mar 142025
 

Jak wiemy przedmioty szkole uczące tak zwanych postaw, czyli budujące w młodzieży kręgosłup moralny są po nic. Nie pełnią swojej funkcji, albowiem ich istotna rola polega na czymś innym – służą temu by funkcjonariusze aktualnego systemu, poprzebierani za nauczycieli, mieli z czego żyć i czym mącić dzieciom w głowach. Jedynym przedmiotem, który mógłby – jako tako – wpływać na postawę i morale młodzieży byłoby wychowanie fizyczne. Tylko wtedy jednak, gdyby uczono tam zasad samoobrony, nie zaś idiotycznych gier zespołowych, które są dla większości uczniów, nie grających w nic po lekcjach, wyłącznie cholernym stresem.

Język polski i historia to promocja treści oszukanych i politycznej naiwności. Nauczyciele każą czytać i omawiać rzeczy absurdalne, zestawione przypadkowo i bez sensu, a także bez zrozumienia. Jak można, w jednym roku, przerabiać Zbrodnię i karę, której treści nikt chyba nie rozumie, a zaraz po tym Przedwiośnie? Czyli historię kariery, niełatwej, przyznajmy, konfidenta rosyjskiej policji i naiwnego socjalisty, przez tak zwane burze dziejowe przesuniętego do zasobu potencjalnych konfidentów państwa komunistycznego? No właśnie, jak? Jakoś widać można, bo najważniejszą dźwignią promowanych treści jest formuła taka oto – chcieli dobrze, starali się, ale im nie wyszło. I młodzi ludzie tę formułę odkrywają od razu, a kiedy już odkryją żadna treść w nią wyposażona, już ich nie interesuje.

Z historią jest jeszcze gorzej, bo podręczniki do nauki tego przedmiotu to w zasadzie przegląd postaw degeneratów, upadłych reformatorów, durniów nie rozumiejących co się wokół dzieje i niewinnych ofiar. Z tego zbudowano jakąś metodologię i ja muszę dziś, na własnym blogu czytać, że jak zaczniemy wychodzić z tego bagna, to będzie źle, bo stracimy jakieś wartości. Co niby mamy stracić? Fikcję, w którą i tak nikt nie wierzy? Postawa dzieci w szkole jest taka, jak zawsze – zakuć, zdać, zapomnieć. I przejść do ciekawszych zajęć, ciekawszych treści, czegoś co wypełni im życie naprawdę. Skoro państwowe placówki oświatowe tego nie czynią, warto zastanowić się czemu i komu służą?

Jeśli czytamy list młodego Jana Kochanowskiego do księcia Albrechta i tłumaczymy postawę tegoż Kochanowskiego, jako młodzieńczą, to chyba jasne jest czemu służy szkoła i dla kogo pracują nauczyciele? Po pierwsze ukrywają oni, bo tak jest w programie, fakt współpracy ojca polskiej poezji z księciem w Prusiech, bo wiedzą, że jest to akt niemoralny. Uważają jednak także, że wypreparowanie jakichś fragmentów życiorysu tego człowieka może wpłynąć na kształtowanie postaw młodzieży. Nie może. Bo nikt się tym nie interesuje, a to co napisane jest o Kochanowskim w podręczniku to wyłącznie nudy i kłamstwa.

O akcji pod arsenałem nie chce mi się już pisać, ale dobrze, napiszę. Wczorajszy przykład pokazał, że postawy Rudego i Zośki, służą w istocie temu, by jakiś degenerat mógł się na nich promować. Czyli wskazywać swoimi młodocianym czytelnikom drogę na cmentarz prowadzącą przez izbę tortur, samemu pozostając wśród atrybutów wykreowanych w poezji Kochanowskiego, czyli swobodnego życia, pieniędzy i świętego spokoju.  Bo tak jest i nie mówcie mi, że nie widzicie zarysu tych dwóch postaw w zalinkowanym wczoraj tekście. Jeśli nie widzicie, to najwyraźniej nie uczestniczyliście w lekcjach języka polskiego.

Skoro już powiedzieliśmy, że nauka przedmiotów w założeniu kształtujących charakter, w rzeczywistości nie kształtujących niczego, nie ma sensu, to w zasadzie po co dzieci marnują czas w szkole? Komuś bardzo zależy by tam chodziły. Ponoć państwu, które silne jest mocą swoich obywateli. Czy tak jest w przypadku naszego państwa? No nie, ono jest zawsze słabe i zachowuje się jak balia na oceanie, z kijem od szczotki zamiast masztu i starymi gaciami zamiast bandery. Jaka może być tego przyczyna? Może wrogom naszego państwa, którzy nie mogą go na razie, po raz kolejny, zlikwidować zależy, by tak było, a co za tym idzie zależy im na promowaniu postaw, które my uważamy za słuszne? Bo postawy te mogą ułatwiać im realizację celów. My zaś nie dostrzegamy w nich fałszu, albowiem zdejmują z nas osobistą odpowiedzialność za kształtowanie postaw młodzieży. Poza tym nie widzimy, że wikłają one całe pokolenia w wybory absurdalne. Wskazując jednocześnie preceptorów jako tych, którzy tych najgorszych wyborów dokonywać nie muszą.

