Wyjaśniam raz i ostatecznie, o co chodzi z tym filmem. Otóż mamy do czynienia z pewnym starym rytuałem, który wchodzi w zakres metod panowania nad tłumem, tzn. społeczeństwem. Najczęściej pierwszą bajkę, jaką poznajemy w dzieciństwie jest bajka o smoku, który chce pożreć księżniczkę, a rycerz próbuje temu zapobiec. Jest oczywiste, że pierwsze pytanie, jakie powinno sobie zadać 4-, 5-letnie dziecko, gdy uzyskuje świadomość to: kim jestem i co ja tu robię? Dziecko nie zada sobie takiego pytania, bo najpierw musiałoby zdefiniować pojęcia „ja”, „być”, „robić” itp. Smok, księżniczka i rycerz wywołują u dzieci proste emocje takie, jak strach, gniew i namiętność (do księżniczki) i dopiero na podstawie prymitywnych uczuć i emocji dziecko zaczyna definiować świat. Na pierwszej lekcji religii dostajemy informację, iż niejaki Abraham chce zabić swojego syna Izaaka. Nikt nie wie, dlaczego, ale też nikt niczego nie tłumaczy dzieciom. Dlaczego smok, księżniczka (dziewica), rycerz? Też nikt nie zadaje sobie takiego pytania, a odpowiedzi darmo wypatrywać. Dziewczynki identyfikują się z księżniczką, chłopcy z rycerzem, patologia płci obojga ze smokiem. Oba mity pozwalają wyciągnąć dwa wnioski: 1) wiedza dzieci (ludzi) musi być kontrolowana, 2) jest to wprowadzenie i przypomnienie prastarego rytuału składania niewinnych ofiar demonom. Ofiara musi być czysta i niewinna, najlepiej do tego nadaje się dziecko, może być też ewentualnie dziewica. W kulturze żydowskiej, która przechowała stare mity i wierzenia, jeśli żyd popełni grzech, to wtedy składa ofiarę z kozłów ofiarnych. W kulturze i prawie łacińskim i chrześcijańskim karze się tylko samego złoczyńcę. Nie ma sytuacji, że syn idzie siedzieć za zbrodnię ojca czy dziadka, a w kulturze żydowskiej dokładnie tak się dzieje. Skazanie złoczyńcy nie ma sensu, bo w oczach ICH boga ofiara musi być czysta i niewinna, dlatego uwolniono Barabasza, a Chrystus poniósł karę za wszystkich grzeszników. W dzisiejszych czasach polega to na ukaraniu zakonu lub parafii, w której doszło do czynów pedofilskich, mimo, że sprawca już dawno nie żyje, a więc płacić muszą niewinni ludzie. Księdza Stryczka też Anna Dymna broniła i nie zająknęła się na temat losu ofiar mobbingu, bo przyjęło się akceptować tego rodzaju przemoc, gdzie słabszy (dziecko, kobieta) musi znosić w pokorze cierpienie i być ofiarą, a sprawcy się nie ściga i nie karze. Smarzowski mówi, że jest taki a taki problem w środowisku Kościoła, więc daje znak, że należy ukarać to środowisko, najlepiej jakichś niewinnych księży i wierzących, a pedofile niech sobie grasują dalej, co dokładnie potwierdziły słowa komentarza Jerzego Urbana w tej sprawie. Ostatecznie w tej „zabawie” chodzi o uznanie Kościoła katolickiego winnym zbrodni Holokaustu i zniszczenie go, ale najpierw trzeba wydobyć od Kościoła fundusze na dalszy ciąg rytuału. Dojdzie do tragedii i nie ma co do tego wątpliwości. Rozważania na temat wolności wypowiedzi artystycznej, czy obrażanie się na tę prowokację nie mają kompletnie żadnego sensu. Smaczek tej zabawy polega na tym, żeby Polacy własnymi rękami zadusili swoich kapłanów i prawdopodobnie do tego dojdzie tylko pytanie jest w jakiej skali. Generalnie wszyscy jesteśmy przeznaczeni na ofiarę, a kapłani sekt, które sobie urządzają z nami takie zabawy liczą na to, że staną się ostatecznie bogami po dokonaniu ofiary. Przed projekcją filmu powinno się puszczać w kinach krótki film animowany o tym, co napisałem lub o prześladowaniach Kościoła – historii prześladowań i metodach, aby widz był przygotowany i mógł sam wyrobić sobie zdanie po obejrzeniu głównego filmu. Słowo wstępne można zrobić również w formie wstęgi napisów, jak w „Gwiezdnych wojnach”. Mógłby to zrobić również Zygmunt Kałużyński, gdyby żył. To co napisałem (interpretacja mitów i ujawnienie planu), to jest wiedza zakazana, tajna, więc nie rozpowiadajcie tego nikomu, bo możecie mieć kłopoty!
