lis 152021
 

Jest mi trochę trudno oceniać poziom bazy hotelowej w Polsce, albowiem nie mam tego z czym porównać. Nie podróżuję bowiem. Wiem jednak, że choć w hotelu Król Kazimierz byliśmy dręczeni muzyką płynącą z elektrycznego fortepianu, to śniadania są tam naprawdę świetne. W strefie SPA jest może trochę za dużo dzieci, ale to mi akurat nie przeszkadza. Sąsiedztwo miasteczka, jednego z najpiękniejszych w Polsce jest atrakcją samą w sobie. Do tego małopolski przełom Wisły, zamek w Janowcu na drugim brzegu rzeki, prom i możliwość pływania latem motorówką po Wiśle, tworzą to, co nazywamy zwykle atmosferą. Tak wygląda Kazimierz i okolice, które lepiej ode mnie opisał tu Michał z Goleniowa.

Są w Polsce miejsca jednak, o których mało kto słyszał, niewiele osób zagląda, a okoliczności są jeszcze sympatyczniejsze. Pamiętacie Turzno? Na pewno pamiętacie. Było super, prawda. W Kliczkowie też było fajnie, mimo że urwałem od razu osłonę od prysznica, a standard pokoi pozostawiał wiele do życzenia. Baranów Sandomierski i Tłokinia nie wymagają rekomendacji, choć nie ma tam przecież strefy SPA i basenów. A są przecież inne jeszcze miejsca. Jak ktoś ma ochotę wybrać się na przykład do Chlewisk, zapadłej dziury koło Szydłowca, musi się przygotować na ceny naprawdę europejskie. Konferencji tam nie zrobimy, ale powiem Wam, że zgodnie z niestarą przecież polską tradycją, podają tam w listopadzie gęsinę. I nie jest to jakaś tam gęsina, to są gęsie żołądki. Coś niesamowitego. Obfitość dań obiadowych wydawanych w formie bufetu powala, a śniadania są najlepsze na świecie. Jak ktoś się, przepraszam za wyrażenie, przeżre, może się ratować trzema czy czterema nawet, gatunkami herbatek ziołowych. Pomiędzy pałacem gdzie są pokoje, a kompleksem stajni, gdzie znajduje się strefa SPA i restauracja, poprowadzony jest ogrzewany, szklany korytarz. Ma chyba ze 300 metrów. Można sobie spacerować w szlafroku po parku i podziwiać go, nie marznąc, także jesienią i zimą.

W Sulejowie za to jest trochę skromniej, ale hotel mieści się w klasztorze, pokoje nie są szczególnie duże, za to na korytarzach rozbrzmiewa od rana do wieczora chorał gregoriański i muzyka barokowa. Jest to bardzo dyskretne i w ogóle nie przeszkadza. Cały teren wygląda, jakby był scenografią do serialu Pan Samochodzik i templariusze, a najlepszy jest kościół pod wezwaniem św. Tomasza z Canterbury, o którym już pisaliśmy. Do tatara dają gotowane żółtko. Mi to smakuje, może nawet lepiej niż surowe. Do tego marynowane grzyby w całości, co jest lepsze niż takie grzyby poszatkowane na drobno. W restauracji jest browar produkujący cztery gatunki piwa, po którym nie boli wcale głowa, jak po tym świństwie ze sklepu. Tuż obok płynie Pilica, nad którą są szerokie, piaszczyste plaże. Niedaleko, w lesie zaczyna się Zalew Sulejowski, trwają tam teraz jakieś prace budowlane, prawdopodobnie powstanie nowy teren rekreacyjny, który uczyni z tego miejsca prawdziwy kurort.

W Nałęczowie za to nie mają dla nas dobrego miejsca na konferencje, albowiem nie ma tam odpowiednio dużej sali, choć jest sporo hoteli z basenami. Jeśli miałbym polecić kuchnię, to mówię wprost, że najlepsza i do tego tania jest w hotelu Przepióreczka. Trzy osoby dorosłe najedzą się tam do rozpuku za jedyne 100 zł.

