cze 122024
 

Podsunięto mi wczoraj pomysł, żebym napisał coś o przeszłych konfernecjach i opatrzył to zdjęciami. Okazji dobrej nie ma, bo ostatnia konfrnecja była dziewiątą z kolei, jubileusz więc będziemy obchodzić przy kolejnej. No, ale lepiej sobie przypomnieć wszystko teraz, bo nie wiadomo co przyszłość przyniesie. Poza tym ostatnia konfernecja była tak inspirująca, że nie sposób nie przywołać poprzednich.

Na pomysł, by organizować konfernecje wpadłem w roku 2018, pierwszy termin wyznaczyłem tak, żeby było możliwie trudno i nieatrakcyjnie, jeśli chodzi o dojazd. Tylko obiekt wybrałem pierwsza klasa. Konfernecja odbyła się w pałacu w Tłokinii pod Kaliszem

 

Nie mam niestety swoich zdjęć, więc korzystam z tych, które są na stronie hotelu. Nasza impreza odbywała się w oranżerii, był 8 grudnia, dzień bardzo krótki, ale słoneczny. Przyjechało ponad 130 osób, niektorzy, jak Jola, z wielkim poświęceniem. Bo dojazd z Krakowa do Kalisza to nie było takie hop siup, szczególnie jak nie jechało się samochodem. Jeden z czytelników jadący z Zielonej Góry złapał po drodzę gumę, ale jakoś się dotoczył. Miałem wrażenie wtedy, że nie wszyscy rozumieją, dlaczego ja się upieram, by organizować te konfernecje w takich wypasionych miejscach. Teraz kiedy mamy za sobą dziwięć imprez, myślę, że wszyscy już są co do tej idei przekonani. Czynimy to po to, by było co wspominać, a także po to, by nie dać się zdegradować do roli jakichś wyborczych szczurów, które gromadzą się byle gdzie, by prowadzić odjechane dyskusje z hochsztaplerami udającymi pisarzy czu publicystów. I powiem Wam, że nie jest lekko, bo mnóstwo osób naiwnych, a także oszczędnych i przez to naiwnych, uważa, że jak się spotkają pod mostem z pisarzem Sumlińskim i kupią odeń, wprost z bagażnika, książki, które można bez przeszkód wyjąć z kosza w Biedronce, to będzie prawdziwa Polska.

No, ale idźmy dalej. Przypominam, że entuzjazm w roku 2018 był tak wielki i chęć uczestnictwa w tych wydarzeniach tak przemożna, że kolejną imprezę zorganizowaliśmy już na początku marca roku 2019. W tym oto miejscu

 

Dawne to były czasy, aż łza się w oku kręci, a to z tego powodu, że dziś wynajęcie sali portretowej w zamku, to koszt rzędu 2500 zł. W roku 2019 nie zapłaciliśmy nawet połowy tego. Konfernecję tę zapamiętałem jako bardzo optymistyczną, miało się ku wiośnie, było słonecznie ale chłodno. Pamiętam, że warunki lokalowe były chyba najlepsze. Można było owtorzyć drzwi od strony dziedzińca, a sala była na piętrze. Był specjalny korytarz i dwa pomieszczenia od ogrodu, gdzie można było wyłożyć książki. Jak zwykle wszyscy słuchali uważnie, nikt nie wychodził i nikt nie marudził, jak to się zdarza na innych konfernecjach.

Na kolejnej konfernecji spotkaliśmy się już w lipcu 2019 w Kliczkowie. Nikt wtedy jeszcze nie myślał o pandemii i wszystko wydawało się proste i piękne.  Kliczków jest miejscem bardzo inspirującym, ale odbywa się tam tak wiele imprez, że – pierwszy i ostatni raz – zdarzyło się, iż na naszą imprezę nałożyło się jakieś wesele. Nie pamiętam już jak to dokładnie przebiegało, ale zabrakło nam napojów pod koniec, bo cała obsługa sal została zaangażowana w to wesele. Książki trzeba było wnosić bardzo wysoko, ale sala była obszerna i piękna. Ja szczególnie lubię dziedziniec zamku w Kliczkowie i bramę. No, ale akurat zdjęć dziedzińca nie mam. Przypomnę, że w Kliczkowie po raz ostatni na konferencji pojawił się Pan Stanisław, niektórzy go pamiętają. Zmarł na covid rok czy dwa lata później.

 

 

Kolejna impreza odbyła się jesienią roku 2019, 8 października, w Turznie pod Toruniem. Tam z kolei kuchnia była bardzo wykwintna. Otoczenie było, dla mnie przynajmniej, bardzo inspirujące. Niestety nie mogę znaleźć odpowiednio dużego zdjęcia z Turzna, żeby je tu umieścić. Przypomnę tylko, że wtedy po raz pierwszy gadałem z Hubertem na temat jego komiksu o Batorym. Dziś komiks ten jest już przeszłością, nie ma go w sprzedaży, stał się wydawniczym rarytasem. Jeśli ktoś ma lepsze zdjęcia z Turzna, niech je tu umieści

 

 

Po Turznie przyszła pandemia. Mieliśmy zrobić konfernecję w Kazimierzu Dolnym, w hotelu „Król Kazimierz”, ale trzeba ją było odwoływać. Musieliśmy przekładać termin trzy albo cztery razy. W końcu udało się zorganizować tę konfernecję w październiku 2021 (chyba). Wtedy ostatni raz był z nami Jacek Drobny. Cały, zdrowy, energiczny, z mnóstwem projektów na przyszłość. Konfernecja w Kazimierzu była znakomita. Tylko fortepian trochę nam przeszkadzał. Zjechali się ludzie z daleka, którzy w centralnej Polsce nie byli nigdy i bardzo im się podobało.

