Po wczorajszych wyborach przez sieć przeleciała opinia, że to koniec kampanii opartych na gwiazdach. Bo Kamala przegrała, a to ją właśnie popierały tak zwane gwiazdy.
Trochę się zgadzam z tą opinią, a trochę nie, a teraz spróbuję wyjaśnić dlaczego tak jest. Gwiazdy były, są i będą, nawet jeśli nie będzie teatru, kina i telewizji. Będzie zawsze kawałek pustej przestrzeni, a na nim ktoś kto śpiewa lub pokazuje różne sztuki z mniejszą kub większą zręcznością. I od samego początku do gwiazd przyklejone są różne inne misje, czyli mówiąc wprost kolportują one różne treści na zlecenie, a jeśli ich sztuka nie obejmuje kolportażu treści, a jest niema lub polega na przemawianiu nie swoim tekstem, stają tylko w odpowiednich miejscach, przy odpowiednich ludziach. Żeby publiczność mogła ich zobaczyć.
Od kliku tygodni gwiazdą jest Michał Rachoń, a wczoraj ktoś puścił w eter plotkę, że jego kandydatura rozpatrywana będzie jako opcja dla majowych wyborów.
Polityka nie obejdzie się bez gwiazd, problem polega na tym, kto gwiazdy kreuje. W Ameryce jest to cały przemysł zdominowany przez środowiska lewicowe, te zaś spenetrowane są przez jakieś zewnętrzne siły. Z tego konglomeratu wyłaniają się gwiazdy i formaty, w których eksploatują one emocje – swoje i bliźnich. Ten schemat, jak powiadam, działa w USA, ale nie działa w innych miejscach. Francuzi mają w nosie swoje gwiazdy i to co one mówią, bo te prawdziwe, kładą się właśnie, jedna po drugiej, do grobu. Chłopcy już się położyli, ale dziewczyny jeszcze fikają. To co przyszło po nich w ogóle nie jest rozpatrywane w kategoriach gwiazdorstwa.
Na tak zwanego chama schemat amerykański ciśnięty jest u nas, choć nie ma żadnego przemysły rozrywkowego i żadnych środowisk. Wszyscy zaś polscy gwiazdorzy, obojętnie czym by się nie zajmowali, mówią nie swoim tekstem. Tak, jakby na czole i na plecach mieli napisane – wynajęto mnie do kolportażu propagandy, choć sam niewiele potrafię. Tak czynią środowiska lewicowe, z aspiracjami do wrażliwości i inteligencji, co zawsze wypada komicznie, bo teraz każdy idiota wykonuje te same gesty i powtarza te same słowa, co Stuhr, żeby się wydawać inteligentnym.
Gorzej jeszcze jest na prawicy, bo tam wszystkim, którzy wchodzą do studia wydaje się, że są gwiazdami, ale nie kolportują propagandy, a prawdę najszczerszą. No i – skoro realnie gwiazdami nie są, bo nie żonglują, nie śpiewają, nie tańczą, a jedynie gadają coś z odpowiednią intonacją, całkowicie fałszywą – czynią tej prawdzie krzywdę. Co było do okazania w jesiennych wyborach zeszłego roku.
