kw. 102018
 

Kłopot z pisarzami jest taki, że oni – w pewnym momencie swojego życia – dowiadują się, że bez wspomnień, pamiętników, a także dobrego wzoru z przeszłości nie dadzą rady się utrzymać. Jeśli moment taki przychodzi dla pisarza zbyt wcześnie staje się dla niego momentem klęski, choć wszystko na początku wygląda inaczej, a świat dookoła pięknieje. Pisarz bowiem, który dowiedział, się, że potrzebny mu jest wzór, od razu sięga po taką postać, która zrobiła niekwestionowany sukces, wplatając weń dodatkowo cały wiecheć kontrowersji. Postępowanie takie demaskuje deficyty autora, a na dłuższą metę czyni go niewiarygodnym w oczach czytelników, a pewnie także i sponsorów. Z tymi jednak jest łatwiej, bo łatwiej jest dzielić kasę na ludzi podobnych do kogoś znanego niż na twórców oryginalnych, co do których wątpliwości może mieć nawet księgowa. Pracowałem kiedyś w pewnym wydawnictwie, które ściągnęło z rynku jakąś książkę Coelho i miało zamiar ją sprzedawać. Prezes tego wydawnictwa był przekonany, że ten cały Coelho to realizm magiczny. Jak głupi próbowałem mu tłumaczyć, że nie, że to jest coś innego, nie mającego z magicznym realizmem ani jednego stycznego punktu, ale otaczający mnie ludzie skierowali na mnie swoje czarne, niewidzące oczy i zamilkłem. Było to w czasach kiedy jeszcze przejmowałem się takimi rzeczami jak realizm magiczny.

Ponieważ głównymi sponsorami literatury w Polsce są Niemcy, oni też moderują kariery autorów. Najliczniej reprezentowana jest u nas grupa naśladowców prozy Guntera Grassa. Ja już o Grassie pisałem nie raz, to był bardzo pretensjonalny, można nawet powiedzieć źle wychowany autor, posługujący się w zasadzie samymi kalkami, wyciągniętymi, jak sądzę, z jakichś jarmarcznych, niemieckich opowieści. Powieść zatytułowaną „Blaszany bębenek” przeczytałem raz tylko i byłem potem wykończony. Obejrzałem też film, który wstrząsnął mną co prawda, ale oglądać go po raz drugi już nie miałem zamiaru. Mnie generalnie dziwi to coś, co zwykle oglądamy w niemieckich filmach i czytamy w niemieckich książkach, ta cała świńska psychologia, której nie ma na przykład w książkach brytyjskich, pełnych perfidii i zimnego przymusu. Jak to jest możliwe, że Grass, mając dostęp do całych olbrzymich obszarów niemieckiego malarstwa z XIX wieku, nie zajął się opisaniem scen widocznych na tych obrazach. Scen miłosnych, bitewnych, scen z życia codziennego, ale wymyślił to plucie na dłoń i rozpuszczanie oranżadki w proszku śliną, a także inne, podobne historie. Nie mogę się nadziwić.

Wczoraj Jola zacytowała tu fragmenty prozy jakiegoś mistrza z Zielonej Góry, o którym wcześniej wspominał boson i ja tam odnalazłem dokładnie to samo co u Grassa. Ten sam beznadziejny, fizjologiczny smród, tę samą dziwaczność. Pewnie ktoś mądrzejszy ode mnie, idąc tropem, który wskazałem rzekłby, że nie ma się czemu dziwić, to jest literacki ekspresjonizm przecież, coś co wyrasta z niemieckiego ducha. O co więc mi chodzi? Już tłumaczę. Grass to grafoman, ale ktoś postanowił dawno temu, że zrobi na nim pieniądze. I zrobił. Teraz podobne chwyty znajdują zastosowanie u nas. Do grupy karłowatych dzieci Grassa, zaliczam Twardocha, a także tego durnia, który napisał cytowane przez Jolę opowiadanie, gdzie występują radzieccy żołnierze, wpychający kobiecie kaktus w usta.

