Nasi, o czym mogliśmy się wielokrotnie przekonać dążą do tego, by zabezpieczyć jakoś byt swoim dzieciom, czyli, by z nich, tych małych jeszcze przecież istot, uczynić swoich następców. By stali się oni za lat kilkanaście również popularnymi, prawicowymi celebrytami. To jest marzenie każdego „naszego” dziennikarza. I nikt wyobraźcie sobie nie widzi w tym cech obłędu. No, ale – jak to się wbrew niektórym – samo udowadnia codziennie – oni chcą być Gazetą Wyborczą, tyle że na swoim terenie. I chcą pisać dla swoich baranów, to jest chciałem rzec, czytelników, których ich dzieci mogłyby potem odziedziczyć jak chłopów pańszczyźnianych, albo wręcz jak Wałęsa tytuł cesarski po Walensie. Im się zdaje, że jest to możliwe, bo wszak taki Karpowicz spod Supraśla został pisarzem dzięki temu jedynie, że jego wuj to Lonia Tarasewicz, znany artysta, a rodzice zapisali się do partii i przestali chodzić do cerkwi. Mogą oni, mogą i nasi, czemu nie. Czytałem o tym Karpowiczu wczoraj. On się normalnie pokłócił z Kingą Dunin, a kiedy ta poprosiła go na fejsie, żeby jej oddał 13 tysięcy i coś tam w euro, sławny pisarz powiedział tej starszej w końcu kobiecie, cytuję – spierdalaj. Jest prawie jak w Ameryce – komentuje to gazownia – ludzie ze świecznika okazują się wcale nie tacy doskonali jakby kto sądził. Mają swoje zady i walety, no kurcze, naprawdę mają….
Pisarz Karpowicz smarował coś ostatnio o prawie starszych kobiet do posiadania emocji. To jest fantastyczny temat, bo ja dokładnie pamiętam, że przed śmiercią Miłosz też się w takich historiach realizował. To jest coś niesamowitego, bo wskazuje, że prócz lobby pedalskiego, czerwonego, niemieckiego, ruskiego i chińskiego, jest jeszcze lobby starszych kobiet, które mają prawo do emocji. I tak się proszę państwa zostaje w Polszcze literatem, co daję pod rozwagę kolegom z „Do rzeczy”. Nie wystarczy mieć dziadka komunistę, nie wystarczy demaskować powstańców warszawskich, nie wystarczy kolegować się z Zacharskim, trzeba być jeszcze gotowym do innych poświęceń. Inaczej ze sławy nici. Ja wiem, że nie można szydzić z kobiet, bo on tego nigdy nie darują, ale mnie się już tyle razy udawało, pewnie przez tę wrodzoną brutalność, że jeszcze raz spróbuję.
Jak na gnoma z wielkim łbem i odstającymi uszami, to niezłe stawki ma pan pisarz z Podlasia, nie powiem, 13 tysięcy złotych plus 150 euro (chyba) to ładny kawałek grosza. Usługa jednak nie była chyba najwyższej klasy, skoro Kinga Dunin domaga się publicznie zwrotu pieniędzy. Sprawa jednak nie jest prosta, bo „po odejściu od kasy, reklamacji nie uwzględnia się”, a „rozmowa z kierowcą w czasie jazdy autobusu zabroniona” czyli, mówiąc językiem literacko-artystycznym „spierdalaj”.
Jakby tego było mało, jakby demaskacja naszych los perfectos nie zrobiła na kimś wrażenia, zawsze mamy w odwodzie profesora Hartmana. Zasłynął on swego czasu wypowiedzią, której treść da się zawrzeć w zdaniu: do rozmowy ze mną trzeba się przygotować, byle cham nie może tak po prostu pyska otworzyć i kalać powietrza między sobą na mną swoim bełkotem.
