maj 192014
 

W portalu Polonia Christiana ukazał się niedawno wywiad ze mną na temat św. Andrzeja Boboli. Ci którzy kupili ostatni numer „Szkoły Nawigatorów” i przeczytali tekst o św. Andrzeju wiedzą o co chodzi. O to, że do zamordowania Andrzeja Boboli doszło nie dlatego, że kilku Kozaków się upiło i chciało podokazywać z katolickim księdzem, ale z powodów całkiem innych. Pod tekstem, sami możecie to sprawdzić http://www.pch24.pl/-obdarty-ze-skory-na-rzeznickim-stole,22962,i.html pojawił się komentarz, którego autor zarzuca mi spłycanie historii i misji św. Andrzeja. To nie jest zarzut błahy moim zdaniem i ja się do niego postanowiłem dziś odnieść, bo kwestionuje on cały mój pomysł na opowiadanie historii poprzez losy świętych. Chodzi o to, czy my możemy pisać o świętych w kontekstach politycznych i analizować okoliczności towarzyszące im za życia i w czasie śmierci nierzadko męczeńskiej? To ważne pytanie, myślę, że kluczowe. Odpowiedź tego komentatora brzmi – nie można tak robić, bo to jest spłycanie misji i sprowadzanie jej do gier politycznych. Ja bardzo przepraszam, ale gdyby nie uczestnictwo w owych grach politycznych całej rodziny Bobolów o żadnej misji nie mogłoby być mowy. I możemy sobie do skończenia świata wmawiać, że św. Andrzej wszystko zawdzięczał osobistej pobożności i ćwiczeniom charakteru, ale nie przybliży nas to ani o milimetr do poznania prawdy o jego śmierci. A do tego przecież zmierzamy, do poznania prawdy.
Kiedy zgromadziłem sobie te wszystkie żałośnie cienkie książeczki na temat życia i śmierci św. Andrzeja i kiedy do nich zajrzałem uderzyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze nie wiadomo co św. Andrzej robił pomiędzy Pińskiem a Brześciem w maju roku 1657, po drugie autorzy opisujący koniec jego życia nie starają się dostrzec okoliczności najważniejszej czyli obecności armii siedmiogrodzkiej w odległości stu zaledwie kilometrów od miejsca gdzie św. Andrzej został zamordowany. To są rzeczy z ich punktu widzenia nieistotne. Zapewne dlatego, że spłycają problem, a ten zasadza się na czymś innym. Na tym mianowicie, że św. Andrzej prowadził misję, nawracał, dawał śluby kościelne i nauczał, a Kozacy to przerwali brutalnie zabijając go. To jest wyjaśnienie w stylu Feliksa Konecznego, który bardzo chciał żebyśmy wszyscy należeli do kręgu cywilizacji zachodniej, nawet gdyby ta cywilizacja uczestniczyła w najgrubszych świństwach. Powtarzam: nie ma żadnych pewnych wiadomości dotyczących misji św. Andrzeja w maju roku 1657. Opowieści o chrztach, ślubach i nauczaniu pochodzą z lat wcześniejszych. No więc co Bobola robił poza klasztorem w czasie kiedy armia siedmiogrodzka zdobywała Brześć i wszystko wskazywało na to, że Białoruś zostanie oderwana od Rzeczpospolitej, a cały kraj pokawałkowany? Czy Jezuici wiedzieli, że teren na którym żyją i prowadzą działalność misyjną został przeznaczony jako dziedziczne księstwo dla Jerzego Chmielnickiego? To są ważne pytania, na które nie mamy dokładnej odpowiedzi. Możemy jedynie spekulować. Nie możemy jednak kłamać, prawda? Nie możemy czynić ze św. Andrzeja człowieka nieświadomego okoliczności, wierząc jednocześnie w to, że on jest autorem ślubów lwowskich, wiedząc, że jego stryj był doradcą króla Zygmunta. To jest moim zdaniem spłycanie sprawy i to właśnie jest szkodliwe. Odciąga bowiem uwagę od rzeczywistych, realnych, bardzo w wymiarze osobistym, dramatycznych wyborów świętego, sprowadzając jego