mar 292018
 

Obudziłem się rano, a tu nie ma prądu. Zadzwoniłem gdzie trzeba, złożyłem zawiadomienie i jakoś ten prąd przywrócili. Skrzynka mailowa, jak każdego ranka, pełna. W niej zaś listy od rotmeistera i onyxa pełne samych ciekawostek. Te od rotmeistera zachowam dla siebie, a na podstawie tych drugich, jak to już wielokrotnie czyniłem napiszę notkę. To bowiem, co mi przysłał Rafał, stanowi ciekawe uzupełnienie wczorajszych moich, wieczornych myśli, one z kolei nawiedziły mnie nad lekturą książki profesora Grzegorza Kucharczyka, zatytułowaną „Hohenzollernowie”. Powiem jeszcze tylko, że jest to książka znakomita, Grzegorz Kucharczyk to wielki talent publicystyczny, a być może nawet literacki, ale to się okaże w przyszłości. I nieprawdą jest, jak twierdzą niektórzy, że przynudza. Miałem tę książkę tylko przejrzeć, ale się nie da, trzeba ją przeczytać i to się dzieje właściwie samo. Się siada i się przeczytuje. A nie dość, że trzeba ją przeczytać, to jeszcze trzeba wokół niej nakręcić dyskusję, albowiem dyskusja ta doprowadzić nas może do ciekawych bardzo wątków. No, ale bez samego autora taka dyskusja możliwa nie jest, trzeba więc jakoś uprosić Grzegorza Kucharczyka, by zgodził się na rozmowę przed kamerami i opowiedział nam o swojej książce. Jak się nie zgodzi, trudno, sami będziemy gadali, ale drugi raz już nie poprosimy. Jak to przed kamerami?! A gdzie taką dyskusję opublikujesz gamoniu – zawołają nasi polemiści. Jak to gdzie? Zakładamy właśnie portal wideo, gdzie będziemy publikować ciekawe nagrania, także te nagrania z sieci, które uznamy za ważne. Oraz oczywiście nasze. Pomysł ten wziął się wprost z doświadczeń targowych. Ludzie emitujący interesujące nas treści w zakresach dających się przyswoić są nieliczni. Nie chcę tu powiedzieć, że ci, którzy się ujawnili strzegą rynku produkowanych przez siebie treści i nie dopuszczają myśli, że ktoś poza nimi może je emitować. Nie musi tak być, jednak ja mam swoje maniakalne podejrzenia. Jak wiecie, musimy ekspandować, jeśli tego nie zrobimy, interes się zwinie. Tak więc trzeba coś wymyślić, czyli stworzyć miejsce, gdzie pojawią się głębsze, ciekawsze, dynamiczniejsze i posiadające walor nowości treści, na tle tego z czym zwykle kojarzona jest polska prawica. Jakość na tle nijakości. Tak bym to ujął. Ja się podejmę niewdzięcznej roli pośrednika w emitowaniu tych rewelacji. Zrobię to, albowiem wiem, że sława i sukces nie leżą tam gdzie się niektórym wydaje. I w dodatku wiem to z całą pewnością. Lektura książki Kucharczyka mnie o tym przekonała, wczoraj wieczorem. Poza tym – jak to się mawia w pewnych sytuacjach – mnie nic nie ubędzie i nic mi się nie wymydli. Nie stanę się przez swoją nową funkcję mniejszy, gorszy i słabszy. Wielu rozumuje takimi właśnie kategoriami i po napisaniu trzech nędznych książek popadają w takie zamyślenie nad losami ojczyzny naszej udręczonej, że ukłucie szydłem w tyłek by ich z tego nie wybudziło. My musimy się zachowywać inaczej. Podkreślam – musimy. To nie jest kaprys, wybór czy jakaś opcja. My musimy tak zrobić. Zakładam przy tym również, że oprócz pochwał będziemy też stosować narzędzia inne, to znaczy krytykę. Tak się bowiem porobiło, że rynek książki stracił pewien ważny walor – zniknęła krytyka, a wszystko stało się promocją. W związku z tym nie ma już na tym rynku, według publicystów, książek złych, prócz oczywiście moich i Toyaha, które są z założenia słabe i niemerytoryczne, na rynku są wyłącznie książki doskonałe. Jest tych doskonałości tyle, że się przez nie Matras położył i większość małych księgarni, czytelnictwo zaś upadło już na samo dno. To nie przeszkadza mistrzom dyskusji idiotycznych w snuciu różnych, jakże potrzebnych dywagacji na tematy około historyczne. Nie przeszkadza im to też we wzajemnych polemikach, które w ich biednych umysłach wydają się sprężynami nakręcającymi koniunktury. Oto przesłał mi onyx link następujący

