lip 222019
 

Korespondowałem dziś z pewnym zawiedzionym moją postawą czytelnikiem. Kulminacja wymiany maili wygląda tak:

Właśnie otrzymałem informację z poczty polskiej o nadaniu przesyłki Pocztexem, niestety nie pozostaje mi nic innego jak stwierdzić,  że dopiero po wymianie dzisiejszych wiadomości z Panem zrealizowana została wysyłka!!!

Na domiar tego, bardzo niepoważnego podejścia do klienta i braku realizacji zamówienia w ciągu 7-miu dni roboczych,nie odbiera Pan telefonu.

Książki te są niezbędne dla ważnego wydarzenia organizowanego dla jednej z placówek dyplomatycznych w Warszawie  w dniu 24.07.2019.

Zamówiłem je dużo wcześniej specjalnie pod adres pod którym przebywam do jutra wieczorem i następnie wracam do Warszawy.

Informuję oficjalnie,  że jeżeli do końca jutrzejszego dnia Poczta Polska nie będzie w stanie dostarczyć nadanej przez Pana przesyłki, tu chcę podkreślić nadanej dopiero dzisiaj o godzinie 15.11!!!, w nawiasie nr.nadania przesyłki otrzymany smsem od PP (00259007738768902339). Będę zmuszony złożyć reklamację,  zażądać zwrotu kosztów zamówienia plus ewntualnych  dodatkowych kosztów poniesionych w wyniku zbytu później realizacji zamówienia z Państwa winy. Oraz na pewno opisać zaistniałą sytuację i przestrzec potencjalnych przyszłych klientów Państwa sklepu internetowego/wydawnictwa. W dzisiejszych czasach jest już naprawdę trudno spotkać się z tak nieprofesjonalnym podejściem dlatego liczę, że uda się Panu zrealizować zamówienie do dnia jutrzejszego.

Moja odpowiedź tak:

Nie, nie uda mi się. Mam lepszy pomysł, opublikuję jutro Pański list na blogu i wtedy sposób wszyscy od razu dowiedzą się o tym jaki jestem nieprofesjonalny. Jest sezon urlopowy, jeśli ktoś więc oczekuje przesyłki określonego dnia, to informuje mnie o tym w rubryce „adnotacje”. Książki zostały wysłane dzisiaj, bo dziś dział wysyłek wrócił z urlopu. Najlepiej Pan zrobi nie zamawiając u mnie więcej żadnych książek

Gabriel Maciejewski

Odpowiedź zawiedzionego czytelnika tak:

Przyznaję, że rozbawił i zaskoczył mnie Pan swoją odpowiedzią i podejściem do tego problemu.  Jestem przekonany, że umieszczenie na swoim blogu moich słów, uświadomi jego czytelnikom z kim mają do czynienia. Także mam nadzieję, że przynajmniej w tej kwestii dotrzyma Pan słowa i umieści dosłownie to co napisałem. Żałuję, że zdecydowałem się zamówić te książki właśnie w Pana sklepie, Panie Gabrielu, i zapewniam, że na pewno tego błędu nie powtórzę. Jednak tak jak napisalem wcześniej liczę na realizację zamówienia w dniu jutrzejszym i zakończenie w ten sposób naszej transakcji. Bardzo proszę nie tłumaczyć swego opóźnienia wakacjami czy też okresem urlopowym, klientowi, który  zamówił ponad tydzień temu u Pana oferowany towar i wciąż na niego czeka,  tylko umieścić taką informację na swojej stronie, ostrzegając o ewentualnym opóźnieniem przed zakupem a nie tłumaczyć się po fakcie.To taka rada. Jednak najłatwiej byłoby przyznać się do błędu, jakim jest nieprofesjonalne podejście i zwykłe tu przepraszam za określenie  „olewanie” klientów.

Tak jeszcze na koniec Panie Gabrielu,  proszę się zastanowić i prześledzić naszą wymianę dzisiejszych maili, co by było gdybym do Pana nie napisał,  czy pobiegł by Pan na pocztę o godzinie 15tej będąc na wakacjach?

