Jadę na jarmark Radia Wnet, gdzie będę sprzedawał nową Baśń. Będę tam do 14.00. Zostawiam Wam pierwszy rozdział nowej książki
W popularnej i cenionej przez polskich czytelników książce doktor Ewy Kurek zatytułowanej Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945 znajdujemy ciekawą typologię win. Podczas badania reakcji poszczególnych grup narodowościowych na zagładę Żydów w czasie II wojny światowej, Karl Jaspers wyłożył nam, jakie i ile rodzajów winy możemy wyodrębnić, kiedy człowiek postawiony jest wobec sytuacji niedającej się objąć ani rozumem, ani sercem. Zaczyna Jaspers od winy najprostszej – kryminalnej, którą możemy też nazwać winą faktyczną. Oto ktoś kogoś morduje, potem wpada w ręce policji i wloką go do więzienia. Tam czeka na rozprawę, a prasa opisuje jego brudne czyny i podłość, ludzie zaś z niedowierzaniem kręcą głowami i mówią – jak to możliwe, że człowiek zdolny jest do takich bestialstw…Potem następuje finał, czyli rozprawa sądowa i morderca zostaje skazany. W dawnych czasach zapewne zostałby skazany na śmierć, a w czasach, które zostały nam dane, trzyma się go w zamknięciu, żywiąc i ubierając na koszt podatnika. On zaś sam, lekceważąc swoją winę kryminalną, pisze w więzieniu pamiętniki, tłumacząc się pokrętnie, z tego co zrobił i zwalając winę na społeczeństwo, które dawno temu, kiedy był jeszcze wrażliwym chłopcem, odtrąciło go, nie dając żadnej szansy. Pamiętniki te mają wszelkie szanse stać się bestsellerem wydawniczym i utwierdzić społecznych demiurgów w słuszności ich poczynań, to znaczy w słuszności reform społecznych prowadzących do tego, by każdy miał w życiu szansę, wtedy bowiem nie będzie mordował.
Kolejnym rodzajem winy wskazanym przez Jaspersa, jest wina polityczna, którą powinniśmy obarczać nie tylko przywódców politycznych, ale także wszystkich obywateli państwa przystępującego do realizacji zbrodniczych zamiarów, albowiem oni, godząc się na te zamiary i wybierając przywódców-zbrodniarzy, są winni tragediom, które nastąpią. Samowolę tych władców ograniczać mają prawa natury i prawa narodów, które są ponoć wyrazem przezorności politycznej i uwalniają od winy szarych ludzi żyjących w zdeprawowanym systemie.
Nie wiem w zasadzie, co rzec w tej chwili, albowiem żyjemy w czasach permanentnego kwestionowania praw naturalnych, w czasach, w których prawa narodów są jedynie parawanem dla realizacji celów globalnych. Okazuje się bowiem, że to ujęcie winy politycznej dane nam przez Jaspersa czyni zbrodniarzami jedynie kacyków lokalnych, zmanipulowanych lub wręcz podpuszczonych ku czynom niegodnym. Całkowicie zaś pozostawia poza winą przywódców organizacji globalnych, którzy nie przewodzą narodom, ale scentralizowanym i hierarchicznym strukturom, które – w większości – zajmują się dystrybucją. Nikt przecież nie obarcza polityczną winą producentów i handlarzy broni, ani firm farmaceutycznych produkujących środki wczesnoporonne. Nikt nie stawia ich przed sądem i nie skazuje. To jest w ogóle wykluczone z zakresu odpowiedzialności, jaki wyznaczony został przez Jaspersa w obszarze winy politycznej.
Teraz kolej na najciekawszy z naszego punktu widzenia i najbardziej głęboki rodzaj winy. Chodzi oczywiście o winę moralną. Czynnikiem dyscyplinującym człowieka w zakresie winy moralnej jest sumienie. Nie usprawiedliwia go zaś od niej w zasadzie nic. Jeśli czyni źle i popełnia zbrodnie, nie może być wytłumaczony w żaden sposób, a kiedy próbuje się tłumaczyć, jego sumienie zapuszcza jadowite zęby w krtań nieszczęśnika i przypomina mu o jego podłych postawach. Przyjaciele zaś lub wspólnota, do której należy, pilnują, by sumienie wgryzło się dostatecznie głęboko i mocno. Książka Ewy Kurek poświęcona jest relacjom pomiędzy Polakami i Żydami i wynika z niej jasno, że tylko Polacy jednoznacznie stawiali kwestię winy moralnej za zbrodnie popełnione na Żydach. Ci zaś relatywizowali swoją moralną winę jak mogli. Mieli potrzebne do tego narzędzia i pojęcia, których skuteczność jest po prostu miażdżąca. Żyd wydający innego Żyda Niemcom na śmierć, nie ponosi winy moralnej. Być może ponosi winę kryminalną, z której jednak opowiadał się będzie przed sądem, a nie przed społecznością złożoną z jakichś przybłędów nierozumiejących ani głębi, ani celowości rozważań dotyczących winy. Być może ponosi winę polityczną, ale wtedy można ukazać jego postawę na tle innych postaw, nierzadko gorszych, nierzadko bardziej jednoznacznych i podłych i w ten sposób zrelatywizować jego winę polityczną. Winy moralnej jednak nie ponosi z całą pewnością i Ewa Kurek wyjaśnia nam tę kwestię już na samym wstępie. Otóż historia Żydów sięga tak daleko w przeszłość, mechanizmy rządzące tą społecznością są tak trwałe, dojrzałe, precyzyjne i pewne, że żadne, a już z pewnością moralne ich kwestionowanie nie wchodzi w grę. Moralność i wypływająca z niej wina przynależą do rzesz aspirujących dopiero ku posiadanym przez Żydów od dawna urządzeniom narodów. To jest rzecz przypisana Niemcom, którzy muszą się z nią mozolić, bo wpadli w pułapkę pychy i fascynacji siłą. To jest rzecz przypisana Polakom, którzy są jak dzieci i lubią, kiedy się ich nagradza, a czasem strofuje za wyimaginowane przewinienia. Nie jest to jednak w żaden sposób rzecz, która stosuje się do Żydów, narodu posiadającego najstarszą, najgłębszą i najmocniejszą na ziemi tradycję.