https://twitter.com/ErykMistewicz/status/979073063831719937

Oto Eryk Mistewicz reklamuje książkę Gursztyna. Jeden dyrektor opowiada o drugim dyrektorze i żaden z nich nie widzi w tym niczego niezwykłego i niestosownego. Książka Gursztyna, zgaduję bez zaglądania do niej, jest polemiką z książkami Zychowicza. To znaczy tamten opowiada, że mogliśmy z Hitlerem, a ten udowadnia, że jednak nie. Nad wszystkim stoi Mistewicz i mówi – ależ ta książka napisana jest z biglem, ileż tam jest swady i znawstwa. Ja wiem, że Gursztyn ma w nosie sprzedaż, dystrybucję i inne rzeczy, które dla nas stanową być albo nie być, dostał bowiem na swoją idiotyczną książkę dotację i nie musi się martwić czy ona się sprzeda. No więc uroczyście dziś zapowiadam, że postaram się zrobić wszystko, by te idiotyczne książki sprzedawały się jak najsłabiej. A także by dyskusja o nich zeszła z poziomu bigla i swady, na inne nieco płaszczyzny. Wiem, że dokładam sobie roboty, ale też liczę trochę na Was, że się do tego przyłączycie. Nie będzie tak, że każdy będzie mógł na nasz nowy portal wrzucać co mu się podoba i ględzić, albo snuć gawędy o jakichś swoich obsesjach. To nie będzie terapia grupowa, ani indywidualna, ale narzędzie walki z przeciwnikami ideowymi, rynkowymi i każdymi innymi, a także narzędzie promocji. Pod filmami będą komentarze. Portal powstanie szybko, natomiast, zważając na nasze skromne możliwości rozkręcał się będzie pewnie wolno. Nic to. Nie od razu Kraków zbudowano, jak mawiają w Warszawie. Poczekamy.

Proszę Państwa, musi być rynek, musi być ruch, dyskusja i sprzedaż. Poza tym musi być więcej autorów radzących sobie samodzielnie, przyciągających czytelników samodzielnie i rozumujących samodzielnie, a nie według schematów proponowanych przez Mistewicza, Zychowicza i Gursztyna. Tych autorów trzeba znaleźć, pokazać ich i ich książki i coś o nich opowiedzieć. Wszyscy musimy mieć miejsce, gdzie będziemy się mogli zaprezentować. Siebie, a także swoje produkty. I musi być to miejsce ciekawe, ale jak najdalej położone od wszystkich, dobrze znanych w sieci żerowisk freaków. Nie może być tak, jak jest do tej pory, że wydawcy i autorzy trzęsą się, czy nikt czasem nie napisze albo nie powie o ich książce złego słowa. Ja zaś nie mogę tolerować sytuacji, w której można – bo wiadomo, że za nami nikt się nie ujmie – krytykować nasze książki, inne zaś zostawiać w spokoju. Teraz każdy kto zabierze się za opowiadanie przykrych jakichś i nieprawdziwych rzeczy o naszych wydawnictwach będzie musiał liczyć się ze stosowną reakcją. Ta zaś będzie bardzo odległa od mydlanego entuzjazmu Mistewicza, któremu się wydaje, że jest jakąś siłą sprawczą i jedno jego słowo upłynnia połowę gursztynowego nakładu. To są mrzonki i my to wykażemy w praktyce.

