paź 262017
 

Są momenty kiedy wprost kamienieję w osłupieniu. I tak było wczoraj. Czytałem sobie Mackiewicza i doszedłem do rozdziału poświęconego Lucjanowi Żeligowskiemu. Dobrze już wcześniej wiedziałem co Mackiewicz myślał o Żeligowskim i jak głęboko zawiedziona była jego miłość do generała. To jest naprawdę coś niezwykłego. Mackiewicz, który potrafił jednym zdaniem obedrzeć ze skóry Becka i Śmigłego- Rydza, nie mógł się, jak dziecko zupełnie, pogodzić z ewolucją duchową Żeligowskiego. Przeczytałem to wszystko jeszcze raz i zacząłem się zastanawiać, biorąc pod uwagę pewne zawoalowane bardzo aluzje dotyczące generała, czy to rzeczywiście była duchowa ewolucja. Generał był zupakiem, takim typowym, koszarowym zupakiem, a ja zaryzykowałby wręcz tezę, że to zupactwo Żeligowskiego zostało przez Piłsudczyków przeniesione na Hallera. Taki fikołek propagandowy zrobili. Żeligowski w oczach Mackiewicza to człowiek czynu, nie potrafiący posługiwać się intelektem, ambicjoner chorobliwy, głęboko swoje ambicje ukrywający i dążący do celu skrycie, nie poprzez bezpośrednią konfrontację z poważniejszymi przeciwnikami, ale poprzez wybory i wyczekiwanie. To się trochę kłóci z tą jakże łatwą sugestią, że Żeligowski był prostym, szczerym żołnierzem, który co prawda skończył klasyczne gimnazjum, ale ani po polsku, ani po rosyjsku dobrze mówić nie potrafił. Mackiewicz opisuje generała, jakby ten był lekko tylko oszlifowanym diamentem, który w miarę jak czas upływał mętniał coraz bardziej, by wreszcie rozsypać się w proch, niczym fałszywy jakiś klejnot. Nie mieści się Mackiewiczowi w głowie, że zdobywca Wilna, dziecko tego miasta, chłopiec sierota, którego ciotka wysłała ze wsi do szkół, w tymże Wilnie, zamienił się bolszewickiego agenta, a przez całe życie hołdował różnym, pozornie niegroźnym obsesjom. Ponieważ obsesje to jest coś, czym interesuję się bardzo, albowiem wiele szfindli i złych intencji przykrywa się obsesjami, a prosta ich mechanika zawsze jest wiarygodnym wytłumaczeniem, zacząłem się zastanawiać jakim to obsesjom mógł hołdować generał.

Jego kariera zaczęła się od bardzo istotnego wyboru. Miał zdecydować czyje rozkazy wykonuje – Hallera czy Piłsudskiego. No i zdecydował. Potem uważany był za człowieka Piłsudskiego, ale jak pisze sam Mackiewicz, nie ukrywał rozczarowania marszałkiem. No, a jeśli nie ukrywał, to u człowieka o tak ściśniętych emocjach jakim bez wątpienia był generał, mogło to na przykład oznaczać zimną i trwałą nienawiść. Pisze nam Mackiewicz, że Żeligowski miał kompletnego szmergla na punkcie produkcji lnu i bogacenia się kraju na tym lnie. Jak słyszę coś takiego, to mnie już trzęsie. Jeśli w grę wchodzą tekstylia, a niech to będzie nawet produkcja chustek do nosa, nie ma mowy o żadnych obsesjach. Jest za to mowa o lobbingu za ciężkie pieniądze. Kto podsunął generałowi ten pomysł? Kto go namówił i za ile do propagowania wielkoobszarowych upraw lnu? Może ktoś z Żyrardowa, że tak zasugeruję….Tego nam Mackiewicz nie pisze, bo sam jest niestety jak dziecko, mimo że dokonuje wielu widowiskowych demaskacji.

