mar 252020
 

Postawiono tu ostatnio kwestię wizyt prominentnych działaczy tak zwanej prawicy na dywanie u Moniki Jaruzelskiej. Ludziska nie mogą się nadziwić, że członkowie Konfederacji idą tam i rozmawiają z córką polskiego Pinocheta, zapominając o tym, że wcześniej krzyczeli, iż ma on krew na rękach. I za każdy razem pada to samo pytanie – po co oni tam idą? W mojej ocenie to jest jasne i bardzo klarowne. Idą tam po odnowienie charyzmatów, które się już wymydliły. Charyzmaty zaś można odnawiać jedynie w źródle tradycji. Jakiej? O tym spróbujemy dziś pogadać.

Janusz Mikke, kiedy był na dywanie u pani Moniki, opowiedział o pewnym, niezwykłym człowieku, którego poznał dawno temu i który sponsorował najzdolniejszych studentów matematyki, między innymi jego. Człowiek ten nazywał się Andrzej Rzeszotarski i miał ksywę „Rotmistrz”, albo „hrabia Lolo”. Szczegóły życia Rzeszotarskiego możecie zgłębić na tej stronie

http://niniwa22.cba.pl/rotmistrz.htm

Nie będę ich powtarzał, skupię się na kilku ważnych według mnie momentach. Po pierwsze, pan Rzeszotarski był spokrewniony z Jaruzelskimi. Podobnie jak sławny aktor buntownik, ikona pokolenia, Zbigniew Cybulski. Ten ostatni wystąpił w filmie „Popiół i diament” razem z Adamem Pawlikowskim, aktorem podobnym do Heinza Reinefartha i przez to zawsze obsadzanym w rolach złych akowców, co służą faszyzmowi. Interesujące jest to, że Rzeszotarski i Pawlikowski mieszkali razem i razem bywali w lokalach. „Rotmistrz” zaś popełnił samobójstwo wyskakując z okna ich wspólnego mieszkania. Pawlikowski rok później wyskoczył z tego samego okna. Podobno powodem samobójstwa była choroba psychiczna. Wcześniej wsławił się tym, że zeznawał przeciwko Szpotańskiemu. Nie jest to istotne dla naszych rozważań, albowiem cały PRL, a szczególnie ludzie ze sfer artystycznych znajdą zawsze wdzięcznych obrońców, którzy wytłumaczą całe ich postępowanie, stworzą ahistoryczną metodę oceny wypadków, polegającą na prostym stwierdzeniu – to nic, że kapował, ale za to był bardzo fajny towarzysko. I tak było i jest nadal zarówno z Pawlikowskim, jak i Rzeszotarskim. Ten ostatni zostałby całkowicie zapomniany, gdyby nie przywołał go Mikke. W opisie, który zalinkowałem „Lolo” opisywany jest jako udający hrabiego cwaniak, który handluje zegarkami i walutą, a także ma jakieś kontakty ze szpiegami, co chadzają przez zieloną granicę. Taki król życia, na którego ani SB ani milicja nie mają haka i on sobie świetnie z nimi daje radę. Do czasu oczywiście. W zalinkowanym tekście sprawa pokrewieństwa z Jaruzelskimi jest rzecz jasna podniesiona, ale całkiem zlekceważona. Są bowiem, według autora, inne ważniejsze kwestie w życiorysie Rzeszotarskiego. Moim zdaniem najważniejsze jest w nim to, co powiedział Mikke – że sponsorował młodych, zdolnych matematyków. Jeśli tak czynił, pozostaje mi zadać tylko jedno pytanie – w którym momencie swojego życia Lolo spotkał Jamesa Bonda i za kogo ten Bond był przebrany? Jeśli ktoś roztaczający wokół siebie opinię dziwkarza, który ma drogi, czerwony samochód, pochodzący nie wiadomo skąd, a do tego mieszka z facetem i od czasu do czasu ostentacyjnie pokazuje się z jakąś panią, którą przedstawia jako żonę, daje pieniądze zdolnym studentom, to musi być amerykańskim lub brytyjskim agentem. Wszystko zaś w jego życiu, począwszy od interesów w hotelu Polonia, a skończywszy na wystawnym życiu, jest zmyślone i służy ukryciu tego faktu. Wnosić więc należy, że milicja i SB, rzeczywiście nie radziły sobie z Rzeszotarskim, ale owo „nieradzenie sobie” polegało na czymś innym, niż się autorowi zalinkowanego tekstu zdawało. Uwaga służb skupiona była na walucie i zegarkach, a także na znajomości z jakimś szpiegiem, co go zdemaskowali w czasie operacji „Śnieżka”. Nie zaś na kwestii istotnej, czy transferze za granicę now how w postaci wybitnych matematyków. Tak sądzę, choć mogę się mylić. Wszyscy piszący o tak zwanych ludziach legendach PRL, świadomie lub nie, podkreślają niezależność tych osób, ich gest i tęsknotę do utraconego bezpowrotnie świata. Nazwanie tego pożytecznym idiotyzmem jest, wyrazem nadzwyczajnej wobec nich uprzejmości. Podtrzymywanie legend ludzi wprasowanych w struktury wywiadowcze, polskie, radzieckie – bo i o tym możemy przeczytać przy okazji Rzeszotarskiego – i zachodnie, dla paru złotych wierszówki, nie może być określone inaczej.

