kw. 162021
 

Poprosiłem wczoraj Wojtka, żeby usunął stąd Adriana Lenza, postanowiłem jednak, że jego teksty zostaną. Jak ktoś będzie chciał się dowiedzieć, czego nie promujemy na SN, ten je łatwo odnajdzie i zaduma się nad ich treścią. Jeśli zaś ktoś będzie chciał wyrazić oburzenie z powodu odebrania Adrianowi praw blogera, będzie mógł to uczynić na innym portalu. Co oczywiście nie nastąpi, albowiem byłaby to promocja Szkoły nawigatorów, czego nikt nie chce.

Wczoraj zastanawiałem się nad taką kwestią: co by było gdyby zjawił się przede mną diabeł i, jak w bajce, zaproponował mi sławę oraz pieniądze, mówiąc jednocześnie, że kiedy nie skorzystam z jego oferty czeka mnie wegetacja na SN i zapomnienie. Biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich się tu znalazłem, czyli liczne wnioski, które wysnułem z obserwacji sytuacji na rynku książki, zostałbym tu gdzie jestem. Nie ma bowiem takiej siły, poza Panem Bogiem, która mogłaby zaproponować coś sensownego autorowi piszącemu po polsku. I pewnie z tego właśnie powodu ten demon się tu nie pojawia, albowiem kuszenie jest nieopłacalne i w zasadzie nie do pomyślenia. To ciekawa okoliczność i dająca dużo nadziei. No, ale zamiast niego pojawiają się tu ludzie, którzy uważają, że mają prawo moderować dyskusję i wskazywać o czym powinniśmy, a o czym nie powinniśmy rozmawiać. To się wczoraj przydarzyło blogerowi smieciu, nie pierwszy raz zresztą. Uznał on za stosowne, by wskazać nam iż nie powinniśmy już rozmawiać o lesie. Bloger smieciu nie jest kierownikiem tej sali, ani nawet starszym kelnerem, nie ma więc prawa głosu w żadnej sprawie. Tolerujemy go tutaj, bo każdy ma prawo, o ile nie zamierza zdewastować tego blogowiska i urządzić tu jakiejś hucpy, pisać sobie co chce. Intencje Adriana i jego postawa są nad wyraz czytelne, a teraz jeszcze smieciu postanowił się odsłonić i wskazać kim jest i jakie ma aspiracje. Otóż oświadczam, że zostaną one ukrócone w jednej sekundzie, kiedy tylko uznam, że czas nadszedł. Nikt, poza mną, nie będzie tu nawet próbował sugerować o czym lepiej pisać, a o czym nie. I niech to sobie smieciu zapamięta.

Co drugi dzień właściwie dostaję od czytelników jakieś linki wskazujące, że tak zwany sektor prawicowy, zajmujący się emisją treści traci na impecie i znaczeniu. To jest, moim zdaniem, rzecz którą można było łatwo przewidzieć, albowiem wszyscy ci ludzie, nie mając żadnego warsztatu autorskiego, a jedynie wielką chęć do wypowiadania się publicznie na najważniejsze tematy, uznali, że to im wystarczy. Już dawno by było po nich gdyby nie pojawiła się Monika Jaruzelska, która postanowiła wprząc ich wszystkich w swój polityczny rydwan. Nie będę ciągnął tych porównań dalej, żeby czasem kogoś nie urazić, ale wszyscy pamiętamy z bajek Andersena i innych, jakie stworzenia można zaprząc do powozów. Nie tylko konie i nie tylko woły. Bez pani Moniki publicystyka prawicowa mogłaby się karmić wyłącznie bieżączką, która niestety, a może na szczęście zmusza wszystkich ostrych pistoletów do znacznego spuszczenia z tonu. No, a jak się tu lansować, kiedy nie ma możliwości produkowania naprawdę radykalnych komunikatów i postaw, bo cały show, jak zwykle ukradł Grzegorz Braun, który ma najlepszą z możliwych estrad do dyspozycji, to znaczy sejm RP? Nikt nie może się z nim równać. Radykałom odebrano więc nawet możliwość wyboru pomiędzy gatunkami scenicznymi. Sejmową operę zawłaszczył Braun, a im pozostały kameralne salki, ze swingującą Moniką przy mikrofonie. No, ale czy to kogoś zadowala? Zapewne nie. Czas wielkich demaskacji i odkrywania prawd tajemnych skończył się, trzeba coś robić naprawdę, tylko co? No, my akurat mamy co robić, covid zajmuje nas średnio, albowiem nie mamy zamiaru startować w konkurencjach, które stworzone zostały w publicystyce wraz z jego pojawieniem się, więc możemy robić swoje. Czyli na przykład pisać o lasach. I nikt nam tego nie będzie zakazywał, ani nas od tego odwodził.

