Słyszałem kiedyś o pewnej dziewczynie, która wyszła za mąż za mieszkańca Afryki noszącego takie właśnie imię – Kłopoty Się Nigdy Nie Kończą. W jego rodzimym języku brzmiało to bardzo wdzięcznie. Nie używał on jednak tego imienia na co dzień, przybrał sobie jakieś inne, bardziej zrozumiałe. No, ale do rzeczy. Wczoraj mędrcy z Polskie Akademii Nauk, niech ją szlag trafi jak najprędzej i śnieg przysypie na dodatek, zamknęli drukarnię, z którą współpracowałem przez sześć lat. Drukarnia nie przyjmuje zleceń, a ja stoję z trzema gotowymi książkami, z dziesięcioma w toku produkcji i dwoma nawigatorami. Część przerzucę pewnie do Sandomierza, a cześć nie wiem jeszcze gdzie. Życzliwe osoby bardzo proszę o niedoradzanie mi co mam zrobić i z jakich opcji skorzystać, jestem już wystarczająco wkurzony.
Miałem wczoraj ogłosić wielki sukces konferencji w Tłokini, tym większy, że prof. Tryjanowski i dr Budzisz zadeklarowali chęć przyjazdu na kolejną konferencję w charakterze uczestników. Tylko po to, by porozmawiać w kuluarach z tak fantastyczną i otwartą publicznością. Nie zrobię tego jednak. Nie ogłoszę teraz żadnego sukcesu. Jeśli będzie taka potrzeba zrobię to dopiero po kolejnej konferencji w Baranowie Sandomierskim, na przygotowanie której mamy rekordowo mało czasu. Pisałem o tym wczoraj i dziś już nie będę tego komunikatu powtarzał. Będę o tym wspominał co drugi dzień.
Michał szykuje nagrania z Tłokini, a ja nie mogę dojść do siebie po zamknięciu tej drukarni. Niech to szlag…i jeszcze Józef cytował wczoraj jakiegoś profesora Bilewicza, który powiedział, że PiS ma co prawda władzę, ale wartości duchowe są po stronie opozycji. Wszyscy to słyszeli prawda? I co to są te wartości duchowe? To jest pozwolenie na homo małżeństwa głównie oraz na inne rzekome swobody, które mają nam ułatwić życie. Mówi to facet z tytułem profesora, który ma jakiś dorobek i pozycję. Do kogo on to mówi i jakiej płaszczyzny porozumienia ze słuchaczami szuka? Tego zgadnąć nie potrafię, tak jak nie potrafię zrozumieć dlaczego jego koledzy zamknęli dobrze prosperującą firmę, która realizowała masę zleceń za przyzwoite pieniądze.
Jeszcze raz utwierdzam się w przekonaniu, że tylko intensywna praca publicystyczno-wydawnicza prowadzona w przestrzeniach zamkniętych, takich jak ta w Tłokini ma sens, reszta to pułapki. Formuła, którą zaproponowałem sprawdziła się w stu procentach. I tak jak pisałem i mówiłem wczoraj nie ma sensu jej zmieniać, można co najwyżej zrobić drobne korekty. Za wielką jakość tej formuły uważam fakt, że ja sam nie uczestniczyłem w zasadzie w rozmowach kuluarowych skupiając się wyłącznie na pracy. Nie przeszkadzałem nikomu w rozmowach i będę tę misję kontynuował. Bardzo się cieszę, że wszyscy mieli czas na pogaduchy i spędzali czas we własnym gronie. Bardzo się ciesze, że uczestniczyli w tych nocnych rozmowach także wykładowcy. O to właśnie chodziło i taki też jest sens tych konferencji. I właśnie najlepsze jest to, że mnie tam nie ma. Wystarczy, że jestem na blogu.
Czekam z niecierpliwością na relacje koleżanek i kolegów z imprezy, miałem nawet nadzieję, że pojawią się one od razu. No, ale od razu relację napisał tylko Wojtek, a reszta milczy. Kochani, bez Was nie rozpropaguję kolejnej konferencji i jeśli nie zabierzecie głosu w sprawie Tłokini, może się okazać, że sprawa klapnie. Ja wiem, że nie minęły jeszcze nawet dwa dni, ale jak mawiał Marcin Kabat, grając w mariasza z diabłami w Czarcim Młynie, trzeba wziąć to galopem. I to jak najszybciej.
