Nie jestem autorem powyższego bon motu, wymyśliła go słynna logopedka (któż by pomyślał, że są słynni logopedzi?) Lilianna Madelska. Napisała ona, że człowiek, który odpowiednio wcześnie nie rozpocznie terapii mowy bezdźwięcznej będzie śpiewał hymn narodowy według powyższej transkrypcji. I teraz popatrzcie, jak lekceważona jest logopedia wśród polityków. Jak nie giełkot, to bełkot, jak nie mowa bezdźwięczna to mowa bezsensowna. I kary, ani lekarstwa na to nie ma. Póki myszy jemy, oczywiście, bo jak przestaniemy jeść, to może coś się znajdzie. Na razie jednak się nie zanosi, albowiem do ojczyzny ratowania, wzywają dziś wszyscy naokoło, a zagrożenie dla tejże jest jedno – PiS, który wygrał wybory. Ktoś tu nawet wczoraj zacytował Masłowską, której PiS ukradł ojczyznę. I ona, jedząc te swoje myszy, nie może tego PiS-owi darować. Nie ma dnia, żeby na portalu gazowni nie ukazały się dwa przynajmniej artykuły podejmujące temat jedzenia myszy, dla niepoznaki zwany troską o ojczyznę. Dziś nawet gazownia posunęła się do tego, że zamieściła zdjęcie Grzegorza Brauna i tekst, w którym jak byk stoi, że Konfederacja odbiera PiS-owi młodych wyborców płci męskiej, a lewica zaś odbiera temuż PiS-owi młode kobiety. Póki myszy jemy rzecz jasna, bo jak przestaniemy, to może coś się jednak zmieni. Na razie jednak nikt nie chce przestać. Troska bowiem o ojczyznę udręczoną może być manifestowana wyłącznie w pewnych określonych rejestrach i przez określonych ludzi. Jeśli ta zasada zostanie złamana, czy to przez kogoś z wtajemniczonych, kto nagle stwierdzi, że jedzenie myszy nie ma sensu, czy też przez człowieka spoza kręgu wtajemniczeń, który podsunie pomysł, by jednak zamiast tego jedzenia myszy, zrobić może coś sensownego, otoczenie podda kogoś takiego ostracyzmowi. Nie może być inaczej, albowiem jedzenie myszy gwarantuje bezpieczną komunikację w ramach pewnego projektu, który roboczo nazwiemy tu kontrolowaną troską o Polskę. Myszy jedzą wszyscy, albowiem gwarantuje to iż obserwator tego misterium będzie jak najdalej od istotnych i ważnych problemów, z jakimi boryka się polityka krajowa i międzynarodowa dzisiaj. Stąd taki nacisk na demonstracje uliczne, które zastępują wszelką aktywność. Ja się nawet obawiam, że one mogą być niebawem nakazane, te demonstracje, jak niektóre święta w Kościele, albo przynajmniej obłożone takim towarzyskim ryzykiem, że ludzie mieszkający gdzieś w zwartej zabudowie, będą się obawiali nie pójść na jeden czy drugi marsz. I nie ma doprawdy znaczenia, czy to będzie marsz patriotyczny czy parada równości. Clou bowiem jest ciągle ten sam moment – jedzenie myszy. Niebawem Biedroń zacznie śpiewać „Boże coś Polskę”. Ktoś mu bowiem podpowie, że nie ma innej drogi do serca wyborcy.
