lut 112015
 

Zajrzałem wczoraj na blog Matki Kurki, czego nigdy nie robię. Zaraz wytłumaczę dlaczego tam polazłem. Zajrzałem i znalazłem tam entuzjastyczny tekst na temat konwentu Andrzeja Dudy, który – jak twierdzi Matka Kurka – z pewnością zwycięży i uratuje Polskę. Nie wiem czy do tego entuzjazmu wyrażanego słowem żywem przez Piotra Wielguckiego przyłączy się załoga oficyny wydawniczej „Rytm”, ale wszystko jest możliwe. Choć oni bardziej mi do Kukiza pasują.
Ktoś niedawno wpuścił tu informację, że Andrzej Duda ma zamiar zaprosić do współpracy w kampanii jakichś blogerów. Ja już chyba wiem jakich. Ponieważ do naszego kolegi Integratora jeszcze póki co nikt nie zadzwonił w tej sprawie, pozostają trzy kandydatury: Rybitzki, Wszołek i Matka Kurka. Ten ostatni ma największe szanse, bo po pierwsze jest nawróconym grzesznikiem, który przejrzał, po drugie ma sądowy epizod z samym premierem i samym prezydentem, który nie zakończył się skazaniem go, po trzecie zabił smoka Owsiaka. To są wszystko szalenie ważne rzeczy w nadchodzącej kampanii, bo jak widzimy mamy tam całkiem nową jakość, a ona, żeby odnieść skutek nie może się zatrzymać w miejscu. Nie może się skończyć na machaniu kartkami z napisem Andrzej Duda. Trzeba będzie ową jakość rozbudować w różnych kierunkach. Póki co zmieniono sposób prezentacji kandydata PiS. Zmieniono go, bo nowy kandydat jest po prostu młodszy i ma inną dynamikę, tak twierdzą różni ludzie, a ja muszę im wierzyć, bo nie widziałem nigdy żadnego konwentu wyborczego, którego bohaterem byłby Jarosław Kaczyński i nie mogłem ocenić jego dynamiki.
Toyah twierdzi, że to co nam zostało to pasja, którą z pewnością posiada Andrzej Duda, pasja której nie przeszkodzi nawet ten amerykański sztafaż w jakim zorganizowano konwent, całkowicie fikcyjny i momentami komiczny. Duda i tak zależy od systemu i od tego, czy system ma zamiar z nim współpracować. No więc po przeczytaniu fragmentów bloga Matki Kurki nabrałem przekonania, że System pała do Andrzeja Dudy uczuciami jak najcieplejszymi. A Kurka jest jego emisariuszem. Nie wysłuchałem ani kawałka przemówienia Dudy i nie przyglądałem się jego oczom pałającym pasją. Obejrzałem za to w całości wystąpienie człowieka nazwiskiem Nadbereżny, Lucjusz Nadbereżny, który mówił o tym samym o czym pisze Matka Kurka – o szacunku dla zwykłego wyborcy, prostego człowieka. Moja opinia na temat prostych ludzi jest znana i powtarzać jej chyba nie muszę. Niech mi ktoś jednak spróbuje wytłumaczyć, dlaczego po tym wszystkim, co przeszliśmy od roku 2010, po niekończących się napaściach, szykanach, po zdradach o wyrafinowanym nieraz bardzo charakterze, oni ciągle powracają do tego samego ogranego numeru – do szacunku dla prostych ludzi? Z czego to może wynikać? Może z faktu, że mają na tymi prostymi ludźmi, za których przecież i nas uważają, tak dramatyczną przewagę, że nie muszą się nimi wcale przejmować? Muszą ich tylko skłonić do tego, by ruszyli swoje wcale nie proste a wypukłe tyłki i poszli do urn.
Jeśli ktoś ma wątpliwości czy System pozwoli Andrzejowi Dudzie poszaleć, niech przyjrzy się osobom siedzącym na sali w czasie przemówienia Nadbereżnego. Tam jest między innymi Gowin, a pewnie są i inni, którzy swego czasu wybrali wolność. Dziś wrócili z podkulonymi ogonami, a my mamy to uważać za co przepraszam? Za sukces? Czy za zjednoczenie prawicy?
