kw. 102014
 

Już dość dawno temu napisałem, że Polska to jedyny kraj, gdzie kabareciarze nie śmieją się z władzy, ale z ludzi. W dodatku z ludzi biednych, słabych i przeważnie chorych. Czasem śmieją się też z siebie, ale czynią to w taki sposób, by przypodobać się tej władzy w stopniu umożliwiającym dalsze angaże i pobieranie honorariów. Nazywamy to czasami śmiechem przez łzy. Jako przykład podawałem zawsze Bałtroczyka i jego program. I dziś z niejakim przyznam zaskoczeniem znalazłem na stronie WP banner reklamowy zapraszający mnie i innych do udziału w kolacji, która odbędzie się w Wielkanoc w hotelu „Warszawianka”. Dania podawane będą a la carte, (nie wiem co to znaczy, bo po restauracjach nie chodzę) a wieczór uświetni właśnie Piotr Bałtroczyk. On już skończył 50 lat, ale mimo tego próbuje nadal być zabawny. Ja nie twierdzę, że nie można, być może sam po pięćdziesiątce zacznę robić takie rzeczy, że się Bałtroczyk zaambarasuje jak mnie zobaczy. No, ale fakt jest faktem, gwiazdor programu, którym dręczono nas ponad dekadę, puszczając go zawsze w dwóch częściach po godzinie 20.00 w sobotę lub w niedzielę, zaczął występować do kotleta. Dawniej mówiło się grać do kotleta, ale u Bałtroczyka ten moment nie występuję, bo on na niczym nie gra. Kiedyś próbował, ale mu nie szło. Do TVN go nie wzięli, prowadził przez moment w telewizji program o nazwie „Pegaz” z istoty swojej skazany na klęskę. Wywalili go stamtąd i wtedy zaczęły się te kabarety. No, a teraz mamy to co mamy. Kotlet a la carte i smutny pięćdziesięciolatek opowiadający o swoim nieudanym życiu. Dobry Panie Boże uchroń mnie od tego….
W tym samym portalu reklamowali z rana imprezę która się nazywa „Kino na temat” i przeznaczona jest dla młodzieży gimnazjalnej i ponadgimnazjalnej. Chodzi o to, że w sieci kin „Helios” puszczane będą filmy z tezą, na które spędzać się będzie młodzież ze szkół średnich. Potem zaś, albo przedtem, już nie pamiętam, wybrani eksperci będą coś tej młodzieży chrzanić, coś, czego ona żadną miarą nie chce słuchać, bo młodzież taka już jest. Sieć kin „Helios” organizuję tę hucpę wraz z gazownią, mniemam więc, że owymi ekspertami będą: Magdalena Środa, Kazimiera Szczuka, Sławomir Sierakowski, Wojciech Orliński i Krzysztof Varga. No i jeszcze kilku innych. Co to oznacza? Tyle tylko, że budżety się kurczą, a jeść trzeba. A jak mawia Andrzej Wajda – szkoły zawsze przyjdą.
Mamy więc sytuację jak za środkowej komuny, artyści i myśliciele całkowicie zaprzedani kłamstwu będą próbowali zarobić parę złotych na dzieciach i facetach, którzy są właścicielami sieci cegielni i znudzonych żon, tęskniących do rozrywek innych niż piłowanie paznokci w czasie kiedy mąż strzela do rzutków.
Czy ja się tu dziś czegoś czepiam? Ależ skąd, ja jestem szczęśliwy, że do tego przychodzi, bo oznacza ów fakt, że oni nie mają żadnego pomysłu na nic. Pozostaje im już tylko to pieprzenie bez sensu albo goła agresja, którą pewnie wkrótce będziemy oglądać. Ileż bowiem można drenować ten biedny budżet? W końcu za plecami pojawią się inni chętni do drenowania, młodsi i sprytniejsi, mający inne plany i oni tych starych dziadów, tych Bałtroczyków i Orlińskich odstawią na boczny tor. To pozornie nie jest dobra wiadomość, ale w istocie nie ma się czym przejmować. Każda następna fala jest bowiem słabsza od poprzedniej.
Kotlet i przymus, tyle im zostało. No i budżety państwowych instytucji.
