Jakiś czas temu, kiedy mój syn był trochę młodszy, za każdym razem kiedy przyjeżdżaliśmy do babci, oglądaliśmy w telewizji program o poszukiwaczach skarbów. Mieliśmy niezły ubaw, bo serial ten był beznadziejną, propagandową ustawką, a jego głównym bohaterem i prowadzącym jednocześnie, był niejaki Ric Savage. Pan ten ważył ze 150 kilo i był byłym zapaśnikiem, no, a po latach wraz z ekipą szukał po całych Stanach różnych zakopanych w ziemi śmieci. I wszystko powiem Wam dało się jakoś wytrzymać, z wyjątkiem odcinka, w którym Ric przeszukiwał starą farmę gdzieś na starym południu. Znalazł wtedy zardzewiałe łańcuchy pochodzące z czasów kiedy biali plantatorzy znęcali się nad niewolnikami. Jak zawsze film kończył się wizytą u rzeczoznawcy, który te znaleziska wyceniał. Po wszystkim zaś Ric z kolegami przybijali piątki i klepali się po plecach, bo znów udało im się zrobić dobry interes. No, ale z tymi łańcuchami to było tak. Pokazują Rica, jak siedzi i patrzy prosto w kamerę i pokazuje ekspertowi to żelastwo. Na co ekspert – Ric to są łańcuchy z czasów niewolnictwa, dam ci za to 7 tysięcy dolarów. Ric, człowiek interesu, nie opanował się wtedy i zrobił taką minę, jakby chciał powiedzieć – czyś ty chopie oczadział? 7 kawałków za ten szmelc? Patrzyliśmy na niego synem i byliśmy zażenowani tym brakiem profesjonalizmu. I wiecie co, podobne uczucia opanowały mnie kiedy obejrzałem sobie to oto nagranie, gdzie widać przemawiające z emfazą i wzruszeniem Jarosława Kurskiego
http://wyborcza.pl/7,75968,21316073,dla-was-tylko-bolek-dla-nas-przede-wszystkim-bohater.html
Kiedy Kurski zaczyna mówić o Kmicicu, że niby Wałęsa był takim Kmicicem jak podpisywał zgodę na współpracę, robi taką samą minę jak Ric Savage kiedy rzeczoznawca powiedział mu, że kawałek zardzewiałego łańcucha od krowy wart jest 7 zielonych klocków. Jest całkowicie nieprofesjonalny i tym samym niewiarygodny jako autorytet. A o to przecież chodzi, by te głupoty kładli ludziom do głowy oszuści zwani autorytetami. Tacy jak Jarosław Kurski właśnie. Czy to nie jest niesamowite? Ludzie, którzy dwadzieścia lat temu pluli na Wałęsę i opisywali go jako skończonego prymitwa aspirującego do władzy, która mu się nie należy, dziś bronią go i nazywają Kmicicem. Jak to zdiagnozować? Moim zdaniem bardzo prosto. Wszystko to, co od roku 1945 rozgrywa się przed naszymi oczami jest kłótnią w rodzinie. W dodatku w bardzo poważnej rodzinie, znacznie moim zdaniem poważniejszej niż rodzina Corleone ze znanego i lubianego filmu. Z tego powodu właśnie część rodziny chwyta czasami za siekiery i rąbie tych co zaczynają wykazywać odstępstwa od głównej linii. Po jakimś czasie ludzie ci się godzą między sobą, bo jest jakiś interes do ubicia i stawiają tym pomordowanym siekierami jakąś symboliczną lampkę na grobie. Tych zaś co przeżyli wciągają znów na listy płac i zabawa zaczyna się od początku. Tak jak to widać na przykładzie Kurskiego i Wałęsy. Bardzo żałuję, że pracując dawno temu w archiwum Gazety Wyborczej nie odkserowałem sobie kilku przynajmniej wycinków dotyczących pana Lecha, bo przyjemnie byłoby je porównać z tym co Kurski mówi dziś. Chciałbym także posłuchać co mówią dziś o Wałęsie moje koleżanki ze studiów, które w czasach kiedy każdy inteligentny człowiek głosował na Mazowieckiego, wyrażały się o nim bardzo mało oględnie. A na dodatek jeszcze rozpaczały, kiedy wygrał w wyborach i wieszczyły rychły upadek Polski. Granicą pomiędzy prawdą, dobrem i pięknem, a brzydotą, kłamstwem i złem reprezentowanym przez Wałęsę było wówczas pochodzenie i stosunek do Kościoła. Wałęsa był kmiotem ze wsi, co nosił Matkę Boską w klapie, a Mazowiecki był ciężko doświadczonym inteligentem z Krakowa, reprezentującym dojrzały, dyskretny nurt w katolicyzmie. Gdzie dziś przebiega granica pomiędzy przyzwoitością a agresywną, chamską bezczelnością? Trudno orzec, przecież Jarosław Kaczyński to człowiek wykształcony i inteligentny, jego pobożność jest więcej niż dyskretna, a więc nie o to chodzi. Z tego co gada Kurski wynika, że Kaczyński to tchórz i koniunkturalista, a Wałęsa to człowiek dynamiczny i zdolny do czynu. Więc pewnie o ten czyn chodzi. Może więc warto w tym miejscu przypomnieć film, o którym kiedyś pisałem, a który przesłał mi Jacek Drobny. Nosił on tytuł „Europa Środkowa idzie na wolność” i opowiadał o okolicznościach wyjścia wojsk radzieckich z Polski. Otóż gdyby nie rzeczywiste porozumienia oddolne i poziome pomiędzy działaczami opozycyjnymi niższego szczebla w Polsce, Czechosłowacji i na Węgrzech, zarówno Michnik jak i Wałęsa pozostawiliby wojska radzieckie w Polsce. Miały one bowiem opuścić jedynie Czechy i Węgry. Polska zaś miała być taką jakąś Mołdawią, z której później, gdyby etnos się bardzo rzucał, można by było wykroić coś w rodzaju Naddniestrza, tyle, że nazwane by to zostało Nadodrzem na przykład. Pomiędzy Wałęsą a Michnikiem nie było wówczas żadnego konfliktu w tej kwestii, Obaj parli do wasalizacji Polski wobec upadającego Sojuza i mieli szczery zamiar robić interesy z rosyjskimi generałami. Sprawy te do dziś są ukryte, mówi się o nich mało, a Wałęsa uchodzi za tego, który zdecydował o tym, że wojska radzieckie wyszły z kraju, bo Jelcyn się upił i nie wiedział co podpisuje.
Konflikt pomiędzy Michnikiem a Wałęsą był więc konfliktem pozornym, nie pogłębionym, a jego istotą było to, co będzie symbolem nowej Polski – wąsy Wałka, czy krzywe zęby Adama. Dziś panowie doszli ponownie do porozumienia i ponownie usiłują robić z ludzi kretynów. Na front wysunęli Kurskiego, człowieka, który patrzy tak mądrze jak pies Żakowskiego….no prawie…I my widząc te zachodzące spokojem i mądrością oczy nie możemy się opierać, musimy uwierzyć, że Wałęsa to Kmicic, który poprowadził szarżę na Szwedów, razem ze swoim wiernym Soroką Mietkiem Wachowskim, razem z księdzem Cybulą i Drzycimskim, który może nie przypominał starego Kiemlicza, ale serce miał z całą pewnością złote. I tym czynem wykupił się od zdrady, od tej nędznej lojalki, którą, jak nam klaruje Kurski, „podpisał na trupach kolegów”. Zastanawiam się kto Kurskiemu pisze te scenariusze? Kuczok chyba nie, bo nic tam nie ma o spółkowaniu. Może Twardoch, albo Miłoszewski? Bo przecież sam Kurski tego nie robi, nie wierzę, ręka by mu drżała przez cały czas, nie dałby rady. Całe szczęście, że te pogadanki są krótsze niż programy o poszukiwaczach skarbów. Ale, ale…czy wiecie, gdzie je teraz pokazują? W jakim kraju gwiazdorzy Ric Savage? Nigdy nie zgadniecie. W Indiach. Nikt więcej bowiem nie chciał kupić tego formatu. U nas przyjął się średnio, ale biedni Hindusi, którym jest w zasadzie wszystko jedno czy mowa o 7 dolarach, czy o 7 tysiącach dolarów, ekscytują się przygodami Rica na całego. Może gazownia spróbowała by im podsunąć te pogadanki Kurskiego? Można by tam podłożyć dowolną gawędę, o skarbach, o owadach żyjących w Afryce, albo o wielkiej rafie. Bo kto to jest Wałęsa i dlaczego niby wzbudzać ma on jakieś emocje tego nikt w Indiach nie będzie wiedział.
