mar 172025
 

Żydzi w Polsce. Średniowiecze

Pierwsze wiadomości o interesach kredytowych, uprawianych przez Żydów zawodowo i na większą skalę sięgają na dalszym Zachodzie początku XI wieku[1], na Śląsku zaś końca XII wieku[2]. W Polsce jest ten rozwój znacznie opóźniony a ponadto nie doprowadził nawet pod koniec średniowiecza do owego na Zachodzie już w XIII i XIV wieku powszechnego zjawiska, że Żydzi są niemal zupełnie odcięci od wszelkich innych zajęć gospodarskich, prócz kredytowych. Opóźnienie w rozwoju kredytu żydowskiego w krajach polskich stoi w związku głównie z faktem, że dopiero w wieku XIII zaczynają się ziemie polskie ożywiać tłumniejszą ludnością kupiecką (kolonizacja niemiecka), która silnie wyodrębniona od reszty ludności i obdarzona potrzebną swobodą na większą skalę rozwija handel polski wraz z połączoną z nim gospodarką pieniężną.

W miarę rozwoju osadnictwa miejskiego w Wielkopolsce i Małopolsce rosły też potrzeby kredytu produkcyjnego, a do ich zaspokojenia okazali się głównie uzdolnionymi Żydzi. Posiadali bowiem potrzebne kapitały ruchome, które częścią importowali do ziem polskich z krajów wygnania (pogromy żyd. w Niemczech i Czechach pod koniec XI wieku), częścią znów nabyli w handlu, prowadzonym w krajach słowiańskich jeszcze przed powstaniem zwartej klasy kupieckiej. W końcu predestynowała Żydów na stanowisko bankierów wybitna znajomość techniki obrotu pieniężnego, którą zawdzięczali już to wiekowej praktyce na Zachodzie, już to stanowisku swemu w Polsce, gdzie w pierwszych wiekach życia państwowego działali jako mincarze książęcy.

Obok oddziaływania rynków, wytworzonych przez handel polski, niemały wpływ wywierały na rozwój kredytu żydowskiego potrzeby osiadłej na ziemi szlachty, po części też kleru polskiego. Częste wyprawy wojenne, wykup dóbr rodowych z obcych rąk, opłaty na rzecz kurii itp. — podobne przyczyny składały się na wytworzenie specjalnego systemu pożyczek na zastaw nieruchomości; stany bowiem szlachecki i duchowny posiadały przeważnie majątki nieruchome, z drugiej znów strony dającą się uczuwać potrzebę pieniądza trudno było zaspokoić wobec wadliwych stosunków menniczych i małej ilości drogiego kruszcu, znajdującego się w obrocie. Jeśli w końcu uwzględnimy chroniczną ciasnotę finansową książąt i królów, którym z tego powodu zależeć musiało na tym, aby mieć każdej chwili znaczne fundusze do dyspozycji w ruchomych majątkach „poddanych komorze” Żydów — a będziemy mieli ogólne czynniki, które sprzyjały rozwojowi operacji pieniężnych Żydów.

Były jednak w Polsce i specjalne momenty, które żłobiły koryto dla kredytu żydowskiego.

W pierwszym rzędzie podnieść należy wpływ, jaki na operacje kredytowe Żydów wywierała wiekowa walka między mieszczaństwem a ludnością tubylczą. Były to zapasy dwóch narodów, podsycane odmiennością języka i prawa, obyczajów i światopoglądu. Polak i Niemiec. Gdy ucichła nienawiść rasowa i polszczyły się miasta, nie zniknął antagonizm, acz w nowej wystąpił formie. Jeśli przedtem zwalczali się Polak-ziemianin i Niemiec-mieszczanin, walczy odtąd ziemianin i mieszczanin. Różnicę rasy zastąpiła sprzeczność interesów ekonomicznych. Z rosnącym niepokojem patrzy szlachta na mnożące się z handlu i przemysłu dostatki mieszczaństwa. Niepokój potęguje się, gdy mieszczanie poczęli się zwolna gnieździć po skupywanych dobrach ziemskich. Szlachta widzi niebezpieczeństwo zależności od nowej potęgi finansowej, tym nieznośniejszej, że rosnącej kosztem produkcji rolniczej. Walczy tedy przeciw organizacjom miejskim, walczy jak gdyby przeciw konfederacjom, które głównie w tym celu powstały, by zboże i inne surowe produkty po możliwie najtańszych cenach nabywać a to ze szkodą producentów — szlachty.

