lis 192018
 

Wszyscy pamiętamy scenę z filmu „Ziemia obiecana”, kiedy to stojąca pod murem fabryki wiejska kobiecina mówi – a żeby to Łódź miasteczko zaraza pochłonęła….Wracałem wczoraj z miasteczka Łodzi w tych okropnych warunkach, ale nie byłem, wyobraźcie sobie, najwolniej jadącym kierowcą na drodze. Łódź miasteczko jest dziwne. Przynajmniej jak dla mnie, targi jednak, które się tam odbywały okazały się niezwykle inspirujące. O tym za chwilę. Zatrzymałem się w hotelu obok urzędu marszałkowskiego. W tym samym ciągu budynków były trzy restauracje i Biedronka. Ta Biedronka była najbardziej inspirująca. No i lokal, gdzie serwowali befsztyki i antrykoty, bo tam jadłem. W sobotę poszliśmy tam z parasolem, bo zdecydował się przyjechać do mnie i siedział na stoisku przez cały dzień. No, ale…miało być o Biedronce…Wszyscy pracownicy tego sklepu, jak chcą zapalić, wychodzą wprost na trotuar. Stoją i jarają. Czyni to także ochroniarz, wyglądający, jak Bill Hickok, który cudem przeżył strzelaninę w Dodge City i brzydko się zestarzał. Pierwszego wieczora stał przed drzwiami sklepu, palił, podrygiwał w rytmie, który tylko on sam słyszał i coś nucił pod nosem…Tylko jak zwróciłem na to uwagę, reszta wchodzących do sklepu traktowała to jak coś naturalnego.

Drugiego dnia poszliśmy z parasolem na te befsztyki, on siedział tyłem do baru i nie widział co się tam działo, ale ja miałem przed oczami dziwną ekspozycję. Wśród kelnerów i kelnerek ubranych w na czarno i szaro, pojawiła się w pewnym momencie dziewczyna z różowymi włosami. Miała na sobie seledynową bluzkę i wyglądała dość ekstrawagancko nawet jak na Łódź, gdzie dziewczyny wyglądają zupełnie inaczej niż w innych miastach. Ta z różowymi włosami była bardzo wyrobiona dramatycznie, rzucała głową na prawo i lewo, wchodziła wychodziła, mówiła coś z wielką ekspresją, ale nie słyszałem co, bo stała dość daleko, a w lokalu produkowali się cały czas gitarzyści basowi lat dwudziestu kilku uniemożliwiając wręcz momentami konsumpcję. Zjedliśmy, pożegnałem się z Wojtkiem, on odjechał do Katowic, a ja wróciłem do pokoju. Wieczorem zszedłem jeszcze po wodę do Biedronki. Zauważyłem, że te niedziele bez handlu są dla sklepów sieciowych błogosławieństwem. W sobotę wieczorem wszystko znika z półek, sklep wyglądał jak pobojowisko, pomiędzy półkami z alkoholem biegali studenci zagarniając wszystko co tam stało, a za nimi ukraińscy pracownicy różnych firm, którzy usiłowali porwać jakąś flaszkę zanim łapczywe ręce studenta po nią sięgną. Ustawiłem się w ogonku do kasy, podczas gdy pracownicy sklepu nogami przesuwali puste pudła w jedno miejsce. I wtedy zauważyłem tę z różowymi włosami. Gadała głośniej niż wszyscy, zwracała powszechną uwagę, ale najciekawsze było to, że rozmawiała z tym Billem Hickokiem. On coś tam mruczał, a ona nawijała. Nie sposób było nie usłyszeć o czym mówi. O tym mianowicie, że przed operacją piła znacznie więcej niż teraz, ale dzięki Bogu operacja się udała i teraz wszystko jest okay, z wyjątkiem tego picia. Ochroniarz, który już 10 lat temu zapomniał, że z kimś takim jak on mogą rozmawiać młode dziewczyny, był przez cały czas oszołomiony tą jej nadaktywnością. Nie wiedział co zrobić i pomrukiwał tylko. Ona zaś cały czas, chichocząc trochę opowiadała o tej swojej operacji i o alkoholu. On w końcu znalazł odpowiedni moment, żeby zapytać – a co to była za operacja? – Stomia – ona na to. I wtedy przyszła moja kolej do płacenia, a później wyszedłem ze sklepu.