Dziś umieszczę tu jeszcze nagrania z targów, ale jutro już będzie wyłącznie Tłokinia i fragmenty wystąpień, dyskusje oraz wywiady, które zrobiłem w pokoju nr 1, czyli u Michała. Czekam na Wasze relacje i opinie.
Przepraszam, że nic więcej dziś nie napisze, ale wściekłość mnie normalnie dusi, kiedy myślę o tej drukarni. Jutro się poprawię.
Zapraszam na www.prawygornyrog.pl
Jestem pewien, że temu zamknęli. Język polski nie zna słów dostatecznie uznanych za obelżywe na opisanie tej sytuacji.
Po wysluchaniu wykladu prof. Kucharczyka pomyslalem sobie, ze Polacy (w sensie: wladze i elity, ktore maja na cos wplyw) to taka nacja, ktora potrafi wbic sobie noz w plecy. Zeby nie bylo tak smutno, to dodam polzartem, ze pewnie jest mozliwosc wydawania i drukowania ksiazek po polsku gdzies w Chinach, duzo taniej plus niestety koszty transportu. Dzieki temu zmienilby sie tez wyglad okladek, ktore juz troche sie opatrzyly, bo byloby wiecej czerwonego i zlotego. Kanaly dystrybucji, drukarnie i gotowe, dobre, madre ksiazki sa niestety pod kontrola i na celowniku braci fartuszkowych (Gowin, Glinski?). Mam nawet taka prywatna hipoteze, ze klasztor na Monte Cassino zbombardowano wlasnie dlatego, zeby spalic tamtejszy ksiegozbior.
1) co do celu zniszczenia klasztoru to mój australijski wujek, który był w II Korpusie, miał to samo zdanie na temat zburzenia Monte Cassino, tylko ja jeszcze w latach 70 – tych tego nie mogłam zrozumieć.
2) bohater Fredry w pewnej trudnej sytuacji mawiał „pozycję mam dobrą ale wokół bagna” – oznacza to że sytuacje Marcina Kabata grającego w mariasza z diabłami jest w literaturze dobrze opisana a zatem dość często spotykana w życiu.
3) co do drukarni to ma miejsce operacja „przechwycenia” czy zupełnej likwidacji.? Bo chyba jak „dobre” to trzeba żeby pracowało dla wybranej grupy, po co dla wszystkich.
Drogi Coryllusie, jeśli drukarnia jest/była dochodowa to chodzi wyłącznie aby ją komuś (zapewne z drugiej strony Odry sprzedać). Następne w kolejce jest, zapewne, Ossolineum. Bo Wrocław nie może być ośrodkiem polskiej kultury i języka.
Uczucie zalu jest mi znane. Pamietam te gorycz, gdy zachodnie koncerny wchodzily do Slowacji i od razu zlikwidowali najlepsze slowackie piwo sklepowe Smadny mnich export, a ja nie wiedzialem o co chodzi. W koncernach jakoscia i zdrowotnoscia produktow zajmuja sie… dzialy marketingu, PR i rzecznicy prasowi. Ministrowi zdrowia, profesorom medycyny, dyrektorom Sanepidu WYDAJE SIE, ze szczepionki sa bezpieczne, bo przeciez twardych danych i wynikow badan nie posiadaja. To koncerny produkuja celowo malo trwale produkty, ktore po kilku latach trzeba wyrzucic na smietnik. I teraz najlepsze: Ewa Ewart zrobila reportaz o tym, ze koncerny niszcza dzungle w Ekwadorze w poszukiwaniu ropy i wyciaga wniosek, ze to my jestesmy zaraza planety i sugeruje depopulacje. Dlaczego my? Zauwazylem tez, ze w wojnach i zamieszkach gina bardzo czesto niezadowoleni, zdesperowani malkontenci o niejasnych celach zyciowych i priorytetach, wiec nim zaczniemy narzekac i uzalac sie nad soba i sytuacja zewnetrzna, nalezy sie zastanowic, czy jakis zyczliwy nie zaproponuje nam eutanazji. Na wszelki wypadek lepiej byc optymista 🙂
Panie Gabrielu – proszę szybko skontaktować się z Wydawnictwem Księży Werbistów VERBINUM – w Górnej Grupie. Może pomogą.
