Ludzie uwielbiają wróżyć z fusów i porównywać sytuacje z przeszłości, z tymi, które trafiają się obecnie. Wczorajsza wiadomość o śmierci królowej Elżbiety nie wywołała jeszcze takich reakcji, a na pewno nie wywołała ich lawiny. Tu i ówdzie pojawiają się jakieś prognozy, ale na razie nikt nie zauważył, że mamy oto w Wielkiej Brytanii, sojuszniczym mocarstwie, króla o imieniu Karol. Było tam do tej pory dwóch władców o tym imieniu i każdy z nich pochodził z dynastii Stuartów. Gdybyśmy rozmawiali o normalnej rodzinie wszelkie przewidywania na temat intencji z jaką nadano imię Karolowi po jego przyjściu na świat byłby bez sensu. No, ale tu chodzi o królewską rodzinę brytyjską, z każdym władcą i z każdym imieniem łączą się wyraźne skojarzenia i polityczne trendy. Elżbieta, zmarła wczoraj królowa nie nadała swojemu synowi imienia Jerzy, nie ochrzciła go też imieniem Edward, ani Henryk, co byłoby może najwłaściwsze z punktu widzenia polityki imperialnej kraju. Karol został Karolem, choć przecież wszyscy pamiętają, że Karol I Stuart został ścięty, jego syn zaś, Karol II, najpierw przebywał przez dziewięć lat na wygnaniu, a potem, na łożu śmierci, kazał się ochrzcić w obrządku katolickim.
Czy o polityce tych władców myślała Elżbieta i jej małżonek, kiedy urodziło im się dziecko płci męskiej? Z pewnością nie, albowiem królową była dopiero od roku 1952, a w dniu narodzin Karola nic jeszcze nie zapowiadało, że może ona objąć tron. No, ale teraz wszystko się zmieniło i możemy uczynić to, co tak bardzo lubimy – powróżyć z fusów. Opatrzność zrządziła, że królem Wielkiej Brytanii został Karol, wdowiec posiadający dwóch synów z pierwszego małżeństwa. Czy ktoś w Londynie zwróci uwagę na te okoliczności? Jestem bardzo ciekaw, choć nie wróżą one przecież dobrze monarchii. Być może jednak nie o wróżby tu chodzi, nowy król ma przecież ponad siedemdziesiąt lat, a jego następcą jest syn o imieniu Wilhelm, co dla monarchii rokuje znacznie lepiej.
Od rana trwają w sieci przymiarki do właściwego, dobrze sprofilowanego opisu sytuacji, w której Wielka Brytania znalazła się po śmierci Elżbiety II. I wszyscy zaczynaj swoje rozważania od tego samego zdania – skończyła się pewna epoka. Czy rzeczywiście się skończyła? Tego nie wiemy. Ja bym tak ochoczo nie ogłaszał końca epoki. Uważam bowiem, że nadchodzi czas niespodzianek. Karol zaś, tyle lat pozostający w cieniu matki, może okazać się nie tym człowiekiem, za którego go uważano. Można oczywiście rzec, że polityka Wielkiej Brytanii nie zmieni się za bardzo, bo władzę, jak w czasach Cromwella sprawuje parlament, który nie wydaje co prawda wyroków śmierci na władców, ale sądzę, że istotne zmiany jednak zajdą. Myślę też, że nie będą to zmiany powierzchowne. Karol ma już co prawda te siedem dych na karku i wszedł w ósmą dekadę swojego życia, ale wielu jeszcze pamięta, jak stał na mostku kapitańskim okręty wyruszającego na Falklandy w czasie wojny z Argentyną. Może sobie przypomnieć te czasy. Może też zechcieć silniej nieco zaznaczyć swoją obecność w polityce wewnętrznej i zagranicznej niż jego bardzo dyskretna matka.
Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć żadnych wybryków Karola i kompromitacji z jego udziałem, poza oczywiście aferami związanymi z księżną Dianą. Być może para ta była w istocie niedobrana i on – introwertyk ze skłonnością do gwałtownych decyzji – nie odnajdował się w tym stadle. Teraz zaś przyszedł jego czas i pokaże wszystkim swoim poddanym na co go stać. My na szczęście jesteśmy daleko i śmierć królowej oraz kwestia sukcesji, choć na pewno będą miały wpływ na politykę europejską, dotyczą nas w niewielkim stopniu. Obserwujmy jednak wszystko z uwagą, mając w pamięci Karola płynącego kanonierką nurtem Tamizy wprost ku nieznanym przeznaczeniom. Mamy oto bowiem rzadką okazję w dziejach obserwować, jak polityka brytyjska, w ramach sojuszu NATO, łączy się z żywotnymi interesami Polski. W praktyce oznacza to obecność brytyjskich okrętów na Bałtyku. W dodatku okręty te nie będą służyć, jak za czasów Wellingtona, do wzmacniania pozycji Rosji w regionie, ale do jej osłabiania.
Kilka dni przed śmiercią królowej zmienił się w Wielkiej Brytanii premier. Funkcję tę pełni kobieta imieniem Liz, co jak sądzę, jest skrótem od imienia Elisabeth. Nowa premier zapowiedziała już zmianę polityki energetycznej, w tym nowe podejście do technologii pozyskania gazu łupkowego. To moim zdaniem najciekawsza wiadomość ostatnich dni, albowiem w pamięci mamy, że Polska jest po przekątnej przedzielona złożami tego właśnie gazu. Światowe potęgi jednak nie zdecydowały się jeszcze na uwolnienie technologii ich pozyskania, albowiem zmieniłoby to bardzo wiele w polityce globalnej i mogłoby doprowadzić – jak przypuszczam – do wahnięć różnych koniunktur, a być może także do konfliktów zbrojnych w miejscach, gdzie się ich kompletnie nie spodziewamy. No, ale aktywność Rosji i podstępy Niemiec wskazują, że czas wspólnych uzgodnień w zakresie pozyskania węglowodorów, czas rozstrzygnięć zabezpieczających spokój i przede wszystkim spokój w Europie minął. Jak sytuacja będzie się rozwijać dalej? Nie wiemy. Można oczywiście rzec, że nowy król Wielkiej Brytanii nie będzie miał na nią wpływu, ale ja sądzę, że sprawy potoczą się inaczej. Myślę też, że zakupy uzbrojenia dla polskiej armii mają jednak związek z planowaną zmianą paradygmatów energetycznych. Te zaś, chcemy czy nie, wyjścia raczej nie będzie, zbliżą się do wskazanych przez nową, brytyjską premier.
Mamy oto unikalną zupełnie okazję oglądania jak nasz kraj rośnie w siłę, dla wszystkich tych zaś, którzy uwielbiają wróżyć z fusów i wieszczyć wojnę, na podstawie faktów z przeszłości, mam złą wiadomość. Poprzednie wielkie wojny, które zaczęły się na wschodzie Europy – jedna w Serbii, a druga w Polsce – przydarzyły się światu nie dlatego, że teren, gdzie wybuchły był nasycony technologią obronną. Było dokładnie odwrotnie. Wojny te wybuchły, albowiem obszary, gdzie się rozpoczęły był właściwie bezbronny i zdewastowany pod względem technologicznym. Teraz jest inaczej. I dobrze jest to dostrzec grzebiąc palcem w filiżance niedopitej kawy.
Przypominam, że w niedzielę uczestniczymy w imprezie Otwarte Ogrody Konstancina, można nas będzie znaleźć w domu kultury Hugonówka, na piętrze. Prócz naszego wydawnictwa, będzie też Hubert Czajkowski, Agnieszka Słodkowska i jej obrazy, Kamil Staniszek i Michał Staniaszek. Zapraszam – 11 września, niedziela, od 10 do 18.
Jeśli ktoś chce pomóc Władysławie, tutaj jest numer jej konta
Władysława Rakowska
98 1020 1055 0000 9902 0529 0566
nie mogę się powstrzymać, ale to autor wielokrotnie pisał,że posiadanie zasobów naturalnych nie gwarantuje bogactwa, może jak w Afryce być przyczyną biedy. Łupki muszą poczekać, teraz mamy być hub’em amerykańskiego gazu czy to przez Polskę czy Chorwację pompowany do obiegu. To spowoduję że staniemy w poprzek linii politycznej i gospodarczej Niemiec i Rosji. Ukraina być może też chciał być w poprzek?