No i nareszcie ładnie, bez „zbijania z pantałyku” drogiego gościa, Coryllus mógł się wygadać. A ten pomysł z powołaniem do życia instytutu doktryny, to świetny.
Ale jak bym opowiedziała jak powoływano i dla kogo różne instytuty w strukturze nauki, to część tych po 65 – roku życia, jeszcze żyjących a wrzeszczących w KOD- ach pracowników nauki z podkulonym ogonem wyjechałaby z Warszawy. Takie jaja się działy. I o tym nakręcić film to dopiero byłby dokument. Dokumentalne filmy Brauna byłyby komediami przy tym jak naprawdę wyglądała procedura budowy struktury nauki .
Ze smutnym rozbawieniem posłuchałem rozmowy panów, a refleksja jaka mi się nasunęła to, że „propaganda w stylu komuny” jest wiecznie żywa. Oto dwaj znani publicyści dyskutują nad filmem Kler dokładnie w stylu propagandy lat 70. czy 80., kiedy to w ówczesnej TV dyskutowano, że jakiś pismak (Miłosz) napisał gniota, którego dyskutujący oczywiście nie czytali i czytać nie zamierzali, a który opublikował jakiś szmatławiec we Francji (Kultura), ale ten gniot jest bardzo niebezpieczny, bo może zwrócić w głowie mniej klasowo uświadomionej części społeczeństwa, szczególnie z małych miast i wsi. Nawet to byłoby zabawne gdyby nie było takie smutne. p. Gabryjelski sprawdza czy w jego Grodzisku w kinie jest ten film w repertuarze i przebija z tego satysfakcja, że jednak cenzura działa i na razie nie wyświetlają.
Wasza dyskusja jest upokarzająca dla Kościoła i ludzi wierzących. Czy myślicie, że pokazanie historyjki o trzech grzesznych księżach (nie wiele bardziej grzesznych niż ich parafianie) i jednym zachłannym biskupie zachwieje Kościołem w Polsce, a ludzie od niego odwrócą się. Parafianie, szczególnie w małych miastach i wsiach, widzą jak dzieci gospodyni księdza są do niego podobne, jak ksiądz jest pazerny na pieniądze i wypić lubi i dziewczynom za dekolt zajrzeć. To są ludzie i nic co ludzkie nie jest im obce. Takich księży w Polsce nie jest trzech ale może 300 czy więcej. I co z tego. Ludzie nie odwrócą się od Kościoła, bo zobaczą film. Wielki Kościół tworzą grzeszni ludzie i nikt z niego nie zrezygnuje, bo w Polsce to część tożsamości, nawet dla tych niewierzących.
Smutne to, że traktujecie ludzi jako „ciemny lud” co wszystko kupi. Nie kupił propagandy za PRL to i nie kupi teraz.
PS. Co by p. G. Maciejewski powiedział na dyskusję nad jego książkami w stylu: Nie czytałem i czytać nie zamierza bo to gnioty.
Z tym argumentem że jak się nie ogladalo/nie czytali to nie ma się prawa oceniać należy być ostrożny. Kaka też nikt nie musi kosztować, żeby wiedzieć czy to wykwintne danie.
Oczywiście, wielki Kościół tworzą grzeszni ludzie, ale my mamy o tym nie rozmawiać, żeby ich czasem nie peszyć, jasne…i żeby nie urazić prostaczków takich jak ty. Mnie zawsze dziwi ta figura – prosty człowiek, a jaki wrażliwy na własnym punkcie…
no i jest w sieci pastisz KLERU, film przerobiono na parodię edukacyjną, a gdyby jeszcze wzorując się na Smarzowskim zrobić film o wyjazdowych posiedzeniach samej filmówki , to by się działo
W dzisiejszych czasach antykultury przepustką do elity i wyrazem dobrego gustu (gust kształtuje człowieka) nie jest to co się czytało, widziało, robiło lecz to, czego się nie czytało, nie widziało i nie robiło. Zwracam uwagę na przedrostek anty- w pierwszym zdaniu. To jest taki znak „minus” w zdaniu logicznym.
prawosławny Kiszczak zza grobu, podsuwając Smarzowskiemu kartoteki MSW dot. Wydziału Walki z Kościołem, powie nam gdzie jest dobro. Paradoksem jest, że taki społeczny projekt oczywiście jest sfinansowany z pieniędzy katolików, ale może trzeba potraktować te pieniądze jako przysłowiowe 30 srebrników, po otrzymaniu których pan reżyser odejdzie od reżyserskiej roboty i np. kupi sobie pole.
