mar 232020
 

Miało być dzisiaj o czymś innym, ale ponieważ wczoraj bolał mnie brzuch, nie mogłem doczytać tego, co zaplanowałem. Tak więc tekst z dzisiaj przesunie się na jutro. Oczywiście nie ma to żadnego znaczenia.

Przez moment, może nawet przez taki dłuższy moment, miałem wrażenie, że te nasze konferencje są niepotrzebne. Ilość uczestników spadła poniżej setki, efekt sprzedażowy był co prawda widoczny, ale efektu promocyjnego można by ze świecą szukać. Puszczaliśmy te nagrania w sieci i nikt się na ich temat nawet nie zająknął. Może chodzi o to, że ja się po prostu nie nadaję do przeprowadzania wywiadów. Raz, że śmieję się głupkowato w niespodziewanych momentach, a dwa, że nie mam zwyczaju przygotowywać się do żadnych wystąpień. Wchodzę i gadam. To się odbija potem na jakości. Dziś jednak, po tym kokieteryjnym wstępie, stwierdzam stanowczo, że konferencje będą. Albowiem cała sfera dyskusji publicznej w Polsce istnieje po to, by tworzyć, a następnie burzyć struktury będące w opozycji do władzy. Tylko to się liczy i nic więcej. Wyczuwają to na milę różni mędrcy od polityki, ekonomii, historii i czego tam, a potem zaczynają, sami z siebie, nie namawiani przez nikogo, frunąć na własnym paliwie ku temu medialnemu sukcesowi, jakim jest kanał ja YT czy pogadanki w saloniku u kogoś znanego. Robi to wrażenie coraz bardziej komiczne i czekać tylko należy, jak opozycyjna wobec władzy struktura zostanie zwinięta, jako nieskuteczna, a tajniacy zainwestują w coś innego. Dlaczego tak? Otóż dlatego, że chodzi o przerzucenie kosztów prognozowanego sukcesu na kogoś, kto ma ambicje. Sukces musi być tani, krótkotrwały i efektowny, a kiedy taki być przestaje zmienia się gwiazdę, która go własną krwią i mięsem karmiła. Stąd pomysł, by brać udział w jakichś publicznych debatach, gdzie rozstrzyga się, nad kawą i ciastkami, losy ojczyzny, a także debatuje o zdradzie i definiuje ją na różne sposoby, jest głupi i komiczny z założenia. Nie ma żadnego sensu, a sensu promocyjnego nie ma w szczególności. To już lepiej posiedzieć u Michała w sklepie i uśmiechać się kretyńsko do kamery. Naprawdę. Możecie mi wierzyć.

O cóż bowiem chodzi w tym wszystkim? O zasugerowanie widzowi, że wchodząc do Internetu z ulicy można zdobyć władzę. To złudzenie jest silne i nie daje się łatwo zwalczyć. Wielu ludzi wierzy w to, że ich ulubieniec wejdzie do sejmu, senatu, albo wręcz do rządu i tam dopiero nawywija. I będzie jak w serialu – kupa śmiechu. Nie można się odnieść do takiego ujęcia problemów poważnych, bo człowiek z miejsca zostaje z dyskursu wykluczony. Wszyscy bowiem, którzy w nim uczestniczą, wiedzą, że nic nie jest tam serio. Może poza premierem Morawieckim i ludźmi, którzy go na to stanowisko wysunęli. Reszta to żart, w dodatku medialny, w którym jedni biorą udział na zasadach określonych w zbiorowej umowie o pracę, a inni – frajerzy – za darmo. To znaczy, za to szczególne poczucie uczestniczenia w misji, które wywołuje dreszcze na plecach.

Jest jeszcze jedna ważna kwestia – kiedy się już raz zacznie startować w tej konkurencji, nie można przestać.

Był tu u mnie w sobotę znajomy i opowiedział mi ciekawą historię. Zajechał oto dnia pewnego na Jasną Górę, żeby się pomodlić. Tam zaś było nabożeństwo przeznaczone dla kibiców. Stali ci chłopcy z szalikami i gorąco się modlili. Nie wiem o co, pewnie o zwycięstwo swojej drużyny, albo o to, o co modlą się wszyscy – o zdrowie dla siebie i najbliższych. W pierwszym zaś rzędzie stał Marcin Rola, znany prawicowy dziennikarz, który został tam zaproszony wraz z Witoldem Gadowskim, by u źródła wszystkich jakości i świętości jakie czcimy, prowadzić dyskusję na temat losów ojczyzny udręczonej i jej przyszłości. Gadowski się spóźnił, więc Rola stał sam. Nie wiem, w jakich okolicznościach odbywała się ta dyskusja, ale chciałbym zadać jedno pytanie – na co liczą ojcowie Paulini dopraszając do pogadanek w takim miejscu ludzi, którzy nigdy nie wyjdą poza bardzo przeciętną publicystykę? Ja, przyznam, nie wiem.