Ktoś się może zdziwić, że ja dziś nie wspominam wydarzeń z 10 kwietnia 2010. A co tu wspominać? Miałem, tak samo jak i wy wszystko to przed oczami. Pamiętam ten cały cyrk, z Kucem i Kidawą w roli głównej, ale pamiętam też jak GP ogłosiła, że mają telefon jednej z ofiar, na którym coś tam jest nagrane. Pamiętam to całe chciejstwo, które miało doprowadzić do wyjaśnienia sprawy już, w tej chwili, bez zwłoki. A nie dość, że do wyjaśnienia to jeszcze do sukcesu w wyborach. Wszyscy w ten sukces wierzyliśmy, choć nie było na to żadnych widoków, bo wszyscy ulegliśmy tej dziwnej presji, że już za chwileczkę, już za momencik sprawy staną się jasne. Pamiętam brzydką dziennikarkę z Austrii, która płakała robiąc materiał o katastrofie i pytając przechodniów co o tym wszystkim myślą. Nic z tego nie wynikło. Dokładnie nic. Jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy 10 kwietnia. Tyle, że niektórzy są trochę bogatsi a inni trochę biedniejsi. I nie chodzi mi wyłącznie o doświadczenia. Jak zauważyliście, prawie wszyscy, tak zwani ludzie prezydenta, są dziś po tamtej stronie. Ci zaś, którzy nie są po tamtej stronie zachowują postawę pełną rezerwy i popadają w dziwne zamyślenie. Trudno więc – widząc to – uwierzyć, że Lech Kaczyński miał jakiekolwiek szanse na sukces polityczny. Trudno też uwierzyć, że takie szanse ma jego brat. Można oczywiście się łudzić, ale my się już łudzimy 4 rok i te złudzenia podtrzymywane są w nas z zadziwiającym uporem. Wynika to po pierwsze z chciejstwa, po drugie z nierozpoznania kim jest polski wyborca. I nie chodzi mi tu o wyborcę młodego, który wychował się na Bałtroczyku. Chodzi mi o ludzi starszych i doświadczonych, może niezbyt ciężko, ale jakoś tam doświadczonych, głównie w tak zwanym życiu wspólnotowym i życiu rodzinnym. O tych, co to ich czasem na prawicy „zwykłymi ludźmi” nazywają. Na targach książki siedziałem przez pierwszy dzień obok sympatycznych pań z nierozpoznanego wydawnictwa. Nieco starszych ode mnie. I w pewnym momencie podeszła do nich jakaś inna pani zbliżona wiekiem, po czym bez jednego zdania wstępu rozpoczęła krytykę wspólnoty do której wszystkie one uczęszczały. Polegała owa krytyka na tym, że w pewnym momencie pojawiło się w owej wspólnocie za dużo wątków politycznych. Za mało Pana Boga, a za dużo polityki po prostu. Pani owa relacjonowała tę swoją niechęć na zimno, z porozumiewawczym mruganiem oczami włącznie. Wszyscy wiedzieli o co chodzi. Ja rozumiem, że dla wielu nie jest to przykład miarodajny tylko jednostkowy, ale faktem jest, że nic od roku 2010 nie zostało wygrane. Przeciwnie, mamy przed oczami całą serię przykrych demaskacji, których osią jest nie wiadomo właściwie co. Czego ów strach dotyczy, bo ja nie potrafię tego zrozumieć. No dobrze, niektórzy księża boją się, że jak zaczną mówić o Smoleńsku to biskup się zdenerwuje i oni wylądują gdzieś na parafii w miejscowości Zadupie Podleśne i nie wyjadą stamtąd do końca życia. Ale czego boją się zwykli ludzie? I nie mówię tu o zaprzysięgłych zwolennikach PIS, ale o tych którzy są wrogami tej partii. Czego oni się boją? Co jakiś czas uczestniczą przecież w tych półprywatnych seansach nienawiści, gdzie opowiada się jaki to Lech Kaczyński był głupi, a także o tym, że Polacy to naród niezdyscyplinowanych durniów, którzy jeżdżą po wysepkach tramwajowych jak policja nie patrzy. Widział kto takie chamstwo i lekceważenie….? O co im chodzi? Ja