Smarzowski zaleca odejście od Konkordatu, a tymczasem Konkordat jest podpisany i przez takie oryginalne kraje jak Rosja czy Chiny.
Film stawia widzów w następującej sytuacji: musisz coś zrobić, bo jeśli nie zrobisz to zostaniesz wykluczony z towarzystwa, rodziny, ze społeczności jako obojętny, klerykalny, ciemnogród, moher, PiSowiec *) niepotrzebne skreślić lub można dopisać inne epitety, albo skierujesz gniew w kierunku Kościoła katolickiego i tym samym będziesz miał święty spokój. Film nie opowiada o Kościele katolickim tylko o Polakach, bo nie sądzę, żeby był tak uniwersalny, żeby zrobił furorę za granicą, co by potwierdzało moją tezę odnośnie mechanizmu procesów społecznych, które ten film ma wywołać.
Postrzeganie Polaków jako katolików (kupujących bilety na „Kler” itp.) to błąd. Zdecydowana większość Polaków to potencjalnie tłum skandujący „ukrzyżuj go!”, chwilowo tylko zajęty innymi sprawami, z nawyku stawiający choinkę na 24 grudnia i tych nawyków jest całkiem sporo, ale one nie są przemyślane i nie są ugruntowane i wątpię, czy wielu Polaków oddałoby życie za wiarę. Nawet wśród biskupów tylko niektórzy są godni, a cóż dopiero zwykli ludzie!
Wojny kozackie, potop szwedzki, II wojna światowa to były próby Reformacji Polski, która odbyła się na poziomie materialnym – Polaków pozbawiono życia i majątku, natomiast Polacy nie dali się zreformować duchowo. Smarzowski nawołuje do kolejnej reformacji w Polsce i sądzę, że znowu skończy się „tylko” na ofiarach w ludziach lub stratach materialnych, natomiast duch pozostanie nie naruszony. Jest to tragiczna perspektywa, oczywiście możemy się pośmiać z Kiszczaka i „komuchów”, ale pamiętajmy o realiach. Gospodarz bloga, Grzegorz Braun czy ks. prof. Guz zjedli zęby na temacie reformacji. Na razie ci wszyscy, którzy poszli na film cieszą się i chiczoczą po obejrzeniu seansu i odbywają się wielkie dyskusje na ten temat w mediach, ale schemat jest stary jak świat i prawdę mówiąc, staje się już nudny. Poza tym nie chcę być zadźgany czy spalony przez jakiegoś nawiedzonego „reformatora”. Zauważcie, ilu reformatorów Kościoła od paru tygodni nagle się pojawiło!
Najpierw będzie diabelska marchewka (dotacje unijne, kiedyś to był kredyt z Londynu), a jak marchewka nie zadziała to zacznie się regularna wojna. Nie miejmy złudzeń. Cel pozostaje niezmienny i daje się nam do wyboru: albo będziemy grzeczni i sami rozwalimy Kościół, albo nam ktoś pomoże. Teraz wszystkim się „pomaga”. Smutne jest to, że w ogóle wchodzimy w tę grę i zrobiliśmy pierwszy krok dopuszczając do projekcji filmu „Kler” oraz nie reagując w żaden sposób na sensacje o skandalach pedofilskich. Kościół śpi.
Jest jeszcze coś takiego jak staranność i uczciwość, która każe zapoznać się z obiektem ocenianym w miarę dokładnie, tym bardziej że jest on łatwo dostępny do oceny. I właśnie tego w tej dyskusji zabrakło.
Kwestia „niewinnej ofiary”.
Ma miejsce ciekawe zjawisko mentalne; otóż dobrzy Chrześcijanie szukają sposobu, by uzasadnić ukaranie niewinnej ofiary (np. na zakon nałożyć karę, w tym finansową, gdy sprawca już dawno nie żyje) i poszukują np. winy przełożonych tego zakonu, np. „zamiatających sprawę pod dywan”, co ma tłumaczyć karanie (niewinnego) zgromadzenia.
Myślę, że jeden ze sposobów rozwiązania tej zagadki brzmi następująco:
dobrzy Chrześcijanie (nieświadomie) są przerażeni irracjonalnością całej sytuacji i usiłują znaleźć racjonalne motywy w całkiem irracjonalnej kwestii, jaką jest dla członka cywilizacji łacińskiej kwestia tzw. „niewinnego kozła ofiarnego”.
Oskar Goldberg („Rzeczywistość Hebrajczyków”) porusza temat kultów bogów i skutków istnienia ich wielości.
Stary Testament pełny jest opisów walki prowadzonej przez proroków by utrzymać Izrael przy kulcie Jedynego Boga, podczas, gdy ten (Izrael) stale powracał do kananejskich kultów pogańskich.
