wrz 172015
 

Fatalnie się dziś czuję niestety i nie mogę przez to nic napisać. Zostawiam Wam jednak fragment tekstu Jacka Drobnego, który ukaże się w najbliższym numerze Szkoły Nawigatorów. Jak mi się trochę polepszy wrzucę dziś ten numer na stronę.

Jacek Drobny

Mane, Tekel, Fares

Grzebię czasami w internecie szukając czegoś interesującego w trójkącie własność-władza-pieniądze. I kiedy natrafiłem przypadkiem na tekst poświęcony własności zacząłem go czytać, skuszony przede wszystkim nazwiskiem autora. Byłem święcie przekonany, że znalazłem nowy esej Jesusa Huerta De Soto. Chociaż dla mnie jest on przede wszystkim autorem monumentalnej rozprawy „Pieniądz, kredyt bankowy i cykle koniunkturalne”, to status osoby znanej uzyskał drąc na strzępy banknot 10-eurowy podczas wykładu (do oglądnięcia w youtube). Jesus Huerta De Soto jest klasyfikowany jako przedstawiciel szkoły austriackiej w ekonomii, a mówiąc po mojemu jest krytycznym kontynuatorem myśli neoscholastycznej z Salamanki.
W miarę lektury rzedła mi mina. Wróciłem na początek tekstu i zdałem sobie sprawę z mojej pomyłki. Autorem był w rzeczywistości nieznany mi wcześniej Hernando De Soto, czyli, jak się okazało, nie byle kto. Jak łatwo sprawdzić, był on w przeszłości doradcą peruwiańskiego prezydenta i późniejszego dyktatora oraz przestępcy – Fujimoriego. Doradca latynoskiego prezydenta pochodzenia japońskiego, który wygrał wybory pod hasłem „Głosuj na Chińczyka!” realizował w Peru koncepcję, sformułowaną na polecenie naczelnego dowództwa armii przez wojskowe służby specjalne, jako propozycję rozwiązania kryzysu gospodarczego i społecznego kraju. Potem pełnił De Soto funkcję prezesa banku centralnego Peru. Stworzony później przez De Soto Instytut Wolności i Demokracji (ILD), uznawany przez The Economist za drugi co do ważności think-tank na świecie, doradza do dzisiaj rządom krajów rozwijających się – np. jak zidentyfikować źródła nieformalnej wrogości wobec międzynarodowych korporacji albo jak zharmonizować lokalne prawa własności z interesami korporacji międzynarodowych.
„To największy współczesny ekonomista” – powiedział o Hernando de Soto były prezydent USA Bill Clinton. W swojej najbardziej znanej książce ”Tajemnica kapitału. Dlaczego kapitalizm triumfuje na zachodzie a zawodzi gdzie indziej?” De Soto dowodzi, że wartość oszczędności zgromadzonych przez biednych Trzeciego Świata to 9 300 miliardów dolarów, czyli 40-krotność pomocy, jaką otrzymały wszystkie kraje świata od 1945 r. To także prawie tyle, ile warte są wszystkie firmy notowane na giełdach 20 najbardziej rozwiniętych krajów świata.
Pieniądze te jednak tym różnią się od oszczędności zgromadzonych przez obywateli krajów Zachodu tym, że to tzw. martwy kapitał. W jego skład wchodzą między innymi domy wybudowane na ziemi, do której prawa własności nie są poświadczone odpowiednimi dokumentami, czy też nigdzie niezarejestrowane przedsiębiorstwa.
To celne spostrzeżenie De Soto na temat martwego kapitału miliardów ludzi III Świata zasługuje na szczególną uwagę. Pominę jednak oczywisty wydźwięk jego pracy, zwalniający bogatych ludzi Zachodu od moralnego obowiązku pomocy biednym.
Po co komu własność poświadczona odpowiednimi dokumentami? W czasach przed słynnym wyrokiem Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który pozwolił osobom prawnym na posiadanie praw własności do innych osób prawnych, czyli ponad 100 lat temu, własność była ściśle związana z osobą właściciela, osobą fizyczną. Nie istniały wtedy żadne multinarodowe korporacje. Największe firmy XIX wieku to na przykład przedsiębiorstwo Andrew Carnegie, warte około 100 milionów ówczesnych dolarów.
