maj 232017
 

Mój kolega, który ma niesamowitą rękę do wymyślania tytułów podsunął mi wczoraj coś takiego jak widzicie. Co to jest kraina wiecznych łosi? Postaram się wyjaśnić najlepiej jak umiem. Oto wczoraj przez sieć przeleciała wiadomość, że gdzieś w Turcji odkryto zwłoki jakiegoś rosyjskiego oficera i po oględzinach okazało się, że to jest pradziadek Inki Siedzikówny. I tak to zostało podane – pradziadek Inki został odnaleziony! Napisałem żartem, że pradziadek Inki to Manco Capac, syn słońca, sam Inka zaś to Tupac Amaru, a może odwrotnie, nie ważne. Mój kolega zaś natychmiast przebił tę blotkę i odpisał, że ten akurat to Tupac Amuru, bo odziany jest w rosyjski mundur. I tak żeśmy się bawili tutaj wieczorem. Dlaczego ja znowu szydzę z tak poważnej sprawy, jak odnalezienie zwłok tego pradziadka. Czynię to albowiem informacja ta przenosi nas do krainy wiecznych łosi, do nigdy-nigdy, gdzie przeszłość, przyszłość i teraźniejszość zlewają się ze sobą, a Inka galopuje wraz ze Stachem Supłatowiczem po prerii w poszukiwaniu nowych stad bizonów. No i łosi rzecz jasna. Inka Siedzikówna była biedną dziewczyną zamordowaną przez złych ludzi. Oddaliśmy jej hołd i moim zdaniem wystarczy. Wygrzebywanie z ziemi pradziadków, którzy nijak nie łączą się z jej tragedią i czynienie z tego wydarzenia służy tylko nakręcaniu koniunktury na patriotyczne tekstylia i niczemu więcej. No i jest biletem do krainy wiecznych łosi, o czym było wcześniej.

Informacja podana przez gdański oddział IPN to nie jedyny bilet w tamtą stronę. Mamy tę całą aferę z Opolem i ona ma podobny wymiar. Przypomniano wczoraj stary wywiad artystki Szczot, która w latach osiemdziesiątych pojechała do Zielonej Góry. Artystka Szczot mówi w tym wywiadzie wprost, że jedzie do Zielonej Góry, żeby załatwić sobie trasę koncertową po ZSRR. Pan dziennikarz zaś mówi do niej, że skoro stawia sprawę tak otwarcie, musi wiedzieć, że na festiwalu w Jarocinie zostałaby wygwizdana. Ona zaś rzecze na to, że Jarocin jej nie interesuje, bo to nędza i wiocha. I teraz zobaczcie jak budowane jest napięcie w tym wywiadzie i jaką alternatywę miała ta cała Szczot – albo Zielona Góra organizowana przez towarzyszy z betonu, albo Jarocin organizowany przez dzieci towarzyszy z betonu, takich jak Chełstowski i Owsiak. I nic więcej. Pokazywane to zaś jest jak wybór między biedą a jakością i między niewolą a wolnością.

Dziś jest podobnie. Oto zmarł wybitny Artysta – Zbigniew Wodecki. Na twitterze Magda Ogórek napisała coś w stylu – odszedł cicho i spokojnie, a inni w tym czasie z hałasem uprawiają politykę. W sensie, że Magda jest nasza i odnosi się dyskretnie oraz krytycznie do postawy artystki Szczot i innych. Nie wiem co się działo na twitterze, ponoć wylała się fala hejtu na Magdę, ale widziałem co napisał portal WP. To mianowicie, że Magda zachowała się obrzydliwie komentując w ten sposób śmierć Wodeckiego. Pan dziennikarz, o przepraszam, mediaworker, użył nawet sformułowania „słuszna krytyka internautów”. Wreszcie internauci mają swoje pięć minut i mogą uprawiać słuszną krytykę, która tym różni się od niesłusznej, że tamta dotyczy artystki Rodowicz i tego szajbusa Jakubika. Słuszna krytyka internautów jest prawie tak samo mocna, jak słuszna linia naszej partii, o której pisano w gazetach w czasach kiedy artystka Szczot wybierała się do Zielonej Góry. My zaś czytając to wszystko, sami nie wiedząc kiedy, podeszliśmy do kasy na dziwnej małej stacyjce i kręcąc głową z niedowierzaniem powiedzieliśmy do kasjerki w okienku – normalny do krainy wiecznych łosi poproszę. Przed nami bowiem zarysowała się alternatywa taka – albo Magda, albo artystka Szczot. I nic więcej.

To wbrew wszystkim pozorom nie jest wcale śmieszne, jest groźne, albowiem prowadzi do rzeczy dla nas tutaj szalenie niebezpiecznej. Do uzależnienia publiczności , nie tylko estradowej, ale każdej właściwie, od comiesięcznych wypraw do krainy wiecznych łosi, gdzie już na pierwszej stacji można spotkać Waltera Chełstowskiego, który w towarzystwie niedźwiedzia Wojtka struga sobie relaksacyjnie patyki pod wielkim zbiornikiem na deszczówkę.

Chodzi o to, by każda decyzja publiczności, decyzja dotycząca wyboru wykonawcy, książki, filmu, każda podkreślam, była kontrolowana. Stąd pomysł, by powołać w związku z tym Opolem jakąś specjalną komisję weryfikacyjną, która będzie za budżetowe pieniądze orzekać, kto jest, a kto nie jest dobrym artystą. Patrzę na to przejęty grozą. Oto za nami kilka fantastycznych projektów wydawniczych, a przed nami kilka kolejnych, jeszcze lepszych i to w dodatku w najbliższym czasie. Ja zaś rozmawiając wczoraj i przedwczoraj z kilkoma kolegami doszedłem do wniosku, że to nie my wychowujemy publiczność niestety, a do tego jakość naszych produktów rozmija się w sposób drastyczny z jakością wyrobów proponowanych ludziom przez tak zwanych wielkich. I to zaniżanie przez nich jakości jest celowe. To znaczy tworzy się taką konwencję, która ma udać niechlujstwo, po to, by nie peszyć najmniej obytych z jakością osobników. Dam przykład. Festiwal filmowy w Krakowie reklamowany jest w taki sposób

https://ocdn.eu/images/pulscms/M2U7MDA_/937e648e3846ade94238f67b901d6741.jpeg

Tym mniej zorientowanym podpowiadam raz jeszcze – to jest konwencja, której celem jest zamach na pieniądze nastolatków. Jedyny pomysł bowiem jaki mają koncerny na promocję tak zwanej kultury, to rozklepanie jej na małe, prawie przezroczyste placki, łatwo strawne dla każdego. To się oczywiście wiąże z degradacją publiczności. Z utwierdzeniem jej w przekonaniu, że tak jest dobrze i te ryje narysowane długopisem są w zasadzie nie takie złe. I teraz wyobraźcie sobie jak będą wyglądać naśladowcy takiej konwencji, szczerze przekonaniu, że właśnie tak trzeba i do tego jeszcze dźwigający, jak to w Polsce, znany wszystkim garb prowincjonalności, który przyciska ich do ziemi. Boję się myśleć.

Teraz ważne pytanie: czy w ogóle może istnieć jakikolwiek rynek treści poza USA? Mam na myśli rynek niezależny, który produkuje treści własne. Ktoś powie, że tak, może, wykopaliśmy przecież pradziadka Tupaca Amuru, damy go teraz na koszulki i to będzie nasz wkład w rynek rodzimych treści. A co z eksportem tych treści, że tak zażartuję? Otóż mam wrażenie, że rynek treści, zwany także czasem rynkiem kultury, nie może się obyć bez ingerencji państwa. Tylko w jakiejś relacji z oficjalną propagandą państwową mogą się rozwijać inne, mniejsze rynki takie jak nasz. Tymczasem państwo oddaje wszystko walkowerem. I mówi wprost – mamy w nosie publiczność i zróżnicowanie oferty. Liczy się kasa, która ma trafić do Roberta Glińskiego. Wobec tak postawionej kwestii w zasadzie nie wiadomo co robić. Państwo bowiem, które oddaje walkowerem mecz propagandowy jest po prostu na zejściu, obojętnie jak dobrze by nie wyglądało. Ja sobie zdaję sprawę, że różni macherzy od kultury, zaraz mnie wyszydzą, bo ja nigdy nawet na oczy nie widziałem takich pieniędzy jakie oni pobierają w miesiąc za sprzedaż biletów do krainy wiecznych łosi. No, ale to nie może tak być proszę Państwa, że my się jako grupa musimy określać wobec zgrai oszustów i naciągaczy, którzy podsuwają nam fałszywe alternatywy. Sprawy zaszły za daleko. Nie zamknę swojego interesu, nie powiem Bereźnickiemu – rysuj teraz długopisem artystkę Szczot i nie poproszę blogerów ze Szkoły Nawigatorów, żeby opisywali swoje wrażenia z koncertu Zenka Martyniuka.

Patrzę na wyniki sprzedaży nowej Baśni, są niezłe. Ja oczywiście jestem już porządnie zdeprawowany tymi wynikami i marzą mi się lepsze, ale te, które mamy są naprawdę niezłe. Martwię się jednak o publiczność naszego nowego portalu i martwię się o publiczność naszych przyszłych produktów, których jakość znacznie przewyższa to, co prezentuje gazownia. Obawiam się, czy nie zabije nas klęska urodzaju, czy nie okaże się, że sprzedajemy dojrzałe ananasy ludziom, którym ktoś wmówił, że największy rarytas to rabarbar, taki lekko zielony, żeniony z gazety rozłożonej na ziemi, w dodatku na sztuki – 2 zyle od ogonka.

Mamy oczywiście kilka sposobów na to, by zwiększyć target i przyciągnąć do naszych przedsięwzięć większą publiczność, która już z nami zostanie. Wliczam w to targi Rozetta w Bytomiu, a także gazetę o książkach, którą niebawem wydamy. Obawiam się jednak, że to może okazać się za mało. Przed nami bowiem naprawdę dużo przygód.

Zorganizowałem przedwczoraj coś w rodzaju telekonferencji. Przyszło mi bowiem do głowy, że najlepszym sposobem zdobycia nowej publiczności byłby abordaż. Chodzi mi o to, że nadszedł czas kiedy powinniśmy zachować się jak kompania handlowa, w której udziały ma Korona. To znaczy powinniśmy poszukać jakiegoś miejsca gdzie rozkwita życie publicystyczne i je podbić. Mamy wszelkie narzędzia do tego potrzebne. Chodzi o to, by za pomocą blogów zainstalowanych gdzieś tam, hen, hen, przyciągnąć publiczność do Szkoły Nawigatorów. W czasie mojej telekonferencji z kolegami okazało się jednak, że nie ma kogo abordować. Wszędzie jest taka nędza, że nie ma najmniejszego sensu podejmować akcji kolonizacyjnej. Po co? Mamy porywać Pigmejów i zatrudniać ich przy obrywaniu jabłek z wysokich drzew? Nie dosięgną, mowy nie ma. Nawet jak staną jeden na drugim. W czasie ostatniego jarmarku pojawił się pomysł, by część przynajmniej tekstów ze Szkoły Nawigatorów tłumaczyć na angielski i umieszczać je na anglojęzycznych portalach. No, ale to wiąże się z jakimś nowym budżetem, którego na razie nie mamy.

Może niepotrzebnie się martwię, bo w końcu mamy sukces. Mam jednak zwyczaj dmuchania na zimne. Wiem też jak łatwo odwraca się koniunktura. No, ale bądźmy optymistami, przed nami targi w Bytomiu, wydanie gazety o książkach i nowe publikacje z fantastycznymi okładkami i ilustracjami. Nie kupujemy biletu do krainy wiecznych łosi. Nie teraz i nie w najbliższej przyszłości.