A żeby to Łódź miasteczko…..

Na targach było fajnie, przychodzili stali klienci, ale sprzedałem też trochę z tak zwanej ręki. W trakcie tych targów jasno dotarł do mnie sens pojawiania się na takich imprezach. Bo jak wiecie już prawie go straciłem. Imprezy targowe na rynku książki dzielą się na dwie grupy – te dla ludzi i te dla celebrytów. Jest jeszcze trzecia kategoria, do niej należy jedna tylko impreza – Targi książki historycznej w Warszawie. Imprezy dla celebrytów nie są dla mnie, bo nie ma szans, żeby tam coś sprzedać. Na imprezach dla ludzi zaś wszyscy wyprzedają złogi magazynowe w przecenie. Nieraz bardzo drastycznej. I tak czynił stojący naprzeciwko mnie pan z wydawnictwa Czarna Owca. Radził sobie świetnie, a ja pomyślałem, że obniżając ceny i sprzedając te przecenione książki przez sieć nie pozbędę się ich nigdy. Postanowiłem więc wybrać się w nadchodzącym roku na targi do Poznania i do Białegostoku, zmieniając całkiem strategię. Dawno tam nie byłem i ciekaw jestem jak zareaguje rynek. No, ale to pieśń przyszłości. Marzec i kwiecień przyszłego roku. Przed nami zaś tegoroczne targi książki historycznej, a także konferencja w Tłokini. Muszę nadać tym wydarzeniom taką dynamikę, żebym sam nie wiedział gdzie jestem. Następną konferencję planuję już teraz, odbędzie się ona w marcu. Miejsce zdradzę tym, którzy będą w Tłokini, oni dowiedzą się pierwsi i pierwsi też zadecydują czy chcą, by konferencje się odbywały czy też lepiej z nich zrezygnować. Jeszcze dziś i jutro można zgłaszać chęć uczestnictwa w pierwszej konferencji, przypominam, że odbędzie się ona 8 grudnia w pałacu Tłokinia pod Kaliszem.

Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl

  66 komentarzy do “Łódź miasteczko”

  1. W większości przypadków wyłonienie stomii prowadzi do poprawy ogólnego stanu zdrowia i ponownej możliwości cieszenia się pełnią życia.

    Pozwole sie sobie nie zgodzic z jednostronna ocena stylu zycia mieszkancow Lodzi przez Gospodarza, ktory odwiedzil to miasto.

    W dzisiejszych czasach w mentalnosci Europejczykow (Lodz lezy wszak w Europie), szczegolnie wsrod Polakow i Niemcow, ktorych znam, zauwazam nastepujace cechy:

    1) niezwykla latwosc do grzechu, wrecz instynktowna, utrwalona przez powtarzanie tysiace razy w mediach, ze grzech jest ciekawy, interesujacy, rozwijajacy, cool, a dobro jest nudne, trudne i staroswieckie,

    2) niepotrzebne podejmowanie ryzyka, lekcewazenie swojego zdrowia, zycie na pelnej petardzie, az sie wyladuje w rynsztoku albo na SOR,

    3) charakterystyczne dla Polakow: udowadnianie na sile, ze jest sie idiota i ze jest sie osoba nietykalna (ulubiona maksyma: i co mi zrobia?…), w Niemczech jednak jest duzo wiecej racjonalnosci i normalnosci.