A zatem w świecie sprzed ponad 100 lat dla skutecznego obrotu prawami własności nie było potrzebne urzędowe poświadczenie własności. Wprawdzie rewolucja francuska upaństwowiła notariat, lecz do XX wieku istnienie państwowych spisów nieruchomości nie było w istocie niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami. Każdy wiedział skąd dokąd rozciąga się jego nieruchomość, czyje krowy pasą się na pobliskiej łące i czyją własnością są towary złożone w magazynie. Dzisiaj sprawy są bardziej skomplikowane. Wiem wprawdzie jakie są granice mojej nieruchomości, ale nie wiem już kto jest obecnie właścicielem sąsiedniej posesji (bo tyle razy przeszła już z rąk do rąk coraz odleglejszych właścicieli), a na sąsiedniej łące nie pasie się już żadna krowa. W magazynie nie ma też żadnych towarów, tym bardziej, że budynek od dawna jest zrujnowany.
Historia uczy, że państwowy spis własności nieruchomości połączony z ich wyceną, czyli kataster, nierozerwalnie związany jest podatkami nakładanymi przez władzę. Prawdę mówiąc – jest jeszcze jeden cel istnienia państwowego rejestru gruntów. Ale o tym trochę później.
Wilhelm Zdobywca do dzisiaj jest pamiętany w Anglii jako inicjator katastru gruntowego sporządzonego w 1086 roku. Sama nazwa katastru jest znamienna i wielce mówiąca – nazywa się on Domesday Book. „Dom” to po anglosasku obrachunek, zliczanie. Domesday to zatem dzień obrachunku. Dzień Sądu Ostatecznego to po angielsku Doomsday – dzień rozliczenia dobrych i złych uczynków. Podobieństwo obu terminów nie jest oczywiście przypadkowe. Do dzisiaj zapisy Domesday Book służą w Anglii do prawomocnego rozstrzygania sporów dotyczących własności. Następny zaś spis własności ziemskiej przeprowadzono w Anglii dopiero w 1874 roku – przez prawie 800 lat rejestry Domesday Book były wystarczająco precyzyjne. Imponująca była sprawność XI-wiecznej administracji królewskiej zdolnej do sporządzenia spisu niemalże całej własności w królestwie w ciągu 12 miesięcy – jaka dzisiejsza biurokracja jest zdolna do wykonania takiego zadania? Znamienne jest, że spisem nie objęto 2 miejscowości w Anglii – ówczesnej stolicy Winchester i Londynu. Jeżeli jednak uświadomimy sobie, że celem katastru było nie tylko sprawne opodatkowanie całego kraju (poza stolicą i Londynem), ale przede wszystkim efektywna zmiana właścicieli nieruchomości w całym państwie, to widać wyraźnie, że Londyn i Winchester z ówczesnej transformacji własnościowej były wyłączone.
Po podboju normandzkim 180 baronów objęło własność należącą uprzednio do około 6000 anglosaskich tanów. Pokonani pod Hastings Anglosasi mogli pozostać na resztkach swojej własności jako dzierżawcy ziemi przejętej przez zwycięzców. Historycy do listy najbardziej imponujących podbojów w dziejach powinni do Cortesa i Pizarra dołączyć Wilhelma Bastarda. Około 700 ocalałych spod Hastings zwycięskich Normanów, w znacznej części rannych, szybko podbiło zamieszkałą przez prawie 2 miliony mieszkańców Anglię. Gwoli precyzji historycznej wśród prawie 200 baronów, nowych właścicieli angielskiej ziemi znalazło się dwóch Anglosasów, w tym jeden arcybiskup.
Domesday Book zawiera spis posiadłości ziemskich zlokalizowanych w 13 418 miejscowościach. Zawiera on opis posiadłości ziemskich w każdym hrabstwie należących kolejno do króla oraz duchownych i świeckich panów. Księga podaje liczbę wasali każdego barona, rozmiary posiadłości, przybliżone dochody w gotówce, rodzaj gleby, liczbę chłopów, wysokość danin, powierzchnię lasów, pastwisk, liczbę młynów, bydła oraz przybliżone dochody z poszczególnych posiadłości.

