cze 182019
 

Nie każda komunikacja jest wojną, ale każda wojna jest komunikacją. Tak myślę. Każdy akt agresji jest komunikatem, który próbuje na trwałe zmienić w umysłach milionowych rzesz sposób myślenia o świecie i o sobie samych. Dlatego wojna nigdy nie zaczyna się nagle, zawsze jest przygotowywana, często przez lata, poprzez komunikaty propagandowe. Przeważnie rozciągające się na szerokiej bardzo skali. Od prymitywnych zagrywek medialnych, po uczone rozprawy naukowe i ogłaszane wielkimi dzieła sztuki. Każda owocująca masową produkcją aktywność ośrodków propagandowych zapowiada wojnę. Jaka ona będzie, tego nikt na etapie przygotowania propagandowego nie wie. Może być różna, może być masową likwidacją dużych grup, może być jak uszczknięcie kilku pączków na łodydze rośliny. To znaczy, opiewać na likwidację niewielkiej tylko grupy, ale za to na tyle istotnej, by jej zniknięcie zmieniło drastycznie okoliczności. Jedno jest pewne – wojna ma przekonać niedowiarków i tych, którzy roją coś tam sobie w głowach, że nie ma odwrotu i zapowiedziane przez propagandę zmiany, muszą się zmaterializować. A nie dość, że muszą, to jeszcze będą one zbawieniem dla ludzkości.

Czy każda zmasowana propaganda zapowiada wojnę? Myślę, że każda. A skoro tak, omówmy kilka istotnych przypadków. II wojna światowa, byłaby wybrykiem lokalnym, gdyby Brytyjczycy zgodzili się już w roku 1939 na utworzenie państwa Izrael w Palestynie. Jej efektem byłaby migracja żydów z Polski i stworzenie podporządkowanej Niemcom Europy Wschodniej. Antyżydowska propaganda rozwijana była lokalnie i nie obejmowała całego globu. Jej efekty zaś mieli odczuć jedynie żydzi ze wschodu, a i to w wypadku, gdyby negocjacje się nie powiodły. I one rzeczywiście się nie powiodły. To co się wydarzyło później było prostą konsekwencją propagandy, z której nie można było się wycofać. Można więc stwierdzić, że wykonawca wojny musi realizować instrukcje propagandowe. Musi – podkreślam – albowiem inaczej kto inny zostanie wyznaczony do roli agresora. I tak, padło tu wczoraj stwierdzenie, że bomba atomowa eksplodowała, żeby wystraszyć Stalina i zatrzymać go na Łabie. Pomyślałem, że aby wystraszyć Piłsudskiego i zatrzymać go w roku 1920 na Berezynie nie była potrzebna żadna bomba, wystarczył jeden wyszczekany doradca. Na czym polega różnica widzimy wszyscy – Stalin był traktowany serio, a Piłsudski nie. Dlaczego? Ponieważ Stalin dysponował propagandowymi instrukcjami obejmującymi glob. Piłsudski zaś tylko takimi lokalnymi i to jeszcze w zakresach, które sam sobie ograniczył. Stalin ukradł globalną propagandę lewicową i uczynił siebie jej jedynym depozytariuszem. To zaś oznacza, że uczynił siebie depozytariuszem wojny, demiurgiem decydującym o tym czy miliony będą żyć, czy nie. Myślę, że taka zasada obowiązuje również dziś – każdy kto zawłaszcza globalną propagandę ma władzę prawdziwą i może wywoływać wojny. To nie znaczy, że nie można go powstrzymać. Stalin został powstrzymany Hitlerem, któremu – jak wiemy fałszywie – obiecano Europę Wschodnią bez żydów. Hitler podobnie jak Piłsudski nie dysponował globalną propagandą, oni obaj mogli jedynie kokietować swoje narody i oszukiwać je. Hitler, marzeniami o władzy nad światem, Piłsudski mrzonkami o sprawiedliwej Polsce bez panów, z wolnymi chłopami i szczęśliwymi robotnikami. To były projekcje idiotów, o czym wiemy dzisiaj.