postać do laurkowego wizerunku w wieńcu z lilii. Takie postępowanie ma oczywiście swoją funkcję i jak go nie neguję. Chciałbym tylko mieć możliwość opowiedzenia tej historii tak, jak na jej przebieg wskazują bliższe i dalsze okoliczności polityczne. Chyba mogę, prawda? I nikt mi nie może stawiać zarzutu, że sprowadzam wszystko do gierek politycznych, bo nie o gierki chodziło, ale o istnienie ostatniego katolickiego królestwa na kontynencie, o życie setek zakonników na Pińszczyźnie i o misję Kościoła. To nie są do cholery żadne gierki polityczne. I nikt nie może tej narracji zastępować płaską laurką.
Wspomnianego komentatora obruszył też ostatni akapit, w którym mówię o postawie Jezuitów wobec władzy. O tej wyszydzonej tyle razy uniżoności, której przeciwstawia się rycerski animusz i sprzeciwiający się władzy. Otóż misja ojców Jezuitów była poważna i miała cele inne niż ziemskie. Tych celów nie dało się zrealizować przeciwko lokalnej władzy. A skoro dochodzimy do takiej konstatacji, od razu nasuwa nam się pytanie: a jakie cele i przez kogo wysuwane realizuje się przeciwko władzy? To jest także ważna kwestia, szczególnie jeśli popatrzmy na kampanię wyborczą do PE. Jeśli ktoś sprzeciwia się władzy – tak napisałem – to znaczy, że ma za sobą inną władzę. Może być także oczywiście szaleńcem. Popatrzcie teraz na film reklamujący Migalskiego i jego sukcesy w opozycji lat osiemdziesiątych, nie jestem w stanie uwierzyć w ich autentyczność. Głównie z tego powodu, że ksiądz Jerzy Popiełuszko nie żyje i został zamordowany w okolicznościach przypominających te, które towarzyszyły śmierci św. Andrzeja. Czy za księdzem Jerzym stała jakaś ziemska władza sprzeciwiająca się komunistom? Oczywiście, że nie, nawet episkopat go nie popierał. Ksiądz Jerzy prowadził misję wśród ludzi prostych, którzy potrzebowali pocieszenia, ale poparcia żadnej ziemskiej władzy nie miał. Dlatego został zamordowany. Co innego Migalski i inni ludzie walczący z systemem na ulicach. Im się nic nie stało. Żyją i mają się dobrze. Ktoś może powiedzieć, że przesadzam. No ale jak przesadzam? Mieliśmy przecież groźną komunę, która chciała dla nas jak najgorzej i tej komunie sprzeciwili się, sami z siebie, opozycjoniści tacy jak Wałęsa i Migalski. Tak było prawda? No i co? Nie doszło do żadnych masowych zbrodni z wyjątkiem strzelaniny na wybrzeżu w 1970, której przyczyn do dziś nie wyjaśniono. Pewnie dlatego, żeby nie spłycać tematu. Podobnie jest ze śmiercią księdza Jerzego Popiełuszki i kilkoma innymi zgonami. A skoro tak jest, to ci którzy przeżyli i teraz lansują się na swojej opozycyjnej przeszłości powinni kupić sobie tęgi gumowy młotek i walnąć się nim w sam środek czoła, a jeszcze lepiej poprosić o to jakiegoś silnego kolegę.
Powtórzę: praktyka polityczna wykazuje, za każdym razem w dodatku, że ten kto sprzeciwia się władzy i żyje ma za sobą silniejszą władzę. Tak jest zawsze. Oczywiście masowe ruchy, zwane czasami oddolnymi bywają pacyfikowane, ale szkody ponoszą w takich akcjach zwykle frajerzy, którzy wierzą, że oto nadeszła jutrzenka swobody i pierwsi chwytają sztandar, by biec wprost pod nadjeżdżające czołgi.
Oczywiście, zaraz przyjdzie tu ktoś i zacznie pisać o powstaniach. Powstania, jak już o tym wspominałem, dzielą się na dwa rodzaje. Pierwszy rodzaj powstań to bunty źle opłacanych oficerów, którzy mają zamknięte drogi kariery, a drugi to prowokacja. Innych powstań historia póki co nie odnotowała.

