gru 032019
 

Musimy jednak pozostać jeszcze przez chwilę przy refleksjach targowych. Zapomniałem bowiem o najważniejszej konkluzji jaką pozyskałem na tych targach. Oto pomiędzy szurią a akademią ma być goły ugór. Przestrzeń ta jest olbrzymia, ale nie może zostać zagospodarowana przez indywidualnych użytkowników, albowiem jest komuś potrzebna. Komu? Wydawnictwom, które cisną propagandę pisaną w języku angielskim, posegmentowaną na równe kawałki i tłumaczoną masowo. Zapewne też przez ludzi z akademii. Będzie więc można sobie wybrać pomiędzy biografią królowej Elżbiety, napisaną przez młodą absolwentkę Oksfordu, z polskimi korzeniami, a zbiorem listów Stanisława Augusta Poniatowskiego do posła Bukatego w Londynie. A jeśli ktoś potrzebuje prawdziwych dreszczy pozostanie mu wielka lechia. Te kawałki ugoru, które są już dziś oznaczone chorągiewkami, z napisem „nie zastawiać” przekaże się w dożywotnią dzierżawę Zychowiczowi, jego rodzinie i protektorom. Tak wygląda plan. No więc, ja powiem co myślę wprost i najwyraźniej jak potrafię. Jak Cambronne pod Waterloo – a gówno. Mogę jeszcze powtórzyć słowa, które Stanisław Mackiewicz przypisywał Churchillowi, a które z całą pewnością nie padły. Otóż Mackiewicz napisał, że Stalin z Roosveltem dogadali się co do Drezna, że ma tam być jakaś sojusznicza baza wojsk czy czegoś, wspólna amerykańsko-radziecka. No i Churchill się o tym dowiedział, pokręcił głową i rzekł, że gówno tam będzie nie baza. No i w mniemaniu Mackiewicza sprawę przeprowadził po swojemu. Jak było w rzeczywistości nie wiadomo, nie jest to istotne. Mamy swój plan i go zrealizujemy, wykorzystując przy tym wszystko co się da, wszystkie możliwe i powszechnie dostępne koniunktury i grupy docelowe, jakie ten oszukany rynek stworzył dla swoich potrzeb, w przekonaniu, że nikt ich nie może przejąć i wykorzystać z pożytkiem dla siebie. Jak będzie naprawdę, to się jeszcze okaże.

Różni ludzie podchodzili do mnie na targach i proponowali mi jakieś formy współpracy. Nie róbcie tego, bardzo proszę, ja mogę gdzieś tam okazyjnie wystąpić, ale to w zasadzie wszystko. Do nikogo się nie przyłączę, to jasne przecież, a ciągłe odmawianie nie jest przyjemne ani dla Was ani dla mnie. Mam głębokie przekonanie, że w sytuacji, którą mamy, w sytuacji mocno nieszczerych prób zagospodarowania ugoru, wszystkie możliwe charyzmaty promocyjne, czyli to co zwykle nazywamy wyróżnieniami, zaszczytami, czy jakoś podobnie zużyją się w mgnieniu oka. Staną się nieważne. Tego jeszcze nie widać, ale wkrótce się to okaże. Ja bym te gadżety podzielił na dwie grupy – na te, które psuje się celowo i te, które zostaną unieważnione mimowolnie. Do tych ostatnich zaliczyłbym protekcję wpływowych osób, albo wyróżnienie w postaci wykładów w jakichś prestiżowych miejscach. To nie pomoże nieszczerym treściom, a jedynie zdewastuje charyzmaty. O wiele istotniejsze są moce, bo tak to trzeba określić, które niszczone są celowo. Na targach odwiedził mnie Tomasz Sommer i pogadaliśmy chwilę o książce Wojciecha Sumlińskiego. Książkę tę kupił na targach Bartek, a ja jedynie zajrzałem na chwilę do środka. Nie wiadomo w zasadzie dlaczego ona nosi tytuł „Powrót do Jedwabnego”, składa się bowiem z następujących elementów (przepraszam jeśli pomylę ich kolejność): fotografii Wojciecha Sumlińskiego w stroju żeglarskim, życiorysu autora, opisu jego cierpień w związku z aresztowaniem, wywiadu z Ewą Kurek oraz wyjętych z nie wiadomo jakich kontekstów, oznaczonych cudzysłowami, wypowiedzi anonimowych ludzi na temat Jedwabnego. Trudno zrozumieć po co ta książka została napisana, nie jest ona w żaden sposób uczciwa wobec czytelnika, a chodzi zapewne o to, by jednorazowo, przed świętami zassać jakąś większą ilość gotówki, zanim ludziska się połapią, że to jest fejk. Książka ta może jeszcze, i to pewnie także przyświecało autorowi, całkowicie unieważnić i zdyskredytować temat Jedwabnego, utwardzając narrację lansowaną przez żydów. Nie jest zupełnie zrozumiałe dlaczego w projekt ten włączyła się Ewa Kurek, być może dlatego, że nikt nie składa jej żadnych innych propozycji.