Na portalu Szkoła Nawigatorów umieszczę dziś ważny tekst. Mój kolega zorganizował, chyba pierwsze w Polsce, sympozjum kampanologiczne. Efektem tego spotkania było Memorandum, którego tekst znajdziecie dziś na moim blogu w Szkole Nawigatorów. W naszym sklepie zaś wkrótce pojawi się książka o ratowaniu dzwonów na Kresach, w czasie I wojny światowej i w czasie rewolucji bolszewickiej.

Teraz ogłoszenia. Mamy już nowy sklep https://basnjakniedzwiedz.pl/ wszystkie nowe książki będą wrzucane tylko tam, ale sklep na coryllus.pl będzie jeszcze przez jakiś czas czynny, żeby wszyscy mieli czas się przyzwyczaić.

Nasze książki dostępne będą w Słupsku, w sklepie Hydro-Gaz przy ul. Słowackiego 46, wejście od ul. Jaracza

Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.

Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

  245 komentarzy do “Kraina wiecznych łosi”

  1. 22 minutowe podsumowanie postępu Postępu, a Postęp postępuje nieustępliwie:

    https://www.youtube.com/watch?v=vGkRojqity0

    Emerytur nie będzie, to był tylko taki podatek wojenny, a uświadomią to Białym w stylu wandejskim tzw. „uchodźcy”.

  2. Czy możemy choć czasem nie nawracać do tematu emerytur i postępu? Taka prośba. I proszę nie wrzucać tu nagrań z rzeczami oczywistymi…to nie jest tekst o uchodźcach.

  3. Ja niedługo będę pisał o mnożących się gołych damskich biustach „uwypuklających głębię” twórczości Luisa Bunuela.

    Ale taka dawka pop cornu też chyba niczego nie zmieni…

  4. Nie sądzę. Rozglądajmy się jednak za jakimiś nowymi ziemiami do kolonizacji, tak na wszelki wypadek.

  5. Trochę rozważań filozoficznych rano: jak prawidłowo odmienia się rodzaj żeński Artystki Szczot: Szczotówna, Szczocianka czy Szczotka?

  6. Widzialam wczoraj ten alarmujacy tytul i artykul o „strasznym wpisie Magdy Ogorek”. Autorka jest jakas biedna Basia Zelazko. Co ci ludzie maja we lbach?

    Nienawistny wpis Magdaleny Ogorek wygladal tak: „Podczas, gdy kolejni muzycy toczyli polityczne boje, on, po cichu, odszedł sobie niepostrzeżenie do nieba. R.I.P.”

    http://gwiazdy.wp.pl/czy-to-juz-dno-magdalena-ogorek-w-skandaliczny-sposob-skomentowala-smierc-wodeckiego-6125418059200129a

  7. Tak mi się przypomniało, że dawno dawno temu Matka Kurka wywalił mnie z kolonii bez prawa powrotu, chyba za próbę handlu paciorkami zbyt wysokiej jakości.

    Powrót byłby możliwy jedynie w przebraniu lemura liżącego królewskie stopy…

    Ale wiem o co chodzi i od dawna biorę pod rozwagę parę miejsc. Niestety na początku musimy wypchać kieszenie paciorkami typu: ” Cycki uwypuklające głębię twórczości”.

    Trochę tak jak profesor Rewski nas uczył…

  8. Z tym brakiem celu do abordażu to nie  jest do końca prawda. Nędza też jest celem, ale wymaga tytanicznego nieprzerwanego ataku. Nikt przecież nie powiedział, że będzie łatwo. Ja jestem pełna podziwu dla Pańskiej pracy i propaguję wśród znajomych Pana dzieło. Mogę tylko tyle, a może aż tyle.

  9. Absolutnie nie. Kompania nie zajmuje się kokietowaniem tubylców. Zapomnij o tym

  10. Ten abordaż to tak w cudzysłowie, chciałem, żeby się kolegom spodobało

  11. Tym co mnie śmieszy, serio, jest to, że odzież „patriotyczna” realizowana jest w formatach amerykańskich. To są przecież Tshirty, sweatshirty, jeansy, blouses i inne wynalazki kultury burgera i hot doga. Są tylko pomalowane w lokalne mazanki atrakcyjne dla tubylców. Pikanterii dodaje fakt, że, zgodnie z aktualnym powiedzonkiem, nie ważne gdzie kupujesz pamiątkę i tak zawsze jest pamiątką z Chin!

    I trochę poważniej – państwo teoretyczne, groźne dla wspólnoty, jej jedności, stwarza jednak szansę na wykrojenie czegoś swojego (to też bywa bardzo groźne), czegoś poza zasięgiem kontroli urzędniczej. Państwo poważne takich szans nie stwarza. Moje wszystkie nadzieje związane z PiS to ich/Kaczyńskiego poparcie  dla odbudowy warstwy obywateli. Tak min postrzegam ustawę o aptekach. Jednak skala umysłowego niewolnictwa w Polszcze poraża. I to ma bezpośrednie przełożenie na popyt na rynku treści. Twoje treści, drogi Coryllusie, są skierowane do obywatela, w żadnym razie nie do chłopstwa pańszczyźnianego i pozostałych.

  12. Twój tekst o pingwinach z Madagaskaru powinien być wystrzelony na wszystkie korporacyjne portale.

    Każdy z nas o jakąś korporację w życiu się otarł no nie? Nic tylko ładować i strzelać.

  13. No właśnie. Portale korporacyjne…

  14. Po prostu Kayah… I szyćko jasne, Panocku!

  15. Ja bym tego nie nazwał kokietowaniem.

    To raczej zagadnienie typu jak sprzedać lusterko osobnikowi, który jest brzydki jak tysiąc nieszczęść.

    Pokazujesz mu, że lusterkiem można puszczać zajączki. Za chwilę SAM dojdzie do tego, do czego to naprawdę lustro służy. Ten moment jest najważniejszy – ta praca do wykonania samemu. Potem SAM i zupełnie świadomie podejmie decyzję, czy korzysta z lustra, czy je rozbija.

  16. A portale akademickie, okołoakademickie, np. historyczne, względnie politechniczne, jako cel abordażu? Albo grupy rekonstrukcyjne? Rynek freestylowy? Pudelkowy? Wszędzie Pigmeje?

  17. Portale akademickie są martwe. Ryby pływają tam do góry brzuchami. O reszcie nic nie wiem.

  18. Prawnicy, lekarze, farmaceuci, księgowi, architekci, inżynierowie, nauczyciele – rzeczywiście same pigmejstwo…

  19. Moim skromnym zdaniem nie powinien się Pan obawiać o brak takiego lądu. Rzecz jest nowa wiec potrzebuje czasu. W moim przekonaniu portal „Szkoła Nawigatorów” jest takim lądem właśnie. Na ten czas jest małą wysepką wulkaniczna wyłaniającą się z oceanu bzdur ale będzie wzrastać jeśli treści ją tworzące będą niczym szkło wulkaniczne. Twarde a po przełupaniu ostre ale przecież z czasem tworzące glebę więcej nisz żyzną. Trzeba czekać a z czasem wielu rozbitków których statki rozbiły się o Rafę Głupoty tu właśnie osiądzie i się zadomowi.

  20. Chłopaki, jeden kolega napisał na SN tekst o zbieraniu węgla z plaży, który to proceder kwitnie w najlepsze od 1000 lat. Ja zaś co roku na targach tłumaczę jakiemuś mądremu profesorowi od historii jak to z tym węglem było. On zaś swoje – najpierw był węgiel drzewny, a potem dopiero uczeni radzieccy wynaleźli węgiel kamienny. To jest nie do zwalczenia. A Wy piszecie o portalach dla architektów i lekarzy?

  21. pigmejów zawsze można zatrudniać przy jabłonkach niskopiennych albo pielenia

  22. Z przykrością stwierdzam, że SzN, to jest „kapiszon”, a nie „armata” (w omawianym kontekście)… I nie mam tutaj na myśli realizacji, a jedynie sam pomysł. Jak ktoś jest „mały” i „biedny”, to nie może powtarzać metod „dużych” i „bogatych”. Tego nie może zrozumieć PiS i dlatego jest np. w wątku „policyjnym” na deskach…  (gdyż to PO jest tym „duzym” i „bogatym”). Wracając do tematu, Coryllus znalazł to nowe „pole walki”, na którym wszyscy są równi, i to niezależnie od pozycji „rynkowej”. Niech nasze tuzy napiszą coś równie ważnego na temat JP lub socjalizmu, coś co byłoby odkrywcze, a nie „zakrywcze”… Zatem „abordowanie”, to pójście na zatracenie, gdyż adwersarz na „dzień dobry” ma miliony, aby „załatwić” ten nowy „projekt”. Pan Musk powiedział, że będzie to robił INACZEJ i nagle „kroplówka” do tych różnych wielkich koncernów przestała płynąć. I już można czytać, że Musk jest bee, a jego pomysły są „chore”… Na szczęście amerykańskie mechanizmy są ciągle takie same i zaprowadziły dzikusów z koltami na sam szczyt. Dzisiaj zaczynają przegrywać z Chinami tylko dlatego, że ci drudzy nie szli „american way of life”, tylko szli swoim historycznym szlakiem. I tak doszli do Polski, czego Polacy nie widza, a „inni” są przerażeni. Na szczęście dla Polski Chińczycy zrobią ten szlak – i nie ważne czy my go chcemy lub czy USA się to podoba. Tak więc liczy się pomysł na życie, a nie kalkowanie „sprawdzonych” modeli…

  23. Mi też się podoba. Tak przy okazji. Prośba ode mnie i męża. Prosimy o zamieszczanie przy tekstach gospodarczych przelicznika pieniędzy. Najprościej na złoto. Po „wołach” trwały dyskusje, ile to wszystko kosztowało. Jeśli jednak taka informacja gdzieś się pojawiła, a mi umknęłą, to z góry przepraszam.

  24. Próbowałam sprzedawać to lusterko…dostałam w łeb

    .

  25. Aha, myśli Pani, że to takie proste. Andrzej A, dyplomowany inżynier wozi się z tymi tabelkami przeliczeniowymi już ze dwa lata

  26. Puściłam jego tekst dalej…cóż..

    .

  27. Jeśli dobrze rozumiem, to ktoś utrudnia środowisku artystów ich dotychczasową duchową i wzniosłą egzystencję poprzez przełączanie, zapychanie i wycinanie różnych kanałów z pieniędzmi i teraz to środowisko reaguje jak osoba, której nagle odcięto dopływ alkoholu – padaczka, majaczenie, nieskoordynowane ruchy, amnezja.

  28. Dla mnie ten portal SN, to oddech…

    …póki mogę czytać…skarb..

    .

  29. „Rzecz jest nowa więc potrzebuje czasu”.

    A ja dodałem sobie kiedyś bloga Coryllusa do zakładek. I dlatego na tytuł jednej z notek spoglądam codziennie. Ten wpis nosił tytuł:

    „O czasie, którego jest mało”.

     

     

  30. Środowisko Akademickie = Kraina węgielnych łosi

  31. Witam.

    Moim zdaniem dość istotna notka. Ograniczenie możliwości powiększenia sprzedaży (targetu) z powodu jakości treści prezentowanych przez wydawnictwo jest problemem naturalnym i realnym. To tak jak z matematyką. Można jej uczyć w szkole za pomocą książek i zeszytów z zadaniami, ale można też wydawać książki popularnonaukowe o matematyce. Wszystkie takie książki bardzo dobrze i szybko się sprzedają. Czemu? Bo matematyka jest piękna tylko nie ma komu jej pięknie uczyć. Znalezienie sposobu na dotarcie w wysokimi treściami pod strzechę jest zadaniem niezwykle ambitnym. Na tym polega wartość dzisiejszej notki. Kibicuję temu zadaniu z całego serca.