W sklepie FOTO MAG zostały następujące numery Szkoły nawigatorów
SN 2 – 22
SN 3 – 29
SN 4 – 17
SN 5 – 39
SN 6 – brak
SN 7 – 7
SN 8 – 17
SN 9 – 16
SN 10 – 13
SN 11 – 18
SN 12 – 31
SN 13 – 35
SN S – 6
A tutaj proszę – zajawka nowej edycji Bytomskich Targów Książki „Rozetta”.
https://www.youtube.com/watch?v=W-ijzjo1XjE
Przypominam także, że w sprzedaży mamy już II tom wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego
Teraz ogłoszenia
Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III oraz w księgarni Odkrywcy w Łodzi przy ul. Narutowicza 46. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:
http://www.natusiewicz.pl/coryllus/
Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią tego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ponad połowę środków potrzebnych na produkcję. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.
Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta
41 1140 2004 0000 3202 7656 6218
i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl
Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Za to opisywanie świata 'oni’ nienawidzą Cię do ostatniego echa w necie
Kurski to uosobienie pojęcia „niewiarygodny”, a Jarosław Kaczyński woli dziś wyjść na głupca, co dał się nabrać, niż na oszusta. Problem z Wałęsą nie był taki, że był kmiotem że wsi, tylko, że zawsze się miał za największego cwaniaka. Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, naszym problemem jest to, że w jakiś tam sposob miał rację.
Jakim trzeba byc szmaciarzem, zeby z wioskowego glupka, drobnego cwaniaczka, miernoty umyslowej i slabego charakteru robic lidera i bohatera?
W zestawieniu z tym o czym wczoraj zesmy rozmawiali – jakimi atrybutami charakteryzuje sie szlachta, rozwazania o Bolku dla kontrastu pomagaja sformulowac lepiej definicje.
Szlachta to wolni ludzie, ktorzy utrzymuja sie sami, a nie z najemnej pracy, maja nieruchomy majatek, wlasne zasoby i biora odpowiedzialnosc za siebie, za slowo i za dzialania, i za to wszystko co ich otacza i jest w zasiegu ich oddzialywania. To ludzie, ktorzy maja misje.
Ale prawda częściowa, tak jak częściową prawdą jest to, że Józef Piłsudski był zarejestrowanym współpracownikiem austriackiego i japońskiego wywiadu, że brał pieniądze i zaciągał zobowiązania. Można o tym napisać niejedną książkę, tak jak i o Romanie Dmowskim – erotomanie i namiętnym bywalcu burdeli. To również będzie prawda. Częściowa. Można też prawdziwie pokazać Andrzeja Kmicica, jak pali Wołmontowicze, rżnie, gwałci, morduje i wysługuje się zdrajcy Radziwiłłowi. I to także prawda. Ale gdzie reszta prawdy? Każdy pokazuje taką prawdę, jakie ma intencje.
Pięknie, pięknie… Wyborcza pokazuje już okruchy prawdy, żeby móc się choć trochę uwiarygadnić.
Jeśli zostaniesz zniewolony, np tak jak ja, bezpodstawnym wyrokiem za wydumane „znieważenie funkcjonariuszu” na służbie. Czyli MOPRycha w cywilu, który nawet się nie legitymując wlazł Ci do domu w celu konfiskaty dzieci, to przestajesz być szlachcicem?
http://niepoprawni.pl/blog/godny-ojciec/najscie-na-dom-w-praworzadnej-polsce-0
To nie szmaciarze to coś więcej to Nowa obywatelska jakość promieniujaca prawością itd.
Wyroki w RP nie stanowią podstaw do anatemy bywa że do dumy
IV KK 93/09 SN RP polecam jako referencje państwo że wow
Zwracam panu uwagę, że ten tekst, ani żaden mój tekst nie dotyczy MOPR. Będę wdzięczny jeśli weźmie pan tę okoliczność pod uwagę w czasie pisania komentarzy.
Tę samą uwagę mam do ciebie…
Zobaczyłem go po raz pierwszy w czasie podpisywania porozumień za pomocą wielkiego odpustowego długopisu, bodajże jeszcze z chwościkiem. Z przyzwoitości nie wymieniam innej cechy tego wyrobu piśmienniczego. Powiedziałem wtedy sobie – Boże, co za bęcwał.
Potem paradował z plastikową plakietką Matki Boskiej. To chwyt służb, które uważają, że masy, aby wziąć figuranta za swego to musi on być zakolczykowany, z kółkiem w nosie, z fiszką, lub plakietką, bo inaczej za cholerę by nie zidentyfikowały kto zacz. Taka chamska podpowiedź.
Podobny numer zastosowali z Jabłonowskim vel Olszańskim, czyli rogatywka i pseudomundur. Zapomnieli mu przydzielić białego rumaka.
Pewnie dlatego, że Jabłonowski nie jeździ konno. Za to, jak się okazało, regularnie dzwoni do radia TOK FM i wypowiada się w imieniu narodu.
Kurski to maly pikus. Nasz ulubiony profesor Bartyzel to o Walesie polecial metafizycznie, prawie jak DeMaistre, ze ta cala afera z Bolkiem to jest dzialanie Bozej Opatrznosci. Ostatecznie to nie jest DeMaistre tylko zwykly skrzeczacy Krzeczkowski, czyli Herman Gerner.
No tak spryciarz , taki „cwanego Antka syn”.
Pamiętam jak ludzie z delegacji z zaprzyjaźnionych instytucji naukowych RWPG, z nabożeństwem i szeptem zapytywali „razwie u Wałesy awtoritet jest?” Odpowiadaliśmy szeptem: „Da. jest”.
Zadawali to pytanie w Kościele Św Krzyża, gdzie każdy z nich chciał zobaczyć miejsce z Chopinem związane. Tylko w kościele odważali się szepnąć na ten temat. A zdawaliśmy sobie sprawę, że Chopin był pretekstem żeby odwiedzić Kościół, bo „u nich” naukowcy jako rozumniejsi mieli zakaz korzystania z opium dla ludu.
Takie były czasy, a Wałęsa w tym czasie nie szeptał, nie obawiał się , ale grał ostro w „Totka” i wygrywał.
Może daj jakiś link…ten Baryzel jest niemożliwy po prostu.
Zapomniałem, może biedaczek cierpi na equinofobię.
Co do odwiedzania burdeli przez znamienitych „pouczaczy”, to wg tekstu prof. Chyry – Rolicz, Staszicowi też nic nie brakowało, lubiał zwiedzać te przybytki.
Dokładnie w tym samym momencie ja też straciłem wszelkie złudzenia odnośnie Wałka, jeszcze gorzej wspominam noszenie go na rękach.
Przepraszam za nieco off topową dygresję do definicji szlachectwa autorstwa valsera. Moim zdaniem definicję oderwaną od realiów Tenkraju niebezpiecznie oddalającą nas od prawdy i krzywdzącą wielu wartościowych ludzi, którzy w obronie wartości stracili wszystko, a dziś odmawia im się nawet tego co trzymało ich jeszcze jakoś w pionie czyli szlachectwa ducha.
I to w sytuacji kiedy równolegle cała masa dobrych ludzi oburza się, że to nieludzkie wyciągać laureatowi pokojowego Nobla brudy z przeszłości akurat w czasie żałoby po śmierci syna. Dla nas nikt nie ma takiej atencji.
