Okazało się, że przedsiębiorstwo o nazwie „Gildia komiksu” zapowiedziało na swoich stronach ukazanie się naszego albumu „Święte królestwo”. Nie konsultując wcześniej ze mną warunków dystrybucji rzecz jasna i nie pytając czy ja w ogóle chcę sprzedawać u nich swój komiks. Zadzwonili do mnie dopiero wtedy kiedy komiks już był na rynku, a ja jak wiecie grzecznie im odmówiłem.
Trudno doprawdy o większą bezczelność i pewność siebie. Zachowanie to w dodatku interpretowane jest przez czytelników bardzo pozytywnie. Na targach w Krakowie podszedł do mnie pewien pan i powiedział, że źle bardzo zrobiłem odmawiając Gildii, bo dzięki takim jak oni istnieje rynek. Próbowałem mu wytłumaczyć, że jest dokładnie na odwrót, dzięki takim jak Gildia rynek nie istnieje, wydawcy są okradani, autorzy nie mają na chleb, a pasie się i tuczy jedynie pośrednik. Poziom książek i komiksów zaniża się i sięga dna, polscy autorzy nie mają szans na nic, bo lepiej jest sprowadzić prace rysowników zagranicznych, w których już ktoś zainwestował i ich wypromował niż dawać szansę naszym. Pan niestety nie zrozumiał i na odchodnym powiedział mi, że lepiej byłoby gdybyśmy wydali angielski komiks na papierze gazetowym w wersji czarno-białej. Byłoby wtedy taniej.
Nie wiem skąd bierze się przekonanie, że syf i fotomontaż robiony za dwa złote z półrocznym terminem płatności jest gwarancją sukcesu, ale mniemam, że z czytania prawicowych tygodników. W jednym z nich bowiem, a konkretnie w „W sieci”, zaczęto na nowo drukować felietony św. pamięci Macieja Rybińskiego. Cel jest, jak sądzę taki, by podnieść sprzedaż za pomocą jakości. Ja nie przeczytałem nigdy ani jednego felietonu Rybińskiego, a jeśli przypadkiem tak zrobiłem, to bez świadomości, że czytam Rybińskiego. Promowanie się za pomocą nieboszczyka, to jest całkiem nowy sposób zdobycia sławy, takich numerów nie robił jeszcze nikt. Doraźna forma publicystyczna przerobiona została na egipski sarkofag z Muzeum Pergamońskiego, do – jak to się mawia na wsi – podziwienia. Rozumiem, że siła sprzedażowa wszystkich dotychczasowych laureatów nagrody im. Rybińskiego, słynnej złotej ryby, gipsowego śmiecia powleczonego najtańszą złotą farbą, jest mniejsza niż siła nieboszczyka. I przez tę proporcję sił, a raczej dysproporcję sprzedaż spada tak mocno, że trzeba Rybińskiego z trumny wyciągać i ludziom po kawałku żenić. To jest jeszcze lepsze niż komiks na gazetowym papierze w języku angielskim i dwóch kolorach.