Generał był wrogiem Sikorskiego, a do tego uważano go za jednego ze zwycięzców Bitwy Warszawskiej, miał swoją legendę. Mackiewicz nie może wręcz przeżyć tego, że nawrócił się on na ideę panslawizmu i zaczął w końcu popierać Stalina. Uważa przy tym dobry i naiwny Stanisław Mackiewicz, że wszystko to czym na starość emanował generał Żeligowski, wszystko za co on sam – Mackiewicz – i inni mieszkańcy Kresów, powinni się wstydzić, lęgło się li tylko w generalskiej głowie. To jest, w najlepszym wypadku duże uproszczenie. Przejdźmy teraz do stuporu, w który wczoraj wpadłem. Zajrzałem do ciotki wiki, żeby zobaczyć co tam jest napisane o Żeligowskim. Zamarłem. Oto w roku 1947 Żeligowski szykował się do powrotu do Polski. Miał 82 lata i był już całkiem zwariowany. No, ale kiedy się już prawie spakował, zasłabł i zmarł. I wiecie co się stało? Nidy byście nie zgadli. Oto generał Tatar, zdrajca i sprzedawczyk wpakował w katafalk Żeligowskiego 2,5 miliona dolarów i 350 kilo złota z FON i wywiózł to razem z nieboszczykiem do Warszawy. Tam zaś przekazał komunistom w nadziei na nagrodę. Nie mogę dojść do siebie po przeczytaniu tej informacji. Zgaduję też, że lepsi ode mnie publicyści i autorzy znali okoliczności wywiezienia skarbu z Anglii, ale nic im się w związku z nimi nie nasunęło. Nie zaczęli się zastanawiać czy aby gwałtowne przejście Żeligowskiego na stronę komunistów, przygotowywane już wcześniej, nie służyło temu jedynie, by mieć dobry pretekst do wywiezienia złota i pieniędzy. No skąd, któż byłby zdolny do takiej perfidii?! Przecież nie ludzie Bieruta!

Jeśli wypadki przebiegały tak jak myślę, to znaczy, że bohaterski generał był już od bardzo dawna typowany na sowieckiego agenta wpływu i jacyś spece silnie nad nim pracowali. Niestety nie możemy poznać ich nazwisk, bo wtedy runie cała piramida kłamstw dotycząca polityki II RP, patriotyzmu generałów, ich oddania sprawie i stosunku wyższych oficerów, od podpułkownika w górę do ZSRR. Runie też kilka innych mitów, które trzymają się już tylko na sznurku od snopowiązałki, a może nawet i na czymś słabszym. Do tego zaś nie można dopuścić w przeddzień wielkich obchodów rocznicy odzyskania niepodległości. Jestem, jak nadmieniłem na początku, osłupiały. A jakby mało było historii Żeligowskiego, przeczytałem u Mackiewicza, że Mościcki już 1 września ewakuował się z Warszawy do miejscowości Błota, a to z tego względu, że schron przeciwlotniczy przy zamku królewskim był za słaby. W czasie kiedy prezydent uciekał, kiedy uciekali generałowie Sosnkowski i Żeligowski, który co prawda zgłosił się do obrony kraju, ale przydziału nie dostał, w tym czasie ludzie uczestniczyli w nabożeństwach odprawianych wprost na ulicy. Kościoły bowiem były pełne i nie można było pomieścić wszystkich. Wśród tych ludzi, zwykłych warszawiaków, był także regent, książę Zdzisław Lubomirski, który w przeciwieństwie do Mościckiego nie uciekł do miejscowości Błota, ani do żadnej innej. Pozostał, jako legalny przedstawiciel władzy w Warszawie. Pisze nam także Mackiewicz, że w czasie bombardowania Londynu para królewska nie ruszyła się z miasta. Przeciwnie, w kronikach filmowych pokazywano króla z małżonką, jak wspinają się po ruinach zbombardowanych kamienic, jak rozmawiają z ludźmi i jak ich pocieszają. Ja zaś od siebie dodam, że pierwszym człowiekiem, który – pardon – spieprzył z bombardowanego Londynu na wieś, by ambasador USA Joe Kennedy – ojciec Johna i Roberta Kennedych, prezydenta i prokuratora generalnego. I to jest, moim zdaniem, jeszcze jedna, widoczna i ważna różnica pomiędzy władzą świętą i tajną.

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim, 

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

gabrielmaciejewski@wp.pl

Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.