Wczoraj profesor Hartman pojechał po bandzie prawie jak Terlikowski, napisał, że trzeba rozpocząć dyskusję o związkach kazirodczych. Ja tu już wielokrotnie pisałem o tym, że trzeba pozamykać wyższe uczelnie humanistyczne, a pracowników rozpędzić. Unikniemy wtedy takich sytuacji jak ta z Hartmanem. Propagandystów szkolić będzie normalnie policja, wszystko stanie się prostsze i bardziej wyraziste. O co chodzi Hartmanowi? Czy on się nie może po prostu zająć kobietami w swoim wieku i ich prawem do posiadania emocji? Czy on się jeszcze musi angażować w jakieś rodzinne porachunki? „Kontrowersyjny” wpis został szybko usunięty, ale dziś wszyscy powtarzają co tam było, łącznie ze mną. Ja jednak mam projekcję taką: sądzę, że Hartman usiłuje ocalić od zapomnienia Palikota i dla tego celu gotów jest przelecieć publicznie własną siostrę i biegać bez gaci po plantach, albo profanować sikaniem pomniki wystawione w Krakowie przez Sowińca.
To nie koniec. Pamiętacie jeszcze film o smutnym autobusie wyprodukowany przez ministra Sienkiewicza za 40 tysięcy złotych? Na pewno pamiętacie, a skoro tak, to popatrzcie na to: https://www.youtube.com/watch?v=XR4q6EN9X-c
Fantastyczne prawda?! Dużo lepsze niż smutny autobus. I z pewnością dużo droższe. Ja tego nie będę komentował w żaden sposób. Zestawiłem ze sobą te trzy przypadki, by uzmysłowić wszystkim, gdzie przebiega granica wrażliwości medialnych bohaterów. A ona jest tam gdzie do sześćdziesięcioletnich kobiet mówi się – spierdalaj, gdzie podejmuje się dyskusje o kazirodztwie w imię ratowania Palikota i pokazuje pozabijane dzieci w wesołym sztafażu, po to, by sprzedawać rodzicom całkowicie nieprzydatne aplikacje na telefon służące do sprawdzania czy gminne gimbusy są sprawne czy nie.
Do tego właśnie świata aspirują „nasi”. Jak ktoś ma wątpliwości niech sobie przeczyta artykuł w „Do rzeczy” o Hołowni, co jedzie do Afryki pomagać biednym, głodującym dzieciom. Powinien jeszcze zabrać ze sobą Jaśka Melę i kilka innych osób, może Otylię Jędrzejczak, albo kogoś podobnego.
Niestety plan ten jest nie do zrealizowania, bo trzeba wybierać – albo dziedziczenie stad baranów, to jest chciałem rzec czytelników, i na to zdecyduje się chyba redaktor Sakiewicz, albo prawicowatość celebrycka, na co pójdą chyba redaktory z „Do rzeczy”. Połączyć się tego nie da. Nam pozostaje obserwacja, kto pierwszy na prawicy podejmie temat prawa starszych kobiet do posiadania emocji, a kto zdecyduje się na poważną dyskusję o związkach kazirodczych. Aż boję się obstawiać nazwiska, mam tylko nadzieję, że Semce dadzą święty spokój i pozwolą mu nadal pisać o jedzeniu.
Dziś ostatni dzień promocji na stronie www.coryllus.pl, od jutra cena Baśni amerykańskiej znów wynosi 40 złotych.
Słusznie, patrząc na Semkę widać, że jedzenie w(y)chodzi mu dobrze 😉
Na tych „aspirantów” to ja już patrzeć nie mogę. Nierząd grzęźnie a oni, „prawicowcy” razem z nim. Po czynach ich poznacie.
Dzisiaj nie moge czytac o babach domogajacych sie zwrotu kasy taki jestem poddenerwowany….
Wlasnie turbo mi padlo w moim fordzie focusie, odstawilem do garazu i naprawa tego ustrojstwa wyjdzie jakies 900 jewro.
Bardzo mocno poczulem ziemie spadajac z chmur…..
Hartman ściągnął pomysł z Niemiec, bo ostatnio tam „te związki” chcą zalegalizować, bo to jakieś brzydkie tabu jest wg nich.
Jak miło, że pisarz Karpowicz wreszcie pokazał kim jest.
Aaaa,a Ty robisz u tego słonia?
To kara za nick…
Takie są skutki likwidacji polskiej motoryzacji. Zachciało się lukrowanych ciasteczek to teraz trzeba bulić na niemieckie, francuskie, amerykańskie emerytury. Nawet specjalnie nie musieli poganiać stada – sami wszyscy pobiegli do salonów. Szczerze mówiąc ja też.