Gwiazdorzy służą do kolportażu propagandy. To jest konstatacja najważniejsza. Żeby byli skuteczni musi być przemysł rozrywkowy. Ten przemysł musi działać sprawnie i dostarczać ludziom autentycznych przeżyć. My zaś kłócimy się czy Dukaj do dobry pisarz i czy lepszy od Komudy. No, ale z pisarzami jest tak, że oni przynajmniej coś piszą, bo inaczej nikt ich nie zauważy. Reszta poza propagandą nie produkuje niczego, a w związku z tym jest całkowicie niewiarygodna. I to samo jest w Ameryce, gdzie lansowane są coraz gorsze i głupkowate filmy i formaty estradowe. I teraz to wszystko, cała ta nicość została zdemaskowana. U nas także, ale nasi nabrali wody w usta i udają, że to nie do nich. No, ale oberwą odpryskiem, to pewne, tylko trzeba tę gorącą atmosferę dowieźć do maja. Czy to się uda? To zależy jak wielu polityków PiS zrozumie, co to jest polityka oraz że nie służy ona kolportażowi propagandy. Bądźmy dobrej myśli, choć na razie na prawicy rozkręcają się formaty estradowe. Jako wyborca nie mam nic przeciwko popisom Dominika Tarczyńskiego, byle on się opamiętał w odpowiednim momencie. Tak samo, jak nie mam nic przeciwko żartom o kandydaturze Rachonia. Okay, to wszystko służy jak najbardziej sprawie. Tamci zaś mają pozatykane swoje kanały kolportażu treści, a Trzaskowskiemu wręcz wydaje się, że jak będzie na prawie rok przed wyborami jeździł po prowincji, to wygra. A w maju co zrobi? Wielką paradę czirliderek w stolicy? No nic, ale nie przeszkadzajmy wrogom pogrążać się w bagnie.
Moim zdaniem problem polega teraz na tym, jak stworzyć intersującą, a w dodatku sprawną massa tabulettae, która kryć będzie treści propagandowe. A przed wyborami przejść na trym – serio, bo tak robi Trump i wygrywa. Moim zdaniem, niestety, można to zrobić tylko za pomocą wybranych polityków PiS, czyli takich, którzy mają talent do zgrywy, bo artystów zawodowych PiS sobie nie wychował. Żadnych podnajętych też nie weźmie, bo to są albo starcy, albo durnie, albo jedno i drugie.
Wygrana Trumpa otwiera więc, dla ludzi bystrych i zdecydowanych, wielkie pole do popisu – nomen omen. Trump sam jest zgrywusem, ale jest też serio i nikt się za długo z jego żartów nie śmieje, bo nie wiadomo do kiedy można. Niejeden już przesadził i potem szukał tego swojego uśmiechu gdzieś pod kaloryferem.
O tym, jak korzystną mamy sytuację świadczy informacja, która wyświetliła mi się wczoraj na telefonie. Dowiedziałem się, że dziennik Rzeczpospolita zrezygnował ze współpracy z Łukaszem Warzechą. Powodów było kilka, najpierw ten, że współpracuje on z kontrowersyjnymi pismami, a mianowicie z „Do rzeczy”. Kolejny – że wygłasza poglądy antyukraińskie i antynaukowe. Twierdzi mianowicie, że zmiany klimatu nie zależą od człowieka. W tym miejscu całkowicie zgadzam się z Łukaszem Warzechą. Niemcewicz pisze, że zimie przełomu lat 1829-1830 była straszna, We Włoszech i w Hiszpanii pozamarzały rzeki. No, ale wracajmy do naszych baranów. Proszę państwa, to jest coś niesamowitego. Łukasz Warzecha nie opowiedział w życiu chyba ani jednego śmiesznego żartu – w mojej przynajmniej ocenie, jeśli się mylę, przepraszam. Kiedy mówi wygląda, jakby zawiadamiał jakąś rodzinę o śmierci najbliższej osoby. Pismo „Do rzeczy” składa się z takich samych, jak on istot, a do tego wcale nie jest kontrowersyjne, tylko banalne. Ludzie tam zatrudnieni zaś to ci gwiazdorzy, którym wyznaczono misję kolportowania propagandy, ale nie powiedziano im, że powinni umieć śpiewać, albo zagrać coś wesołego na grzebieniu. A to i tak jest nieźle, bo Rzeczpospolita to przy nich wręcz pracownicy zakładu pogrzebowego „Wieczny odpoczynek”. Całość, czyli te przepychanki i spory: ten tu, ten tam, ten nienaukowo, tamten za mało postępowo, ów antyukraińsko; wyglądają jak bal manekinów połączony z nocą żywych trupów. Mógłbym jeszcze użyć porównania wprost z księgi trzeciej przygód Tytusa, Romka i A’Tomka – to jest zużyty człon rakiety, który należy odłączyć i niech on sobie leci gdzieś w cholerę ku nieznanym galaktykom.