  75 komentarzy do “Katafalk generała Żeligowskiego”

  1. w NBP w „Centrum Pieniądza” jest 12 kg sztabka do dotknięcia i udźwignięcia dla zwiedzających, no jest to ciężar. Zatem nikogo przy odprawie trumny Żeligowskiego nie zdziwił ciężar trumny ???  No bo ze złotem FON -u to była waga chyba  … tura, żubra (???). Nie wiem .. strzelam, a nie 80 letnich zwłok generała ., waga najwyżej 70 – 80 kg

  2. Co do złota, to mnie czas jakiś temu zaskoczyła informacja jakoby polski (londyński) wywiad „przejął” podczas II w.ś. od Abwehry chyba kilkaset kilogramów złota w Portugalii, czy innej Hiszpanii. I nie wiadomo, co się z tym złotem stało. Parę lat temu w jakimś artykule na zupełnie inny temat ktoś tam o tym w ipeenowskiej „Pamięci.pl” coś bąknął. O ile mnie moja pamięć nie zawodzi, to chyba „Karta” parę lat temu dała czyjeś wspomnienia, w których pojawia się Mościcki stacjonujący we wrześniu 1939 r. ze swoim dworem w jakimś majątku. Sielankowe klimaty: wspólne posiłki, spacery, msza w niedzielę. A wojna to się gdzieś tam daleko toczy… Gen. Tatar złoto komunistom przywiózł, niby coś odsiedział, ale generalnie to w Warszawie umarł ze starości…

  3. tez oslupialam

    ucieczka …

     I to jest, moim zdaniem, jeszcze jedna, widoczna i ważna różnica pomiędzy władzą świętą i tajną.

  4. Nawet zrobiłem sobie zdjęcie z tą sztabą. A tego złota od Tatara nie wsadzili do trumny, tylko przesłali samolotem w kilku rzutach.

  5. za wiki:

    Gen. Stanisław Tatar wraz z ppłk. dypl. Marianem Utnikiem i płk. dypl. Stanisławem Nowickim – oficerami Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza – zostali ustanowieni powiernikami skarbu (tzw. Komitet Trzech) przez Rząd RP na uchodźstwie. 19 czerwca 1947 skarb został, wbrew woli Rządu RP na uchodźstwie, przekazany przez powierników attaché wojskowemu ambasady Polski Ludowej w Londynie – przedstawicielowi wywiadu wojskowego PRL. Komitet Trzech przekazał również do Warszawy przeszło pięćset teczek archiwalnych Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza, narażając w ten sposób osoby występujące w dokumentach na policyjne represje ze strony komunistycznych organów bezpieczeństwa. Dziesięć metalowych kaset ze złotem przywiezionych zostało z Londynu na Okęcie w dwu rzutach (3 i 13 lipca 1947). Przerzutu dokonali kurierzy specjalni: płk Leon Szwajcer i Pola Landau-Leder. Po przylocie do Warszawy złoto złożone zostało w gabinecie szefa II Oddziału gen. Wacława Komara. Dopiero 8 marca 1948 wiceminister obrony narodowej Marian Spychalski zlecił przekazanie złota do NBP. Dzięki współpracy z oficerami wywiadu Oddziału II Sztabu Generalnego WP Stanisław Tatar otrzymał w 1947 paszport konsularny RP (PRL). W lipcu 1948 Bolesław Bierut odznaczył generała Tatara Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, pułkownika Nowickiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a podpułkownik Utnik rozkazem marszałka Michała Roli-Żymierskiego został awansowany do stopnia pułkownika.

  6. No, ale forsę wsadzili, kurna 2, 5 miliona dolarów zajmuje trochę miejsca…

  7. Nb. ppłk.dypl.Marian Utnik był szwagrem Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.

  8. Jak to szwagrem? Ożenił się z siostrą Herlinga? Szwagrów się nie wybiera niestety, jaki się trafi taki zostanie…

  9. Niemożliwe by taki transport z prezentem dla władzy ludowej odbył się bez aprobaty Anglików. Sztaby, dolary, plus teczki z hakami. Gest przyjaźni, interes, i ładne wiano w jednym.