Wymieńmy jeszcze jeden rodzaj winy wyszczególniony przez Jaspersa i powróćmy do rozważań na temat winy moralnej.
Jaspers wyszczególnia jeszcze winę metafizyczną, która wynika z prostej solidarności między ludźmi, a jedynym jej sędzią jest Bóg. Jak to się ma do winy moralnej, ocenianej przez plemię za pomocą narzędzia zwanego sumieniem? O jakiej solidarności między ludźmi pisze niemiecki filozof? Jest tylko jeden system religijny, który wprost mówi o tej solidarności, a deklaracja ta zwarta jest między innymi w słowach pieśni – przykazanie nowe daję wam, byście się wzajemnie miłowali. Tylko chrześcijaństwo nie stawia żadnych barier i warunków wstępnych, które trzeba spełnić, by zasłużyć na szacunek i miłość bliźniego. Ta bowiem wypływa wprost z miłości Boga do każdej istoty ludzkiej. I tu się zatrzymamy, tom niniejszy bowiem nie będzie zawierał rozważań filozoficzno-religijnych, ale opisy potworności, zbrodni, przestępstw politycznych, kłamstw, manipulacji i pułapek, wśród których ludzie usiłowali żyć, nie tracąc przy tym godności. Będzie on opowiadał o czasach, kiedy Karl Jaspers nie myślał jeszcze o swojej klasyfikacji win i nie czuł pewnie potrzeby, by ją ustanawiać. Potrzeba ta spłynęła nań dopiero wtedy, kiedy jego naród stał się wykonawcą zagłady. Mamy oto tę typologię win. Czemu ona służy poza dyscyplinowaniem Niemców? Zapewne temu, by lekceważyć winę metafizyczną, umieszczoną na samym końcu, a podnosić znaczenie winy moralnej, obecnej w życiu ziemskim na każdym kroku. Czy przed Jaspersem pojęcie winy moralnej nie było znane? Oczywiście, że było, a prasa, szczególnie ta brukowa, szermowała nim nie gorzej niż ulicznicy kamieniami rzucanymi w powozy nielubianych polityków. Skoro jest moralna wina, to musi być i moralny sprawca. A jeśli jest wyszczególniony sprawca moralny, to jest pewne, że nie jest on tożsamy ze sprawcą faktycznym, czyli kryminalnym. Tak więc na długo przed Karlem Jaspersem brukowa prasa zdemaskowała istotny sens pojęcia winy moralnej, który nie jest bynajmniej piękny i głęboki, ale praktyczny i dwoisty.
Celowo nie śledzę, jak daleko w przeszłość sięgają dzieje pojęć wina moralna i moralny sprawca. Wystarczy nam to, co pisały gazety w końcu XIX i na początku XX wieku. Wystarczy nam to, co wyczytać możemy ze sprawozdań sądowych i filipik adwokatów oraz politycznych agitatorów. Moralny sprawca to nie sprawca faktyczny – to po pierwsze. Po drugie wyrok na moralnego winowajce zależy wyłącznie od przynależności do określonej grupy. Napiszę wprost – zwolennicy winy metafizycznej, czyli solidarności międzyludzkiej, są w tym przypadku od razu na pozycji straconej. Jeśli obarczy się ich winą moralną, to po to właśnie, by wybielić i ochronić sprawcę faktycznego, będącego najczęściej elementem jakiejś gry prowokacyjnej. Zwolennicy zaś hierarchii win nakreślonej przez Jaspersa – kiedy się ich obarcza winą moralną – z miejsca zostają uniewinnieni. Jeśli ciekawią Was szczegóły tych rozgraniczeń, musicie niestety zmierzyć się z objętością trzech tomów tej książki. Nic nie poradzę. Mam nadzieję, że uda mi się zamknąć jej treść tymi dwoma klamrami – uniewinnieniem moralnego sprawcy i jego potępieniem. Do dzieła więc. Zaczynamy od głośnej w początkach XX wieku sprawy hrabiego Bogdana Ronikiera.
Teraz ogłoszenia. Mamy już nowy sklep https://basnjakniedzwiedz.pl/ wszystkie nowe książki będą wrzucane tylko tam, ale sklep na coryllus.pl będzie jeszcze przez jakiś czas czynny, żeby wszyscy mieli czas się przyzwyczaić. Proszę jednak by odważni i zdeterminowani zamawiali książki na nowej stronie. Dzięki temu będziemy ją mogli ulepszyć i przetestować. Wkrótce mam nadzieję uruchomimy blogowisko. Wszelkie uwagi dotyczące funkcjonowania strony proszę zgłaszać do MrWhite czyli do Wieśka, ale radzę nie przeginać, bo jak się wkurzy, to będzie źle. Niebawem wydamy także gazetę targową i naszą gazetę służącą promocji książek. Będzie je można za darmo odebrać w punktach sprzedaży, a także u tych osób, które zdecydują się je kolportować. Umieścimy na stronie listę punktów kolportażu.
Ja najbardziej cieszę się z naszego logo widocznego na stronie basnjakniedzwiedz.pl, chodzi o tego siedzącego na ziemi orła. Uważam, że to fantastyczny symbol, nie taki wyrazisty jak przykuty do ziemi geniusz, spoglądający w gwiazdy, którym opieczętował swoje książki Żeromski, żeby się przekonać czy wydawca nie rąbie go na nadbitkach, ale też niezły.
Nasze książki dostępne będą w Słupsku, w sklepie Hydro-Gaz przy ul. Słowackiego 46, wejście od ul. Jaracza
Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach
W tym kontekście jeszcze ciekawiej wygląda twierdzenie Renana, że narody aby przetrwać muszą zapomnieć. Coś o tym pisałam.