Przejdźmy do innego rodzaju wojny, również poprzedzonej agresywną propagandą. Smoleńsk 2010 był aktem agresji, w wyniku której chciano zmienić trwale sytuację w Polsce. To się nie udało, ponieważ Jarosław Kaczyński nie wsiadł do samolotu. Zdarzenie to zostało poprzedzone agresywną propagandą, która emitowana była w eter bardzo tanimi środkami. Po prostu politycy wrodzy Kaczyńskim opowiadali o nich różne świństwa. Ponieważ propaganda poprzedza wojnę, a wojna jest aktem agresji przeciwko narodowi, należałoby tych polityków postawić przed sądem wojennym. Ja bym tak zrobił na pewno, albowiem wiem, że zasada, którą tu opisuję działa zawsze i wszelkie akty agresji propagandowej służą temu, by przygotować masy na akt agresji rzeczywistej. A także temu, by owe masy ów akt agresji zaakceptowały z entuzjazmem. I to właśnie oglądaliśmy w latach po zamachu w Smoleńsku. Mieliśmy festiwal akceptacji aktu agresji. Czy politycy dzisiejszej opozycji zdawali sobie sprawę w czym uczestniczą? Moim zdaniem nie, albowiem są to ograniczeni bardzo ludzie, z wąskimi horyzontami, ufający, jak niegdyś Piłsudski, w to, że ktoś im pozwoli dzierżyć władzę nad ograniczonym obszarem i nie włączy tego obszaru w plany globalne, w inną jakąś propagandową podgotowkę. Tak myślą debile. Przepraszam za dosadność, ale nie mogę się powstrzymać. Jeśli na świecie funkcjonuje jakiś globalny program propagandowy, w który ładowane są miliardy, to można się pod ten program jedynie podłączyć, albo go ukraść, jak to zrobił Stalin w latach międzywojennych. Wszyscy widzimy dziś, że taki program istnieje i na obecnym etapie opiewa on na całkowitą i nieodwracalną likwidację idei mocarstwa Euroazjatyckiego. Polska zaś ma być w tym planie ostrzem, który odetnie niemiecką głowę od rosyjsko-chińskiego tułowia. Propaganda jest ustawiona tak, żeby to Rosjanom dać większe szanse i jakoś ich uspokoić. Niemców zaś postawić do pionu, a gdyby chcieli szurać, wywołać im rewolucje islamską. No i oczywiście uniemożliwić dogadanie się z Francją. Owo „niedogadanie” już jest realizowane, co wszyscy widzimy. Każda propaganda jest przygotowaniem do wojny. Ta współczesna, jeśli porównać ją z innymi, poprzedzającymi inne wojny, jest dość dyskretna i mało agresywna. Bo też i dyskretna oraz mało agresywna ma być przyszła wojna. Jej celem jest, w moim mniemaniu, podział Rosji, za zgodą samych rosyjskich oligarchów i rosyjskich polityków, którzy – każdy na swoim terenie – dostaną kawałek władzy dyktatorskiej. Zamiast jednej elity siłowników opartej o starą strukturę stalinowskiego aparatu bezpieczeństwa, klaster elit trwale ze sobą skłóconych, zarządzających w imieniu Wall Street wydobyciem i produkcją na terenie byłej Federacji Rosyjskiej. To są moje projekcje i nie trzeba ich traktować serio. Sądzę jednak, że w tym kierunku to zmierza. Jeśli więc mamy tak zarysowany schemat, nie możemy nie uczestniczyć w jego realizacji, bo do roli tej zostanie wyznaczony ktoś inny, my zaś, jako państwo i jako naród zostaniemy zdegradowani. Myślę, że w latach dwudziestych serio myślano o tym, by rolę środkowo europejskiego dyktatora powierzyć Piłsudskiemu. On jednak okazał się na tyle tępy i ograniczony, że ideę tę porzucono. No i niemiecki przemysł bardziej nadawał się do realizacji propagandowych celów niż nie istniejący de facto przemysł polski. Degradacja Polski i wskazanie na Niemcy, były efektem upośledzenia władzy i upośledzenia gospodarki. Ktoś powie – no tak, ale nie staliśmy się przez to agresorem. Nikt nie wie, jak rozwinęłyby się wypadki. Nie jest tak, że nie mamy wpływu na okoliczności. Mamy, ale najpierw musimy te okoliczności zrozumieć. I musimy to zrobić sami, bo nikt nam w tym nie pomoże. Nikt nam niczego nie podpowie. Dopóki nie istnieje w propagandzie globalnej idea wspólnej granicy niemiecko-rosyjskiej, a ona nie istnieje, widzimy to, jesteśmy bezpieczni.