    Pozdrawiam

  32. Brzydki był i od razu się przejrzał?

  33. A szczot to w języku rosyjskim nie jest aby „rachunek” ?

  34. Mi brakuje autostrad do przemieszczania się między blowiskiem, a blogami. To powinno być na jedno kliknięcie. Łatwiej i szybciej podglądać, gdzie się coś ciekawego dzieje.

  35. Do tego wyzwiska i wpędzanie w poczucie winy.

  36. Miał przeczucie co go czeka. Nie wytrzymał

    .

  37. Jestem pewna, że to musi być straszne, ale może podawać zawartość złota albo srebra w monecie? Bez dokumentów to ciężkie zadanie, ale dałoby jakieś wyobrażenie.

  38. To jest ten decydujący moment. Ten pierwszy: zajrzeć nie zaglądać… i ten drugi moment: uwolnienie i cud, albo… złość i nienawiść.

  39. Siła nabywcza złota ciągle się zmieniała.

  40. Macherzy od „kultury” z radosną pogardą przerabiają mózgownice odbiorców na mielonkę. Gęby z portretu pamięciowego reklamujące festiwal filmowy to przecież nie są niezależni „artyści”. Toć to mają być przestępcy ścigani przez kaczystowski reżim.

  41. Bo bez gwałtownych zmian nie ma gwałtownego bogacenia się i jednoczesnego gwałtownego ubożenia.

    Mnie bank kusi, od pół roku, żebym się pozbył kredytu we frankach. jak zaczynali, był po 4,20 teraz jest po 3,85 i nadal kuszą.

    Więc spodziewam się, że za chwilę będę płacił jeszcze mniej.

  42. Wiem o tym, ale myślałam, że taka tabela jakimś cudem istnieje. 🙂 jakoś będzie trzeba sobie radzić 🙂

  43. A no rzeczywiście, jeszcze rysowani niewprawną ręką Misiewicza.

  44. Co do tych Fenicjan, to kilka lat temu  (10 ?) byłam na Malcie i tak przyglądając się mieszkańcom doszłam do wniosku, że oni są bardzo podobni z urody do członków dworu fenickiego, który to dwór w grupie kilkudziesięciu osób,  został nam przedstawiony przez reżysera Oliwiera Stone`a „Aleksander Wielki”. Reżyser podobno przygotowywał się do tego filmu długie lata, więc może dbał o literalne odtworzenie szczegółów, które Fenicjanie zostawili na kamiennych rzeźbach itd. No ale wracają do moich maltańskich  impresji: twarze, włosy, no jakieś takie mi się wydały fenickie (jak pokazano w filmie), bardzo często mają charakterystyczne tęczówki, ładne w zielonym kolorze (nietypowe). No a ten ich język chyba arabski pisany alfabetem łacińskim.

  45. Przepraszam jeszcze nie miałam czasu zalogować się na stronie SN, a tam dzisiaj jest cudny tekst o Fenicjanach. A napisać muszę, bo się uduszę.

    A ten rabarbar po 2 zł od łodygi to drogo, chyba że z liściem, który zasłoni od słońca, no to wtedy cena nie wydaje się być taka wygórowana.

  46. Ręką Bartka kieruje krwawy Ojciec Tadeusz z centrali toruńskiej. Ze swej TWIERDZY-IMPERIUM tego dokonuje!

  47. Ciekawy skład plakatu holand, szczur i ta pani od tramwaju?

  48. Są takie tabele, widywałem na historycy.org.  Podstawa to dużo danych o płacach i cenach z porównywanych krajów czy okresów historycznych, ale uniwersalnego przelicznika chyba nie da się stworzyć, bo wymagałby istnienia takiego dobra które zawsze i wszędzie jest warte tyle samo. Może ktoś jednak na to kiedyś wpadnie.

  49. Imperium dzialalo wlasnie za pamoca kilkunastu Walshinghamow i Jamesow Bondow a naszym przypadku metoda ta jest znana pod nazwa „word of mouth”. Polecam Pana wszystkim znajomym i rodzinie. Niech kazdy zrobi drobna czesc w swoim zakresie. Przeciez cara nie podmienimy. Chociaz …

  50. Ten portal jest niezły jeśli chodzi o zestawienia.

    Tyle, że on jest jakby martwy. .

    Mało głosów,  Przynajmniej tam gdzie patrzę

    .

  51. SzN jest „Od Sasa do Lasa” i na pewno jest to „oddech” od Łonetów i Pudelków, ale brak fundamentów i tego, co Anglicy nazywają „kamieniami milowymi”, i co na nasze przekłada się jako „główne wytyczne”. Jak są „wytyczne”, to cele łatwiej odnajdywać… I tak wytyczna dla Anglii, że ma panować na morzach (by bronić wybrzeży) wypączkowało w Imperium (o którym na początku nikt nie marzył, gdyż tylko pragnął nie umrzeć z głodu!).

  52. Ale to jest tylko blogowisko, a nie ministerstwo propagandy imperialnej. Musi być od sasa do lasa

  53. Oddech dla nas. .udaliśmy się tu, usiłując dojść do głosu.

    .

    Dla mnie to już spóźnione w tym sensie ze nie założę bloga. .czyli taki niepełny oddech.

    Dla Gospodarza. .zobaczymy. .trzeba pracować. .

    .

    Ale jednak oddech.

    Za to ukłony i dzięki dla założyciela

    .

  54. A może trzeba zacząć od koszyka dziennego wyżywienia dorosłego człowieka. To zawsze jest prawie stała wartość. Ze ćwierć chleba, ćwierć małego kuraka, ze dwa jajka, jedna rybka, pół litra mleka, później trochę ziemniaków (chyba kosztem pieczywa) i spoglądać ile to wszystko było warte złota, srebra i innych towarów. Łatwo wyliczyć wtedy ewentualne nadwyżki zostające w kieszeni.

    Ale to takie luźne dywagacje. Ja humanistą jestem, a nie statystykiem.

  55. To jest stylizowane na portrety pamięciowe przestępców. Może nawet dali to jakiemuś policyjnemu rysownikowi do wykonania.

  56. To jest niezly trop, tylko problemem jest stabilnosc ceny takiego koszyka w czasie. Jak patrze na rozne porownania, lepsze chyba sa nieruchomosci – tez oczywiscie zdarzaja sie oblakancze skoki cen, ale jednak rzadziej niz w przypadku cen zywnosci.

  57. Rozumiem, że brakuje Ci jasno wyartykułowanej przez Coryllusa racji stanu prowadzonej prowadzonej przez niego „polityki”.

  58. Cytujac klasyka 'first we take manhattan, then we take berlin’ 🙂

  59. Jasny szlag! My nie prowadzimy polityki tylko sprzedaż.

  60. A co do różnych grup korporacyjnych. To chyba powinno się pojawiać trochę ciekawych tekstów z bardzo specyficznych branż i dziedzin. Ja bym tam coś ciekawego o hokeju poczytał (Vasler?). A u Toyaha jest ktoś, kto ma taaaaką wiedzę o rugby, że tylko ciekawie się dzielić.

    No i podejrzewam, że tu jest jeszcze cała masa pasjonatów. Czy może jestem zbyt podejrzliwy?

  61. Jasne, że cena koszyka jest niestabilna. Stała jest tylko ilość produktów potrzebna do wyżywienia. Cała reszta przeliczników oczywiście wtedy wariuje nie dość, że w czasie ale i na różnych obszarach.

  62. Ależ!

    Linia Coryllusa jest jasno wytyczona.

    .

    Do znajomych,  aby nie używać słowa  ,,nasi, , gdy mówię o tym tu miejscu,  używam określenia

    ..corryllianie…

    .

    I wtedy rozumieją. .

    Śmieją się,  że w jakiejś sprawie zaprezentowała stanowisko oficjalne,  tutejsze.

    .

    Ktoś mi prxyciął, ze prezentuję linię partii. .

    Nie szkodzi :))

    .

  63. Coryllianie – dobre!

  64. Podobno, nie pamiętam skąd to, ilość złota, którą można kupić za np. miesiąc/rok pracy jest z grubsza stała na danym obszarze od wieków. Stała oznacza wahania nie większe niż 30-50% i pomijając jakieś ostre wahania koniunkturalne.Nie sprawdzałem. Jednocześnie znaczyłoby to, że istnieją obszary o taniej i drogiej pracy. Kto tak zadysponował i utrzymuje możemy się domyślać? Może nawet są obszary, które ewoluują w jedną lub drugą stronę. Zmiany ponoć są jednak powolne.

  65. kurs na prawdę

    .

  66. Mecz hokeja i dobra whisky to koszt dwu snugodzin.   Dla pasjonata hokeja tekst o hokeju to trzy i pół snugodziny. Jeden tekścik tygodniowo wychodzi…

  67. Ale hokej jest nudny, jak większość sportów.

  68. Jasne Coryllusie. Może Natusiewiczowi, i nie tylko , trzeba jaśniej wytyczać tę linię o której pisze Maryla Sztajer?

  69. Coś czuję, że zaraz wpadnie tu Vasler z kilem hokejowym i to nie po to, żeby tłuc w krążek….

  70. Dajcie spokój Panu Markowi, on ma swoje pomysły i o nich pisze, nie musimy się zgadzać z nimi

  71. Jest. A córka Różniczka.

  72. Dzisiaj po prostu cała notka wymiata. I już pomijam te „2 zyle od ogonka rabarbaru’. Ale nic nie przebije Waltera Chełstowskiego, „…który w towarzystwie niedźwiedzia Wojtka struga sobie relaksacyjnie patyki pod wielkim zbiornikiem na deszczówkę..”:)))

    Dopiero dzisiaj uświadamiam sobie potworne braki w edukacji muzycznej. „Artystka Szczot” zupełnie nie kojarzyła mi się z niejaką Kayah, dość przejrzałą wykonawczynią muzyki lżejszej. Co do występów na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, to tam selekcjonowane były i SĄ do dzisiaj –  największe „osobowości estrady ” a nie żadne „kandydatki do trasy koncertowej w ZSRR”. Oto niepełna lista wg youtoube’a – najnowsi:  2010- Anna Dereszowska aktrisa, 2011- Krzysztof Respondek Ślązak, 2013 – Michał Szpak, podobno nasz kandydat na Eurowizji, 2012 – Magda Steczkowska, 2011-Stachursky a wcześniej było  ciekawiej: 1978 – Anna Jantar, 1973- Michał Bajor (wykonał hit radziecki „Siemionowna”),1975 -Jacek Borkowski,  rok nieznany – wczesny  Mietek Szcześniak (Czieriomucha), 1982 – diva jazzu Lora Szafran z Krosna , 1971 – Izabella Trojanowska „Modry Len”, 1988 – Katarzyna Szczot.
    Łza się w oku kręci.

    https://www.youtube.com/watch?v=fD_cMHLfVdk&t=55s

    https://www.youtube.com/watch?v=81MBW_eArsY

  73. Pełno takich ziem opuszczonych i zachwaszczonych gotowych do kolonizacji. Choćby rynek literatury dziecięcej. Panuje powszechne przekonanie, że jak ktoś jest za cienki na rynku dla dorosłych to się może pożywić na rynku literatury dla dzieci. I produkuje kolejny chlam i już tam nie ma nic poza chłamem. Wiem bo w trosce o edukację moich dzieci tracę wiele czasu na buszowanie na tym rynku w poszukiwaniu czegoś wartościowego. I co i nic. Więcej wartościowych rzeczy znajduję na osiedlowym śmietniku podczas wyrzucania kosza. Ostatnio znalazłem przedwojenną książeczkę do nabożeństwa, oraz prawdziwe Baśnie Andersena sprzed ponad stu lat, pisane taką zabawną archaiczną polszczyzną. Piszę prawdziwe bo kiedy porównałem ich treść z Baśniami Andersena wydawanymi współcześnie to uświadomiłem sobie że autor z pewnością by ich nie poznał.