    W ten weekend 17-letnia Niemka startujaca w formule 3 wyleciala z toru i zlamala sobie kregoslup, przy okazji raniac kilka osob. Moim zdaniem jest to dokladnie ten sam przypadek, co kobiety o rozowych wlosach, tylko oczywiscie my sie fascynujemy blichtrem Zachodu i tego nie zauwazamy. Dokladnie ten sam przypadek to Schumacher, ktory polamal sie na nartach, Kubica, ktory mial wypadek na wiejskiej drodze we Wloszech, czy Justyna Kowalczyk, ktora ma totalnie zrujnowane zdrowie i jest w dodatku samotna panna. Dla mnie, jesli mialbym porownac prestiz i reputacje pani Justyny Kowalczyk z prestizem pani w rozowych wlosach (ona ma chociaz Billa Hickoka), to bym powiedzial, ze sa jednakowe, patrzac na skutki zyciowe i zdrowotne trybu zycia obu pan.

  2. Kolega jak zawsze pierwszy . Jakaś mania?

  3. Obstawiam obowiązek.

  4. Łódź jest trudnym miejscem do życia.

  5. Coryllus pisze świetne, otwierające oczy rzeczy o mechanizmach manipulacji i mechanizmach ekonomicznej dominacji na przestrzeni wieków, może warto chociaż na chwilę zastanowić się nad przyczynami jego powtarzającego „hejtu” na Łódź?
    Tak na spokojnie i bez nerwów? Może sam, mimo ogromnej wiedzy, nieświadomie, ulega memetycznym kampaniom przeciw Łodzi skierowanym?
    Em, może jakiś związek na to z faktem, że Łódź, tak rozwalona (jak wiele miast industrialnych) po 1989, jest niewygodną i niebezpieczną konkurencją ekonomiczną dla Warszawy?
    Bo jeśli chodzi o brud, syf, sypiące się budynki itd, to Warszawa wcale nie ustępuje – mimo tego, że to w nią są od 1989 pompowane miliardy.

    Podrzucam do refleksji.

  6. Za to ani Lodz, ani Warszawa nie dorownuje PiS-owskiej Bawarii na Podkarpaciu.

  7. Weź się człowieku odczep od Justysi. Jak można porównać pracującą na sukces sportowy ambitną dziewczynę z łodzianką której nikt nie słucha.

  8. Byle kolorowa fryzura i nawet Coryllus dał się nabrać, normalnie jajko niespodzianka!

  9. Ano wlasnie.

  10. Sukces?

  11. Literata trzydniowa u/wycieczka z miasteczka do miasteczka a pod pachą arcydzieł pełna teczka, by sprzedać je z zyskiem i móc zjeść za to antrykota

  12. I dobrze. Pan wrzuci parę garści swoich fraszek do teczki, sprzeda, może chociaż na frytki wystarczy na początek.

  13. Artur Rubinstein gral rowniez dla mnie – oczywiscie tylko z plyty, ktora zakupila moja matka pod koniec lat 1970-tych. Interpretacje Rubinsteina potraktowalem jako oczywistosc (bylem zbyt mlody, zeby miec jakies porownanie), ale nie wywarly na mnie jakiegos oszalamiajacego wrazenia, choc podswiadomie ksztaltowaly i wyrabialy moj gust.

    Dzisiejsza dyskusja na temat Lodzi jest niemerytoryczna, nienaukowa i bez sensu.

    Podobnie – Ks. Tadeusz Guz apeluje do srodowisk zydowskich o merytoryczna i naukowa dyskusje na temat mordow rytualnych i druga strona prawdopodobnie sie nie zgodzi, bo nie zalezy im na ustaleniu prawdy, tylko na przeforsowaniu swojego stanowiska.

    Jezeli chcemy dyskutowac naukowo i merytorycznie o Lodzi, to powinnismy nawiazac do zagospodarowania Ziem Zachodnich przez repatriantow, ktore tez sie nie udalo. Stara Lodz jest miastem, ktore otrzymalismy w spadku po przedwojennych i XIX-wiecznych mieszkancach i nie jest miastem od zawsze polskim. Nie ma polskich tradycji, wiec nie mozna porownywac jej z Warszawa, bardziej z Wroclawiem, gdzie ruiny strasza do dzisiaj, a niektore podworka nie byly sprzatane od 1945 roku, bo po co? bo „mimce przyjdo” – tak wszyscy tlumaczyli dewastowanie miasta.

    Na to nakladaja sie problemy ogolnopolskie i ogolnoeuropejskie.

