Nie ma mowy, żebym obejrzał choć jeden odcinek serialu „Korona królów”, po tym co zobaczyłem wczoraj w zajawkach. Szczególnie po wysłuchaniu wypowiedzi pani Łepkowskiej oraz tego młodzieńca, co zagrał królewicza Kazimierza. Fragmentów samego serialu omawiał nie będę, bo nie ma po prostu o czym gadać.
O co chodzi? Z grubsza o to, że każda wizja historii powinna mieć autorski charakter, to znaczy ten, który decyduje się na pisanie lub kręcenie filmu historycznego, nie powinien się ochrzaniać, ale mówić to co uważa za stosowne i nie oglądać się na tak zwane ostatecznie ustalenia wyprodukowane w akademii dla potrzeb politycznych. Tak to już bowiem z historią jest, że służy ona bieżącej polityce, pozostaje tylko rozstrzygnąć kwestię czyjej polityce. To jest rzecz najważniejsza, ale do tego problemu twórcy serialu nie zbliżyli się nawet na milimetr. Dla nich bowiem historia to są interpretacje faktów wytworzone w Krakowie na początku XX wieku lub jeszcze dawniej przez Lelewela. To jest sztanca, od której odstąpić nie wolno. Więcej – nikt nie widzi potrzeby, by to zmieniać, bo chodzi wszak o pokazanie przeszłości przetykanej purpurą i złotem. Interpretacje tej przeszłości mają cel taki, by jakoś wytłumaczyć oszustwo jakie się dokonało w związku z tak zwanym postępem i likwidacją monarchii katolickich. Nie można co prawda pokazać, jak królowie sami składają korony i pozwalają na wprowadzenie rządów ludu, ale za to można opowiadać bajki o królu chłopów Kazimierzu, co zapewne zobaczymy w kolejnym odcinku tego fascynującego serialu.
Z jakiej gleby wyrasta rozrywka historyczna? W Polsce, jak powiedziałem z Lelewela i krakowskich akademików początku XX wieku. We Francji z Micheleta, starego masona, republikanina, który każde oszustwo i przekręt władzy tłumaczył na jej korzyść, bo każdy szwindel zbliżał go do nieuchronnego czyli do rządów urzędników, którzy manipulują cenami żywności i kruszcu dla dobra ludu, do rządów republiki po prostu. I tej właśnie republiki zarówno Lelewel jak i Michelet poszukiwali w przeszłości. Z Micheleta pochodzą wszyscy francuscy popularyzatorzy historii z Druonem na czele, który głównym szatanem swoich powieści uczynił przygłupiego i agresywnego barona – Roberta de Artois – obliczonego, jako postać, tak by zrobił wrażenie na dziewczynach. Ja akurat czytam drugi tom sławnego cyklu powieściowego pana Maurycego zatytułowanego „Królowie przeklęci”, który winien się raczej nazywać „Królowie przekręci” lub może „Królowie przekrętów” i jestem coraz bardziej zdumiony. Zarówno wnioskami jakie autor wyciąga z faktów bezspornych i prostych, jak i tłumaczeniem tekstu dokonanym, a jakże przez panią Jędrychowską, o której swego czasu już tu pisaliśmy. Oto po śmierci najwybitniejszego, według autora króla Francji, Filipa IV, skarb jest pusty, a po kraju krążą poobrzynane na brzegach złote monety. Pieniążki te kazał defasonować w ten sposób sam król, po to, by wzmocnić państwo, a to oznacza jedno – by okraść poddanych. I nad tym popularyzator historii Druon przechodzi do porządku dziennego, albowiem proceder ten wydaje mu się właściwy i dobry. Główny królewski koadiutor jest w porządku gościem, do momentu, kiedy nie zaczyna się znosić z Anglikami. Może kraść, fałszować pieniądz i manipulować cenami, byle czynił to dla dobra skarbu. No, ale skarb jest ciągle pusty, czemu? Bo forsa poszła na wojnę we Flandrii, gdzie Francuzi dostali kilka solidnych kopów w rzyć i trza było ten interes szybciuteńko zwijać. To nie martwi historyka Druona, bo on, jak każdy popularyzator, robi robotę polityczną. Pozostaje pytanie w czyim imieniu. Na pewno nie w imieniu Francuzów, choć oni mogą mieć na ten temat inne zdanie, książki bowiem i wyprodukowany na ich kanwie serial podobały się bardzo. Ten serial jest dużo lepszy niż wszystko co kiedykolwiek zostało i zostanie wyprodukowane w Polsce, albowiem służył on do pokazania nie tylko polityki i jej jedynie słusznych linii oraz założeń, ale także tak zwanych namiętności. A to nieodmiennie wiąże się z pokazywanie gołych bab i okaleczonych na torturach ciał płci obojej. Takich numerów w Polsce nie pokażą. Goła baba tak, ale wieszanie za nogi nad ogniskiem już nie, bo mogłoby się okazać, że ten król co go tak lubimy, nie był wcale takim humanistą i postępowcem jak opowiadali. Poza tym jak niby po czymś takim nauczycielki miałby polecać