W zasadzie już dawno powinien pojawić się na rynku ktoś, kto naukowo i metodycznie zająłby się badaniem obsesji literatów oraz klasyfikacją stosowanych przez nich chwytów nawiązujących do różnych form seksu. We Francji na pewno ktoś taki by się pojawił, na pewno zrobiłby sukces, a żgnięci przezeń pisarze wysyłaliby mu sekundantów. Jeśli rzecz działaby się w XIX wieku rzecz jasna. Dziś nic takiego miejsca mieć nie może, albowiem każdy pisarz ma za plecami wynajętą przez Niemca polonistkę, która pisze o jego dziełach pracę doktorską, zanim on zdąży te dzieła ukończyć. I jeszcze lata po gazetach, gdzie opowiada, jak znakomitym autorem jest człowiek, któremu poświęca swoją pracę naukową. Tymczasem prawda jest taka, że nie ma tego durnia z kim porównać. Poza Grassem oczywiście, ale taki był efekt zamierzony, dla nikogo poza polonistką nie jest to zaskoczeniem, więc w ogóle nikt nie może zrozumieć o co chodzi. Tak jak nikt nie może pojąć ekscytacji związanej z rzekomym czy też autentycznym plagiatem jakiego dokonał Twardoch. Jakie to ma znaczenie? Dokonał czy nie dokonał…To jest wynalazek Grassopodobny i on ma w założeniu dokonywać plagiatów czego tylko się da, żeby wszystkie kretynki z polonistyki wiedziały, że to wybitny pisarz, bo z czymś im się przecież kojarzy.

Teraz dygresja – prawdziwy autor szuka wzorów, które nikomu z niczym się nie kojarzą.

Ludzie, których postawy i zachowania staram się tutaj opisywać próbują grać w grę o nazwie deprawacja. To znaczy chcą wykopać taki szeroki rów pomiędzy harmonogramem studiów a swoją postawą i twórczością, by powpadało weń jak najwięcej biuściastych dziewcząt z aspiracjami lub chłopców – jeśli mamy do czynienia z wykładowcą gejem. To jest droga, która prowadzi ich wprost na rauty, gdzie króluje pisarz Rudnicki, stary pretensjonalny dziad, epatujący stare baby opowieściami o swoich młodzieńczych przygodach. – Odwal się – powie ktoś – każdemu wolno kochać. Czego chcesz od człowieka? Już mówię – najbardziej przeszkadza mi w nich wszystkich starość. Drażni mnie to, że są dziadami. A jeśli nie są dziadami, to swoboda obyczajowa ich literatury jest fikcyjna i śmieszna, jak w przypadku Twardocha. Powtórzę jeszcze raz – drażni mnie to dziadostwo, to starcze epatowanie wzwodem po viagrze. Czy teraz już wszyscy zrozumieli? Mam nadzieję.

Nie zawsze tak było. Mam tu przed sobą wspomnienia Jadwigi Mrozowskiej-Toeplitz, o której kiedyś pisaliśmy. Ona nas epatuje przygodami całkiem młodzieńczymi, a przez to posiadającymi walor autentyczności i jakość, o jakiejś się Rudnickiemu i Twardochowi nie śniło. Tam nie ma mowy o fałszach, ściemach czy naciąganiu. Jak panią Jadwigę mąż podejrzewał o zdradę, to jej tak przywalił w buzię, a potem jeszcze z buta w brzuch, że ledwo to przeżyła. I nie miało to miejsca w brutalnym świecie współczesnym, ale wprost we Lwowie belle epoque. A było za co przywalić, powiem Wam. Nawet ona jednak nie ustrzegła się pretensjonalności, a wszystko przez pieniądze i chęć zdobycia sławy. To właśnie jej wspomnienia przekonały mnie, jak działa ów mechanizm taniej, starczej deprawacji, albo deprawacji idiotycznej – patrz Twardoch. Jadwiga Mrozowska była aktorką i bardzo chciała zrobić karierę. Grała w repertuarze romantycznym, między innymi Orcia w Nie-boskiej komedii. Miała dziesiątki adoratorów i ten głupi mąż powinien się najpierw dwa razy zastanowić zanim cokolwiek jej zaproponował. No, ale….Po repertuarze romantycznym przyszła pora na tak zwane sztuki z życia. To jest skaranie boskie, taka tematyka. Zagrała na przykład panna Jadwiga w sztuce zatytułowanej „Sąsiadka”. To jest rzecz o umierających z głodu studentach, którzy mieszkają po sąsiedzku z dziewką przedajną. Ona uprawia swoje rzemiosło za przepierzeniem, a oni wszystko słyszą i jeszcze podglądają. Nie mają jednak grosiwa, żeby zrealizować swoje wobec niej zamiary. Ledwo starcza im na chleb. No i ona dnia pewnego uwiedziona ich determinacją wkracza do tego pokoiku, bez koszuli właściwie i zżera im jak jakieś monstrum wszystek chleb, a oni umierają z głodu. Bo nie mają sił na spełnienie swoich obsesji. Chodzi o to, że libido niszczy wszystko i potem człowiek umiera, a następnie idzie do piekła. Ja nie wiem czy kto kiedykolwiek widział we Lwowie jakichś głodujących studentów. Może za cesarza Józefa II, ale później chyba już nie. No, ale taka sztuka została napisana, odegrana i do tego jeszcze sklasyfikowana jako „życiowa”. Popatrzcie jaką to ma długą tradycję….od jak dawna się ciągnie i jak uporczywie jest przywoływane w każdym kolejnym pokoleniu. I zawsze znajdzie się jakiś bałwan, który będzie „mierzył się z tematem”. Mam także całkowitą pewność, że każdy taki wyczynowiec, to absolutny i skończony grafoman. Mam tu przed sobą rzecz, która w latach gdy powstała uchodziła za bliską doskonałości, a do tego bardzo trafnie oddającą stan emocji ludzi przeżywających różne rozterki. Napisał ją niejaki Wacław Żmudzki, rodem z Biłgoraja o ile mnie pamięć nie myli, a rzecz ma tytuł wstrząsający – Z pamiętnika psychopaty. Niech Was jednak nie zwiedzie tytuł. To są nudy tak straszne, że nie można tego porównać nawet ze sztuką „Sąsiadka”. Mój tatko mawiał o takich produkcjach, że ciągną się jak sierp z du…y. Jak przeczytam do końca to Wam opowiem. Na dziś to tyle.