Po co o tym opowiada Korwin? Ja tego nie wiem. Być może uważa, że sprawy te nie mają już dla nikogo znaczenia? Być może chce wybadać na ile towarzyszka panienka zorientowana jest w tych kwestiach i kogo rzeczywiście reprezentuje? Nie umiem odgadnąć. Obstawiam jednak, że na pewno chodzi o umieszczenie siebie i swoich spraw dzisiejszych w pewnej trwałej i ciągle ważnej tradycji. Takiej tradycji, w której odnowić można wymydlone, polityczne charyzmaty. Czy one rzeczywiście zostaną odnowione? Poczekajmy, a zobaczymy. Warto by może też zbadać czy inni odwiedzający panią Monikę politycy prawicy nie mieli dawnymi laty kontaktów z jakimiś ludźmi, którzy pozostając w ścisłym pokrewieństwie z rodziną Jaruzelskich, pomagali im w życiu, albo może wspierali ich rodziny? Ja się tym zajmował nie będę, bo mam ciekawsze sprawy na głowie. Nie mogę jednak pojąć tej pychy, którą za każdym razem popisuje się Janusz Mikke. Po co on to robi?Mógł przecież siedzieć cicho.

Nie uważam, żeby te wizyty u towarzyszki panienki były bez znaczenia. Chciałbym jednak, byśmy odnotowali coś jeszcze. Nie chodzi tylko o pychę Mikkego, choć o pychę ich wszystkich. Nigdy nie zapomnę jak Monika Jaruzelska przeprowadzała wywiad z Kamilem Sipowiczem, starym durniem, który nie potrafi skojarzyć picia z sikaniem. Siedział on an tle swoich „dzieł”, czyli na tle wielkich kartonów powyklejanych jakimiś kawałkami gazet i filozofował na ten temat. Jeśli skojarzymy to z Mikkem i całą resztą osób wizytujących towarzyszkę panienkę, możemy pokusić się o nazwanie opisywanej tu tradycji. Jest to tradycja, nędzy, tandety i podróbek. Obliczona na okantowanie wieśniaków z awansu, którym Mikke imponuje mistrzostwem w rozwiązywaniu równań kwadratowych. I nie chce być inaczej. Jeśli ktoś mi nie wierzy, niech posłucha i popatrzy na to. Bo to już kolejna odsłona omawianych tu głębi. Oto polscy współcześni pisarze, postanowili uraczyć czytelników i swoich wielbicieli głośnym odczytywaniem fragmentów swojej prozy. Wszystko po to, by wesprzeć zbiórkę pieniędzy na fundusz pisarzy bezrobotnych, którzy – w czasach zarazy – nie mają jak zarabiać, bo odwołane są targi i spotkania autorskie.