Pańskie pogląd na przyszłe męczeństwo Kościoła całkiem ładnie wpisuje się, przez analogię, w męczeństwo Chrystusa.
Zresztą i w kręgach chrześcijańskich pojawiają się głosy, że Kościół, jako mistyczne Ciało Chrystusa, musi, podobnie jak On, cierpieć przed ostatecznym zwycięstwem.
Przecież Pan Gabriel jasno powiedział dlaczego nie musiał oglądać tego filmu: jest nadto przewidywalny, powtarzalny w swej historii, narracji. Wiedziano o tym, co w Kościele mogą wyprawiać, różne pogłoski szeptano. No właśnie, szeptano. Teraz różnica jest taka, że za pozwoleniem przemawia się krzykiem. Przekrzykiwaniem właściwie. Dlatego ten film jest gniotem. Wywołuje marną podnietę ludzi, którzy do funkcjonowania potrzebują skandalu i wrzasku. Dlatego ten film jest kolejnym tworem do niczego potrzebnym. Miłosz powiedział o nadchodzącym XX wieku, że ciemne czasy nastają. No i trwają sobie. Zaciemniają umysły.
Wspaniale, że mówicie o Musilu. Warto przeczytać o człowieku bez właściwości. Warto pomyśleć.
na YT ks.Franciszek Longchamps de Berier w wywiadzie z Ziemcem, mówi że był na filmie KLER i że nie wiadomo jakiemu celowi ten film ma służyć, bo jest nieprzekonywujący, bo oparty na tym jak ateista może sobie wyobrażać życie w Kościele, oraz jak reżyser nie znający prawa kanonicznego może się porwać na robienie filmu o społeczności funkcjonującej wg tego prawa, a widać po filmie że konsultanta nie było, czyli film jakby oparty na domniemaniach i plotce. Film o wnętrzu bez znajomości zasad funkcjonowania tego wnętrza.
Ks. wspomina scenę z workami/siatkami plastykowymi pełnymi pieniędzy, przynoszonymi przez biskupa.
Te „worki z pieniędzmi” jest to jakiś ulubiony moment (niewidocznych ale obecnych) kreatorów części naszej rzeczywistości. Pamiętam kiedy się zaczęła transformacja, powstała partia PC i miała siedzibę na ul Puławskiej blisko Willowej, i wtedy taksówkarze rozpuszczali info, że do siedziby partii przywożą pasażerów w siatkami pieniędzy, że jeden czy drugi wiózł i widział i że to były obanderolowane pliki itd., itd., skąd członkowie tej partii mieli mieć te obanderolowane pliki i w takiej ilości (worek/siatka) no przecież nie z FOZZ-u czy z PEWEXU. Plotka o tym finansowym legendowaniu PC, w czasie kiedy kasa wypływała innymi źródłami i inne tam były przy tym „wypływie” nazwiska (co wiemy dopiero dzisiaj) była dość długo ropowszechniana. Taka metoda lewicy, pomówienie wobec wrażej partii jaką w latach 90-tych była PC.
I teraz jest to powtórzone też w tym filmie.
No więc film wydaje się być zrealizowany na podstawie ulubionych chwytów/donosów milicyjnych krawężników i różnej maści „informatorów”, jaka inteligencja współpracowników takie chwyty. Wg aparatczyków PRL nie było innych pobudek działania ludzkiego jak chciwość, alkohol i seks i plotka tak im zostało do dzisiaj vide film.
Nie prowadze bloga. Sa to prywatne przemyslenia. Wynikaja one z laczenia duzej ilosci faktow (obserwacji, wypowiedzi innych osob), swobodnego myslenia, bez wstepnych zalozen oraz przede wszystkim od wielu lat odciecia sie od radia i telewizji. Pozdrawiam!
Jak to „Dostał kasę” ? Przecież to będzie najbardziej kasowy film polski.
Czy nie trzeba napisać „zrobił gniota i zarobił mnóstwo kasy”?
Dla sławy? Dla zysku czasem?