Nasz komiks jak wiecie kosztuje 60 złotych, dołączona jest doń płyta z muzyką, jest to longplay prawie 40 minutowy. Przeważnie nikt nie narzeka na tę cenę, bo produkt robi duże i dobre wrażenie. Jest to album luksusowy, oryginalny, wielowarstwowy i głęboki. Służy do zabawy intelektualnej i kreacji towarzyskich, bo jest naprawdę o czym pogadać po jego przeczytaniu. Obok naszego komiksu leżał przez cały czas komiks o pułkowniku Maczku. On także jest dziełem Tomka, ale rysowany był innym sposobem. To znaczy koncepcja powstała poza rysownikiem i została mu w dużym stopniu narzucona. Do tego jeszcze ludzie nie mający pojęcia o rysowaniu ingerowali w szczegóły. Okazało się ponadto, że ci sami ludzie, nie dość, że nic nie wiedzą o rysowaniu to ich wiedza o sprzedaży jest po prostu krępująca. W tak zwanym środowisku krąży mem, kolportowany przez nie wiadomo kogo, że komiks o Maczku jest tak drogi, bo honorarium autora rysunków było wysokie. No żesz….honorarium autora było wysokie…Ciekawe jakie jest tam honorarium księgowej. Bo wyobraźcie sobie taką sytuację: zamawiam 100 egzemplarzy Maczka do sprzedaży. To bardzo dużo. Chcę to sprzedać w miesiąc, nie znam ceny detalicznej i nie wiem nic o rabacie, ale od wiosny krzyczę głośno, że zamawiam setkę, potem chcę zamówić dwie setki, a moja pewność co do tej decyzji rośnie kiedy okazuje się, że dostanę 60 procent rabatu. To duży rabat i właściwie nie ma takich rabatów. No, ale kiedy przychodzi do ustalania ceny i liczenia tego rabatu dzieją się dziwne rzeczy. Cena detaliczna komiksu o Maczku to 57 złotych, oprawa miękka, 5 minut muzyki, rzecz nie jest ofoliowana. Jest to cena wysoka. Jeśli odejmiemy od 57 złotych 60 procent wyjdzie nam 22,80. I tyle spodziewałem się zapłacić. Mógłbym wtedy sprzedawać ten komiks w sensownej cenie. No, ale okazało się, że w rzeszowskim IPN liczą inaczej. Okazało się, że jak do 34, 80 zł dodamy 60 procent to wyjdzie nam akurat 57 zł, albo coś koło tego. No i tyle mam zapłacić za egzemplarz 34 z groszami. Rezygnuję z 200 egzemplarzy, biorę 100. Dają mi krótki jak na ten system płatności termin, bo miesiąc zaledwie. No, ale dobrze, myślę sobie, niech będzie jeśli wszyscy będą sprzedawać w tej samej cenie to nie będzie problemu ze upłynnieniem towaru. Komiksy przyjeżdżają do mnie do domu, lądują na stronie i sprzedajemy. Cena u mnie to 55 złotych. Przypominam: państwowa instytucja IPN, 11 oddziałów, pracownicy, archiwa, budżety, dotacje, struktura. Instytucja ta wydaje komiks w miękkiej oprawie z 5 minutami muzyki i sprzedaje go po 57 zł. Ja – prywatna osoba z garażem i gankiem jako powierzchnią magazynową wydaję komiks o nikomu nie znanym epizodzie w historii, oprawa twarda, pełny kolor plus złoto, folia, 40 minut muzyki i sprzedaję to po 60 zł. Żeby nie było widać tej dramatycznej dysproporcji pomiędzy Maczkiem a Świętym Królestwem, obniżyłem cenę Maczka do 55 złotych. I wtedy okazało się, że Gildia sprzedaje go po 43 zł. Moje pytanie brzmi: ile wynosi pensja księgowej w rzeszowskim IPN i jak nazywa się ta pani. Trzeba to koniecznie ujawnić i jej zdjęcie opublikować na wszystkich portalach jak internet długi i szeroki, włączając w to portal wydawnictwa „Znak” zatytułowany „Ciekawostki historyczne”.
Domyślacie się, że komiksu o Maczku już nie będzie można kupić w moim sklepie. Zostało 15 egzemplarzy, sprzedamy je i zdejmujemy produkt. Nie dam robić z siebie idioty. Nich Gildia to sprzedaje skoro ma tak dobre wyniki. Na całych targach krakowskich komiks o Maczku był na dwóch stoiskach – u mnie i u Gildii. IPN nie miał go wcale.
Wyłożyłem ten komiks na ladę i ludzie mogli go oglądać. Kupowali ze względu na edukacyjny walor produktu, a lokalny charakter, bo rzecz opowiada o walkach brygady Maczka w Małopolsce i ze względu na rysunki Tomka. W pewnym momencie jednak przy stoisku pojawił się jakiś pan, obejrzał komiks i chciał go zabrać do domu bez płacenia bo myślał, że to reklamówka. Ho, ho, tak, tak, że posłużę się klasykiem…Nie wiedzieliśmy co zrobić i co powiedzieć…a cena 55 zł, ze względu na honorarium autora. Państwowa instytucja, dysponująca siecią lokali, sprzedaje źle zaplanowany produkt, ludziom, którzy nie potrafią go sprzedać. Nie łudźcie się bowiem, że Gildia cokolwiek sprzedaje. Oni żyją z zagarniania wszystkich produktów z rynku i rabatów, które narzucają. Coś się zawsze sprzeda, tymi zaś, którzy sami nie troszczą się o promocję swoich produktów, przejmować się nie trzeba.