Trump wygrał, a za nim stoi Elon Musk, który ma cały komunikacyjny kosmos na własność i puszcza na orbitę prawdziwe rakiety, a do tego umie opowiedzieć śmieszny kawał. Gwiazdorzy, czyli tak zwani ludzie kultury, właśnie przestali być potrzebni. I dotyczy to wszystkich – od śpiewaków do dziennikarzy. Pisarzy także, ale bądźcie spokojni, my sobie jakoś poradzimy, bo nie zajmujemy się kolportażem propagandy. Wobec takich perspektyw trzeba przyjąć jakąś strategię. Błagam, niech jej twórcami nie będą Sasin, Terlecki i Suski. Niech Beata Szydło wyjdzie na scenę i opowie kilka zabawnych historii. To naprawdę wystarczy na ten moment.
Na dziś to wszystko, pamiętajcie o naszych nowościach
Jak zawsze przypominam o nowościach.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/julian-ursyn-niemcewicz-pamietniki-z-lat-1830-1831/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-dziejow-wspolzawodnictwa-anglii-i-niemiec-rosji-i-polski/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jerzy-ossolinski-biografia-ludwik-kubala/
Przypominam też, że w dniach 14-15 grudnia, w hotelu Polonia w Krakowie odbędzie się kiermasz książki i sztuki. Wystąpią: pracownia Sztuka Cięcia, Agnieszka Słodkowska i Hubert Czajkowski, Tomasz Bereźnicki, Wydawnictwo Klinika Języka.
Dzień dobry. Istotnie, wolta jest zastanawiająca. Na pewno spsienie tak zwanych gwiazd, czy też celebrytów może być przyczyną obecnego odwrotu sponsorów od tych akurat wydatków, na rzecz innych, typu ten Elon Mózg (nomen-omen 😉 czy inni amerykańscy Kaszpirowscy, którzy na własność mogą mieć kartę do kantyny albo kosmos – taki w szklanej kuli do stawiania na nocnym stoliku. Nieważne. Grunt, że sponsorzy, co im się czasem przyśni czerwona gwiazda wiedzą na kogo postawić. Albo im się zdaje i czasem się mylą i w tym nasza jedyna szansa. Na naszym zaś gruncie tylko Pan jest w stanie proponować jakąś ciekawą treść w atrakcyjnej formie. Ale to mało, niestety. Przypominają mi się jedne wybory prezydenckie, w których wygrał Aleksander Kwaśniewski. Znawcy tematu mówią, że dlatego, że schudł w ostatniej fazie. Miała mu to doradzić niemiecka firma PR-owa, za dwa miliony Marek wtedy chyba jeszcze. Ergo – na sukces mogą liczyć ci politycy PIS, którzy są w stanie zebrać taką kasę…
wspomina Pan Kwaśniewskiego, no właśnie coś tak ostatnio jego żona pojawiła się na szeregu okładkach i na YT , ładnie wymodelowaną, niech jej będzie że jeszcze jest ok i że była pierwszą damą, tak to wyglądało jakby chciała się wpisać w listę kobiet/dam zainaugurowaną przez Kamalę, no ale głos wyborczy zadecydował inaczej …
ale polityka nie obejdzie bez gwiazd, bez ambitnych kobiet
Dziękuję. Żeby ją naprawdę promować musiałbym chyba rozdawać za darmo I tom Baśni. Ludzie bowiem z nic nie uwierzą, że jak mają za coś płacić, a to nie jest drogi alkohol, to też będą mieli z tego frajdę. No nic, jakoś będziemy to ciągnąć
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.