sie 172018
 

Przysięgam, że nie oszalałem z tą omertą, mam tylko głębokie intuicje i za nimi podążam. Słucham często wojskowych marszów i w ogóle starych wojskowych piosenek. Ale nie tylko, słucham także tradycyjnych pieśni w różnych wykonaniach, a kiedyś słuchałem szant. Ostatnio dotarło do mnie po co to wszystko jest. Wniosek ten jest niby oczywisty i wcale nie odkrywczy na pierwszy rzut oka, ale moim zdaniem to, co napiszę za chwilę ma wymowę druzgocącą. Pieśni służą do zablokowania komunikacji poziomej w organizacjach narażonych na duży stres i likwidację. Są to, rzecz oczywista, organizacje hierarchiczne, podlegające ścisłej dyscyplinie. Im bardziej uwodzicielskie pieśni, tym mniej szans na przeżycie i wyrażenie siebie oraz swoich pragnień w innej niż pieśń formie, a także mniej szans na zrozumienie ze strony współuczestników niedoli. To jest, powiadam, proste do zrozumienia, jeśli idzie o małą skalę, ale są organizacje, narody całe, które mają tak uwodzicielski repertuar, że trudno przestać tego słuchać. Rosjanie na przykład, albo Ukraińcy…U nas przywykło się przyjmować, że jest to związane z niełatwą dolą tych narodów i niełatwym życiem w strukturach, jakie na terenach Rusi trwały od czasów najdawniejszych. No tak, ale to jest tylko pół prawdy. Chodzi bowiem oto, że pieśń nie jest reakcją na twarde i nieludzkie warunki, ale integralnym elementem tych twardych warunków. Jest także elementem omerty. Odwraca uwagę od sprawy istotnych i kieruje ją ku rzeczom błahym, wzbudzającym emocje i współczucie, albo zaciekawiającym człowieka obcego i nie obeznanego z lokalnymi warunkami. Postawmy taką kwestię – ile znacie pieśni niderlandzkich z XVII wieku? Ile kolęd bożonarodzeniowych mogą zaśpiewać Niemcy i jak się trzeba było natrudzić, żeby odtworzyć czeski folklor. Organizacje, które wymieniłem, z wyjątkiem Czechów, którzy po prostu w pewnej chwili stracili zainteresowanie dla swojego języka i historii nie stawiają na folklor, ale na komunikację. Ja mam w obydwu telefonach nagrane dwie stare niemieckie piosenki, obie z czasów wojen, obie XVI wieczne, ale to tylko potwierdza moją hipotezę – pieśń jest elementem traumy, bynajmniej nie służy jej łagodzeniu i w zasadzie każda musi być traktowana jest śpiew syreny, w dosłownym znaczeniu – kto się zasłucha już jest po nim. Ja myślę, że to co tu opisuje musi mieć potwierdzenie w jakichś poważnych dysertacjach antropologicznych, ale ja go nie odnajdę niestety. Mam jednak głębokie przeczucie, że tak jest.

Weźmy armię – wojsko musi śpiewać, żeby w ogóle móc działać, nie ma bowiem czasu na nawiązywanie głębokich więzi, a coś tych ludzi, coś poza dyscypliną, rozkazem, żołdem i rabunkiem musi trzymać razem. Mamy więc wojskowy folklor, który przyjmuje coraz bardziej kretyńskie i wypaczone formy, zwyczajnie próbując nadążyć za pop kulturą. Mamy tę tak zwaną kulturę ludową, która wyraża się śpiewem tęsknym, zaprogramowanym na to, by ludzie znieśli jakoś trudy pracy i nie zwiali gdzieś, gdzie im będzie lżeń – do złodziei, leśnych band, albo do innych form lekkiego życia. To wszystko ma do tego charakter demonstracji i zaprzecza komunikacji. Kto śpiewa ten nie rozmawia i nie umie się porozumieć. Im doskonalsze wykonanie ludowych zawodzeń, tym większa pewność, że wykonawca oraz słuchacze nie rozumieją niczego z otaczającego ich świata, a nauczeni są jedynie słuchać i wykonywać polecenia. A do czego w ogóle ludziom jest potrzebna komunikacja? Do robienia interesów to raz, a dwa – do unikania katastrof. Jeśli więc mamy do czynienia z rozśpiewanym ludem, nie mamy żadnej gwarancji, że nie ściągnie on nam na głowę katastrofy. Polacy jak wiemy nie śpiewają, nie potrafią, źle im to idzie i lepiej tego nie słuchać. No, ale za to gadają i w porozumiewaniu się są mistrzami. Ja w tej chwili nie żartuję. Ilość kompromisów które zawieram dziwi mnie samego. Tradycja polska jest tradycją, która wymaga umiejętności komunikowania się, to dyskusja zastępuje w Polsce śpiew zbiorowy i warto tę jakość zrozumieć i docenić. Dyskusja, która ma rzecz jasna jakiś efekt, jeśli nie osiągany od razu, to realny w jakimś terminie, nawet odległym. Nie mam tu na myśli dyskusji jałowych. Czy to oznacza, że zawsze trzeba dążyć do kompromisów. Nie zawsze, ja na przykład dostałem wczoraj dwa listy związane z promocją książki „Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon”, którą tu urządziłem. Jeden list był od autorki tej książki, która poprosiła, bym usunął z przedwczorajszego tekstu jedno zdanie. Nie ugiąłem się. Potem napisał jakiś Pan, wielbiciel twórczości Pani Aleksandry Ziółkowskiej Boehm, żeby mi wyjaśnić sprawę Idy Grinspan. Otóż Ida Grinspan to nie jest Ida z filmu. No, ale ja przecież o tym wiem, zasugerowałem tylko, że reżyser mógł sobie pożyczyć imię od niej właśnie. Jak widzimy zainteresowanie książkami nie słabnie wcale i jest o wiele większe niż zainteresowanie płytami, szczególnie wykonawców polskich. No, ale nie o muzyce miało być dzisiaj, a o komunikacji.

