gru 052019
 

Jadę do Wrocławia i to są ostatnie targi w tym roku. Obiecuję, że od poniedziałku będą tu już same ciekawe i dynamiczne teksty. Nie będzie spraw organizacyjnych, nie będzie przynudzania. Mam w zanadrzu parę niespodzianek, ale nie mogę nic na razie o nich napisać. Czekam kiedy skończy się ten targowy maraton, żeby wreszcie wziąć się do roboty i wystartować z nowymi projektami. Zacząłem kryminał, a także inną książkę lżejszego kalibru, która – co okazało się dzisiaj – wcale nie musi być taka lekka. Zawsze tak jest, jak się zabiorę za coś, co ma być śmieszne i przynieść ludziom trochę taniej frajdy, wychodzą na wierzch rzeczy, od których łeb odpada. I tak właśnie było dzisiaj. No, ale o szczegółach dowiecie się dopiero w styczniu, albowiem mam zamiar skończyć tę książkę w grudniu jeszcze. Idzie mi całkiem sprawnie. Potem dokończę kryminał i zacznę jeszcze coś innego. W międzyczasie przygotujemy do druku III tom Baśni socjalistycznej.

Najprawdopodobniej w środę dojedzie tu nowy numer Szkoły nawigatorów. Będzie on poświęcony Rzymowi. Znalazłem nowych całkiem autorów, których nikt nie zna i dodałem trochę ciekawych tekstów archiwalnych. Będzie fragment „Prawa i rewolucji” Bermana, będzie też spory fragment książki absolutnie rewelacyjnego pisarza austriackiego, wstrętnego faszystowskiego propagandysty – Antona Zchiski – pochodzący z tomu „Italia współczesna”. No i wiele innych atrakcji. Udało się więc zamknąć cykl wydawniczy nawigatora i nie zrobić obsuwy. Nie było łatwo, zważywszy na różne, bardzo dynamiczne okoliczności.

Muszę, tak jak to dziś powiedziałem Tomkowi, mieć dywizję lekkich czołgów, bo to co mamy teraz jest za ciężkie i ludzie boją się do tego podchodzić. Trzeba ich czymś zachęcić i ja wymyśliłem co to będzie. Baśnie też będą, ale później, bo na samych Baśniach daleko niestety nie zajedziemy. Poza tym planuje całkiem nowy, „ciężki” cykl. Potrzebuję jednak sporo czasu na realizację. Znowu chce mi się pracować i to jest chyba dobra wiadomość dla wszystkich.

W kolejce czekają tłumaczenia francuskie, które niestety przeciągnęły się do tej pory z mojej winy, albowiem nie mam czasu na redakcję tekstu. Ta zaś, zważywszy na trudności, jakie miały tłumaczki, nie będzie łatwa. Czekamy na tłumaczenie książki Magazyniera, która jest teraz obrabiana redakcyjne. Przed nami także pewna niespodzianka wspomnieniowa, która zapewne wyjdzie na wiosnę i zapomniane dzieło z historii wojskowości, które mam nadzieję ukaże się w styczniu. Nie wiem, jak to wszystko ogarnę, ale jakoś muszę. Na targach był Marcin Dudziak, ten co kiedyś zrobił film za własne pieniądze i wymyślił nowy całkiem cykl książek, ale nie powiem jak on się będzie nazywał, dopóki nie ukaże się pierwsza pozycja. W każdym razie lapidarność i celność tego tytułu zwala z nóg.

Nad książką pracuje Szymon i pewnie ją zaraz skończy, ale nie wydam mu tego przez marcem. Bo najpierw muszę zadbać o swoje sprawy, czyli wydać Baśń i te rzeczy, o których pisałem na początku. Módlmy się wszyscy, żeby to się udało.

Przypomnę tylko, że Tomasz zaprasza wszystkich mieszkańców Krakowa i okolic na swój wernisaż, który obędzie się 6 grudnia. Oto link do ogłoszenia.

Na imprezie będzie można kupić wszystkie nasze komiksy, także „Sacco di Roma”. Aha, byłbym zapomniał, muszę się zabrać za pisanie powieści pod tym tytułem.

Musimy teraz – i jest to priorytet – znaleźć nową, dużą grupę czytelników. Ktoś to bowiem wszystko musi kupić, a tych którzy trwają wiernie nie mam już serca namawiać na zakupy. Musimy coś wymyślić, żeby przyszli nowi ludzie, a ci którzy już są opowiedzieli im co nieco o tej ofercie.