Tekst znalazlem wklejony na FB… leci to tak:
”
Prof. Jacek Bartyzel
„Z ociąganiem i niechęcią, oraz ze szczerym postanowieniem, że już ostatni raz w życiu, odnoszę się do „affaire Bolek”. Co do meritum, to oczywiście żadna rewelacja, bo kto chciał wiedzieć, wiedział wszystko już od dawna, a tylko delikt nie do zakwestionowania przez nikogo, kto nie chce oszukiwać samego siebie, oraz drobne poczucie satysfakcji dla tych, którzy spełniali pierwszą powinność historyka, a którzy i tak będą nadal opluwani. Byłoby najlepiej gdybyśmy o tym człowieku nie musieli już nigdy słyszeć – albo przynajmniej nie musieli słuchać jego bełkotliwych elukubracji – co jest niestety niemożliwe, bo w niepojęty dla nas sposób spodobało się Bożej Opatrzności uczynić tego prostaka, imbecyla i kabotyna ikoną „bohatera historii”. Tak, Bożej Opatrzności, albowiem bez niej nawet najlichszy wróbel nie spadnie na ziemię. Kiedyś, nie tu, to Tam, dowiemy się dlaczego, a teraz o naszym „Kapitanie Nucie” już dość.
Trzeba natomiast odnieść się do tego, co napawa jeszcze większym obrzydzeniem, czyli do piruetów jego obrońców. Jeśli pominąć zwyczajnych idiotów, bo ich istnienia nie można wszak wykluczyć, to jest wyłącznie interes własny. Nie tylko prawda, ale i sam Wałęsa nic ich nie obchodzi. Oni Wałęsą pogardzali już wtedy, kiedy większość ludzi miała go za bohatera – wystarczy przypomnieć co jeden z tych „generałów” mówił już w 1980 roku o „sierżancie w okopach”. Oni bronią siebie, a nie jego, swojej fałszywej legendy, dla której on jest im potrzebny jako spinka, bez której wszystko się rozsypuje. Zwłaszcza Michnikowe „odpieprzcie się od Wałęsy” stawia tu kropkę nad i; znaczy to po prostu: odpieprzcie się od „świętego” Kuronia, Geremka, Mazowieckiego e tutti quanti bożków okrągłostowych, których pomniki macie okadzać po wieczne czasy, a nie bezczelnie zaglądać za kulisy historii i pytać jak było naprawdę.”
Nie dosc, ze Boza Opatrznosc nam Bolka zeslala, to jeszcze dzieki niej trzeba bedzie bolkowych pierdow sluchac. No i oprocz bolkowych pierdow pojda objawienia Hermana Gernera.
Pamiętam jeszcze inny moment, kiedy pojechał do USA i przemawiał w Kongresie, a Jacek Kalabiński tłumaczył symultanicznie. Zastanawiam się co wtedy żarł Wałęsa, że trzymał się przygotowanego przez UW scenariusza. 🙂
Jakiś taki fatalista wychodzi z pana profesora….
Absolutnie. Czystą, pierwotną nienawiścią. I dlatego są bezradni – taką czystą, pierwotną nienawiść każdy „wykształcony Europejczyk” ma zakopaną w najgłębszych zakamarkach psychiki.
Profesor Bartyzel „polecial” w swoich rozwazaniach o Bolku DeMaistrem, ktory uwazal, ze francuska rewolucja to tez dzielo boze, taka kara i jednoczesnie odkupienie za grzechy Francuzow. Mania religioza w wydaniu niefeministycznym. Ja rozumiem, ze w porywach wyobrazni, to kazdy chce byc Piotrem co sie Pana trzykrotnie zaparl, zanim kur zapial. I wszyscy sie skupiaja, zeby sie minimum trzy razy oczywistosci wyprzec. Jak juz sie wypra, to im sie wydaje, ze robota skonczona i pozniej to juz z gorki jakos samo pojdzie. Nie trawie pretensjonalnosci Bartyzela.
Bardzo słuszna uwaga o tym dobieraniu atrybutów. Chyba dla większości, właśnie dzięki tym odpustowym atrybutom był bardzo przekonujący. Ale w komunie ogromne znaczenie miało, że był robotnikiem. Jednym z milionów. Takim co to mu nic zarzucić nie można, bo to nie kułak, nie jakiś spiskujący inteligent. Mało, większość czuła się lepsza od niego. Skoro taki prosty Wałęsa może to ja też mogę.
Pierwsza się na nim poznała Oriana Fallaci.
A prof.Geremek kontynuował tę szczytną, liberalną tradycję. Nawet się w temacie doktoryzował.
Miałem 15 lat i nie znałem słowa „kompromis”, ale pamiętam jak starsi ode mnie nie mieli gdzie oczu podziać, chociaż bez przekonania go próbowali tłumaczyć. Ale najgorsze było zrobienie go prezydentem, bez tego nikt by dziś o nim nawet nie gadał.
W zasadzie to ja nic nie mam do tego wpisu. No może zmieniłbym Opatrzność Boża na odpowiednie służby. No, ale jadąc za logiką Bartyzela, za nimi też stała Opatrzność Boża. Uważam, że mieszanie Boga do takich spraw jest cokolwiek nieprzyzwoite. Taka deterministyka ludzkiego losu, gdzieś już wcześniej zapisanego z tego wychodzi. Czyli fakt, że dziś choruję zamiast coś zrobić, też był wcześniej przewidziany ? Napisanie tego komenarza też ?
Coś podobnego napisałem ostatnio koleżance, która wybrała się na spotkanie z Wałęsą w pobliżu. Kiedy Wałęsa był potrzebny to był kreowany na fajnego gościa a jak niepotrzebny to na buraka. Pisałem magisterkę o Wałęsie, a dokładnie obraz Wałęsy w publicystyce. Jarosław Kurski napisał książkę „Wódz” z tego co pamiętam. Sam też pamiętam jak w 1995 r., chodziłem do liceum jeszcze, trzeba było być ostatnim wieśniakiem, żeby głosować na Wałęsę. Wtedy na topie był Kwaśniewski.
A było wtedy jakieś inne wyjście? Mazowiecki?
We wszystkich znaczących cerkwiach w centrum miast były zainstalowane „Muzieja naucznogo atieizma”. Nic dziwnego zatem, że Chopin był w kościele. W 1973 r., w ramach wymiany studenckiej byłem w ówczesnym Leningradzie i tak nas prowadzali nasi opiekunowie po Newskim żeby tylko ominąć Kazański Sobor. Na ale polskie, przekorne dusze zażądały aby zacząć od tego muzeum. No i nas zaprowadzili. Jak to zobaczyliśmy to gruchnęliśmy śmiechem. Na dodatek cała ekspozycja dotyczyła KK i naszego świata. O Cerkwi Prawosławnej zero. Pamiętam niedowierzanie i osłupienie naszych opiekunów kiedy przed kopią obrazu Matejki „Kopernik” wyjaśniłem im, że był księdzem katolickim i jeszcze pełnił funkcję kanonika Kapituły Fromborskiej. Szok i niedowierzanie. Ale pierwsza rzecz jaką chcieli potwierdzić kiedy z kolei oni przyjechali do nas.
Tymiński. Mazowiecki odpadł w pierwszej turze. Polecam debatę na you tube Wałęsa-Tymiński. Bardzo pouczająca po latach.
Chcemy Lecha. Nie Wojciecha. To było szczere. Zbyszek Bujak też. Rozwiewanie mitów młodości jest trudne. Nie piszę o tych co je budowali, tylko o tych co w nie wtedy uwierzyli, bo chcieli uwierzyć. Bo wtedy rzeczywiście stał się symbolem rozpoznawalnym na świecie i kojarzył z pierwszym wielkim ustępstwem (tak się wtedy mi przynajmniej wydawało) komuny. Czy nie byliśmy po stronie afgańskich mudżahedinów ?
Tak, w zasadzie to ten Herman Krzeczkowski to byl wielki pisarz i tlumacz i bohater, ktory przeciwstawil sie komunie i przeszedl na „jasna strone mocy” jak usiluje tlumaczyc prof. Bartyzel.
Bolek, w zasadzie, jakby nie kapowal, to bylby wielki lider nowoczesnego narodu.