Po tym jak odniósł się Pan do sprawy i po tym co napisał Pan w ostatnim mailu, nie czekam już na Pana odpowiedź pisemną, czekam już tylko na Pana wpis na blogu i na przesyłkę i radzę szczerze poszukać sobie innego zajęcia.

Dobranoc

Moje umiarkowane przywiązanie do profesjonalizmu wynika wprost z faktu, że nie zajmuję się hurtową sprzedażą prezerwatyw i dotarcie towaru na miejsce nie powoduje zwykle u klientów żadnych poważniejszych perturbacji. Ci zaś, którzy takowe odczuwają po prostu odchodzą. Do czego ja ich zwykle szczerz zachęcam. I tak jest również i tym razem. Jeśli ktoś ma mnie dosyć, mnie i moich metod prowadzenia księgarni, niech po prostu nie kupuje tych książek. Nie ma żadnego przymusu. Naprawdę.

  19 komentarzy do “Korespondencja z zawiedzionym czytelnikiem”

  1. Do wieczora dotarła do centrum rozdzielczego Warszawa, może przez noc, ale raczej jutro dojedzie do drugiego centrum (chyba że to też Warszawa), i dopiero zostanie wydana do doręczenia. Także ten, poza Warszawę jest pewna szansa, ale nie jest to pewne.

    A jak się zamawia na konieczną imprezę dyplomatyczną, to bym pewnie codziennie do Gabriela dzwonił, zaczynając od telefonu PRZED zamóieniem, z pytaniem co jest możliwe a co nie jest mozliwe.

  2. Wyraźnie widać z kim musi się użerać Gabriel, czekając na to właśnie najważniejsze zamówienie od dystyngowanego dyplomatycznego Mości Pana, który nie zauważył że słoma nie pasuje do fraka. Co za szkoda.

  3. Stety…

    … ale w  handlowym fachu zdarzaja sie tacy „klienci”, moze nie jest to nagminne, ale jednak zdarzaja sie.  Prosze nie przejmowac sie tym „klientem burakiem”…

    … a Panskie ksiazki i tak ten „klient” bedzie kupowal  !!!   Wiem, co pisze.

  4. Boję się, że jak to napiszę, to mi Pan każe też sobie pójść, ale jesli nic się nie zmieniło, to drogo za przesyłkę. Byłoby pomyslec o paczkomatach. Jeśli pan to czyta to jeszcze jedna sprawa. Kolega zawsze gdy mówię mu o tym, że Rosja jest nie bardzo samodzielna w tym co robi, odpowiada mi, że piątka z Cambridge to dowód na to, ze jednak ogonem brytyjskim nie była. Jeśli jest na to dobra odpowiedź, to chętnie bym ja poznał. Co jeszcze… Czytam Straż przednią ks. Tokarzewskiego i na razie jedna z najlepszych rzeczy, które mam z Kliniki Języka. Wszystkiego dobrego!

  5. Nie mam czasu na pisanie książek. Nie będę myślał o paczkomatach. Piątka z Cambridge, powiada pan…nie pamiętam już który zamieszkał w  Moskwie, ale miał paszport i jeździł do Londynu kiedy mu się podobało. Żelazna kurtyna się go nie imała

  6. Z mojego doświadczenia małe firmy realizują zamówienia najszybciej. Celują tu kobiety, które prowadzą jednoosobowy buziness. W dużych firmach jest różnie. Zdarzyło mi się już kilka razy, że książka zamówiona na Amazonie przyszła po pół roku czekania. Ostatnio zamówiłam w sklepie ogrodniczym różne drzewa i byliny.  Miały przyjść w maju. W maju okazało się, że część przyjdzie w październiku, bo im  się na wiosne skończyły. I co im zrobię? Mogą mi albo zwrócić zapłacone pieniądze i nie dostanę tego, czego i tak nie kupię w lokalnym sklepie ogrodniczym, albo cierpliwie poczekać do października.