Na dziś to tyle. Zapraszam do księgarni basnjakniedzwiedz.pl

A oto najnowsze nagranie „u Michała” w księgarni Foto-Mag, tym razem:

O książce – Jerzy Bandrowski: Przez Jasne Wrota

https://www.youtube.com/watch?v=7QZMxQrAswo

poprzednie nagrania:

https://www.youtube.com/watch?v=0ronBf5oH7k

O wydawniczych nowościach i kolejnych tomach baśni „Socjalizm i Śmierć”:

https://www.youtube.com/watch?v=D_pzN2U-hsA

O kwartalniku Szkoła Nawigatorów o protestantyzmie:
https://www.youtube.com/watch?v=mPtOH0VMOq0

O filmie Grzegorza Brauna „Luter i rewolucja protestancka”:

https://www.youtube.com/watch?v=69RcKACAUZI

O książce Hanny Koschenbahr-Łyskowskiej „Zielone rękawiczki”:

https://www.youtube.com/watch?v=PBIz5asguCA

O Bibliotece Historii Gospodarczej Polski:

https://www.youtube.com/watch?v=8xpy8i8nV6U

  24 komentarze do “Mistrzowie dyskusji idiotycznych”

  1. i bardzo dobrze, od dwóch dekad rzygać mi się chcę, gdy na czwartej okładce czytam same superlatywy. Ostatnio w drodze do przychodni spodziewając się kilkugodzinnego oczekiwania, wlazłem do kiosku i rozejrzawszy się po tych kolorowych śmieciach, kupiłem nową fantastykę, której czytanie porzuciłem, z powodu spadku jakości, niemal dekadę temu.
    Całe szczęście, że spadł śnieg i udało mi się wcisnąć przed spóźnionych z powodów meteorologicznych pacjentów. Z tego powodu przeczytałem tylko laurkę dla zmarłej LeGuin, lekko tylko się krzywiąc, bo redaktor z premedytacją lub z niewiedzy pominął wszelkie niewygodne fragmenty jej życiorysu. Leży teraz to czasopismo w kiblu, a ja odwiedzawszy przybytek próbuję coś przeczytać. A tam dosłownie nic. Językiem wypracowań, wzbogaconym podejrzanymi w gównianej literaturze ozdobnikami, młodzi debiutanci, piszą o niczym. A na ostatnich stronach, tych z recenzjami, królują ogólniki typu „Nieźle się czyta, ale wygląda, że to tylko wstęp” – czytaj gówniana kompozycja, autor coś zaczął i nie skończył.
    Albo „kolejna kontynuacja przygód….” – czytaj autor coś tam skrobie i nie może skończyć bo mu się nie klei.
    Telewizja – świetny pomysł

  2. Witam.

    Stoi na stacji stacji lokomotywa,

    Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:

    Tłusta oliwa…

    …Wagony do niej podoczepiali

    Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,

    I pełno ludzi w każdym wagonie,…

    …Lecz choćby przyszło tysiąc atletów

    I każdy zjadłby tysiąc kotletów,

    I każdy nie wiem jak się wytężał,

    To nie udźwigną, taki to ciężar.

    Nagle – gwizd!

    Nagle – świst!

    Para – buch!

    Koła – w ruch!…

     

    Julian Tuwim – „Lokomotywa,” wybrane fragmenty

    Pozdrawiam

  3. Samo zachwalanie towaru przez handlowe autorytety prowadzi donikąd . No ile razy można wrobić klienta. Nie zapomnę ile egzemplarzy pewnej książki  Zychowicza zwrócono do księgarń. Autor dał dobry tytuł, do księgarń książkę wrzucono na tydzień przed rocznicą Powstania Warszawskiego, i autor coś tam w swojej głowinie kalkulował, publikując swoje tezy,  myślał, że się wylansuje na cudzych ranach. No nie, masowy zwrot książki do księgarń, miał miejsce.

    Nieraz sobie myślę przeglądając książki Zychowicza że do przedstawianych przez niego kontrowersyjnych treści,  pasuje przytoczyć mu,  sparafrazowane zdanie (anegdota)  jakie Chrystus powiedział Janowi Styce : Zychowicz wy pisząc, nie myślcie o handlu wy piszcie dobrze.