  14. Jakiego hejtu? I gdzie ja napisałem o brudzie i syfie. Zauważyłem niezwykłą i bardzo dramatyczną scenę, która rozegrała się pomiędzy lokalem gastronomicznym a Biedronką. Bierze w niej udział dwoje bohaterów, oboje tragiczni w najwyższym wymiarze, stary zwariowany ochroniarz i chora na raka dziewczyna ze zdewastowaną psychiką. A ty piszesz, że ja hejtuję Łódź? Może oprzytomniej, co…

  15. Utrzymywać się z pisania (np.książek) to marzenie literata. Jak kiepsko idzie, można organizować płatne konferencje z konsumpcją. A potem płakać, że śledzik był nieświeży i bilans nijak nie chce wyjść na zero, mimo promocyjnej sprzedaży zalegających magazyn pozycji. W ten sposób tworzy się literatura 4 obiegu, ale na szczęście lasom specjalnie nie zagraża.

  16. Lasom może nie zagraża, ale lisy nie mogą się czuć bezpiecznie

  17. żyję i jakoś daje radę 😉 od pół wieku i tak już chyba zostanie

  18. O inspiracjach podróżnych

    W czasach, gdy nie było jeszcze samochodów (w PRL dla takich jak ja wówczas) jeździłem porannym pociągiem do Łodzi i po wypiciu szklanki podwójnej a może potrójnej herbaty z Warsu dostawałem takiego kopa, że rozmawiałem z innymi nieszczęśnikami. Zapamiętałem dobrze, że każdy łodzianin mówił, że jest z miasta Łodzi. Do dziś uważam, że nie chcieli, by źle ich zrozumieć jako złodzi[…].

    Zostawiam ten temat, bo mogę być w błędzie, o czym świadczy moja dzisiejsza przygoda podróżna. Otóż kilka razy w tygodniu robię za kierowcę i spędzam godzinę lub dwie na parkingach lub przytulam się w miejscach głupio niedozwolonych. Dziś zza szyby oglądałem dwóch osiłków, którzy kopali butami dwumetrowy słupek ze stali nierdzewnej, by go wyprostować. Z odległości brałem ten słupek za lampę i myślałem o nich jak najgorzej, dopóki nie wyciągnęli go z ziemi i okazało się, że nie ma przy nim przewodów. Włożyli z powrotem i jeszcze trochę mu dołożyli z buta. Gdy wracali koło mojego samochodu, powiedziałem im jak umocować słupek, by się nie przekrzywiał, bo właśnie zrobiłem karmnik dla ptaków na rurze. Na to ci sympatyczni młodzieńcy wyjaśnili mi, że prostowanie to jest ich robota, bo dostawcze TIR-y raz na tydzień zawadzają o te słupki i całe szczęście, że słupki padają pierwsze. Spojrzałem jeszcze raz na słupek – cały porysowany i powiedziałem przyjacielsko „O kurczę”.

  19. >Jakiego hejtu?
    Prosiłem byś się nie unosił. Może tego zwyczajnie nie dostrzegasz, przecież to się zdarza. Zwyczajnie zwracam  uwagę.
    P.S.
    Kiedy w końcu wypier#$% tego trolla?

  20. Ja się unoszę? W którym momencie? O jakim trolu mówisz?

  21. >Walther von der Vogelweide
    I z całym szacunkiem, upieram się że ulegasz trochę memetyce anty-Łódzkiej, ale zostawmy to na rozmowę w „realu” proszę.

  22. Przepraszam za pogrubienie tekstu, to stary model blogu.

  23. To ja się pomyliłem…. Pomyliłem stomię ze sterczem… 🙂

  24. To ty czytasz co on pisze? Niesamowite

  25. Jakie mam szczęście, że na temat Łodzi wrzuciłem dziś nieśmiertelnego Rubinsteina (bo wczoraj odkryłem ten nieznany obraz w amerykańskim miesięczniku sprzed stu lat). Gdyby nie wczorajszy przypadek, to napisałbym o Łodzi – mieście zła straszniejszym od Chicago (mam ilustracje), a może nawet straciłbym czas na wyszukanie literatury i obrazów Bartkiewicza.