.
A realnie istnieje tylko wina kryminalna i wina metafizyczna. I mogą one występować rozłącznie. Jaspers faktycznie wyodrębnił dwie po środku, żeby rozmyć pojęcie zarówno pierwszej, jak i drugiej.
Znowu. ..płynna rzeczywistość.
.
Idę z psem w pola , bo pięknie. I to jest konkret.
Pozdrawiam
.
G – e – n- i – a – l – n – e
No to mamy kolejny dowód, że wszelkie klasyfikacje nie mają nic wspólnego z porządkowaniem wiedzy i precyzją mowy, ale jak najbardziej z propagandą i dyscyplinowaniem określonych (a jakże!) grup ludzi. Zgodnie z mądrością etapu, wyznaczoną przez tych, którzy żadnym ocenom i kategoryzacjom nigdy nie podlegają, bo o ich istnieniu nikt nieuprawniony nie ma prawa się dowiedzieć. No chyba, że się czasem mechanizm zatnie i swoje bebechy pokaże, albo jakiś Boży człowiek się trafi. Prorok, znaczy się, co do właściwych papierów zajrzy i instrukcję obsługi odkryje;-)
A nam pozostaje dawać świadectwo temu, co dzięki jego staraniom widzimy. Żeby z oczu spadały łuski i kolejny korowód naiwnych nie szedł na zatracenie. Bo od przyjaciół, nie tylko fałszywych, ważniejsza jest prawda. Nie wolno żyć złudzeniami, kiedy pospolitość skrzeczy, bo to czysta schizofrenia.
Tym bardziej, jeśli wprowadzeniem do prawdziwej wiedzy są tak piękne literacko metafory, jak tytuły niektórych rozdziałów z I tomu Baśni socjalistycznej (zwłaszcza 2, 4, 12, 22). Perełki frazeologii!
Są tylko dwa sztandary: Boży i szatański. Pod Bożym sztandarem staje ten, kto wybiera Pana Jezusa Chrystusa i Jego Kościół z doktryną o tym, że poza Kościołem nie ma zbawienia (co stoi w sprzeczności z obecnie rozumianym ekumenizmem, tolerancjonizmem i tak dalej). A skoro Żydowie po większej części nie przyjmują takiego stanu rzeczy, muszą kierować się zasadami innymi, kompletnie porąbanymi. Muszą odrzucać skutki odpowiedzialności za swoje czyny.
Nie przyjmują normalności, która wygląda tak:
https://catholic4lifeblog.files.wordpress.com/2015/01/holy-sacrifice-of-the-mass-after-epiphany.jpg
A to zdjęcie z wczoraj, zrobione na jednym z głównych skrzyżowań w Folkestone tutaj w Kencie w UK, rzut kamieniem od Dover, a z lewej strony zdjęcia wielki baner:
GOD IS
[OUR REFUGE]
PSALM 45
Śliczny obrazek. Dzięki.
No, Gospodarzu, zrobiłeś wiele, bo od prostych – w sensie iż bez przygotowania można je czytać – Dzieci PRLu do obecnej książki o socjalizmie, która raczej zapowiada się jako traktat. Jeśli tę książkę zlekceważą to będzie znaczyło, że jesteś na właściwym tropie.
Ciekawe, że nie zakończyli wersu: „…and strength”, może manipulacja by się nie udała. W piekle musi być specjalne miejsce dla tych, co tak robią.
Coryllus był/jest na właściwych tropach od początku, Tadziu. Zważ jego notki. Natychmiast, gdy je spotkałam na nE zapaliły mi się tzw. czerwone światełka, że nareszcie ktoś pisze prawdziwie. I pamiętam, że był nieprawdopodobnie hejtowany.
Otóż to, śliczny. Ale gdy o tym mówię, słyszę w odpowiedzi jęczenie, że czasy się, paniedzieju, zmieniły, że mamy komputery i satelity, że mamy postemp społeczny trele morele. Nie mamy żadnego postempu, żadnej ewolucji, żadnego radosnego samostwarzania się. Powinno dziać się tak, jak pokazane jest na tym ślicznym obrazku.
Socjalizm stoi w całkowitej, nieusuwalnej sprzeczności z tą wizją świata.
Postęp to odkurzacz /oooo, bądź pochwalony wynalazco!/ i komputery. Jakieś maszyny i konstrukcje. Takoż medycyna, a zwłaszcza diagnozowanie. Ale człowiek w swojej istocie nie zmienia się – jest taki, jakim stworzył go Bóg. Istoty człowieka nie dotyczy żaden postęp. Ta sama „konstrukcja”, te same namiętności, te same wady etc.. Tzw. „nowy człowiek” to twór Złego. Ale przecież też nie tyczy to istoty, a wmówionych człowiekowi szatańskich cech jedynie.
Chwalimy kolejny, Boży dzień.
I lecimy po szparagi, naturalnie :)))
Bardzo wartościowy i potrzebny tekst. Gratuluję.
Książka kupiona i cząłem czytać.
Jedna rzecz którą zauważyłem to, że większość działaczy zaczynała swoją przygodę z różnymi organizacjami koło 20 albo i wcześniej. System to rozpracował i teraz młodzież jest spacyfikowana edukacją ( liceum i studia nieobowiązkowe ale większość osób na nie idzie).
Stajemy pod Bożym sztandarem i pragniemy takiej normalności, jak na linkowanym obrazie. Ale wtedy musimy mieć świadomość, że i krzyż trzeba przyjąć. Bo nie my sami tworzymy rzeczywistość, w której przychodzi nam żyć, ale właśnie owi przywódcy organizacji globalnych, którzy uznali, że liczy się tu i teraz. Dla nich i ich rodzin. Słudzy tego KtóryNieOmija Żadnej Okazji, liczący na lepsze miejsce w piekielnych kręgach. Cóż to dla nich wojnę wywołać, ludzkie pionki na szachownicy dziejów przestawić, albo unicestwić? Więc takie konsekwencje wierności zasadom (nie tylko dla siebie, ale o zgrozo, często dla najbliższych i najmniejszych) zawsze musimy mieć przed oczyma.