Przypominam, że w czwartek, czyli dzisiaj siedzę na targu tylko do 16.00, potem ktoś mnie tam zastąpi, a ja popędzę na wykład do karmelitów – Ołbińska 1. Wykład ten zacznie się o 17. Będę jak zwykle gadał o św. Stanisławie i św. Andrzeju. Żeby wejść na ten wykład trzeba coś tam uiścić, ale nie wiem dokładnie ile.

Będę przy Hali Ludowej przed 12.00, gdyby ktoś chciał mi pomóc w rozładunku, będę wdzięczny. Uwaga, biorę po trochu wszystkich książek. Komiksów Sacco di Roma będę miał tylko 40 egz.

  5 komentarzy do “Kilka spraw organizacyjnych”

  1. Czy listy od starych czytelników o nowych czytelnikach to czytasz ☺

  2. no to życzenia pomyślności od starej czytelniczki

  3. O la la…
    …  szok i zawrot glowy, Panie Gabrielu  – to pewne –  od wrazen i emocji, nawet jesli tylko czesc z Panskich planow sie zrealizuje… w kazdym badz razie  nudzic u Pana sie nie bede  !!!
    Pozostaje mi tylko liczyc na jakies „malenkie obsuwki” w realizacji Panskich planow, bowiem ja  rowniez jestem bardzo, bardzo zapracowana… moj grafik handlowy konczy sie tuz przed wigilia, a poza tym wlasnie udalo mi sie troszke rozpakowac moj bagaz z Francji, bo caly czas moje i meza rzeczy sa jeszcze w kartonach, a to juz 2 lata minelo od mojego szczesliwego powrotu – po prostu brak czasu na rozpakowanie, a co gorsza – brak miejsca.
    Tak czy owak bardzo sie ciesze Panskimi planami i zamierzeniami… a szczegolna intencje za pomyslnosc Panska, swoja, a takze wszystkich ludzi Panu zyczliwych zloze juz lada dzien, w niedziele, w godzine milosierdzia Matki Bozej, w samo poludnie…
    … a teraz zycze Panu pieknych i dobrych TK we Wroclawiu… i szczesliwego, niedzielnego  powrotu.

  4. Dzisiaj wpadło mi w ręce zaproszenie na targi z wrocławskiego dodatku Gazety Wyborczej autorstwa Doroty Oczak-Stach.
    Pani redaktor najbardziej nie może się doczekać spotkania z Piotrem Reszką, autorem książki „Płuczki, poszukiwacze żydowskiego złota” o Polakach rozkopujących żydowskie mogiły.
    Będzie też Karolina Krzyk. Autorka książki „Poniemieckie” traktującej o tym ile w ziemiach odzyskanych jest polskości i czy jesteśmy w stanie znieść ich niemieckość.
    Polecane jest też spotkanie o Bronisławie Piłsudskim, który dzielnie zgłębiał tajemnice tubylczych ludów na Sachalinie.
    Szczególnie polecana jest też książka o kocie (tak, tak) Tadeusza Konwickiego.
    Z regionalizmów znajdzie się oczywiście miejsce na pana Krajewskiego, który napisał ostatnio dwa kolejne kryminały, a także jakże ciekawy „Przewodnik po żydowskim Wrocławiu”. 
    Trudno to jakoś skomentować…
    Powiedzmy, że nie czuję się zaproszony…

  5. To ja już czekam z niecierpliwością na nowości, te lekkie i te cięższe, ponieważ lubię sobie przeplatać, dobrze wspominam przeczytaną niedawno”Kiedyś było….”, a już kryminał to wchłonę jednym tchem, dodam tylko, że lekkie mogą mieć większy zasięg, wspomnianą bowiem przeze mnie książkę „Kiedyś było…”  pożyczyłem zaangażowanemu kodowcy(!) z którym mam przyjemność pracować, przeczytał i mu się bardzo podobała ;), oczywiście przytoczony przykład nie przeniósł się bezpośrednio na sprzedaż, ponieważ nie powstał nowy czytelnik wydawnictwa, ale za którymś razem może zaskoczy. Dodam tylko, że kupuję sporo książek, a jak już kupuję, to tak jak wspomniał ostatnio pan Gabriel, nie lubię być oszukiwany, dlatego uważam że każda złotówka wydana w Klinice(bezpośrednio czy w księgarniach/allegro)  to dobrze wydana moneta.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.