Przepaść, oddzielająca wrogie sobie warstwy — była przyczyną, że szlachcic-ziemianin jeno wyjątkowo zaspakajał swoje potrzeby kredytu u mieszczanina; szukał natomiast stałego oparcia w kapitałach żydowskich.

Ten wywołany siłą faktów „sojusz” między szlachtą a kapitalistami żydowskimi podtrzymywała nienawiść, jaka skrycie nurtowała Żydów do niemieckiego mieszczaństwa, do tych „Judentoterów” i „Pieczyżydów”[3], którzy imigrując do Polski żywym tu byli świadectwem obficie przelanej w Niemczech krwi żydowskiej. Z nienawiścią łączy się niemniejsza zawiść interesów. Żydzi stanowią, sądząc z charakteru ich czynności gospodarczych stan mieszczański, w przeważającej liczbie osiedleni są po miastach, nie mają wszelako udziału ani w życiu politycznym miasta ani nie korzystają z jego przywilejów handlowych, stoją poza ich nawiasem, koncesje zaś handlowe i kredytowe muszą zdobywać suto opłacaną protekcją króla i magnatów.

Przywiedzione momenty składają się na zjawisko, występujące wcale wyraźnie na tle średniowiecznych ksiąg sądowych — a mianowicie, że głównym terenem żydowskich operacji pieniężnych jest szlachta, podczas gdy operacje kredytowe Żydów z mieszczaństwem odbywają się w dość szczupłych ramach.

W końcu wypada nam poświęcić kilka uwag rozpowszechnionemu w odnośnej literaturze historycznej zdaniu, jakoby Żydzi zmonopolizowali interesy kredytowe dzięki zakazom kanonicznym, które zabraniały chrześcijanom dawać pożyczki oprocentowane. Snuje się stąd częstokroć mylne uogólnienie, że Żydzi wobec braku konkurencji ze strony chrześcijan oddawali się tym snadniej „nienasyconej żądzy lichwiarskiej”.

Dać aprobatę podobnemu poglądowi znaczyłoby zbyt wielką przywiązywać wagę do litery prawa i teorii Kościoła — a zgoła przymykać oczy na życie, które teorię rozsadza.

Rozwój gospodarki pieniężnej siłą konieczności wytwarza zjawisko, że ludność chrześcijańska mimo wszelkich „kar niebiańskich i ziemskich”, zagrożonych kanonami kościelnymi — wyłamuje spod przepisów Kościoła i uprawia lichwę jawnie lub pod płaszczykiem pożyczek na zastaw użytkowy nieruchomości, kontraktów odkupna, kupna rent, kupna na dostawę, sprzedaży na kredyt itp. Na zachodzie już w XI wieku skutecznie konkurują z lichwiarzami żydowskimi rzesze Kahorsinów, Lombardów zwłaszcza zaś kupcy rzymscy, sieneńscy i florenccy, którzy korzystając z powierzanego im częstokroć stanowiska kolektorów kurii rozsnuwają sieci swych operacji kredytowych po całej zachodniej Europie[4]. Jak dalece zagnieździła się lichwa wśród chrześcijan świadczą najwymowniej słowa Innocentego III, że nałożenie kar kościelnych na lichwiarzy chrześcijańskich równałoby się zamknięciu kościołów[5].