Nowo wybrany pan marszałek senatu zatroszczył się ostatnio o los Polski i wyraził przekonanie, że senat nie będzie miejscem bojkotowania ustaw sejmowych, ale miejscem gdzie poważni ludzie będą troszczyć się o Polskę. Już zaczynam drżeć na samą myśl o tym. Grzegorz Braun zaś zadał w sejmie dramatyczne pytanie – czy Wrocław należy jeszcze do Rzeczpospolitej?! A zadał je w związku z rozwiązaniem – po 200 metrach trasy – wrocławskiego marszu niepodległości. Mnie to pytanie Grzegorza Brauna trochę dziwi, albowiem on dobrze wie, że Wrocław jest od dawna komuną miejską, eksterytorialną właściwie, gdzie panują dokładnie takie same polityczne okoliczności, jak w średniowiecznej Sienie, czy Parmie. I mowy nie ma, żeby było inaczej, bez długich i zawiłych negocjacji pomiędzy rządem RP, a premier wszak z Wrocławia pochodzi, a władzami tegoż ośrodka. Wyrażanie więc zdziwienia, że coś tam w tym Wrocławiu jest nie tak, zaskakuje mnie bardzo i niemal widzę, jak pod wąsem pytającego znika mały mysi ogonek. Czyżbym podejrzewał Grzegorza Brauna o nieszczerość? Oczywiście, że tak, albowiem utrzymuję iż cały sejm polski i cała tak zwana scena polityczna, wliczając w to publicystów i komentatorów, zmajstrowana jest po to, by roztrząsać takie problemy, będące pożywką dla słabych umysłów, i zastępujące komunikację istotną. Natężenie emocji zaś i ich zagęszczenie związane jest z pragnieniem zorganizowania w najbliższym czasie wielkiej mysiej uczty, czyli przedterminowych wyborów, które doprowadzić muszą do takiego rozdrobnienia sejmu, jakie oglądaliśmy w latach dziewięćdziesiątych. Po takiej operacji zaś, nie wcześniej, zmontowana zostanie nowa partia, reprezentująca interesy nowoczesnych i tradycyjnie zorientowanych patriotów idących ręka w rękę. Schetyna zaś, żeby pokazać narodowi jak głęboko wierzy w Polskę zacznie wtedy wpieprzać szczury, do tego żywe, bo myszy będą już za małym kalibrem.
Nie wiem czy wszyscy już to zauważyli, ale priorytetem politycznym Polaków, powinno być utrzymanie w sejmie bezwzględnej większości tej partii, która deklaruje – mniejsza póki co o pokrycie – troskę o kraj w wymiarach dostępnych jak największej ilości osób. Dopiero po zdobyciu takiej większości okaże się jak naprawdę wygląda polityka międzynarodowa w wydaniu polskiego rządu i jak ten rząd jest traktowany przez innych polityków. Wcześniej tego nie zobaczymy, bo cała aktywność wokół sejmu i polityki polskiej, będzie jedzeniem myszy, czyli podsuwaniem tematów do obrabiania, tematów, z których wyzierać będzie fałszywa troska o bezpieczeństwo demonstracji ulicznych, które – wszystkie jak jedna – maszerują przeciwko temu jednemu, najważniejszemu priorytetowi, jakim jest upodmiotowienie polskiej polityki. Jeśli ktoś myśli, że polityka, ta była już upodmiotowiona, ten ma rację, ale tylko częściowo. Ona była upodmiotowiona, przez chwilę, ale przestała być taka 10 kwietnia 2010 roku. Teraz znów jest piaskownicą, bez względu na to ile głosów zdobył PiS. Dopiero zewnętrzne, poważne naciski na zwycięską partię, która – zakładam, że będzie to PiS – nie podda się tym naciskom, spowodują, że ci, których tak w PiS-sie nie lubimy, oprzytomnieją i przestaną żreć te myszy. Nic podobnego wcześniej się nie stanie. My zaś, jako wyborcy nie mamy wpływu na postawę polityków partii, na którą głosujemy. Nie ma jej też Grzegorz Braun, ani Janusz Korwin Mikke, którzy wybrali się do sejmu, żeby udawać senatorów najjaśniejszej Rzeczpospolitej i ku uciesze dworów obcych dobrze rozpoznających istotne priorytety.
Spieszę tu uspokoić tych, którzy martwią się, że przewaga PiS spowoduje takie rozwydrzenie członków tej partii, że istnieje ryzyko iż zamieni się ona w PO. Moim zdaniem nie istnieje, albowiem pojawią się zewnętrzne czynniki dyscyplinujące. I dopiero zrobi się strasznie, ale też będzie to dobra i pouczająca lekcja. Póki co owe czynniki manifestują się poprzez jakichś drobnych błazenków, publicystkę i myszy, całe stada myszy, które przeznaczone są do konsumpcji na oczach publiczności.
A mnie sie przysnila Kinga Duda jako pelnomocniczka w procesie z powodztwa Jacka Miedlara przeciw panstwu polskiemu, a potem slub… Braun swiadkiem.
30 lat demokratury powinno ludzi czegos nauczyc ale tak nie jest. W USA , krynicy demokratury ludzie mieli wiecej czasu na zrozumienie .
Tak to mozna zilustrowac
Tak o tym mowi sp. George Carlin
Jak Pan załączy wypowiedź Georga Carlina o Bogu i KK to Gospodarz wybatoży Pana słowem.
Zdumiewające jest zaufanie jakim Gospodarz obdarza PiS. I jakby ten PiS nie uprawiał piaskownicy. Ja bym jednak nie czekał na tę magiczną większość w Sejmie – to tak jakby lekarz czekał „czy te komórki rakowe się rozwiną czy też nie – wtedy zobaczymy jaki to jest rak i czy go opanować możemy”.