  74. Bajor wyglada jak wczesna Ewa Blaszczyk:)

  75. Daję mu spokój, ale chodzi o ludzi z pasjami, którzy mają tyle ciekawych rzeczy do powiedzenia. Jak już skończę z tym Hugonem K. to będą wspominki starych leśników, nafciarzy, numizmatyków, lekarzy, dziennikarzy, prawników…

    Starych!!!!!!

    Tyle dziedzin i pasji i tyle skarbów tylko ze starych książek?

    A co z dziś? Co z tym, co tu i teraz?

  76. Świetny materiał na wpis na blogowisko…

    Z radością pokomentuję. Mam na półce (dorosłej) książeczkę dla dzieci o kupie (tak tak o tej kupie).

  77. Zatem musi pojawić się jakaś nadbudowa… jeśli mamy wygrać wojnę o umysły. Blogowisko SzN funkcjonuje w świecie i na zasadach „wrogich”. A jak napisałem uprzednio: tego wroga nie da się „przewalczyć”, gdyż jest potężniejszy i liczebnie, i przede wszystkim materialnie. Można go ominąć „boczną arabeską”, niczym Musk ominął wielkie korporacje. Oczywiście, że za Muskiem stoją wielkie pieniądze, ale chyba nieco mniejsze niż za korporacjami. U niego liczy się pomysł na jego życie, co i Pan udowadnia nieustannie. Niestety, wszedł Pan na jednokierunkową ścieżkę prowadzacą ku sukcesowi. I jeśli nie będzie „progresu” (cóż za okropne słowo!), to będzie jedynie piękna katastrofa. Jak Pan zauważył wydawanie gazety jest bardzo proste. Sukces rynkowy zapewnia jednak PRZEKAZ. I nie jest do końca ważne jak wielu ludzi towarzyszy nam w „podróży”. Przypominam, że Łokietek zaczynał od jednego zamku, by na początku właściwej drogi odnaleźć się w grocie Jury. Miał CEL, nie znał metody. Potem inni poczęli się z tym celem identyfikować, by wreszcie (idąc Pańskim tropem) pojawiły się przy nim „pieniądze” wynikające z INTERESU. I tak to w 100 lat z bankruta Królestwo stało się Imperium Jagiellońskim. Pan jest mniej więcej w momencie „bitwie pod Płowcami”. I znalazł się Pan w sytuacji Kazimierza, który musiał uciekać z pola bitwy, by ratować dynastię. Co prawda nie na wiele to się zdało, ale Kazimierz ten CEL uratował. Łokietkową „pałeczkę” podjęli inni… żeniąc syfilityczkę z Człowiekiem Znikąd. I tak też jest z Pana „pałeczką” (nie żeby z „syfilis”, ale „bez-nadziejność” sytuacji). To co najważniejsze w historii Królestwa to umiejętność kojarzenia sukcesu indywidualnego z interesem publicznym. Najdobitniejszym przykładem tej symbiozy jest postać gołodupca (tak zaczynał) Jana Sariusza Zamoyskiego, który skończył jako właściciel najpotężniejszej (przez wieki) polskiej twierdzy (ileż to razy stała ona na drodze agresorom!).

  78. Dokladnych danych pod reka nie mam, ale pamietam wyliczenia publikowane w okresie banki na rynku nieruchomosci w USA (~ 2007-8): na poczatku stulecia ladny dom pod Nowym Jorkiem kosztowal bodajze rownowartosc dwoch sztabek zlota, a podczas banki – 2.1, wiec jako sposob przechowania wartosci zloto sie oczywiscie sprawdza. Przy porownaniach miedzynarodowych dochodza jeszcze dwa czynniki:

    1. kursy walut, ktore od czasu faktycznej likwidacji Bretton Woods (Nixon w ’71) sa duzo bardziej zmienne – jesli dany kraj nie produkuje zlota, musi ono byc importowane, co czyni cene podatna na wahania

    2. manipulacje na rynkach obrotu zlotem: w obrocie jest 'fizyczne’ zloto (tzn gdzies, u mnie w domu albo w skrytce w banku na moje nazwisko) lezy sztabka lub kolekcja monet – i zloto 'papierowe’, czyli certyfikaty, instrumenty pochodne i tak dalej. Proporcja jest jak 1:150 (ostatnim razem jak sprawdzalem), co oznacza podobny problem jak w przypadku rezerw czesciowych w bankach – jezeli ludzie zaczna domagac sie w tym samym czasie realizacji dostawy (w przypadku banku: wyplaty depozytu w gotowce), bedzie krach na ogromna skale. Taka gra w trzy kubki na skale globalna.

  79. No to co? Można przyjąć je za stały punkt odniesienia wszystkich pomiarów wyjaśniając na marginesie względem czego zmieniała się siła nabywcza złota i dlaczego

  80. Ja wiem, ze mnostwo ludzi ceni – ale nigdy nie lubilem Andersena, bo mnie strasznie meczyla ta wszechobecna beznadzieja. Wszyscy tylko sa nieszczesliwi, samotni i umieraja na mrozie opuszczeni.

  81. Drugim takim rynkiem do wzięcia jest rynek filmów animowanych. Sądzę że ruch pt: „Szkoła Nawigatorów” jest wystarczająco dojrzały by zacząć produkować filmy w rodzaju „Pingwinów z Madagaskaru” i na tej produkcji godziwie zarabiać oczywiście.

  82. To z Andersenem mamy to samo. Dla mnie to taki Bergman dla dzieci.

  83. Akurat nie to jest najważniejsze w tym co powiedziałem. Chodzi mi o to że współczesny Andersen to nie jest żaden Andersen! Ani pod względem jakości literackiej i obrazowania, ani pod wzgl. fabuły, ani aksjologii. Można Andersena lubić, lub nie lubić ale najpierw trzeba go poznać.

  84. Nie wiem, nie znam się na produkcji filmów.

    A co do ruchu „Szkoła Nawigatorów” to mi się takie stare powiedzenie przypomniało:

    „Niewidzialna ręka to także TY”.

  85. Ja chcę o tym poczytać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  86. Szkoła Nawigatorów to fregata piracka w starym stylu, płyniemy za horyzont, pijemy grog i strzelamy do wszystkiego co się rusza 😉

  87. OT Wpis MO od czapy, anyway.

    „Podczas, gdy kolejni muzycy toczyli polityczne boje, on, po cichu, wydał nowa, genialna płytę.”

    To miałoby sens.

  88. Naprawdę, Panie Marku, ujął mnie Pan tą pałeczką i tym syfilisem….dziękuję.

  89. Jakaś nadaktywność mnie dziś tu dopadła. Basta.

    Idę realizować pasję w ogrodzie. Może kiedyś o tym napiszę.

  90. Musi i nie musi. Ważne żeby działały dobre algorytmy systemowe, a nie arbitralne rozstrzygnięcia admina zależne od humoru i koniunktury.

  91. Z tym „syfilisem”, to przecież trzeba było mieć niezłe „odloty”, aby lokować pomyślność Królestwa na tym dworze… Ale ryzyko się opłaciło. W przeciwnym razie mielibyśmy wojnę Piastów z Piastami, miedzy bardziej zdegenerowanymi a wysługujący się sąsiadom. I mnie o tę wojnę między „Piastami” idzie. Ten „syfilis” to jedynie przenośnia upadku, ale jak dowodzę, nie jest „on” nie do przezwyciężenia… a nawet można w tym „syfie” (jak mawiało się za czasów mojej młodości) coś sensownego stworzyć. Przed nami i uczta u Wierzynka, i zostawienie „murowaną”, choć zastało się „drewnianą”. .. Odradzam jedynie wątek z Esterką w „raliach”… Ale jak twierdzi prof. Ewa Kurek to „wizja” stworzona na potrzeby „misji” pełnionej przez „górali”… że niby to taki dusze szczypatielnoje… taki ujmujące, ot, takie polskie…

  92. Nie wiem czy zauważyliście, ale zniknął kolega Dynaq i ojca Wincentego długo jakoś nie ma. To samo Trzy Krainy….

  93. Oni po prostu „odrabiają lekcje z historii” i czynią to w iście ekspresowym tempie. Pytanie brzmi: jak im się udało zbudować imperium we wschodniej Europie bez jednego wystrzału?

  94. Wiem, wiem…

  95. Stawiam tezę: trudno się przebić przez ten zalew, a nawet powódź myśli…

  96. Ja bym tam coś ciekawego o hokeju poczytał (Vasler?)

    O hokeju i single malt-ach 😀

  97. Pieniądze podmienimy. Nie, poważnie. Małe cele to coś dla wykształciuchów.

    Dziś car to pchła, zresztą już za czasów Kompanii Moskiewskiej był przeżytkiem. Dźwignią jest pieniądz. Ostatnia sentencja całkiem przyjemnie brzmi po łacinie, dlaczego więc trzeba ją ciągle tłumaczyć?

    Popatrzmy: dodatek Wiary do rzymskiego systemu pieniężnego zakończył panowanie Rzymu: Bizancjum przeżyło dosypanie Wiary do rzymskiego banku tylko przypadkiem — dzięki technologii wojennej. Co więc dzisiaj zapewni sukces? Proste: odwrotny kierunek. Ustanowienie systemu bankowego na Wierze, tzn. uczynnienie banku funkcjonalną przybudówką Latinitas – naszego porządku cywilizacyjnego.

     

    Kto jeszcze nie widzi, że pieniądz dłużny został nam oktrojowany przez Cywilizację Śmierci? Przecież to widać, że to obce ciało, rak. Ten pieniądz dłużny, podobnie jak w Bizancjum, trwa oparty tylko na technologiach wojennych, nowych neutronówkach, nowym greckim ogniu pokazanym nam ostatnio w 2001 roku w centrum Port Authority of New York. Tylko od nas będzie zależeć, jak długo chory sojusz banku i bomby się utrzyma. Do życia i gospodarowania potrzebny nie jest, wszystkie te dzisiejsze banki i technologia wojenna to są biostatyny, trucizny dla organizmów żywych. Ministrów wyniszczających w obecnej chwili siłę żywą narodu drogą zapożyczania bankowego i wyczerpywania zbrojeniami likwidować, nie fetować, trzeba. Za samą ich chętkę przystąpienia do wyniszczania Polski. Czy tam Ameryki Północnej.

    Społeczne biostatycznie działające instytucje nam trzeba wymienić na podtrzymujące życie. Pieniądz dłużny należy do szkodliwych instytucji. Droga jest oczywista: podmienić na sprzyjający życiu pieniądz.

  98. Też pojęcia nie miałam, kto taki ten Szczot;)  Nic, tylko się człowiek doucza.

    Miło by było nie oglądać więcej tej żenującej geriatrycznej ekipy:

    Rodowicz 1945 (71 lat), Szczot (Kayah) 1967 (49 lat),Kasia Kowalska1973 (43 lata),Steczkowska 1972 (44 lata), Nosowska 1971 (45 lat)

  99. A poza tym sadze, ze nalezy zniszczyc bank centralny. To jest kluczowy element tego systemu – bez tego pozostale elementy (pieniadz dluzny, Wall Street etc) szlag trafi ekspresowo.

  100. W pełni się z Panem zgadzam, tylko nasz bank centralny nie jest tak naprawdę nasz i w tym kłopot. Ruszyć to duże ryzyko.

  101. „Zapisz na mój szczot.” Nigdy tego nie rozumiałam. Dzięki.

  102. Chloru, jak tu wpadnie Valser, to ręka, noga, mózg na ścianie, sądzę 🙂

  103. Wiem. ale edukowac ludzi nt zlodziejskiej natury tego systemu mozemy probowac.

  104. Moje zapóźnienie kulturalne woła o pomstę do Niebios! Za Chiny nie wiedziałam, że artystka Szczot to Kayahhhhhhhhhhhhhhhh. Ehhhhhhhhhhhhhh…

    Wolę te dwa zyle od ogonka 😉 Na gazecie i świeżym powietrzu. A wokoło bagno /artystyczne/ bulgoce.