Obserwowałem uważnie komentarze pod wczorajszym i przed wczorajszym tekstem i zauważyłem, że niestety negatywne emocje, spowodowane nasileniem propagandy ekologicznej są nie do zwalczenia. Zacznę więc jeszcze raz. Proszę Państwa, jeśli widzicie samochody wyładowane świeżo wyciętymi dłużycami, to nie znaczy, że nadchodzi apokalipsa, która zniszczy cały las w Polsce. To znaczy, że realizowane są zaplanowane wcześniej wyręby. Możecie być także Państwo pewni, że w miejsce jednego wyciętego drzewa posadzono kilka innych, które nie rosną niestety tak szybko jak sałata. Zysk ze sprzedaży drewna, choć wydaje się być duży, przeznaczony jest także na pielęgnację lasów, która składa się z zabiegów bardzo drogich i czasochłonnych. Tak zwane lasy naturalne nie istnieją. To są głupstwa. Pisaliśmy już o tym, wielokrotnie, przypomnę może tylko, że pierwszy zarejestrowany pomiar drewna okrągłego w lesie, pochodzi z XI wieku. O czym więc mówimy? O jakich naturalnych lasach. Naturalne lasy, to wynik planowej gospodarki leśników w dobrach królewskich i magnackich, a potem państwowych. Owa gospodarka zaś położyła kres rabunkowej gospodarce, jaką w lasach, hen, hen przed wiekami prowadziły miasta i chłop, który, jak wiadomo, żywemu nie przepuści. To dzięki leśnikom las jest w ogóle dostępny dla człowieka. Gdyby ich nie było niemożliwe byłoby nawet wejście do lasu. Jeśli ktoś sądzi, że zwiększenie obszarów chronionych spowoduje, że las wypięknieje, a on będzie mógł owo piękno oglądać wraz z rodziną w niedzielę, ten powinien się leczyć i to natychmiast. Owe wyłączone z gospodarowania obszary, rzekomo chronione to wylęgarnia przyrodniczej patologii, którą instaluje się celowo. Stoi za tym bardzo niebezpieczna doktryna, wroga człowiekowi. Ten zaś, jako gatunek, przestanie być potrzebny w lesie, tak to przedstawiają już dziś ekologowie, a potem stanie się niepotrzebny w ogóle i będzie musiał uzasadniać swoje istnienie czort jeden wie jakimi deklaracjami i postępkami. Tylko osoby nieskończenie naiwne postrzegają to wszystko przez pryzmat praktyki zarządzania i praktyki produkcji, a także zasad ochrony zasobów. To jest hagada dla technicznych naiwniaków wierzących w racjonalizm i lepsze jutro. Leśnicy, jak mniemam, oprzytomnieją dopiero wtedy kiedy ktoś im każe wycinać drzewostany nasienne, nie wcześniej. Reszta nie oprzytomnieje w ogóle, bo uwierzy, że homo sapiens jest wrogiem planety. Nie jest. Za tym wszystkim stoi słabo jeszcze widoczna, ale już dość wyraźna zbrodnicza doktryna. Groźna jak wszystkie doktryny, które zaczynają swoją misję od usypiania publiczności i wciskania im głodnych kawałków o naprawie świata. Na dziś to tyle.

  9 komentarzy do “Kto jest kierownikiem sali?”

  1. Dzień dobry. No niestety, ludzie przeważnie są nieodporni na tą indoktrynację, szatan wykorzystuje tu prostą zasadę, że żeby coś wiedzieć naprawdę, to trzeba się tym zająć, włożyć jakiś wysiłek w lekturę, analizę, odrzucanie ziarna od plew, weryfikację własnych poglądów, i tak dalej. Jednym słowem samo się to nie zrobi. A człowiek z natury ma skłonności do lenistwa, chętniej więc uwierzy w gotową, podaną do wierzenia teorię. To wierzenie mu zaszkodzi, ale on tego wtedy też nie będzie chciał rozumieć. Bo nic tak nie boli jak świadomość, że oto znowu daliśmy się wy….ć. Więc znowu chłonie człowiek jakąś uspokajającą teorię, i tak do końca świata. Opisanego już przez św Jana.

  2. Nie zawsze chłonie i nie zawsze jest pokorny, na szczęście.

  3. Istotnie. Ludzie są różni, choć rozmaici egalitaryści od dawna wbijają nam do głowy, że nie.

    Gorsze to, że nijak nie udają nam się uniknąć zbiorowej odpowiedzialności. I satysfakcji z powtarzania; wiedziałem, że tak będzie. Znowu siedząc na zgliszczach.

  4. Jest dokładnie tak jak napisał Szanowny Gospodarz. Mieszkam w okolicach terenów Parku Narodowego, w którym wylęgarnia syfu jest niesamowita. W lasach prywatnych (włościańskich), gminnych i wspólnoty wiejskiej jest porządek.

  5. Dłużyca z 2012 roku rośnie u mojego sądziada za płotem, a ta obok  prawie każdego polskiego domu. Nikt nie podadzi sobie lipy albo modrzewia, wszyscy sadzą dłużyce.

  6. Oczywiście  : ” nie posadzi”.

  7. Sir David Attenborough twierdzi, ze czlowiek jest gatunkiem inwazyjnym, Belgia bedzie przewodniczyc grupie eksperckiej ds robotow zabojcow, a naukowcy USA i Chin hoduja malpoludy. Milego weekendu …

  8. Zaparkuj kiedyś samochód pod lipą, to dowiesz się praktycznie, jak trudno usunąć spadź.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.