Zostawiam wam nagranie dyskusji z Bielska Białej

Mam jeszcze ważny komunikat. Ponieważ rozpoczyna się rok szkolny, postanowiliśmy, że album Sanctum Regnum opowiadający historię upadku średniowiecznych Węgier, album w języku angielskim, zaopatrzony w płytę długogrającą z muzyką Tomka Bereźnickiego, będzie do 30 września kosztował 30 zł za egzemplarz plus koszta wysyłki. Tak szkolna promocja.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, do księgarni Tarabuk przy Browanej 6 i przypominam, że 18 września będziemy mieli z Toyahem wieczór autorski w Kietrzu, niedaleko Raciborza, początek o 19.00, następnego zaś dnia można nas będzie spotkań na jarmarku franciszkańskim w Opolu, wieczorem zaś w auli uniwersyteckiej będzie nasz kolejny wieczór autorski. Początek chyba o 18, ale pewien nie jestem. 3 i 4 października będzie można mnie spotkać na festiwalu komiksów i gier w Łodzi. Zostawiam Wam jeszcze nagranie z Zielonej Góry i z Bielska Białej.
Zupełnie niespodziewanie okazało się, że 26 września będę miał wykład w Radio Wnet, które teraz mieści się budynku PASTY na 5 piętrze. Organizatorzy zwykle zapraszają tylko wtajemniczonych, którzy uiścili opłatę za cały sezon wykładów w Akademii Wnet, ale teraz będzie trochę inaczej. Ja umieszczę tutaj treść ogłoszenia, które wczoraj otrzymałem

Inauguracja w dniu 26.09.15 w godzinach 10-13,30 jest otwarta.
Wystarczy zapisać się na stronie akademia@radiownet.pl 
i opłacić na miejscu jednorazowy wstęp 39 zł 
w formie półrocznego Biletu Wnet tj. kodu umożliwiającego pobieranie 
audycji opublikowanych na stronie Radia Wnet

Od razu powiem, że ja nie partycypuję w zyskach z tych biletów, ja tylko przychodzę i opowiadam, tym razem o doktrynie państwa polskiego.
Aha, rozpoczęliśmy współpracę z zaprzyjaźnionym wydawnictwem turystycznym i oto można u nas kupić ich przewodniki. Są naprawdę ciekawe.  

 

  34 komentarze do “Mane, Tekel, Fares”

  1. To jakby policzyć na 2 mln 700 bojców, to na 40 mln 14000 by wystarczyło 😉

  2. I to tyle w kwestii decydującego znaczenia demografii 🙂

  3. Nie denerwuj Coryllusa bo skończysz jak @boson 😉

  4. Czyli że gdyby własność była poświadczona dokumentami w III świecie to łatwiej byłoby ją kontrolować? Brzmi sensownie.