Wyjaśniam raz i ostatecznie, o co chodzi z tym filmem. Otóż mamy do czynienia z pewnym starym rytuałem, który wchodzi w zakres metod panowania nad tłumem, tzn. społeczeństwem. Najczęściej pierwszą bajkę, jaką poznajemy w dzieciństwie jest bajka o smoku, który chce pożreć księżniczkę, a rycerz próbuje temu zapobiec. Jest oczywiste, że pierwsze pytanie, jakie powinno sobie zadać 4-, 5-letnie dziecko, gdy uzyskuje świadomość to: kim jestem i co ja tu robię? Dziecko nie zada sobie takiego pytania, bo najpierw musiałoby zdefiniować pojęcia „ja”, „być”, „robić” itp. Smok, księżniczka i rycerz wywołują u dzieci proste emocje takie, jak strach, gniew i namiętność (do księżniczki) i dopiero na podstawie prymitywnych uczuć i emocji dziecko zaczyna definiować świat. Na pierwszej lekcji religii dostajemy informację, iż niejaki Abraham chce zabić swojego syna Izaaka. Nikt nie wie, dlaczego, ale też nikt niczego nie tłumaczy dzieciom. Dlaczego smok, księżniczka (dziewica), rycerz? Też nikt nie zadaje sobie takiego pytania, a odpowiedzi darmo wypatrywać. Dziewczynki identyfikują się z księżniczką, chłopcy z rycerzem, patologia płci obojga ze smokiem. Oba mity pozwalają wyciągnąć dwa wnioski: 1) wiedza dzieci (ludzi) musi być kontrolowana, 2) jest to wprowadzenie i przypomnienie prastarego rytuału składania niewinnych ofiar demonom. Ofiara musi być czysta i niewinna, najlepiej do tego nadaje się dziecko, może być też ewentualnie dziewica. W kulturze żydowskiej, która przechowała stare mity i wierzenia, jeśli żyd popełni grzech, to wtedy składa ofiarę z kozłów ofiarnych. W kulturze i prawie łacińskim i chrześcijańskim karze się tylko samego złoczyńcę. Nie ma sytuacji, że syn idzie siedzieć za zbrodnię ojca czy dziadka, a w kulturze żydowskiej dokładnie tak się dzieje. Skazanie złoczyńcy nie ma sensu, bo w oczach ICH boga ofiara musi być czysta i niewinna, dlatego uwolniono Barabasza, a Chrystus poniósł karę za wszystkich grzeszników. W dzisiejszych czasach polega to na ukaraniu zakonu lub parafii, w której doszło do czynów pedofilskich, mimo, że sprawca już dawno nie żyje, a więc płacić muszą niewinni ludzie. Księdza Stryczka też Anna Dymna broniła i nie zająknęła się na temat losu ofiar mobbingu, bo przyjęło się akceptować tego rodzaju przemoc, gdzie słabszy (dziecko, kobieta) musi znosić w pokorze cierpienie i być ofiarą, a sprawcy się nie ściga i nie karze. Smarzowski mówi, że jest taki a taki problem w środowisku Kościoła, więc daje znak, że należy ukarać to środowisko, najlepiej jakichś niewinnych księży i wierzących, a pedofile niech sobie grasują dalej, co dokładnie potwierdziły słowa komentarza Jerzego Urbana w tej sprawie. Ostatecznie w tej „zabawie” chodzi o uznanie Kościoła katolickiego winnym zbrodni Holokaustu i zniszczenie go, ale najpierw trzeba wydobyć od Kościoła fundusze na dalszy ciąg rytuału. Dojdzie do tragedii i nie ma co do tego wątpliwości. Rozważania na temat wolności wypowiedzi artystycznej, czy obrażanie się na tę prowokację nie mają kompletnie żadnego sensu. Smaczek tej zabawy polega na tym, żeby Polacy własnymi rękami zadusili swoich kapłanów i prawdopodobnie do tego dojdzie tylko pytanie jest w jakiej skali. Generalnie wszyscy jesteśmy przeznaczeni na ofiarę, a kapłani sekt, które sobie urządzają z nami takie zabawy liczą na to, że staną się ostatecznie bogami po dokonaniu ofiary. Przed projekcją filmu powinno się puszczać w kinach krótki film animowany o tym, co napisałem lub o prześladowaniach Kościoła – historii prześladowań i metodach, aby widz był przygotowany i mógł sam wyrobić sobie zdanie po obejrzeniu głównego filmu. Słowo wstępne można zrobić również w formie wstęgi napisów, jak w „Gwiezdnych wojnach”. Mógłby to zrobić również Zygmunt Kałużyński, gdyby żył. To co napisałem (interpretacja mitów i ujawnienie planu), to jest wiedza zakazana, tajna, więc nie rozpowiadajcie tego nikomu, bo możecie mieć kłopoty!
No i nareszcie ładnie, bez „zbijania z pantałyku” drogiego gościa, Coryllus mógł się wygadać. A ten pomysł z powołaniem do życia instytutu doktryny, to świetny.
Ale jak bym opowiedziała jak powoływano i dla kogo różne instytuty w strukturze nauki, to część tych po 65 – roku życia, jeszcze żyjących a wrzeszczących w KOD- ach pracowników nauki z podkulonym ogonem wyjechałaby z Warszawy. Takie jaja się działy. I o tym nakręcić film to dopiero byłby dokument. Dokumentalne filmy Brauna byłyby komediami przy tym jak naprawdę wyglądała procedura budowy struktury nauki .