Daj pan spokoj.
ponad 20 lat temu to był cyrk z Wałęsą. Środowisko Wyborczej jego wybór a odrzucenie Mazowieckiego wprost nazywało antysemityzmem. I jeszcze te kawały o Wałęsie typu na przyspieszonym egzaminie naturalnym powiedział „ptok” a potem ptak i jednocześnie zdał polski i biologię. Potem pstryk i Lechu już jest swój i fajny. Ale był targany gorzej niż Giertych i przez dłuższy okres czasu.
Według mnie nikt na Wałęsę nie dał się nabrać, ani wtedy, ani teraz, on służył jako młotek do wbijania głów, które za wysoko zostały podniesione. Pisze dziś o tym Coryllus, ci, co go dziś bronią, kiedyś na niego pluli, a teraz wymyślają Kmiciców, bo to nie o Wałęsę chodzi. Ci, którzy tłumaczyli jego prostactwo i pychę tym, że to prosty robotnik, klamali, albo nie widzieli w życiu prostego robotnika.
Jednakowoż gwoli prawdy Jabłonowski jeździ konno… na białym rumaku.
https://youtu.be/4fblmEWddg0 25 min. Wystarczy zobaczyć pierwsze dwie.
Zdążyłem być w tym muzeum. Też byłem pod wrażeniem, że ktoś próbuje pokazać, że da się zrobić okno przy użyciu samego kitu.
Z tej wycieczki, została mi jeszcze w pamięci dyskusja z Amerykaninem. Staliśmy w najdłuższej w moim życiu kojejna do Ermitażu, a on korzystając z „okruchów prawdy” przekonywał mnie, że żyjemy w najlepszym z ziemskich systemów, gdzie szpitale za darmo, edukacja za darmo i wszyscy są tacy równi…
Nie obchodziło mnie to wtedy, mnie Wałęsą odepchnął od polityki i publicznych spraw na ćwierć wieku, tym wielkim długopisem. Myślę, że nie tylko mnie. Prezydentury Wałęsy zapewniła dwie kadencję Kwaśniewskiemu, naprawdę muszę to tłumaczyć? Czy była tylko opcja Mazowiecki vs Wałęsa? Oczywiście, że nie, fałszywa alternatywa to popularna strategia oszustów. Trzeba by spytać Kaczyńskiego, dlaczego się na nią zdecydował. Poza tym uważam, że lepszy by był Mazowiecki, bo w zasadzie dlaczego nie? Wałęsa lepszy, naprawdę?
Są tacy co uważają, że spalenie Rzymu w 1527 to też dzieło Boże
Promowany jest obecnie ksiądz Luter. Zrobił porównanie obecnej sytuacji Wałęsy i Kościoła. Że są tak samo obecnie sekowani. Wobec tego czuje się w obowiązku bronić Wałęsy, bo tym samym broni Kościoła. Nieźle.
Ach te dobrotliwe oczy, ludzie godni zaufania….
Kiedy się wypełniły dni…
Żołnierze z Westerplatte szli do nieba czwórkami.
Ciekawe w jakiej formacji i gdzie będą szli żołnierze Bolka?
Wczoraj przez chwilę (i może jeszcze pół minuty) oglądałem jakąś publicystykę w TVP1.
Dyskusja Cenckiewicza z jakimś innym historykiem.
Ostatnie pytanie prowadzącego program: „Czy Wałęsa był bohaterem?”
Cenckiewicz: „Moim zdaniem nie był”.
Ten drugi (Dudek?): „….był wielkim Polakiem….”
W jakiej formacji maszeruje ten (chyba) Dudek?
Ja bym jeszcze zauważył do kogo Kurski przylepia błotko „okruchów prawdy” w tej rodzinnej kłótni.
Ano do bohaterów grup rekonstrukcyjnych sanacji i endecji. No i dziwnym trafem pośród postaci historycznych znajduje się nieco bardziej literacki szlachcic zwanny Kmicicem.
Dlaczego nie autentyczny i nie historyczny ten szlachcic?
Ano może dlatego, że te życiorysy postaci autentycznych znają jedynie niektórzy czytelnicy niektórych blogów…
Był grudzień 1970 roku. Siedziałem z rodzicami w kuchni, słuchaliśmy Radia Wolna Europa. I drugi raz w swoim życiu poczułem dotyk zagrożenia, że za moment świat wokół zacznie płonąć, że te obrazy wojny z tv i wspomnienia bliskich z czasów II WŚ, to za chwilę mogą być realnością za oknem, a pierwszy raz to poczułem, gdy na początku lat sześćdziesiątych XXw, zaczęto mówić o konflikcie nuklearnym między mocarstwami, bo tak właśnie wtedy to zaczęło wyglądać w światowej polityce. Słuchaliśmy w tym radio, co się dzieje w Gdańsku. Że są czołgi na ulicach. że wojsko strzela do robotników, że są zabici. Potem przyszedł Edward Gierek i zapytał, pomożecie, a sala odpowiedziała, pomożemy. Lech Wałęsa „pomógł” bardzo szybko, bo już 27 grudnia 1970 roku, nawet, jak E.Gierek jeszcze nie zaproponował współpracy. Ze służb tajnych nie można wyjść nigdy. Co najwyżej można zmienić sponsorów.
Czytam, że ostatnio w Cambridge odbył się kongres polskich studentów, zorganizowany przez katedrę studiów polskich na tymże uniwersytecie. Prof. Nowak dyskutował tam z Radkiem Sikorskim, a nasz ulubiony minister, opowiadał o przyszłości Polski i zachęcał młodych ludzi do powrotu, czyli tak jakby, oczekiwał od nich niejako pomocy w budowaniu nowej Polski.
to tak jak „znikniecie” 60 kilogramowego srebrnego lichtarza z kosciola sw.Laurentego w St.Gallen podczas reformacji. Podobno „bogu bylo mile”, ze ludzie przestali „skladac poklony wizerunkom”. Taki znak od Boga, ze ten przepych w Kosciele to zla rzecz jest. Po prostu znikniecie lichtarza to dzielo boze, a Walesa to zeslanie z niebios.
Dwie spiżowe zasady demokracji (Stalin):
Nieważne jak lud głosuje, ważne kto liczy głosy.
Nieważne kto wygra wybory, ważne żeby były wygrane.
Jak to był? A teraz co? Zmienił obywatelstwo?
To bardziej skomplikowane. Zakładam, że Wałęsa został Bolkiem, a potem się bezpiece urwał. Gdy wszedł po 1976 do WZZ myślał, że się już od Bolkowania uwolnił. Okazał się, że w 1980, wśród tych co go otoczyli są takie same Bolki i musiał śpiewać na ich melodię. A po 1989 to już jego własna buta go rozniosła. Zapomniał, że ci co go wynieśli w 1980 nie pogodzą się z tym co zrobił w 1990. Gdy prawda zaczęła wychodzić na jaw Wałęsa pojął, że czas się przyłączyć do Bolków. Oni go teraz bronić, bo bronią siebie. Tak jak Ty i Coryllus napisaliście.
Z zamierzchłych czasów. Raduś jako reporter, fotograf i jeszcze nie wiadomo kto.
http://michalstraczek.fotoblogia.pl/10194,radoslaw-sikorski-prochy-swietych
Profesor Geremek to nawet badania terenowe prowadził w swojej specjalności, a teraz Gabriel narzeka że dziennikarze tyłka zza biurka nie chcą ruszyć:)
Nie wiem jakimi ścieżkami „chadzają” myśli historyków. Ja jestem prostym informatykiem (i „pozytywnym cybernetykiem”, że zacytuję jedną z dedykacji).
Może w opinii historyka trzeba być kapusiem, aby być wielkim.
I w tym delatorstwie zamyka się recepta na wielkość.
I chyba, kurza twarz, też na polskość.
… bo w niepojęty dla nas sposób spodobało się Bożej Opatrzności uczynić tego prostaka, imbecyla i kabotyna ikoną „bohatera historii”…
Ściśle rzecz biorąc skąd profesor Bartyzel wie, że spodobało się Bożej Opatrzności a nie, że Boża Opatrzności dopuściła? Objawienie prywatne u pana Krzeczkowskiego?
Tak wytrawny konserwatysta powinien znać rozróżnienie między tym co P. Bóg chce a tym, co P. Bóg dopuszcza.