nie mam innego wyjaśnienia, jak cyrograf. Elegancki, zafoliowany cyrograf, który został im podsunięty pewnego dnia przez kogoś kto przebrał się za listonosza, albo za jakiegoś menedżera. I oni już teraz nie mogą inaczej. Muszą udawać, że Smoleńska nie było. Nie widzą jednak biedactwa, że nie nadążają za operatorami narracji głównego nurtu, którzy coraz śmielej zawłaszczają sobie kwestię smoleńską i czynią ją obszarem eksploatacji bardzo intensywnej. Wszystko przez to, że budżety się kurczą, a młodzież może jednak, miast do sieci kin „Helios” wybrać się na piwo. Nie wiem kiedy Elżbieta Jakubiak wyda książkę pod tytułem „Moje życie z prezydentem”, ale myślę, że już niebawem. Nie wiem kiedy podobną książkę wyda Joanna Kluzik, ale ona może poprzestać na wywiadzie dla „Wysokich obcasów”. Nie wiem co za rok, albo półtora zrobi Michał Kamiński, ale obstawiam, że będzie to coś horrendalnego i niewyobrażalnie głupiego. Coś co dostanie dobrą oprawę medialną, żeby ludzie nie zauważyli jak jest nędzne i popaprane. I tak się to będzie kręcić. Nie wiem też co wtedy zrobi ekipa Tomasza Sakiewicza i inni nasi, bo im już wówczas nie zostanie nic. Po prostu nic. Zostaną zepchnięci za bandę, po której jeździ Terlikowski. No, ale może się mylę, może pozwolą im dalej eksploatować temat Smoleńska i robić za niekonstruktywną opozycję, która nie chce porozumienia z ludźmi zdrowego rozsądku.
Ciekaw jestem czy owi ludzie zdrowego rozsądku ukradną Smoleńsk już teraz, żeby wjechać na nim do PE czy może poczekają jeszcze kilka miesięcy? Trudno orzec, zobaczymy. I gdzie w tym wszystkim będzie Marian Opania, który nie chciał zagrać prezydenta Kaczyńskiego, bo uważał, że go to skompromituje. On ma za wysoką emeryturę, żeby występować do kotleta jak Bałtroczyk, może więc siedzi sobie spokojnie w domu i czeka na propozycje. Chciałem jednak zwrócić uwagę na ten moment kompromitacji. Opania zagrał kiedyś w filmie pod tytułem „Piłkarski poker”, było to coś tak krępującego, że szkoda gadać. I w filmie tym jest taka scena, w której on – Marian Opania – grający działacza sportowego, posuwa w wielkim czarnym samochodzie jakąś lalkę. Normalnie w garniaku od tyłu posuwa. Jeśli ktoś nie rozumie o czym ja tutaj piszę chętnie wyjaśnię. Oto w filmie tym jest taka scena, kiedy widzimy Opanię, który gra działacza klubu piłkarskiego, jak siedzi w samochodzie Wołga z jakimiś dwoma młodzieńcami reprezentującymi środowiska lokalne. Nudzi się ten grany przez Opanię działacz okropnie i w pewnym momencie wpada na pomysł, że chętnie spędziłby kilka chwil z prostytutką. No i ci dwa lokalsi załatwiają mu w pięć minut dziewczynę, a on – wybitny polski aktor – markuje z nią seks na tylnym siedzeniu samochodu, w pozycji od tyłu. Wielu osobom mogła się ta scena wydać nawet zabawna, ale mnie się taka nie wydała. Pomyślałem, że Opania chyba zwariował, albo ma jakieś ciężkie deficyty budżetowe, że daje się wmanewrowywać w takie historie. Tym bardziej, że nie był już wówczas najmłodszy, miał siwe włosy i pewnie z pięćdziesiątkę na karku, tyle co Bałtroczyk dzisiaj. No i popatrzcie. Może nie będzie tak źle z tym Bałtroczykiem. Dziś występuje do kotleta, a za rok ktoś złoży mu propozycję, żeby zagrał Tomasza Mertę, w nowym, demaskatorskim filmie o Smoleńsku, a on powie, że nie zagra bo go to kompromituje. I wtedy rolę tę weźmie któryś z Wójcików, wiecie, tych facetów z kabaretu „Ani mru mru”.