Za komuny było mniej więcej wiadomo, jakich wyborów dokonywali nauczyciele. Teraz zaś nikogo to nie interesuje, a może powinno? Podobnie jak ktoś powinien zaciekawić się wyborami pracowników kuratoriów oświaty i samego ministerstwa. Jakie postawy dominują w ich środowisku. Mamy na myśli realne postawy, a nie te z podręczników, które sami zatwierdzają.

Ta różnica, którą tu wskazałem już trzy razy, czyli fakt posyłania dzieci, albo na manowce, albo na śmierć, przy całkowitym zabezpieczeniu i gwarancji przeżycia dla tego, który to czyni, przeniosła się właśnie na trwałe do polityki. O ile bowiem już się trochę przyzwyczailiśmy do fałszywego, patriotycznego zaśpiewu w wykonaniu pisowców, o tyle ta sama śpiewka prezentowana przez tych drugich budzi pewne zdziwienie. No, ale też demaskuje metodę. Każdy może opowiadać takie rzeczy i pytanie tylko na ile słuchacz będzie przymuszany do tego by traktować go serio. Politycy PiS bowiem nie stosowali żadnych szantaży, oni byli przekonani, że jak organizują te uroczystości patriotyczne, to są w tym autentyczni. Ci nowi zaś wiedzą, że kłamią i dlatego chcą zmusić słuchacza do wiary w ich słowa.

To co wczoraj się odpaliło na dawnym twitterze, a dzisiaj iksie, było doprawdy niezwykłe. Karolak napisał, że w razie wojny pójdzie na front, a rodzinę wyśle za granicę. Wipler napisał, że Amerykanie opuszczają Polskę wschodnią i to jest sprawa bardzo poważna, bo zmienia się sytuacja w regionie. Generał Polko, gwiazda pisowskich mediów, nazwał posłów tej partii i konfederatów głosujących przeciwko Tarczy Wschód pożytecznymi idiotami kremla. Generał Skrzypczak wygłosił przemowę, której nie powstydziłby się prezydent Roosvelt. Rzekł mianowicie, że w razie ataku Rosji na Łotwę, Polska ruszy z odsieczą i nie zatrzyma się aż na Uralu. Kosiniak z Kierwińskim byli niczym bohaterowie powieści Potop, na uczcie u Janusza Radziwiłła. Gdyby mieli pod ręką jakieś buławy czy piernacze, niechybnie rzuciliby je pod nogi Kaczyńskiemu. Bartosiak zaleca zakup broni i technologii w Turcji i Szwecji, znanych z lekcji historii, stałych sojuszników Polski. Wariactw drobniejszego, kaowskiego płazu, nawet mi się nie chce wymieniać.

Wszystko to są oczywiście wygłupy, obliczone na sterroryzowanie tych mniej zdolnych uczniów, którzy nie rozumieją po co mieliby czytać poezję Kochanowskiego. Bo nauczyciel musi być poza wszelkimi podejrzeniami, i zawsze stać po właściwej stronie. Nawet jeśli ją zmienia. Ja to wiem doskonale, bo obserwowałem postawy nauczycieli, jak byłem dzieckiem. I nigdy nie zapomnę, jak pani od wychowania obywatelskiego, zapiekła komunistyczna histeryczka, tępiąca wszelkie przejawy jakiegokolwiek myślenia, zajrzała kiedyś do świetlicy, gdzie siedzieliśmy gapiąc się bezmyślnie w telewizor, w którym pokazywali pogrzeb Breżniewa. Zajrzała i powiedziała do nas, niewinnych przecież dzieci – co? Ruskie pajot? I poszła. Był rok 1982, czyli dość wcześnie.

Wypadek ten, ważniejszy niż wszystkie programy nauczania przedmiotów humanistycznych, przekonał mnie ostatecznie czym jest szkoła.

Wracajmy jednak do polityki. Jak wobec takiej postawy tuskoidów zachowują się pisowcy? Usiłują odwrócić Wisłę kijem, szydzą, pokazują „jak jest naprawdę” i podważają słowa tamtych. No, ale czy będą skuteczni w tym działaniu? Moim zdaniem nie, albowiem tamci kłamią na poważnie, w sytuacji bezpośredniego zagrożenia, albo w obliczu pozyskania wielkich korzyści. Nasi zaś liczą, że ujawnią prawdę, a ona sama się obroni. Proszę Państwa, zajmujemy się tu w zasadzie jednym rodzajem działalności, próbujemy dochodzić do prawdy. I tak jak to widać było ostatnio, przez trzy dni, zawsze zjawi się ktoś, kto próbuje nam tłumaczyć, że lepiej tego nie czynić, w imię racji wyższych. Czyli w imię oszukiwania przyszłych wyborców, którzy nie mogą znać prawdy, bo to utrudni politykom opcji patriotycznej skuteczne działania. Niestety w ostatnim czasie nie możemy wskazać ani jednego skutecznego działania polityków PiS. Nie możemy też wskazać ani jednego działania, które ludzie ci wykonaliby bez udziału nas, czyli swoich wyborców. Tylko jedno wychodzi im dobrze, pogłębianie rowu między nami, a nimi. Poprzez zapewnienia, że wiedzą co czynią i mają plan. No i poprzez zabawianie nas szyderstwami z tamtych, które budowane są z newsów nam niedostępnych. Takich, które im samym dają poczucie wybraństwa.

