Każdy pewnie się łatwo domyślił, że ja, sam z siebie, na pewno nie napisałbym tak kretyńskiego tytułu nad tekstem. Oczywiście, że nie, to jest tytuł, który dawno temu ozdobił artykuł Jacka Dębskiego, tego samego co go w roku 2001 nad Wisłą źli ludzie zastrzelili. Ponieważ ja pamiętam jeszcze wcześniejsze artykuły, jeszcze wcześniejszych Jacków Dębskich wiem, że w ich wymowie nic się nie zmienia. To znaczy władza, a także jej funkcyjni, obojętnie kim by nie byli i jakich by amuletów na szyjach nie wieszali, zawsze poszukują jednego tylko rodzaju ludzi – bezwzględnie posłusznych idiotów. I nigdy, przynajmniej w Polsce, na nauczą się, że to jest zła droga. Nie nauczą się, albowiem popełniając cały czas te same błędy nie są w stanie wypracować procedur organizacyjnych dających szansę najlepszym. Wiąże się to także z tym, że celem władzy jest sama władza, ta zaś rozciąga się nad zbyt małymi obszarami, by ktokolwiek poza ścisłym kierownictwem mógł się tam czegoś naprawdę dorobić. Trzeba więc pomiędzy ambitnym i ufającym władzy demosem postawić cienką czerwoną linię debili, którzy ustrzegą tę władzę, przed niewygodnymi pytaniami. Wśród stojących w owej linii osób muszą się znaleźć artyści, albo ludzie za takich się podający, albowiem to daje władzy pewność, że świat wartości intelektualnych także ją popiera. Jeśli ktoś myśli, że ja nie mam dowodów na poparcie swoich tez, ten jest w błędzie. Zanim je jednak pokażę chciałbym napisać coś jeszcze do Tomka Gwincińskiego. Tomek przesłał mi swój film do obejrzenia, nowi on tytuł „Sherlock Holmes i ludzie jutra”. To jest film wyprodukowany sporym nakładem kosztów, z wielkim poświęceniem, tak reżysera, jak i występujących w nim ludzi. To jest, mimo eksperymentalnej formy, film prawdziwy, gdzie mamy prawdziwą limuzynę, prawdziwy pałac i prawdziwe wnętrza. Ja go obejrzałem mniej więcej do połowy, bo dalej nie mogłem. Bardzo przepraszam reżysera. Może jeszcze kiedyś do niego wrócę, ale teraz co innego jest ważne. Film Tomka został zlekceważony, olany wręcz, a to ze względu na ten formalny eksperyment, który w nim zastosowano. Nie takich młodych trzeba naszej władzy. No dobra, Gwinciński wcale nie jest młody, ale nie o to przecież chodzi, wszyscy wiemy o co. O to, żeby bezradni wobec wszystkich wokół, aspirujący durnie mogli pokazywać swoje kulawe produkcje, opłacone z własnych pieniędzy. Produkcje, które podnoszą ludziom promującym obecny rząd samoocenę, ale dewastują przy tym wszystkie emocje tak zwanych normalsów. Oto przykład, który promuje niezalezna.pl http://niezalezna.pl/221981-tuska-zjedli-ludozercy-pawlaka-rozdeptala-jaszczurka-rezyser-filmu-platfordzilla-dzis-w-wywiadzie-z-chuliganem
To jest moim zdaniem niezwykłe z kilku powodów. Dla mnie osobiście, jako dziecka ze wsi, ponieważ ludzie, którzy teoretycznie, jak ten cały Lisiewicz, prowadzący ten wywiad, mieli przez całe życie dostęp do kultury i mogli swobodnie porównywać różne rzeczy, bez żadnych w zasadzie ograniczeń, dziwne jest to, że oni się taplają w takim gównie. I jeszcze uważają to za frajdę. Nie potrafię tego zrozumieć, choć przecież nie ma we mnie ani snobizmu, ani jakichś dziwnych chętek, by udawać kogoś kim nie jestem. Dorośli faceci wychowani w wielkich miastach, kiedy już zabierają się za jakąś robotę, tworzą coś tak beznadziejnie trywialnego, utrzymanego w konwencji, której sensów nie potrafią rozpoznać, bo to jest przecież naśladownictwo, i domagają się oklasków. Zdaje im się bowiem, że najistotniejszą kwestią jest wskazanie ludowi wroga i tym wrogiem musi być koniecznie Tusk. Bardzo wszystkich przepraszam, że tak strasznie zaniżam dziś poziom, ale czasem nie mogę się powstrzymać. W ten sposób nie traktuje się przeciwników politycznych. Tuska zaś, nawet za najgorszych jego czasów, nikt, poza może ekipą GP, nie opisywał i nie prezentował w ten sposób. To nie był taki rodzaj polityka, którego wyszydza się tak prymitywnymi metodami. To jest gorsze niż rap Tadka Polkowskiego. Trwa to półtorej godziny, co może nieco pocieszyć Tomka Gwincińskiego, który na klapę swojego filmu zapracował o wiele solidniej niż ci tutaj.