Oto Sylwia Chutnik

https://ksiazki.wp.pl/koronawirus-codzienne-odczyty-nowych-ksiazek-polskich-pisarzy-transmisja-w-wp-6492403101911169a

A to Michał Rusinek

https://ksiazki.wp.pl/koronawirus-polscy-pisarze-zapraszaja-do-ogladania-odczytow-swoich-ksiazek-transmisja-w-wp-6490612187691137a

Jeśli ktoś chce mi powiedzieć, że mieszam porządki, niech się może dobrze zastanowi, albowiem jestem całkowicie pewien, że to jeden i ten sam porządek. Polega on na karmieniu ludzi pomyjami i rozkoszowaniu się ich smakiem. Czasem zaś, wśród tych pomyj znajdzie się nadgniłe jabłko. I wtedy jego szczęśliwy znalazca, albo nawet nie znalazca, a ten, któremu je podsunięto, zostaje ogłoszony krulem.

Na koniec ogłoszenie

Proszę Państwa w związku z pandemią koronawirusa i zarządzeniami administracyjnymi konferencja, która miała się odbyć w Kazimierzu Dolnym w dniu 28 marca zostaje przesunięta na dzień 14 listopada 2020 roku. Informację do wykładowców już wysłałem, będę ją także wysyłał do Państwa, ale zajmie mi to trochę czasu, dlatego też do 27 marca będę umieszczał tu takie ogłoszenia. Uwaga – przesunięte zostały także wszystkie rezerwacje pokoi, które Państwo opłacili. Niech nikt nie jedzie do Kazimierza w dniu 27 i 28 marca.

  31 komentarzy do “Ludzie legendy czyli o pokrewieństwie pomiędzy Zbyszkiem Cybulskim a Wojciechem Jaruzelskim”

  1. Chciałem jeszcze przypomnieć, że mamy na składzie kartkę wielkanocną, bardzo dobrej jakości, lepszą niż wszystkie dzieła Sipowicza razem wzięte

     

    https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/gustaw-doree-zmartwychwstanie/

  2. Trochę o geniuszach i matematyce i zarazie  oczywiście.

    Zacznę od tego, że tydzień temu napisałem że dzisiaj MZ poda, że w Polsce będzie 1000 zarażony koronawirusem. I to się ziści dziś wieczorem ☺

  3. Dzisiaj będzie ich grubo więcej niż 1000.

  4. Nie udzielam się specjalnie w komentarzach, mam wiele zastrzeżeń co do sposobu prowadzenia bloga przez Gospodarza, nie ze wszystkim się zgadzam….., ale dopiero teraz komentuję kwestię prezentacji komiksu Sacco di Roma Papieżowi. Gospodarz ujął mnie swoją postawą. Chciałbym wyrazić moje duże uznanie. Skreślam w duchu moje marne zastrzeżenia wobec Gospodarza. Pozdrawiam,

    J

  5. No to znamy spółkę która wspomaga naturalną inteligencje Premiera  i Ministrów swoją sztuczną inteligencją.
    Oto jak ona sama się prezentuje:
    ExMetrix to spółka tworząca nowej generacji oprogramowanie do statystycznej analizy danych i prognozowania oparte o Machine Learning & Aartificial Intelligence.
    A  na blogu Gabryela lepsze przewidywania robi młodszy nawigator @Krzysiek uzbrojony w Excela.
    Spuentuje słowami Naczelnika:  Ja cię nie mogę

  6. Rozumiem, że gdybym się z tobą zgadzał we wszystkim byłoby dobrze? Czy do innych ludzi też masz jakieś zastrzeżenia, czy tylko do mnie?