Co do monarchii, trzeba tylko wierzyć ,że Karola III całe życie przygotowywano do tej roli. Tradycja ta pilnowała co by nowy król nie odstawał od poprzednika ( śp Elżbieta była królem).
Dzień dobry. To dobrze, że kraj rośnie w siłę, może też spełni się druga część tezy nie-króla Edwarda – ludzie będą żyli dostatniej… Co zaś do króla Karola to ja bym tego nie lekceważył. Wszystko jest w sferze pop – jak Pan kiedyś słusznie stwierdził, a show pt. Monarchia Brytyjska jest chyba największym projektem w tej dziedzinie. A że robią go zawodowcy – to pewne rzeczy są wykluczone. Nie można było Królowej Elżbiecie zmienić czapeczki i dać jej jakiś rażąco odmienny scenariusz. Zachowawcza publiczność nie kupiłaby tego. Co innego kiedy mamy do czynienia z nowym aktorem w serialu. Tu się może dużo zmienić, bo pretekst jest idealny. No i – nie zapominajmy – dziedziczy on sporą fortunę Windsorów dawniej dynastii Hannoverskiej, co pozwala mu robić różne rzeczy na własną rękę. Jest też udziałowcem City, może bez złotej akcji, ale nikt go nie będzie lekceważył. Rzeczywiście – ciekawe czasy nastały…
To wspaniała wiadomość, że można Pana spotkać w moim kochanym Konstancinie.
Tylko w niedzielę?
„Mamy oto bowiem rzadką okazję w dziejach obserwować, jak polityka brytyjska, w ramach sojuszu NATO, łączy się z żywotnymi interesami Polski. W praktyce oznacza to obecność brytyjskich okrętów na Bałtyku. W dodatku okręty te nie będą służyć, jak za czasów Wellingtona, do wzmacniania pozycji Rosji w regionie, ale do jej osłabiania.”
Skoro UK ma sprzyjać interesom Polski i przyczyniać się do osłabiania Rosji, to skłonności Karola do intensywnego promowania polityki AGO, które było i jest w interesie Rosji, o czym Europejczycy, w tym Brytyjczycy przekonują się w czasie obecnego kryzysu energetycznego związanego z realizacją imperialnych ambicji Rosji Putina i wojną na Ukrainie, będą w sprzeczności z jego przekonaniami.
Bidno kobita (niech jej ziemia lekką będzie), dowiedziała się właśnie, że nie była głową żadnego kościoła….
Zapomniał pan wspomnieć o doktrynie imperialnej, z której Wielka Brytania nigdy nie zrezygnowała, a o której się Pan rozpisywałeś namiętnie, a która zmienia wszystkie perspektywy. Zdaniem zaś „Mamy oto unikalną zupełnie okazję oglądania jak nasz kraj rośnie w siłę” sprowadził Pan cały tekst do ponurego żartu.
Myślę, że okręty brytyjskie będą nie tylko na Bałtyku, ale też na morzu Czarnym. Może nawet w Królewcu i Sewastopolu. Mam pewien pomysł dotyczący książek. Wyślę panu jutro na pocztę. Może się przyda.
Karol III jest smutnym, zwiędłym dzieckiem kwiatem, zafiksowanym na tle 'eko’ i wierzy w rzeczy, które porządny dozorca budynku omija z daleka … im szybciej abdykuje tym lepiej … technicznie, jest piątą kolumną w Buckingham i wszyscy to wiedzą
też tak myślę, poczekajmy
Tak, tylko w niedzielę
Karol i monarchia to trochę sprzeczne pojęcia, oczekiwanie, że taki osobnik obudzi w sobie wodza to jak liczenie, że Kazik Kowalski z łapanki zastąpi na boisku dobrego napastnika. I to jest słabość monarchii, ograniczona selekcja, co tam się genetycznie ukształtuje w wąskim kręgu musi być.
I przy okazji – który zamek na Śląsku kupił Karol?
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.