Teraz kolejna sprawa. Oto – wiem to dzięki onyxowi – Horubała złożył oświadczenie, że rezygnuje z funkcji zastępcy Lisickiego w tygodniku „Do rzeczy”, a wszystko przez krytykę Ziemkiewicza, której mu Lisicki nie puścił. Czego owa krytyka dotyczyła? Nigdy nie zgadniecie. Otóż Ziemkiewicz użył w stosunku do Żydów odważnego słowa „parchy”, co Lisicki puścił, a Horubała oprotestował i przypłacił stanowiskiem. Rozumiem, że teraz wszyscy rzucą się na Horubałę i dostanie on dziesięć przynajmniej propozycji pracy w lepszych niż „Do rzeczy” tygodnikach. Tak to już bowiem z nimi jest, że poruszają się po stałych trajektoriach, jak tłuste muchy lecące za rozrzutnikiem do obornika.
Mamy więc z jednej strony odważny, eksperymentalny film młodego twórcy, który puszcza do widza oko, a z drugiej heroizm Ziemkiewicza, nazywającego Żydów parchami. Co jest wspólnym mianownikiem tych postaw? Jeśli jeszcze się nie domyśliliście – wyjaśniam. Jest nim bezradność. To są ludzie bezradni wobec publiczności, tych, których poddają krytyce, a także wobec podobnych, ale jakościowo o niebo ciekawszych produkcji, czy też słów. Z faktu, że promuje się takie śmieci, a także z faktu, że Ziemkiewicz nazywa Żydów parchami wynika tyle, jedynie, że ludzie, których ktoś postawił w mediach po to, by nas reprezentowali, są wobec okoliczności całkowicie bezradni. Nie mogą nic. Horubała nie może się nawet zwolnić z pracy i odpocząć w domu, bo zaraz znajdzie nową pracę, w której pozwolą mu opublikować polemikę z Ziemkiewiczem dotyczącą słowa „parchy” i dopiero się zacznie. Wolność słowa będzie triumfować w sposób tak widowiskowy, że iskry się posypią. Żydzi zaś, wszyscy, od prawa do lewa, będą patrzeć na to wszystko z tajemniczymi uśmiechami i tym charakterystycznym, życzliwym zainteresowaniem w oczach. Jeśli myślicie, że to już wszystko na dziś, jesteście w błędzie. Nie wiem czy wiecie, ale Polska Fundacja Narodowa, wynajęła właśnie za ciężkie pieniądze agencję PR, która będzie pracować nad poprawieniem zepsutego przez złych blogerów wizerunku tejże Fundacji. I pomyśleć – Świrski, taki doskonały promotor wszystkiego, który by się nie tylko za jaszczurkę, ale nawet za gąsienicę zmrocznika wilczomleczka przebrał, dla osiągnięcia medialnego sukcesu, nie może sobie poradzić z tym złym wizerunkiem. Co za świat…może też powinien zacząć używać słowa „parchy”? Sam nie wiem….
Na koniec pogadanka o rynku książki
https://prawygornyrog.pl/tv/2018/04/pogadanka-o-rynku-ksiazki/
Śmierdzący siarką prowokacyjny kicz… i mruganie okiem do oddanych czytelników/widzów – paczcie (bo teraz się pacza a nie ogląda) jacy jesteśmy odważni! A ta odwaga wynika z pewności że cokolwiek nie zrobią głupiego to ich nic nie kosztuje… To z muchami i roztrząsaczem obornika pasuje idealnie.
Św Paweł w jednym z listów pisał o odebraniu rozumu… I o tym że nie można jednocześnie służyć Bogu i mamonie. Oni wybrali to drugie i zostaną zniszczeni, własnymi rękami, przez własne kompletnie nietrafione ambicje, jeśli nie zawrócą z tej drogi.