Teraz słów kilka o profesjonalizmie. Ja potrafię dokładnie wskazać moment kiedy narodził się brytyjski i w ogóle anglosaski profesjonalizm kampanijny. Zostało to pokazane w zapomnianym już serialu „Saga rodu Palisserów”. Występuje tam młodzieniec, który ma po raz pierwszy przemawiać w parlamencie. Trzęsie się cały, bo tam się przecież codziennie odbywają sceny dantejskie, te wszystkie kłótnie, wyzwiska, to wyszarpywanie sobie halsztuków, kopanie po łydkach, zdrady i prowokacje, szyderstwa o jakich świat nie słyszał. On się tego wszystkiego boi, ale wychodzi na mównicę i opowiada, że aktualnie urzędujący pan premier przypomina snujące się po bagnach błędne ogniki. Cała sala ryczy ze śmiechu, bo takich dyrdymałów nikt tam nie opowiadał od czasu dymisji rządu Pitta młodszego. Koledzy młodzieńca z partii liberalnej patrzą nań jednak życzliwie. Wiedzą bowiem, że wynalazł on sposób komunikowania się, nie z deputowanymi co prawda, ale z wyborcą. I to właśnie jest moment narodzin anglosaskiego profesjonalizmu politycznego w zakresie komunikacji z prostym ludem. To samo zaprezentował nam Lucjusz Nadbereżny, który oszczędził nam co prawda opowieści o błędnych ognikach, ale prostych ludzi nie odpuścił.
Wiele osób uważa, że konwent Andrzeja Dudy to nowa jakość, zdecydowanie przewyższająca to co było wcześniej. Żeby to należycie ocenić musiałbym zajrzeć na zaplecze. Póki co nie sądzę, by się to znacząco różniło od wcześniejszych tego typu aranżacji. Kiedy widzę jak Antoni Macierewicz i Jarosław Kaczyński uśmiechają się i klaszczą w wyznaczonych do tego momentach, bo to akurat wyraźnie widać na nagraniu Nadbereżnego, robi mi się smutno. Na ocenę mam jednak za mało danych. Co innego w roku 2010, kiedy zajrzałem wraz z Toyahem za kulisy tej całej hucpy i zobaczyłem tam rzeczy straszne. No i te kampanie, jedna za drugą chybione i urągające elementarnej logice, produkowane przez nie wiadomo kogo, ale chyba przez Kurskiego, który również wrócił i ma nie wiedzieć czemu opinię człowieka sukcesu.
Okay, Andrzej Duda, to jest pewien rodzaj przeformatowania. Nie ma już idiotycznych wywiadów jakich 10 lat temu Kurski udzielał gazowni, nie wiem czy to pamiętacie? „Jestem bulterierem Kaczyńskich” taki tytuł nosił jeden z tych tekstów. Dziesięciu lat trzeba było, żeby dorośli ludzie zrozumieli, że manifestowanie agresji prowadzi wprost do klęski. Oni tego nie rozumieli, bo im się zdawało, że to taka zabawa, w końcu wszyscy się znają, w tej całej kandydującej grupie, a Kurski ma nawet brata w gazowni. No więc nie ma się o co szarpać, chodzi tylko o to, by prości ludzie, których dobro tak leży na sercu wszystkim, odczuli różnicę pomiędzy tymi dobrymi a złymi kandydatami.