Wcześniej był u mnie inny znajomy, który jest księdzem. Takim dość wpływowy, energicznym i działającym na różnych niwach. Powiedział, że będzie się starał, bym pojechał do Rzymu i wręczył Ojcu Świętemu album Sacco di Roma. Uznałem ten pomysł za niepoważny. Po pierwsze, komiks jest po polsku, po drugie, nawet jeśli papież to weźmie, nic to nie zmieni, poza tym, że wywoła zawiść w kilku sercach. Sytuacja w sektorze prawicowej propagandy opartej o tradycję Kościoła, nie ulegnie drastycznym zmianom i księża nie zaczną nagle dyskutować o tym, że trzeba zająć się usunięciem z przestrzeni publicznej złogów starej, cesarskiej propagandy, która każe wierzyć w to, że spalenie Rzymu i inne dopusty, jakie się świętemu miastu przydarzyły, były karą bożą. Nie ma więc sensu jechać do tego Watykanu. Ksiądz się jednak uparł i musiałem ustąpić. To znaczy powiedziałem, że okay, jak uda mu się coś skręcić i będę miał jakiegoś przewodnika, który mnie nie zostawi na lotnisku i nie zwieje, to pojadę, ale nad wyraz niechętnie. Nie mogę bowiem lansować się na papieżu. Ci zaś, którzy kupiliby komiks z tego powodu, że byłem w Rzymie, nie kupili by u mnie nic więcej, albowiem ich głód emocjonalny zostałby zaspokojony tym jednym produktem, którego też pewnie by nie przeczytali. Dzięki Panu Bogu mamy zarazę, która Italię dotknęła szczególnie mocno i przez to nie muszę nigdzie jechać. To cudowna okoliczność.

A skoro mamy zarazę to wypada mocniej domknąć drzwi i nie zwracać uwagi na to, co dzieje się za oknem. Nich sobie tam robią co chcą. Konferencja z dnia 28 marca została przesunięta na dzień 14 listopada i być może Pan Bóg miał to jakoś zaplanowane. Nie mnie o tych kwestiach orzekać. Na szczęście przesunięte zostały też targi książki, a to oznacza, że do 24 września mam czas na pisanie, który zamierzam wykorzystać najintensywniej jak potrafię. Potem zaś, o ile zaraza minie, rozpocznie się festiwal jesienny, na który złożą się targi katolickie, zapewne też targi w Białymstoku, targi książki historycznej i nasza konferencja, targi w Łodzi i targi we Wrocławiu. Obyśmy to wszystko jakoś wytrzymali. Bo jednak pisanie jest priorytetem, o wiele ważniejszym niż występy przed kamerą.

Ja już dawno napisałem do dr Cezarego Tarachy, żeby zaprosić go na którąś konferencję, ale nie odpowiedział. No nic, spróbuję raz jeszcze bliżej jesieni. Kolejna bowiem konferencja będzie dopiero na przyszłą wiosnę.

Teraz ogłoszenie

Proszę Państwa w związku z pandemią koronawirusa i zarządzeniami administracyjnymi konferencja, która miała się odbyć w Kazimierzu Dolnym w dniu 28 marca zostaje przesunięta na dzień 14 listopada 2020 roku. Informację do wykładowców już wysłałem, będę ją także wysyłał do Państwa, ale zajmie mi to trochę czasu, dlatego też do 27 marca będę umieszczał tu takie ogłoszenia. Uwaga – przesunięte zostały także wszystkie rezerwacje pokoi, które Państwo opłacili. Niech nikt nie jedzie do Kazimierza w dniu 27 i 28 marca.

  12 komentarzy do “Komunikacja i kult”

  1. Zgadzam się z Tobą z dokładnością do dwóch literek ☺

    O cóż bowiem chodzi w tym wszystkim? O zasugerowanie widzowi, że wchodząc do Internetu z ulicy można zdobyć wiedzę. To złudzenie jest silne i nie daje się łatwo zwalczyć.

  2. Księża mają swe tajemne drogi do Watykanu. Czas pandemii każe odłożyć podróż, ale w Warszawie jest Nuncjusz, który może docenić piękny prezent i obiecać w przyszłości wstawiennictwo w sprawie audiencji.

    Załączam awers i rewers medali watykańskich. Po lewej: z ręki Papieża, po prawej z ręki Nuncjusza.