taki serial swoim uczniom? Wszystko musi być więc ustawione w konwencji lektury szkolnej napisanej przez Janinę Porazińską. Zanim przejdę do omówienia tej konwencji, chcę jeszcze powiedzieć o tym, w jaki sposób uzyskuje się efekt prawdy historycznej w warstwie języka potocznego, bo tłumaczka prozy Druona, pani Jędrychowska jest w tym mistrzynią. Oto wrogami porządku i ładu państwowego są we Francji XIV wieku baronowie. Oni chcą bić własną monetę i nie obrzynać jej na brzegach, bo po co, oni chcą prowadzić lokalne wojny (Druon nie pisze ile takich wojen wybuchło w stuleciu XIII i XIV, wmawia nam za to, że były one chroniczne). Przez działalność tych wstrętnych baronów w stolicy, w urzędach i, jakbyśmy dziś powiedzieli, ministerstwach panuje kradźba i marnotrata. To są dwa wyrazy, których Jędrychowska używa na określenie złodziejstwa i marnotrawstwa. Jeden pochodzi od słowa kośba, a drugi od słowa intrata. Być może zaraz zjawi się tu jakiś polonista i powie, że ja się mylę, bo kradźba i marnotrata to stare polskie wyrazy, które zostały zapomniane i zastąpione zmodernizowanymi wersjami – złodziejstwem i marnotrawstwem. Myślę jednak, że tak się nie stanie, jestem bliski pewności, że Jędrychowska sobie te słowa wymyśliła. No, a nawet jeśli tego nie zrobiła, to są one tak autentyczne jak motywacje serialowego Łokietka zamierzającego ożenić syna z litewską księżniczką. I tu dochodzimy do istotnej kwestii, na ile powieść historyczna powinna być wystylizowana. Moim zdaniem powinna ona unikać stylizacji jak ognia, a im więcej lat dzieli autora od czasów, które opisuje tym dalej powinien się on od niej trzymać. Łatwo było Henrykowi Sienkiewiczowi wymyślić język szlachty polskiej XVII wieku, trochę gorzej poszło mu z językiem rycerstwa stulecia XV, który Mackiewicz określił jako chłopską gwarę góralską. Współcześni autorzy zabierający się za takie przedsięwzięcia wpadają w pułapkę bez wyjścia. Piszą rzeczy krępujące, nie śmieszne, wręcz durnowate. Z filmowcami nie jest lepiej, co dobrze widać po tym serialu, którego nawet nie trzeba oglądać, by zorientować się o co chodzi. O to mianowicie, by przebrane w kostiumy postacie wygłosiły kilka banałów przekonujących widza, że sukces polityczny osiąga się działając wespół dla dobra ogółu. Dla podkreślenia autentyczności doda się do tego gołą babę i przeciętą rękę. To wszystko. W polskich serialach i polskich książkach historycznych nie występuje postać bankiera, a już mowy nie może być o tym, żeby wystąpił tam bankier żydowski, nawet ukazany tak, jak Izaak z Yorku, w powieści „Ivanhoe”. Już widzę te komentarze w sieci, po wyczynach takiego bohatera w kolejnych odcinkach. Już widzę te naśladownictwa i podłożone dialogi. U Druona też nie ma żydowskich bankierów, nie ma też bankierów z Tuluzy, jakże przecież istotnych w czasie panowania Filipa IV, są tylko bankierzy lombardzcy. I to w dodatku pochodzący ze Sieny, miasta stosunkowo małego. Mogę się mylić i coś pokręcić, ale jeśli tam są Lombardowie, to nie ma siły, żeby nie byli oni szpiegami cesarza. Takie jest moje zdanie. No, ale u Druona nie ma o tym słowa. Oni, dla własnych interesów, chcą zamienić Francję w piekło i chaos firmowany przez rozwydrzonych baronów. Ten sposób opowiadania historii jest, jak powiadam i tak niezły, w porównaniu z tym co się dzieje u nas. W Polsce bowiem króluje cały czas narracja wzięta wprost z książek Janiny Porazińskiej, a konkretnie z powieści „Kto mi dał skrzydła”, poświęconej Janowi Kochanowskiemu. Główny bohater nie myśli tam o niczym innym, tylko o tym, jak tu zostać najwybitniejszym, polskim humanistą i ubogacać dzieci szkolne swoimi konceptami oraz poezją. Nigdy nie wyjdziemy poza ten schemat, bo taką właśnie sieczkę w głowie mają ludzie zajmujący się dzieleniem pieniędzy na produkcję oraz dystrybucją informacji. Jeśli do tego dołożymy kastę wybrańców dźwigającą na barkach ciężar odpowiedzialności za właściwe wykształcenie mas, której przedstawicielką jest Ilona Łepkowska, to mamy już pełny garnitur przyczyn, propagandowych klęsk, jakie nas spotykają. I nie da się nikomu wyjaśnić, że tak nie wolno, bo przecież forsa wzięta, jest sukces, a ci tam, maluczcy, powinni się cieszyć, że dostali wreszcie widowisko odpowiadające ich poziomowi. No więc rzeknijmy to wyraźnie – to nie jest nasz poziom. To jest poziom Łepkowskiej, Kurskiego i reszty.