Jutro o 19.15 będę występował w białostockim kinie „Ton” i opowiadał tam o śmierci św. Andrzeja Boboli. Od jutra do niedzieli trwają w Białymstoku targi książki organizowane przez środowisko gazowniane, na których będę. Mam ponoć stoisko nr 45, ale nie mogę tego dokładnie sprawdzić, bo kiedy próbuję włączyć stronę fundacji „Sąsiedzi” wyskakuje mi taka krzywa gęba i pojawia się napis „niedobrze”. No, ale bądźmy dobrej myśli, może będzie dobrze w tym Białymstoku. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl gdzie trwa wielka wiosenna promocja i wiele książek można kupić tanio, ledwie po 15 złotych.

  31 komentarzy do “Najtrudniej przyznać się do upadku”

  1. Defetysta jesteś. Ale jak M.Kidawa mówiła dzisjaj nasz prezydent to nie zgadniecie o kim mówiła 😉

  2. Marian Opania – człowiek niewątpliwie zaangażowany politycznie, stronę sobie wybrał jak chciał (tą, która dała mu więskze szanse na kontrakty), ale niech nie podszywa się pod estetę udającego że wie co to obciach i w dodatku jest po właściwej stronie granicy. Bo jest dokładnie odwrotnie.
    taki sobie miszcz absmaku w atrapii.

  3. poza bautroczykiem i opanią ,
    o czym innym

    dobry portret ludzi , tych zwykłych
    z ulicy

    nie daj Boże żebyś siedział nad kotletem kiedyś

    jesteś potrzebny jako ten punkt światła na który nawigujemy

    pisała Hanka gdzie indziej , że potrzeba przechować zdrowe ziarno i tym się zajmijmy

  4. ja widziałam ten film, „Piłkarski poker” i tę obleśną scenę, i mnie również ona nie śmieszyła.

    Tak sobie myślę, że gdyby nie nadzieja na sprawiedliwość na tamtym świecie, w myśl powiedzenia „Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy”, to życie byłoby zwyczajnie nie do wytrzymania.

  5. jak klasztory w wiekach średnich, jezuici później

  6. (…)”Kabareciarze śmieją się z ludzi a nie z władzy.”(…)
    Z pewnością nie jedyny. Podejrzewam że w Anglii elżbietańskiej na przykład nawet jeśli jeden z drugim nie byli na garnuszku władzy przypadkiem (w przeciwieństwie do takiego jednego co to Potrząsał Włóczniją ) to zbyt trzęśli portkami przed tym co ta władza mogłaby im zrobić poprzez swoich licznych agentów lub katów po prostu żeby mówić rzeczy prawdziwe i niewygodne.

  7. ale dziś już nie jezuici …. zobaczymy co się wyłoni

  8. A ja bym byl z Baltroczykiem nie tak wyrywny.
    Ma 130ha ziemi i zboze hoduje.
    A i na koncerty jezdzi chyba tak jak Autor ksiazki sprzedaje komercyjnie.

  9. Młodzież zamiast na Wajdę czy piwo może jeszcze iść na patriotyczne spotkanie z Krzysztofem Bosakiem. To znaczy przed pójściem na piwo. Na oglądanie rodzinnego wykłócanie się kto jest większym patriotą, ojcowie – wyborcy PIS – cy synkowie, licealiści – narodowcy powinno się sprzedawać bilety. Pełne spektrum patriotyzmu, jak kupowanie Polityki i Wprost dla dywersyfikacji źródeł informacji.

  10. swoją drogą to straszne, że słowo „narodowiec” zostało przez socjalistów po wojnie tak zohydzone, że rozsądni ludzie z drugiej strony barykady używają je jak obelgę. To pokazuje długoterminową skuteczność goebbelsowskich metod. Ja myślę, że tam u Bosaka nie jest aż tak źle.
    Ja tam jestem po stronie ludności mówiącej po polsku zwącej siebie Polakami, choć niewiele poza tym językiem ma ona wspólnego z Polakami sprzed wieku. Lubię ją po prostu, choć jestem świadomy jej wad i bawią mnie one i złoszczą nierzadko. Uważam , że IIIrp to państwo które okupuje tereny zajmowane przez ludność polskojęzyczną i jest bardziej skuteczne w wynaradawianiu (czyli pozbawianiu ich godności i własności) Polaków niż późna komuna czy wręcz III Rzesza.