  26. Nie wiem co jest wg Ciebie na rzeczy, ale już kiedyś pisałam że moja babcia pracowała w łódzkim magistracie, i mówiła że w pocarskich archiwach pełno było podań polskich ziemian o przydzielenie działki pod budowę fabryki. Na tych podaniach na ogół było napisane rozpatrzyć za 10 lat. Natomiast podania Niemców i Żydów, magistrat rozpatrywał prawie od ręki i raczej pozytywnie (vide archiwa w łodzi nie palono dokumentów).

  27. Walter po prostu musi odbębnić dyżur. Musi, inaczej się udusi.

  28. no i poza tym wg słów babci, była tam szkoła kieszonkowców. Wg opowiadań babci, szkolenie polegało na tym, że na manekinie wieszano płachty z dzwoneczkami i delikwent szkolący się na kieszonkowca musiał spod tych warstw wydobyć schowany fant, w ten sposób aby żaden z dzwoneczków nie zadzwonił. Można popróbować teraz w długie jesienne i zimowe wieczory, czy jesteśmy zdolni i w tym obszarze.

  29. Nie czytam od dawna, bo komentuje wszystkie wpisy jak troll-bot.
    Ale nick poznaję  i jeśli to jakieś osobiste gierki to sorry.

  30. No właśnie ta metafizyczna bida Miasta Łodzi jest na rzeczy (przepraszam za GW – pierwsza z brzegu była), ta antyziemiańskość w założeniu, to wykorzenienie w korzeniu, grzech pierworodny w poczęciu. Prapradziadek miał majątek między Łaskiem a Dobroniem, niejedno mógłby pewnie otem powiedzieć.

  31. We Lwowie chyba podobna była

  32. Na pewno widzieli tę parę tragiczną w najwyższym wymiarze, bo nie wierzę, że atrakcją może być sklep Biedronki:

    https://www.radiolodz.pl/posts/48019-lodz-na-drugim-miejscu-w-prestizowym-zestawieniu-lonely-planet-best-in-travel

  33. O tej Łodzi to za dużo nie do wiedziałem się z tej notki. Tytuł mylący. A mieszkam tu ponad 55 lat i ciekaw jestem opinii przyjezdnych. Łódź straszne miasto, nie da ukryć się, ale dużo by o tym pisać. Biedronki jak biedronki są wszędzie, ostatnio kupowałem od biedronek w Gdańsku i Wrocławia. Czy różnią się

  34. czasami myślę, że z tym peerelowskim terrorem to chodziło o to, żeby tak sterroryzować społeczeństwo, żeby się bali dzieciom i wnukom  opowiedzieć jakie było życie przed 1939 rokiem. Kiedy zaczęli oni odchodzić „do domu Ojca”, zaczęła się transformacja, a wtedy już nikt nie słuchał co mieli pradziadkowie i dziadkowie do powiedzenia, bo entuzjazmowaliśmy się „okrągłym stołem”. Chociaż mój sąsiad co podczas wojny był maszynistą EKD (czyli musiał być w AK) bardzo ten „okrągły stół ” źle oceniał.

  35. Miała na sobie seledynową bluzkę i wyglądała dość ekstrawagancko nawet jak na Łódź, gdzie dziewczyny wyglądają zupełnie inaczej niż w innych miastach.

    Byłem ostatnio w Gdańsku i Wrocławia i nie widziałem różnic, ale muszę pojechać do Grodziska

  36. To tak w skrócie bo z tableta. Przepraszam za błędy.

    Targi ciekawe jak widzę z mendiów, zwłaszcza te pudła z książkami za 3 zł. To nawet taniej niż w sklepach „wszystko po 4 zł”

  37. Gabi przyjechał z miasteczka G. Mazowiecki do miasteczka Łódź i nie zauważył żadnej różnicy, podobnie jak nie widzi różnicy między stekiem a antrykotem, mimo że wydał książkę o wołach. Systematycznie obnaża swoje deficyty i ograniczenia. Taka ciamajda z rozdętym ego.