Ale jak sobie przypomnę te Vectry i Passaty, które nagle pojawiły się w policji, całe parkingi różnych instytucji państwowych zastawione importem, gdy FSO jeszcze działało, to krótko – jak zwykle popsuło się od głowy.
Był też taki dowcip – na rysunku Lato i Szarmach i komentarz: Takich trzech jak nas dwóch wystarczy za czterech.
I co? I co dalej? P….ł mu?
To może być zemsta za delegalizację tradycyjnego żydowskiego szlachtowania zwierząt, przez sejm RP dokonaną głosami lewicy, z którą Hartman współpracuje. „Wy kwestionujecie naszą religię – to my waszą”. Taki czyn stanowi jednak przestępstwo z art. 201 KK. Za takie poglądy osoba je głosząca powinna zostać prewencyjnie zamknięta w zakładzie dla niepoprawnych gwałcicieli i pedofili. „W latach 2009–2010 był członkiem Zespołu ds. Etyki w Nauce przy Ministrze Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W 2010 wszedł w skład komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego jako kandydata na urząd Prezydenta RP przed przedterminowymi wyborami”. Ciekawe czy ministerstwo i prezydent odetną się stanowczo od pana Hartmana, po tej kompromitującej lecz szczerej wypowiedzi.
Hartman to przyklad jak koszerne zarcie potrafi zryc beret.
Co do uboju rytualnego – nie zapomnę widoku rozżalonych hodowców bydła po pikietach w Warszawie w zeszłym roku. Zebrali się w drodze powrotnej w restauracji na Podlasiu, gdzie akurat biesiadowałem. W tej miejscowości stacjonowało kilku rabinów od tego uboju, interes aż huczał. Podpytałem miejscowego księdza, który krótko podsumował sprawę – hodowcy powiozą swoje krowy na ubój rytualny na Litwę, obliczają, że stracą na tej operacji ca 1 zł na kilogramie, rocznie ca 10 tysięcy na gospodarstwo. Ta kooperacja przy uboju złagodziła napięcia w relacjach polsko-żydowskich w tej okolicy, bardzo, bardzo napięte od czasów 1-ej sowieckiej okupacji, okupacji niemieckiej i 2-ej okupacji sowieckiej. Handel jednak łagodzi obyczaje.
Z hormonem strachu to koszerne jest.
I jeszcze o Hołowni – byłem świadkiem jak na mszy u Św.Jacka na Freta Hołownia opowiadał o swojej pomocy dzieciom w Afryce, a potem zbierał pieniądze przy wyjściu. Historie wzruszajce i wyciskające łzy. Jeśli dobrze pamiętam, zebrał wtedy ca 30 tysięcy złotych. Też mu parę groszy wrzuciłem i nie żałuję, chociaż nie przepadam za mieszaniem upadłego celebryckiego świata ze światem potrzebującym i cierpiącym.
Jezeli w Polsce kieruje sie na badania psychiatryczne takich ludzi jak Jaroslaw Kaczynski czy Grzegorz Braun to powinni przebadac Hartmana. Mysle ze powinien byc umieszczony w jakiejs izolatce I poddany intensywnemu leczeniu bo jak tak dalej pojdzie (ja juz slucham jego wypowiedzi I wystapien od dluzszego czasu) to on naprawde moze zaczac latac goly po Plantach z nozem w zebach.
Okreslenie „nasi” mozna tylko traktowac jako szyderstwo, tu nie ma zadnej wspolnoty bo tym patriotom chodzi o zbicie kasy na komentowaniu tej polskiej chorej rzeczywistosci albo ustawieniu potomstwa. Przykladem moze byc Wildstein junior. Widzialem nie tak dawno impreze zorganizowana przez „Gazeta Polska”. Sakiewicz pod mucha I pani Hejke jakies statuetki wreczali, dostal ja nawet zaproszony ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce, chyba jako obronca wolnego slowa, wiec powialo
wielkim swiatem I w ogole.
Wkrotce potem Gazeta Wyborcza bodajze z triumfem doniosla ze ten ambasador maszerowal z pedalami w Warszawie. Wiec wesolo.