Ale wiedza o mechanizmach manipulacji z pewnością może pomóc nie tylko zachować duszę, ale czasem także uniknąć fizycznego niebezpieczeństwa, choćby poprzez usunięcie się z pola widzenia Molocha…
Jest postęp, bo z Macronem taniec rozpoczęto już w wieku czternastu lat. Był tutaj link do zdjęcia jak wyglądał wtedy młody Macron i nie był nad wiek rozwinięty. :))) Regularny dzieciuch.
Wielu z nich studiowało lub/i robiło doktoraty w Szwajcarii. Dwa lata i doktorat.
OT
W ciągu 2 lata – dwa filmy o zamachu na Heydricha. Międzynarodowa obsada, gwiazdorzy kina, duże budżety. O co chodzi?
Trzeba codziennie przyjmować krzyż i miłować skutki tego działania. Tymczasem istotą współczesnej cywilizacji śmierci jest schowanie krzyża do piwnicy.
Niemoralny moralny sprawca czyli początki propagandy
Za wydaną w roku 1841 angielską kroniką kryminalną od najdawniejszych czasów.
Zilustrowany epizod dotyczy Johna Wilkesa.
No, ale przecież to właśnie ci „przywódcy organizacji globalnych” wyrażają zgodę na zakup obligacji emitowanych przez polski rząd, z których ten finansuje „dobrą zmianę”, czyli np. 500+. Może więc nie są tacy źli do końca – czynią wiele dobra wspomagając biednych i potrzebujących?
Cudo! Dziękuję.
Komentarz z 14:25.
Mówią, że gdy Niemcy napadli na Polskę we wrześniu 1939 roku, proboszcz parafii w miejscowości Garnek zarządził nieprzerwaną adorację Najświętszego Sakramentu. Do końca wojny ani jeden Niemiec nie przekroczył granicy tej parafii, a wszyscy ci mieszkańcy parafii, którzy zostali zmobilizowani, po wojnie wrócili do domu. Wyobraźmy sobie tedy, coby się stało, gdyby episkopat Polski w sierpniu 1939 roku zarządził w każdej polskiej parafii nieprzerwaną adorację Najświętszego Sakramentu.
Na potwierdzenie warto zerknąć do dzisiejszej Ewangelii J 15, 18-21.
Nie, no co ty, to jest książka rozrywkowa
Panie Gospodarzu, czy jest możliwe wprowadzenie do komentarza dwóch pól wyboru: 1 komentarz do notki, 2 komentarz ogólny. To przy filtrowaniu komentarzy, które można liczyć na setki, byłoby spore ułatwienie. To oczywiście tylko sugestia czytelnika.
Trzeba zapytać Mr White jak wróci
To nie jest kwestia techniczna, bo technicznie to jest oczywiście możliwe, ale pytanie o ewentualne zarzuty o podział komentarzy przez komentatorów.
Nie sądzę, żeby ktoś się dał na to namówić
OK, nie ma sprawy.
Ale początek jest ze sporym przytupem, powiedziałbym że dość poważnym. Zobaczy się jak dostanę.
poza tematem
od jakiegoś czasu, jakimś cudem, to piękne zdjęcie siedzi u mnie na „chmurce”
Wczoraj Kossobor wrzuciła fotkę pana Wincentego. W zbiorach NAC jest jeszcze kilka. To był poważny nadszyszkownik ten pan. Jest nawet kawałek jego przemowy ale do przesłuchania chyba trzeba się tam zalogować albo zapłacić za usługę. W okienko wpisujemy Wincenty Jastrzębski i włala…
https://audiovis.nac.gov.pl/search/
To znaczy, chcesz aby czytelnik tak do niej podszedł? Żeby udźwignąć ten szczególny rodzaj. ..hm…zidiocenia, który spowodował ze ludzie wtedy dali się uwieść? I teraz dają się. .
.
Nadszyszkownik, nadszyszkownik…a potem był rozkaz „do sowietów nie strzelać”, którego do dziś najtęższe głowy nie potrafią wyjaśnić. Był jeszcze mniejszy nadszyszkownik, który w międzywojniu kariery nie zrobił, ale po 1945 został przewodniczącym związku zawodowego bankowców i pracowników ubezpieczeń – w PRL! Nazywał się Roman Jabłonowski, w rzeczywistości Apfelbaum, ale żeby to odkryć trzeba było całej mocy Georgiusa
Generalnie jest dużo wątków. Tak jak mówiłem – struktura rozsypanego puzzla.
Częściowo rozsypanego…chciałem rzec
Jabłonowski vel Olszański. W Wiki się popisują socjalistyczną logiką:
„Po wojnie został sekretarzem generalnym Związku Zawodowego Bankowców i Ubezpieczeniowców. Nie brał udziału w życiu politycznym, gdyż był nieufanie traktowany przez kierownictwo partyjne z powodu swojego stanowiska po 1934r.”
Został prezesem banku zbożowego bo nikt go nie lubił i nie miał do niego zaufania 😉 Cała nasza „obowiązująca historia” jest napisana takim językiem. Okazuje się, że nazwisk i książek jest na kopy ale bieżączkę obowiązuje tylko i wyłącznie dany etap czyli circa 20 lat do tyłu plus wybrane wątki historii starszej jako otulina nośna „doktryny etapu”. I chwatit, dalej nie nada jak to mówią towarzysze socjaliści.
Zmienimy to kochany onyxie i będziemy mieli przy tym mnóstwo zabawy
Wojna wojną – wrogowie wrogami, a banki bankami:
http://www.annalesonline.uni.lodz.pl/archiwum/2013/2013_klusek_227_238.pdf
http://www.spotkania.pl/sources/pdf/2007-09-01.pdf
A kiedy Pan Coryllus pojawi się ze swoimi książkami w Łodzi.?