No tak wysoki poziom zasiarczenia, bylejakości, nawozu i nad tym rój much.
No ale ładnie to Coryllus wykoncypował z tą cienką czerwona linią . Bardzo ładnie. Różni w różnych czasach są wypełniaczem tej linii, ale właśnie tak to jest zorganizowane.
Witam.
Zdanie, cytuję:
„Tak to już bowiem z nimi jest, że poruszają się po stałych trajektoriach, jak tłuste muchy lecące za rozrzutnikiem do obornika”.
Trafia do mojego podręcznego notatniczka wyróżnione gwiazdką.
Pozdrawiam
uwagi do filmiku Platfordzilla: zamiast Platfordzilla powinno być Blatfordzilla (sugestia Ewarysta F. z SN, kierował się wyrazem „blatny”, „zblatować” itp), no a pomysł z pomyłkowym trafieniem Blatformy na Wyspy Kanibali zamiast na Wyspy Kanaryjskie, to nie wiem jak nazwać … może szkoda, żeby byli zjedzeni, bo jednak znany przeciwnik to połowa sukcesu (jest przewidywalny) .
Co do Świrskiego i PFN. Przypominam, że w radzie tej Fundacji (a wiec co do zasady organie kontroli wewnętrznej) zasiada znany nam skądinąd p. Józef Orzeł. Jego zbolała troską o Ojczyznę twarz także zatem firmuje ten przewał pieniędzy podatników…
Odnoszę wrażenie, że Pan Jerzy Orzeł zaprasza Pana Gabriela Maciejewskiego dla uwiarygodnienia siebie. Pan Orzeła jak widzę wie, z której strony posmarowana jest kromka.
kiedyś Michalkiewicz widząc zaplecze Pawlaka powiedział, że przez swoje zaplecze Pawlak jest używany „w charakterze sochy z powłóczkiem”. No czyżby Józef Orzeł słynny a aspirujący do bycia Roninem, próbował w taki sam sposób zagospodarowywał naszego gospodarza.?
No to byłaby ze strony (pożal się Boże) osoby aspirującej do bycia i szlachetnym i rycerzem przewrotność duża, żeby tego inaczej nie nazwać.
No ale kiedy JO zasiada w radzie fundacji, to plany ma różniste i stać go na sfinansowanie tychże.
Ja tylko przypomnę, co Gospodarz kiedyś opowiadał o Rafalali i Zawiszy (kolejność nieprzypadkowa). Jakoś to się wpisuje.
Tak… Trzeba nam „młodych” którzy będą w stanie rozpoznać tych wypełniaczy (domokrążców), i reagować w odpowiedni sposób. I na zimno.
Potrzebne są młode, czyste, prędkie, zdolne – do wszystkiego
oj chyba załącznik podbudowałeś lekturą Urke Nachalnika, bo to segment jego podrywu.
Tatarskie opętanie
Wklejenie tego w Szkole Nawigatorów się mnie nie udało…
a boson przejął się tymi Szwedami, a przecież były poczynione znacznie większe szkody…
„
Normal
0
21
false
false
false
PL
X-NONE
X-NONE
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}
Preferowanie przez dowódców tatarskich intensywnych operacji militarnych skierowanych przeciwko celom cywilnym, prowadzonych symultanicznie w znacznym rozproszeniu na dużych obszarach o powierzchni przekraczającej często 50 000 kilometrów kwadratowych, powodowało, że zagrożenie miało charakter totalny. Było to widoczne w czasie największych ekspedycji rabunkowych, do których zaliczyć można najazdy tatarskie z lat 1621, 1624, 1648 i 1672. ……
Totalny charakter zagrożeń powodowanych przez rabunkowe wyprawy tatarskie był widoczny już na etapie ich planowania operacyjnego. Mam tu na myśli praktykę polegającą na tym, że dowództwa ord tatarskich zakładały po wyjściu sił głównych z koszów przeprowadzanie jednoczesnych uderzeń sięgających nawet do głębokości 120-140 kilometrów w trzech lub czterech kierunkach, które często absorbowały i paraliżowały cały system obronny atakowanych regionów.