Teraz Wam powiem na czym polega istota propagandowej i polityczne patologii. Otóż ona polega na tym, żeby wmówić Wam, że to wszystko co opisałem wyżej, to nic nie warty szajs. Każdy zaś, kto się do takich prostackich niby-jakości przywiązuje nie jest człowiekiem godnym szacunku. Jest śmieciem po prostu, bo nie rozumie, że liczą się tylko prawdziwe wartości. Co to znaczy? W praktyce jest to bardzo proste do wskazania. Chodzi o to, by opisane wyżej atrakcje reglamentować i stygmatyzować. Mają być one przeznaczone wyłącznie dla tych, którzy głoszą pogardę dla nich i wskazują innym wyższe cele w życiu. Realizacja tych wyższych celów polega na tym, by przebierać się w śmieszne łachy, imitujące mundur lub inne jakieś malownicze odzienie i naśladować głosem i mimiką kogoś kim się w istocie nie jest. To nie wszystko jednak. Propagandowa patologia polega także na tym, by za pomocą ludzi nie potrafiących utrzymać rodziny, albo po prostu rozwodników promować życie rodzinne. Tylko bowiem spatologizowani do cna ludzie potrafią tak pięknie mówić o wartościach, że człowiek ma ochotę płakać, albo popaść w głębokie zamyślenie. Nie idą oni rzecz jasna drogą, którą wskazują innym, bo uważają, że to jest wybór przeznaczony dla frajerów, ale z zapałem o tym opowiadają. Im bardziej się starają, tym więcej niczego nie rozumiejących, młodych ludzi gromadzi się wokół nich, tym są cenniejszym łupem dla ludzi kreujących koniunktury wokół tak zwanych prawdziwych wartości. Te zaś są osiągalne w trudzie i znoju, a także obowiązkowo wśród wyrzeczeń. Spatologizowana propaganda polega także na tym, żeby mówiąc o wolności zgromadzeń, bronić ludzi, którzy przemawiają trzymając milicyjną pałkę w ręku. Mają bowiem do tego pełne prawo, mogą wyrażać swoje poglądy. Patologiczna propaganda polega na tym także, że kwestię tak ważną, jak obrona życia nienarodzonych traktuje się całkowicie instrumentalnie. Występując w obronie ludzi domagających się aborcji w tych momentach kiedy jest to politycznie wygodne. Patologia propagandowa polega też na notorycznym, czynionym w złej woli mieszaniu porządków. Podnoszeniu kwestii nieistotnych, jako bardzo ważnych i lekceważeniu spraw poważnych, domagających się natychmiastowego komentarza i jasnej deklaracji.

Tak jest na przykład obecną sytuacją na granicy białoruskiej. Ludzie, którzy nie zostali dopuszczeni do strefy stanu wyjątkowego piszą od rana, że polscy żołnierze piją wódkę w czasie służby.

Patologiczna komunikacja i propaganda polityczne chce wmówić ludziom, że ich miejsce jest na ulicy, na deszczu, z transparentami, na których wypisane są kretyńskie hasła, podsunięte całkowicie bez zrozumienia ich treści. Chce także wmówić im, że Polska to przymusowa integracja z ludźmi szermującymi rzekomo politycznymi hasłami, służącymi w istocie do całkowitej dezintegracji dużych grup. Z szurami po prostu.

Czym w takim razie jest Polska dziś i czego bronią polscy żołnierze? Napisałem to na początku. Polska to pałace w Tłokini, w Turznie i Baranowie Sandomierskim. Polska to gęsie żołądki podawane w Chlewiskach i piwo z browaru w Sulejowie. Polska to cała nałęczowska kotlinka z jej hotelami i ośrodkami odnowy biologicznej. I tego właśnie bronią polscy żołnierze. Nie jakichś wydumanych wartości. To najbardziej przeszkadza wrogom Polski i jej samozwańczym reformatorom, którzy chcą powrotu do wczesnych lat siedemdziesiątych, gdzie królował fundusz wczasów pracowniczych, a nędzne, udające luksus hotele, takie jak Izabela w Puławach, przeznaczone były dla partyjnych i wojskowych gangsterów. To wszystko, co opisałem na początku, należy się nam wszystkim. A jakby tego było mało możemy jeszcze w tym przebierać. Jak się komuś nie podoba pod Toruniem, może pojechać do Szydłowca. Jak mu się tam wyda za drogo, wyjedzie sobie do Sulejowa. I nic komu do tego.