A co jeśli nie stylizacja – zapyta ktoś – powinna być istotą książki popularyzującej historię. A właśnie…i to jest problem i wyzwanie, to jest moment, który ludzie piszący powinni mieć na uwadze, bo od właściwego zrozumienia oczekiwań czytelników oraz wyboru właściwej metody zależy prawdziwy sukces. Metoda ta musi być dopasowana do naszych czasów, a jednocześnie tak przekonująca jeśli idzie o interpretację historii, żeby czytelnikowi nie wykręcało gęby przy lekturze. O tym jednak nikt w Polsce nie myśli, bo jest za dużo pieniędzy do wzięcia za darmo. I to jest nasz największy problem. Poza oczywiście nie odpartą chęcią naśladowania tureckiego serialu „Wspaniałe stulecie”.
W tym momencie kończę z codzienną porcją poezji przeznaczonej dla Was mili czytelnicy i zabieram się za prozę. Wczoraj cały dzień sprawdzaliśmy stany magazynowe czyli robiliśmy remanent. Głębokość czarnej dziury, w której się znaleźliśmy, okazała się większa niż zakładałem. Nie chcę nazywać tego katastrofą, dlatego od razu przystąpię do szczegółowego opisu środków zaradczych, które uchronią mnie za rok od płacenia po raz piąty podatku za książki zalegające magazyn. Stare książki Toyaha wyjadą do Toyaha i on zrobi z nimi co zechce. Ja nie mogę ich dłużej trzymać. Nakłady z lat 2013-2014 zostaną dziś jeszcze drastycznie przecenione. Będziemy je po niskich cenach sprzedawać także księgarniom. Bez rabatu, bo ceny będą naprawdę niskie. Okazało się, że gdzieś w zakamarkach znalazło się jeszcze trochę nawigatorów nr 5 i nr 10. Dziś wstawię je do sklepu w cenie 10 zł za egzemplarz. Nic więcej nie mogę wymyślić, poza oczywiście modlitwą o powodzenie wszystkich naszych przedsięwzięć, o co także i Was proszę.
Panie Gabrielu, modlitwa jest i będzie. Msza św. będzie w najbliższych dniach, termin jeszcze nie ustalony.
Obniżyłem ceny. Baśń amerykańska i czeska od dziś po 10 zł. Baśń tom III po 15, Łowcy księży też po 15. Odnalazło się trochę egzemplarzy nawigatora nr 5 i nawigatora nr 10. są już w sklepie basnjakniedzwiedz.pl po 10 zł.
Ponoć jeden odcinek serialu pt. Korona królów kosztował tzw. telewizję publiczną około 220 tys. złotych. Czyli jedna minuta półgodzinnego odcinka to około 7 tys. złotych, co z kolei daje szybkość wyrzucania pieniędzy w błoto wynoszącą około 120 złotych na sekundę.
Kradźba i marnotrata…..
Masakra z tym czymś w publicznej. Próbowałem wczoraj moim zohydzić to coś, ale odpowiedzieli, że dobrze, że jest choć coś takiego. Wg zasady siermiężne ale swoje.
Ale nie oglądałem, choć mam teraz bojkot rodzinny, że niby nie patryUJot ze mnie.
czyli herezińska
uj i brednie historii spod krakowa są zatrute przez habsburgów, np. wrogością do Węgrów. wielu czerwonych historyków było kształconych przez sługów widnia, potem u tego, co pił z sutka, wreszcie w prl. zauważcie, że przechodząc od dziadka do prl nie musieli zmieniać poglądów.
Czy przeczytał Pan maila z 27 grudnia? Po dzisiejszym ogłoszeniu również chcę zamówić.
Tak i wszystko wysłałem
Dzięki, ja też zaraz wyślę.
jak zobaczyłem pański tytuł to zaraz kuźmiuk dopowiedział, o co biegajet:
„w 2018 roku PiS będzie ułatwiał życie Polakom”
ćwok nawet nie umie nazwy własnej partii odmieniat’
Przyoszczędzili i już zabrakło na podkład muzyczny Zenka Martyniuka…
Dokładnie
ostatnimi laty nie ogladam za wiele filmow stad jedynym bankierem jakiego zaobserwowalam byl ten z Gry o Tron. Kiedy zwrocilam na to uwage kolezanki, ta odrzekla : no tak. ale to fanatsy;)))
Podziwiam, jak Pan walczy. Nie czając się przed trollami mówi Pan, jak jest, aby zaradzić trudnej sytuacji.
miernota
@all
To chyba dobry moment, żeby nabyć parę egzemplarzy książek Kliniki Języka i zanieść swojemu proboszczowi i do pobliskiej biblioteki.
Też widziałem wczoraj pierwszy raz ten serial. Nie oglądam za bardzo telewizji, więc nie jestem na bieżąco. Ale fragment obejrzałem i no cóż, nawet ja tak szybko zauważyłem, że nie jest to żadna nowa jakość.