  10. Oczywiście, że niemożliwe, tak samo jak niemożliwe jest, żeby Żeligowski wykitował akurat w czasie przygotowań do wyjazdu

  11. „książę Zdzisław Lubomirski, który w przeciwieństwie do Mościckiego nie uciekł do miejscowości Błota, ani do żadnej innej.”

    Ten sam, który wymusił oderwanie Piłsudskiego od Daszyńskiego. Na tej kłótni Lubomirskiego, jak nam to zacytował Tropicielka, a w zasadzie na kompromisie zawisł dalszy los pozycji Piłsudskiego. Stary spryciarz Ziuk musiał to wyczuć. Książe to nie tylko święta władza, ale i żarliwe serce.  Władza święta i nawet nie tajna władza, ale jurgieltnictwo. Podobnież i w 1939.

    http://jolanta-gancarz.szkolanawigatorow.pl/ku-niepodlegosci-fantom-mety

    http://dzieje.pl/aktualnosci/ksiaze-zdzislaw-lubomirski-o-powrocie-jozefa-pilsudskiego-z-magdeburga-i-przekazaniu-mu-

    Z tonącego okrętu pierwsze uciekają tajne władze i ich jurgieltnicy, przed szczurami. Faktycznie płyną one albowiem zawsze innym okrętem, „a yellow submarine”, „żółtą łodzią podwodną”. Na przeznaczonym do zatopienia są tylko z gospodarsko wizyto.

  12. Oczywiście chodzi tu o rok 1918, przyjazd Piłsudskiego do Warszawy w listopadzie 1918. Zastanawiam się czy Lubomirski żałował wepchnięcia Piłsudskiego na tron. Innego wyjścia wtedy jednak nie widział.

  13. Brat Herlinga-Grudzińskiego w PeeReLu był sędzią Sądu Najwyższego. Orzekał w sprawach karnych. Żoną S. Cat-Mackiewicza była Wanda Krahelska (nie wiem czy była skoligacona z tą Haliną Krahelską do Inspekcji Pracy). Córka Cata Barbara nosiła nazwisko Rzepecka – nie wiem, czy była skoligacona z płk Janem Rzepeckim. Wszyscy Polacy, to wielka rodzina…

  14. Wanda Krahelska nie była żona Cata, nie pleć…

  15. Niestety nie możemy poznać ich nazwisk, bo wtedy runie cała piramida kłamstw dotycząca polityki II RP, patriotyzmu generałów, ich oddania sprawie i stosunku wyższych oficerów, od podpułkownika w górę do ZSRR. Runie też kilka innych mitów, które trzymają się już tylko na sznurku od snopowiązałki, a może nawet i na czymś słabszym

    Ciekawe, ze nie mam sentymentow do tamtych czasow zupelnie już. Będąc w Polsce słuchałem „Tu mowi Londyn”, „Glos Ameryki z Waszyngtonu”, czy „Radio Wolna Europa”,  chociaz to ostatnie pierwsze opuscilem. Jakze to wygląda teraz? Czuję tylko polskiego ducha u lotników, którzy zgineli w Bitwie o Anglie, walczac o wyzwolenie Polski tą droga, tego pragnęli. Mam ich świadectwa niedaleko mnie, bo rejon Dover i Folkestone tutaj w Kencie, to byly miejsca najintensywniejszych walk. A my teraz dalej musimy walczyć o Polske.

  16. „W 1920 ożenił się z Wandą Krahelską, z którą miał dwie córki: Barbarę Rzepecką i Aleksandrę Niemczykową.”

  17. No dobrze, przepraszam, a kiedy się rozwiódł? Monarchista żeni się z socjalistką…zapewne z wielkiej miłości.

  18. Brat Maurycy i siostry przeżyli wojnę. Maurycy Herling-Grudziński (po wojnie sędzia Sądu Najwyższego) działał podczas wojny w Żegocie (swą rolę ujawnił w 1976) i uratował ok. 500 Żydów].

  19. Pod koniec lat 80ych wydana była książka  o historii TUN /wspólna ksywa: Tatar, Utnik, Nowicki/ . Autora nie pamiętam. Muszę jej poszukać w domowej bibliotece.