  3. Diagnozuje zdalnie – brzuch dalej boli ☺

  4. Mnie  się bardzo podobają te  pogadanki o książkach i nie tylko . Mam wrażenie ,że mogą zrobić dobrą sprzedaż .Chociaż gdyby ktoś dał się zaprosić do dyskusji o wydawanych pozycjach czy wstawionych do sklepu to skutek byłby lepszy . Takie  jest  moje subiektywne wrażenie  ,przy braku ciekawej dyskusji o niezależnym kinie  literacko-propagandowym . Spotkania  np: z  dr Andrzejem Gliwą ,  prof.Grzegorzem Kucharczykiem czy z Maciejem Cieleckim były arcyciekawe  .Spotkanie z  nimi jest akurat warte zachodu ,czyli jak to mówią nie szkoda czasu ni atłasu . Niektórzy autorzy  wpisów ze Szkoły Nawigatorów  też w takich pogadankach ,dyskusjach zrobiliby ciekawe wrażenie  . Mnie się taka regularność marzy ,żeby takie spotkania odbywały się w Fotomag . Niekoniecznie jakieś długie dywagacje o polityce ale ja te pogadanki traktuje jako źródło wiedzy albo inspiracji . Tu się dzieje na  bogato zważywszy na  krytykę literatury jaką  prowadzi autor  bloga . A jaka jest ta nasza propaganda  to zdążyliśmy się przekonać , jakby to państwo istniało zaledwie dwadzieścia lat i nie  miało prawa posiadać myślących elit . Elity to my przecież a nie deweloperzy od Jarka czy innych skokowiczów .To nas się naciąga i karmi bezedurami o wielkich Polakach uzdolnionych nie wiadomo  do czego i dzięki jakim duchom .A czemu ten Piłsudski taki dzielny i patriota a do tego taki słuszny ,bohaterski i sprawiedliwy ,że aż socjalista  ,to nikt nie rozbierze logicznie  . Zaraz zaraz jak nikt  ,właśnie tu się rozbiera i przeprowadza sekcję zwłok . Tych konferencji i pogadanek jednak mało i można by temat rozwijać a nawet i coś nie coś sprzedawać . Pomysłów może być bez liku i tylko kaską rozsądnie obracać a będzie ciekawie . Ja to widzę jako sprawę rozwojową ,formuły trzeba szukać , LuL był rewelacją przecież i będzie . Więc dyskusji suto kłaść w Fotomag i do przodu . Od robienia  swojego po swojemu krzywdy sobie nie  zrobimy .

  5. No bo jest target oglądaczy co myślą że wystarczy pooglądać wrealu24 i parę innych kanałów i już sie ma wiedzę i jest się ok obywatelem.

    Są nawet madrale co mówią że książka i pima się skończyły i nastał czas edukacji przez Youtube.

  6. Real 24 to taka niedokończona  podstawówka  ,co czytać nie  umie  .

  7. Bez książki nie ma prawdziwej wiedzy bo tylko ona daje pełny ogląd sprawy i wolność.

    Filmiki są fajne jako umzagajenie tematu, promocja, ale nie jako podstawa. Poza tym można w nie wpisać wiele treści rozgrywających debatę .

  8. Najpierw uporajmy się z historią „czyniącego cuda” obrazu z Jasnej Góry, który buchnął Chrobry w wyprawie na Kijów – a potem mówmy o cudach prawdziwych, czyli przeprogramowania swojego umysłu poza kontekst historyczny, bo to chleba nie daje 😛

  9. Jak piszesz że umysł można „przeprogramować” to przypuszczam że jesteś nieźle pokręcony.

    Poza tym wara od Najświętszej Panienki husyto!

  10. Chrobry buchnął obraz czyniący cuda pewnie w 1018 r ,do schizmy doszło w 1054 r .Czyli zdążył jeszcze nas katolików zabezpieczyć przed  władzą na  wzór bizantyński ,to nie świeckie  państwo miało nad ludem władzę ale  był jeszcze kościół ,do którego lud uciekał i deponował tam nawet swoje  środki finansowe . Klasztory prowadziły nawet  politykę kredytową dla Żydów i swojego ludu również .Dopiero ich zdewastowanie  i likwidacja wielu klasztorów kontemplacyjnych ,które nie cieszyły się dobrami ziemskimi a jedynie liczyły na  miłosierdzie  Pana ,pozwoliły na  przeprogramowanie  umysłów ludu.

    Każdy filozof mówiący o programowaniu umysłu ludzkiego zawsze uwzględnia  zawłaszczenie obszaru sacrum dla  swojego systemu . Żaden z systemów  filozoficznych nie zamierza się nigdy dzielić tym z Kościołem Rzymskokatolickim .

    Św.Teresa z Avila i inne święte osoby widziały jak kończyły dusze zdecydowane odrzucić miłosierdzie  . Jeśli Jezus Chrystus ucinał spekulacje  o życiu po śmierci nakazując pozostawić umieranie  umarłym ,to mniemam ,że wskazywał na  taką śmierć . Śmierć wieczna  przez odrzucenie  miłości bożej ,piekło .

    W naszym kraju są jednak prawdziwi konserwatyści .To ludzie ,którzy przekładają refleksję historyczną na  rozsądek ,pracowitość ,gromadzenie dóbr dla przyszłych pokoleń . To są te małe  średnie  przedsiębiorstwa ,czyli misie  . Takie  są wnioski .

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.