Ostatnimi czasy codziennie natomiast leciał w polskiej publicznej telewizji serial o wspaniałym stuleciu, czyli epoce Sulejmana Wspaniałego. I to jest równie niesamowity przykład kompletnej ignorancji historii. I szkodliwości. Bo ludzie oglądali i się podobało im się. Czyli jeszcze głębiej zakopywali się w obcej propagandzie, do tego za własne pieniądze.
Z innej beczki dzisiaj rano w Radiu Maryja rozmawiano o nowo powstającym filmie „Nędzarz i madame” o bracie Albercie. Ciekawe, co z tego wyjdzie. Poniżej kilka linków o filmie, reżyserze i jeszcze jednej inicjatywie – muzeum. Jeśli je zrobią tak jak to o Powstaniu Warszawski, będzie miało raczej atrakcyjną formę. Ciekawe jeszcze jak z treścią.
http://www.radiomaryja.pl/informacje/o-t-rydzyk-cssr-nadzieje-ze-lata-otworzymy-muzeum-pamiec-tozsamosc/
http://www.filmweb.pl/person/Witold+Ludwig-2457744
http://film.onet.pl/artykuly-i-wywiady/witold-ludwig-zerwany-klos-powalczy-w-box-office-z-wielkimi-tytulami-wywiad/bhhd94
Jeśli chodzi o książki w Klinice Języka, to z jednej strony teraz trochę wstyd brać. Ale z drugiej grzech nie wziąć.
Wstyd to kraść. To przecież sposób na promocję.
Ja właśnie piszę zamówienie.
Zresztą, kto Panu broni „brać” również te nieprzecenione?
„No więc rzeknijmy to wyraźnie – to nie jest nasz poziom. To jest poziom Łepkowskiej, Kurskiego i reszty” – pełna zgoda! Żal, że za te same pieniądze – a może i mniejsze – ludzie z innej gliny zrobiliby serial o niebo lepszy.
Co do słów „kradźba” i „marnotrata”, przypisuje Pan uprzejmie pani Jędrychowskiej zbyt wiele sądząc, iż oba te słowa sobie „wymyśliła”. Oba faktycznie dzisiaj „zmartwychwstały”:
kradźba – zob. http://www.staropolska.pl/slownik/?nr=180&litera=K&id=4186
marnotrata – zob. https://books.google.pl/books?id=g7lSAAAAcAAJ&pg=PA32&lpg=PA32&dq=marnotrata&source=bl&ots=dH8fUdF_o5&sig=BqOewEpRs0EL4IgSGo_MS3bd1Wo&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwjAzoGWmLnYAhVMDOwKHX7kDmoQ6AEIQjAG#v=onepage&q=marnotrata&f=false
No, ale bratu ziewnikarza z giewu, jego kochance czy może już teraz i zonie oraz ekipie od tego paździerza jest lepiej na kontach.
Zawsze kradną pieniądze z podatków…
Bez maszyny ani rusz…
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/565725,prof-zybertowicz-jesli-nie-zbudujemy-mabeny-dobra-zmiana-moze-sie-wykoleic.html
Śmiać się, płakać czy odkręcić gaz?
Ja wszystkim polecam szwedzki numer SN w ogólności a w szczególności tekst Jacka Drobnego o akademii i jej misji, która jest czymś innym od misji uniwersytetu.
Przy okazji chciałem się zapytać Gospodarza, kiedy pojawi się bolszewicki numer SN. Czy można znać prawdopodobną datę?
Czytałem o tym na Forsal’u. Na trzy minuty odjęło mi zdolność rozumienia rzeczy podstawowych …
Spokojnie, nie zrozumiała mnie Pani. Proszę śmiało kupować.
Czyli jak leczyć dżumę cholerą. Oni się nie znają, ale jak MY ze szwagrem pójdziemy na czele, to będzie dobrze. A w efekcie monopol i zabetonowanie oraz żadnych wrzutek bez certyfikatu. A potem się dziwić, że pod spodem taka odpowiedź od przeciętnego obywatela:
„Reputacja Polski nie zbudowała się w ciągu dwóch lat i żadne pisiackie machlojki jej nie odmienią. Warchołem narodów Polska była i zostanie. Fakt, że histeryczny chłopaczek bez zębów mógł uwieść tylu Polaków, dodaje do warcholstwa element groteski, ale fundamentów nie zmienia. Któżby zaufał takiemu państwu?”
Czwartek
masakra, cybernetycy atakują,
za Tuska najważniejszy był wizerunek rządu, teraz dla odmiany ważna jest narracja
Swoją drogą nie ma słowa o budżecie jaki się przekręci na tych mabenach, mieli ostatnio komentatorzy rację, że Cenckiewicz został wymabenowany i próbuje się ratować książkami
Moja mama „połyka” wszelkiego rodzaju seriale ale to wyłączyła po 10 minutach, mimo że ją namawiałem bo ciekaw byłem opinii.