  20. 350 kg złota to objętość 18 litrów, wiadro złota innymi słowy. Te dolary podobnie zajmowały, najwięcej pewnie miejsca potrzebowały dokumenty. W porządnym katafalku wszystko się zmieściło, ja tam nie wierzę, że transportowali to na raty, wersja dla gawiedzi taka jest, żeby się nie wydało, że generał był wypchany.

  21. Siostra Gustawa Herling-Grudzińskiego, Łucja, była żoną płk.Utnika.

  22. „Nowicki powiadomił władze nawet o tzw. szafkach, tj. o kilku osobach, którym Tatar jeszcze w 1947 r. dostarczył pieniądze na udzielanie pomocy żołnierzom AK i rodzinom aresztowanych. Bezpieka zgarnęła ponad 40 tys. dol., a jeden z przechowujących pieniądze, prof. Stefan Grzybowski, zmarł w areszcie, prawdopodobnie zamordowany. W sumie przekazano – nie licząc FON – w gotówce, nieruchomościach i zakupach ponad 3 mln dolarów. Cala trójka została odznaczona.”

    http://www.newsweek.pl/wiedza/historia/wywiad-prl-jak-dzialaly-sluzby-specjalne-polski-ludowej,artykuly,351270,1.html

  23. To nie ta Krahelska. Wg wiki mial sie izenic w roku 1920, natomiast ta sama wiki podaje ze wanda krahelska wyszla za maz w 1908 za tytusa filipowicza.

  24. Może Cat był jednym z wielu mężów i nie mężów?. Ciekawe miała życie. W jego życiorysie ona jest uwzględniona. Nawet dzieci. W jej życiorysie jego nie ma. Są wskazane dzieci z innych związków ale nie z nim. Może to jakaś inna Wanda Krahelska? Krystyna K. była bratanicą Wandy.

    Cytat z życiorysu Wandy Krahelskiej::

    „Od 1921 do 1932 przebywała wraz z mężem Tytusem Filipowiczem na placówkach dyplomatycznych w Finlandii, Belgii i Stanach Zjednoczonych[25]. Po rozwodzie z mężem rozpoczęła w 1932 pracę w Polskiej Agencji Telegraficznej, kierując działem stosunków międzyagencyjnych.”

  25. Nie każdemu psu Burek. To inna Wanda Krahelska, niż ta peepeesiara. Ale z tej Catowej, to też były chyba niezły aparat. Jakieś samobójstwo dla niej Cat chciał w 1914 r. w Petersburgu popełniać. W jej obecności. Jaruzelski w biografii, tak oględnie o tym pisze. Cat z żoną chyba nigdy się rozwiódł, choć już we Wilnie kurwił się na lewo i prawo. W 1939 r. z Wilna z młodszą koleżanką ze „Słowa” na Litwę drałował, a nie z żoną i córkami. Ta młodsza koleżanką zdążyła nawet na początku 90-tych lat wspomnienia o Cacie wydać. Staś w Londynie odpalił ją dla tej całej hrabianki Ostrowskiej. Po powrocie do Polski Cat chyba w ogóle ze swoją „ślubną” żoną nie zamieszkał.

  26. Wanda Krahelska socjalistka urodzila sie w 1886 , Cat w 1896, zona cata – Wanda Krahelska w 1902.

  27. O – to, to. Cat się w niej zakochał, kiedy ona miała 12 lat…

  28. Ja pierniczę, to ja takie świetne teksty pisałem kiedyś? Nie do uwierzenia…

  29. Cat-Mackiewicz – ciekawostka jest taka, że we Francji w 1940 roku kasę Catowi na wydawanie „Słowa” (jako tygodnika?) dawał nie kto inny jak pułkownik Matuszewski. Jaruzelski w biografii Cata podaje konkretne kwoty (Cat, albo sam Matuszewski je sobie w notesiku zapisywał) – dość wysokie. Oczywiście Jaruzelski nie pisze skąd ten Matuszewski, gnębiony w tej Francji przez małostkowego gen. Sikorskiego takim kwotami dysponował. Jak nic Cenckiewicz w tej obiecanej biografii Matuszewskiego wszystko szczegółowo opisze.