  7. Gabriel Goh z Brytyjskiego Terytorium Oceanu Indyjskiego
    Opublikował SYMULATOR EPIDEMII  „on Line” i każdy, od dziś, będzie mógł sobie poszaleć. Oto link:

    https://gabgoh.github.io/COVID/index.html

    Ilość genialnych komentatorów wzrośnie wykładniczo, może i JKM się załapie ☺

  8. Cały Gospodarz. Ech.

  9. Rozumiem, że mam być milszy? W życiu jestem bardzo miły. W sieci już nie muszę

  10. Staram się być i tu i tu. Fakt, na żywo jest bardzo miło. Ale nie w tym rzecz, mam wadę bycia krytycznym, przede wszystkim wobec siebie. Jak już te swoje marne wiwisekcje prezentuję, to łup obuchem od Gospodarza. Nic to. Komentatorem nie będę, czytelnikiem pozostanę.

  11. Grubo tzn ile – 100 kilo ☺

  12. tyle czasu Ci zeszło nad tą sprawą?

    No daj spokój, pomysł z przybliżeniem zdarzenia: Sacco di Roma, od razu był świetny. Jedyne co było kłopotem to pracochłonność projektu.

  13. Dlaczego JKM wspomniał człowieka, który jest znany jako „waluciarz”, może zwyczajnie chciał powiedzieć Towarzyszce skąd jej geny wyrastają. No nie wiem.

    Natomiast co do zagranicznego sytemu stypendialnego matematyków, to 3 moich kolegów zostało zaproszonych na początku lat 90 … (byli ciut przd 40-tką, jednak musieli stanowić jakąś wartość dla uczelni zapraszających).

    Wspominam o tej granicy wiekowej, bo od nas po naukach społecznych wymagano abyśmy nie przekraczali 30- stego roku życia.

  14. 40 lat to granica do której można dostać medal Fieldsa

  15. Na czym jedzie Jaruzelska?

    Na tym, ze jej ojciec był zdrajcą i dyktatorem ale miał „power”(!). I ten power ludzie transmitują na nią. To traktowanie odbiorców na you tubie jak chłopa pańszczyźnianego. Jak kiedyś mówiono: „chłop jak złota nie zobaczy to klękać nie będzie, chłop jak knuta nie uwidzi to karku nie zegnie”.

    Towarzyszka Panienka jedzie na dawnym „powerze” ojca i jej goście chcą się ogrzać w resztkach tego poweru.

  16. Wiem, że troche od czapy ale podzielę się taką ciekawostką. Niedawno zwiedziłem ruiny zamku w Bolkowie pod Jelenią Górą. Była tam akurat wystawa dotycząca husytów, a w zasadzie nie samego ruchu jako takiego co ich sprawności bojowej. Na jednej z reprodukcji obrazów przedstawiono śmierć księcia Jana Ziębickiego w bitwie z husytami pod Starym Wielisławiem w 1428 roku. Zabiły go sympatycznie nazwane Sierotki.
    Poszperalem w Internecie. Książę Jan walczył po stronie Krzyżaków w wojnie Polski z zakonem. Później, mu wielkiemu zdziwieniu autora notki biograficznej jego żoną została wdową po starym znajomym z kart „Baśni” – Spytku z Melsztyna. Zaskoczenie autora wynika z faktu, że Jan był mało znaczącym książątkiem, a wdową Elżbieta, to wielka pani.
    25 lat po bezdzietnej śmierci nieszczęsnego Jana, Luxemburgowie przekazali jegp księstewko naszemu innemu staremu znajomemu – Jerzemu z Podiebradu.
    Myślę że to księstewko nie było aż tak mało ważne jak to sugeruje autor notki biograficznej i pewnie nie bez powodu wielka Pani, wdowa po Spytku wyszła za księcia Jana. Rychła bezdzietna śmierć księcia, jakoś też mi do tej „nieważności” nie pasuje… Czemu to księstewko było tak istotne? Może to kwestia przecięcia ważnych szlaków, w tym z Pragi do Wrocławia? Może to mennica w Ząbkowicach Śląskich? A może to tamtejsza kopalnia złota w Złotym Stoku, która według informacji internetowych „największą wydajność” osiągnęła w XV wieku, kiedy głównymi jej udziałowcami była rodzina Fuggerów, a jednym pomniejszych Witt Stwosz…
    Eh, że też te porywy ludzkich serc i sumień, te walki o wolność religijną, musiały na dobre kilkadziesiąt lat rozwój księstewka zahamować…