Ja nie chcę tu deprecjonować Andrzeja Dudy jako kandydata, rezerwuję sobie jedynie prawo do nie machania marynarą. Chyba mogę? Dlatego właśnie piszę o przeformatowaniu. Na ile ono jest głębokie to się dopiero okaże, na razie widać po Lucjuszu Nadbereżnym, że on już swoje ugrał i reszta interesuje go średnio. Prowadzący ten cały konwent wygląda jednakowoż jak debil, a całość, co ktoś słusznie zauważył, jest zerżnięta z kampanii Obamy. No to zobaczymy co będzie dalej. Być może chodzi wyłącznie o to, że Andrzej Duda jest elementem amerykańskiej polityki wobec Rosji i w ogóle polityki USA w Europie Wschodniej. Kiedy ta polityka się zmieni, a zmienić się może w każdej sekundzie, z Dudy wypuści się powietrze, zwinie go i włoży na pawlacz. Okaże się wtedy, że Komorowski może gadać bez kartki, a jego żona schudnie w zadziwiająco krótkim czasie. Napiszę jeszcze coś o tej kartce, ja dokładnie pamiętam, jak za komuny ludzie prości i naiwni kłócili się, o to który członek gangu zwanego KC PZPR jest najlepszy, kryterium zawsze było jedno – czy czyta z kartki czy mówi z głowy. I to nam zostało do dziś.
Teraz słów kilka o prawdziwym profesjonalizmie. Jako dziecko obejrzałem tych seriali w telewizji całe mnóstwo i teraz mogę sypać przykładami jak z rękawa. Oto emitowała kiedyś telewizja polska serial o Roaldzie Amundsenie. I tam było dopiero widać na czym polega profesjonalizm. On był tak krańcowo wyśrubowany, że cały konkurujący z nim wówczas profesjonalizm brytyjski oparty o teorię błędnych ogników nadawał się do tego, by go, przepraszam miłe panie, o dupę potłuc. Brytyjski profesjonalizm był w owym czasie u szczytu potęgi i wszyscy starali się go naśladować, wszyscy z wyjątkiem Roalda Amundsena, który o profesjonalizmie miał pełniejsze dane, a żadna z nich nie była fikcyjna. Miał poza tym całkowitą świadomość, jak bardzo rozgłos szkodzi profesjonalizmowi. Brytyjczykom wydawało się, że jest dokładnie na odwrót i swoją kampanię poprzedzającą zdobycie bieguna południowego wzbogacili o elementy reklamowe różnych produktów. Amundsen niczego nie reklamował, a i miał niewiele, statek nawet musiał pożyczyć od Nansena. Jak to się skończyło wszyscy wiemy. Pułkownik Scott brytyjski profesjonalista zamarzł w swoim namiocie, a Amundsen dotarł do bieguna i wrócił spokojny i zadowolony.
Jeśli ktoś sądzi, że ja tu teraz nawiązuje do kampanii Grzegorza Brauna ten się myli głęboko. Wczoraj wysłuchałem sobie nagrania z jakiegoś polonijnego studia, w którym to nagraniu Grzegorz Braun odpowiada na pytania prowadzącego i te zadawane przez prostych ludzi. I dokładnie słychać tam w co się Grzegorz Braun wpakował. Został mianowicie wrobiony w serial pod tytułem „Totalne kokietowanie wyborców”. – No to może o karze śmierci coś pan powie – mówi prowadzący. I Grzegorz Braun nadaje o karze śmierci. – No, a teraz może coś o kondominium – i furt leci kondominium. – A na koniec o masonach poprosimy – i Grzegorz Braun opowiada o masonach. To są rzeczy nie do zaakceptowania, nawet jeśli przyjmiemy, że tam jest pasja i same szczere intencje. Ja się bowiem nie zgadzam z Toyahem w kwestii zasadniczej, czyli w kwestii pasji. I zdecydowanie trzymam stronę profesjonalistów. Takich jednak, którzy chcą osiągnąć sukces, a nie takich, którzy chcą żeby było jak w Ameryce. Żeby zaś ten sukces osiągnąć w naszych warunkach nie może być mowy o żadnej widocznej w oczach pasji. Bo to co widać w oczach nie jest żadną pasją, to jest po prostu kokieteria, i tego się można wyuczyć. Musi być sam czysty, cichy, dyskretny i brutalny profesjonalizm. Taki jak w tym nagraniu: https://www.youtube.com/watch?v=BEG-ly9tQGk