Co to znaczy w praktyce „a potem się bezpiece urwał” ?
Jak został prezydentem, to się urwał Kaczyńskiemu… A teraz komu się urywa?
Tak, trzeba oddać mu sprawiedliwość, że do ostatniego tchu prowadził te badania terenowe. Taki oddany sprawie. I to w godzinach nadliczbowych.
Zginął na posterunku walki o naukę:)
W takich chwilach wspominam kazanie Śp.Prymasa Polski Stefana Kardynała Wyszyńskiego na Jasnej Górze w czasie trwania strajku w Stoczni Gdańskiej. Było to kazanie – ostrzegawcze. I pamiętam, jak te wszystkie KOR-owskie „autorytety” zawyły na Prymasa. Jaka to była nagonka. Prymas z pewnością wiedział o Wałęsie sporo a mógł podejrzewać jeszcze więcej. W końcu „macki Kościoła Katolickiego” sięgały „wszędzie”. I nie jest wykluczone, że Prymas miał już wtedy gotową „teczkę” kandydata na „legendarnego bohatera” ze szczególnym uwzględnieniem tego nieślubnego synka, co to się utopił w stawie a „bohater” zostawił sierotę z dzieckiem bez pomocy ani żenić się nie chciał tylko zwiał do Gdańska. Prymas w wyraźny sposób wychładzał nastroje a tow.tow. Geremek z Modzelewski zastanawiali się, co zrobić z tym „nadmiarem szczęścia”, jakim było 10 milionów katolików polskich, którzy błyskawicznie wybrali ODDOLNIE władze NSZZ „S”. Każdy kandydat był prześwietlany. No i pamiętam I Zjazd NSZZ „S” w Oliwie: miejscowi nie chcieli wybierać Wałęsy na szefa Związku ale im dalej od Gdańska, tym histeria pro-wałęsowska była bardziej nakręcona. Związkiem „zamiatali doradcy” czyli np. II Sekretarz POP PZPR na UW dr Geremek, z Kuroniem i Michnikiem do towarzystwa. Dojechała nawet wnuczka Piłsudskiego i latała koło Onyszkiewicza. Już samo to, że „pierwszy oportunista PRL” czyli Wajda był na tym Zjeździe – delegatem, powinno wszystkim zapalić czerwone światełko. Ale nie zapaliło.
Cała ta „operacja 1980” to z perspektywy czasu wygląda na nic innego jak zamach stanu na Gierka – z błogosławieństwem Moskwy. A te „10 milionów katolików” to było coś , czego organizatorzy nie przewidzieli i nie bardzo wiedzieli, jak to skanalizować. Więc wymyślono „katolika Wałęsę ludowego trybuna”. A „zdradliwa klasa robotnicza wielkoprzemysłowa” została rozgoniona na cztery wiatry w ciągu najbliższych kilku lat.
Z tym urwaniem się Kaczyńskiemu to bym uważał. On po prostu Kaczyńskich wykopał, bo uznał, że zagrażają jego ego w daleko większym stopniu niż wcześniejsi „przyjaciele”. Teraz będzie do upadłego wspierał tych, którzy to jego ego dmuchają. A, że ci „dmuchacze” są tym zainteresowani osobiście, bo Wałęsa krył i kryje ich interesy, to do niego dotarło. Więc z nimi sztama na wieki. To człowiek, którego EGO jest ważniejsze niż cokolwiek w świecie. On już nie musi mieć władzy. Chce tylko by dawano mu pieniądze za przeszłość i chwalono. Ponieważ po raz kolejny Kaczyńscy zagrażają jego pozycji = dochodom za wykłady i naród przestaje mu wierzyć to się już nikomu nie urywa.
Ten sposób wcale nie jest niepojęty, tylko w pełni zrozumiały, jaki bowiem naród, taki bolek na jego czele. Panu profesorowi, co to się z WSI-owej szkoły Hyniusia wywodzi, okoliczność ta najwyraźniej nie przychodzi do głowy.
Najpierw były podpisywane porozumienia w Szczecinie. Barcikowski i Jurczykiem- TW Świętym. Wtedy to się nawet wyruszyłam do łez, bo zbudowany medialnie stan napięcia, dosłownie nie pozwalał mi myśleć o innych sprawach. Ale właśnie dlatego, ten długopis w ręku Wałęsy, odczulam jako żenujące wygłupy. To kretyn jest. Nie było jednej minuty kiedy bym o nim dobrze myślała. Co gorzej, on w moich oczach całkowicie dyskwalifikowal idee Solidarności. Bardzo się dziwiłam, że niektórzy wykształceni ludzie go popierali.
A i jeszcze jedno, do Solidarności natychmiast zapisywali się twardzi partyjniacy, a najtwardsi, rzucali legitymacje po 13 grudnia. Wprowadzenie stanu wojennego tak oburzyło ich serduszka.
Mam wrażenie, że tak pojmowany fatalizm jest poważnym grzechem, ale nie czuję się na siłach go ściślej definiować.
W tej audycji pani Ewa Storożyńska, współautorka książki o dokonanym przez Matkę Bożą cudzie nad Wisłą mówi, że Matka Boża przed stanem wojennym apelowała do wiernych o doprowadzenie do tego, by tekst koronki do miłosierdzia Bożego został poszerzony tak, by dziesięć razy odmawiano „święty Boże, święty mocny, święty a nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem, nad naszymi braćmi błądzącymi i nad duszami w czyśćcu cierpiącymi” i by zmiana ta uzyskała kościelne imprimatur. Gdyby do tego doszło, miał nastać pokój. Niestety, nie udało się do tego doprowadzić.
https://www.youtube.com/watch?v=js99i1Mpdu0
Planem Kaczyńskich było wygranie z UW przy pomocy popularności Wałęsy, a potem, zamocowanie mu w plecach kierownicy. Tymczasem się okazało, że Wałęsa ma kierownicę już dawno, a popularność zawdzięcza tym, co ją tam zainstalowali i tylko oni mieli prawo z obu tych features korzystać.
I jeszcze Jan Paweł II. Gdy już było wiadomo, kto to jest Bolek – a zaznaczę, ja byłem wałęsowcem cały czas, nawet za jego prezydentury, będąc za to wtedy wytykany palcem (razem z moimi rodzicami) w całej mojej rodzinie – najbardziej mnie zabolało jego zakłamanie wobec naszego Papieża. Tak, to polityka była. I jak piszesz, na pewno Papież wiedział, kto zacz, a może właśnie nie do końca.
Tylko nawet, gdyby tak było, Wałęsa nie miał i nie prawa wycierać się naszą wiarą. Ale tacy tak mają. Mam to w mojej własnej rodzinie. To nie są Chrześcijanie, w tym rozumieniu, jak my to rozumiemy i w to wierzymy.
Z tym, że Kaczyńscy dokładnie wiedzieli o tej kierownicy, wystarczy poczytać dokładnie tj. między wierszami ich biografie oraz Lecha.
To już chyba lepszy byłby Tyminski. (Czemu on wozil ze sobą tę indiańską squaw?)
Te atrybuty: wielki długopis, Matka Boska w klapie i jeszcze Różaniec na szyi gołkiem, oraz nadobecność w mediach i zapewnienia Wałęsy „my nie kcemy wadzy”, od razu posłużyły do podzielenia ludzi.
Na marginesie – gdzie jest -czynna- księgarnia TARABUK??
Wychodzi na to, że Tymiński był tym, za kogo się podawał, dalej produkuje te swoje komputery, a jego siostra z Komorowa niedługo po przegranych przez niego wyborach otworzyła lumpeks w Pruszkowie, na Świętego Andrzeja. Dlaczego ją woził? Bo to jego żona była. Dziś już nie jest, ma trzecią żonę, tym razem Chinkę.
No ja myślę, że wiedzieli, to zdaje się nie była jakaś ekskluzywna wiedza. Może myśleli, że to będzie jakiś argument, zwany hakiem, ale się przeliczyli.