Nie brakło i w Polsce lichwiarzy wśród chrześcijan, zwłaszcza odkąd życie miejskie żywszym poczęło bić tętnem. Obfitowały w nich głównie ziemie: gnieźnieńska, poznańska, krakowska, na północy zaś Mazowsze.

Obszerne przepisy de usuris, znajdujące się w statutach biskupa krakowskiego Nankera z roku 1320, biskupa wrocławskiego Mikołaja Kurowskiego z roku 1402, przede wszystkim zaś w statucie wieluńsko-kaliskim Mikołaja Trąby z r. 1420 miały, rzecz jasna, na oku cele nie tyle prawno-teoretyczne, ile raczej cele praktyczne a mianowicie skierowane były przeciw przeróżnym praktykom lichwiarskim, uprawianym przez chrześcijan.

Ciekawe, że polskie ustawodawstwo kościelne bynajmniej nie potępiało kupna renty jako aktu lichwiarskiego, mimo że kupno renty w świetle ówczesnych zasad nauki o lichwie — było najwyraźniej lichwą. Przeciwnie kupno renty zyskało nie tylko silne poparcie ze strony władzy najwyższej, ale nadto bezpośrednią opiekę kościoła[6].

Jak mało skutkowały przepisy kościelne o lichwie świadczy wymownie okoliczność, że je ustawicznie — powtarzano w każdym ważniejszym akcie ustawodawstwa kościelnego.

Toć czasem sam kler był tym, przeciw któremu zwracał się zakaz pożyczania na lichwę. Oto statuty Mikołaja Kurowskiego z roku 1402 strofują kler i napominają: „ut clerici usuras non exerccant[7] — czy z wielkim skutkiem, trudno przypuścić wobec tego, co nam opowiadają akta kapitalne zachodnich ziem polskich.

Pomijamy dość często toczące się procesy, jakie wytaczano duchownym z powodu lichwiarskich pożyczek[8] a podnosimy ciekawy proces, jaki toczy się około połowy XV wieku przeciw pewnemu prezbiterowi z Chociszyna o to, że miał z kazalnicy pouczać, jakoby lichwa nie sprzeciwiała się ani prawom boskim ani kościelnym[9].

Głównym gniazdem lichwiarzy chrześcijańskich było — jak się zdaje — Mazowsze. W statucie warszawskim z roku 1401 czytamy, że lichwa uprawiana przez chrześcijan doprowadziła wielu ziemian na Mazowszu do wielkich uszczerbków na czci i majątku[10]. Podobnie stwierdza biskup płocki Jakub z Kurdwanowa, że w obrębie jego parochii znajdują się znani mu imiennie chrześcijanie, którzy mimo zagrożenia ciężkimi karami kościelnymi nadal wykonują jawnie lichwę, za nic mając „zbawienie duszy”[11].

Wiek XIV, zwłaszcza druga jego połowa, oraz wiek XV- — to czasy, kiedy w Polsce zanika właściwe gospodarstwu naturalistycznemu pojmowanie pożyczki jako „nobile officium”, które się wyświadcza bezinteresownie „nihil inde sperantes”. Społeczeństwo polskie osiągnęło już wtedy tę wyżynę gospodarczą, na której nie mogło więcej znieść pęt, nałożonych na jego gospodarkę pieniężną przez przepisy kanoniczne. Zmieniły się czasy, zmieniły się z niemi właściwe każdej epoce poglądy etyczne.

Słowa szlachetnego Ostroroga, który w swym memoriale gorąco występuje przeciw wyderkafom a o lichwie z wielkim gestem woła: „Tollatur omnino hoc et cassetur!” — były głosem wołającego na puszczy.