A tu macie nagranie z Braunem  http://www.dlapolski.pl/kara-smierci-niezbedna-aby-rozkwitlo-drzewo-polskosci

Miałem jeszcze wyjaśnić po co zajrzałem na blog Matki Kurki. Otóż bierze on udział w konkursie na blog roku, w kategorii, w której jurorem jest Durczok. No i Kurka napisał u siebie, że ten Durczok molestuje koleżanki w redakcji. Wysłał maile z tym pytaniem o to molestowanie do kolegów Durczoka, ale nikt mu nie odpowiedział. Ponoć wszyscy o tej sprawie wiedzą, „Wprost” nawet pisało, ale Durczok jest nie do ruszenia, więc nawet nie wymienili jego nazwiska. Kapujecie? Dziennikarze nie wymieniają nazwiska osoby podejrzewanej o przemoc seksualną i mobbing. Nie czynią tego z obawy przed złamaniem mu kariery. Że też wobec Jarosława Kaczyńskiego nie byli tak wzruszająco delikatni. No, ale mamy Matkę Kurkę, on się nie boi, ma za sobą już kilka procesów, na których bronił się sam, ma doświadczenie, opowiada o tym. Nic nie jest mu straszne, nawet telewizyjna mafia Durczoka. Więcej, on swoim udziałem w tym konkursie, w którym zdobył rekordową ilość sms-ów stawia Durczoka w sytuacji beznadziejnej i strasznie kłopotliwej. Ciekawe mili prości ludzie, jak to się skończy. Komentatorzy Kurki drżą z niepokoju i życzą mu zwycięstwa. Zaciskają kciuki i spluwają przez lewe ramię trzy razy. Na szczęście.
Kiedy to przeczytałem i jeszcze ten fragment popierający Dudę możecie zgadnąć co się wydzieliło do mojego mózgu. Prócz tego wszystkiego, co już napisałem mogę jeszcze dodać, że teraz w ramach ratowania Empiku Kurka powinien doprosić do współpracy Miłoszewskiego, który powieścią przemoc w rodzinie zwalcza. On wszedłby do redakcji Faktów i zwymyślał Durczoka za klepanie po pupach koleżanek i składanie im dziwnych propozycji. Potem nagranie z tego eventu puściłoby się w sieci z najazdem kamery na oczy Miłoszewskiego, w których byłaby sama pasja. Następny krok to zatowarowanie Empiku książkami Kurki i Miłoszewskiego i oczekiwanie na klientów. Ho, ho, tak, tak, jak powiedział klasyk. Życzę wszystkim miłego dnia.

Ponieważ wielkimi krokami zbliża się moment wydania pierwszego w nowej edycji tomu „Baśni jak niedźwiedź”, który będzie miał, według życzenia czytelników twardą oprawę, oraz zawierał będzie dziesięć barwnych ilustracji, zamieszczam oto krótki trailer zapowiadający to wydarzenie. Przygotował go oczywiście Tomek Bereźnicki. On także jest autorem ilustracji.

Wrzucajcie go, proszę gdzie tylko możecie.

Na stronie www.coryllus.pl trwają promocje: Baśń jak niedźwiedź. Tom II kosztuje 20 zł, Baśń jak niedźwiedź. Tom III 40 zł, Baśń jak niedźwiedź. Historie amerykańskie – 30 zł, Niedźwiedź i róża czyli tajna historia Czech, również 30 zł. Do tego jeszcze aktywne pozostają wszystkie pozostałe promocje, które ogłosiłem w styczniu, po katastrofie w naszym magazynie. Książkę Toyaha o rock and rollu sprzedajemy po 25 złotych. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl

19 lutego w bibliotece, w centrum handlowym Manhattan w Gdańsku, odbędzie się mój wieczór autorski. Początek o 18.00, (chyba). 7 marca zaś mam spotkanie w Warszawie, w kawiarni „Niespodzianka” przy marszałkowskiej. Wszystkich serdecznie zapraszam.

  18 komentarzy do “Matka Kurka, Andrzej Duda i dwa stare seriale”

  1. Jak chcesz zobaczyć profesjonalistę z pasją to popatrz na @bosona 😉

  2. Wystep Andrzeja Dudy byl owszem niezly ale dlaczego ta amerykanska oprawa i zrzynanie z Obamy ?
    „The love of my life” itp. Czy nie mozna zorganizowac tego na po polsku?

    I gdybym prowadzil wywiad z kandydatem PiS na prezydenta to zapytalbym go czy w wypadku wygranych wyborow i wygrania przez PiS wyborow do parlamentu wykorzystaja sytuacje i wprowadza nowa konstytucje.
    Zeby ustalic nowe (zdrowe) ramy prawne panstwa bo bez tego wszelkie dzialania beda przypominac gacenie rozlatujacej sie chalupy.

  3. Pamiętam jak w latach dziewięćdziesiątych przestałem oglądać telewizję, kiedy Stanisław Tym mianował się rzecznikiem „prostego Polaka szaraka” i powiedział, ze jest też moim rzecznikiem. Pomyślałem sobie, że robi ze mnie prostaka i wywaliłem telewizor z domu. Tym był najjaskrawszym przykładem traktowania odbiorcy.

  4. Ująłeś mnie dzisiaj, kolejny raz, tym Amundsenem Coryllusie. Tak, profesjonalizm to zgoda na jedzenie psów w drodze na biegun. W tym samym czasie angielscy dżentelmeni mogli się (mentalnie) jedynie zgodzić na jedzenie mięsa z padłych kuców. To pokazuje, że, od historii Dawida i Goliata począwszy, profesjonalizm połączony z pasją może wszystko.
    Amundsen nie wiedział tylko, że Samojedzi i Nieńcy robią płozy do sań z zamarzniętych łososi owiniętych skórami. Ale wiedział, że nie wolno tknąć wątroby psa, który padł.