Tarabuk w Nowym Świecie Muzyki
ul. Nowy Świat 63
Warszawa Śródmieście
(blisko stacji metra Nowy Świat Uniwersytet)
Tarabuk w Teatrze Lalka
Plac Defilad 1
Warszawa Śródmieście
(blisko stacji metra Świętokrzyska)
tarabuk@tarabuk.pl
Wyjścia nie było ani wówczas, ani później, ani nie ma go obecnie.
Trochę dziwi mnie ta dyskusja miejscami dzisiaj. Czy lepszy był Wałęsa czy może jednak Mazowiecki, a może Tymiński. Czy się urwał bezpiece i kiedy, jak. Czy Kaczyński wiedział czy nie. Wtedy to mogliśmy się jeszcze zastanawiać albo nie wiedzieć (kto wtedy nie głosował na Wałęse w dobrej wierze…) Ale dzisiaj? Przecież wszystko zawiera się w jednym zdaniu Gospodarza:
„Wszystko to, co od roku 1945 rozgrywa się przed naszymi oczami jest kłótnią w rodzinie”
Wałęsa dostał nobla grubo wcześniej zanim został prezydentem. To wtedy zaczęto o nim gadać na poważnie.
Gdyby tresci z ksiazki Gontarczyka i Cenckiewicza, ktora zostala wydana w 2008 roku, ukazaly sie publicznie i szeroko w 1989 roku, to Walesa bylby pozamiatany. A tak… w tej chwili to juz nie ma znaczenia. Dla mlodziezy, ktora 25 lat temu przychodzila na swiat jakies sprawy sprzed lat czterdziestu to jest sekcja archeologiczna. Kompletnie bez zwiazku i znaczenia. Dalem sie nabrac na „transformacje ustrojowa” i nie mam problemu sie do tego przyznac. No, ale to mozliwe jest tylko raz.
Szczerze mówiąc wiem, że to była jego żona, ale jeśli chciał wygrać wybory powinno się kobietę jakoś ogarnąć, a tak to była kulą u nogi. Łatwo go było ośmieszyc.
Nie ma brzydkich kobiet tylko pieniędzy za mało.
A zresztą po pierwsze wybory i tak są fałszowane, a po drugie, jakby wygrał, to by go wykończyli.
Dostał, ale co z tego? Kiedy przestaniemy się oglądać na obcych i patrzeć na siebie ich oczami? Dobrze, że nie słychać już argumentu, że Wałęsa jest najbardziej znanym Polakiem i w związku z tym nie warto się nad niczym zastanawiać, bo nasz wizerunek na świecie ucierpi.
Trzeba mu było przeliczyć na USD średnia pensję w tym „za darmo” po czarnorynkowym kursie. I zapytać, czy by się zechciał zamienić.
bo tera takim dudkom doktoraty dawają.
A tak sobie pitolimy po koleżeńsku. Przecież napisałam delikatnie: wszystko jedno który, jeden ch..
Jak się przeczyta artykuł Kurskiego to aż żal serce ściska, że Wałęsa nie żył w czasie II WŚ. Pewnie wtedy sam by pokonał Hitlera, potem Stalina a na koniec USA zrzuciłaby go na Hiroszimę, bo by i tak uczynił większe szkody.
Bolek wreszcie jest sobą i już nie musi niczego udawać.
Czyżby skrywany podziw dla „XVIII wiecznych francuskich dziennikarzy”? Takie „oczko” do środowiska, że chociaż „opatrzność Boża” to jednak „zdeterminowana”.
To był 1983 rok. Pamiętasz? Bo ja tak. Byliśmy zamkniętym na świat zaściankiem, który pozbyl się „Niewolnika”, a tu bach grom z jasnego nieba: nobel dla Wałęsy. Jeszcze raz powtarzam to był 1983 rok. Jaruzelski pojechał do Davida Rockefellera w 1985 roku. To wtedy w 1983 roku zaczęto wszędzie gadać o Wałęsie. Poczytaj co mówiła żona odbierając nagrodę:
http://www.newsweek.pl/polska/33-lata-temu-lech-walesa-zostal-uhonorowany-pokojowa-nagroda-nobla,artykuly,276614,1.html
Wczoraj ukazał się wywiad z Gontarczykiem. Wystarczył mi tytuł i fotografia. Nawet mi sie czytać nie chciało. Już ze dwa lata temu zauważyłam, że Gontarczyk został złamany.
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/gontarczyk-walesa-zasluzyl-na-pomnik-ale-beda-na-nim-rysy-i-solidne-pekniecia/j5d1lz0
Bardzo dobrze pamiętam. W 1985 siedziałem na Rakowieckiej, a do mojej matki przychodzili jacyś, co chcieli o mnie pisać w prasie podziemnej. Pytała na widzeniu, czy ma z nimi gadać. Kazałem matce ich spuścić ze schodów.
Ciekawe co byś powiedział gdyby np. taki Jurek Owsiak dzisiaj dostał pokojowego nobla. Głupio by było z jego krytyką, czy też nie?
Pozdrawiam
Pozostaje się tylko pod tym podpisać.
Mam inną złośliwą teorię, że wystarczyło, aby przed wyborami prezydenckimi Lesio mówił własnym głosem. Zapytałem wyżej co żarł w okresie wyjazdu do USA, że mówił zadanym tekstem. To był listopad 1989 roku, a dokładnie rok później był już strażnikiem żyrandoli.
Wbrew temu co napisałeś to na końcu tych wypocin Jarosława Kurskiego i innych jest oficjalny argument o tej narodowej ikonie, rozpoznawalności i ciszej nad tą trumną. Tak naprawdę dla większości dojrzałych Polaków liczą się 2 sprawy: dałem się nabrać na Wałęsę i tu wybieramy jedną z opcji:
trudno, zostawmy to w spokoju, bo zostałem oszukany, nie chcę o tym nic wiedzieć, wypieram ten fakt z pamięci. Co najwyżej dzisiejsze wypowiedzi Bolka traktuję jako niepoważne
Wałęsa oszukałeś mnie, naród, wszystkich, doprowadziłeś do zła. Skoro to Ty rozwaliłeś komunę indywidualnie to jesteś indywidualnie odpowiedzialny za wszystko co nie wyszło.
Oczywiście to opcje skrajne.
Trudno powiedzieć, czy Bożej Opatrzności spodobało się Wałkiem nas obdarzyć, czy raczej doświadczyć. Tak samo, jak przylanie krnąbrnemu wyrostkowi w tyłek może być przezeń wąsko traktowane jako ojcowski dopust, ale po latach, szerzej już i z pozycji innego doświadczenia życiowego — jako zbawienna stanowczość. Nie czepiałbym się więc prof. Bartyzela za semantykę, szczególnie, że z jego tekstu wyziera pewna ironia, może i nie dla wszystkich dostrzegalna. Owszem, teraz, po latach, łatwo prychać, że „od razu było wiadomo”, że „każdy, kto chciał wiedzieć, wiedział” itp. Ale to hipokryzja. Jako niedoskonałe istoty ludzkie, w owym czasie nie byliśmy odporni na wielopoziomową indoktrynację, bombardowanie mieszanką kłamstw, półprawd i prawdy, dezorientowanie w trybie 7/24. Gdyby Wałek był jedyną wtyką, błyszczałby niczym brylant w uchu kominiarza – wówczas można by było drwić z tych, co się na nim nie poznali. Ale nam zainscenizowano wielopiętrową i wieloetapową ustawkę, odcinając jednocześnie (jako odbiorcę zbiorowego) od rzetelnej informacji. No i — LBNL — byliśmy o te prawie 40 lat głupsi. łatwo interpretować historię z perspektywy następnego stulecia, choć i teraz nie można mieć stuprocentowej pewności, że w ten czy inny sposób ustawka owa nie trwa nadal. Pewność uzyskamy dopiero po śmierci.
Trudno mi się odnieść, bo ja się na Wałka nabrać nigdy nie dałem. Jestem też przekonany, że takich jak ja było naprawdę wielu, nawet ci, co nie dali tego po sobie poznać i pierwszą z tych opcji zastosowali już dawno.
Dodatkowo, dzisiaj w Salonie24 nie ukazała się nowa notka Toyaha. Notka istotnie uzupełnia tekst gospodarza:
http://toyah1.blogspot.com/2017/02/o-bekitnym-turbodoadowaniu-i-palacym.html
Myślę, że za to uwikłanie wiary katolickiej w swoją polityczną rolę Lech Wałęsa zostanie surowo i negatywnie oceniony. To tu zgrzeszył najbardziej.