Wczoraj wieczorem uruchomiliśmy nasz nowy portal https://prawygornyrog.pl/

Niebawem kupię kamerę i zaczniemy nową zabawę. Dziś zaś Michał idzie nagrywać ostatnią miesięcznicę i wrzuci tam nagrania z tego wydarzenia.

  49 komentarzy do “Karłowate dzieci Guntera Grassa”

  1. Nie wiem jak się zakończyła sztuka teatralna „Sąsiadka” , ale w ramach realizacji sprawiedliwości (to byłby  '”chyba” jedyny logiczny happy – end w takiej sytuacji) ,  ci w końcu głodni studenci, powinni wymierzyć sprawiedliwość i pobrać od sąsiadki świadczenie usługi w naturze , jako płatność za ten zjedzony przez nią chleb.

    Chyba żeby autor sztuki zaproponował takie rozwiązanie, że w trakcie zjadania chleba przez „Sąsiadkę” przychodzi do jednego ze studentów pocztylion z wiadomością o spadku po  wujku z Hameryki i wszystko się kończy …wesołym oberkiem.

  2. Straszny, nie do zniesienia ten Twardoch.
    Coś z tym trzeba zrobić! Upaństwowienie Wydawnictwa Literackiego i ONET’u powinno sprawę załatwić.

  3. Patrzac na moja dzis juz 101 letnia Babcie zawsze myslalem patrzac na nia z podziwem, ze trzeba umiec zestarzec sie z godnoscia. Na razie staram sie pilnowac…

  4. pięknie 🙂

  5. Weźmy na ten przykład takie wydarzenie kulturalne w postaci Oktoberfest (oficjalnie święto piwa) gdzie poprzebierani w „stroje ludowe” starzy satyrzy i stare satyrki zachowują się jak świnie w chlewie. Będące w zasadzie poligramotną okazją do dania sobie upustu. Albo karawan rozpusty zwanym karnawałem w Rio… Jak się nam te „święta” w mediach co roku reklamuje… Że niby chodzi o jakiś profesjonalizm, talent, warsztat, ciężką pracę i docenienie ludzi którzy uczą samby i robią wyśmienite piwo… A chodzi w zasadzie o przyprawienie wąsów tej części ciała, której  Terlecki twarz przyprawia… Śmieszne by to wszystko było gdyby nie diabelska skuteczność liczona w setkach tysięcy lokalsów i turystów, którzy skorzy są odjąć sobie od ust by móc wytaplać się w tych kulturach ze sztukami chociaż raz do roku… Jakby nie mogli pójść po prostu potańczyć a potem wypić sobie butelkę lub dwie dobrego piwa.

  6. Jak to leciało „Dupa, czyli seksualność, jest integralną sferą życia. Niesamowicie ważną. To nie są głupie szczegóły. To są fundamenty

  7. @ Coryllus

    Taką informację otrzymałam na temat Grassa, którym nas tu w 3mieście męczono długo:

    „ale ktoś postanowił dawno temu, że zrobi na nim pieniądze. I zrobił. „

     

    Otóż grafoman, tak, i do tego alkoholik, ale niezwykle sprytny. Wszystkie jego książki wyszły w prywatnym wydawnictwie Steidl- Verlag, kierowanym przez Gerharda Steidla. Jednak jest tajemnicą poliszynela, że właścicielem tego wydawnictwa był sam Grass. W ten sposób nie dał on nikomu na swoich książkach zarobic.Sam zgarniał całą pulę. I ze sprzedaży i z praw przekładowych czy filmowych. Taki spryciarz. 