Wróćmy jednak do Smoleńska i wojny, która zaczęła się 10 kwietnia 2010 roku. Była to wojna brutalna i dobrze przygotowana propagandowo. Ludzie widzieli na ekranach telewizorów jedno, a wmawiano im, że widzą coś innego. I tak przez całe lata. Dziś ową, nie ważną już hagadę, próbuje stosować Tusk zeznając przed komisją. Nie rozumie, że jest już po nim. Poznajemy to po tym, że w radio nie mówią – Donald Tusk będzie zeznawał przed komisją. Mówią – Tusk będzie zeznawał przed komisją. Mówią o nim, jak o jakimś wisielcu. Widać wyraźnie, że ani Tusk, ani Schetyna, ani tym bardziej Petru, nie rozumieją o co chodzi i jak dalece zostali oszukani. Nie rozumieją, że jest już po nich. Zasady i metody propagandy globalnej są poza ich percepcjami. Pytanie istotne brzmi – czy po wygranych wyborach jesiennych zostaną postawieni przed sądem wojennym? Moim zdaniem powinni tam stanąć.

Jak daleko posuwają się politycy w swoim niezrozumieniu okoliczności widzimy po przygotowaniach do kampanii wyborczej. Codziennie słychać o nowym filmie Sekielskiego i o filmie Vegi, w którym Kaczyńskiego zagra Andrzej Grabowski. Mam nadzieję, że po tym filmie i po tych wyborach jesiennych, wszyscy aktorzy, z Grabowskim na czele, zostaną przywołani do porządku i zrozumieją wreszcie, że tak jak wszyscy ludzie ponoszą odpowiedzialność za swoje czyny. Udział zaś w przedsięwzięciach propagandowych wrogich państwu nie pozostaje bez konsekwencji. Ktoś powie, że ja tu domagam się by krępować wolność wypowiedzi artystycznych. To nie są wypowiedzi artystyczne ale propaganda wojenna. Tyle tylko, że robiona głupio i w poważnym opóźnieniu. Ci durnie myślą, że po pokazaniu dwóch filmów coś się zmieni i PO wygra wybory, albo zrobi zadowalający chociaż wynik. Oni są głupsi od międzywojennych socjalistów, którym się zdawało, że reforma rolna zwiększy siłę polskiego rolnictwa i uczyni je konkurencyjnym. Pycha tych istot jest straszliwa. Na ich miejscu dzisiaj, należałoby położyć uszy po sobie, wypchnąć z szeregów wszystkich, którzy je kompromitują agresywnymi wypowiedziami i sformułować program lojalnościowy wobec PiS, a potem czekać na rozwój wypadków. Tak się nie stanie, albowiem oni wierzą (nie wierząc w Boga przy tym), że Jarosław Kaczyński umrze i wszystko się rozwali. Nawet jeśli by umarł nic się nie zmieni, albowiem globalny plan jest inny i globalna polityka idzie w innym kierunku.

Chciałbym teraz podkreślić jedną kwestię – to co napisałem wyżej – obecna sztuka filmowa jest w całości propagandą wojenną. Tak powinna być postrzegana i według zasad wojennych powinna być rozliczana. Wojna zaś zaczęła się 10 kwietnia roku 2010. Aktorzy, reżyserzy i inni uczestnicy tej gry powinni zdawać sobie z tego sprawę.