  4. Wracając do Hohenzollernów i ich rządów na Górnym Śląsku. W 1508 roku książę opolski Jan II Dobry sprzedał lasy w okolicy Woźnik wicestaroście bytomskiemu Dietrichowi Ibramowi. Na terenie tych lasów w latach 1890 – 1894 kolejny już książę bytomski uzyskał koncesję na otwarcie 5 kopalni (3 koncesje na kopalnie siarki, 1 na kopalnię galenu (srebro+ ołów) oraz 1 na kopalnię żelaza). Żelazo na tym terenie pozyskiwano od czasów wczesnośredniowiecznych, ale czasami trafiano na złoża pirytu (siarczku żelaza), który niespecjalnie się do produkcji stali nadawał. W wydanej w 1612 roku książce Officina ferraria Roździeński opisuje, że w księstwie bytomskim potrafią piryt przekształcić w siarkę. O ile nie mamy pewności co do tego, że książę Jan wiedział o złożach siarki pod Woźnikami (które to miasteczko powstało w celu ochrony złóż żelaza w tym miejscu), o tyle Georg Hohenzollern o siarce wiedział na pewno, bowiem po drugiej stronie pól kopalnianych lokował miasteczko Georgenberg (dziś Miasteczko Śląskie). 2 z 3 elementów niezbędnych do produkcji prochu występowały więc w wystarczającej ilości na Górnym Śląsku, a saletrę można było wyhodować (choć brak jest materiałów źródłowych na ten temat), bądź wytworzyć z wielickiej soli, której wielkie ilości (z dokumentów celnych wynikają nawet 4 transporty po 3 wozy tygodniowo do jednej warzelni soli w Woźnikach) wożono na Górny Śląsk w związku z obsługą spędu wołów z Rzeczypospolitej do Cesarstwa. Co ciekawsze na Górnym Śląsku (przynajmniej tak wynika z dokumentów okolicy Woźnik) warzeniem soli zajmowali się właściciele kuźnic, będący równocześnie kupcami wrocławskimi oraz szlachcicami poszczególnych księstw (bytomskie, opolskie) – nie znalazłem nigdzie przy nich słowa „alchemik”.

  5. Tylko Panie i Panowie pamiętajcie że hejterzy też się tam znajdą a hejt jest prosty, łatwy i szybki.  Nie wymaga niczego, nawet obejrzenia czy przeczytania hejtowanego. Dlatego załóżcie konto na Youtube i od czasu do czasu wpiszcie jakiś komentarz.  Samo się nie obroni. Prawda zwycięża nie bez oręża. Nigdy nie broni się sama.

  6. „Jak wiecie, musimy ekspandować, jeśli tego nie zrobimy, interes się zwinie.”

    W tej notce wyjątkowo często pojawia się pierwsza osoba liczby mnogiej.
    Ile osób zawiera słowo MY?

  7. Trochę Pan przesadził. To jest rzeczywiście minimalna liczba, która pozwala na użycie słowa MY. Ja bym obstawiał liczbę dwucyfrową.

  8. Tylko po co ujawniac odpowiedz na pytanie ” Policzmy sie”?

    Pamietasz?

    „Zawsze o tym myslcie, ale nigdy tego nie mowcie”

  9. „Zawsze o tym myslcie, ale nigdy tego nie mowcie”

    To słuszna zasada. Nie warto przed ludźmi nieżyczliwymi odsłaniać strategii i mobilizować szabli do działania.

  10. a formalnie rzecz biorąc to jedna

  11. Jeśli nie na YT to przynajmniej załóżcie konto na GloriaTV.

  12. Powinno być konto na YT, z którego przekierowujecie ludzi na GloriaTV a stamtąd na Wasz streaming portal. Własny kontent powinniście wrzucać w tych trzech miejscach jednocześnie.

  13. Hosanna  na Wysokosci  !!!

    Znowu spelni sie moje kolejne marzenie… o  BASNIOWEJ  TV  !!!    Czekam… czekam… czekam… bo tego wlasnie potrzeba –  Pana  WLASNEJ  telewizji… z Pana  PRAWDZIWA  narracja oparta na faktach, a nie mitaH  i legEdaH…  bo potrzeba  NOWYCH,  NIEUWIKLANYCH,  NIEZALEZNYCH  i  PRACOWITYCH  autorow,  publicystow…

    … a  kurwizor  mozna wyrzucic tylko  NA  SZMELC  !!!… a cala ich bande  ominac szerokim lukiem  !!!

  14. Zdjęcie Bramy Brandenburskiej z roku 1892 dotyczy rozruchów głodowych, podczas których tłum śpiewał Marsyliankę. Z tego samego roku mam też zdjęcie wielkiego amerykańskiego statku z pomocą żywnościową dla cara. Nie brak też wokół tego okresu doniesień prasowych o francuskich pożyczkach dla Rosji. Są rówież kwiatki o rosyjskich przekrętach korupcyjnych. Komunizm agrarny w Rosji carskiej i głód to sprawa warta prześledzenia. Zostawiam to na kiedy indziej lub dla autora, który podejmie się zająć tematem.