W zasadzie powinniśmy się już przyzwyczaić do tego, że rynkowe demaskacje, odkrycia czy co tam chcecie, to jest systemowe oszustwo i nie ma sensu się tym przejmować. Można spokojnie zająć się pisaniem literatury pięknej, polemikami, żartami wreszcie, które ubarwią nasze życie i oderwą nas od ponurych problemów, nie mających szans na rozwiązanie w tych zakresach, w których operujemy. Nie przeprowadzimy ekshumacji w Jedwabnem, to jasne, jeśli ktoś twierdzi, że może to zrobić, to kłamie, a jeśli ktoś się przy tym upiera i pisze książki na temat tej ekshumacji, to znaczy, że jego celem jest wprowadzenie w błąd czytelnika i zarobienie na nim paru groszy. Można oczywiście w tym uczestniczyć, karmiąc swoje emocje wypadkami medialnymi, których będzie przybywać, ale to jest droga do nikąd. To jest zasilanie własną krwią, czasem i pieniędzmi fikcyjnych koniunktur. Ja uważam wręcz, że to jest działanie szkodliwe, lub może precyzyjniej zaniechanie szkodliwe. Każdy bowiem dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że bez negocjacji na szczeblu rządowym żadnych ekshumacji nie będzie. A jeśli będą to znaczy, że zapłaciliśmy za możliwość ich przeprowadzenia bardzo drogo. Powiem wprost – że przepłaciliśmy. Tak jak napisałem wczoraj, rynek książki karmi się koniunkturami politycznymi, na które nie ma wpływu. Autorzy tacy jak Sumliński grzeją emocje, których nie mają zamiaru zaspokoić ani wyciszyć. Chcą je zostawić tak jak one wyglądają w tej chwili, a w tej chwili są po prostu rozbabrane.

Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Pan Sumliński odgraża się ludziom, którzy go krytykują, groźby te mają charakter dwojaki – jawny i tajny. Ten jawny to po prostu pozew, a tajny to szeptanka, że za Sumlińskim stoją służby specjalne. Powiem tak, nie wiem czy Sumliński pójdzie do sądu przeciwko Sommerowi i Pińskiemu, ale wiem, że jeśli coś jest fatalnie zrobione, źle sklejone, ma nędzną i pretensjonalną okładkę, zawiera półprawdy, kłamstwa i przeinaczenia, a poza tym kosztuje drogo, to rzeczywiście, mogą za tym stać polskie służby specjalne. Wielu bowiem z zatrudnionych tam ludzi postrzega swoją pozycję w kategoriach wybraństwa, a to z kolei interpretuje jako przyzwolenie na sprzedaż i produkcję śmieci. Naprawdę, czekam na kolejne targi, na których znów pojawią się wydawnictwa rosyjskie z ciekawą, elegancką ofertą i miłą, kulturalną obsługą.

Przypominam, że w sprzedaży jest już komiks Sacco di Roma

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sacco-di-roma/

I audiobook o św. Stanisławie.

Informuję też, że od czwartku jestem na targach książki we Wrocławiu, a poza tym wygłaszam wykład u ojców karmelitów przy Ołbińskiej 1, gdzie można wejść za opłatą, ponieważ wykłady odbywają się w ramach Akademii Duchowości Karmelitańskiej

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/audiobook-swiety-stanislaw/

  7 komentarzy do “Między szurią a akademią”

  1. mając na uwadze te treści, które są nam w przekaziorach objawiane, w zakresie podwójnych standardów Churchila i Roosevelta w czasie około i po II WŚ,  to cyniczne bombardowanie Drezna, przez Angoli mogło mieć miejsce ( zwłaszcza że było tam dużo uchodźców z tzw. Prus i przy okazji usunięto elektorat A.H., były w internecie mapki o wynikach głosowania Niemców na Adolfa). Mackiewicz mógł mówić prawdę.
    A ta fotka w stroju żeglarskim to stylizacja na „ciacho” , czy ze ścierką w dłoni przy myciu pokładu?  