  38. Ale 3 zł za egzemplarz, czy za kilogram? I czy można się targować, skoro to targi były. Bez odpowiedzi na zasadnicze pytania nie da się odnaleźć pereł wśród wieprzy.

  39. Kolejna ofiara etosu frajdy z szambonetu po Karoniu, Braunie, Michalkiewiczu, Kurkuciu i innych.

  40. Książka o wołach mogła traktować o wołach do karety, a nie do jedzenia. Ale to tylko domysły, bo nie czytałem i pierwszy raz słyszę.

  41. to był zwykły kiermasz i wyprzedaż nieciekawych książek z różnych kanałów dystrybucji treści. Gabi nawet nie zareagował jak mu grzebałem w jego kanale.

  42. Może nie boi się leczenia kanałowego?

  43. on jest nieuleczalny, ale udaje że o tym nie wie

  44. Zdaje się, że najbardziej podobają mu się Targi Książki Historycznej, gdzie zawsze bierze ze sobą tego drugiego i ten drugi też ma przecenione książki i zdarzyło się, że nawet chciał podarować jedną pozycję na polecenie szefa, ale klient nie był zainteresowany. Do czego to doszło, prawda? Jeszcze trochę, a literaci będą dopłacać, żeby tylko klienci chcieli coś przeczytać. Ale to wszystko wina dobrej zmiany, która okazała się jeszcze lepsza.

  45. Gabi ma sporo entuzjastów, którzy utwierdzają go w tym udawaniu literata, wydawcy i polityki znawcy. Podporą jest szwajcar Valwser z hotelu Hokej, koneser irlandzkiej whisky

  46. Sporo to pojęcie względne. Wydaje się, że wciąż przewija się kilkanaście nicków i żadnego sposobu nie ma, żeby zaistnieć w innych kanałach oprócz własnego. Nic z tego nie wynika oprócz frustracji i snów o potędze. Ale wytrwałości nie można mu odmówić.

  47. wszyscy chcą i mogą pisać, i wydawać ale nikt nie chce tego czytać, bo po co, jak są lepsze rozrywki i tańsze.

    np. taka biografia Jacka Kuronia, gruby tom co ma ponad siedemset stron. Jaki tupet wydawcy i autorów, a to tylko hucpa żydowska.

  48. wytrwałość wynika z umowy o pracę, więc łaski nie robi. Pracodawca jest ukryty, jak to demaskuje  Gabi u innych.

  49. Na hucpach żydowskich się nie znam, ale potrafię odróżnić literaturę od paplaniny 3 po 3 a nawet 4 po 4 (zł).

  50. Umowa o pracę na pisanie? To może tłumaczyć nadaktywność w różnych obszarach, niekoniecznie związanych z literaturą. W końcu od pracy trzeba kiedyś odpocząć.

  51. Chyba za egzemplarz…

    Przeglądam zdjęcia z targów, faktycznie mrowisko i dużo dzieciarni. Kilka tytułów z tzw historii Łodzi zauważylem, mnie interesuje historia Radogoszcza i tzw Langówka. Kto wie co to Langówek.

    No i te łódzkie dziewczyny, ciekawy temat. Czy są inne, brzydsze, ładniejsze, głupsze, łatwiejsze. Jak te łódzkie dziewczyny wyglądają na tle Polski a może i szerzej

  52. Albo jak wyglądają łódzkie dziewczyny na tle dziewczyn z Grodziska. To jest chyba najszerzej jak można 🙂

    My tu sobie gadu -gadu, a gospodarz zapewne śpi snem sprawiedliwego męża opatrznościowego. To ja też pójdę, bo co za dużo, to potem trzeba przeceniać.

    Dobranoc

  53. Łódź zawsze była dla Warszawy rezerwuarem pięknych i naiwnych kobiet o czym Gabi nie ma pojęcia.

