Literatura faktu pełna jest, jak wiemy scen brutalnych i prawdziwych. I ja dziś, od takiej sceny chciałem rozpocząć swój tekst. Uprzedzam, żeby wrażliwi ominęli ten fragment i przeskoczyli do razu do rozważań na temat kondycji mediów. Każdy, kto zlekceważy to zalecenie sam jest sobie winien.
Poszedłem wczoraj do toalety, jak zwykle, żeby policzyć utarg na koniec dnia. I żeby nikt mnie przy tych czynnościach nie widział. Tak robią poważni handlowcy, widziałem w filmach i czytałem w literaturze faktu. Wyciągam te banknoty, a tu nagle, z sąsiedniej kabiny zaczynają dobiegać mnie głosy takie, jakie zwykle wydaje zdefektowana automatyczna pralka, kiedy kończy się program pranie i zaczyna program płukanie. I poza tym nic nie słychać, tylko ten bulgot. Trochę, przyznam, się rozproszyłem i ręce zadrżały mi przy liczeniu. A tam wszystko bulgocze, przelewa się, drży i rzęzi. I nagle zapadła cisza. Po czym, z tej samej kabiny rozległ się dźwięk, który wypełnił całą toaletę. Pieniądze o mało nie wypadły mi z rąk.
Nie mów nic zabawa trwa,
Świat się kręci a my z nim
Zdarta płyta gra,
Zapomniany dawno hit.
Daj mi tę noc, tę jedną noc
Daj mi tę noc, tę jedną noc
Zamarłem. Wszystkiego mogłem się spodziewać tylko nie głosu wokalistki zespołu Bolter w takich okolicznościach. Po chwili dzwonek został przerwany ruchem czyjegoś kciuka, a męski, bardzo stanowczy głos huknął – ku…a, nie teraz! Zrezygnowałem z liczenia, wstałem i nie oglądając się za siebie poszedłem na stoisko.
Jak widzimy okazji do zmierzenia się z materią tak trudną jak literatura faktu człowiekowi wrażliwemu i spostrzegawczemu nie zabraknie nigdy. I nie trzeba wcale, wyjeżdżać, jak Ryszard Kapuściński w dalekie kraje.
Jak opis ten i cała literatura faktu ma się do kondycji mediów w Polsce? Już tłumaczę. Oto wydaliśmy kwartalnik poświęcony pociągom pancernym. Namówił mnie do tego, na zeszłorocznych targach, sąsiad ze stoiska obok, pan Janusz, specjalista różnych hermetycznych, technicznych dziedzin. Jak wiecie dla kogoś takiego, jak ja wydanie kwartalnika to tak zwany pikuś. Szczególnie kiedy wszystko można zwalić na Macieja, a on ze sprawą kwerendy tekstów upora się w miesiąc, a i to niecały. Kwartalnik jest w sprzedaży, cieszy się powodzeniem i wszyscy jesteśmy zadowoleni. Wystawiłem go na tych targach i już na samym początku zwrócił on uwagę pewnego pana, który okazał się specjalistą od kolei, pociągów pancernych i produkcji paliw. Kupił te pociągi pancerne, a potem jeszcze zwrócił nam uwagę na kilka błędów i nieścisłości. Za co jesteśmy wdzięczni, ale poprawić tego już nie możemy. Pan ten podsunął mi pomysł, by zrobić nawigatora o kolei. Pomyślałem, że rzecz rozważę, a w tak zwanym międzyczasie zauważyłem Pana Janusza, który mi te pociągi pancerne naraił w zeszłym roku. Dałem mu egzemplarz i opowiedziałem o tym pomyśle na kolej. Wczoraj po południu miałem już na telefonie innego specjalistę od kolei, który w dodatku mieszka niedaleko i umówiliśmy się na jakieś wstępne dogowory. Kwartalnik wychodzi co kwartał, jak sama nazwa wskazuje, a kwartał to ćwiartka roku. Nie da rady wydać więcej niż cztery kwartalniki w rok, a ja mam też swoje plany i to jest nasze podstawowe ograniczenie. Nie rezygnuję jednak z niczego, albowiem zainteresowanie takimi kwestiami jest. I odpowiednio podane, promowane nienachalnie, mają one szansę zaistnieć. Okazało się, że niemal naprzeciwko nas stoją, na stoisku komiksowym, stoją młodzi ludzie, zajmujący się rekonstrukcją historyczną, a także historią francuskich Indochin. Codziennie występują w innych mundurach, co wygląda bardzo malowniczo. Pani, przebrana w mundur wojskowej służby kobiet, z tych Indochin właśnie, posłuchała o czym jak tam gadam z panem Januszem i wczoraj podeszła do nas ze swoim kolegą. Po kilku minutach rozmów dogadaliśmy się w kwestii wydania kwartalnika poświęconego udziałowi Polaków w wojnie wietnamsko-francuskiej. Są to rzeczy ciekawe i rzadko publikowane, podobnie jak treści dotyczące pociągów pancernych. Problem polega na tym, by odpowiednio je podać i nie zrażając sobie specjalistów, zainteresować nimi tak zwanych zwykłych ludzi. Jak wiemy nie ma zwykłych ludzi, wszyscy są niezwykli i każdy szuka jakichś nowych ekscytacji, które…No właśnie – które co? Już mówię – które odróżniać się będą od serwowanej codziennie przez te same, coraz bardziej otłuszczone gęby, papki medialnej. Myślę, że gdybym się dobrze pokręcił po tym targu nazbierałbym materiałów na 12 numerów miesięcznika poświęconego historii i polityce. Ktoś powie, że chyba oszalałem, przecież nie można zrezygnować z omawiania najważniejszych kwestii bieżącej polityki. Kto nie może, ten nie może. Jak ktoś wziął za to pieniądze i wynajął się do pełnienia funkcji psa, niech szczeka.