Z drugiej strony ten okres naszej historii jest bardzo skomplikowany politycznie więc temat nie najlepiej dobrany na serial tak mocno skierowany do szerokiej widowni. Mogli „Dzikowy skarb” sfilmować, trudno zepsuć taką historię (tu się nabijam, zepsuli by na bank).
To może i lepiej…
https://www.youtube.com/watch?v=wSfK2C0yLXY
Nie ukrywam, żem wstrząśnięta. Cóż my tu możemy wobec narracji serialu i podkładu muzycznego…
bunsch to ścierwo totalne, przynudza tylko po to, żeby żaden z bohaterów nie miał dóbr prywatnych, wszyscy mają zepsute relacje z rodzicami, wszyscy są na etatach u króla, a relacje między nimi a królem to kopia relacji bunscha z tym, który pił z sutka.
Co do okresu, to jeden ciąg rozwoju Polski pod względem gosp, polit, i jaki by jeszcze chcieć. Da się to opisać, ale nikt nie wyda.
„przynudza tylko po to, żeby żaden z bohaterów nie miał dóbr prywatnych” miałem na myśli że w każdej książce robi wszystko, żeby bohater nie miał swojego Spychowa czy Gradów jak u Sienkiewicza. własność prywatna jest w jego narracji przestępstwem. O Węgrach (nawet duchownych) w najgorszych słowach. Jak wspominałem , wykształcili go w tym habsburgowie i pijący z sutka, a dopiero potem prl.
Dziękuję za pozwolenie 😀
SN nr 10 już sprzedany
Proszę przeczytać maila z 02.01 od Teresa B…. medpra…
M. Druon mam 5 tomów -przeczytałam 3 i dalej nie zdzierżyłam, bo mnie co chwila wkurzał (było to dawno temu, mało szczegółów pamiętam, ale wrażenia -tak.) Bardzo jednostronne, masońskie po prostu, a autor z tej nacji chyba, co zawsze wiedzą najlepiej, kilka razy przyłapałam go na przekrętach historycznych.
…Gdzie mu tam do A. Dumasa -ojca, na którego książkach (a mialam 10 lat, gdy czytałam
„3 muszkieterów”) -uczyłam się historii Francji! Albo cały (nieskrócony cykl -18.t.-„Naszyjnika krolowej” -o rewolucji francuskiej.
ITP. (nie wszystkie świetne, bo mial potem podobno murzynów do pisania i niektóre przynudzają). ALe niepostrzeżenie, przy okazji wątku przygodowo- romansowego człowiek poznawał histrorię tego kraju!
To trudna sztuka pisać takie popularyzatorskie, a dobre książki. U nas niedoceniany Kraszewski -za zdumieniem dowiedziałam się zwiedzając jego muzeum w Romanowie że jego sława (i znaczenie! dla ówczesnego społeczeństwa) była większa niz Sienkiewicza! (przed otrzymaniem przez HS Nobla)
No i wątek politycznego szpiegostwa pko Prusakom -za co nawet został skazany.
Teraz czasami czytam i odkrywam pogardzaną wcześniej Rodziewiczównę : ile realiów -strasznych realiów kresowego życia za rządów tego od sutka i jego kliki….
Cherezińska to przy tym ciągu drewnianych dialogów jest Tolkienem
która to książka pani Marii?
Tak , Marii Rodziewiczówny Np. „Gniazdo Białozora”- jak spychana byla na margines i duszona podatkami polska drobna szlachta, a panoszyly się przeróżne „elementy” -nie mówiąc o wszechwaładnych urzędnikach
podpowiedź dla cybernetyka z archipelagu polskości w ramach kołczinga patryjotycznego:
”
Konstruktor Trurl zbudował raz ośmiopiętrową maszynę rozumną, którą, kiedy skończył najważniejszą pracę, pociągnął najpierw białym lakierem; potem narożniki pomalował liliowo, przypatrzył się z daleka i dorobił jeszcze mały deseń na froncie, a tam, gdzie można sobie było wyobrazić jej czoło, położył lekki pomarańczowy rzucik i, bardzo zadowolony z siebie, pogwizdując od niechcenia, niejako z czczego obowiązku, rzucił sakramentalne pytanie, ile jest dwa razy dwa?
Maszyna ruszyła. Najpierw zapaliły się jej lampy, zajaśniały obwody, zahuczały prądy jak wodospady, zagrały sprzężenia, potem rozżarzyły się cewki, zawirowało w niej, rozłomotało się, zadudniło i tak szedł na całą równinę hałas, aż Trurl pomyślał, że trzeba będzie sporządzić jej specjalny tłumik myślowy. Tymczasem maszyna wciąż pracowała, jakby przychodziło jej rozstrzygać najtrudniejszy problem w całym Kosmosie; ziemia dygotała, piasek usuwał się spod stóp od wibracji, bezpieczniki strzelały jak korki z flaszek, a przekaźniki aż nadrywały się z wysiłku. Nareszcie, kiedy Trurla porządnie już zniesmaczył taki rwetes, maszyna zahamowała gwałtownie i rzekła gromowym głosem: SIEDEM!….”