Oraz pralka, zmywarka i soczewki kontaktowe. 🙂
Jak mnie zaproszą
Ja to musze Pani serdecznie podziekowac bo gdzies kolo 2010 – 2011 skierowala mnie Pani na ten blog wlasnie z NE.
Wiem że Waść jest człowiekiem nie tylko zadziornym, ale i dowcipnym. Na ten rodzaj humoru ja się jednak nie nabiorę. To co Acan piszesz, to są miłe złego początki. I nie o 500+ mi chodzi, tylko o obłudę „uzasadniaczy”. Bo skąd wiadomo na co ten dług w obligacjach zaciągnięto? Może jednak na unijną składkę, albo podwyżkę emerytur dla starych trepów, albo nieznane bliżej inwestycje, a może na podwyżki dla budżetówki, czyli głównie urzędników, które dla niepoznaki są nie kwotą wyrażone, ale procentem od nieznanej sumy? No, a jeśli nawet na 500+, to właśnie na te dzieci spadnie kiedyś konieczność wykupu sprzedanych obligacji. Nie na tych, co oszczędzać nie umieją i ochoczo dają się korumpować. Tak sze ten interes kręci.
A tu dowód pośredni: http://www.rp.pl/Budzet-i-Podatki/308269885-Planowane-wydatki-budzetu-w-2017-r-Obrona-narodowa-500-Plus-i-samolot-dla-VIP-ow.html#ap-1
Dzięki. Zaraz przeczytam.
Ale Bronka Natansona tam nie ma, podobnie jak w grafice gugla. To jest dopiero tajemnicza postać. Żadnego zdjęcia w sieci, chyba że ja nie umiem szukać.
„Gdy powstał, zaliczano go do najkosztowniejszych gmachów ówczesnej Europy…”
Ciekawe jakie obligacje wtedy (projekt: 1925, budowa: listopad 1926 – grudzień 1927) wypuścili i komu je sprzedali? W pełnej zgodzie „demokraci” i sanatorzy…
Może wkleję fragment, żeby nie było wątpliwości jak to z tą winoroślą i starszeństwem w wierze w praktyce wyglądało: „Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu. 23 Kto Mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi. 24 Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego. 25 Ale to się stało, aby się wypełniło słowo zapisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu.„
Pralka! Tak!!! Zmywarka i soczewki mi nie robią 😉
Już mamy /początki/. Ale trochę strach się bać :)))
Cieszę się. Początkowa percepcja Coryllusa nie była dla publiczności ani prosta, ani oczywista. No ale mnie jakiś dyabeł podkusił natychmiast 😉
A może pod zastaw?
Zara, zara – a wypowiedzenie wojny Sowietom było??? Czy w ogóle „między nami nic nie było”? To i – teraz – mowy nie ma o odszkodowaniach, np. za wyrżnięcie oficerów w Katyniach. Nie mówiąc o innych kwestiach z II WW. „Do Sowietów nie strzelać” – to Rydz?
A wystarczyło dokonać Intronizacji. Hlond jednak uważał, że ma duuuuuzo czasu…
Nic nie było, poza zestawem nadszyszkowników
W ostatecznym rozrachunku zwykle spłata jest w naturze. Grecy mają przynajmniej setki tych skalistych wysepek do oddania zblazowanym niemieckim emerytom, ale u nas to się może skończyć kolejną amputacją.
No więc widzisz – tak nas przywódcy urządzili. A my, w swojej dezynwolturze /?/ do dzisiaj nie mamy nawet imiennych spisów polskich strat, na co zwraca często uwagę Panthera.
/Ongi na nE Szeremietiew przytoczył listę polskich generałów – staruszków 80cio i 90cio letnich, wymordowanych – zazwyczaj w swoich majątkach – przez Sowietów. To była jedyna taka lista, dostępna publicznie dzięki blogowi Szeremietiewa./
Właśnie to podejrzewam. Ale raczej wejściem ekonomicznym. Ziemia! I to, co pod ziemią. Jest jasnym, że natychmiast trzeba zwrócić ziemię obrabowanym przez komunę i ustanowić własność głębszą, niż tylko do długości grzybni. Ziemia w rękach państwa grozi właśnie tym, o czym mówimy – spłatą w naturze bankom etc..
Ja bym chciał znać listę tych generałów, którym sowieci płacili. Jeden Rómmel mnie nie satysfakcjonuje
Chodzę od rana z trudnym do zdefiniowania uczuciem.
Jakoś się przyzwyczaiłam do sytuacji czekania na książkę. .Baśń socjalistycxną.
I jest.
Nie wiem, może zbyt intensywnie czekałam, nie poganiając chyba nigdy. ..
I jest. .
Muszę się z tym nowym stanem oswoić chyba. .
.
Myślę, ze rodzina mi podaruje egzemplarz; ).
.
Kurczaki! Zeby tu wejsc trzeba miec odwage. I to taka, ktora nie spotka sie z automatyczna recesja. Topór 'Harper’ z Kanady
Czy to ten sam Garnek?
http://niedziela.pl/artykul/20211/nd/100-lat-parafii-Garnek
„13 maja 1944 r. świątynia w Garnku przestała istnieć. Niemcy podczas pacyfikacji wsi spalili kościół i zastrzelili proboszcza ks. Józefa Barteckiego, ratującego Najświętszy Sakrament z płonącego kościoła.”
Jeśli tak, to opowieść o Garnku jest nieprawdziwa.
Mam kilku kandydatów do listy zaslużenych umelcou, którzy przeszli każdą burzę:
– Artur Salman vel Stefan Arski
– Julian Hochfeld
– Marian Nowicki, brat naszego ulubionego Andrzeja Nowickiego, tatuś Światosława Nowickiego, heglisty, astrologa, gnostyka i tarocisty, byłego mężusia naszej ulubionej Wandy
– Wanda Papiewska de domo Hempel
– Eustachy Kuroczko
– Alfred Fiderkiewicz
– Leon Supiński
– Henryk Kołodziejski
– Józef Ziabicki
– Czesław Bobrowski
– Mirosław Arciszewski
– Seweryn Ludkiewicz
– Zygmunt Włodzimierz Tarło-Maziński.