Ja piszę to z wielką pewnością siebie, albowiem wiem, że wszelkie działania artystyczne, wliczając w to eksperymenty malarzy żyjących na przełomie XIX i XX wieku, by zyskać masowego odbiorcę, muszą mieć gwarancję państwa, albo jakiejś organizacji finansowej. Nie może być inaczej. Są one – te działania – elementem propagandy politycznej, lokalnej lub globalnej. I teraz ważna rzecz, jeśli PiS, korzystając z własnej aparatury propagandowej nie odwinie się, przepraszam za wyrażenie, i nie postawi swoich wrogów w kącie, sam będzie sobie winien. Jest bowiem w sytuacji przymusowej. Jeśli nie będą realizowane założenia propagandowe, jeśli nie będzie realizowana komunikacja, której celem jest zmiana postrzegania świata i siebie samych przez masy, dysponenci narzędzi propagandy, czyli mediów, zostaną od nich odsunięci i powierzy się to zadanie komuś innemu. Tak jest zawsze i tak będzie i tym razem. Powrót PO do władzy nie jest możliwy, albowiem karta, którą grał Tusk jest już nieważna. I dziwne jest to, że człowiek ten nie rozumie tego prostego w swojej wymowie faktu. Dziwne jest, że nie usiłuje zachować się politycznie, czyli nie chce ocalić siebie. Być może wie po prostu, że politycy PiS nic mu nie zrobią, ale jeśli tak jest, to znaczy, że oni szykują bat na własny tyłek.

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl

  25 komentarzy do “Komunikacja czyli wojna”

  1. Genialnie, Panie Gabrielu…

    … po prostu  ABSOLUTNIE  genialna  analiza  !!!

     

    Duzo by pisac…  ale jak sie teraz ten caly  PiS  „nie odwinie” – na co czeka caly narod z utesknieniem… no to rzeczywiscie szykuja sobie  BAT  na wlasny tylek…

    … to widac jak na dloni  !!!

  2. Nie tylko udział w przedsięwzięciach propagandowych wrogich państwu pozostaje bez konsekwencji, ale różne innstytucje państwowe je wspierają. Te wszystkie instytuty filmowe finansujące antypolskie filmy i muzea sztuki nowoczesnej organizujące satanistyczne sabaty komunistek. Nie dalej jak przedwczoraj policja wspierała małą grupę LGBTowców w ich pragnieniu dotarcia pod Jasną Górę.

  3. Wysilek panstwa polegajacy na wydawaniu 2% PKB na armie jest absurdalny, bo obecnie wojna odbywa sie wylacznie poprzez propagande, a najgrozniejsza propaganda-ideologia w naszych czasach jest ekologia, ktorej celem jest pozbycie sie gatunku ludzkiego z powierzchni planety. W internecie mozna przeczytac, ze we Wroclawiu specjalnie nie kosza trawnikow, bo jest to ekologiczne, tymczasem zuzycie glifosatu i szkodliwej chemii w rolnictwie stale rosnie i na wsi naturalna fauna praktycznie juz wymarla albo dogorywa. W Niemczech partia zielonych uzyskala 20% poparcia i jest druga sila polityczna, co oznacza, ze ludzie w Europie Zachodniej dobrowolnie chca sie poddac utylizacji w celu ochrony Ziemi i sadze, ze ten trend dotrze wkrotce do Polski i wywroci do gory nogami scene polityczna, ale tylko formalnie, bo praktycznie rzad juz realizuje zasade, ze wszystko, co szkodliwe dla ludzi jest dobre dla srodowiska.

  4. Mój mąż wierzy święcie w całą tę ekologiczną propagandę w globalne ocieplenie i dobrodziejstwa jakie ze sobą niesie kornik drukarz. Początkowo też chciał mieć „ekologiczny ogród”. Ja się do jego życzeń dostosowałam, kosiłam trawę z rzadka,zapuściłam krzaki jeżyn w tylnej części ogrodu, gdzie mieszkają jeże i zaskrońce. Sadziłam też wiele rodzimych roślin. Teraz jak już mamy ogród „ekologiczny” to się mojemu mężowi nie podoba, bo sąsiedzi mają porządek i ładnie przystrzyżoną trawę.