Panu się zdaje, że w polityce najważniejsze jest zaufanie? Przeciwnie. Najważniejsza jest nieufność. O czym pan nie wie i czego pan nie rozumie, albowiem obdarza pan zaufaniem Konfederację, która szans na większość w sejmie nie ma. I długa droga jeszcze przed nią.
Chcialem sie wypowiedziec na temat pana prof. n. med. Tomasza Grodzkiego, ale wczoraj wzmiankowala o tym pani Danuta Holecka w TVP, wiec nie ma sensu sie powtarzac. Dziennikarka mogla sobie pozwolic na uszczypliwosci, poniewaz jest malo prawdopodobne, ze kiedykolwiek bedzie umierac w Szczecinie, a wiadomo ze wtedy role by sie odwrocily.
A ja twierdzę, że wyciąga Pan nieuzasadnione wnioski z mojego wpisu. Niemniej ciekawie się czyta Pana wpisy, z pożytkiem wielkim. Nie udzielam Panu rad, bo ani nie jestem jakimś omnibusem, ani Pan ich nie potrzebuje, ale zaufanie do czytelników „zrobi robotę”. Pozdrawiam naprawdę serdecznie.
Niech pan da spokój
Nie nauczyło
Ja także
„Kontrolowana troska o Polskę” hahahaha… Miód malina!!!
Są dwie rzeczywistości – ta w której żyją ludzie zajmujący się faktycznymi problemami a ta w której żyją ludzie zajmujący się walką z wiatrakami.
Szczęka mi dziś opadła jak przy kawie w pracy emerytowany policjant zapytał : Słyszeliście wczoraj wypowiedź Brauna w telewizji? Oczywiście podobno był też Mikke gdzieś w programie i nie dało się słuchać. Tak twierdzi miłośnik Korwina. Czyli jak zwykle.
dlaczago mam laczyc? czy dlatego ze Carlin byl ateista to musial sie mylic we wszystkim?
Rzeczywiscie Korwina nie da sie sluchac
Pozostaje zatem niewiele mozliwosci
1. wystawic Telewizor na ulice. To bylby wielki cios, TV to fantastyczne narzedzie propagandy.
2. przestac kupowac rzeczy niepotrzeble.
3. budowac spolecznosc oddolnie, po sasiedzku.
polskie napisy , niestety automatycznie generowane
settings->subtitles->English (auto-generated)->auto-translated->Polish
Niech Pan już tak się martwi o PIS. Razem już stoi w pogotowiu by mu pomóc w trudnych momentach.
Walka z myszami (z kotem i ez kota)
Tak , najważniejsze jest nie obdarzać zaufaniem, czyli ostrożność, zupełnie jak wśród uczestników jezdni. Noga zawsze blisko hamulca. Szanse dotarcia do domu (do celu) daje tylko ograniczone zaufanie.
Mamy taką rodzinną anegdotę w związku z Kościerzyną, kiedyś przyjechaliśmy tam z racji wakacji, na peronie stoi zawiadowca i woła „Koscezyno wysedec”, tak nas rozśmieszył, że od tamtej pory (ze 20 lat mija) w sytuacji wysiadania z pojazdu, zawsze ktoś z rodziny zacytuje tego zawiadowcę i zawsze się szczerze śmiejemy – po prawdzie to nie wiemy już dlaczego, ale się śmiejemy.
Piekne jest to, ze milosnicy Korwina chowaja sie ze wstydu pod stół, gdy ich mentor jest w telewizorze. Moze kiedys zrozumieja co w trawie piszczy, jak sa robieni takze i oni w bambuko.
Tutaj zbudowalo sie oddolne spoleczenstwo. Nie ma tu Bosakow, Winnickich i calej reszty.
W roku 1905 „Kaszubi giną” — woła „Gazeta Gdańska”….polskość cofa się. W Kościerzynie niema już ani jednego radnego Polaka, a inteligencya nie dorosła twardym warunkom i opuściła ręce. Giną Kaszubi i ziemia ich dla Polski, a między nią a Bałtykiem wznosi się coraz silniej mur teutoński w który może bić będziemy, kiedy będzie za późno.