Jeśli PiS porządzi jeszcze, to Jurek Nobla niewątpliwie dostanie. A może i niezależnie od tego…
Gontarczyk został złamanym…?
To chyba była robota domokrążcy; towar okazany, pomacany i można było podjąć decyzję o kupieniu.
Wie pan co, jak ja słyszę Bartyzela, który był wychowankiem Krzeczkowskiego, jak mówi – kto chciał ten wiedział – to mogę się jedynie krzywo uśmiechnąć.
Odpowiedź jak należy rozumieć Opatrzność Bożą wg prof. Bartyzela daje pośrednio, jak sądzę, w wywiadzie z targów książki Tadeusz Cegielski o masonerii Janie Olszewski i świątyni Opatrzności Boźej
Gdy my po rozum do głowy: Opatrzność Boża ??? … to oni jak nie na Wielkiego Architekta to na Opatrzność Bożą liczą.
Dziękuję pani Rozali za wrzutkę tego vidu.
Bo im chodzi o usprawiedliwienie sprawców albo siebie za bezczynność.
Nowy regulamin salonu24.
Regulamin Platformy Hostingowej Salon24.pl
Salon24.pl S.A. z siedzibą w Warszawie (00-335), ul. Emiliana Konopczyńskiego 5/7 lok. 11, zarejestrowana w Rejestrze Przedsiębiorców prowadzonym przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego; numer KRS 0000392732; z kapitałem zakładowym 518 000 PLN (pięćset osiemnaście tysięcy złotych); NIP 7010254148 udostępnia platformę hostingową pod nazwą Salon24.pl (dalej „Platforma Hostingowa”) w celu umożliwienia użytkownikom sieci Internet korzystanie z niej, w szczególności poprzez zakładanie i prowadzenie blogów Użytkowników, a także umieszczania komentarzy, na warunkach określonych w tym Regulaminie.
Salon24.pl S.A. świadczy usługi drogą elektroniczną, a jej działalność i odpowiedzialność w tym zakresie jest regulowana w szczególności przepisami Ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. z 2002 r. Nr 144, poz. 1204, z 2004 r. Nr 96, poz. 959, Nr 173, poz. 1808, z 2007 r. Nr 50, poz. 331).
I. Definicje
II. Rejestracja konta/ dane osobowe
III. Rezygnacja z usług Platformy Hostingowej Salon24.pl
IV. Przestrzeganie prawa i Regulaminu Salon24.pl
V. Reklamy i licencje
a. utrwalanie jakąkolwiek techniką (w jakimkolwiek systemie, formacie i na jakimkolwiek nośniku),
b. zwielokrotnianie jakąkolwiek techniką (w jakimkolwiek systemie, formacie i na jakimkolwiek nośniku),
c. wprowadzanie do obrotu,
d. wprowadzanie do pamięci komputera, do sieci komputerowej i/lub multimedialnej, do baz danych,
e. publiczne udostępnianie w taki sposób, aby każdy mógł mieć dostęp do utworów i przedmiotów praw pokrewnych w miejscu i w czasie przez siebie wybranym (m.in. udostępnianie w Internecie np. w ramach dowolnych stron internetowych oraz jakichkolwiek serwisów odpłatnych lub nieodpłatnych, w szczególności video on demand, pay-per-view, dostępnych m.in. w technice downloading, streaming, IPTV, ADSL, DSL oraz jakiejkolwiek innej), a także w ramach dowolnych usług telekomunikacyjnych z zastosowaniem jakichkolwiek systemów i urządzeń,
f. publiczne wykonanie,
g. publiczne odtwarzanie (m.in. za pomocą dowolnych urządzeń analogowych i/lub cyfrowych posiadających w szczególności funkcje przechowywania i odczytywania plików audio i/lub video np. komputerów, odbiorników radiowych lub telewizyjnych, projektorów, telefonów stacjonarnych lub komórkowych, odtwarzaczy MP3, iPod, iPhone itp.),
h. wystawianie,
i. wyświetlanie.
VI. Udostępnianie
a. Łamaniem zasad Netykiety lub zachowaniem niezgodnym z zasadami współżycia społecznego oraz przepisami prawa powszechnie obowiązującego.
b. Działaniem na szkodę Salon24.pl lub Salon24.pl S.A., w szczególności poprzez narażanie na szwank dobrego imienia Salon24.pl lub członków jego organów oraz pracowników i współpracowników.
2. Salon24.pl S.A. może usunąć Konto Użytkownika w sposób trwały w następujących przypadkach:
a. gdy adres e-mail podany w Formularzu rejestracyjnym uniemożliwia kontakt z Użytkownikiem;
b. rażącego naruszenia istotnych postanowień Regulaminu (§ IV Regulaminu);
c. umieszczania przez Użytkownika treści niezgodnych z prawem i dobrymi obyczajami w sposób regularny;
d. braku aktywności przez okres 24 miesięcy od rejestracji;
e. wykorzystywania przez Użytkownika Platformy Hostingowej w sposób niezgodny z jej przeznaczeniem, po uprzednim wezwaniu do zaniechania takich działań.
VII. Odpowiedzialność Salon24.pl S.A.
VIII. Podstawowe wymagania techniczne do korzystania z Usług
IX. Postanowienia końcowe
Data publikacji: 1 lutego 2017 r.
Jest to spór w ramach Pax Americana i realizacji Konsensusu Waszyngtońskiego. Sprowadzający się kto tymi bytami i ziemiami będzie zarządzał i w związku z tym, kto będzie czerpał korzyści osobisty i majątkowe. Tak jest od czasów tzw. III RP, a w zasadzie od września 1985 roku kiedy na spotkaniu z Jaruzelskim – amerykanie odrzucili jego koncepcję reform. Zostaliśmy wszyscy w Międzymorzu przehandlowani, w zamian za kroplówkę dla Rosji – patrz dla elit, które miały co kraść zgodnie z prawem.
Inne jest narzędzie przekazu. Jedne skierowane do lewicy a inne do tzw. prawicy. Zagospodarowane musza być wszystkie nastroje.
Kurski z wyborczej i ten cały Michnik, gdyby miał więcej inteligencji – to poświeciłby na ołtarzu „symbol teatru politycznego”. Zwłaszcza, że Wałęsa wielokrotnie się przyznał do współpracy pośrednio. Facet z takimi deficytami intelektualnymi, robol i służby robią z niego szefa „opozycji”, który obalał komunizm (jak za płotem Armia Radziecka), a potem Prezydenta. On wszystkim powiedział, tej całej klasie robotniczej, inteligencji która uwierzyła w takie cuda – Macie takiego Prezydenta, na jakiego zasługujecie. Powiedział tym wszystkim, których patriotyczna chęć zmian i miłość do Polski – została wykorzystana, jako statystów na scenie – jesteście cymbały. Ja jestem od zarządzania, a wy od roboty.
Gdybym był na miejscu Kiszczaka, z taką wiedzą, nigdy bym Go ze sznurka nie spuścił. Także w latach 80 i później.
Ciekaw jestem tylko, kto kazał jemu przypiąć Matkę Boską w klapę.
Problem jest, jak teraz powiedzieć tym wszystkim ludziom w Polsce, jak zostali zrobieni w nogę i kto faktycznie za te sznurki pociągał. Kiszczakowa teczką Wałęsy cały mit Solidarności obalającej komunizm – wywaliła w powietrze. Całą tą narracje. Mieliście agenta na czele i nigdy Go nie usunęliście ze stołka. Nawet nie chcieliście. Zgłosił ktoś taki wniosek i poddał go pod głosowanie w ramach demokratycznych reguł?
Tak to jest, jak dzieci „rewolucji” biorą się za budowę państwa i budują na mitach, a nie faktach – czyli zamki na piaskach.
To tak jak ze Staszicem, który zachwycał się władzą biurokracji i państwem policyjnym w Prusach, a wstrętem napawał Go republikanizm.