Ja zaś dalej będę organizował konferencje dla wtajemniczonych w tych wszystkich miejscach, albowiem wiem, że to jedynie ma sens. I będę się jeszcze modlił za wszystkich żołnierzy strzegących naszej granicy.

  16 komentarzy do “Jeszcze Polska nie zginęła czyli istota patologicznej propagandy”

  1. czyli bronimy naszego, przez nas wypracowanego poziomu życia, naszego spokojnego dnia codziennego, gdzie dzieci są w szkole a my w pracy i gdzie każdy dzień jest zwyczajny, podobny jeden do drugiego, gdzie te dni są przeplatane Świętami Bożego Narodzenia, Świętem Wielkanocnym, Marszem Niepodległości, longweekendem majowym,  które to wraz z  wakacjami można spędzić w zakątkach powyżej opisanych.

    i oby się to nie zmieniało

  2. To co Pan napisał jest oczywistą oczywistością, a olśniewa. Ostatnio lansują pracę zdalną. Piszą wprost, że nowoczesny człowiek powinien być Nomadem. Bierzesz komputer i podróżujesz po całym świecie. Same atrakcje, wykonujesz pracę na odległość, a resztę czasu poświęcasz dla siebie. „Do 2035 roku będzie nas miliard”, piszą z dumą. O konsekwencjach nikt nie pisze, bo po co płoszyć jelenie… Dla tych mniej rozgarniętych stanie w deszczu z transparentem.

  3. Tak, same atrakcje są na tym świecie…niech je cholera weźmie

  4. Tak właśnie, oby się nie zmieniło

  5. A tu lista heretyków: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bcio%C5%82y_pacyfistyczne

    Zastanowiam się jak bardzo katolicy dają się zwodzić pacyfizmem i fałszywie pojmowanym Bożym Miłosierdziem?

  6. Dzień dobry. Oczywiście ma Pan rację. Tylko tak mało ludzi to rozumie. Jest Pan, Panie Gabrielu, jak irlandzki mnich, jeden z tych, co to przechowali znajomość prawdziwej, czystej łaciny, kiedy w tak zwanej Europie nie wiedziano już, jak ona brzmi. Zgadzam się z Panem całkowicie, a ponadto dodam, że Polska to także  Wólczanka, Vistula, Nord-Shoes (ale nazwa, nie?). Także ś.p. Bielskie Wełny. Może to nie słuckie pasy, szkła z Wołkowyska także nie ma, ale jest z Krosna (do niedawna było…). To także pięknie wydawane przez Pana książki. Polskość dla mnie to pielęgnowanie właściwego Polakom sposobu myślenia o Polsce, o wolności, o państwie, o rodzinie, o relacjach w tej rodzinie i państwie, ale także o sensie życia człowieka na tym łez padole. To właściwe korzystanie z Darów Bożych, okazywanie szacunku dla bliźnich i dla tradycji, przez język, obyczaj, ubiór… Czy coś pominąłem?

  7. To jest wynik koniunkturalizmu duchowego i lenistwa

  8. Pochodzę z gminy Baranów Sandomierski i tym bardziej dziękuję za ten wpis.

  9. Św. Jan Paweł II w bardzo przystępny sposób to wszystko wykładał. Ale tak wiele osób wyciera sobie  Nim buzie, że wszystko to się rozmywa… a ile miejsc wypromował i pokazał ich piękno.

  10. Bardzo dobry tekst. Powiedziałbym, działa jak wlew dla alkoholika. Otrzeźwienie i powrót do normalności. W piekle dręczą „wartościami”.

  11. a jakby tak tych pacyfistycznych misjonarzy wysłać do muzułmańskich wiosek i miast, to czy ci misjonarze przeżyli by to czołowe zderzenie … ciekawe kto by kogo nawrócił …

  12. Nawet w Pipidówce nie uciekniemy od smrodku, który rozchodzi się z uzdrowiska Warszawka.

  13. Wypadałoby zapytać śp. profesora Romualda Hubego, kto był od wieków mistrzem mącenia w głowach Polaków, od głów koronowanych  poczynając a na zwykłych szaraczkach kończąc.

  14. Jestem za.    Trafiłam na ciekawą wypowiedź. Pytanie kto przeprosi: https://tv-trwam.pl/local-vods/vod.84662 – jest wyrok w sprawie głośnych fałszywych oskarżeń.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.