Najbardziej z nich podobają mi się Ziabicki i Bobrowski, co to z Sowpoltorgiem byli związani.
A tak. W ogóle generałowie w II RP to ciekawy temat /efekty końcowe we wrześniu 1939 r./. Skądinąd jakby kontynuowany…
I jeszcze jeden temat generalski – Polska krajem wyżynanych generałów w czasie pokoju. Nie wiem, czy to nie jedyny taki kraj na świecie.
/Sorry, latam na mopie, przeto mam mordercze i krwawe myszlenki ;)/
W Moskowii generałowie też nie mają lekko.
Zaręczam, iż pułapki żadnej ani podstępu w pytaniu nie było. Nasunęło mi się ono po przeczytaniu wczorajszej dyskusji u Toyaha na SN, w której Szanowni Valser i Odys próbowali m.in. wyjaśnić szkody jakie niesie państwowy socjal. Skutek odnieśli mizerny, bo ich Szanowni adwersarze nieugięcie stali na stanowisku, że, ogólnie rzecz ujmując, istnieje nasz, dobry socjalizm, tzn. ten firmowany obecnie przez Towarzysza Naczelnika i jego ekipę.
PBR został powołany do obsługi reformy rolnej, czyli jumy, więc kasa była.
1. Ustawa o PBR i kapitale zakładowym.
2. Działalność PBR przy reformie rolnej.
3. Budynek PBR z fotografiami, rysunkami i opisem urzędniczego bizancjum.
Koszty budowy na str. 21 (w pliku).
Kuchnia gazowa, ewentualnie elektryczna, woda w kranie, centralne ogrzewanie. I w ogóle elektsryka.
W uzupełnieniu: lista obligacji skarbowych II RP wraz ze szczegółowym opisem ich losów.
A to ku przestrodze, gdyby ktoś chciał zabezpieczać swych potomków papierami emitowanymi przez tzw. państwo polskie:
http://www.rp.pl/Podatki/306039899-SN-Przedwojenne-obligacje-bez-zadnej-wartosci.html#ap-2
Teraz jest powtórka. Ale wymówką do nieprzeprowadzania intronizacji jest argument, że Jezus jest Królem Wszechświata. W związku z tym nie może być ogłoszony Królem Polski. Ehhh…
To jest kwestia, czy mamy do czynienia z poważnym państwem, czy z bandą do obrabiania tubylców.
coś ponoć jest pod linkiem:
http://www.bibliofilur.republika.pl/album/cymelia.htm
W książce Dąbrowskiego( pseudonim Grabiec) „Czerwona Warszawa przed ćwierćwieczem” na stronie 165 jest zdjęcie Bronisława Natansona. Elegancki pan z wąsikiem. Natanson (wykształcony w Dorpacie) sam się zgłaszał chcąc wydać konkretne dzieło do konkretnej osoby i od razu proponował bibliografie jako pomoc do pisania. Stawki miał iście rewolucyjne. Taka Orzeszkowa lub Żeromski dostawali u innych po 75-100 rubli za wydany tom literatury a Natanson płacił od razu 1000 rubli. Płacił zaznaczam tym których sam wybrał i zlecał im co mają pisać. I taka ciekawostka, chcąc załatwić koncesje na wydawnictwo udaje się w Petersburgu do niejakiego Nowickiego -prywatnie szefa Ochrany i szpicla, który odpowiadał za ochronę Cara w Warszawie w 1897 roku. Książka wydana w 1925. Ciekawa pozycja. Polecam.Pozdrawiam.
Polecam książkę Grabca, tam są inne ciekawe rewelacje. Natanson miał przejąć cały rynek literacki, od groszowych wydawnictw „dla ludu”, po książki „dla elity” pisane przez Żeromskiego. Niestety rozchorował się i zmarł. Grabca nikt już nie czyta, poza mną oczywiście. A warto, bo był to człowiek, który tworzył wojskowe sądownictwo w odrodzonej ojczyźnie
Jeszcze ciekawszy jego Bolesław Hirszfeld. Opisałem ich razem. Hirszfeld także młodo umarł. Poszedł do wróżki, a jak od niej wyszedł pojechał do Szwajcarii i tam nałykał się cyjanku.
Tu chodzi o nagminne utożsamianie socjalu z socjalizmem. Socjal może być świetny, albo marny w każdym systemie. Akurat w socjalizmie zwykle jest marny z uwagi na cięcie kosztów utrzymania podatnika, ale i to nie jest żadną regułą.
Podawane są tego typu wymówki po to, by zasłonić podstawową prawdę: gdy w Polsce zostanie przywrócone społeczne panowanie Chrystusa Króla, natychmiast nastąpi implozja ekumenizmu i podobnych potworności, czyli ideologii jednoczenia świata na modłę synagogi.
Ciężkie jest życie socjalisty rewolucjonisty. Człowiek się stara, pisze , wydaje, bomby rzuca a tu nagle się słabnie i umiera. Ojciec Chrzestny to przy tym towarzystwie niewinny bobas.Nawiasem mówiąc ja mam taką metodę,że jak chce coś o kimś z historycznych postaci coś więcej się dowiedzieć to wchodzę na Internetowy Polski Słownik Biograficzny, klikam nazwisko i pod notką biograficzną wyskakują źródła. Czasami wcale ciekawe. Czasami człowiek grzebie i grzebie poprzez różne źródła pośrednie i się nadziwić nie może że tyle rzeczy niby jest a faktycznie ich nie ma bo są bardzo schowane. Taka moja luźna refleksja. Pozdrawiam i gratuluje portalu szkoła nawigatorów.
SŁOWO jak miecz!!! Dzięki!!