  30. Proszę nie popadać w samozachwyt ale o juju  był tekstem wybitnym!

  31. Dlatego też tak trudno doczekać się tej biografii. Czasami zastanawiamy się dlaczego nie ma wspomnień o różnych, ważnych i ciekawych osobowościach. Prawdopodobnie jeszcze nie ma pewności co i o kim można ujawnić. Nigdy chyba jej nie będzie. Do tego trzeba odwagi cywilnej a nie każdy jest w stanie na nią się zdobyć.

  32. Idąc tropem dzisiejszej notki – w necie ukazał się wykład dwóch panów /pod pieczęcią IPNu/ o tajemnicach wywiadu /Dwójki/ II RP. Już sam początek jest ciekawy /reszty jeszcze nie wysłuchałam/.

    https://www.youtube.com/watch?v=8tIyMlZ68aA

  33. Im dłużej czytam o socjalizmie tym silniej się przekonuję, że przedwojenna dwójka przypominała do złudzenia współczesną trujkę – dużo gadania, trochę muzyki i reklamy.

  34. Widać ta przedwojenna też była ponadnarodowa. Nie mieliśmy i nie mamy własnych służb co najmniej od trzech stuleci. Kiedy krwioobieg/służby’/ źle funkcjonuje, cała reszta organizmu się sypie.

  35. Jak za drugiejerpe, tak za prylu i za czeciejerpe para idzie przede wszystkim w udowadnianie tutejszym ludziom, że władza rewolucyjno-republikańska jest prawowita i w ogóle, choć tutejsi ludzie instynktownie wiedzą, że ta władza wcale nie jest prawowita, bo nie przyjęła sakry. Ergo ma zerową legitymację do czegokolwiek, a ludzie piastujący stanowiska dobrze o tym wiedzą.

  36. Znamienna jest tu historia Sergiusza Piaseckiego. Zajmował się kontrabandą co stanowiło dobrą przykrywkę dla współpracy z dwójką. Bez rozkazu zlikwidował bandę pospolitych zabójców /sowieckich agentów/ którzy wymordowali mu współtowarzyszy. Dostał karę śmierci zamienioną na dożywocie. Wańkowicz i Cat wydostali go z ciężkiego więzienia na Świętym Krzyżu. A gdzie służby? Do dziś wypisuje się brednie w jego życiorysie.

    Podobnie i Jerzy Sosnowski  – major kawalerii WP, oficer wywiadu Oddz. II Sztabu Generalnego.

  37. takie zdjęcie, to ładna (niestety papierowa) pamiątka dla wnuków

  38. A pozniej z Londynu wyglaszaja plomienne przemowienia i zachecaja do ofiar i poswiecenia. A w kraju masowe egzekucje, horror i glod.

  39. no nie, Żmudzin w grobie się przewraca na takie dictum. A za co go NKWD ubiło pod koniec lat 40- tych, dopiero w zeszłym roku ekipa prof. Szwagrzyka znalazła doczesne jego szczątki. No właśnie za walkę z komunizmem na ziemi białostockiej.

  40. a pani Niemczyk to babcia Orłosia (????)

  41. Słucham tego /o Dwójce/dalej i normalnie uszy mi płoną. Absolutnie wstrząsające. My tutaj tylko kiedyś wspominaliśmy, iż panowie oficerowie zostawili archiwum wywiadu Niemcom. I nam się to w pale nie mogło pomieścić wobec legendy Dwójki. Jeszcze rozmawialiśmy tu /ale niewiele/ o konieczności sprawdzenia agentury w polskim wojsku II RP. Natkany katafalk Żeligowskiego to tylko już wisienka na tym śmierdzącym torcie. O którym rozprawiają prelegenci. Tak, to państwo – II RP – nie mogło się utrzymać.

    Tyle naszego, że Polacy mieli wówczas nieco złudzeń z powodu oczywistego entuzjazmu dla odzyskania Niepodległej, a my – chyba żadnych złudzeń nie mamy. Co nie zmienia faktu, że jesteśmy w podobnej sytuacji, jak w 1939 roku. W chwili zagrożenia fizycznego – zostajemy sami.