Przywołałem tu wczoraj postać Zygmunta Rumla, który próbował skomunikować się z naszymi braćmi, ale mu nie wyszło. Jego grób jest nieznany i pewnie taki pozostanie, bo ewentualna ekshumacja szczątków wywołałaby dyskusje właśnie, w typowo polskim stylu, a wszystkie tęskne, ukraińskie pieśni musiałby ucichnąć. Zygmunt Rumel to ważna postać, albowiem on chyba serio myślał o tej komunikacji, a poznajemy to po tym, że był niezwykle dyskretny i unikał jakichkolwiek demonstracji. Deklaracje porozumienia, zaś które składał w swoich wierszach, nie okazały się jednak zbyt przekonujące i nikogo nie uwiodły. No, ale to pewnie dlatego, że nikt do nich nie ułożył żadnej melodii i nie wyśpiewał tych strof gdzieś nad stepem. No, tak, ale jak tu do rymów klasycznych melodię układać? Nikt takiej sztuki chyba nie dokona, a jeśli już to wykonanie trzeba by powierzyć zawodowcom. Na to nie było zwyczajnie czasu. Ja zaś mogę dodać od siebie, że nie tylko czasu nie było, ale taka sztuka jest po prostu niemożliwa do wykonania. Poezja bowiem służy do budowania mostów i porozumień, pieśń zaś służy utrzymaniu omerty i wewnętrznej dyscypliny organizacji. Jest też, w mojej ocenie, świadectwem, niesamodzielności tej organizacji. I to na poziomie prostym i łatwo rozpoznawalnym. Moje dziecko na przykład, oznajmiło mi kiedyś, że słyszało jak rosyjscy żołnierze śpiewali na ćwiczeniach piosenkę I’, barbie girl, i że to śmieszne. To wcale nie jest śmieszne, to świadczy o podporządkowaniu i niesamodzielności organizacji. Świadczy wprost, ale nie jest tak interpretowane, bo armia, żeby uzyskać odpowiednią konsystencję i spójność usiłuje nadążyć za pop kulturą i nie widzi w tym żadnego niebezpieczeństwa. Dlatego mówię – trzeba uważać z tym śpiewem – Boże coś Polskę, Z dawna Polski tyś królową, Chwalcie łąki umajone i chwatit…tyle wystarczy. Potem zamykamy przestrzeń wokół siebie i dyskutujemy o sprawach, których zawodowi śpiewacy-uwodziciele nie zrozumieją. Dochodzimy do powszechnie obowiązujących wniosków i z tym narzędziem w ręku zabieramy się za naszą tutaj robotę, czyli za publicystykę i wydawanie książek. No i za promowanie autorów rzecz jasna.

Ja zaś, żeby nie ściągnąć na siebie oskarżeń o to, że spłycam życie duchowe narodów ościennych, umieszczę dziś w sklepie tom ukraińskiej publicystyki politycznej z tekstami myślicieli tak ważnych na naszej wspólnej historii, jak Dmitro Dońcow, Mychajło Hruszewski, Stepan Bandera, Roman Rachmanny. Nie mam tego wiele, a dodruku chyba nie będzie.