  5. Miałem w rękach tę książkę o martwym kapitale de Soto. Coś mi w nie grało. Teraz już wiem co. 🙂

  6. Albo eternalstudent … . Szkoda.

  7. Panie Gabrielu!
    Pięć do ośmiu gramów witaminy C na dobę i będzie lepsze samopoczucie.
    Natomiast wysłuchałem Pana spotkanie w Bielsku Białej. Nazwał Pan Kościół organizacją uniwersalną i z pewnego punktu widzenia może tak być. Takimi organizacjami jest również Judaizm i Islam. Nimi zarządza kolejna organizacja.
    W chronologii.
    Judaizm jest religią zorganizowanego dumpingu i dodatnio oprocentowanego pieniądza. Kościół Katolicki,organizacja stworzona aby ta pierwsza mogła łatwiej ekspandować na Świat. Trzecia religia powstała aby druga miała wroga zewnętrznego i było nimi łatwiej zarządzać, a Bankierzy w najlepsze się rozwijali i opanowywali kolejne sfery istnienia przy pomocy tzw. gospodarek.
    Ten Judaizm to mi wytłumaczył pewien stary młynarz jak to jego ojciec przed wojną spróbował konkurować z monopolem na transport między Augustowem a Grajewem należącym do Żydów.
    Po prostu przy pomocy religii rabin zarządzał dumpingiem, ot i cała ich tajemnica.
    Nie lubi Pan cybernetyki a to tylko nauka o sterowaniu ( np. układów elektronicznych lub populacji ) i to jest Pana dokonany wybór, szanuje to. Tyle że np. nasz organizm działa w oparciu o zaprojektowany lub jak kto woli stworzony algorytm wykonywanych przezeń czynności w zależności od tego czym się go nakarmi lub czego się go w żywieniu pozbawi.
    Ktoś kto umie kontrolować nasze ciało łatwo kontroluje dusze czyli nas i nasze ZACHOWANIA.
    To jest doktryna nad doktrynami organizacji nad organizacjami przy pomocy dodatnio oprocentowanego pieniądza, utrzymanie permanentnego deficytu pieniądza lub towaru. Zarabianie tzw. pieniędzy jest sprawą drugorzędną.
    Organizacja nie lubi jak ktoś ją zdekoduje i pozna algorytm jej działania.
    A co do wykonywania depopulacji to w państwie polskim są już podpisane odpowiednie ustawy aby było to legalne z wykorzystaniem środków przymusu bezpośredniego.

  8. Ja wspomnę tylko, że Jefferson widział Amerykę jako kraj farmerów, sklepikarzy i rzemieślników, a stała się Ameryka najprzyjaźniejsza biznesowi, a w tym szczególnie przyjazny i sprawny w zakładaniu spółek był stan Delaware.

  9. Ponieważ temat dotyczy kapitału, to proponuję wszystkim zapoznanie się z tym:
    http://pulldragontail.blogspot.com/2009/12/prawie-139-ton-zota.html
    To tak jakby ktoś chciał szukać „złotego pociągu” czy innych skarbów.

    Z drugiej strony warto się zastanowić skąd się wziął w ogóle pomysł multi – kulti, którym obecnie się chce nas uszczęśliwić
    http://pulldragontail.blogspot.com/2015/09/szkoa-frankfurcka-naukowy-sposob.html

  10. De Soto nic.
    Poczułem, jakbyście wyciągnęli mi grunt spod stóp jak się dowiedziałem, że von Mises był kiedyś dofinansowany przez Rockefelera czy kogoś takiego.

    Muszę w tym głebiej pogrzebać.

  11. Ewidencja cenną sprawą.
    Szmul z „Kollokacji” Korzeniowskiego, też miał pełną wiedzę o zasobności powiatu, o tym kto , gdzie, ile ma lasu, ile ziemi ornej, ile trzody, z kim spokrewniony i wobec tego ile takiej osobie jeśli się zgłosi po pożyczkę można by pożyczyć i jakiego zażądać zastawu i jaki podyktować procent.

  12. Jest jeszcze hiszpański żeglarz Hernando De Soto, który badał nie tylko Florydę. Czy nie doszło tu do gwizdnięcia tożsamości?

  13. Coryllus wyrzucil bosona ?!!
    Koniec swiata !!!
    ………………
    Rzeczywiscie! – to po lekturze zaleglej dyskusji na s24 o zdradzie….

    No to teraz trzeba zapytac – ile dywizji liczy Coryllus na dzien dzisiejszy?