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie sprzedajemy książki Toyaha i I tom Baśni jak niedźwiedź, w cenach bardzo przystępnych. Mamy także trzy zeszyty komiksowe o przygodach Jana Hardego – żołnierza wyklętego. Jeśli ktoś nie lubi kupować przez Internet może zajrzeć do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, do księgarni „Przy Agorze’, która mieści się przy ulicy o tej samej nazwie pod numerem 11a, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, a także do księgarni „Latarnik” przy ulicy Łódzkiej w Częstochowie.

  34 komentarze do “Jak spłyciłem misję św. Andrzeja Boboli czyli o władzy”

  1. Rozważam teraz zagadnienie czy niepropagowanie Andrzeja Boboli i np. Piotra Skargi w sposób, który Pan proponuje jest częścią strategii niedrażnienia współczesnych heretyków, bo nie ma siły politycznej wspierającej Katolicyzm. Jest zawsze kwestia co było pierwsze: Katolicyzm czy polityka wspierająca tenże. Ale to dylemat nierozwiązywalny i nieistotny.

  2. Jestem przeciwna gumowym atrapom we wszelkiej postaci .

    Poproszę o orginalny porządny młotek …. i silnego kolegę …. dla potrzebujących takiej terapi …..

  3. Kijów już w XVII wieku był częścią globalnej wioski. Ale nawet obecnie, mniejszość tylko widzi, że Krym jest częścią dużej WSI 😉

  4. Koleżanko maria-o gumowe młotki to nie żadne atrapy. To narzędzia konstruowane do celów konkretnych,tak jest, wiem stosuję. W tekście młotek ten gumowy ma przynieść otrzeźwienie. Metalowy mogłby uszkodzić czaszkę i jedynie wywołać agresję. Niepotrzebną.

  5. Święci, jeśli zostali wybrani do świętości, to mają ten walor wyróżniający, na który liczy Bóg, mają tą cechę która przez ich ofiarę umocni wiarę pozostałych maluczkich. Bobolowie wyróżniali się i to nie w obszarze łowienia posagów jak O.Łaski, ale wyróżniali się w obszarze państwowo twórczym. Pracowali przy kancelariach królewskich, stryj A.Boboli i on sam tworzą dokumenty dla królów. Znaczenei rodziny jest niekwestionowane. Na rodowej ziemi Bobolów katolicyzm (siewierskie), po sąsiedzku arianizm w bytomskim, luteranizm w opolskim (vide tekst Marii) .
    I po ślubach lwowskich widać, że wrogiem niekatolików staje się A.Bobola. On nie zdając sobie sprawy (a może zdawał sobie sprawę) że wszystkie piekłoszczaki mu tych 'ślubów” nie darują, rzucą się na niego. I tak się stało.
    Na trakcie do Brześcia, jezuita szedł z misją, nie czekał na „Quo vadis Domine”. A On szedł z misją, z modlitwą na ustach. Wie że służy dobrej sprawie. Wokół obce wojska, pożoga a On na swa obronę ma tylko kij. Przecież to jest przykład odwagi i gdzie tu miejsce na zarzut spłycenia tej postaci…..
    A.Bobola – intelektualista – zdawał sobie sprawę że jak zadarł z piekłem to nie będzie lekko. Nie wiedział tylko kiedy Go dopadną walczący z Kościołem innowiercy. Mord pokazowy na osobie Świętego został przeprowadzony. Piekłoszczaki wytypowały do tej roboty prawosławnych i arian. Tekst Coryllusa postać Świętego przedstawia jako człowieka ogromnej odwagi, wierności misji ….
    Nie znajduję w tym tekście niczego płytkiego i taniego.

  6. jeeeeeee…juuuuuu ….. wiem , że np w neurologii……………….

    ja co INNEGO napisałam…..

    dobrze , że nie dałam sobie wmówic np pisania bloga….nienawidzę tłumaczyc , co aurorka czyli ja miałam na myśli ..

    a niestety jestem na etapie , ze kilka osób wymaga tego pilnie …

    a ja MAM swoją robotę ….. poza uświadamianiem ….. tych , no … dziewic…..