No, może teraz będą sprzedawali Maczka po 43 zł, bo ja go już nie będę miał i trudno przypuścić, by ktokolwiek poza nimi wziął ten produkt do dystrybucji. Nie sprzedadzą go, bo zależy im bardziej na promocji autorów obcych i sprzedaży komiksów z gołymi babami.
Rynek jest zabetonowany i pozostanie taki jeśli nie rozwiniemy własnych systemów dystrybucji. Ja mam kilka planów na tę okoliczność, ale na razie ich nie zdradzę.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl czeka tam na Was album „Święte królestwo” w dwóch językach i nowa Baśń jak niedźwiedź, tym razem o Czechach. Zapraszam.
W czwartek w Nowym Targu Tomek Bereźnicki będzie miał finisaż wystawy swoich prac. Wystąpi tam ze swoimi trzema albumami. Pokażcie mi w Polsce takiego rysownika, który w ciągu półtorej roku dorobił się trzech albumów? Oto ogłoszenie http://www.mok.nowytarg.pl/images/stories/aktualnosci/2014/10/20141014_tomasz_bereznicki.jpg
Święta prawda :). Cała ta sieć dystrybucji książek i komiksów to jest jakiś dramat szczególnie dla autora, który dostaje jakieś ochłapy ze stołu księgowej, podobnie jest z albumami z muzyką. Ale Gildia chyba się zorientowała i podniosła ceny http://www.sklep.gildia.pl/komiksy/239890-wrzesien-pulkownika-maczka – Maczek za 51 zł plus przesyłka.
,,Gildia ,,to już chyba jest w jednym worku z ,,Faktami i Mitami ,,i ,,Niet,,.
Bez % nie razbieriosz 😉
Cała ta sytuacja z komiksem o Maczku jest dowodem na to ,że Koneczny miał rację .
W jakim sensie?
Album „Swiete Krolestwo” z plyta za szesc dych to jest tanio. Jakies CD z bezmozgowym afro-amerykanskim rapem sie sprzedaje w tej cenie. Sama plyta tyle kosztuje co u Coryllusa album z plyta.
„Święte Królestwo „musi być okazem rzadkiej piękności, skoro Gildia komiksu zachowuje się jak związek kwiaciarzy w Haarlemie w czasach tulipomanii.
Czyżby zamierzali uczynić z tym wyjątkowym okazem komiksu to samo co zrobili panowie z „Czarnym tulipanem”, którego udało się wyhodować pewnemu rzemieślnikowi?
Właśnie zamówiliśmy „Święte Królestwo” i „Niedźwiedzia i różę.”Poczekamy cierpliwie, jest na co!
Wszędzie, gdzie włazi jakaś gildia, albo owsik, zaczynają się kłopoty. Był sobie na przykład oddział położniczy w szpitalu na Solcu w Warszawie, gdzie pracowali świetni lekarze i położne, było zwykle KTG do badania tętna dziecka, ale przede wszystkim było tam zwyczajnie i sympatycznie. Po paru latach wlazł tam owsik ze swoimi sprzęto- wynalazkami w stylu USG 4D, wykonano generalny remont oddziału, a następnie z powodu złej sytuacji finansowej szpitala, oddano go (w czasach rządów Hanny H-G) w „dobre ręce” spółki zoo. I już nie ma gdzie „rodzić po ludzku” na Solcu.
Panie Corullusie. Przepraszam za czujność (to może być lapsus), ale mówi się póltora roku, a nie półtorej. Nic mądrzejszego nie mam do dodania, więc na razie tylko tyle.
tego typu metody handlowe nie są wynalazkiem cywilizacji łacińskiej
Komiks jest luksusowy – nigdy w życiu nie kupiłam komiksu – ja nie rozumiem , tzn , nie widzę szczegółów a wydawniczo to zawsze nedza…..
A ten chce się w ręku trzymać… tak , dla frajdy …..
Płytę dalej nsłucham .