  5. całą pasję mam w jednym oku można parafraznąć

  6. Grzegorz Braun wlazl w bagno, w kktorym z duzym prawdopodobienstwem sie utopi, a jesli z tego wyjdzie to bedzie po prostu uwalany jak nigdy przedtem. Dziekuje za inspiracyjny filmik z Andersenem. Luk to jest jak widac krotko i dlugodystansowa bron, na ktora nie trzeba miec pozwolenia. Nic tylko sie szkolic we wlasnym zakresie. Nie trzeba do tego szkol, kursow za pieniadze, certyfikatow, pozwolen. Wszystko sie odbywa bez huku. Cus piknego!

  7. Profesjonalistę można kupić,pasjonata -raczej nie.

  8. jak obejrzałem ten film o tym łuczniku to dotarło do mnie, że starcie Dawida z Goliatem też nie polegało na pasji tylko na zimnym profesjonaliźmie. Teraz zaczynam się naprawdę martwić, myślałem, że Pan Bóg jednak jest po stronie marzycieli ale jak widać nie. Martwi mnie też to, że faktycznie pan Grzegorz może zostać zmielony przez tą machinę, oby nie,życzę mu mimo wszystko sukcesu. Odnośnie PiSu ciekawi mnie to czyje budżety zainwestowane są w ten sukces no bo przecież nie te pochodzące z klubów GP. Boję się, że inwestują w nich „potomkowie” Dawida i to też mnie martwi bo to jak wpaść z deszczu pod rynnę…W ogóle zaczyna mnie to wszystko martwić te narastające protesty zsynchronizowane w jednym czasie no i ten Duda…. Martwi mnie że to taki wystrugany lepszy model bolka, przez sowiety z za oceanu. Mogę się mylić i oby tak było ale gdzieś mi to cały czas dudni z tyłu głowy 🙁

  9. Tym- nie znosze tego czlowieka. Wielu go lubi za jego role w filmach Barei. A ja uwazam ze w nim nie ma nawet sladu aktorstwa. On w „Misiu” i w innych filmach wcale nie gral, on po prostu byl soba: PRL-owskim cwaniaczkiem i chamem.

  10. Zeby miec szanse w polityce i cos osiagnac (np. wygrac wybory) trzeba miec jakies zaplecze – polityczne w postaci poparcia partii, wplywowej grupy czy gangu, medialne wsparcie nie w ostatku.
    Grzegorz Braun moim zdaniem popelnil blad oglaszajac swoja kandydature. Pewnie ktos go do tego namowil. Kto? Nie wiem.
    Obawiam sie ze zmierza tam gdzie juz jest Korwin-Mikke. Bedzie cudakiem bez muszki i bez korony.

  11. Przeczytane w sieci, fragment komentarza:
    „…porównując postulaty Brauna z obietnicami Dudy, które w żaden sposób nie naruszają polskiej pseudo demokracji, Braun jawi się jako kandydat bardziej ukierunkowany na przeobrażenie dotychczasowych układów, które doprowadziły do grabieży i niemal całkowitej wyprzedaży Polski. Obietnice Dudy o reindustrializacji państwa, dbałości o rodzinę, emerytów i zlikwidowania emigracji zarobkowej, bez zasadniczych zmian w bankowości, systemie podatkowym i polityce zagranicznej Polski i wreszcie bez dekomunizacji, są i pozostaną li tylko czczymi obietnicami…”

  12. Pasjonata też można kupić, jeśli się go wystarczająco mocno zanęci możliwością realizacji jego pasji. Szczególnie jeśli te jego możliwości samorealizacji były ograniczone.

  13. Naukowca to za granta 😉

  14. Niestety coś się stało z serwerem na moim blogu coryllus.pl i nie mogę tam umieścić tego tekstu.
    CORYLLUS09:31 2015-02-12

    Sprwdzam serwer …

  15. Jak to sprawdzasz? Jesteś administratorem?

  16. Na niucha, przez testowy wpis j.w.

  17. Duda i Komorowski to jajka z tego samego koszyka. Jedo zbuk, a drugie mniej. 🙂
    A z innej parafii; stawiasz na dwa konie to szansa, że któryś dojdzie pierwszy do mety dramatycznie wzrasta.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.