/Lem „Cyberiada”/
200 tys na odcinek to jakaś żałość. Dwa, żeby robić coś porządnego muszą być ludzie na serio. Tacy tylko pojawią się w momencie gdy trzeba kogoś załatwić. Jak TVN chciał załatwić wyborczą wyprodukował Trzech kumpli. Ewa Stankiewicz mogła wtedy przysłowiowo nawet zatrudnić Nicka Cage’a.
W Polsce jest parę osób, które mogłoby zrobić rzecz na poziomie przewyższającym brytyjską propagandę. Jak gospodarz wie, jestem autorem formatu, który podziwiali koledzy z BBC.
Nie tylko ja z resztą. Gdyby jednak robić skończyłoby się babci sranie. Bo byloby jeden do jeden. Filmy niemalże nie do oglądania. Przerażające.
Mnie osobiście marzyłoby się zrobienie filmu o mordzie założycielskim na Popiełuszce. Godzina po godzinie. Jeden do jeden.
Pamiętajmy, że nawet mistrz Andrzej jak robił Korczaka nie przedstawil sceny mordowania dzieci. Odeszly po prostu we mgłę a przecież cały obraz domagał się przygwożdżenia.
Na to zaś musi być chyba zezwolenie gdzieś wyżej.
Czekajmy tedy na porachunki gangów.
A to by obliczyła ta maszyna:
http://joemonster.org/art/26028/Stara_maturo_wroc_
Ten BELKOT Zdupertowicz tez juz sie wymabenowal…
… tylko o tym jeszcze nie wie, kretyn jeden !!!
@Tomasz Gwincinski „Jak mistrz Andrzej jak robił Korczaka” to w ostatniej scenie dzieci idą z Korczakiem i wznoszą się, i wznoszą się na chmurę (do nieba?)
I podniósł się wrzask wiadomych środowisk że to fałsz, bo to jakby one szły do nieba (chrześcijańskiego?) -tak samo gdy JP2 kanonizował Edytę Stein: jakim prawem? (I nic to że przeszła na chrześcijaństwo).
Wiec wiem że zrobił drugie zakończenie (nie pamiętam jakie) i ono gdzieś w świecie funkcjonuje
„
„Kradźba i marnotrata” podoba mi się prawie tak bardzo jak „Ruja i porubstwo”, ale nie w tłumaczeniu tego zdania Druona:
„Comme on pillait à la lingerie, on gaspillait aux cuisines”,
bo stylizacja nie jest tu potrzebna.
W tłumaczeniu angielskim mamy po prostu „stealing” i „wasting„.
Co więcej, wg Miklosicha (Etymologisches Wörterbuch der slavischen Sprachen, 1886) „kradźba” to wyraz białoruski (także rosyjski). Słabo więc pasuje do dworu francuskiego.
„Marnotrata” występuje już u Wujka i moim zdaniem jest wyrazem znacznie piękniejszym od „marnotrawstwo”. A ponadto może mieć szerokie zastosowanie, takie jak w ilustracji Marnotraci wysiadka czyli „sukces polityczny osiąga się działając wespół dla dobra ogółu”
Masz 5 szkół nawigatorów do opchnięcia na szybko po dysze.
Ludzie, znaczy ja, nie wiedzą co jest w każdym z nich.
Zamiast zajmować się produkcją/postprodukcją Kurskiego za frajer powinieneś objaśnić co jest w tych twoich wyrobach konkretnego i zarobić kilka stówek.
Ja kupię ale muszę wiedzieć jakie treści zawierają kwartalniki.
No o to mi chodzi.
Przeczytałem to co napisałem i proszę też o odrobinę miłosierdzia ::)
Też tak miałem. Kliknąłem na nr 5 i „nic nie było o czym jest”. Jednak na zdrowy rozum, nie jest to potrzebne, bo można brać w ciemno. Każdy numer kwartalnika SN jest ciekawy.
W sensie, że Walter sypnął budżetem? Jakoś nie widać, może ten budżet podszedł do kieszeni ale na ekranie go nie widać (i dobrze, nie potrzeba).
No chyba że ten cały Cage ma oznaczać taniochę. (nie wiem kto tam jest „na topie” teraz )
Co do zasady prof ma rację, tylko: nie ten język, nie ten czytelnik.
Teraz, tym tekstem, to z propagandy zrobił pośmiewisko.
Pobite gary – jak mówią dzieci.
A mógł poczytać Gabriela, albo przynajmniej udać, że zapamiętał „zahraniczne” (c)KOSSOBOR, francuskie (?) „Zawsze o tym myślcie, ale nigdy o tym nie mówcie”.