Hej, człowieku! Ogólnie rzecz ujmując to manipulujesz Waćpan!
Żaden z komentatorów dobrego słowa o socjalizmie nie powiedział. Notka Toyaha traktowała o tym, że nie ma w tej chwili alternatywy dla PiS-u. To smutne, ale taka jest rzeczywistość i w sumie Valser zgodził się z tym. Cały czas stawiani jesteśmy przed wyborem lepszego zła.
Z Hirszfeldem kłopot, z innymi też…ale są we wspomnieniach. Trochę jestem zły na siebie, że nie rozwinąłem wątku Ludwika Janowicza, bo myślę, że to on otruł Waryńskiego. No, ale było tyle wątków, że coś musiałem wybrać, a coś odrzucić. Może znajdą się chętni na pogłębianie tych kwestii.
Socjal to redystrybucja dochodu narodowego za pośrednictwem państwa, a taka redystrybucja to socjalizm. Granicą jest ponoć około 30% DN i obecnie chyba w tej okolicy jest tylko Szwajcaria. Kapitalizm przemysłowy w Europie skończył się wraz z niemieckim ordoliberalizmem gdzieś w latach 1965-1966. – trwał on około 10 lat, poziom redystrybucji wynosił w nim kilkanaście procent. Od czasu transformacji sowieckiego socjalizmu realnego na naszym kontynencie niepodzielnie panuje socjalizm socjaldemokraturowy. On jest często mylony z kapitalizmem (i to tym starym – przemysłowym) ponieważ dopuszcza istnienie własności prywatnej. Grabież środków produkcji została w nim zastąpiona grabieżą dochodu. Skutki są natomiast identyczne.
Bądźmy dobrej myśli :).
Być może czegoś nie doczytałem albo nie zroumiałem. Teraz natomiast wiem, że nie ma życia poza PiS-em.
Zbędna zgryźliwość! A problem poważny :-((
Może jako ilustracja w którejś książce, ale pod linkiem tego nie widać.
To drugie, nieprzerwanie od 100 lat do teraz włącznie.
No wiem, alem nie chciała już dociskać gazu.
Dzięki. Ale to już zostawiam jako lekturę na jutro, bo dziś wystarczył mi ten Kłusek (chyba nie do końca świadomy konsekwencji swoich wywodów) z komentarza o 18:04. Bank jako maszynka do finansowania najeźdźców i prywatne ranczo – krysza dla pracowników oraz ich pociotków, bynajmniej nie Niemców. Z milionowymi interesami w tle, gdzie wilk syty i owca cała.
A o tych świątyniach Baala, tośmy wczoraj rozmawiali. Co ciekawe, koszt budowy 1 m sześciennego (tak wtedy przeliczano koszty) tego gmaszyska PBR w Warszawie (90 zł) był tylko 2,5 raza większy niż koszt metra sześciennego domku z oborą pod jednym dachem dla osadników na parcelowanej ziemi (40 zł)! Dobrodziejstwo socjalizmu, z kredytem na głowie! I jeszcze autor (p. 3. z komentarza o 21:10) twierdzi, że to było tanio!
Natansonów jak za przeproszeniem psów ale jak raz fotografii Bronisława nie ma.
https://sites.google.com/site/zubat58/natansonowie
Może był za mało albo zbyt ważny 😉 Natanson Niejawny.
Chyba, że ktoś się nazywa Branicki…Wtedy nawet pod okupacją można tanio spłacić część kredytów… Jak w jednym z linkowanych przez Zadziornego Mietka tekstów. A po wojnie z komuną się układać.
Myśmy jedną znaleźli
Jeśli tak zrozumiałeś dyskusję to nic nie poradzę. Trzeba by do każdego zdania robić sążniste przypisy na zasadzie co poeta miał na myśli. Naprawdę tak trudno zrozumieć że chodzi tylko o to że jedna władza wysłała 500+ na Kajmany a druga dała to ludziom?
Dzięki. Ale to jest książka papierowa, a w sieci z jakiegoś powodu zdjęcia Bronisława nie ma. Nawet w NAC-u. Choć inni Natansonowie są. Też eleganccy panowie z wąsikiem, czasem nawet z brodą.
Jak to wytłumaczyć?
No i znowu kombinujesz 😉 A to co tutaj robimy to co to jest? Wspieranie PiSu? No proszę Cię. Jak to mówi Toyah nasze problemy zaczynają się kiedy u innych się kończą.
„No i refleksja końcowa. Przy tego typu nastrojach, a nie ma żadnych wątpliwości, że czym dalej od Internetu, tym szanse towarzystwa, które stara się reprezentować były prezydent wyłącznie maleją, na zmianę sił nie ma najmniejszych szans. Co najmniej przez jedno pokolenie. I to jest wiadomość taka sobie.”
Właśnie doczytałem, że gdzieś w książce jest ale hagiografowie nie uznali za stosowne by fotkę zamienić na jpga i wkleić w chmurę. Musi był zbyt ważny i zbyt „czynny ideowo” na przestrzeni dziejów choć jako człowiek mógł już dawno nie żyć. Nie dla psa kiełbasa nie dla profanów Bronisław. Ten czy inny. Natanson, Geremek, Komorowski. Lipna trójca ale Bronek w Bronka i historia jako farsa 😉
http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/applet?mimetype=image/x.djvu&sec=false&handler=djvu_html5&content_url=/Content/219025/index.djvu
Na stronie bodajże 165 jest zdjęcie Natansona, powinien się Panu te link otworzyć na komputerze. Mi się otworzył i przewinąć strzałki u góry do tej strony.
Bronek N. jest na 163 ale co z tego jak wygląda jak brat bliźniak drogiego Wincentego? Jakaś fabryczka klonów?
A wiecie, że teraz można zrobić najlepszą młodą kapustę z koperkiem?