Pan panie Gabrielu chyba to napisal kiedys w tym blogu ze mozna w prosty sposob sprawdzic czy jest wspolnota w grupie ludzi, taka naturalna I prawdziwa a nie pedzone przez mamone I budzet towarzystwo wzajemnej adoracji. Otoz trzeba im kazac zaspiewac spontanicznie jakas piesn.
Kto moze to w Polsce zrobic?
Tylko kibice (albo kibole jak ktos woli). I to jest jedyna autentyczna I prawdziwa wspolnota jaka powstala w Polsce po 1989 roku, niestety. Cytuje tu Ziemkiewicza, podpisuje sie pod tym.
Jak o Hołowni mowa, to warto przeczytać o tym, jak gościł rok temu w szkole STO w Białymstoku, której chyba zawdzięcza swoje dobre maniery. Kiedyś weszłam zobaczyć jak jest w jednej ze szkół STO i uciekłam, gdy usłyszałam na korytarzu, jak nagle otwierają się drzwi, do sali wchodzi pani, a dzieci wstają i skandują: „dzień-dobry-pani-od-niemieckiego”.
Mam nadzieje ze pani od polskiego tez dzieci skanduja dzien dobry, podobnie jak pozostalym nauczycielom.
a powinno byc: gabrys, ty mu powiedz cala prawde!
Akurat trafiłam na panią od niemieckiego, ale przypuszczam, że innych nauczycieli też w ten sposób dzieci w szkole STO witają. Wszędzie mówiło się po prostu „dzień dobry” wchodzącemu nauczycielowi. Ta nadzwyczajna kariera Hołowni ma w sobie coś z super-powitania, przed którym uciekłam.
a powinny 'gutentagfrauitd’
Prym we wspólnym śpiewaniu wiodą piosenki harcerskie i żołnierskie, ale też chyba młodzieżowo – kościelne. Ze trzy lata temu w metrze wieczorem wracali kibice z jakiegoś meczu, wagony metra były obstawione policją odzianą w gumowe zbroje, a na stacji Politechnika wsiadła mama z 3-4 letnim chłopcem, mały się rozejrzał, nabrał powietrza i zaintonował słowa pieśni która jest śpiewana podczas odprawiania Mszy Św dla dzieci: „wiele jest dróg które prowadzą do Ewangelii, wiele jest dróg …” Kibice podchwycili jak jeden mąż, znali słowa i jednym silnym wprawionym kibicowym głosem wydarli się ponad głowami tych w gumę opancerzonych policjantów. Śpiewali wszyscy w wagonie. Kiedy skończono pieśń wszystkim poprawiły się humory, śmiali się, nikt nie zwracał uwagi na opancerzonych, a i ci opancerzeni chyba zaczęli się uśmiechać.
Ot taka siła 3-4 letniego dziecka z przedszkola prowadzonego przez zakonnice. Może także dobry prognostyk co do tej wspólnoty ludzi.
Ciesz sie. Mi padla automatyczna skrzynia.
Nie napisze ile naprawa.
Ale ciesz sie.
Nooo,gentleman w każdym werszku… co za gnojek!
Trzeba im kazać się pomodlić
Cenna uwaga, wazne jak sie wychowuje bajtla. Taki bajtel wiecej potrafi niz nam sie wydaje.
Dzięki za info. Takie relacje światków często wyjaśniają sprawy strasznie zagmatwane w mediach. Zrewanżuję się inną opowieścią. Otóż pewien znajomy opowiedział mi w maju, że jego klient woził kamizelki kuloodporne na Ukrainę w listopadzie. Ten zapytał go po co? Ów wyciągnął zdjęcie na którym obejmował go Pan Jaceniuk i powiedział „Oni będą rządzić na Ukrainie, a my za te kamizelki dostaniemy parę fajnych koncesji”.
Masz rację – takie drobne obserwacje są niekiedy kluczem do oceny wydarzeń i wyciągania dalszych wniosków. Powstaje wtedy „historia anegdotyczna”, której zarzucają nadmierne przywiązanie do detalu, ale jakże naturalna i łatwo przyswajalna.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.