  7. W przypadku smierci zadanej celowo, ze szczegolnym okrucienstwem, z nawolywaniem, zeby ksiadz sie Boga wyparl mozna pisac w roznych konekstach, ale jak ta smierc zadaja kozacy – platna banda na uslugach Chmielnickiego, ktora nie robi tego w celach bezposrednio rabunkowych, to znalezienie kontekstu jest mozliwe tylko przez analize kontesktu politycznego – w odniesieniu do wladzy i panoania na tym obszarze.
    Od tla politycznego mozna abstrahowac jak sie jest np. garncarzem w malej wiosce, ale nie jak sie jest bynajmniej nie anonimowa figura w misyjnym zakonie.

  8. Dobrze , że masz cierpliwość pisać prłnymi zdaniami …..

    ja nie tylko przez oczy i kłopot z dłonia … ale i przez brak cierpliwości tak piszę…a czasem trzeba jak sołtys na miedzy … 🙂

  9. Może się okazać, że św. Andrzej nie był jedynym. Ze trzydzieści lat później działał niejaki bł. Stanisław Papczyński – założyciel zgromadzenia księży Marianów. Ponoć był On (poza tym, ze pobożnym człowiekiem) spowiednikiem Jana III Sobieskiego i też udzielał się w sprawach Rzeczpospolitej. Pozdrawiam

  10. Naprawdę Pan to zrobił? Muszę więc pana stąd wywalić na zbity łeb.

  11. Migalski na garbie Kaczynskiego wjechal do europarlamentu I w ciagu jednej kadencji uciulal jak sam wyznal 1.3 miliona PLN. Ze skromnego studenciny-adiunkta zamienil sie w bogatego czlowieka, podobnie jak ten lysy Kaminski.

  12. No i wywaliłeś gościa tak skutecznie, że my nie wiemy kogo i za co. A może niechcący by kogoś zainspirował?

  13. No to z tymi świętymi sprawa się zagęszcza i teraz to dopiero będzie poszukiwanie źródeł historycznych celem ustalenia mocodawców różnych zdarzeń. Z Bł. Papczyńskim było jakies święto z nim związane kilka dni temu – w dzień urodzin papieża JP II.

  14. Wywaliłem faceta nazwiskiem Roman Heil, nie dlatego, że kojarzył mi się z Hitlerem, ale dlatego, że przyznał się iż napisał donos do Jankego na mnie. Ponoć ka końcu każdego tekstu umieszczam nachalną reklamę. I on musiał o tym poinformował administrację salonu, a potem mnie. Cóż było robić…..

  15. Ja wiedziałem, że się zagęści i dlatego właśnie podjąłem ten temat.

  16. Korespondencyjnie podpodpowiam SZPAKowi80. Skrócona wersja ze Zbigniewa Krzemińskiego „Sławni warszawscy adwokaci”. Widać, że kulano nas ustawicznie.

    Na którymś ze spotkań na Podgórzu pod Krakowem 10-11.09.1793 Kościuszko postanawia wysłać do Paryża Franciszka Barssa, jako dyplomatycznego przedstawiciela, który miał zabiegać o propagandowe i finansowe poparcie dla szykowanego powstania. Tak zaczął on okres swojej francuskiej współpracy, który przypłacił śmiercią w rosyjskiej kampanii Napoleona. W Paryżu idzie mu jak po grudzie, bo Francuzi kończą swoje działanie wyłącznie na słowach. Wybucha powstanie, a nastawienie Francuzów nie zmienia się ani na jotę. Wysyła w końcu list do Robespierra z prośbą o pomoc dla powstania.
    Robespierre sporządził notatkę o treści: „Wysłuchać agenta polskiego, nic mu nie obiecująć”.
    Na początku 1794 roku ówczesny minister sprawiedliwości Francois L.M. Desforques oświadczył Barssowi, że „Francja nie będzie szczędzić swoich milionów z chwilą gdy powstanie w Polsce wybuchnie”. W jakiś czas później nie był już ministrem i…
    Po upadku powstania działalność Barssa wiązała się z akcją charytatywną na rzecz emigrantów z Polski. U Barssa przez pewien czas mieszkał Kościuszko w czasie swojego pobytu w warszawie.

  17. oczywiściw w Paryżu.

  18. Przepraszam autora, bo miało być Zdzisław Krzemiński, Oficyna a Wolters Kluwer business, 2007

  19. a ksiądz Marcin Baryczka? zepsuł wizerunek Kazimierza nie-Wielkiego

  20. zyczliwych nie brakuje.