Odpowiedz znajdziesz na pierwszych stronach najwiekszych portali opiniotworczych w Polsce. Oto diabelski projekt, przewrotny, falszywa alternatywa dla takich inicjatyw, jak konferencje LUL – bookworm cabin, czyli kabina dla moli ksiazkowych (szyderstwo w nazwie), cos jak Starbucks z ksiazkami. Propozycja jest tak nowatorska, trendy, ze trudna ja odrzucic. Finansowany z pieniedzy lemingow i sloikow, a skad ten pomysl zostal przywleczony, to wie sam autor. Dlatego podkreslam, jak wazne jest wychowanie mlodziezy i utrzymywanie zwiazkow rodzinnych, zeby mlodzi i znajomi nie wpadali w pulapki.
https://odpalprojekt.pl/p/bookwormcabin?fbclid=IwAR2bL0iP45nl2H3FrgvLDUbfBhAvCRq6URj81DdNESTjjdfVwKkGCnVxqAE
Ps. Autorem projektu jest czlowiek, ktory reprezentuje modny styl zycia, ktory bym okreslil jako warszawsko – korporacyjny. Symbolem tego stylu i tego srodowiska jest Maciej Stuhr – jest to absolutny beton, popularnie okreslany jako lemingi, drugie lub trzecie pokolenie po 1968 roku. Ich „idealy” to: moda, popularnosc, blogi, bycie singlem, egoizm. Haslo po angielsku: mental disorder. Duzo znanych nazwisk. Kulturalna IKEA, EMPIK.
Co do zamknięcia drukarni, to pewnie kolega PAN otwiera swoją i potrzebne są maszyny. Albo tak jak powyżej Cortes napisał. Ja obstawiam zapotrzebowanie na maszyny.
Palenie i wysadzanie do fundamentów to standardowe zabiegi kulturalne. W Powstaniu udało się uratować warszawskie szkice i plany budynków zamurowywując je w piwnicach gmachu architektury. Wytrzymały i posłużyły do odbudowy, częściowo unieważniając ten awangardowy niemiecki happening.
Z kolei sowieci ostrzeliwali pusty klasztor Kamedułów nad Wigrami, tłumacząc, że wypędzają Boga.
Zamek w Malborku także posłużył do sowieckich ćwiczeń strzeleckich, nie wiem czy mierzyli głębokość penetracji pocisków armatnich w średniowiecznych murach, może planowali jakąś podróż w czasie? Zaś na pewno pobudzali powojenną produkcję ceramiczną, do dzisiaj działa, sprywatyzowana pozytywnie pomorska cegielnia, która zaopatrywała Malbork w dachówkę typu mnich-mniszka. Przy okazji , czy kustosze zamku nie powinni pozwać producentów Malborasów o prawa autorskie?
Co do zamknięcia drukarni – w dzieciństwie słyszało się opowieści o Mincu i słynnym przedwojennym kawiorze, co to nie wiadomo komu przeszkadzał w sklepie kolonialnym. Po 89 słyszy się anegdoty o uroczych prywatyzacjach, w których po sprzedaniu portierni zwracały się koszty zakupu wielohektarowych przedsiębiorstw. Mentalność likwidatorów była bezwzględna i mam satysfakcję, że to z grubsza przewidziałem. Czuję, że likwidacja tej drukarni wpisuje się w podobne procesy. Tylko czy ona jest własnością państwową? Może PAN to już tylko marka? Jak PWN, Muza itp?
Wiele przedsiębiorstw można było uratować, potrzebne było zielone światło dla Polski. Parę korzystnych parametrów i prostych schematów działania. 1500 firm stało się spółkami pracowniczymi, niektóre radzą sobie rewelacyjnie, ale nigdy o tej drodze nie usłyszałem w żadnej polskiej telewizji.
Może kiedyś własna drukarnia?
Uchwałą nr 1 z dnia 16.11.2018 r. Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników Spółki pod firmą „Wrocławska Drukarnia Naukowa PAN im. Stanisława Kulczyńskiego” Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą we Wrocławiu, wpisanej do Rejestru Przedsiębiorców prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Fabrycznej we Wrocławiu, VI Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, pod numerem 0000150985, postanowiło o otwarciu z dniem 16 listopada 2018 r. likwidacji Spółki.