Pod koniec XV wieku powszechne były w całej koronie pożyczki lichwiarskie nawet pomiędzy szlachtą, która jak nie gardziła handlem i to wyrobami zagranicznymi[12], tak też z czasem spróbowała szczęścia w pożyczaniu na zastaw użytkowy lub za wprost umówionymi wysokimi procentami. Charakterystyczną jest w tym kierunku obrona pewnego szlachcica, któremu około roku 1499 wytoczyło duchowieństwo włocławskie proces, iż „ku sromowi wiernych chrześcijan” uprawia pożyczki lichwiarskie. Szlachcic powołuje się w swojej obronie na to, że jest to dawną a powszechną praktyką ziemian, iż pożyczają na zastaw ruchomości i zastaw roli, przy czym pobierają czynsze i robocizny od chłopów tytułem procentów od pożyczonego kapitału

[1] I. Schipper: Anfänge d. Kapit. lc. p. 33 etc.

[2] Grünhagen, Regesten Is p. 53.

[3] Judentoterzy i Pieczyżydy, jakich spotykamy wśród, mieszczaństwa w Polsce średniowiecznej (por. Czołowski: Pomniki dziejowe Lwowa III, Nr. 24, 127, 204 etc. Sz. Morawski: Sądecczyzna II, p. 285) świadczą, że nienawiść do Żydów poczytywano sobie za zaszczyt, skoro ją nawet nazwiskiem swoim dokumentowano. Nazwy jak „Judentoter” itp. nie są kwiatkiem, wykwitłym na glebie polskiej ale przeniesione tu zostały z Niemiec, gdzie pod skłon średniowiecza omal że miasta nie było w którym by nie uwijał się jakiś „Judenfein” lub „Judenbreter”.

 

[4]  Por. I. S chip per: Anf. d. Kapit. p. 35, 36, 41 etc.

[5]  Innocenti III Epist. (Mignę, Patrologia 215, 1380).

[6]  J. Pazdro: Lichwa w świetle ustawodawstwa synodalnego polskiego w wiekach średnich (Kwart. hist. 1901) p. 496, 502 etc.

[7] Archiwum kom. histor. V, p. 376,

[8] Ulanowski: Acta capitulornm II, Nr. 477, 479, 480, 861.

[9] Ibidem Nr. 479.

[10]  In pravam cousuetudinem a quibusdem nostris subditis noscitur fore deductum, quod ipsi plerumque eorum creditoribus debitam et mutuatam detinentes (pecuniam) obligatis suis bonis hereditariis… in detrimentum salutis et honoris eorundem, ipsis debitum solvere non advertunt. O. Balzer: Średn. prawa mazow. pomniki (Archiwum kom. prawn. V, art. 5.

[11] Archiw. Kom. praw. T. I. B. Ulanowski: Liber formularum, Nr. 9. Citacio Contra usuras: …,,v oragine ac cupiditate excecat i… crimen et pravitatem usurarum manifestarum .. exercere non formidant neo verentur”.

[12] S. Krzyżanowski: Morsztynowie z XV wieku (Rocznik krakowski 1898 p. 352 etc.), Teki Pawińskiego, III i IV: księgi sądowe łęczyckie pars II, Nr. 659, 2664.

Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

  Jedna odpowiedź do “Lichwa żydowska w Polsce średniowiecznej. Fragment książki „Żydzi w Polsce. Średniowiecze””

  1. …stąd może powstało podglebie pod ruch frankistowski w XVIII wieku …nie śledziłam tego, ale „idąc za pieniądzem”  …

    wszystko ma swoją cenę, pieniądz też, ważne żeby cena pieniądza nie była za wysoka, czyli lichwiarska

    a tak o cenie kredytu dzisiaj – proszę sobie  przypomnieć jak długo oprocentowanie kredytu wynosiło ok.20%, która działalność gospodarcza mogła sobie pozwolić na rozkręcanie biznesu ? Biznes rozkręciły obce sieci handlowe ze sklepami wielkopowierzchniowymi, w swoich macierzystych centralach płaciły podatek,  w swoich macierzystych bankach korzystały ze stawek oprocentowania … zapewne mniejszych niż 20%

    za już nie wspomnę o krótkoterminówkach

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.