W roku 1909 „Zamierające kresy kaszubskie”… odczyt (pan dr. Majkowski z Kościerzyny) o zamarłych już i dalej zamierających pod narodowym względem najdalszych kresach naszych na Pomorzu, nad Lebą, w okolicach Słupska, Lemborka i Bytowa […] smutny obraz cmentarzyska kaszubskiego, na którem jeszcze przed laty 50 brzmiała mowa polska, którą pochłonęła niemczyzna do tego stopnia, że po niej śladu niema. Niemczyzna z nieubłaganą konsekwencyą i wytrwałością prze dalej na wschód, ruguje polskość, zagrażając pochłonięciem jej najpierw w pogranicznych powiatach pomorskich, aby powoli ją wypierać coraz dalej i dalej.
tragedia ludzi zyjacych zagranica jest lista wyborcza z diabelskim wyborem pomiedzu belkotliwym jakala , xero kurduplem i roznego rodzaju zboczkami.
Daleko to jest, a jest za skórą
Jeśli ktoś nie może wymówić tych „ch”, „sz”, „cz”, niech śpiewa Noch ist Polen nicht verloren…
https://www.youtube.com/watch?v=zxC9j27XVnk
Napisałem „załączy”, a nie „łączy”. I było to z przymrużeniem oka.
W bambuko robieni są zarówno Konfederaci jak i Pisowcy.
gazety siały defetyzm, albo w tamtych latach rzeczywiście tak było. Nie ginie mowa kaszubska, dzieci w podręcznikach od języka polskiego mają rysunek słów kaszubskich (nie pamiętam słów) : to je koło, to je pół …. to kasebsko muzyka – całą Polska to spiewa (chyba w trzeciej klasie)
ja juz tak proaktywnie, bo prawda mowiona nawet przez klamce jest zawsze prawda.
dodalbym jeszcze ze wszystkie ta zjawiska w starej demoktaturze znane sa od dawna. co istotniejsze znane sa skutki tych zjawisk. w mlodych demokraturach moznaby skozystac z tej wiedzy. dla przykladu w UK niezle rozpracowano Common Purpose https://www.cpexposed.com/ ktory w Polsce ma swoje odnogi. nie trzeba zaczynac od zera.
No tak. Trzeba jakos zyc w tej rzeczywistosci.
Wybieraja miedzy dżumą, a cholerą.
Może ktoś wie, dlaczego nie doszło do sojuszu PiS-u i Konfederacji?
Wiem, Konfederacja to zbieranina pajacyków tupiących pantofelkami w kuluarach sejmu. Ale mimo wszystko.
Fakt, że w tej chwili PiS jest i raczej będzie jedyną siłą, która chociaż po części może zrealizować pewne założenia szeroko rozumianej polityki prawicowej. A tworzony przez PiS rząd jest prawdopodobnie pierwszym polskim rządem po 89 roku mocniej oderwanym od dziedzictwa i smyczy postkomunistycznej. Nie zmienia to faktu, że unosi się nad nim zaduch lokalnej poprawności politycznej i uzależnienia od dziwnych linii granicznych.
W pewnym sensie PiS parafrazuje powiedzenie wysokiego SB-eka o księdzu Popiełuszce – możecie sobie go czcić, ale wara wam od dochodzenia prawdy.
Pewnie każdy widzi inne aspekty, ale weźmy pierwsze z brzegu MSZ. Czy zasilone zostało przez nową kadrę młodych adeptów sztuki dyplomatycznej? Czy stare cuchnące antypolskością indywidua zostały odpowiednio podsumowane i odstawione? Jakoś nie jestem pewny czy ktoś tego chce, czy ktoś nad tym pracuje.
Odnoszę wrażenie, że wielkie nadzieje na przełom pozostaną nadziejami i będziemy musieli znowu zadowolić się powierzchownymi spektaklami, patriotycznymi karuzelami i wspaniałym ZOO pełnym dziarskich, dobrze odżywionych i połyskujących zdrową sierścią farbowanych lisów.
to troche tak jak w sporcie. rozne kluby maja swoich kiboli ktorzy wierza w to co dzieje sie na boisku. gdzu tymczasem kluby maja tego samego wlasciciela. przy dobrej obserwacji przyszlosc pokaze kto jet wlascicielem tego cyrku. oczywiscie beda dramaty jak po meczu ale zadanie zostanie wykonane.
Tak, tak tak. Podobnie w branży reklamowej i przemyśle farmaceutycznym (cześć tzw. Big Pharma).
a masz inne wyjście ???
a może nie zdajemy sobie sprawy z tego, że właśnie mamy się cieszyć, że lektury opisujące zsyłki na tereny gdzie są te duże mrozy, głód i śmieć, opisujące obozy koncentracyjne, czy męczeństwo Polaków na Wołyniu, czy Powstańców Warszawy są na dzisiaj tylko lekturami, kto z nas ma jakiś wpływ na to, żeby ten horror nie powrócił ??