  105. Aleś, Pani, kwerendę zrobiła :)))

  106. @ Maryli Sztajer

    Taki jeden z papug.plnazywa nas dziećmi z leszczynowej górki.

  107. Tyż piknie.

    Dużo to lepsze niż osikowy dół…

  108. To by sie Pan zdziwil, jak wygladal koszyk dziennego wyzywienia na angielskiej wsi w hrabstwie Durham lub Tyny i Wear. Zamierzam cos w tej gestii opublikowac niebawem na SN.

  109. Jest taki. GPS Model 7020G. Całe $80, wszelkie funkcje, kamery, itp, itd. Na aliexpress.com jest pod dokładnym adresem

    https://m.de.aliexpress.com/item/32766700387.html

     

    Zaś klienci, dający piąteczkę, obfotografowali go tu:

    https://ae01.alicdn.com/kf/UTB8YwvpXXfJXKJkSamHq6zLyVXa1.jpg_.webp

     

    Pudełko pokazuje granice Polski sprzed dokładnie 1000 lat. Następny etap: polsko-chińska granica przyjaźni na Uralu.

  110. W wiośnie lat swoich :)) Może ci wykonawcy też sobie załatwili  w Magdalence dożywotni monopol na wszystkie „festiwale piosenki”. Tylko musieli „pocałować stopę sułtana” w tej Zielonej Górze i …kariera artystyczna bez ograniczeń. A jak ktoś miał przodka w resorcie, to nawet nie musiał występować w Zielonej Górze. Jak ta pani H..Umer.

  111. Zupełnie mnie powaliła Anna Jantar, talent samorodny (obecnie gwiazdą jest córka) a do tego ten cały Michał Szpak, słabo świecąca gwiazda Eurowizji. Jak to mówią: w socjalizmie nie było cudów a III RP to tylko – kontynuacja. Co w tzw. piosence popularnej widać gołym okiem.

    Poniżej link do starej jakości prawie przedwojennej: śp. Ludmiła Jakubczak 1960. Podobno orkiestra wymiata.

    https://www.youtube.com/watch?v=Qco8LZQFjrQ

    https://www.youtube.com/watch?v=e16baGK71do

  112. Bycie dzieckiem jest normalne. Jesteśmy dziećmi

    Tam miało być pewnie z jakimś  ,,akcentem,, ?

    .

  113. Optymizmem napawa fakt, że jednak u nas  żadna z walczących frakcji nie używa kredy do wyrażenia swego oburzenia, poglądów, czy nadziei.  Nawet najbardziej zakamieniały  beton  nie smaruje po asfalcie rysuneczków i tekścików.  Infantylne zidiocenie narodu  jakoś nas  ominęło.

  114. Musze wyjsc z nory i w 10 minut sie wypowiedziec w sprawie nowego pigmejskiego targetu. Wybaczcie, szanowni, jesli bedzie to banalne lub niejasne.

    Jestem, ze tak powiem, garazem dla zepsutych dzieci. Przyprowadzaja mi je kochajacy rodzice i mowia „ono jest niezdarne albo ma dysleksje, pani naprawi szybciutko”. Wtedy ja biore dziecko i obracam je na wszystkie strony, aby znalezc, co sie popsulo od kiedy dziecie bylo embrionem do teraz.

    Szybki wniosek: od zarodka rozwijamy sie wedlug dwoch antagonistycznych schematow (uwaga, beda terminy ktore moga sugerowac, ze cos tam sobie wymyslam w kaciku, ale nie): refleksu orientacji kognitywnej i refleksu, hm, zabezpieczenia. Kiedy oba dzialaja harmonijnie, zarodek, a potem dziecko, moze tworzyc synapsy miedzy neuronami. Podstawowym warunkiem, aby to dzialalo harmonijnie, jest najpierw bezpieczenstwo, a nastepnie impuls dany przez rodzicow – przyjazne zaproszenie do poznawania swiata zewnetrznego. Tymczasem rodzice sa od pokolen sami owocem wiecie_jakiej_edukacji – i zachowuja sie w ten sposob, aby dziecko pozostalo zainteresowane albo wlasnym pepkiem (ja, ja, ja mam dobre stopnie w szkole) albo zgola niczym. Caly ludzki wektor neurokognitywny jest zagiety tak, aby rzeczywistosc obiektywna znikala dzieciom // ludziom z pola widzenia. Pozostaje „moim marzeniem jest byc szczesliwym”, natomiast „moim celem jest dzialanie ku dobru” znika z pola swiadomosci. Czasem, naprawde nie zawsze, udaje mi sie po kilku / kilkunastu seansach dziecko „odgiac”, i rodzica z nim. Niemniej pejzaz jest taki jak opisuje Gospodarz – we wszystkich warstwach spolecznych mydlane oczy zapatrzone w pepek.

    Czas mi sie skonczyl. Ergo: Inicjatywa Gospodarza o wlaczeniu do oferty ksiazek dla dzieci jest (dla mnie) najwazniejszym elementem programu, ktory moze nas uchronic przed rekrutacja Pigmejow do ekipy koszykarzy. Najcieplejsze mysli dla calej gromady i oddalam sie w nicosc.

  115. Czyli, że co na dziś jest 1:0 dla amerykańskich mutantów ? XMEN łins ! Dzieci wybierają AjFona bo jest ładny, smukły i dizajnerski. AjMak jest fajniejszy niż K202. Na i kogo miało by interesować, że „firma sadownicza„, wypuszczając kolejny nowy-fajniejszy nie ma problemu z wygenerowaniem transferów finansowych, o których licznik pana Balcerowicza może jedynie pomarzyć.

  116. Rewelacja. Czekam jak na dobre danie.

  117. No i ja bym najchętniej poczytał jeszcze o tym jeszcze odrobinę, a tu się taka piękna zjawa niedźwiedzia w nicość oddala…a kysz na blogowisko

  118. Pani Szczot, czyli artystce Kayah, też się raz trafiło w latach 90, że teledysk dla niej nakręcił Janusz Kamiński – podobnie jak dla Artura Rojka i jego zespołu Myslovitz. Obydwoje zrobili oszałamiające kariery (Rojek to dyrektor Off Festivalu, Kayah wydaje płyty połowie dzisiejszych „gwiazd”).

  119. To mnie ciekawi o tyle, że w pamiętnikach Wincentego Jastrzębskiego wieś podlaska z końca 19 wieku wygląda jak żywieniowe eldorado. Węgorze idą jako pasza dla świń…

    Tam dzienny pakiet wyżywienia nie jest problemem, ale jak pan Wincenty jedzie do miasta zostać tokarzem, to często dniówki nie starcza, by znaleźć możliwość zarobienia na pełną miskę.

    Potem jak pracuje w ministerstwie skarbu to już walizami pieniędzy sam obraca, czyli tysiącami pełnych misek. Do Radomia je wysyłał.

    O tym z kolei będzie u mnie…

  120. Zauważyłam. Mam nadzieję, że ojcowie są po prostu zajęci. Natomiast kolega DYNAQ, mój ulubiony leśnik, faktycznie już dość dawno zamilkł. Dobrze by było gdyby się zechcieli dać znak, że są w kontakcie.

  121. No ja właśnie czekam na Trzy Krainy, bo pisał onegdaj, że zamierza, jak Pan Bóg pozwoli, być na najbliższej mszy św. w Brzezinach, 4 czerwca. Czekam, żeby się upewnić, bo  chciałem Go przyjąć tu u nas po gospodarsku.

  122. https://www.youtube.com/watch?v=s5Ng_NTf_Bg

    Dokładnie, piraci byli wolni i walczyli o kasę na alkohol i ładne panie.

  123. Dziękuję Szanownemu Panu Gospodarzowi Gabrielowi za książki, zwłaszcza za najnowszą Baśń. Jest śliczna.

    Dziękuję również za dodatki.

  124. Piraci byli wolni właśnie dlatego wikipedia nazywa Czarnobrodego „angielskim piratem”  😀

  125. Ludmiła Jakubczak to był brylant.

  126. A co on Rozalia? Zresztą nawet ona po tygodniu wróciła.

    A serio, to chyba nie miał powodu? Ja nie zauważyłam, ale kogo nie boli temu powoli.

  127. Tak, to jest to, wersja niemiecka średnio mnie pociąga. Mogłoby się otwierać muzycznie w tle blogowiska jako dodatkowy wodotrysk 😉 Szata graficzna portalu idealnie pasuje do łupieżczego charakteru na rynku treści.

  128. Ja jestem jej bardzo ciekawa. W obiegu jest tylko kilka piosenek, ale ani jednego nagrania z wizją. Od mojego „zawsze ” słyszałam o niej komplementy. Niektórzy piosenkarze rzeczywistoście znikają bez popularyzacji, nie tylko z powodu śmierci, ale np wyjazdu.

    https://youtu.be/Ff_nz1jDvxs 3:12 Krystyna Konarska Wróć miły w te strony.

    https://youtu.be/yZMhd78Cvqw 2:49 Krystyna Konarska po francusku. Jakby przygasła. Już nie tak szeroko i śmiało. Slowikowi podcięto skrzydła.

  129. Wiadomo o co chodzi, gdzieś te łupy musieli deponować i w razie stryczka musieli mieć jakieś możliwości odwoławcze. Nic do dzisiaj w tej kwestii się przecież nie zmieniło. Piratów jak psów tylko niektórzy zamiast przepaski na jedno oko noszą okulary.

  130. Wymienione towarzyszki-pieśniarki powinny wystąpić na Festiwalu Pieśni Rewolucyjnej, w repertuarze obejmującym m.in.:

    https://www.youtube.com/watch?v=-9Fv8bRqx-k&t=24s

    https://www.youtube.com/watch?v=UEz-0RN1138

    https://www.youtube.com/watch?v=77pDq9Agy7s

  131. Nie wiem, czy by udźwignęły ten repertuar. One naprawdę mają głosy słabiutkie.  No a w pewnym wieku skakanie po scenie półnago  i powiewanie zwiędłymi tłuszczami jest nieestetyczne. Nawet jeśli nałoży się na siebie tonę makijażu.

  132. Dlatego powtarzam po raz kolejny o programie partnerskim, który dociera do miejsc dla nas praktycznie nieznanych i razi je w samo centrum.

    „Nie da ci Matras ni półka z Empika tyle co da ci Klinika Języka”

    Niestety jak wszystko w internecie jest to robota dla pana majstra Informatyka. Nie za dużo pracy ale jednak, dwa klikalne banery i rejestracja.

  133. To jest dobrze powiedziane:

    …ludzki wektor neurokognitywny jest zagięty tak, aby rzeczywistość obiektywna znikała dzieciom/ludziom z pola widzenia […]

    Pozostaje zapytać się o więcej (artykuły Niedźwiedzicy w Szkole Nawigatorów — choćby dla tych rodziców, których Niedźwiedzica ustawia, albo jako własny notatnik osobistych myśli, kierowanych do nas zaciekawionych i oczywiście do siebie samej), np. ja zapytam o stosunek do Marka Głogoczowskiego, który podobnie myśli a już na pewno w podobnej dziedzinie pracuje. Spójrzmy na link:

    http://markglogg.eu/?p=1840

    Aby tam znaleźć nie tylko objaśnienie zachowania faryzeuszy (tak, tych faryzeuszy) ale również następujące obserwacje. Cytuję, swobodnie przy tym skracając rozbujały styl Głogoczowskiego:

    „Jean Piaget całą swą teorię, wymuszonych przez nieustające, zazwyczaj samorzutne ćwiczenia się dziecięcego organizmu, kolejnych faz rozwoju osobowości dziecka, streścił w sławnej formule « la réequilibration majorante des perturbations advenus » – czyli po polsku „wyrównanie z nadkompensacją zaburzeń homeostazy organizmu”, jak to określenie przetłumaczyła na polski profesor Alina Szemińska, z którą Piaget napisał swe pierwsze książki na ten temat. Ilościowe przemiany przechodzą stopniowo w jakość — fakt ten zaczęli dostrzegać dopiero marksiści, którzy postulowali nieliniowe zachowania się wielkich mas ludzkich.