Na razie znikam, ale w ciągu dnia rzecz pojawi się w sklepie

www.basnjakniedzwiedz.pl

Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl

  37 komentarzy do “Komunikacja a folklor czyli omerta raz jeszcze”

  1. Trzeba by armie wzorować raczej na Spartanach, którzy śpiewali przed bitwą poezję Tyrtajosa.

  2. a mnie się  skojarzyło „Pożegnanie Słowianki” z piosenką która powinna powstać „Powitanie Arabki” – bowiem obecnie większość żołnierzy rosyjskich jest muzułmanami.

  3. Bardo ciekawe spostrzeżenie z tymi pieśniami. Narody uciemiężone śpiewają na okrągło.

    Niedawno uczestniczyłem w dyskusji o roli i inspirowaniu muzyki rockowej w latach 80 w PRL. Już wielu wątpi w jej anty-systemowość, starzy wyjadacze na tacy podawali młodzieży gotowe wzruszenia a władza kombinowała, jak w dozowanej buntowniczej pieśni kanalizować emocje. „Przeżyj to sam”….

  4. Zagadnienie opisal szczegolowo Fryderyk Nietzsche w dziele „Narodziny tragedii (greckiej) z ducha muzyki”. Czekam na dalsza ewolucje Autora w tym kierunku i odkrycie tryumfu woli 🙂

  5. Większość żołnierzy rosyjskich muzułmanami??? Skąd te dane?

  6. Nie wydaje mi się… może 30 %…

  7. Nie pamiętam już kto wtedy rozmawiał, ale był taki dialog pomiędzy dwoma prominentnymi Amerykanami. Jeden wyraził troskę o murzynów, którzy mogą narobić kłopotów, na to drugi spokojnie odparł, że nie ma się co martwić, bo murzyni mają rap.

    Czyli taki piorunochron, który całą burzę sprowadza do ziemi.

  8. Może stąd, że Rosja, ma najwięcej muzułmanów ze wszystkich państw nieislamskich.

  9. Narody uciemiężone śpiewają na okrągło- u Bułhakowa zaczarowani pracownicy pewnej instytucji muszą bez przerwy śpiewać, aż do całkowitego wyczerpania.

    A u nas pani Trojanowska plecie, że ona i Kora buntowały się i rozwalały system:) Ciekawe czy Irena Santor z Połomskim też?

  10. Bo to kraj sam w sobie duży. Ale większość w armii to chyba jednak prawosławni (albo ateiści, czy tam inni agnostycy). Nie wiem skąd nebraska ma te dane.

  11. Może jeszcze uczestnicy festiwalów np w Kołobrzegu ;).

  12. A niewolnicy murzyńscy na południu USA notorycznie śpiewali bluesy.

  13. My mamy internet itd.

    :)^:)

  14. Niemieckie piosenki z XVI wieku, a ja mam niemiecką nawiązującą do opuszczenia Rygi przez ludność niemiecką:

    https://www.youtube.com/watch?v=NlqyBIQ-Cac

    Piękna i niedająca żadnej nadziei. Co by się pokrywało z tezą Szanownego Gospodarza.

  15. jeśli 30 %, no to jak długo będziesz czekał żeby było ponad 50% ? Chyba niedługo. Akurat ktoś zdąży taką pieśń napisać .

  16. ze dwa lata temu, niedawno zmarły p. Michałowski red. nacz gazety o rurach (nie pamiętam tytułu czasopisma) był w RM i opowiadał o rosyjskich sprawach i mówił że ten odsetek muzułmanów w rosyjskim wojsku  jest b. wysoki, i on to uzasadniał z czego to wynika – z przyrostu naturalnego w tym wymieszanym społeczeństwie. Społeczeństwo typowo  rosyjskie stosowało nowoczesne rozwiązania powstrzymujące przyrost naturalny a w republikach muzułmańskich tego nie było. No i w 30 lat po rozwiązaniu ZSRR jest w Rosji  jak jest.

  17. przesłuchałam wykonania „pożegnania Słowianki” i kapitalne jest jak w buty czy raczej nuty białej gwardii weszły te czerwonoarmiejskie wykonania  i rozgościły się jak na swoim  – tak się czują  prawilnymi spadkobiercami.

  18. „p. Michałowski red. nacz gazety o rurach (nie pamiętam tytułu czasopisma)”

    „Rurociągi” po prostu.

  19. „A u nas pani Trojanowska plecie, że ona i Kora buntowały się i rozwalały system”

    „Tyle samo prawd ile kłamstw rządzi całym światem mym (…) Że sam diabeł nie odróżni ich”.

    To z jej piosenki.

  20. Jej sie juz dobrze mozg zlasowal…  od tego  „buntu”…

    … ona z  Kora to chyba tylko… nie jedno pol litra rozwalala  !!!    Zuchwala i bezczelna jest ta ponoc zaleczona  pijaczka.