  21. no tak, cos tam naskrobal jakis pieniedzy, ale to nie zmieni faktu, ze jeden i drugi to zwykle popierdulki sa. I jak im sie skonczy to parlamentowanie to nic po nich nie zostanie. Nawet wspomnienie.

  22. One som dowcipne.
    Idę i widzę Migalskiego na plakacie. O kurna! ktoś dowcipny nakleił go do góry nogami. O nie, jest dobrze przyklejony, bo napisy czytelne i głoszą, że dla nas stanie na głowie.
    Wielkie mi co! Córka w zagraconym mieszkaniu potrafi zrobić gwiazdę.

  23. Pomyślałm sobie o zamachu na Sw.Jana Pawła II w kontekście tego, jakiej władzy On się sprzeciwiał i ta władza …i … tak się zdenerwowałam, że idę spać.

  24. jak jest taki sprawny to niech zrobi plakat jak spada, najlepiej na niech spada na drzewo liscie pompowac.

  25. Hmmm…Powstania Śląskie to również efekt źle opłaconych oficerów bez możliwości awansu albo prowokacji? Nie chce mi się w to wierzyć po przeczytaniu „Wyrąbanego chodnika” Morcinka. Nie chce mi się wierzyć w to, że Morcinek robił wtedy wyłącznie propagandę. Nie kupuję tego…sorry Coryllus.

  26. Właśnie, bardzo ważna uwaga. Wielkie uroczystości kanonizacyjne, o zamachu cicho sza, tzn. cicho sza o sprawcach, nieujawnionych do dzisiaj. Hipokryzja tego naszego świata. Nie ma sprawiedliwych władców, w efekcie kompromis ze złem zawsze skutkuje powrotem i kolejnym triumfem zła.

    Z Popiełuszką tak samo – gdzieś wyczytałem wypowiedź chyba człowieka ze służb – „Popiełuszkę możecie sobie czcić, ale wara wam od wgłębiania się w sprawy mordu.” I tak się dzieje, przy współudziale kościoła niestety też. Po prostu kościołowi wystarczy kult „zwyciężana zła dobrem”, a przy okazji dostarczanie relikwiarzy, stawiam, że za solidną opłatą. Jak to wytłumaczyć teologicznie? Nie wiem, nie pojmuję. Zamiast prawdy – klasyczna ściema.

  27. Sprawe Popieluszki „wyjasnialy” rozne Kiszczaki, czyli ci ktorzy go zabili. Ile warte sa te dochodzenia, gdzie sedziami we wlasnej sprawie sa bandyci to nie trudno pomyslec. To ze sprawa smierdzi i ma podlaczenie do Kiszczaka i Jaruzelskiego jest pewne tak samo jak to, ze to tow. Wolski wydawal rozkaz do strzelania w Gdansku w 1970r.
    No i do tego czarna historia z Wojciechem Sumlinskim. Czas leci, za chwile banda pomrze ze starosci i bedzie po sprawie.

  28. Ślad bułgarsko-rosyjski, ale:
    „Jedna z nich, Ann Odre, Amerykanka polskiego pochodzenia, urodziła się w Wadowicach, tego samego dnia co Karol Wojtyła. Trafiona została kulą, która przeszyła na wylot ramię Papieża i ciężko ją zraniła. Drugą była Jamajka, Rose Hall.”

    Ann Odre została trafiona w klatkę piersiową, a Jamajka w ramię.

  29. no właśnie , bardzo dziwne to było ,,, ale w końcu takimi dziwnościami się tu zajmujemy :(((

  30. ciekawe gdzie ,, banda ” będzie pochowana ???

    też ich beatyfikują ci inni … dla równowagi ..

    i wtedy zapanuje w głowych tych potrzebujących młotka .. wreszcie spokój .. że wszystko siew ułożyło przecież …wiem co pisze … bo rozmawiam sobie z ludźmi :(((

  31. Żadna z trafionych osób nie była z Polski, Włoch, Hiszpanii czy Francji.
    Z Agathy Christie wiem, że często zainteresowany w zbrodni przesadza z uwiarygodnianiem.
    Po sprawie prokuratora Przybysza żadna fantastyczna opcja nie może być odrzucona. 😛

  32. TAK !!!!
    moja ukochana Agata się tu kłania ….. fajnie , że ję cytujesz 🙂

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.