Ze smutnym rozbawieniem posłuchałem rozmowy panów, a refleksja jaka mi się nasunęła to, że „propaganda w stylu komuny” jest wiecznie żywa. Oto dwaj znani publicyści dyskutują nad filmem Kler dokładnie w stylu propagandy lat 70. czy 80., kiedy to w ówczesnej TV dyskutowano, że jakiś pismak (Miłosz) napisał gniota, którego dyskutujący oczywiście nie czytali i czytać nie zamierzali, a który opublikował jakiś szmatławiec we Francji (Kultura), ale ten gniot jest bardzo niebezpieczny, bo może zwrócić w głowie mniej klasowo uświadomionej części społeczeństwa, szczególnie z małych miast i wsi. Nawet to byłoby zabawne gdyby nie było takie smutne. p. Gabryjelski sprawdza czy w jego Grodzisku w kinie jest ten film w repertuarze i przebija z tego satysfakcja, że jednak cenzura działa i na razie nie wyświetlają.
Wasza dyskusja jest upokarzająca dla Kościoła i ludzi wierzących. Czy myślicie, że pokazanie historyjki o trzech grzesznych księżach (nie wiele bardziej grzesznych niż ich parafianie) i jednym zachłannym biskupie zachwieje Kościołem w Polsce, a ludzie od niego odwrócą się. Parafianie, szczególnie w małych miastach i wsiach, widzą jak dzieci gospodyni księdza są do niego podobne, jak ksiądz jest pazerny na pieniądze i wypić lubi i dziewczynom za dekolt zajrzeć. To są ludzie i nic co ludzkie nie jest im obce. Takich księży w Polsce nie jest trzech ale może 300 czy więcej. I co z tego. Ludzie nie odwrócą się od Kościoła, bo zobaczą film. Wielki Kościół tworzą grzeszni ludzie i nikt z niego nie zrezygnuje, bo w Polsce to część tożsamości, nawet dla tych niewierzących.
Smutne to, że traktujecie ludzi jako „ciemny lud” co wszystko kupi. Nie kupił propagandy za PRL to i nie kupi teraz.
PS. Co by p. G. Maciejewski powiedział na dyskusję nad jego książkami w stylu: Nie czytałem i czytać nie zamierza bo to gnioty.
Wizualizacja polskich doktryn po 1989
Dzisiejsze zdjęcia ad hoc „z biodra” i „z samochodu” z dwóch miejsc stolicy.
Link do wizualizacji
Z tym argumentem że jak się nie ogladalo/nie czytali to nie ma się prawa oceniać należy być ostrożny. Kaka też nikt nie musi kosztować, żeby wiedzieć czy to wykwintne danie.
Oczywiście, wielki Kościół tworzą grzeszni ludzie, ale my mamy o tym nie rozmawiać, żeby ich czasem nie peszyć, jasne…i żeby nie urazić prostaczków takich jak ty. Mnie zawsze dziwi ta figura – prosty człowiek, a jaki wrażliwy na własnym punkcie…
Eko – o czym właściwie piszesz, myśli nie umiesz sformułować? Postaraj się, jesteś duży.
no i jest w sieci pastisz KLERU, film przerobiono na parodię edukacyjną, a gdyby jeszcze wzorując się na Smarzowskim zrobić film o wyjazdowych posiedzeniach samej filmówki , to by się działo
W dzisiejszych czasach antykultury przepustką do elity i wyrazem dobrego gustu (gust kształtuje człowieka) nie jest to co się czytało, widziało, robiło lecz to, czego się nie czytało, nie widziało i nie robiło. Zwracam uwagę na przedrostek anty- w pierwszym zdaniu. To jest taki znak „minus” w zdaniu logicznym.
prawosławny Kiszczak zza grobu, podsuwając Smarzowskiemu kartoteki MSW dot. Wydziału Walki z Kościołem, powie nam gdzie jest dobro. Paradoksem jest, że taki społeczny projekt oczywiście jest sfinansowany z pieniędzy katolików, ale może trzeba potraktować te pieniądze jako przysłowiowe 30 srebrników, po otrzymaniu których pan reżyser odejdzie od reżyserskiej roboty i np. kupi sobie pole.
Smarzowski zaleca odejście od Konkordatu, a tymczasem Konkordat jest podpisany i przez takie oryginalne kraje jak Rosja czy Chiny.
Dlaczego
Film stawia widzów w następującej sytuacji: musisz coś zrobić, bo jeśli nie zrobisz to zostaniesz wykluczony z towarzystwa, rodziny, ze społeczności jako obojętny, klerykalny, ciemnogród, moher, PiSowiec *) niepotrzebne skreślić lub można dopisać inne epitety, albo skierujesz gniew w kierunku Kościoła katolickiego i tym samym będziesz miał święty spokój. Film nie opowiada o Kościele katolickim tylko o Polakach, bo nie sądzę, żeby był tak uniwersalny, żeby zrobił furorę za granicą, co by potwierdzało moją tezę odnośnie mechanizmu procesów społecznych, które ten film ma wywołać.