I ugryźć się w ozór, a potem napisać do Prezesa.
ale na mojej maturze z matmy (1969) nie było i co więcej, nie mogłoby być, tak trywialnie łatwych zadań
Jak na dokument to widac, nawet bardzo, ale przede wszystkim slychac.
to określenie pochodzi z języka starocerkiewno-słowiańskiego (starorosyjskiego), natomiast w uwspółcześnionym rosyjskim występujące jako кража, воровство (kradzież, złodziejstwo).
uciekło pierwsze słowo:
крадьба
racja, którą wyraża się takim bełkotem przestaje robić za rację – nawet, jeśli nią jest…
Ale to co Zybertowicz mówi na końcu, demaskuje bezsens tych jego mabenów. Cwaniaków chcących wydoić z Polski spory szmal, czyli zagranicznych inwestorów kompletnie nie zachwyca gadanie o tym jak się cudnie żyje ubogim po reformach PiSu, oni się martwią gdy Polska ma złą opinię w Unii, bo to im psuje interesy. Ichnie interesy nie będące naszymi. Te mabeny raczej powinny zachwalać Polskę jako kraj potulnego bydełka roboczego, tyrającego posłusznie 60 h/ tydzień w montowni za pińcet euro, wiernego ideom Unii. Przecie on wyraźnie gada, że „inwestorów” kompletnie nie interesuje czy złe opinie o Polsce wynikają z kłamstw, czy z braku prawdziwych danych.
ein hundert professoren und …. alle wird verloren! 🙂
Właśnie dokonałem zakupu i mam dla gospodarza uwagę czysto techniczną odnośnie tego bloga i powiązanego z nim sklepu – ksiegarni . Chodzi mi oto, że odnośnik do sklepu zawarty na stronie tego bloga przenosi potencjalnego kupujacego do starej wersji sklepu i nie ma na nim wszystkich wielu nowych książek z oferty gospodarza. Jest to wielce mylące i być może nie każdy kto potencjalnie chciały kupić książki trafi do właściwego sklepu czyli pod adres https://basnjakniedzwiedz.pl/ksiegarnia
Tego adresu na blogu nie widać bez poszukania go w polecanych stronach. Wiem, że autor nie lubi podpowiadaczy ale to powinien czym prędzej zmienić.
Pozdrawiam
Bez wątpienia niepiśmienni baronowie francuscy mówili językiem starocerkiewno-słowiańskim. No cóż. Tłumacza czasem ponosi. Coś o tym wiem. Ale zuważyłem na internecie dwie różne wersje od tej samej tłumaczki. Być może w kolejnym wydaniu usunęła wpadkę. Chwała jej za to.
Natomiast co do worowstwa, to słowo „wor” jest zapewne najpojemniejszym słowem rosyjskim, dla którego trudno znaleźć dobry wszechstronny odpowiednik w innych językach. Zwróciłem na nie uwagę przy drugim fałszywym Dymitrze i od tego czasu obserwuję rosyjskie konteksty. To niby polski drań, także złodziej i bandyta, ale często darzony dziwnym ciepłem i sympatią.
Rzeczywiście, nie zauważyłem i robiłem zakupy w starej księgarni. Nowa rzeczywiście lepsza wizualnie no i jeśli chodzi o zaopatrzenie również.
Jestem za
Ja też przed godziną kupiłem to i owo, prosiłbym zaś o rozważenie czegoś innego: czy można jakoś obniżyć koszty transportu? 15 (sic!) PLN dla poczty? Kupując np. na aros płacę 2,99 PLN za odbiór osobisty w kiosku RUCH mając po drodze…
Kiosków Ruchu to już praktycznie nikt nie ma po drodze. Poczta jakoś się stara jednak. Posyłają sms o przesyłce, przychodzą o ludzkiej porze gdy już ktoś wrócił z pracy.
Właśnie czytam esej Herberta”Siena”. „4 09 1260 to największy dzień w jej historii. A potem było dobrze. Byli bankierami papieży,w handlu srebrem pokonywali Żydów. Jeździli po całej Europie.” Jednak Herbert ta klasa sama w sobie…
Mówię serio: wybieram w sklepie aros opcję RUCH, aros proponuje mi – po kodzie pocztowym – najbardziej odpowiadający mi kiosk; potem – gdy paczka dojdzie – dostaję SMS i mam 5 dni na jej odbiór. Niczego nie podpowiadam! Dla mnie argumentem jest 2,99 : -)
Eee, to już paczkomaty są lepsze, bo mam po drodze. Ten eros to jakaś nisza, nie spotkałem.
Nie zawracaj dupy p. Maciejewskiemu. Jeżeli chcesz kupić SN za 10 zł z przesyłką za 2,99, to idź do arosa
„czy można jakoś obniżyć koszty transportu? 15 (sic!) PLN dla poczty”
Transport przewyższa wartość przesyłki – tym sposobem literatura raczej nie trafi pod strzechy.
„No chyba że ten cały Cage ma oznaczać taniochę. (nie wiem kto tam jest „na topie” teraz )”
Cage grywa w takich kiłach, że mógłby pewnie zagrać nawet u Brauna 🙂
Dopiero teraz zajrzałem do „mabeny”. To kompletny bełkot sprowadzający się do centralizacji promocji. Odkąd pamiętam, wielu sprycziarzy, którzy chcieli załapać się na duże pieniądze robili to pod hasłem promocji i się nie zawiedli. Zawsze rozliczenie polegało na sumie wydanych pieniędzy, bo ktoś, kto organizował promocję Polski korzystając z izb i innych zagranicznych organizacji gospodarczych, których członkowie liczyli na biznes z Polską, nie mógł liczyć na uznanie. W budżecie resortów są pieniądze i trzeba je wydać przed końcem roku. Kropka. Narracja to kwestia zdolności literackich szefów od „marnotraty”, ale nawet najgłupsze teksty przechodzą przez szefostwo resortów, Ministerstwo Finansów i NIK. Urzędnicy są spolegliwi.