Prawdopodobnie chodzi w notce o Wroclawska Drukarnie Naukowa PAN. Sprawa ma drugie, trzecie albo i czwarte dno. Ja sie dziwie, ze ona tak dlugo dzialala, a nie, ze bedzie likwidowana. Chyba jakies przeoczenie i niedopelnienie obowiazkow przez min. Gowina? Czytam, ze drukarnia dzialala od 1945 roku, a wiec musiala miec na wyposazeniu niemieckie maszyny. Dzisiaj maja jakies supernowoczesne maszyny firmy „Heidelberg” (czyli najslynniejszy niemiecki uniwersytet). Same dziwne rzeczy. Moze KJ powinna kupic te drukarnie? Bo albo jakis znajomy krolika sie zaopiekuje wyposazeniem, albo zostanie celowo w sposob bezsensowny zniszczone. Trudno byc prorokiem, ale obstawiam dla zabawy, ze kupi ten „zlom” lub dostanie jakas fundacja niemiecka, ewentualnie ukrainska. Moge sie mylic.
Co do wlasnosci PAN, to mam powazne watpliwosci tak samo, jak w przypadku obrazu „Dama z lasiczka”. Kto konkretnie teraz jest wlascicielem obrazu? Glinski?
Niejaki Hannibal Smoke ubolewa z powodu zdewastowania licznych palacow na Dolnym Slasku przez Polakow w latach 1970-tych az do lat 1990-tych i 2000-nych (Gierek i tzw. wczesny kapitalizm), tymczasem Hitler nienawidzil junkrow i arystokratow juz w latach 1930-tych i wydal na zniszczenie cale historyczne miasta, Niemcy wysadzali rowniez swoje zamki i palace w czasie odwrotu. Malbork, ze wzgledow ideologicznych pasowal NSDAP, wiec byly lepsze zamki i te gorszego sortu. Najpierw wiec poganiano prostych ludzi do budowy tych zamkow i palacow, a potem je metodycznie niszczono. Szkoda, ze nie mamy wplywu na wydarzenia historyczne i polityke. Musimy sie zadowolic tym, co jest i ocalalo z dawnych czasow.
A u nas to nie nieszczono dworów i pałaców? Te dwory modrzewiowe, co to najpierw były zamieniane na szkoły, a potem były wyburzane, by na ich miejsce postawić tysiąclatkę.
Jeśli chodzi o drukarnie, to może ktoś o niej zapomniał i dopiero sukcesy książek Kliniki Języka przypomniały decydentom, o konieczności jej likwidacja.
Moze z Tlokini i Baranowa uzbiera sie na wadium?
Proponuje o polowe tansze ksiazki dla udzialowcow przyszlej spolki.
https://www.youtube.com/watch?v=00vmdvOukRQ
Serdecznie wspolczuje, Panie Gabrielu…
… nie znam spraw zwiazanych z ta drukarnia… ale wlasnie widac jak „nasza” akademia rozwala jeszcze to co zostalo… „nasza” waadza tez…
… rzeczywiscie, wczorajsza gadka pana Jozefa o tym Billewiczu – to istne KURIOZUM, a dla narodu DRAMAT… jednak wierze, ze ta sprawa ulozy sie dla Pana pomyslnie… moze jakas drukarnia zlozy Panu swoja oferte… moze nawet lepsza oferte.
Co do pozostalej reszty wpisu… racja jest wylacznie po Pana stronie !!!
