniwersytet, słuchowisko ze znanymi mi bohaterami, ale wtedy nie było telewizji, ani internetu i ludzie umieli z sobą rozmawiać i umieli siebie słuchać nawzajem. Te rozmowy dały mi pewną odporność na to co dawała szkoła i tzw. powieści historyczne, ale jak stwierdzam po latach nie całkowitą. Dużą rolę w pojmowaniu i podejściu do świata dało nam szlajanie się po dworze (po małopolsku dworzu, a gdzie indziej po polu) godzinami wraz z koleżankami i kolegami, co uczyło życia w zespole, a dzisiaj… mają po tysiące like’ów na FB i tyleż „przyjaciół”. Ech, postęp!
To może tandem Coryllus & Tomek Bereźnicki albo jakiś laureat trwającego konkursu zrobią komiks o Beniowskim?
Moi drodzy z komiksami jest tyle pracy, że hej. Chcemy osiągnąć sukces i wyznaczyć nowe standardy sztuki komiksowej, a do tego interesująca historia, nawet najbardziej dynamiczna nie wystarczy. Muszą być spełnione inne warunki, przede wszystkim autor musi mieć dobry warsztat, a z tym jest niestety najgorzej. Ludzie lekceważą komiks, albo go nie rozumieją. To źle.
Jak już Ci powiedziałem, Rawenno, dobrze że jesteś. Ja już nad tym pracuję intensywnie, i źródła zbieram, ale małe dzieci, pracy dużo i zainteresowań dużo, i rower. Z tym, ze jestem już po decyzji.
Od tego momentu to z górki.
bo trzeba by napisać, że współczesne państwa zadłużając swoich obywateli pod przymusem pod hasłami socjalnymi (IIRzesza była wtedy w światowej czołówce) sieją wiatr. I że to ciężko zatrzymać
Nie lekceważą, …. rozumieją … i czekają … na Targi i … na komiksy
najtragiczniejsze jest to, że wbrew ,jak dziś wiemy, intencjom politycznym powstania, film o nim miał premierę 9 maja….ot zbieg okoliczności.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.