Hotel & Spa Król Kazimierz 4* | Groupon

 

Na kolejną konferencję pojechaliśmy do Wielkopolski. Był czerwiec roku 2022. Spotkaliśmy się w pałacu w Wąsowie, gdzie Piotrek Tryjanowski zorganizował spacer ornitologiczny. Warunki i obsługa były znakomite, kuchnia także, ale było nas już znacznie, znacznie mniej. Przyjechało tylko 55 osób. Wszystkim się jednak podobało. Ja na pewno byłem zadowolony z tej konferencji.

 

We wrześniu 2022 roku spotkaliśmy się w Uniejowie nad Wartą, który sam w sobie jest fantastycznym miejscem, ale pamiętam, że coś tam było nie halo z pokojami w zamku i z obsługą w restauracji. No, ale nie można narzekać. Łukasz Wysoczański wygłosił fantastyczny wykład o cukrzycy, wszyscy byli zadowoleni. Ja tylko poniosłem klęskę, bo zostawiłem w domu papiery do konferencji i wszystko trzeba było przesyłać mailem i drukować na recepcji.

Kolejna konferencja, chyba ze względu na zmęczenie materiału odbyła się w pałacu w Ojrzanowie nieopodal Grodziska. Była jesień roku 2023, a więc mieliśmy bardzo długą przerwę. Powiem Wam w tajemnicy, że nie jest łatwo zorganizować taką imprezę, szczególnie kiedy człowiek chce ogranizować jeszcze inne imprezy, a do tego musi pilnować sprzedaży i pisać książki. W Ojrzanowie powiało optymizmem, bo przyjechało ponad 80 osób. Pan właściciel stanął na wysokości zadania i ponoć wytoczył jakiś antałek dla gości, ale ja już tego nie widziałem, bo pojechałem spać do domu. W Ojrzanowie byliśmy pełni oczekiwania, bo na drugi dzień miały się odbyć wybory. Wyszło, jak wyszło…

Ostatnia konfernecja odbyła się w zeszłą sobotę w hotelu „Polonia” w Krakowie. Była to pierwsza „miejska” konferencja. Pomysł, by organizować konfernecje w miastach jest dobry, ale w kuluarach dało się słyszeć opinie, że pałace są lepsze.

 

Po wyborach wpadłem na pomysł, by połączyć ideę spotkania autorskiego z konfernecją i tak zrodził się projekt wieczorków katakubowych. Pierwszy odbył się właśnie w Ojrzanowie, drugi na zamku w Łęczycy

 

A trzeci planujemy zrobić tutaj

Nie mogę niestety znaleźć lepszych zdjęć. Na razie zapisało się niewiele osób, ale mamy jeszcze parę dni. Może się ktoś zdecyduje. Nie wiem kiedy będzie kolejna konfernecja, choć potrzeba jej zorganizowania jest wyraźnie widoczna. Wczoraj, na przykład, rozmawiałem z profesorami Kucharczykiem i Tryjanowskim, którzy by chętnie na taką konfernecję przyjechali. Czas pokaże jak będzie, co uda się zrobić, a jakie okoliczności nas pokonają. Bądźmy cierpliwi, pokorni i miejmy zawsze dobre myśli. Uświadomiłem sobie właśnie, że jest jeszcze jeden dobry powód do wspominków. Na dworze, mimo tego, że mamy 12 czerwca jest zimno, jak w psiarni.

Pamiętajcie o naszej nowej książce

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pamietniki-czasow-moich-julian-ursyn-niemcewicz/

 

  3 komentarze do “Krajobraz z wilgą 3 czyli konferencyjne nostalgie”

  1. Byłem na 7 konferencjach, wszystkie wspominam bardzo dobrze i nie mogę doczekać się następnej.

    Dominujące dla mnie odczucie jest na konferencjach takie, jakbym dusząc się w toni wypłynął na powierzchnię.

    Inne otoczenie, brak obowiązków, a przede wszystkim ludzie, których nie ma gdzie indziej.

    Ludzie – czy Wy rozumiecie najważniejszą rzecz !? Takich ludzi jak Wy nie ma!

  2. Dzięki. Coś się dzieje ze stroną szkołanawigatorow.pl, nie wiem co

  3. Pan Waldemar z Księgarni Przy Agorze powtarzał:

    coryllus jest tylko jeden.

    tylko

    jeden

     

    P.S.

    sprzedawał książki

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.