  42. Ludzie raczej tego nie wiedzą, poza szczególnymi grupami. Natomiast reszta może kapnie się, gdy od roku 2018 wszystkie transakcje pomiędzy firmami będą monitorowane na okrągło i przymusowe szczepienia będą pod rygorem policji, sądów i kar finansowych. No i – muszę to dodać – jakoś nie ma wielkiego poruszenia w mediach po ogłoszeniu szczegółów ustawy „reprywatyzacyjnej”. Bandyckiej, potwierdzającej dekrety PKWNu i Bieruta, grabiącej ostatecznie prywatną własność, spychającej zadośćuczynienie na podatnika, w mitycznym czasie i w gównianym procencie /jeżeli w ogóle/. Naprawdę – zawsze uważałam, że kwestia reprywatyzacji jest absolutnym „sprawdzam” dla każdej władzy i każdego Polaka. A Ty, Krzysiu, o sakrze… To wysublimowany poziom dla tzw. ogółu.

  43. Haniu, to oznacza przeniesienie tego samego problemu z niższych półek na półkę najwyższą. Dogłębne zrozumienie zajęło mi, niestety, sporo czasu, ale tak to jest, kiedy człowiek łyka filozoficzny paradygmat subiektywizmu. A władza musi mieć sakrę niebieską i tyle, dopiero wtedy może przywracać porządek w sprawach własności, moralności, ochrony zdrowia i tak dalej. Bez prawidłowej nauki katolickiej i bez prawidłowej liturgii nic z tego nie będzie. Polska przedrozbiorowa dlatego upadała tak długo, że katolicyzm był zbyt silny, by kraj upadł od jednego ciosu. Dopiero trzeba było wielkiej socjalistycznej odnowy, zwanej Konstytucją 3 Maja, żeby kraj upadł. I co roku tę socjalistyczną odnowę świętujemy, a nie chrzest Polski. Niczym więc nie różnimy się od paskudnej republikifrancuskiej, która obecnie występuje pod bardzo zdegenerowaną postacią piątejerpe.

  44. Reklamy najwięcej, a następne ich pokolenie to cybernetycy. Mają coś z bańką.

  45. Świętujemy i betonujemy socialismus na sicher. To znaczy – ja nie 🙂 Ty – nie. Kilka osób – nie. Ale pozostali na 3 maja wywieszają flagę i mają świąteczny fun, połączony z długim łikendem. Fajnie jest… I trudno tu spodziewać się jakiejś głębszej – już o głębokiej nie mówiąc! – refleksji. Każda taka refleksja będzie powodem do wyśmiania autora i będzie zaburzać długi łikęd.

  46. Dlaczego dziwić się maluczkim jak w kościołach się 3-go fetuje…nie mówię o święcie Matki Bożej.

  47. Bardzo dobrze łączy się z tą sytuacją akcja z udziałem naszych ałtorytetów, którzy skądś dostali forsę, żeby uczyć tutejszych seksu, bo rząd podobno tego nie robi. Jakieś Stuhry, Cieleckie, Biedronie i inne – oczywiście niby tych ludzi znam, ale w gruncie rzeczy ich nie znam. Oni zmuszają mnie do tego, żebym zaczął mówić, że nie wiem, kim są.

    Za czasów katolickiej normalności i jej reszteczek do końca lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku nie było nauki seksu w szkołach, a w rodzinach rodziło się po pięcioro, sześcioro, siedmioro dzieci. Obecnie, gdy seks jest nauczany wszędzie, dzieci prawie się nie rodzą. Dotarliśmy więc na szczyt socjalizmu, kiedy socjalizm ów panuje w Kościele, w strukturach władzy państwowej i samorządowej, w mediach, w pracy, w obyczajowości, ale prawie wszyscy uparcie powtarzają, że socjalizm upadł.

  48. Ale wystarczy stracić pracę mając mieszkanie na kredyt, albo solidnie zachorować, i człowiek budzi się w czystym kapitalizmie.