Rodzina Toyaha chyba to lubi, bo poszła jego córka po kapustę, a tam… okazało się że… dzieci jednak nie znajduje się w kapuście. Mimo to Krzysztof Osiejuk od wczoraj jest dziadkiem wnuczki.
http://s3.flog.pl/media/foto/4639287_dowod-na-to-ze-dzieci-nie-znajduje-sie-w-kapuscie.jpg
Szczęść Boże maleńkiej i całej rodzinie Krzysztofa Osiejuka.
Gratulacje Dziadku. Teraz będziesz mógł ją sobie, że spokojnym sumieniem rozpieszczać. Bo własne dzieci przecież trzeba trzymać krócej.
https://polona.pl/item/10522626/26/
Tygodnik ilustrowany Świat 24 numer z 1906 r i zdjęcie Natansona oraz nekrolog. Musi tylko Pan trochę powiększyć zdjęcie.
Ja uważam, że ta wiadomość jest po prostu zła, ale daje czas przy – być może naiwnym – złożeniu, że PiS ogarnie się, a my z Bożą pomocą, zaczniemy realizować nasze marzenia.
Pamiętam internet sprzed 30.,20. lat, nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić tego dzisiejszego! No tak, nadzieja umiera ostatnia.
@parasolnikov
Jeszcze o zasłanianiu tekstu Ewy Rembikowskiej Cukiernik z Radomia na przykładzie FF – 100% – zasłonięte przez MENU pięć linijek tekstu, 110% – zasłonięte 1,5 linijki tekstu, a przy 67% – całe MENU znika i wszystko czytelne.
Hmm, Bronisław Natanson i Rudolf Okręt obok siebie. Ciekawe, czy Rudolf to przodek Ludwiki Okrent, żony Henryka Wujca.
Nie znika tylko jak w telefonie z Androidem wędruje na prawo od tekstu. Coś ze skalowaniem.
Nie wiem, trzeba srawdzić. ale jak teraz np. przeglądam Warszawską finansjerę 1870-1925 Ignotusa to tam na poczekaniu wyskakują różne ciekawe nazwiska obok siebie. Natanson, Kronenberg, Wrtheim, i Toeplitz pisane z niemiecka przez o z dwoma kropkami. I te ciekawe zagrywki Kronenberga który do zarządu banku handlowego w Warszawie na słupy dał arystokratów Polskich jak Zamoyski, do wiceprezesów ludzi z niebankierskich zawodów a siebie i resztę udziałowców ustawił w trzecim szeregu. No i zrobił to też po to bo miał bank Dyskontowy w Petersburgu który był konkurencją dla banku w Warszawie. Sprytny ten Kronenberg, obstawił ważne fronty w Rosji tak by nie było widać jego palców. No i rzecz jasna prawą ręką Kronenberga jest Henryk Natanson-ojciec Bronisława.
O kim piszesz? O właścicielu Wilanowa?
Druga władza nie dała udziom tego co pierwsza wysyłała na Kajmany, bo zaciągnęła na 500+ dodatkowy dług – wzrósł on ponad poziom, przy którym pierwsza władza przestała rządzić.
Państwowy redystrybucyjny socjal jest esencją socjalizmu – próbą urzeczywistniania chorego urojenia o likwidacji nierówności. Jest złem, bo spycha na dno egzystencji zarówno beneficjentów jak i tych, którzy w rzeczywistości go finansują, czyli wytwórców dochodu narodowego. Wymarzona równość zostanie więc oczywiście w końcu osiągnięta, tyle że na poziomie konsumpcji zupy ze zgniłej brukwi. Destrukcyjne efekty ekonomiczno-społeczno-psychologiczne socjalu są od dawna rozpoznane, udowodnione i niezaprzeczalne. Nie ma w nim żadnego dobra.
To jest handel – dalej -wołami i dziczyzną miejscową.
Jak by dwuznacznie to zrozumieć.
>to jest książka rozrywkowa…
Dobrze, że to napisałeś. Prus i Makuszyński też pisali książki dla ludzi, ale raczej nie mieliby Twojej odwagi. Zresztą to da się wyczytać z ich meandrów.
Jako automat do przetwarzania informacji czekam na dostawę Twojej socjalistycznej baśni, ale na podstawie analizy dotychczasowych wieści mógłbym już donieść komu trzeba, że wydałeś książkę Polityczno-kryminalny pitaval z Polską jako ofiarą, co by ograniczyło Twój nakład do 2500 (patrz pitaval sympatycznego mistrza słowa Okręta). Hasło „rozrywkowa” może sprzeda dwa razy tyle.
Sądzę, że to jest granica nakładu. Chciałbym się mylić.
Panie Kolego skąd 2500 ? omijając okręty.
https://polskaniepodlegla.pl/magazyn-patriotyczny/item/8769-jedyna-parafia-w-polsce-do-ktorej-podczas-ii-wojny-swiatowej-nie-dotarli-niemcy
Ten Garnek bardziej pasuje i nie było jakoś trudno znaleźć.
>skąd 2500?
Na odpowiedzialność Coryllusa i mojej pamięci. Nakład przedwojennej książki mecenasa Okręta, o czym niedawno wspomniał gospodarz.
Różnica jest taka, że drogi Wincenty przeżył wszystkie wojny, a drogi Bronisław nr 1 nie przeżył akcji pod tytułem zakładanie czytelni ludowych. Sam widzisz, że książka jest ważna w życiu człowieka. Jakieś tam wojny, srojny, biblioteka na Koszykowej, czytelnie ludowe, honorarium dla Żeromskiego, to są sprawy naprawdę poważne.
A czytałeś Heine’go o podróży do Wielkopolski? Tam to jest jasno napisane.
Nie rozumiesz chyba, czym jest socjalizm. Socjal i redystrybucję możesz mieć w dowolnym ustroju.
Nie, ale dzięki za polecenie lektury, skorzystam chętnie.
Każdy socjal jest zły, ale dlaczego nie traktować 500+ jako zwrot podatku VAT?
Piekne.
500+ jest selektywną ulgą podatkową omijającą niskie opodatkowanie PIT najmniej zarabiających.