Teraz ważny moment – to co obserwujemy dzisiaj w mediach prawicowych to końcówka tak zwanej narracji patriotycznej, z której wiele zespołów redakcyjnych żyło przez ostatnie lata. I my, przez jakiś czas także. Szybko jednak się z tego wymiksowaliśmy, albowiem ilość osób pragnących wozić się na tych treściach przekroczyła wszystkie dopuszczalne normy. Schemat zaś prezentacji tego, co nazywamy treściami patriotycznymi, został tak chorobliwie uproszczony, że nie rokował na przyszłość wcale. I ja to widziałem już w roku 2019 kiedy chodziłem na nagrania do tygodnika Karnowskich. Wisiała tam tablica z okładkami poszczególnych numerów tygodnika „Sieci”, a sporą część tych okładek wypełniały dynamiczne i malownicze aranżacje zapowiadające treść historyczną i patriotyczną, głównie rocznicową. Widać było, że redakcja stara się nie wyjść poza schemat podręcznika, albowiem dręczą ją obawy o to, czy czytelnik wszystko zrozumie. Tak, jak każdą redakcję złożoną z ludzi słabo wykształconych, a bardzo pewnych siebie. To jest kłopot wszystkich mediów nie tylko prawicowych. Te jednak interesują nas najbardziej, bo działaliśmy w tej samej niszy, która właśnie jest ostatecznie dewastowana przez różne idiotyczne formaty. I trzeba szukać czegoś innego, żeby zarobić parę groszy. Przestrzeń medialnej komunikacji zaś kurczy się i ma coraz mniej odbiorców, albowiem jej główni rozgrywający nie mogą spać dręczeni troską, czy ten prosty, niewykształcony odbiorca, aby na pewno zrozumie głębię ich przemyśleń i na pewno dobrze zapamięta wszystkie sugestie zawarte w ich wypowiedziach i tekstach.
Biorąc pod uwagę zaawansowaną bardzo nieszczerość w podawaniu tych wszystkich treści, można mieć pewność, że zostaną one niebawem skompromitowane. Jeśli nie jakimiś kłótniami o pieniądze, to aferą o charakterze obyczajowym. Ewentualnie sprowadzoną do poziomu psa nawalanką z przeciwnikami, którzy też już – jeśli chodzi o zawartość wypowiedzi – też gonią resztkami sił i na nic nie mają pomysłu. To ostatnie pogrąży omawiane tu formaty. Bulgot zaś zwiastujący erupcję, jaka w takich momentach zawsze następuje, tak podobny do odgłosów zdezelowanej pralki, która przechodzi z trybu pranie, na tryb płukanie, staje się coraz donośniejszy. To już niebawem…zespół Bolter stanie się jakością w programie patriotyczno-prawicowych promocji, w końcu dla niektórych piosenka ta, to już historia
Nie mów nic zabawa trwa,
Świat się kręci a my z nim
Zdarta płyta gra,
Zapomniany dawno hit.
Daj mi tę noc, tę jedną noc
Daj mi tę noc, tę jedną noc
Jeśli ktoś się niepokoi tym, że Szkoła nawigatorów będzie miała zbyt hermetyczny i techniczny charakter uspokajam – najbliższy numer poświęcony będzie Narodowym Siłom Zbrojnym, kolejny bankowi Fuggerów, a następny to się już zobaczy.
W naszym sklepie mamy nową książkę
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wczesna-historia-ubezpieczen-w-tym-umowy-pozyczki-morskiej/
A ja przypominam o pociągach pancernych
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-40-poswiecony-pociagom-pancernym/
Witam Panie Gabriellu, mam pytanko odnośnie pewnej książki. Czy ,, Niemcewicza od przodu i od tyłu ” mamy się spodziewać w 2025 roku ?Pozdrawiam