  14. No dokładnie. Mises to co innego.

  15. Chlopcy sie przekomarzaja? A tyle tu sie mowi o atrybucie panstw powaznych, o powadze.
    No chyba, ze chodzi o potwierdzenie hierarchi dziobania. Boson przychodzi do Coryllusa na strone zwabiony tematem dynamiki systemow politycznych. Coryllus nie wchodzi na strone bosona i chyba slabo jest zainteresowany 'pieknem’ rownosci 1=exp(iπ).

    PS: Ciekawym, czy jest ktos na obu forach kto by probowal przelozyc poglady Coryllusa, odnosnie Anglii, na dynamiczny uklad
    r-an rozniczkowych i ewentualnie co mu wychodzi? To moj wklad do dyskusji o dokyrynie.
    PS: Nie chce byc nieuprzyjmy ale moj znajomy, ktorego namowilem do lektur felietonowCoryllusa, opuszcza niektorych 'rozwlekle’ piszacych komentatorow. Ja tez. Jest imiennikiem gospodarza – wiec pewnie to znak jakis, bo przeciez nie ma orzypadkow.

  16. 50% – UWAGA:
    misesowski ekonomista de Soto to Jesus Huerta de Soto – ufff.

    Dwóch różnych gości.
    Wiki zresztą ich opisuje – tego misesowskiego znacznie szerzej – /wiki/Jes%C3%BAs_Huerta_De_Soto

    PS.
    A ten tu pacjent – to rzeczywiście Hernando de Soto (/wiki/Hernando_de_Soto_(ekonomista) )

    PS2. Co dziwne – Fijorr wydał tego „dobrego” ale i jedna książkę tego drugiego – mam nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy 🙂 Ale zapytam go w audycji w radiu kontestacja.

    PS3. No, to teraz pozostał von Mises – Polak ze Lwowa żydowskiego pochodzenia:
    „W 1926 występował z wykładami na amerykańskich uniwersytetach, które były sponsorowane przez Fundację Laury Spelman Rockefeller.”

  17. no dobrze towarzystwo wzajemnej adoracji – bosony, paryze i inne gwiazdy – Pan Grzegorz nie zarejestrował – i dupa – na tej stronie nie było JEDNEGO, jednego wpisu na temat zbierania – Gospodarzu sprzedaż jest sprzedaż ale nie aspiruj – na baśniach wystartowałes i na baśniach kończysz – możesz mnie banować – jest świat poza tym gronem – naprawdę – przymusu nie ma. Nadto buraczysz czasem ponad miarę.

    Fajna przygoda ale coraz bardziej wsobna.

  18. Ale zaraz to chyba Braun nie wszedł w bloki startowe, czy ja? Zaczynasz od tego, że nie zebrał podpisów, a kończysz na tym, że ja pozostanę przy baśniach. Może się zdecyduj o kim piszesz, co…?

  19. Niektórzy zanieśli swoje osobiście.

  20. pisze o tym, że marketingowo komentujesz Brauna i palcem w bucie nie kiwasz w sprawach poza swoimi. Jakoś mi przykro, że musze dodawać.

  21. co do p. G. Brauna. Mieszkam w Warszawie zawiozłam 10 podpisów na Pragę, przejechałam się metrem, co ja więcej mogłam zrobić, trzeba się dowiedzieć gdzie się p. GB nie był popularny, albo może nawet nieznany i przez 4 lata błąd naprawiać.

  22. Bardzo cię przepraszam, ja złożyłem Grzegorzowi Braunowi pewną propozycję z której on nie skorzystał. Widocznie uznał, że mam za słabą moc, by promować jego książki. A teraz co? Mam zbierać podpisy? A ja nie, to się na mnie obrazisz? Komandor Rajdu Katyńskiego chyba nie zbierał, może idź do niego z pretensją.