    Kolejne LOGICZNE SKOJARZENIE postuluje, że obserwowane zmniejszenie się we wczesnym okresie ludzkiego życia, w szczególności w krajach „rozwiniętych”, aż o blisko 35% liczby wypustek neuronalnych obecnych w mózgu normalnego dziecka w momencie jego narodzin, jest rezultatem „zapominania” przez osoby, wychowane w komforcie zurbanizowanych od tysięcy lat społeczeństw, odruchów które były ich przodkom niezbędne do życia w stanie „dzikości”. I to jest tylko WIERZCHOŁEK GÓRY LODOWEJ „zapominanych” obecnie bardzo szybko odruchów, w tym odruchów świadomej myśli, jakie charakteryzowały naszych pra-rodziców. Jakie to skojarzenia są coraz agresywniej wycofywane ze społecznej świadomości?

    Powstawanie bardziej złożonych odruchów warunkowych wymaga zatem wybiórczego wzmacniania oraz asocjacji – a nie likwidacji – kodujących te nowe odruchy genów. To z kolei natychmiast nasuwa pytanie —

    Dlaczego mamy coraz więcej uczonych którzy NIE CHCĄ WIEDZIEĆ?

    Po odpowiedź, o ile Niedźwiedzica nie da się uprosić, by skrytykować autora, trzeba się udać do podlinkowanego artykułu. Tam jest więcej obserwacji, których tu nie cytuję; cytaty rozsadziłyby ramy komentarza.

  134. Mogą być niestandardowe banery. Standardowe zostaną już na wejściu wycięte przez dowolny AdBlok.

  135. Jeżeli chodzi o Szczot, to jedynym jej zetknięciem z rockiem były chórki w bandzie Johna Portera, więc to typowa szansonistka, której na Jarocinie nikt by nie słuchał. Za to słuchano by „zbuntowanego” Lady Pank, który defacto był wentylkiem służb komunistycznych. Mogielnicki mył delegowany do pisania „tekstów społecznie zaangażowanych” , Borysewicz kopiował chamsko The Police, a Panasewicza wyciągnęli z wojska na podstawie jego występu w Zielonej Górze.
    Taki to był spontan.
    Jeżeli chodzi o festiwal, tu macie próbkę promocji festiwalu w Melbourne, zrobioną przez Polaków, według mnie mucha nie siada.
    https://www.youtube.com/watch?v=QupzG_4RaAQ

    Jeżeli chodzi o łosie, to Kurt Vonnegut w którejś ze swoich książek opowiedział o tym jak jego ojciec z kolegami pojechali polować na Alaskę, a ponieważ nikt nie chciał kucharzyć ustalili, że każdy kto skrytykuje posiłek – gotuje aż do następnego krytykanta. W efekcie posiłki były coraz gorsze, ale co jakiś czas ktoś nie wytrzymywał i dostawał chochlę. W efekcie Kurt Vonnegut Senior kucharząc ponad tydzień w końcu się znudził i usmażył na oleju silnikowym kupy łosia w panierce. Przy kolacji czekał na efekt.
    Pierwszy myśliwy spróbował i wykrzyknął z pełną gębą!
    – Ależ to smakuje jest kupa łosia smażona na oleju silnikowym.
    po czym zreflektował się, przełknął i dopowiedział
    – Ale dobra ta kupa! Całkiem dobra!

    Co do prób zawłaszczenia poletka, albo jeszcze nie pora, albo może trzeba uderzyć w tereny wiejskie ziemiańskie

  136. nicość nie istnieje droga Niedźwiedzico chociaż niektórzy bardzo by chcieli 🙂

  137. Pisałem u Toyaha trochę więcej o potrzebach na rynku literatury niezbędnej w edukacji domowej dzieci, ale nie spotkałem się z pozytywnym rezonansem.

  138. A czy to nie zawęża kognicji?

  139. Popróbowałbym innych sformułowań takich dla zwykłych ludzi bo treści B.dobre

  140. No to już jest właśnie robota dla informatyka. Dwa klikalne banery mały i większy, kwadrat/kółko i prostokąt, odsyłające do zakupu w księgarni. Plus system finansowy działający w tle. Księgarnie mające tą usługę dają max 5% zarobku dla osoby reklamującej książkę/księgarnię. Klinika może dać trochę więcej i tym przyciągnąć zainteresowanych bo treść i jakość to już wartość dodana, która „pracuje w tle”.

  141. Bariera techniczna jest mała, bo są gotowe narzędzia. Myślę, że większa jest formalno-prawno-finansowa, gdyby chcieć rzeczywiście płacić promującym żywą kasą. Chyba że dawać wzamian nie pieniądze ale zniżki na książki.

  142. Z całym szacunkiem, dobro które zawsze od zarania jest stałą wartością to dziewka. Wiem że może zabrzmi to kontrowersyjnie, a może nawet głupio, ale może taki przelicznik dałby jakiś obraz cenowy. Wszak to najstarszy zawód świata….

  143. „Kongres

    Prawników

    Polskich”

    czyli KPP

  144. Artystkę Szczot pamiętam z debiutu w Opolu, gdzie śpiewała piosenkę, Córeczko wolałabym, żebyś była chłopcem. Ta fraza utkwiła mi w pamięci jako jedyna, oraz widok, w którym Kaya walczy z czerwoną getrą, pełniącą rolę sukienki i stara się nie dopuścić, żeby getra górą całkowicie nie zjechała z biustu, a dołem nie podjechała powyżej majtek. Efekty były połowiczne, chociaż niezapomniane.

    Metoda na lans wśród panów całkiem niezła.

    Nie znalazłam w sieci tego żenującego fragmentu. Teraz Kayah ma czerwoną nitkę na przegubie, wielbi zwierzątka i maszeruje w czarnym marszu. Kurski zaś powiedział wczoraj, że nieprawdą jest to, że Kayah nie ma wstępu do TVP, bo śpiewała kolendy, występowała w telewizji śniadaniowej i z okazji Świąt Wielkanocnych, jemu:

    To, że Kayah brała udział w Czarnym Marszu, w ogóle nie przeszkadza.

    Za to przeszkadzała mu, treść ogłoszenia z Naszego Dziennika, a nim słowo -homoseksualizm.

  145. Dot. psychologii i leci tak: pytanie do Petru czy Pan to badał, czy zna Pan stan swojego  „IQ”?

    Petru odpowiada – ja nie muszę niczego badać , ja jestem zdrowy, ja na pewno nie mam „IQ”

  146. rysował to ktoś psychicznie upośledzony

  147. za komuny księża inwestorzy używali cenę zboża za stały przelicznik

    miało to zapewniać wartość niezależną od inflacji

  148. Też bardzo mi się podoba. Dobra stara szkoła: tekst i muzyka. Bez kombinowania komputerowego. Te dzisiejsze „zwiozdy” mogłyby jej buty czyścić i to na klęczkach.

  149. Daawno temu jako uczeń technikum słuchałem opowieści przedwojennego człowieka, bywalca knajp. Mówił że przed wojną całonocne rozrywki w publicznej placówce kosztowały go dwa złote, czyli  wówczas 2 kilo cukru.

  150. Ona miała swing i jazz w gardziole. To rzadki talent.

    Taki ogromy talent w gardziole miała Amy Winehouse, no ale…

  151. A ja mam dla Niedźwiedzicy do analizy taki fragment:

    Kiedy ojciec zamykał się w swoim pokoju nad artykułem lub inna pracą, w domu jak gdyby ktoś makiem zasiał: zapanowywała pełna cisza. Synek wtedy kładł się przede drzwiami prowadzącymi do pokoju ojca, czy ojciec nie chodzi po pokoju, czy wolno mu będzie dopominać się o wpuszczenie do jego sanktuarium. W pozycji wyczekującej leżał skulony podobno godzinami”

    cytat oczywiście z makulekturowych wspomnień o kolejnej wybitności z przeszłości.

  152. Najpierw, sami musimy zacząć korzystać z Szkoły Nawigatorów. Pamiętam jak wszyscy nalegali na utworzenie nowego blogowiska, a kiedy w końcu powstało, to tylko mała część się zarejestrowała.

    Rejestracja jest prosta jak budowa cepa, a jakby ktoś miał mimo to problemy, to przesyłam instrukcje nagraną przez parasola:

    https://www.youtube.com/watch?v=j1fKcSt2Nuo

  153. Fundamenty to „zaprzeczenie” tego co było w XVII wieku na środku Bałtyku… zaprzeczenie karczmy dla wędrujących po lodzie z Polski do Szwecji…

  154. Z muzyką popularną jest dziwnie, bo jej głównymi odbiorcami są ludzie zupełnie jej nie rozumiejący. Stadiony koncertowe zapełniają osobnicy odróżniający z trudem ze cztery nuty. Dla mnie na przykład szczytem jakości jest Abba. Inaczej jest np z malarstwem, tam po wystawach tłumy ignorantów nie ganiają.

  155. Przyłączam się do prośby pana Betacoola- też jestem ciekawa. W dzieciństwie nie znosiłam Andersena, lubiłam tylko Królową Śniegu (historia z lustrem jest naprawdę mądra) i chciałabym znać wcześniejszą wersję.Ostatnio ktoś pokazał mi nowe wydanie (z nowym tłumaczeniem)- to już kompletna porażka.

    Mnie Andersen skojarzył się bardziej nawet ze Strinbergiem (niż z Bergmanem) i zajrzałam do wiki: „Ideologicznie był socjalistą” (to ostatni, jednozdaniowy akapit, podsumowanie życiorysu, zabawnie to wygląda)

    https://pl.wikipedia.org/wiki/August_Strindberg

  156. To ja bardzo poproszę o naprawę 18latki z dysleksji.

  157. Dzieci wybierają Ajfona, bo został on tak zaprojektowany i skonstruowany, żeby sie dzieciom podobał, zarówno dużym, jak i małym. Nie jest łatwo stworzyć taki produkt. I nie jest latwo tworzyć książki dla dzieci.

  158. Wydaje mi się, że wykształcenie muzyczne przeszkadza w bezpośrednim odbiorze. Muzyka ma zachwycać bez zbędnych analiz. Gdzieś u Białoszewskiego przeczytałam, że bardzo nie lubił zachwytów fachowców (Janion, he, he), bo wiersz ma się podobać normalnym ludziom, albo nie.

    No a z malarstwem, to jest pułapka- nie podoba się bo się nie znasz i dlatego do bohomazów dopisuje się całe bełkotliwe egzegezy, na które nabierają się ludzie chcący uchodzić za znawców. Pułapka aspiracji do ilorazu

  159. W muzyce też. Wyśmiewałem słynny zespoł Dżamble, a oni byli podobno świetni, choć nie do zniesienia dla prymitywnego słuchacza.

  160. Wydaje mi się, że Tomasz Jastrun coś takiego wspominał. Jego to już nic nie odegnie, żadna Niedźwiedzica, ale jego wnuki i najmłodszy syn, pewnie by się nadali na taką kurację.

  161. Jeszcze po wojnie była potrzeba pójścia na dancing i stać na to było młodego robotnika. Chwalił mi jeden taki, że szło się na tańce i wracało się nad ranem w poniedziałek i aby nie zaspać do roboty drzemał na stojąco w kącie miedzy ścianą a szafą.

  162. Ja tam dżezówa jestem, jeździłam uporczywie na Jamboree do Kongresowej, dawno temu. Muzyka popularna nie mogła mnie zmusić do uczestnictwa w tych zbiorowych koncertach różnych zespołów. To jest kompletnie poza mną. Słucham w radiu, czy na jutjubie, lubię, ale nie  tak, by kitwasić się w tłumie.