Zwolennicy realizacji Konsensusu Waszyngtońskiego i Pax Americana, jednego nie biorą pod uwagę, mało kto w Polsce chce wojska amerykańskie i sojusze z Anglosasi itp. Dojdzie do tego narracja w postaci wojny z Rosją i wówczas nawet 1 tysiąc złotych na dziecko (jak to jest obecnie w rodzinach zastępczych) miesięcznie nie pomoże.
Michnika człowieka przegranego u schyłku III RP, można tylko zapytać, po co obalał ten Marksizm?
Tylko po to aby latami płynęła kasa strumieniem.
Tak więc panowie inteligenci PRL-u – dyplomy do kosza. Tyle warte – na czele z prof. Antonim Dudkiem, dla którego Wałęsa – jak to określił wczoraj w rozmowie z Cenckiewiczem – „nie ma bohaterów bez skazy” odpowiadając na pytanie, czy Lech Wałęsa to bohater.
Jednakowoż gwoli prawdy Jabłonowski siedział 2 min… na białym rumaku
„Może gazownia spróbowała by im podsunąć te pogadanki Kurskiego?”
Chwyci. Wąsy Wałęsy są twardą gwarancją sukcesu. Wszak te wąsy sumiaste to najczystszy aryjski sznyt od 3 i pół tys. lat nad Indusem. Hindusi mają niezwykle bogate doświadczenie cywilizacyjne. Śri Kriszna nie miał wąsów ale za to potrafił zamieniać wrogów w przyjaciół i na odwrót, tak jak mocodowaca Kurskiego. Polityka propagandowa ma swój pierwotny model w Bhagavadgitcie. To naprawdę trzeba uważnie przestudiować. Wszystkie numery śri Kriszny. Jak do tego dołoży się wąsy to po prostu klękajcie narody, Gospodarzu nasz wynarodowcu. Z wąsami każdy debilizm, czy nawet delirizm zajeżdżający 90%-owym duchem, jest hipnotyzująco-elektryzujący.
Ty się Gospodarzu wynaradawiasz, a tu miszcz Adam i jego tłuk Kurski się unaradawiają. Czy miszcz Adam zacznie jechać panem Romanem? Wszak ten nagan jak gorący ziemniak trzeba przekazać niczym sztafetę. Wszak sprzedawalność i więcej jeszcze … sprawa … wiara … kult. Jak to komu? Sakowiczowi, winowat, -kiewiczowi. (Ja nie mogę, Sienkiewicz to prorok.) Niech ci on, ten -kiewicz ze swoim tłukiem Lisiewiczem rozdziera teraz koszulę na piersi i toczy z niej robotniczą krew pokrzywdzonych gejów, lesbijek i uchodźców chamito-semickich.
Princess kebab, tylko ona, princess kebab!
Jest tu parę smaczków dla Ciebie ważne jest 5d no i 5e którego do końca nie rozumiem. Może ktoś wyjaśnić co tu jest napisane, jeszcze biorąc pod uwagę te wymienione poniżej „pola eksploatacji”
No właśnie, tylko patrzeć jak gazownia przejmie dziedzictwo Dmowskiego
Niech nie żartują. Powinni przynajmniej szanować. Kto im inny wyznaczyłby tak trafnie strategiczne kierunki ekspansji rynkowej? Że nie słuchają? No sorry, od Rica profesjonalisty za dużo nie można oczekiwać. Ale spokojnie, cierpliwości. Jak komornik zapuka to i profesjonalny Ric przypomi sobie i zrozumie. W lot!
Rzekłbym, miał rację inaczej. No chyba, że weźmiemy pod uwagę ekspansje na rynku indyjskim.
A wąsy, mocium panie! To co? :-{\
Jak to? Ciągle przecież gada o tej hippice.
Przy okazji. Żebrowski na fejzbuku zamieścił krótką relację z rozmowy telefonicznej z tymże. Jabłonowski wylał na niego swoje frustracje i pogróżki. Nie wiem czy to było przed czy po ich wspólnym wystąpieniu. Żebrowski prosił o informacje o najbliższym spotkaniu z Jabłonowskim. Być może to było przed.
No zgadza się wszystko. Muzyka sfer. Cała polifonia. Czysty aryjski Kriszna. Chór śrów krisznów.
Miał rację w tym, że jest cwaniakiem. To miałem na myśli.
To ładnie z jego strony że tak się przejechał po michnikowszczyźnie. Ale te wyznania profesora monarchisty, co do upodobań Bożej Opatrzności (że mu ręku nie uschła, kiedy to pisał, choćby zadrżała, mnie przeszły ciarki) sugerują że monarchizmu to jansenizm a ten to inna wersja … kalwinizmu. Maistre zaczynał jako zagorzały czytelnik Russo. Wszak życie to teatr a ludzie są … pacynkami w ręku … kozła. Jeden i ten sam kult. Kult … koziej trąby.
Ja najpierw tylko i wyłącznie tak jak miszcz Wajda, Kuroń, Adam i et consortes, na pana Tadeusza. Byłem wtedy na studiach. Ale wystarczyła jedna uwaga mojego przyjaciela, nieco starszego ode mnie, o baldolicości panu Tadeuszu, świeżym grobie i łopacie i coś tam na temat zdolności prokreacyjnej.
Nie mogłem inaczej. Musiałem zostać ostatnim wieśniakiem.
Ja dopiero po liście Macierewicza. Ale od razu przyjąłem pierwszą opcję. Nie chcę już więcej o nim słuchać. Im więcej o nim mówimy i piszemy tym bardziej podbijamy mu bębenka.
pojęcie 'urywania’ się nie istnieje w praktyce operacyjnej – 'uśpienie’ tak ale urywanie? chyba głowy;- wszelkie medialne opowieści o tzw. służbach są g… warte; aby mieć wiedzę realną to należy brać bezpośredni udział w operacjach wobec służb lub ze służbami albo przeciw służbom
Nie. Teraz go zaszczeli ten no Niewiadomski. Ten nagan albowiem – gorący ziemniak.
Panie Magazynierze oszczędzałam psychikę blogowiczow tylko pisząc, że Wałęsa kiedyś zgolił wąsy, ale sprowokowana… proszsz … Już przepadło, czar prysł. …http://e5.pudelek.pl/11a9db4f2fc403b00d33a478ab8e77f5eb0a5e9e
Jeden obraz za tysiąc słów.
Ja może mam skrzywienie belferskie, ale żeby zasłużyć na miano cwaniaka, to trzeba się bardziej postarać. Cwaniak dla mnie, powiedzmy przez duże C, to dr Jan, zapomniałem nazwiska, co to umarł „na fotelu dentystycznym”, a jakoby żyje dalej, albo śri Fogelman, który zajmuje się spadkiem po Jacksonie i odwiedza czasem kumpli z wojska co w Polsce zostali. A jak ktoś kryguje się jak Ric profesjonalista …
Ale niech się pani dokładnie przyjrzy. No właśnie nie prysł ten czar. Bo wąsy zgolił a je ciągle tam widać pod jego nosem. Taki to numer. Czysta aryjska Bhagavadgita.
Kurscy zawsze obstawiają obie strony. Tym razem przesunięcie fazowe wynosi prawie 25 lat, bo Jacek nakręcił „Nocną zmianę” tyle lat wcześniej, a Jarek teraz pitoli o Kmicicu.
Co rewolucji francuskiej to ja lepsze rzeczy słyszałem… Myślałem, że eksploduję na cały Rzym! Jedna poczciwa siostra zakonna (Francuzka z Gaskonii) i jeden układny zakonnik (Katalończyk) tłomaczyli mi, że rewolucja francuska to było Boże narzędzie, za pomocą którego takie ideały ewangeliczne jak równość, wolność i braterstwo mogły się rozlać na świat pomimo oporu Kościoła, który w tej sprawie był niereformowalny. Koszta rewolucji i jej brutalność to wina Kościoła, bo Pan Bóg nie miał innego wyjścia.
To ci dopiero przekonania !!! Wszystkie krwiożercze instynkta w jakie ponoć obfitowała Inkwizycja we mnie obudzili … Bartyzel przy tych idiotach to geniusz i wyrafinowanie.