Sama płyta często tyle kosztuje – a tu jako dodatek :))))
Dzięki.
W podzięce za dotychczasową pracę chciałbym panu wysłać komiks z Niemiec (to apropos tego pana od papieru gazetowego). To tutaj próbują sprzedawać jako „graphic novell” Z reklamy wydaje mi się, że nie ma porównania z Sacrum Regnum. A od monopolistów jak najdalej co uczy przykład Amazon. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
W tym co Coryllus robicie, oprocz unikalnej tresci, ktora pozbawia ten teatr pioropuszy i masek, pokazujac czasem wredne mordy kryjace sie za rzekomym majestatem, jest jeszcze jedna rzecz – jakosc przekazu. Najprostsze co mozna zrobic to uwalic jakas tanioche i wciskac kit, ze to jest dla ludzi i ch dobra. Upadek i zanik umiejetnosci robienia rzeczy pieknych i trwalych jest tak wszechobecny, ze ma sie wrazenie czasami, ze wszedzie jest szambo i trzeba gumiakow, zeby sie nie uwalic.
Na takich targach to podejrzewam trzeba rece co pol godziny myc, albo przynajmniej miec wilgotne chusteczki. Bo z tego co tu czytam, to oprocz zacnych ludzi pelno swoloczy sie peta.
Umyslny kupil mi czeska basn wiec w listopadzie poczytam o Warynskim. Mialem za mlodego tego goscia za herosa, ale to dlatego tylko, ze byl na stuzlotowce.
Na stronie solidarni2010.pl jest dyskusja krakowskiego klubu wtorkowego i klubu ronina : prof Nowak i Ziemkiewicz . Prowadzi J. Orzeł . Chyba na UJ w Krakowie … 24 październik bodaj .
Szkoda , że nie ma Nowak – Maciejewski w Roninie .
czyżby RAZ poczuł się naraz… zagrożony w swej roli tego najbardziej… ja wiem… nomen omen wyrafinowanego? no, miejmy nadzieje, że studenci UJ sami pójdą niebawem po rozum do głowy.
nie wygląda na tym video na wyrafinowanego … bluza sportowa … z napisem … HERO czy coś takiego :)))
A prof Nowaka lubię…..nie jestem przecież historykiem , intuicyjnie czuję z czym się zgadzam a co może jednak nie tak …. No i mamy Gabriela 🙂
Na sali byli raczej starsi z tego co kamera pokazywała .
Krakowski Klub Wtorkowy To …. nooo … KLUB … tak jak gapola czy inne inicjatywy .. w Krakowie jest tego trochę… Byli w pubie Sarmacja ale zmienili adres .Są w internecie ..Był u nich przepytywany przez Gadowskiego kasndydat na naszego prezydenta miasta M. Lasota …ostatnio…
oni robią spotkania rózne ..
trzeba sobie samemu wyrobic opinię…
ja nie jezdzę chętniev na dół do miadta , więc jak nie musze oogladam różne video .
Nie mam odbiornika TV , choc twarze ludzi zobaczę 🙂
A ja po „Czeską Baśń” pobiegłem do FOTO MAG na Stokłosy… ale nadaremno, bo jeszcze nie dostali…
Napis na bluzie REAL HEROES, chodzi dokładnie o żołnierzy wyklętych. Trochę pojęcia o czym piszesz i nie będzie śmiesznie.
No.
Pewnie dlatego, że „pół litry” żytniej kosztowało ludwika („waryńskiego”) + 3 złote kaucji…
dzięki … Rozumiem , że PAN tu nowy .
NIe jesteśmy na ,,ty „.
A że nowy wnoszę stąd , że raczej ,,Starzy ” komentatorzy wiedzą , że jestem z poważną wada wzroku i posługuje się klawiatura czasem triochę na oslep …. A dyskusji w klubie słuchałam chodząc po mieszkaniu a nie wpatrując się w ekran…
Tym bardziej dziękuje za wyjaśnienie 🙂
Kaszana z Pigalaka ma wysoką cenę, jest złej jakości, nieprofesjonalnie zrobiona, z mętną siecią dystrybucji i niejasną polityką rabatów, niech się nią sami zajadają.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.