     

  8. Codzienność w bawarskim barze piwnym (w Oktoberfest też) wyglądała w ten sposób, że ten bar nigdy nie przestawał być pisuarem: pod stołami była rynna do której załatwiano polną potrzebę. I co więcej można dodać.

  9. To co piszesz to wprost obrzydliwość, mężczyźni nie muszą w trakcie Oktoberfest odrywać się od kufla z piwem, bo pod stołem jest rynna ? no to są URYNALIA i tyle.

    Jak się cieszę że nie ciągnęło mnie do tych prymitywnych i rubasznych zachowań.

  10. O tym nawet nie miałem pojęcia. Co za upodlenie.

    Nebraska trafnie to nazwała. Urynalia (dla obszczymurów)

  11. Mało tego, to ten zapity grafoman „załatwił sobie” w 1999 roku nagrodę Noble. Niepojęte!!!

  12. W „firmowych” dużych namiotach nie ma rynien, pełna kultura.

    Urynalia są w mniejszych namiotach dookoła.

  13. Życzę powodzenia. Mam nadzieję że nie będzie tekstów w stylu trzeba kończyć bo czas się skoczył na audycję. Sorry tutaj jest internet nie ma czasu i przestrzeni.

  14.  

     
    I tutaj znakomicie wpisuje się niedawno zasłyszana duńska sentencja:
    Prusaków rajcuje jeno g.wno i krew.
    Przytaknąłem, zachwycony lapidarnościa ujęcia zagadnienia 🙂

  15. Kilka lat temu, podczas krótkiego pobytu w Warszawie, wstąpiłam do małej księgarni na ul. Puławskiej i zakupiłam z dziesięć książek o bardzo różnej tematyce. Księgarz widząc, że jak kupiłam dziesięć książek, to mogę też kupić jedenastą, zaczął zachwalać mi twórczość nowej białoruskiej laureatki nagrody Nobla.  Ja mu odparłam, że nagroda Nobla nie jest dla mnie żadną rekomendacją do zakupu książek. Po wyjściu z księgarni zrobiło mi się jednak trochę głupio, w końcu nic o tej autorce nie wiedziałam, może potraktowałam ją niesprawiedliwie. Kilka miesięcy później, usłyszałam jednak o wywiadzie udzielonym przez tę panią, w którym kreuje się ona na znawczynię polskiego antysemityzmu. I miała wtedy spóźnioną satysfakcje, że się jednak właściwie w księgarni zachowałam.

  16. Ale powiedz co to zmienia? Jest subtelniej? No nie.

  17. Jeśli chodzi o Grassa to sugeruje się że jest Kaszubem ale od kiedy rodowity Kaszub nazywa się tak jakoś inaczej. Rzeczywiście trochę to dziwne.

  18. Z Tuskiem jest podobnie. Wygląda na to że mają podobnego sponsora.

  19. wracam do tego idiotyzmu

    niebraska, nie powtazaj spieprzaj dziadu prosze..

    https://www.planetoscope.com/biodiversite/126-disparition-d-especes-dans-le-monde.html

  20. Tylko pozazdroscic…

    … tak,  zestarzec sie z godnoscia to jest  sztuka… przez duze S…  moi dziadkowie tez zestarzeli sie z godnoscia… i z godnoscia umarli w przytomnosci umyslu… to bylo dla nas – calej rodziny – wielkie szczescie…

    … tez bym tak chciala dokonac swojego zywota… i tez sie staram.

  21. Niesamowite…

    … jaki tam musi byc sztynk  !!!    Ciekawe czy  Lewandowski z zona o tym wiedzieli… ze tak sie afiszowali na tym  sFieNcie  obszczymurow  w Bawarii  !!!

    Obrzydliwe…  brrrrr……

  22. >Nie zawsze tak było…

    Szwindel był zawsze. Humbug wynaleziono w Ameryce.

  23. Rzecz jest skandaliczna:

    facet nie dość, że jest obsesjonatem wyrafinowanego seksu i alkoholikiem (oraz byłym esesmanem), to okazał się na tyle cwany, że sprzedał swe, tłumaczone na kilkadziesiąt języków, wypociny w łącznym nakładzie kilku milionów egzemplarzy.

    No, skandal po prostu.

    Ale – dla tych skażonych niesłuszną prozą Grassa – jest nadzieja na ekspiację. Mogą wszak zwrócić się ku wykwintnym esejom Osiejuka.