  21. Fascynująca hipoteza z tymi pieśniami i widzę to sporo prawdy, np. Irlandia, ale i różne folklory muzyczne US of A, np. white trash z Apallachów, Murzyni, Meksykanie z Teksasu… Jednak mam wątpliwości, a raczej nawet głębokie przekonanie, co do tego, co tu jest prawdziwą wartością, a co wręcz przeciwnie. Pieśń ludowa to jak katolicka wiara i coniedzielna liturgia – też z liberalno-ekonomicznego punktu widzenia czysty idiotyzm, strata energii i co tam jeszcze.

    Wydaje mi się mimo wszystko, że rzeczywiście „ciężkie warunki”, ale właśnie to, o czym Autor tak dla nas wszystkich marzy, czyli ekonomia, rozsądek, brak rzeczywistego poczucia sensu życia, druczki, przepisiki, przystosowanie się do nie-wiadomo-właściwie-czego, poświęcanie życia temu, żeby za 500 lat jacyś wyimaginowani ludzie żyli ach, jak cudnie, niczym anioły w raju, bo tak wymyślił jakiś mędrzec siedząc na kiblu…

    Pewnie i tak się nie zrozumiemy, ale hipoteza rzeczywiście fascynująca, choć dwusieczna.

    Pzdrwm

  22. Dlaczego za 500 lat? Dlaczego nie za pięć?

  23. przecież Trojanowska śpiewała „…podaj cegłę zbudujemy nowy dom …” to gdzie tu w tej murarskiej piosence burzenie systemu, raczej jego budowa.

  24. jak rapsodia to tylko błękitna

  25. o rapsodii,  to do Georgiusa

  26. Wcale nie piękna i bardzo prosta. No i mówi o niezmienności koncepcji Drang nach Osten. A to poważna sprawa, nie tylko sentymentalna.

  27. Plebejska nienawiść

    Amerykański pastor pokusił się o krótkie opracowanie ukraińskich pieśni ludowych. Załączam dwa fragmenty jako podstronę do poprzedniego komentarza. Niestety są w języku angielskim, bo autor nie podał transliteracji oryginałów.

    Pierwszy fragment jest adresowany do Potockiego i dotyczny bitwy pod Korsuniem.  Kończy się stwierdzeniem, że [pojmany] Potocki nie przeżyje na żytniej mące i rybim wywarze, chyba że zostanie dostarczony Chanowi Krymskiemu, który biczem nauczy go żuć surowe kobyle mięso. Nie dziwota, że wychowany na tej pieśni Siczyński zatrzelił Potockiego.

    Drugi fragment, dotyczący mordów Chmielnickiego, brzmi tak;

    …A wtedy karczmarze Żydzi

    gorzko wrzeszczeli:

    Zatrzymaj Polaków, zatrzymaj, jeśli litujesz się nad nami,

    Otwórz bramy do Polski

    I pozwól nam przejść za Wisłę, choćby w samych koszulach.

    Nauczymy nasze dzieci wszystkich dobrych uczynków,

    Nauczymy je, by nawet nie spoglądały na Kozacką Ukrainę.

  28. Mój koment dotyczył:

    Tytus
    17 sierpnia 2018 o 14:09

    Niemieckie piosenki z XVI wieku, a ja mam niemiecką nawiązującą do opuszczenia Rygi przez ludność niemiecką:
    https://www.youtube.com/watch?v=NlqyBIQ-Cac
    Piękna i niedająca żadnej nadziei. Co by się pokrywało z tezą Szanownego Gospodarza.
     

  29. Kanał Rossija. Rosjanie wychodzą z siebie, by pokazać, jak miłują Ukrainę i Ukraińców. A ukraiński komentarz to:

    Rossiane, poshli von ! Vy ne ljudi, vy zvery !

  30. Gershowitz i Shostakovitz to jazz, który więcej niż toleruję.

  31. Ja tylko przypomniałam streńką pieśń o bandurzystach, Georgiusie 🙂

  32. Także Czeczeni

    Legion Wastok

    Coś Państwu to mówi?

  33. Legion Wastok – nie nic nie wiem na ten temat

  34. A ja pamiętam audycję w Programie II w której na przykładach pokazano że jazz wywodzi się wprost z muzyki… żydowskiej. Zwłaszcza utkwił mi w pamięci przykład podobieństwa wielu motywów jazzowych do znanego hitu „Bubliczki”.

  35. a jeśli możesz to zalinkuj „Bubliczki” oraz wykonywany przez Davida Garretta (skrzypce) „Babuszka” i posłuchaj rzeczywiście chyba  jest tak jak piszesz

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.