Ja się zastanawiam czy tak nie miało się stać. Miał wyjść gniot nad gnioty. Zostało ustawione tak, aby produkcja serialu dostała się w ręce ludzi, którzy temu nie podołają, aby nam zohydzić oglądanie filmów, dotyczących historii Polski.
Szczerze… No to będzie szczerze. Ja bo obejrzeniu tylko paru zdjęć nie mogę pozbyć się odruchów wymiotnych, kiedy pomyślę o czasach ostatnich Piastów na tronie, tak to schrzanili. Tego nie idzie odzobaczyć … Nie idzie! A przecież te czasy pisząc Coryllusem to były czasy, kiedy Korona Polski się sukcesem. Wyszliśmy na długą prostą.
Proszę o tym pogadać z pocztą.
Tak, szczególnie jak pisze o herezji na południu, klasa sama w sobie, wierny odtwórca republikańskiego bełkotu
>Tego nie idzie odzobaczyć …
🙂 Ja naoglądałem się tyle obrazków z projektowania postaci, że to jest dla mnie po prostu kolejna wstępna propozycja od amatorów z specyficznie połyskującą tkaniną plastikiem lokujących.
>to były czasy, kiedy Korona Polski się sukcesem. Wyszliśmy na długą prostą.
3 x tak
Nie kupuj. Po co ci to? Zaraz ich zresztą nie będzie. Nic nie stracisz.
Nie zabierałbym w ogóle głosu, zwłaszcza tutaj, gdyby kwestia kosztów transportu nie dotyczyła nas wszystkich. Z pewnością w lot zrozumiał to Gospodarz i Pan Kazio.
Szanowni WujekDobraRada i chlor,
obniżenie kosztów transportu to „dobro wspólne”, korzyść dla wszystkich tutaj, a nie – prywata, gust i wygoda („bo mam po drodze”). Wspomniałem o arosie, gdyż chciałem dać pewien przykład (nie wzór, tylko – przykład) tego, że w ramach sprzedaży można i warto dać kupującym KILKA opcji transportu. Klient sam sobie wybierze jedną z nich, rzecz w tym, żeby miał wybór: poczta obniży swoje koszty niejako pod przymusem, tzn. dopiero wtedy, gdy zobaczy, że nie obniżając ich traci kontrahentów.
WujekDobraRada, jestem przekonany, że naszym wspólnym tutaj celem jest nieustanne podwyższanie poziomu (Georgius – wielkie dzięki! ukłony!), a nie – jego obniżanie: mam nadzieję, że Pańskie wulgaryzmy to chwila chandry, a nie – metoda i standard. Zresztą, czy Gospodarz – albo ktokolwiek inny – prosił Pana o interwencję?
Żadna firma dostawcza, z Pocztą włącznie nie oferuje takich cen – jeżeli gdzieś płaci Pan 2,99 to faktyczna cena dostawy jest wliczona w produkt.
Dziękuję, to mi wiele wyjaśnia. Pozdrawiam.
no i tacy np królowie angielscy łagodni jak baranki, a opisani w Łowcach księży, czy ci francuscy królowie opisani przez Druona czy Dumasa to są dobre przykłady na wspaniałość czy imperialność, A nie jacyś tam na pograniczu świata żyjący ludzie pod władzą jakichś tam Piastów, co to mogą być tylko do ograbienia.
Zadanie Łepkowskiej – zostawić po epoce Piastów głuchy śmiech pokoleń o temkraju.
Straszne! I ta nieszczęśna ALDONA świeżo przybyła z innego serialu, która mówi „dobra”. Makabreska. Niestety bezguście przyszło, estetyka odeszła. Przy tym serialu „Zerwany kłos” to produkt autentyczny.
A w ogóle wszyscy czytajmy Rodziewiczównę!! Dzięki Coryllusie, że zwróciłeś uwagę i mam całą edycję.
Dobrego Roku!!I przyjemności z uprawiania szermierki.
„Nie ma mowy, żebym obejrzał choć jeden odcinek serialu „Korona królów”, po tym co zobaczyłem wczoraj w zajawkach.”
Wielokrotnie pisałeś, że nie masz telewizora. Po co więc ta obłuda?…
jak tylko ktoś zechce, to programy telewizyjne może oglądać w każdym mediamarkecie, czy innym saturnie.
Kurski Jacus, prosze Mniszyska…
… ten KRET… szumnie zwany prezesem TVP za ten karygodny i skandaliczny przewal powinien wyleciec z Woronicza na zbity pysk !!!… razem z ta cala Lepkowska !!!… ze pomine tego detego Despacito…
… za caloksztalt powinien leciec dalej niz widziec !!!
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.