Jednym ze skutków przyjmowania i stosowania koncepcji asymetrycznych działań militarnych przez dowództwa ord tatarskich była niezwykle wysoka skala zniszczeń, które skupiały się głównie na obszarach wiejskich. W tym kontekście niezwykle interesującym przykładem jest przypadek ziemi przemyskiej położonej w zachodniej części województwa ruskiego. Ziemia przemyska, obejmująca powierzchnię 12070 kilometrów kwadratowych, należała w początkach XVII wieku do najbogatszych i najgęściej zaludnionych regionów w Rzeczypospolitej .
Przeprowadzone badania dotyczące zniszczeń wojennych na obszarze ziemi przemyskiej w perspektywie całego XVII stulecia wykazały, że w następstwie kilkunastu najazdów tatarskich, przeprowadzonych między 1618 a 1699 rokiem, potencjał gospodarczy ziemi przemyskiej zmniejszył się aż o około 80% w porównaniu ze stanem z początków XVII wieku. Było to skutkiem co najmniej 2480 ataków jednostek tatarskich na osady wiejskie i 66 uderzeń na ośrodki miejskie, które zostały odnotowane w materiałach skarbowo-podatkowych . Stanowiło to odpowiednio aż 85,4% i 71,7% wszystkich uderzeń na osady wiejskie i na miasta, przeprowadzonych przez oddziały nieprzyjacielskie w XVII wieku.
Największe szkody zostały wyrządzone w latach 20. XVII wieku na skutek całej serii niezwykle niszczących uderzeń tatarskich, w wyniku których gospodarka ziemi przemyskiej została zdewastowana w ponad 40% . W tym okresie zarejestrowano łącznie 1095 ataków na wsie, co stanowiło ponad 44% spośród wszystkich odnotowanych w XVII wieku, i 18 ataków na ośrodki miejskie, a zatem 27% wszystkich zarejestrowanych w tym okresie. Na skutek ekspedycji tatarskich areał gruntów ornych zmniejszył się o 4241 łanów, czyli o około 68 000 hektarów, co stanowiło około 47% ogólnej powierzchni gruntów uprawnych (bez ziemi ornej należącej do folwarków) istniejących wówczas w ziemi przemyskiej . Znaczne zniszczenia poniosła gospodarka i ludność tego terenu w rezultacie inwazji tatarsko-kozackiej na Ruś Czerwoną jesienią 1648 roku, która dotknęła 426 wsi oraz 15 ośrodków miejskich . Jeszcze większe zniszczenia wywołała operacja tatarska w październiku 1672 roku, przeprowadzona podczas wojny z imperium osmańskim. Objęła ona swoim zasięgiem 867 wsi i 32 miasta, to jest odpowiednio ponad 93% wszystkich osad wiejskich i 97% miast istniejących wówczas na tym terytorium . …
Niezwykle istotną, a jednocześnie mało znaną i niedostrzeganą dotąd przez historyków konsekwencją działań o profilu asymetrycznym, prowadzonych przez wojska tatarskie w wymiarze operacyjnym, było zjawisko delokalizacji zniszczeń wojennych, polegające na przesuwaniu się stref największych zniszczeń.
Działania asymetryczne w wojskowości tatarskiej, w pewnych okresach zakładały sekwencyjne, z góry zaplanowane, metodycznie realizowane niszczenie i rabunek poszczególnych obszarów ziem ruskich Rzeczypospolitej w toku kolejnych operacji militarnych.
Przykładowo w latach 20. XVII wieku ziemia przemyska została doświadczona przez osiem łupieskich wypraw tatarskich, z których sześć sięgnęło centralnej jej części, a kolejne ogarniały stopniowo niemal cały jej obszar. W wyniku realizacji tej przemyślanej i wyrafinowanej strategii strefy największych zniszczeń ulegały stałym przesunięciom z południowego wschodu na północny zachód z kulminacją w 1624 roku, by w drugiej połowie lat 20. XVII wieku cofać się w kierunku wyjściowym.
Szczegółowa analiza przestrzenna rozkładu dokonanych zniszczeń dowiodła, że uderzenia ord tatarskich koncentrowały się w pasie od Jarosławia przez Przemyśl aż po Sambor, a zatem na obszarze o największej gęstości zaludnienia, sięgającej tutaj około 40 osób na kilometr kwadratowy, i największym potencjale ekonomicznym. Wynika z tego, że dowództwo ord krymskiej i budżackiej już na etapie planowania operacji szczególną wagę przykładało do penetracji właśnie tej części ziemi przemyskiej, będącej trzonem ludnościowo-gospodarczym wspomnianego regionu.