  5. Ostrze czy raczej klin dość mocno zazwyczaj obrywa.

  6. Od głowy czy od dupy? Wie pan, drażnią mnie te niekonsekwentne metafory. Ostrze nie obrywa. Ono zadaje ciosy.

  7. Ostrze nie obrywa. Ono zadaje ciosy.

    Chyba, że „kosa trafi na kamień”…

  8. To się zdarza, lecz nie jako reguła

  9. Kur…wa, przepraszam bardzo…a na św. Hieronima jest pogoda abo nima…to co pan łaskawie wybiera? Sojusz z Chinami? Może proszę wskazać jakiegoś chińskiego polityka, który składał poważne propozycje Polsce. Może wróćmy do Tuska, nie będziemy wtedy ostrzem, które obrywa, będziemy bezpieczni, jak dupa, co jest zawsze z tyłu.

  10. kurcze blade, no fantastyczny tekst, fantastyczny, tak ten Smoleńsk to była wojna, brutalna, ilu ludzi pochłonęła, ile matactw zostało zrobionych, żadnej refleksji po stronie  kreatorów tego dramatu. Wojna o pozostanie przy korycie, wojna o możliwość kręcenia lodów na prywatyzowaniu  szpitalnictwa, wojna o kradzież VAT – u – i szereg innych konfitur dla lokalsów z Peło, a dla tego zewnętrznego zaplecza co rozpięło parasol nad Peło przekazano inne różniste  konfitury – wystarczy poszukać w internecie info dot. procesów Tuskowych  prywatyzacji, polskich firm na rzecz firm niemieckich i innych. I zapewne jest jeszcze 100 innych skojarzeń, których perfidii i bezczelności mój damski mózg nie obejmuje.

    Mój damski mózg nie obejmował już poziomu zastosowanej bezczelności przy prywatyzowaniu kolejki na Kasprowy, taczkami, łopatami i gołymi rękami młodzież polska budowała to dla siebie dla odrodzonej Polski, no i kilkadziesiąt lat później przyszli ludzie z Peło i zrobili deal gospodarczy – prywatyzując .

    Jakieś sądy by się przydały, żeby tych nienażartych postawić do pionu.

  11. panie Macieju w „Nadberezyńcach” jest piękna scena jak gromadka dobrych kosiarzy najmuje się do żęcia zboża, a musi Pan wiedzieć że z opowiadań mojej babci, teren wileńszczyzny i mińszczyzny nie był za urodzajny a na dodatek  był kamienisty. Proszę poczytać jak się żniwiarze dobierają, który prowadzi, jak się za prowadzącym ustawia grupa jak pada sygnał do rozpoczęcia koszenia. Mają obiecane ileś tam złotych za dniówkę i nie ma wybacz robota umówiona musi być zrobiona dobrze, bo ich potem nikt do koszenia nie wynajmie.  Ostrzą kosy, oceniają podłoże, dopytują jak jest na polu , czy kamienie powybierane i ruszają. Taka książkowa praca zespołowa, a obok leżą osełki w razie gdyby kosa trafiła na kamień.

  12. Jedyny sposób na wywrócenie Pis to wywołanie w Polsce gwałtownego kryzysu gospodarczego. Pytanie czy Niemcy i Rosja są dziś do tego zdolni i czy  się to im opłaca?

  13. w „Nadberezyńcach” jest piękna scena (…)

    W książkach (i filmach) są zawsze jakieś piękne sceny.

  14. Chyba, że „kosa trafi na kamień”…’ który może się okazać kawałkiem spróchniałego drewna.

  15. wystarczy poszukać w internecie info dot. procesów Tuskowych  prywatyzacji, polskich firm na rzecz firm niemieckich i innych

    Rzucam z pamięci: stocznie (likwidacja), zamknięcie Żerania (tu bardzo komisja jewropejska pomogła, tam produkowano ok 300 tys. samochodów podstawowej klasy, dużo szło na rynki wschodnie), oddanie Siemensowi Zelmera (i 30% rynku AGD + b. dobra, solidna i rozpoznawalna marka).