Całą konferencję można podsumować jednym słowem – uczta! Ja nie brałem zbyt dużego udziału w rozmowach kuluarowych. Miałem okazję przysłuchiwać się przy obiedzie temu co mówił prof. Tryjanowski. Bardzo ciekawy i sympatyczny człowiek. Miałem też ochotę podzielić się z dr Kaczmarskim tym, że w ogóle mnie nie dziwi, że bohater jego wykładu zafascynował się Chestertonem. No ale się nie złożyło. Miałem wrażenie, że dr Kaczmarski długo się rozkręcał. Były jakieś problemy z mikrofonem. Doktor mówił dosyć cicho i momentami gestykulując w ogóle nie zwracał uwagę, że trzeba mówić do mikrofonu. Co publiczność dzielnie znosiła. Co było bardzo budujące. Bo ogólnie atmosfera była niesamowita. I kto by się czepiał pierdół. Ale doktor szedł po swoje, bo kiedy docierał po omówieniu życiorysu Doboszyńskiego do koncepcji Międzymorza publiczność była już jego. Pasja i wiedza zrobiły swoje. No i sam temat. Marek Budzisz zmienił całkowicie moją perspektywę widzenia Rosji, a szczególnie jej elit. Zupełnie inna atmosfera zapanowała jak zaczął mówić profesor Tryjanowski. Uśmiech od ucha do ucha. Miało się wrażenie, że dla niego wszystko jest pasjonujące! 🙂 Trudno mi tu coś napisać o samym wykładzie. To była przygoda. Grzegorz Kucharczyk z kolei okazał się świetnym mówcą sypiącym żartami. Jeśli miałbym się przyczepić, to tylko do tego, że wiele rzeczy już słyszałem na tym czy innym filmie z jego udziałem. Ale to już mój problem, że za dużo oglądam You tuba niż czytam. Za to prawdopodobnie najwięcej się uśmiałem na tym wykładzie. I chyba wszyscy. Żartował sobie ciągle z prof. Tryjanowskiego np. spytajcie profesora jak się obudzi. 😉 W końcu dr Gliwa. Podejrzewam, że było trochę zdenerwowany bo przestępował z nogi na nogę w trakcie wykładu. Ale jego wykład i wykład dr Kaczmarskiego były genialne pod względem fachowości. Przygniatający ciężar gatunkowy. Teraz myślę, że wszystkie te „dania” były bardzo dobrze dobrane. Na deser Pioter zaczarował publiczność wiedzą tajemną o banknotach. Oczywiście zrobił to z wdziękiem predystygitatora 🙂 Doszło do dwóch protestów po tym wystąpieniu. G. Kucharczyka w obronie Piłsudskiego i z widowni w obronie króla Jana III Sobieskiego. Ale jakoś to się rozeszło po kościach. Nie doszło do rękoczynów. Właściwie było do tego mile świetlne daleko. Bo do tej atmosfery panującej na konferencji nie pasowały takie zachowania związane z brakiem szacunku. Tak to ujmę. Tak to z mojej perspektywy wyglądało. Dobrze to też podsumował przy obiedzie prof. Tryjanowski – ludzie są tu tacy uśmiechnięci jakby nie oglądali telewizji. Także bardzo się cieszę, że miałem okazję brać w tym wydarzeniu udział.
o Tłokini nie chce mi się wiele gadać, ale co powiem, to powiem: było, jak było, a jak było, to Ci, co byli, wiedzą, bo wszyscy, co byli, być tam chcieli … dobrze było …
Może maszyny pojadą do Niemiec jak maszyny produkcyjne z Chełmka koło Oświęcimia
PAN sprzedaje swoją spółkę Wrocławska Drukarnia Naukowa PAN we Wrocławiu za 1.230.200 zł: http://www.wdn.pl/ogloszenie1.pdf
Piekna i autentyczna relacja…
… na nastepnej juz bede, wiec nie bede tez zazdroscic… nie ma sie czemu dziwic, ze niektorzy prelegenci byli przejeci i mieli treme. Napewno zdawali sobie sprawe, ze przed nimi bardzo wyrobiona intelektualnie publicznosc i do tego bardzo wymagajaca…
… wielkie dzieki Gospodarzowi za mozliwosc poznania i zaprezentowania sie prelegentow zupelnie NIEZNANYCH z kurwizora !!!
To ogromny plus LUL’a !!!
i tak lubiłam profesora Kucharczyka, ale teraz kiedy piszesz że bronił Piłsudskiego to lubię profesora jeszcze bardziej.
Z dwóch ilustracji o wydawcach i drukarzach – o spalonym na stosie Williamie Tyndale i amerykańskim towarzyszu sztuki drukarskiej Benjaminie Franklinie – wybrałem tego, który dał sobie radę.
Towarzysz sztuki drukarskiej
Czy drukarnia miała obstalunki partyjne albo z czego żyją drukarnie czyli wspomnienia Wasilewskiego,przyjaciela Piłsudskiego.
Kłopoty materialne zatamowały całe życie Centralizacji. Pracujących w drukarni beaumonckiej zecerów trzeba było opłacać według norm ustalonych przez angielskie związki zawodowe, ale na tę spłatę pieniędzy nigdy nie wystarczało, bo zecernia londyńska poza obstalunkami partyjnymi prawie nie miała robót z zewnątrz. Toteż całe bractwo londyńskie klepało biedę w dosłownym znaczeniu.
Dawniej kasę zasilał Mendelson, ale po ustąpieniu jego z organizacji, jeszcze w roku 1893, to źródło zanikło.
Ja też go lubię.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.