Warto też spojrzeć na zjawisko najazdów tatarskich na omawianym terenie w nieco szerszej perspektywie chronologicznej i porównawczej….
Materiał ten przekonuje, jak w rzeczywistości intensywnym i „gęstym” zjawiskiem w sensie przestrzennym były wyprawy tatarskie nękające w okresie nowożytnym południowo-wschodnie ziemie państwa polsko¬-litewskiego i jak duże zniszczenia mogły one powodować.
Badania przeprowadzone przez autora niniejszego artykułu, dotyczące skali zniszczeń wojennych w XVII wieku, wskazują, że najazdy tatarskie były jednym z głównych czynników strukturalnych warunkujących kryzysy gospodarcze na ziemiach ruskich Rzeczypospolitej w okresie od przełomu XV i XVI wieku aż po schyłek XVII stulecia .
Zagadnienie wykorzystywania strategii asymetrycznych przez ordy tatarskie, pomijane dotąd przez historyków, jest ważną częścią badań i analiz dotyczących dawnej wojskowości tatarskiej……”
Andrzej Gliwa.
Normal
0
21
false
false
false
PL
X-NONE
X-NONE
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}
Kraina upartych niepogód. Zniszczenia wojenne na obszarze ziemi przemyskiej w XVII wieku
Maurycy Horn.
Chronologia i zasięg najazdów tatarskich
Kurcze, nadal niektórzy ludzie używają internetu w telefonie. Przecież nie żyjemy w średniowieczu.
Przeczuwałem ,że tak to wyjdzie.Trzeba wklepywać i nie lenić się.
Marginesowo:
Pytam się za W.Łozińskim, dlaczego na poważnie nie walczono z Tatarami?
Wie, wie…
… moze byc Pan tego pewny !!! I ten pan, ktory UWIARYGADNIA te syfiasta, zlodziejska fundacje to Jozef… Jozef Orzel…
… i to dopiero jest hucpa nad hucpami !!!
ależ Józef O. w radzie tej fundacji to właściwy człowiek na właściwym miejscu – skąd to zdziwienie?…. Jakby Józef O. zarządzał jakąś fundacją, to szczur biurowy byłby zapewne w jej radzie; to wszystko chów wsobny
Razem opracujmy antidotum na socjalizm i banki, które ten socjalizm sponsorują.
A nie opracowalibyście antidotum na grawitację?
Kto to jest Maurycy Horn i gdzie on mieszka?
Cieszy mnie, ze ma Pan dobry humor z rana.
A co to socjalizm i banki muszą być stałym wyposażeniem cywilizacyjnego wnętrza a tym bardziej jego jądra?
Ja mówię oczywiście o dużych międzynarodowych bankach.
Też sobie zadaję pytanie dlaczego nie dawało się stworzyć systemu bezpieczeństwa przed takimi atakami. Nie mając wiedzy przypuszczam, że Rzeczpospolitej zabrakło regularnej, dobrze wyszkolonej i opłacanej armii.
I ciekawi mnie z jakich źródeł korzystał Horn w swoich opracowaniach.
Oczywiście. Na tym opiera się system finansowy świata. Zresztą, wielu już próbowało i nikomu się nie udało.
Zbyszewski w „Niemcewiczu” używał „parchów”, więc hańby nie będzie.
No właśnie, no to zamiast udawać lepiej zabrać się za prowadzenie jakiegoś.
Przecież nie może być, że katolicyzm ograniczy się do obserwatora i krzewiciela prawdziwej historii. Wydaje się to jakoś mało ambitne. A duże banki (przede wszystkim rotszyldowskie) idą ząb w ząb z działaniami wywrotowymi, rewolucyjnymi, których rezultatem są republiki demokratyczne podporządkowane lichwiarskiej międzynarodówce. Można to wziąć za łeb metodami totalitarnymi albo naszymi, no właśnie ale jakimi?
Od Mongołów dowiadujemy się, że już w wieku XXIII nie było solidarności wśród narodów chrześcijańskich, nie było jej też w XVI a tym bardziej później. Mongołowie wpadli do Europy jak lisy do kurnika, podobnie jak kilka wieków później wpadali do Polski Kozacy.
Czy to znaczy, że mamy być tylko reakcyjni? I takie przedsięwzięcia jak chociażby Piotra Skargi to tylko strata czasu?
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.