    No ale jak Smooth śpiewa z Santaną to jest czad 🙂

    W stolicy Europy, Brukseli, przewalał się czarny tłum, z nielicznymi białymi. A w Królewskiej Galerii Malarstwa Dawnego /Cranach, Breugle, Bosch etc./ ani jednego kolorowego. Tu akurat nie idzie o ignorancję, a o kompletną obojętność czarnych na naszą kulturę.

  163. Teraz chodzą do klubów. Ale poza tym, że brakowało czasu i pieniędzy, to taniec solo, odebrał wiele uroku takim wyjściom. Teraz taniec w parach wraca, ale w postaci wyidealizowanej, nie każdy może osiągnać wysoki poziom. Jednak nie ma próżni, ku utrapieniu „zwiozd” rozkwitło disco-polo, i jednak ludzie się bawią.

    https://youtu.be/xB5aeEuValw 5:15 Bo to jest taka moja muzyka. Tytuł piosenki 🙂  Taki przyjemny numerek dla niezaawansowanych tancerzy, ale poprzytulać się można.

  164. Nie to Ludwik Krzywicki o Aleksandzre Świętochowskim. Chłopczyk jak pisze Krzywicki „zmarł w wieku wczesnym” i wiemy o nim, że miał chyba na imie Zenon.

    Za to o Świętochowskim wiemy, że był wielkim teoretykiem pozytywizmu, czyli zmieniał świat nie zwracając uwagi na takie duperelne kwestie jak drobne zmiany  w rodzinie.

  165. Ja pamietam tego sepluna wlasnie z tamtego okresu… trafilam na jakis program z jej udzialem, gdzie m.in. objasniala skad toto „kajah” i co toto oznacza… dzis nic nie pamietam, ale nie moglam zrozumiec co ludziom sie podoba w tej calej Szczot… dla mnie toto bylo kompletny dziwolag… jedno co moglam tolerowac z jej udzialem to Bregovic’a… moze ta jego muzyka nie byla wysokich lotow, ale ja lubie jej posluchac od czasu do czasu.

    Nie mialabym nic przeciwko, gdyby ten caly festival zniknal… z tym calym arystycznym syfem z powierzchni Ziemi… i Kurski z ta cala czereda w Kurwipublice… i en jego resortowy koles Arek dzis… jeszcze…  „prezydet” Opola i z ugrupowania Kurskiego „solidarnej polski”…

    … niech ich wszystkich sprzedawczykow i TARGOWICE…  DIABLI  WEZMA !!!

    Na pohybel merdialni calej i tej artystycznej czeredzie !!!

  166. Gust muzyczny kształtuje się  nam towarzysko pokoleniowo. Jednak mnie się teraz zmienił. Może kiedyś jeszcze wrócę do tego co lubiłam jako nasto- i dwudziestolatka, w tej chwili nie jestem w nastroju do słuchania tych rytmów.

  167. Swietne !!!

    Od dzis bede je tak nazywac… „zwiozda”  Doda… „zwiozda”  Mos… „zwiozda”  Szpak”… itd.

  168. „No ale jak Smooth śpiewa z Santaną to jest czad:”

    https://www.youtube.com/watch?v=6Whgn_iE5uc

  169. Głogoczowski dość podstępnie mówi nam „i ty zostaniesz faryzeuszem” pokazując wpływ cywilizacji odosobniającej osoby, wywierany już na etapie naszego niemowlęctwa. Czyli tam, w tym okresie, gdzie na pewno na nasz rozwój wpływu nie mieliśmy. Jeszcze bardziej przewrotnie wykracza on poza granicę startu w życie, w dziewięciomiesięczny prawidłowy rozwój płodowy wkracza, by pokazać, że tam gdzie osłabienie i wcześniactwo, tam również rozwijają się osobliwe cechy i umiejętności, które potem są nie do wykształcenia. To mocne zagranie.

    I jak my teraz, już wiedząc to, mamy zwalczyć naszego wewnętrznego faryzeuszka? – Samo czytanie Toyaha, niechby z toną autorefleksji, może nie wystarczyć.

  170. Tomasz Jastrun dzielił się podobnymi przeżyciami z Domu Literata, w którym mieszkał z rodzicami… albo znowu coś pomyliłam. Jednak paznokci bym za to nie dała. Dzisiaj krótko obcięłam.

  171. „To wbrew wszystkim pozorom nie jest wcale śmieszne, jest groźne, albowiem prowadzi do rzeczy dla nas tutaj szalenie niebezpiecznej. Do uzależnienia publiczności , nie tylko estradowej, ale każdej właściwie, od comiesięcznych wypraw do krainy wiecznych łosi, gdzie już na pierwszej stacji można spotkać Waltera Chełstowskiego, który w towarzystwie niedźwiedzia Wojtka struga sobie relaksacyjnie patyki pod wielkim zbiornikiem na deszczówkę.”

    To jest tak smieszne ze az straszne. Sprowadza sie to jednego pytania, JAK Z TEGO WYJSC?

    Tak wlasnie bylo zatytulowane jedno ze spotkan w ktorym bral udzial nasz gospodarz, a byl chyba tez Grzegorz Braun, Kamiuszek, Toyah i zdaje sie pan profesor Andrzej Nowak.

    Predko to my z tego nie wyjdziemy bo Walter i jego koledzy tez maja potomkow ktorzy przejma paleczke (no, przynajmniej beda usilowali,  przy wydatnym wsparciu rodzicieli) ale jest juz swiatelko nadziei w tym ponurym tunelu. Ten blog mianowicie, dzialalnosc pisarska (o przepraszam, autorska) i wydawnicza naszego gospodarza i obecnosc normalnych ludzi-komentatorow ktorzy maja w glowach mozgi zamiast galarety.

  172. Powolutku… nie wszyscy naraz…

    … przyjda i na blogowisko… tam jest naprawde fajnie i bedzie coraz fajniej… tym bardziej, ze to jedyny jak do tej pory TAKI  portal w sieci… idealny dla mlodych – od gimbazy poczawszy… tego co pisza blogerzy… co podawane jest w komentarzach mlodziez nie uswiadczy w zadnej szkole…

    … to JEDYNA taka okazja… tym bardziej, ze wszystko zjezdza w dol i przyjdzie nam szybkimi krokami wracac do tego co juz  BYLO… dobrego i sprawdzonego… przychodzi nam wszystkim naprawde ZWOLNIC… i wracac  do  NORMALNOSCI !!!

  173. Zaraz posłucham, ale chyba nie dociągnę z do końca miesiąca z przysługująca mi ilością Giga. Rozhulalam się.

  174. 🙂 to jest tak rytmiczne, że kanapa sama skacze :)))

  175. Świetne. Mam słabość do latynoskich rytmów.

  176. Na ogół nagrania koncertowe są ciekawsze,

    choćby z powodu dłuższych solówek…

  177. À le pieknie grasz, Rozalio…

    … a ja tam nigdy nie przepadalam za klubami… owszem chodzilam jakis czas do Hybryd, Stodoly czy Parku… ale dancingi – to byl moj zywiol.

  178. Chyba jednak nie. Kiedyś znalazłem takie zestawienie: podstawowe narzędzie/broń plus podstawowa ochrona ciała przed słońcem+wiatrem plus podstawowe okrycie stóp umożliwiające chód po nierównej drodze, ergo: nóż/miecz, płaszcz, sandały.

     

    Rzymska toga/grecki chiton, sandały i brązowy mieczyk kosztowały w złocie – ileśtam. Wagowo. To jest znane.

    Ta sama kwota, dziś uzyskana ze sprzedaży tej samej wagowo ilości złota, pozwala się odziać i uzbroić dziś. Może niekoniecznie na 5th Ave., ale to Glock, garniak, buty, podobno co do grama Au tyle samo „kosztują”, co Rzymianina spiżowy nóż, sandały, okrycie i doń klamra.

     

    Inne przeliczenie to dzienne utrzymanie i ubranie od stóp do głów. To też miało się nie zmienić. Ten pakiet podstawowego zaopatrzenia też, jak mówią, miałby zdecydowanie być niezmienny cenowo. Pakiet, nie wyszarpnięty artykuł.

     

    Ta inna „cena” — mam zero wiadomości o tej dziedzinie działalności — tylko tyle, że żołądek jest pierwszy, więc tym najstarszym zawodem świata jest wyrób garnków. Tak przypuszczam, nie bez solidnych podstaw.

  179. Widocznie (jak mawia klasyk) wszystko już było, a my kolejny raz, przeżywamy dawno już przeżyte historie…

  180. Muzyka popularna jest najlepszym sposobem do bezbolesnego instalowania w głowach myśli, fraz i skojarzeń, które odbiorca przyjmuje jak swoje. Napisałem muzyka? Chodzi opiosenkę. Cały Peerel, a potem ćwierćwiecze „wolności”, to czasy „tekściarzy”, których można policzyć na palcach jednej ręki, od Osieckiej, przez Mogielnickiego, łatwo dopisac sobie brakujących trzech. To potężne narzędzie nawet nie propagandy, ale bezpośredniego sterowania tym, co ludzie mają w głowach. Na poważnie zaczęło sie od instytutu Tavistock, zaraz po wojnie, szybko podchwycili temat nasi rodzimi specjaliści od sterowania społeczeństwem. To było oczywiście zawsze, ale w tym czasie stało się dziedziną opracowaną naukowo. Ciekawe, że działa to nawet jeśli odbiorca nie zna języka, w którym piosenka jest wykonywana. Wystarczy, że wpada w ucho i się podoba.

  181. Pełna zgoda. Właśnie dlatego staram się unikać przebojów, które mi same grały w głowie. Niektóre utwory są wręcz satanistyczno-okultystyczne, jak do tego dojdzie jeszcze rytm i taniec, to nie można się uwolnić, a powtarzając przywołuje się demony.

    Np. Takie trzy zgrabne dziewczyny z zespolu Las Ketchup i ich przebój: a serek he he he (Asereje). Podobno to nawet nie jest żaden ludzki język, tylko okultystyczne zaklęcia. A tak fajnie wygląda.

    Oczywiście nie daję linka.

  182. Pozwolę sobie sceptycznie traktować te przeliczniki, przynajmniej dopóki nie zobaczę konkretnych wyliczeń. Z kilku powodów, jednym z nich jest stosunek ceny srebra do złota, na przestrzeni wieków bardzo długo był niemal niezmienny i wynosił mniej więcej 1:15, ale od dawna oscyluje w granicach 1:50 – 1:100. Stało się to w czasie, gdy złoto stało sie zużywalnym surowcem przemyslowym. Dane dotyczące jego zużycia są dziś z całą pewnością wielokrotnie zaniżane, a według pewnych szacunków zużycie obecnie przekracza wydobycie, co znaczy, że jego zapasy w skarbcach topnieją. Prosta kalkulacja, na podstawie danych dotyczących produkcji cywilnej elektroniki pokazuje, że oficjalne dane o zuzyciu są nic nie warte, a nie uwzględnia ona produkcji wojskowej, gdzie złota uzywa się wielokrotnie więcej, bo pocisk, rakieta, celownik, czy noktowizor ma po dziesięciu latach, wyjety ze skrzyni, niezawodnie działać, od razu i bez żadnego przygotowania, więc wszystko co przewodzi prąd, obwody drukowae, styki, złącza, wszystko jest grubo złocone, bo tylko złoto się nie utlenia i jest odporne na każde warunki.

    Więc nie, nie kupuję tej historii bez twardych danych, lub opisania mechanizmu, jaki jest stosowany do dopasowania cen produktów codziennego użytku do sztuczne zaniżonej, chociaż i tak ekstremalnie wysokiej ceny złota.