Do czego dziś służy patriotyzm tuskoidow? Do nakręcenia gospodarki zbrojeniowej Niemiec, w obliczu paktu, jaki zamierzają zawrzeć Trump i Putin. Paktu na który zgodzi się Ukraina. Pakt ten, na jakiś czas zastopuje zbrojenia w regionie, czyli unieruchomi najważniejszy motor gospodarki – przygotowania wojenne. Zanim to nastąpi należy zrobić skok na kasę, czyli podpisać tyle kontraktów z patronem, to znaczy Niemcami ile się da. Polakom zaś powie się, że to taki patriotyzm i na pewno uwierzą.

Co mogą myśleć wrogowie i sojusznicy Polski widząc taką postawę lokalnych elit politycznych? Nie zajmując się przy tym ani na moment naszą postawą, bo jej nie widać, a czasem zerkając w stronę przekonanych wyborców PiS, którzy też domagają się zbrojeń w imię tych samych haseł co KO, ale chcą pozyskiwać broń z innych źródeł. Co oni mogą myśleć? Sądzę, że nie są w stanie uwierzyć w takie postawy i w kształtujące je treści. Kiedy już jednak dotrze do nich, że nikt tu nie mówi językiem adekwatnym do okoliczności, próbują się uczyć lokalnego bełkotu, żeby wydusić stąd co się da i pozałatwiać ile się da z korzyścią dla siebie.

No cóż, mam nadzieję, że jak już Tusk zorganizuje te szkolenia wojskowe dla wszystkich mężczyzn do 65 roku życia, nie trafię do jednej jednostki z Karolakiem.

Polecam naszą nowość, gdzie Ignacy Schiper w oparciu o solidną bazę źródłową, opowiada nam, jak rzeczywiście żyli i działali Żydzi w średniowiecznej Polsce.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zydzi-w-polsce-sredniowiecze/

 

Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

  7 komentarzy do “Mistyfikatorzy wszystkich krajów łączcie się!”

  1. Zawsze się znajdzie jakiś parch, który będzie pluł za pieniądze, konfabulował i jawnie kłamał 😉

  2. No, ale Henry, system jest nastawiony na produkcję takich egzemplarzy

  3. Pytanie brzmi czego mam bronić?

    Gdzie jest moja własność?

    Tak, chałupy wystawionej krwawicą do upadłego – jest tylko pytanie na czyim ona stoi (no niby na moim) ale rydlem na dwa sztychy w głąb?. Broń zakopana jeszcze Austriacka, troszkę amunicji i nic więcej.

  4. Dzień dobry. Cóż, ja tam się nie martwię o to, co pomyślą wrogowie i sojusznicy Polski. Sądzę, że oni, w przeciwieństwie do lokalnej ludożerki, wiedzą dokładnie jak się sprawy mają i jeśli tak zwana Polska angażuje ich uwagę, to wyłącznie w kontekście przejścia z grupy mniej eksploatującej Polskę do tej drugiej. To jest istotna podstawa podziału na wrogów i sojuszników – status quo. Jedni i drudzy wystawiają wachty obserwujące czy ktoś nie zamierza opuścić starych gaci z kija od szczotki i zrobić zwrotu przez rufę. To już lepiej niech wyskoczy za burtę. To musimy wiedzieć. Podobnie jak i to, że jeśli ktoś będzie się za głośno krztusił łykając papkę gotowaną przez mistyfikatorów, to na pewno za tę burtę wyleci. W naszej sytuacji bowiem to za mało zrozumieć jak jest. Ale jest jeszcze drugie pytanie; co robić, żeby sobie jeszcze bardziej nie zaszkodzić?…

  5. Pamiętam rok 1984, mój drugi rok przymusowej służby wojskowej, poligon zimowy i słowa kapitana po zajęciach w polu, „i z czego się cieszycie? W razie W, macie tydzień, albo dwa na przeżycie, a później skład się uzupełnia”, szczęki nam opadły.

  6. Wena wiosenna Szanownego Gospodarza iście husarska (!); analiza krytyczna na 5 z plusem.

    Jednak po czymś takim P.T. Publiczność chętnie by powitała twórczą syntezę: Czego POWINNO się uczyć na polskim i historii? Jakiej Mentalnej Samoobrony?

    P.S. – Studenci dodają jeszcze „…, i zapić”.

  7.  
    Jerzy Stempowski w „Od Berdyczowa do Lafitów” obserwując to, co widział w Europie po wojnie, stwierdził że, być może kiedyś stosowano podczas wojen jakieś taktyczne subtelności w rodzaju – zasadzka, atak frontalny, bój spotkaniowy, zwrot zaczepny czy odwrót na z góry upatrzone pozycje, ale teraz, od mniej więcej wojny secesyjnej, stosuje się wyłącznie jedną odmianę taktyki – masakrę.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.