    Zdjęcie (z podpisem) wojsk przekraczających Bramę Brandenburską zaczerpnąłem z książki, ale identyczne zdjęcie zamieścił amerykański „The Sun”  w styczniu 1919 dodając, że Niemcy z dumą podkreślali, że nie zostali pokonani na polu bitwy.

    Niestety umknął mi złowieszczy cytat dawnego Hohenzollerna, który zawiedziony tym, że Austria, mimo udzielonej pomocy, nie oddała mu Śląska, wspomniał w mało zawoalowany sposób o przyszłości. Może komentator Pioter ma pod ręką?

  15. Zapowiadał Anschluss ?

  16. Na początek Anschluss Śląska.

  17. na Szkole Nawigatorów, było u kogoś zacytowane zdanie, że kto zna wroga i zna siebie ten nie będzie zagrożony i w stu starciach, no i parafrazując:  jeśli znamy otoczenie i znamy siebie – to damy radę.  No i portal video będzie jednym z narzędzi, uda się .

  18. Chodzi o tę wypowiedź Fryderyka II Wielkiego z 6 listopada 1740?

    „Śląsk jest tą częścią spadku cesarskiego, do którego mamy największe prawa i który
    położony jest najbardziej dogodnie dla dynastii brandenburskiej. Sprawiedliwym
    będzie zachowanie praw tej dynastii i wykorzystanie śmierci cesarza jako okazji do przejęcia tych praw w posiadanie. Siła naszych oddziałów, prędkość, z jaką możemy
    ich użyć, w sumie: wyraźna przewaga, jaką mamy nad naszymi sąsiadami, daje nam
    w tym niespodziewanie szczęśliwym położeniu znakomitą sposobność wyprzedzenia
    wszystkich innych mocarstw europejskich. Jeśli przejmiemy te tereny w posiadanie,
    to będziemy mogli prowadzić rokowania, które zakończą się sukcesem”

  19. Sens jest podobny, ale zdanie, które mi przemknęło i uciekło, było mniej drastyczne i wypowiedziane we wcześniejszych okolicznościach.

  20. „Stoi na stacji lokomotywa. 
    Expressem premium to się nazywa.
    W pierwszym wagonie jest strefa ciszy,
    w drugim się sączy chłód z air condition,
    w trzecim się pocą, bo jest usterka, 
    w czwartym wagonie – zdrowa wyżerka.
    Moc świeżych sałat i pomidorków.
    Konduktor zrywał, gdy stał w Malborku.
    W piątym jest kontakt, wiec laptop da się
    włączyć i ściągnąć film w międzyczasie.
    W szóstym wagonie korpo-półgłówki
    wiozą dead liny i wizytówki,
    w siódmym jest wifi, dwie młode mamy
    właśnie sprawdzają swe instagramy.
    A tych wagonów jest ze dwanaście.
    Przy każdej mamie, bachor coś wrzasnie.
    Z tyłu grzmi wielki chrapiący grubas
    a w kazdym kiblu brunatna smuga.
    A każda podróż musi być długa.

    Bo choćby pociąg był pendolinem,
    miał złote koła i srebrną szynę,
    choćby go zarzad nazwal expressem…
    premium, top, elite first class biznesem,
    choćby je nazwać „niebiańskie składy”
    I tak się spóźnią. No nie ma rady.
    Bo choćby przyszło stu dyrektorów
    i każdy kradłby zysk bez oporów. 
    i każdy nie wiem jak szmal zmitrężał, 
    nic się nie zmieni. Taka to nędza.”

    – Krzysztof Szubzda, białostocki artysta i wodzirej
    https://www.facebook.com/krzysztof.szubzda.3

  21. Piotr Gursztyn, na którymś ze spotkań – pochwalił się – co go skłoniło do pisania. Tym zapalnikiem było odkrycie Coryllusa i jego baśni. Wstąpiła w niego przemożna chęć pisania, i teraz już – musi, (bo inaczej …się udusi.)

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.