Postrzeganie Polaków jako katolików (kupujących bilety na „Kler” itp.) to błąd. Zdecydowana większość Polaków to potencjalnie tłum skandujący „ukrzyżuj go!”, chwilowo tylko zajęty innymi sprawami, z nawyku stawiający choinkę na 24 grudnia i tych nawyków jest całkiem sporo, ale one nie są przemyślane i nie są ugruntowane i wątpię, czy wielu Polaków oddałoby życie za wiarę. Nawet wśród biskupów tylko niektórzy są godni, a cóż dopiero zwykli ludzie!
100/100 !!!
Wojny kozackie, potop szwedzki, II wojna światowa to były próby Reformacji Polski, która odbyła się na poziomie materialnym – Polaków pozbawiono życia i majątku, natomiast Polacy nie dali się zreformować duchowo. Smarzowski nawołuje do kolejnej reformacji w Polsce i sądzę, że znowu skończy się „tylko” na ofiarach w ludziach lub stratach materialnych, natomiast duch pozostanie nie naruszony. Jest to tragiczna perspektywa, oczywiście możemy się pośmiać z Kiszczaka i „komuchów”, ale pamiętajmy o realiach. Gospodarz bloga, Grzegorz Braun czy ks. prof. Guz zjedli zęby na temacie reformacji. Na razie ci wszyscy, którzy poszli na film cieszą się i chiczoczą po obejrzeniu seansu i odbywają się wielkie dyskusje na ten temat w mediach, ale schemat jest stary jak świat i prawdę mówiąc, staje się już nudny. Poza tym nie chcę być zadźgany czy spalony przez jakiegoś nawiedzonego „reformatora”. Zauważcie, ilu reformatorów Kościoła od paru tygodni nagle się pojawiło!
Najpierw będzie diabelska marchewka (dotacje unijne, kiedyś to był kredyt z Londynu), a jak marchewka nie zadziała to zacznie się regularna wojna. Nie miejmy złudzeń. Cel pozostaje niezmienny i daje się nam do wyboru: albo będziemy grzeczni i sami rozwalimy Kościół, albo nam ktoś pomoże. Teraz wszystkim się „pomaga”. Smutne jest to, że w ogóle wchodzimy w tę grę i zrobiliśmy pierwszy krok dopuszczając do projekcji filmu „Kler” oraz nie reagując w żaden sposób na sensacje o skandalach pedofilskich. Kościół śpi.
No tak…
… Kosciol spi… a waadza „kosi kapuste” na narodzie ile wlezie… a w merdialni „reformuja Kosciol”…
… no tak… reformatorUF w Polsce – od wiekow – byl i jest dostatek, co wszem i wobec widac i slychac !!!
A co tam, panie w gospodarce ???… – sie pytam !!!
I trudno odmówić, gdy wzięto dotację!
Paryżanko odpowiadam na Twoje pytanie: „Chińczyki trzymają się mocno” właśnie podpisali konkordat.
Walther von der Vogelweide – mówisz z serca …Tomaszem Samołykiem.
Jest jeszcze coś takiego jak staranność i uczciwość, która każe zapoznać się z obiektem ocenianym w miarę dokładnie, tym bardziej że jest on łatwo dostępny do oceny. I właśnie tego w tej dyskusji zabrakło.
No prosze…
… i to sie nazywa polityka… przez duze P !!!
Akurat…
… do tego GNIOTA nie jest potrzebna ani uczciwosc ani starannosc zeby wiedziec, ze g**no jest g**nem…
… g**no omija sie aby w nie nie wdepnac, bo straszny FETOR od niego jedzie…
… w tym przypadku potrzebny jest zdecydowany PROKURATOR i CELA+ !!!… i rzeczywiscie tego w tej dyskusji brakuje !!!
Jak iść na cos do Kina, to na Predatora
Wszystko to jest dla mnie rewelacyjne. Nigdy tak o tym wszystkim nie myślałem. Czy może prowadzi Pan jakiś blog?
Świetny materiał. Gratuluje.
Kwestia „niewinnej ofiary”.
Ma miejsce ciekawe zjawisko mentalne; otóż dobrzy Chrześcijanie szukają sposobu, by uzasadnić ukaranie niewinnej ofiary (np. na zakon nałożyć karę, w tym finansową, gdy sprawca już dawno nie żyje) i poszukują np. winy przełożonych tego zakonu, np. „zamiatających sprawę pod dywan”, co ma tłumaczyć karanie (niewinnego) zgromadzenia.