    Mnie by ciekawiło jakie to książki są tak niezbędne na imprezę w ambasadzie. Pewnie coś związanego z historią gospodarczą, bo chyba nie Nowa Polska Małyńskiego?

  7. Moje doświadczenia z zakupem książek są bardzo pozytywne. Z Gabrielem można się dogadać jak się o tym pomyśli przy składaniu zamówienia. Jestem często w morzu, więc często się dogaduję albo o odroczoną wysyłkę albo o przyśpieszoną  i nigdy nie było problemu. Ukłony

  8. Ale ta porada „i radzę szczerze poszukać sobie innego zajęcia.” 🙂 Urocze. To chyba jest zdecydowanie awanturujący się klient, którego nie warto obsługiwać 😉

  9. W związku ze złożeniem przeze mnie zamówienia w Księgarni Kliniki Języka, chciałbym podzielić się swoim doświadczeniem:

    Zamówienie złożyłem w niedzielę, 21 lipca. Wybrałem książki, sposób płatności. Ponieważ również nie będę przebywał długo w miejscu wskazanym w adresie przesyłki, wskazałem na konieczność jak najszybszej realizacji zamówienia. Aby uniknąć opóźnień, od razu zleciłem bankowi przelew na konto Kliniki Języka. W poniedziałek 22 lipca rano otrzymałem maile potwierdzające realizację, a następnie zrealizowanie zamówienia. Po południu otrzymałem wiadomość z Poczty Polskiej o nadaniu przesyłki. Myślę, że na pewno dojdzie o czasie. Dziękuję Księgarni za sprawną usługę.

  10. Nigdy nie miałem żadnych problemów podczas zamawiania książek w Klinice Języka. A trochę tego było (i będzie- mam nadzieję). Polecam!

  11. Zaintrygowało mnie stwierdzenie iż „Książki te są niezbędne dla ważnego wydarzenia organizowanego dla jednej z placówek dyplomatycznych w Warszawie”.

    Ciekawe czy ten pan podczas „wydarzenia w placówce dyplomatycznej” spotykając się z prezydentem USA zwracał by się do niego per „panie Donaldzie”?

  12. paczkomaty są cudne, proste, cierpliwe, stateczne, powtarzalne, solidne, nie dzwonią, nie piszą, nie idą na papieroska.

  13. Moje doświadczenia, ano jak ja coś poplątałam to  pan Gabriel musiał to prostować poświęcając swój czas 🙂  Dziękuję.

  14. Temu panu jak zalezy na ksiazkach niech  po ksiazki osobiscie.Moze ruszyc tylna ciala,dla zdrowia.Nie podoba sie moze zamowic w gazowni !

  15. Stara, mam  nadzieje, żydowska zasada brzmi:  ” W handlu nie ma obrażania się a Klient nasz Pan.”  Nigdy nie miałem problemu z transakcjami z Klinka Języka, wręcz raz spóźniłem się z płatnością ponad  tydz. a towar spokojnie na mnie czekał.

  16. Ja zawsze zamawiam na adres w Polsce. Mieszkam za granice. Jak jade na urlop czytam. Ma pan racje ksiazki to droga sprawa.

  17. Ale trzymaja paczke tylko 48godzin!!! A potem albo doplata, albo kilometry do centrum rozdzielczego na jakis koniec swiata

  18. W handlu i usługach zawsze zdarzy się taki klient, z którego przedsiębiorca chętnie by zrezygnował, nawet za dopłatą. Kwestia statystyki. Trzeba grzecznie porozmawiać, podziękować i pożegnać, oby na zawsze. I, oczywiście, to „spotkanie dyplomatyczne” to standardowa ściema leszcza, który próbuje jakoś odreagować klapsy otrzymywane beznamiętnie od życia, a niechcący ujawnia żałosne aspiracje rodem z wczesnego prylu. Przecież za rozdawanie książek Gabriela na „spotkaniach dyplomatycznych” dyplomata wyleciałby szybko na kopach, bo uczniowie profesora Geremka takich błędów nie tolerują.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.