  2. Normal
    0

    21

    false
    false
    false

    PL
    X-NONE
    X-NONE

    /* Style Definitions */
    table.MsoNormalTable
    {mso-style-name:Standardowy;
    mso-tstyle-rowband-size:0;
    mso-tstyle-colband-size:0;
    mso-style-noshow:yes;
    mso-style-priority:99;
    mso-style-qformat:yes;
    mso-style-parent:””;
    mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
    mso-para-margin-top:0cm;
    mso-para-margin-right:0cm;
    mso-para-margin-bottom:10.0pt;
    mso-para-margin-left:0cm;
    line-height:115%;
    mso-pagination:widow-orphan;
    font-size:11.0pt;
    font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
    mso-ascii-font-family:Calibri;
    mso-ascii-theme-font:minor-latin;
    mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
    mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
    mso-hansi-font-family:Calibri;
    mso-hansi-theme-font:minor-latin;}

    Sumliński zapowiedział złożenie pozwów przeciwko Sommerowi i Pińskiemu. Ciekawa jest osoba adwokata Sumlińskiego; to  Łukasz Moczydłowski w latach  2006 – 2009 członek Rady Nadzorczej Telewizji Polskiej SA, w tym w latach 2008 – 2009 jej przewodniczący ☺
     
    To były szef RN TVP w czasach medialnej koalicji PO-LPR

  3. Ogólnie zgoda, ale znowu się przyczepię do języka. Kto jak kto, ale taki Ordynator Kliniki Języka nie powinien raczej tak od niechcenia rzucać określeniem „polskie służby”, w stosunku do czegoś, co lansuje Sumlińskiego.
    Może mamy już jakieś naprawdę „polskie służby”, i one czasem złapią ruskiego szpiona lub platfąsiego przekrętasa, ale mamy też różne tam WSI i to coś, co np. prowadzi K*wina, a to raczej „polskie” w dobrym znaczeniu nie jest. Naiwny „prawicowy leming” napedzany kurską telewizją może ew. Sumlińskiego kochać, ale żadne służby nie mogą na tyle go nie zbadać, by nie wiedzieć, że to oszust i kompromituje wszystko, czego się tknie. To wymaga pół godziny i dostępu do sieci.

  4. Dawno temu na spotkaniu w sprawie Jedwabnego ktoś z publiczności powiedział że prawda o zbrodni , zwłaszcza w Ameryce nie ma szans ze względu siłę głosu Żydów. Marek Chodakiewicz ,co tam był, odpowiedział , że tak się będzie działo dopóki w obiegu są tylko opinie jednej i drugiej strony, ale wystarczy napisać pracę naukową na ten temat spełniającą jawne standardy i sytuacja zmieni się. Co przy ilości ośrodków akademickich i setkach zatrudnionych tam historyków wydawało się zadaniem łatwym. Okazało się jednak że ww ośrodki nie mają czasu czy tam chęci, więc za pisanie wzięli się Chodakiewicz z Sommerem co przy ograniczonych możliwościach idzie powoli. Teraz Sumliński wyrokiem sądów puści Sommera w skarpetkach, który to zajmie się szukaniem pieniędzy na chleb, a nie pisaniem głupot. A wszystko to przy aplauzie patriotycznej telewizji W realu.

  5. Nie rozumiem zamieszania zwiazanego z ksiazka „Powrot do Jedwabnego”. Pan Lato wraz z zaproszonym gosciem oglosili, ze konspiracja wydala wyrok i zapowiedzieli taki material na Sumlinskiego i jego ksiazke, ze mial on z latwoscia pograzyc autora, zdeprecjonowac, osmieszyc, a efekt bedzie taki, ze Sumlinski ze wstydu nie wyjdzie z mysiej dziury przez 10 lat. Okazalo sie, ze w zapowiadanym materiale na yt obaj panowie rozmawiaja przez godzine o perypetiach w Bombaju z udzialem worka zyta, promocjach na black friday i jakichs traumach z czasow liceum, a po trzech kwadransach ogladajacy zaczyna sie zastanawiac, o czym oni wlasciwie mowia. Gwozdziem do trumny Wojciecha Sumlinskiego miala byc rewelacja, ze autor wspolpracuje ze sluzbami, przy czym major ABW Tomasz Budzynski przedstawia sie na spotkaniach jako wspolautor ksiazki podajac imie, nazwisko i stopien sluzbowy. 
    Tym niemniej tez uwazam, ze trzeba zachowac czujnosc, bo nasza sytuacja jest niezwykle powazna.
    https://www.youtube.com/watch?v=cb75LNzV8YM

  6. Tu każdy kupuje moje książki. Tak więc krótko – wyjdzie pan sam, czy mam panu pomóc?

  7. Do widzenia!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.