  17. jasne że szlaki ważne i złoto jeszcze ważniejsze bo to ono te szlaki wytycza, ale ploteczkowo/personalnie a może ktoś wie jak to jest związane z: Pileckimi z Pilczy, Melsztyńskimi no i potem trzecią żoną Jagiełły – trudno zrozumieć dlaczego u króla aż ślub z tą panią (jej matka z Melsztyńskich ) … niby nie możliwe i politycznie nie potrzebne ale …

    co do dzisiejszego tekstu, to jest bardzo dziwne,  że ktoś (AR) działa na pograniczu prawa, przez 30 lat gra na nosie służbom pilnującym porządku aż w końcu wypadają przez okno on jako główny protagonista i osoby z nim związane.

    O Pawlikowskim gdzieś w internecie było napisane że samobójstwo popełnił z powodu Teresy Tuszyńskiej bo był w niej „śmiertelnie” zakochany. Może tak,  a może był świadkiem przestępczej roboty protagonisty i musiał zamilknąć, bo protagonista działał  bezkarnie  jeszcze dla kogoś …. o czym Pawlikowski wiedział.

    A poza tym w latach 70- tych weszło do pracy w Min. Spr. Wewn  nowe pokolenie, z nowymi projektami opowiedzianymi nam przez IPN.

  18. Jeszcze niebywale mądry pan Profesor Stanisław Michalkiewicz odnawiał starą piękną tradycję u towarzyszki Jaruzelskiej .Kto wie ,może powstanie nowa świecka tradycja katolewicka .Jak widać bez uzgodnienia z najważniejszymi nowe gwiazdy się nie narodzą.Jaruzelek i dygnitarstwo po rozwodach ma coś ugrać,tylko ukraść nie mają jak .Wszystko w rękach korporacji .Choćby nie wiem jak bardzo się starali ,nie rozbiją się w Tupolewie tylko w ferrari .

  19. Robert Redford legenda kina amerykańskiego (80 lat).

    Zbigniew Cybulski legenda kina polskiego, nie udało mu się dożyć tak sędziwego wieku i tylu filmów co „Red Fordowi”

    ale

    na stacji metra „Pole Mokotowskie” ma swój bilboard

  20. Jutro we Wrocławiu, przed gmachem sądu  protest przeciwko panu ministrowi – protestujący też chcą zostać bohaterami (jakiejś) legendy

  21. a tak poza tematem: na ile guzików jest zapinana sutanna?

  22. 3 dni kindora

    Forever

  23. Strzelalem ze 12 ale juz wiem ze nie

  24. dobra odpowiedź (to miało być nawiązanie do SN i fotki ks. Mariana Tokarzewskiego)

  25. Cybulski z Jaruzelskim spokrewnieni i łączą ich też główne role w filmach. O Cybulskim wiemy – filmy fabularne. A o generale trzeba przypomnieć, jego lekko zapominaną legendę filmową w filmie dokumentalnym. O tym jak generał  szedł na wojnę ze swoim narodem. generał jako gwiazdor filmowy zaistniał dzięki G. Braunowi.

  26. Każda sutanna ma 33 guziki.

  27. Każda sutanna ma tyle guzików ile ma. Nie sutanna czyni księdza, lecz święcenia.

  28. Te herbaciane oczy francuskiego basseta. Pisarka Sylwia Chutnik, jest iks % „Ż”, ktoś pomyśli – że to nie ma znaczenia. To jest machiaweliczna sztafeta – model reprodukcji, strażnicy – wierni i rozumni. Nie orzą, nie rafią żwiru, ale polski chleb jedzą. „Dama Warszawy” (2007), stypendium ministra kultury, trzy razy nagroda NIKE. Chutnik lewarowana, ostatecznie jako preamp/przedwzmacniacz, …wybrano Tokarczuk.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.