  183. niebawem biletów do krainy wiecznych łosi już nie będą sprzedawać – będą je zostawiać na wycieraczce z odlotowym gadżetem w komplecie, a o stałych, nieruchomych lądach każą zapomnieć.
    szlag trafia, jak znowu po raz wtóry i tu czytam: ”… Otrzymałem e -maila następującej treści: …….Kataster (podatek katastralny) będzie w Polsce wprowadzony – stawki są już znane 0,5 % wartości od mieszkań, 1% od domów, 3% od nieruchomości wykorzystywanych na działalność gospodarczą, i 5% od niezabudowanych działek budowlanych. Podatki od nieruchomości zatem wzrosną o około 10- 20 razy. Za domek płacimy dziś ok 300 złotych, a będziemy płacić około 5.000 PLN.” 

  184. To się nie da policzyć. Inne były systemy wymiaru wartości, inne są dziś. Nawet gdybyśmy przyjęli, że wartością bazową pozostała „roboczogodzina” to i ona nie ma stałej wartości.

  185. Takie stawki wywołałyby krwawe rozruchy, więc to z pewnością fejk.

  186. Nie da się wykluczyć, że celem mają być właśnie krwawe rozruchy.

  187. Dzieki za linka. Dam sie uprosic bez zadnych ceregieli i z dzikim entuzjazmem, ino nie mam zdolnosci przerobowych gospodarza :))

  188. Czytajac tego Dakowskiego to sie pochlastac mozna.

  189. towarzystwo przyjaciół płaskiej ziemi czyli pigmeje

  190. też jestem ciekaw kto mu to podesłał

  191. no właśnie, te stawki … , ale 'podatek katastralny’ z pewnością niebawem nas ”zadziwi” / już odpowiednio długo te 'newsy’ chodzą, by coś się wykluło/

  192. to akurat nie p. Dakowski a dr Jaśkowski

  193. Siedziałem przez miesiąc wśród indian w B.C.,stąd absencja.

  194. Super opowieść o kucharzach.

  195. DYNAQ – Byłeś wśród Black Footów – pięknie, piłeś piwo z indiańską rodziną Little Mustache.? Widziałam to nazwisko na tablicy pamiątkowej zlokalizowanej przy tej ogromnej zaporze (damm) gdzieś na pograniczu BC i Alberty, na której pracownicy (robotnicy) z tego plemienia są  w dość dużej liczbie uwiecznieni.

    Ależ to piękny kraj, Tęsknię za tamtymi miesiącami. Właściwie kiedy sobie przypomnę ten mój pobyt w Kanadzie to niemożebnie się wzruszam, tak bardzo mam w pamięci to piękno przyrody.

  196. Te 5% od działki budowlanej niezabudowanej to wyłuskanie od drobnych właścicieli takich działek dla deweloperów z grubą forsą.

    Co czyni kataster
    http://www.wykop.pl/ramka/1734242/posiadanie-na-wlasnosc-domow-w-europie/
    Ale uczeni, tu brytyjscy, udowodnią wszystko
    http://forsal.pl/artykuly/707468,przyczyny-bezrobocia-moga-byc-rozne-jedna-z-nich-jest-posiadanie-mieszkan.html
    Pójdę na całość, czy uczeni brytyjscy słyszeli o analizie czynnikowej? Można było zamiast własności mieszkań podstawić wysokość katastru, albo zużycie papieru toaletowego na łeb i myślę, że trend byłby wyraźniejszy z lepszą korelacją.

    Przebijam uczonych brytyjskich i stawiam śmiałą tezę, że jeśli wszyscy wylądujemy pod mostami to bezrobocia nie będzie.

  197.  jak im się udało zbudować imperium we wschodniej Europie bez jednego wystrzału?

    Centrum Europy wsch.to Polska, ostatnio bez echa przeszła bardzo ważna transakcja handlowa.Chińczycy kupili Konsalnet,jedną z największych firm ochroniarskich z układami.Zdobyli fortecę bez wystrzału i żadne „polskojęzyczne rzondy” z przbudówkami nie ruszą ich.Stara kultura mandaryńska ze sztuką wojenną.

  198. Ale to działa i księgarnie tego używają. Fakt że później to księgowy musi to rozliczyć.

  199. Dlatego przestałem go już dawno czytać. To jest budowanie narracji na wyrywkowych danych pasujących do obrazka.

  200. Jak się objawia ta dysleksja? Trzyma pistolet lewą ręką a celuje prawym okiem? Czy może notorycznie przestawia literki wymawiając wyrazy?

  201. Jeszcze trudniej wydać te dobre książki dla dzieci jak już się je stworzy 🙂

  202. Czasami trudno znaleźć sposób, ale córka mojej pracownicy bardzo słabo się uczyła i biegała z nią po różnych lekarzach. Dopiero jedna z pań psycholog stwierdziła, że dziewczynka ma sporą poniżej normy zdolnośc przyswajania wiedzy drogą werbalną, a powyżej normy drogą wizualną. Odpowiednio zmieniono dziewczynce sposób przyswajania wiedzy, oczywiście w porozumieniu ze szkołą i stopnie wyraźnie się poprawiły. Teraz jako pewna swojej percepcji dziewczyna w tym roku kończy studia i to w terminie.

  203. Informacja, że pradziadek zamordowanej dziewczyny był rosyjskim oficerem poległym w Turcji JEST ISTOTNA.

    Przynajmniej dla tych, którzy nie są biernymi odbiorcami karmy medialnej, ale próbują kojarzyć fakty.

    O ile prawdziwa, itd.

    Co do reszty – oczywiste, nakręcanie różnych tam busiess’ów i wyprawa do krainy wiecznych łosi.

  204. Na zaporę wjazd był zamknięty.Kraj piękny i przytłaczająco wielki.

  205. Nie wiem czy ja mam dysleksję, bo kiedyś tego nie diagnozowano, ale u mnie się objawia w taki sposób, że muszę metodyczne oglądać obraz i przekształcać w mózgu na sens. To bardzo spowalnia przyswajanie.

    Mam problem z czytaniem, nowego alfabetu, bo czytanie po polsku wytrenowalam. Ale podobnie jest przy obserwacji gwiazd, lasu, a szczególnie tego rozhulanego graficznie internetu. Po prostu muszę się zawsze przyzwyczaić no nowego.

  206. PS   Niestety,wszędzie objawy galopującego socjalizmu.No i Chińczycy.Za dwa pokolenia tam będą Chiny.

  207. Kurt Vonnegut zmyślił ją. A raczej do-myślił, bo polowanie i podział ról były – mogły być – autentyczne. Ku przestrodze tu czytających licealistów piszę i tych, którzy zachowali dziecięcą naiwność przy nastoletnim entuzjazmie. Na oleju silnikowym NIC nie usmażysz, nie i już. Zaufany lekarz wyjaśni to dokładniej.

    A poza tym, mam powody.

    Sprawdziłem kiedyś starego Kurta. On pracował dla pewnej Ważnej Korporacji (jako doradca pijarowy ergo rzecznik prasowy) i ja pracowałem dla pewnej, itd, jako doradca, itd. Porozmawiałem sobie z ludźmi tam, gęsto.

    No i wyszło szydło z rzadkiego vonnegutowego wora. Zmyślał, aż się kurzyło. Kto koniecznie chce zmyślenia – vonneguciarnię odwiedzić – ten wypożyczy sobie „witamy w małpiarni” rzeczonego. Wypożyczy, yessir, kupujcie cokolwiek innego, bo już wystarczy, że ja ten zrobiłem błąd.

  208. Na wschodnim wybrzeżu Kanady Pachnącej Żywicą też? Na Labradorze? Chińczycy? Nie gadaj.

  209. Kpinki? To, co opisujesz, to tzw. Dominujące Oko. Może być z tej samej strony, co dominująca ręka (u mnie jest) ale nie musi. Rozpaczliwie wyglądają takie próby, gdy praworęczna strzelczyni z akurat lewym okiem dominującym ustawia się na strzelnicy.

    Najnormalniejsza sprawa pod słońcem. Sprawdzasz, które oko jest tym właściwym u Ciebie, a potem to już tylko… trafiasz. Mieszać porządków nie wolno, chyba że chcesz na siłę przestać trafiać.

  210. Będziemy płakać za Konsalnetem? Nie będziemy. Więc.

  211. A więc wszyscy normalni ludzie są dyslektykami 🙂 Obrazy to z natury rzeczy rebusy, tym więcej skomplikowane im dłużej artysta przy nich spędził czasu. Tylko w dziełach taszystowskich nie ma niczego do rozszyfrowania poza składem barwników i statystycznym rozkładem plam. Nowa czcionka zawsze wymaga przyzwyczajenia. Wodotryski internetu to już jest masakra do potęgi n 🙂

  212. No pewnie, że zmyślił. Ale i tak pokazuje mechanizm, że niektórzy nie zwrócą uwagi, nawet choć mają rację, aby tego czegoś nie robić. „Do niczego ale tego nie powiem, bo potem sam będę musiał”. Tak jak myśliwi na Alasce.

  213. Za – na pewno nie, ale z powodu… być może.

  214. Dlatego nie wolno stosować ceny kwintala/buszla zboża — gdy jest głód, zboże eksploduje, gdy jest w spichrzach czteroletni zapas, a piąty plon idzie, to „EWG nie wie, jaką politykę rolną ma prowadzić”.

     

    Dzięki za mocny kom. Patrzę też na Grzeraltsa. I w obu widzę zogniskowanie na złocie, podczas gdy, jak sądzę, przeliczający TOWAR użyli go jedynie dla ilustracji, umownie.

     

    Popatrz: przytoczony przykład dotyczył koszyka dóbr codziennych, a nie mieszka z brzęczącą monetą, jaki nabywca koszyka dóbr wręczał handlarzowi tychże. Stała jest cena dóbr użytkowych, zwłaszcza gdy ustanowimy kryterium jakościowe. Tu, jak przypuszczam, zgubiliśmy już większość Coryllusowych Czytelników, więc skończymy na powtórzeniu: to, co na grzbiecie i stopach i w żoładku i w ręku (broń) gdy wziąć te dobra razem, w elementarny koszyk, to najprawdopodobniej posiada stałą cenę.

     

    A w czym wyrażoną… czniać złoto, mogą to być np. „współczynniki wydajności godzinowej szeregowego pracownika zakładu o porównywalnej strukturze zatrudnienia”. Albo cokolwiek innego.

  215. Przecież wiemy co to za firma…

  216. To całkiem sprytne, Chińczycy mają teraz w Polscekilkutysięczną armię z koncesją na broń automatyczną. I już nie jest ważne „co to za firma”. Chińska firma.

  217. Wywłaszczenie „ekonomiczne”. Pójdziemy do kontenerów, albo pod mosty. Polska wielki projekt. Innowacyjność. Sryjność. Ponoć woda kończy się w bezcennym Izraelu.

  218. Rany, wyrosłam z Vonneguta dziesiątki lat temu 🙂 Chyba po jakiejś jego drugiej książce. Nie – i koniec!

  219. Rzadko padające pomysły, rozwałkowane na przezroczysto. Że też to się Amerykanom podobało.

  220. Nie ponoć, tylko się kończy. W całym basenie morza Śródziemnego.

  221. To ja nigdy nie wrosłem. Ale ja na głowę jestem chory

  222. Ja choruję na głowę w innych, różnistych dziedzinach. Nie martw się 🙂 Takiego np. Fidelia to mogę na okrągło.

  223. To u mnie na okrągło klasycznie Beethoven. Ale ostatnio też Borodin.

  224. Do Dysleksji – nie wiem co to dysleksja, wczoraj uczestniczyłam w uroczystym rozdaniu dyplomów w olimpiadzie ortograficznej na Mokotowie . Wyniki wspaniałe. Mali ortografiści kochani.

    Chyba ta dysleksja to  sporadyczne zjawisko, no a polska gramatyka (np. dla chińczyka nie urodzonego na naszych ziemiach) to gwarantowany koszmar.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.