  24. czyli  „…ludzie to lubią , ludzie to kupią, byle na chama, byle głośno, byle głupio…” takie wyśpiewane zasady humbugu.

  25. Niesłuszne książki w milionach egzemplarzy? Jakie ty masz wyobrażenie o niesłuszności synu?

  26. to miało być w poście PGR nie tutaj

  27. . Humbug wynaleziono w Ameryce.

    Ameryke wynalezioo w Europie

  28. wiem, dziekuje

    jak Polska?

  29. To są fakty. Obrzydliwe są fakty, opis był chyba powściągliwy ale można nie popisywać

  30. nizbraska jest cieta na mnie ale jak odwroci peryskop, kto wie

  31. Kontynuując wątek o wyższej kulturze, toalety w Wersalu pojawiły się po ucieczce z Wawelu przyszłego króla Francji. Te potrzeby wcześniej załatwiali w kominkach. Podobnie wanna (zamiast perfum).

  32. jak narazie wszedzie strajki we Francji i to potezne

    chodza sluchy ze to taka kultura

  33. Zdecydowanie lepiej niz Francja…

    … idealu nie ma…  ale jestem wsrod swoich – mama, siostra, przyjaciel,  troche znajomych w poblizu… teraz praca w ogrodku, ktora bardzo lubie…

    … dziekuje,  jest dobrze, a moze nawet bedzie lepiej.

    A Pan nie w Polsce ?

  34. jeszcze nie prosze Pani, wszystko prawie nagrane by zaatakowac

  35. Fakt…

    … do strajkowania, protestowania, manifestowania, demonstrowania, itp. – to ta cholota jest pierwsza  !!!

  36. No to zycze Panu z calego serca udanego „ataku”… i trzymam kciuki za szczesliwy powrot do Ojczyzny.

  37. karmazynwy przyplyw, po prostu sa przyzwyczajeni do dotacji

  38. Dokladnie…

    … socjalistyczne pasozyty  !!!

  39. nieopatrznie wpadlas na pasozytnizm

    inna sciezka socjalizmu

  40. Twoje serce jest zapamietane.. Gracja

  41. Café del Mar (Rastafari Lounge)
    nie ja to wymyslilem

  42.  

    Kurjer Świąteczny, 27 lipca 1890:

    Rzecz wiadoma, że „Reklama“,

    (Tak się owa pani zwie)

    Jest to sobie taka dama,

    Którą każdy posiąść chce.

    Rodem ona z Ameryki,

    Humbug jej rodzony brat,

    A kto posiadł jej tajniki.

    Przed tym jest otwarty świat.

    Więc ojcowie, córki, mamy.

    Nawet małoletni wnuk,

    Wszyscy pragną tej reklamy,

    Bo im daje zysków huk.

    Ot, doktorek prosto z igły,

    Wczoraj dyplom dano mu,

    Za cel marzeń niedościgły,

    Wziął by mieć pacjentów stu.

    Więc pożyczył coś od żyda,

    Wziął karetę na pół dnia,

    Niechże się pospólstwu wyda,

    Że już moc pacjentów ma.

    Tu znów bankrut końca blizki,

    Arcyświetny sprawia bal,

    Niech świat myśli że są zyski,

    Że wydatków mu nie żal.

    Szampan serca rozwesela,

    Goście w skoczny spieszą tan!

    A w głowinie wierzyciela,

    Myśl powstaje:—oto pan..!

    Ten znów goły, niby turek,

    (Chociaż bieda nie jest srom)

    By reklamę mieć dla córek,

    Wystawny prowadzi dom.

    Szyk ogromny i parada,

    Salon i pokoi sześć!

    Częsta gości defilada…

    By się w oczach ludzi wznieść.

    Nie wymarli jeszcze gapie,

    Żyje do ożenku chęć,

    Nuż się jaki na blichtr złapie,

    A złapany będzie zięć.

    A tam później, bierz go licho!

    Byle pozbyć z głowy kram,

    Jeśli zechce jaśnieć z pychą.

    Niech się reklamuje sam.

    Ach! Reklama, ta Reklama.

    Humbug jej rodzony brat,

    Jest to sobie taka dama,

    Której cały pragnie świat.

    Więc mózg sili na sposoby,

    I konceptów wiąże sieć,

    Byle kolo swej osoby.

    Jak największy rozgłos mieć

    Tak to jak na „Nowiniarskiej“

    Gdzie z tandetą starą kram,

    Woła, krzyczy Icek dziarski:

    — Państwo! fajn nowoszczów mam!

  43. a jak sie rozmyslimy to bedzie przez kreskowane!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.