Myślę, że jeden ze sposobów rozwiązania tej zagadki brzmi następująco:
dobrzy Chrześcijanie (nieświadomie) są przerażeni irracjonalnością całej sytuacji i usiłują znaleźć racjonalne motywy w całkiem irracjonalnej kwestii, jaką jest dla członka cywilizacji łacińskiej kwestia tzw. „niewinnego kozła ofiarnego”.
Oskar Goldberg („Rzeczywistość Hebrajczyków”) porusza temat kultów bogów i skutków istnienia ich wielości.
Stary Testament pełny jest opisów walki prowadzonej przez proroków by utrzymać Izrael przy kulcie Jedynego Boga, podczas, gdy ten (Izrael) stale powracał do kananejskich kultów pogańskich.
Pańskie pogląd na przyszłe męczeństwo Kościoła całkiem ładnie wpisuje się, przez analogię, w męczeństwo Chrystusa.
Zresztą i w kręgach chrześcijańskich pojawiają się głosy, że Kościół, jako mistyczne Ciało Chrystusa, musi, podobnie jak On, cierpieć przed ostatecznym zwycięstwem.
Przecież Pan Gabriel jasno powiedział dlaczego nie musiał oglądać tego filmu: jest nadto przewidywalny, powtarzalny w swej historii, narracji. Wiedziano o tym, co w Kościele mogą wyprawiać, różne pogłoski szeptano. No właśnie, szeptano. Teraz różnica jest taka, że za pozwoleniem przemawia się krzykiem. Przekrzykiwaniem właściwie. Dlatego ten film jest gniotem. Wywołuje marną podnietę ludzi, którzy do funkcjonowania potrzebują skandalu i wrzasku. Dlatego ten film jest kolejnym tworem do niczego potrzebnym. Miłosz powiedział o nadchodzącym XX wieku, że ciemne czasy nastają. No i trwają sobie. Zaciemniają umysły.
Wspaniale, że mówicie o Musilu. Warto przeczytać o człowieku bez właściwości. Warto pomyśleć.
na YT ks.Franciszek Longchamps de Berier w wywiadzie z Ziemcem, mówi że był na filmie KLER i że nie wiadomo jakiemu celowi ten film ma służyć, bo jest nieprzekonywujący, bo oparty na tym jak ateista może sobie wyobrażać życie w Kościele, oraz jak reżyser nie znający prawa kanonicznego może się porwać na robienie filmu o społeczności funkcjonującej wg tego prawa, a widać po filmie że konsultanta nie było, czyli film jakby oparty na domniemaniach i plotce. Film o wnętrzu bez znajomości zasad funkcjonowania tego wnętrza.
Ks. wspomina scenę z workami/siatkami plastykowymi pełnymi pieniędzy, przynoszonymi przez biskupa.
Te „worki z pieniędzmi” jest to jakiś ulubiony moment (niewidocznych ale obecnych) kreatorów części naszej rzeczywistości. Pamiętam kiedy się zaczęła transformacja, powstała partia PC i miała siedzibę na ul Puławskiej blisko Willowej, i wtedy taksówkarze rozpuszczali info, że do siedziby partii przywożą pasażerów w siatkami pieniędzy, że jeden czy drugi wiózł i widział i że to były obanderolowane pliki itd., itd., skąd członkowie tej partii mieli mieć te obanderolowane pliki i w takiej ilości (worek/siatka) no przecież nie z FOZZ-u czy z PEWEXU. Plotka o tym finansowym legendowaniu PC, w czasie kiedy kasa wypływała innymi źródłami i inne tam były przy tym „wypływie” nazwiska (co wiemy dopiero dzisiaj) była dość długo ropowszechniana. Taka metoda lewicy, pomówienie wobec wrażej partii jaką w latach 90-tych była PC.
I teraz jest to powtórzone też w tym filmie.
No więc film wydaje się być zrealizowany na podstawie ulubionych chwytów/donosów milicyjnych krawężników i różnej maści „informatorów”, jaka inteligencja współpracowników takie chwyty. Wg aparatczyków PRL nie było innych pobudek działania ludzkiego jak chciwość, alkohol i seks i plotka tak im zostało do dzisiaj vide film.
Nie prowadze bloga. Sa to prywatne przemyslenia. Wynikaja one z laczenia duzej ilosci faktow (obserwacji, wypowiedzi innych osob), swobodnego myslenia, bez wstepnych zalozen oraz przede wszystkim od wielu lat odciecia sie od radia i telewizji. Pozdrawiam!
Staram sie zrozumiec, co sie dzieje lokalnie i na swiecie do takiego poziomu, do jakiego jestem w stanie dotrzec i wyciagnac samodzielne wnioski.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.