Jak ktoś gdzieś wajchę przestawi to co zrobisz ?
Jakoś trzeba żyć w tej rzeczywistości. A PiS jest jedyną siłą .
Zdolność do prawdziwej dyskusji oznacza zdolność do rzetelnej oceny, wskazania wad i zalet.
Do wyważania i analizy wariantów.
I nawet w tej zaciemnionej i zaszyfrowanej rzeczywistości nic z nas nie zdejmie obowiązku próby docierania do prawdy – przy odrobinie ambicji.
PIS tak jak inni jest tylko wehikulem politycznym. I tak jak wszystkie wehikuly wymaga poparcia wyborcow bo tak ta gra jest zaprojektowana (to podpisywanie kontraktu ze spoleczenstwem aby nadac temu procesowi legalnosci). rozwiazan jest wiele jedne lepsze ine gorsze wyobrazmy sobie ze wiekszosc w dzien wyborow zostalaby w domach i glosowaloby tylko powiedzmy 500000 ludzi.
jeszcze lepiej gdyby dzien przed wyborami milczaca wiekszosc opuscila Polske dzien przed i wrocoila dzien po wyborach
pod tą milczącą większością kryją się m.in.: obojętni, sfrustrowani, zrezygnowani, wściekli, krytycznie oceniający swoją wiedzę, aby dokonać rzetelnego głosowania, poddający się woli wyborców, ci, którzy postępują z nakazami swojej wiary itd. Zresztą, ja akurat nie jestem przekonany co taka frekwencja ma wyrażać. Może mniej głosujących, ale zorientowanych w realiach to lepsze rozwiązanie?
nie koniecznie to obojętni, sfrustrowani, zrezygnowani, wściekli, krytycznie oceniający swoją wiedzę. co robisz jak ktos cie systematycznie dyma? bawisz sie w to dymanie dalej czy olewasz? wierchuszk aby sie uwiarygodnic musi wykazac sie poparciem, tak ta fikcja funkcjonuje. W sytuacji gdy prawie wszyscy nie glosowali nie mozna wprowadzac glebokich zmian bo nie wiadomo jak to sie moze skonczyc. ludzie nie musza wychodzic na ulice , bo nie maja szans w silowce z robocopami (zomo przy nich wyglada zalosnie) bo robocopy sa do tego przygotowani. Jak ludzie zostana w domach to im nic nie zrobia przypomina mi sie to scena z filmu Ghandi gdy zamiast straju generalnego organizowano dzien modlow z tym samym skutkiem. wladza wybrana zawsze probuje robic to co chce robic a nie to co naobiecywala przed wyborami. gdyby ludzie zrozumieli ze ta konstrukcja w ktorej zyjemy jest fikcja tyn caly system rozlecialby sie w jeden dzien. tyle tylko ze tak sie nie stanie.
Motywem aktywności posła Brauna w sejmie może być chęć zdobycia dobrego miejsca w prawyborach na prezydenta, ale temat podniósł ważny. Podobno istnieje konsulat niemiecki we Wrocławiu. I podobno pracuje w nim kilkaset osób (bliżej 1000 niż 200 o ile pamiętam). Zadłużone państwo polskie nie może pozwolić sobie na otwarty konflikt z Niemcami, po pod byle pretekstem mogą uruchomić proces bankructwa Polski. Więc udaje, że Niemcy są nam przyjacielem. A przyjaciel sprawdza, jak daleko może się posunąć. I wygląda na to, że próba się powiodła, reakcji nie ma. A przecież jest jeszcze wiele innych miast na Ziemiach Odzyskanych, które Niemcy traktują jako Utracone. O ile pamiętam w apogeum kryzysu proponowano Grecji sprzedaż jakichś wysp, aby spłacić długi. A leopardy na stanie polskiej armii czekają podobno rozmontowane na remont (w Niemczech chyba).
Podobno w Izraelu politycy zbijają kapitał prześcigając się w publicznej licytacji, kto bardziej nienawidzi Polski i Polaków. Wygląda więc na to, że wyborcy to lubią. Można więc zaryzykować twierdzenie, że Izrael oraz jego mieszkańcy Polski – co najmniej – nie lubią. Co robią polscy politycy ze wszystkich chyba (poza konfederacją) partii? Każdy widzi. Doceniajmy więc tę resztkę zdrowego rozsądku, którą (we własnym partykularnym interesie) głoszą politycy Konfederacji. To nie będzie trwało wiecznie. Przecież poza Niemcami mamy też innych sąsiadów.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.