  49. „Od każdego ile się da, każdemu ile się nam spodoba” – dobra zmiana komuszej zasady

    od każdego według jego zdolności, każdemu według jego potrzeb

  50. Był absolutnie wybitnym, a dopełniły go komentarze Pani. Chylę czoła!

  51. Ja tam 3 maja czczę NMP Królową Polski.

  52. W ostatecznym rozrachunku między kapitalizmem a socjalizmem większa różnica nie istnieje, bo w obu systemach chodzi o konsumpcję i o radosne samostwarzanie człowieka. Pan Bóg ma zostać za drzwiami.

  53. I to jest dla mnie jakieś niezrozumiałe, ale to pewnie ze względu na moje braki i to co Gabriel nazywa deficyty

    No i z Kamiuszkiem, jego to trzeba jakoś nakręcić, nie wiem jak, żeby takie teksty powstały jak o Zizie czy Lewiatanie

    A Toyah to z byleczego tekst znaczący napisze

  54. Przepraszam,że nie na temat ale czy widzieli już Państwo produkcję o św Wojciechu?

    https://youtu.be/ToaRumKe_0A

  55. Piłsudski w programie Prometeizmu  , widział pozostawioną w ZSRR Polonię jako przyszłych dywersantów szykujących teren dla Polski, która dywersyjnie rozsadzi i  militarnie podbije ZSRR –  mówi jeden z prelegentów.

  56. To się nie mogło udać, bo umiłowani alianci zachodni woleli robić złote interesy z talmudystycznymi i ruskimi bolszewikami, a nie z polskimi demokratycznymi socjalistami. Pan Piłsudski nie mógł postawić na katolicyzację Moskowii, bo należał do tej samej sitwy agentów, którzy rządzili na Kremlu, i katolicyzm postrzegał w zasadzie jako zbędny balast.

  57. W grudniu 1920 w prasie amerykańskiej pojawiła się mapka Polski po rozbiorze 1772 z zaznaczeniem granic po rozbiorze 1793, które wraz zacieniowanym obszarem neutralnym podobno byly granicami niemieckiej ekspansji w trakcie I wojny i mogły stanowić podstawę do polskich negocjacji trktatowych z bolszewikami.
     
    Gdyby Niemcy wygrały wojnę, to wg jednej z koncepcji Wilhelma, granica siódmej „potęgi” europejskiej, czyli federacyjnego państwa w pełni uzależnionego od Niemiec, biegłaby głębiej i dalej, obejmując nie tylko Ukrainę ale i Mołdawię. Oczywiście Estonia i Łotwa jako dawne posiadłości pruskie nie wchodziłyby do federacji, ale Litwa jak najbardziej, bo im więcej konfliktów tym łatwiej zarządzać takim tworem  z zewnątrz. 
    Problemem Wilhelma byli nienażarci generałowie i politycy aneksjoniści, dla których przebiegłe plany nie przekładały się na bezpośrednie korzyści.

  58. No to potem „akcja polska”…

  59. Prof. Cenckiewicz mnie na facebooku informuje uprzejmie, że płk Matuszewski wywiózł z kraju swoje kosztowności, więc miał z czego dawać Catowi-Mackiewiczowi kasę na wydawanie we Francji 1940 „Słowa”. I już wiadomo, skąd ten panegiryk na cześć płk Matuszewskiego w „Latach nadziei”… Swoją drogą niezły ten cały pułkownik: poszedł na wojnę z drugą żoną-olimpijką u boku i kuferkiem kosztowności w ręku. Ciekawe, że ich na FON nie oddał 🙂

  60. Bolesław Kontrym „Żmudzin” w Powstaniu Warszawskim, dowódca ulic Mazowiecka, Królewska, Świętokrzyska. Prześladowca komunistki Najduch  w czasie II RP, nota bene mamy braci Smolar.

    Dopiero prezydent Warszawy L.Kaczyński poświęcił mu skwerek, a  Prof Szwagrzyk odnalazł te doczesne szczątki.

  61. Ciekawe, że ich na FON nie oddał

    Bo to tak jak z bacą, co to chciał oddać do PGR-u pole, krowy, konie, owce ale nie kozę. A czemuż nie kozę, pytają na komisji. Bo jom mom- odpowiada chłop.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.