  23. Tru, nie sciemniaj… przychodziles na blog Gospodarza, przychodzisz i bedziesz przychodzic!
    I doskonale wiesz dlaczego… a jak potrafisz wiecej i lepiej, to pokaz i udowodnij… i nie strzep sie,
    prosze, po proznicy.
    Dobranoc,

  24. Nie przepadalam za Panem Grzegorzem… czasami zdarzylo mi sie Go posluchac i bylo nawet
    interesujaco. Jednak jak dowiedzialam sie, ze chce zostac „politykiem”, to po prostu zalamka.
    Widzialam Go ewentualnie przy boku Pana… chociaz nie bylam do konca przekonana…
    przeszkadzal mi m.in. „stryjek”.
    Zlozyl Mu Pan uczciwa propozycje… wybral inna droge… mial prawo i szczesc Mu Boze.
    Dzis wydaje mi sie, ze jednak to dobrze dla Pana, ze wasze drogi sie rozeszly.
    Osobiscie nie wroze Panu Grzegorzowi oszalamiajacego sukcesu, ale oczywiscie zycze Mu
    wszystkiego najlepszego.
    A Panu i Panu Osiejukowi zycze udanego spotkania jutro, dobrej pogody podczas jarmarku,
    i jeszcze lepszej sprzedazy… no, a w poniedzialek licze znowu na wspaniala, atrakcyjna notke.
    Z Panem Bogiem i dobranoc,

  25. Aniu, nawet za 4 lata nie zaglosuje na Pana Grzegorza… nie widze Go w „zawodzie” polityk!
    Wykluczone!

  26. Jarecki, ja cybernetyką okraszoną ręką manipulatora nie pogardzę. Podaj proszę jakieś punkty zaczepienia do poznania zasad metabolizmu, ale tak na poziomie nie koniecznie ściśle medycznym.

  27. Filmy Jerzy Zieba na YT.

  28. To w istocie związane jest z manipulowaniem…. i jak sądzę po trzech przejrzanych wrzutek, z akwizycją na całkiem niezłym poziomie.

  29. „Co czynimy nie czynimy w jakichkolwiek celach polemicznych, lecz po to jedynie, aby podkreślić palącą konieczność znalezienia uczciwej i rzetelnej drogi wyjścia z obecnej sytuacji”

    Kardynał Stefan Wyszyński

  30. No wreszcie normalny ton – bez zbytku egzaltacji.

  31. Do Jarek5:
    Kościół katolicki to właśnie kościół, a nie organizacja. Zrozumienie jego ducha nie leży w pozornej logice cybernetyki. Jego treść jest prosta: służy wszystkim, dlatego „powszechny”.

    ps. zmieniłam „lila” na „lilav”

  32. >A zatem w świecie sprzed ponad 100 lat dla skutecznego obrotu prawami własności nie było potrzebne urzędowe poświadczenie własności.<
    Teoretycznie może tak, praktycznie jednak NIE. N,p, w Stanach Zjednoczonych A.P. urzędy ksiąg wieczystych istniały jeszcze w czasach kolonialnych, ich ranga społeczna była zawsze bardzo wysoka i to utrzymuje się do dziś dnia. Prezes Urzędu Ks.W, zwanego rozmaicie, zależnie od stanu, n.p.Registry of Deeds, jest funkcją formalnie pochodzącą z wyboru /regulują to prawa stanowe/, naprawdę jednak jest synekurą uzyskiwaną za zasługi "polityczne", w hierarchii lokalnej prezesa traktuje się jako drugiego po mayorze miasta. . Urzędy te przechowują oryginały skrupulatnie prowadzonych dawnych ksiąg, poczynając od siedemnastego wieku. Ściśle przestrzega się zasady publicznej jawności rejestru transakcji. Oczywiście, tak jak w Polsce istnieje niezależny rejestr nieruchomości prowadzony przez miasta, property records, zwany w Polsce katastrem.

  33. To nie blog medyczny ale, metabolizm jest wystarczająco dobrze rozpoznany. Natomiast kwalifikacja substancji do głównych grup tzn. pożywienie, używki, toksyny jest mocno zakłamana jak i definicje tych trzech grup. To wystarczy abyśmy ” chorowali” . Na początek.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.