  16. Mój damski mózg nie obejmował już poziomu zastosowanej bezczelności przy prywatyzowaniu kolejki na Kasprowy, taczkami, łopatami i gołymi rękami młodzież polska budowała to dla siebie dla odrodzonej Polski, no i kilkadziesiąt lat później przyszli ludzie z Peło i zrobili deal gospodarczy – prywatyzując

    No właśnie! Ale udało się odzyskać. Ogromna zasługę w odzyskani miał obecny starosta tatrzański. To jest wybitny geodeta i znawca spraw własności. Przed sądami udało mu się wykazać, że w zasadzie to nabywca nie została właścicielem, a tylko operatorem infrastruktury. Potem jeszcze dyrekcja Parku Tatrzańskiego nakazała zaprzestać działalności. Dlatego „właściciel” wolał się pozbyć. Przyjechał Morawiecki i z pompą odkupili. Kolejka normalnie generuje zyski – tu żadna prywatyzacja nie była potrzebna. To jest prosty biznes – chodzi tylko o to, aby zapewnić bezpieczeństwo. I to akurat działało świetnie. Od 80 lat żadnego wypadku, przewiozła już ponad 20 mln.

  17. W książkach (i filmach) są zawsze jakieś piękne sceny.

    Tylko, ze niektóre mogą być opisem rzeczywistości. W odróżnieniu od komentarzy #Maciek’a.

  18. Pan Bóg pewnie coś innego szykuje.

  19. Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami.

    Clausewitz a Polska

  20. Clausevitz opisuje strategie ofensywne i defensywne, to ofensywa którą przeżywamy rozpoczęła się 10 kwietnia 2010 roku, a te ważne amerykańskie postaci co przypadkowo chyba 6 -7 kwietnia 2010 były dyskretnym  przejazdem w Polsce, to zdaje się miały przyjąć do wiadomości i stanąć z boku tych ofensywnych działań. I nigdy się nie dowiemy co i jak …

    G. Braun mówił w swoich dawnych wykładach o takich odwiedzinach.

  21. Ostatnia ilustracja pochodzi z niemieckiego plakatu z roku 1940, który w podpisie cytuje Clausewitza, ale w rzeczywistości „Śmiałym szczęście sprzyja” to sentencja łacińska „Audaces fortuna iuvat”, której wyznawcy zasilają szeregi zbankrutowanych graczy.

  22. Wojna trwa  cały czas.

    Jej eskalacja poprzez wyprowadzenie armii jest zawsze skutkiem konkretnej decyzji, przeważnie niejawnej.

  23. Już dawno miałam napisać, ale dzisiaj wręcz muszę:

    DZIEKUJĘ

  24. A propos wspomnianego przez Pana Wall Street . Większość zjawisk, które  obecnie widzimy to „koncepcje biznesowe”. Promowanie likwidacji państw jest koncepcją biznesową, która pojawiła się w związku widmem utraty najbardziej zyskownego obszaru kredytowego czyli finansowania  długu finansów publicznych. Państwa są przeszkodą w zamienianiu lipnego pieniądza na realne aktywa – grunty, nieruchomości, akcje firm przemysłowych ( dlatego minister przemysłu Niemiec ostatnio oznajmił, że państwo niemieckie będzie pomagać prywatnym firmom w przypadku prób nieprzyjaznego przejęcia.  Dlatego też banki inwestycyjne ulokowały się w unijnej jeszcze Warszawie.   Poziom zadłużenia rządów osiągnął kres swoich możliwości. Pojawiła się potrzeba ograniczania zadłużania państw  które  poszukując pieniędzy mogą zwrócić  się o pomoc do Chin. Stąd finansowanie rokoszu miast. Nie dałoby się tego zrobić bez proletariatu miejskiego ( finansowanego przez fundacje ), proletariatu akademickiego ( finansowanego przez granty ) i proletariatu medialnego. Nie da się tego zrobić bez zdegenerowania ludności ( LGBTQ itd ), likwidacji religii i „sakralizacji mniejszości”.   Zdegenerowana zatomizowana ludność musi  jednak zostać  poddana kontroli, którą wcześniej zapewniał aparat państwa oraz pozbawiona  gotówki na rzecz elektronicznego pieniądza .  Nastąpiła więc  symbioza koncepcji  finansjery z nową lewicą.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.