  54. Raczej mąż wkurzonej żony, że ucieka na kiermasze i marudzi o przeszłości z obcymi facetami.

  55. No to czegoś dowiedziałem się… Ja to nie mam pojęcia bo tutejszy i zasiedziały jestem a żeby dostrzec różnice to trzeba jeździć po świecie i po Polsce. Caly czas Łódź, głównie Bałuty, Śródmieście, Radogoszcz, Julianów, Łagiewniki, te same scieżki. Dlatego też polegam na opinii światowców takich jak Pan czy też autor notki czyli coryllus, osoba o zdecydowanych poglądach i rozległych zainteresowaniach

    Tytuł mnie przyciągnął, miasteczko Łódź

    Trzeba jednak spać, jutro targ na bałuckim rynku i muszę kupić chleb i ziemniaki, zwłaszcza po zdrowy chleb trzeba rano wstać

  56. Pradziadek zmarł ok. 1930. Cokolwiek było to od Dziadków. Spisali trochę wspomnień, trochę pamiętam. Nitka dziedzictwa łączy mnie z herbem Korab.

  57. a jakie to zmiany? chyba społeczne, w zmianie społecznej zauważamy, że ludzie przestali czytać (lata 90 do teraz) a do tego przestali rozmawiać (mniej więcej od 2010 roku do teraz). Zaobserwuj młodzież w parku Łazienkowskim: para na ławce parkowej nie rozmawia tylko przytuleni do siebie, każde z nich śledzi swój smartfon. Zmiany społeczne tworzą rynek, a tymczasem rynek księgarski stał się za trudny, trzeba nie tylko patrzeć ale i czytać ze zrozumieniem.

  58. Może wcale nie na raka, ale na chorobę Leśniowskiego-Crohna. Albo endometriozę. Albo… nieważne. Może w ogóle nie było żadnej operacji, a jedynie głęboka potrzeba podniesienia własnej wartości i samooceny poprzez jakikolwiek wyróżnik? (skoro standardowo jaskrawe emploi nie działa).

    Stereotypizacja jest podobnie zwodnicza względem ludzi, co miast i imprez handlowo-wystawienniczych. Każde z tych istnień cechuje się złożonością, a próba wyłuskania wspólnego mianownika ze złożoności tej przejawów jest równie nieskuteczna, co wybiórcze wyróżnianie któregoś z elementów tej złożoności i przydawanie mu większej wagi niż pozostałym, wzgardliwie pominiętym lub zdeprecjonowanym. Samo wskazanie na taki element (lub ich zestaw) więcej mówi o opisującym, niż o przedmiocie opisu. Co często sam szyderczo wytykasz innym. Swoją drogą Boutique Hotel (przyzwoity jak na lokalizację i ceny) dysponuje większą liczbą miejsc parkingowych niż sam urząd marszałkowski zlokalizowany w tym samym budynku – z tego zadziwiającego faktu to dopiero można wyciągać wnioski! BTW – nie mieszkam w Łodzi, jedynie tu chwilowo pracuję.

  59. Parkowałem przed halą wystawienniczą. Przeczytaj może jeszcze raz to co napisałeś od słowa Stereotypizacja i zastanów się co kto z tego zrozumie.

  60. Coryllus przesadza z tą opinią o Łodzi, albo chce się dowartościować, bo mieszkać w Grodzisku to nie jest powód do radości. Ja go rozumiem, sam urodziłem się i wychowałem na podobny zadupiu i marzyłem, żeby tylko z tego zadupia wyjechać. Później mieszkałem na całym świecie w miastach, których nazwy są synonimem bogactwa lub wysokiego stylu. Mieszkałem też 15 lat w Warszawie z dobrym adresem typu Aleje Jerozolimskie i w Łodzi przy Piotrkowskiej. Dużej różnicy nie ma, chociaż  w Łodzi ludzie na pewno biedniejsi.

    Coryllus pisze o biednych ludziach z Biedronki. Ta biedronka to taki polski Wallmart, a jak pisał Bill Bryson: What is wrong with Wallmart?, Nothhing is wrong, but customers…

    W zeszłym roku przejechałem 5000 mil po USA po tzw. fly-over states. Ile tam biedy, ale przynajmniej rozumiem dlaczego głosowali na Trump-a.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.