  11. Mądrze mówicie .
    Nie mam dziś siły pisać.
    Dobrze , że piszecie tak roztropnie .

  12. Zastanawiam sie jak bedzie wygladac okragla 10ta rocznica Smolenska. Do Polski zostanie sprowadzony wydany przez Rosjan 80-centymetrowy kawalek statecznika z wraku samolotu. Powolany zostanie specjalny zespol ds. zbadania statecznika I poinformuja ze prace specjalistow potrwaja do czerwca 2026. Sakiewicz opublikuje w Gazecie Polskiej artykul pt „Bedziemy znac prawde o Smolensku”.
    I powstanie jakis nowy prawicowy tygodnik „Na Rzeczy” albo cos w tym stylu.

  13. nie sądzę
    Amerykanie udostępnią zdjęcia satelity szpiegowskiego

    nie będzie nic papierowego , nawet niedorzeczy :)))

  14. Bosak jest inteligentny, elokwentny i w swoich wystąpieniach – na ile udaje mi się go śledzić – naprawdę trzyma klasę. Widząc tylko jego naprawdę trudno bronić PISu który za frontwoman wystawia posłankę Pawłowicz (czy tam naprawdę nikt nie widzi że każdy jej występ przypomina taką małpę siedzącą w klatce, gdzie byle paligłup może przejechać kijem po prętach by sprowokować do żywiołowej reakcji przydatnej do straszenia przechodniów gdy jest to wygodne?)
    Problem jest taki że za występami posłanki Pawłowicz stoi chyba ostatni polityk między Bugiem a Odrą, a za wygadanym Bosakiem w dobrze skrojonym garniturku przewijają się macki wojskówki, jacyś dziwni neopoganie…Przecież to wszystko jest stanowczo zbyt dobrze zorganizowane żeby mogło być oddolną akcją, to musi być czyiś projekt. Czyj – a komu się przyda kolejny kanał burzowy w postaci zdalnie sterowanej opozycji młodych, naprawdę wierzących w podsuniętą im misję i święcie przeświadczonych że nie da się być bardziej patriotycznym niż oni?

  15. Mysle, ze robienie kabaretu z ludzi wladzy to zadanei ponad sily Baltroczyka. Konkurencja jest za silna i motywowana mocniej niz kolejne 1000zl. Nie ma szans sie przebic prze kabaret w orginale na Wiejskiej i z okolic. Oni sa klasa sama w sobie. To moze byloby smieszne, gdyby nie dotyczylo tzw. normalnych ludzi, ktorzy ta bande sponosruja. Co do uczuc, to w moim przypadku strach przed wladza sie nie pojawia. Raczej wscieklosc, nienawisc i agresja wieksza niz w stosunku do tych co to jezdza po wysepkach jak nikt nie widzi. Ludzie wladzy w Polsce, politycy to o wiele gorsza zaraza niz ci co maja przepisy ruchu drogowego za nic.

  16. to ciekawe z tą ziemią ??? to on przytomny..

  17. coś jest na rzeczy ,a mógłbyś rozwinąć???

    coryllus jedzie jutro na targi , to i tak się tu spotkamy 🙂

  18. Z kabaretow ja osobiscie uznaje tylko stary Potem i aktualny Hrabi.
    I zarty z rzadu mnie juz nie smiesza. Raczej budza refleksje o bezsilnosci.

  19. mnie też nie śmieszą , bo sa reglamentowane …ci co żartują mają na to pozwolenie , żeby było na pokaz , że wolność :((((((

  20. Dokładnie. Państwo jest pięknie przez libertarian definiowane jako organizacja, która na zarządzanym przez siebie terytorium zawłaszcza monopol na przemoc i w zależności od ustroju inwestuje więcej lub mniej środków w maskowanie przed ludnością tej najbardziej istotnej swojej cechy.
    (można tu też uzupełnić, że mapa wpływa na inne cechy państwa – na przykład na to, czy jest ono poważne czy niepoważne; ilość urzędników i zakres ich władzy nad codziennym życiem obywateli koreluje pozytywnie z inercją państwa, jego podatnością na korupcję i wysługiwanie się kredytodawcom i organizacjom handlowym)

  21. oooo , ciekawe rzeczy czytasz …

    Poza tematem , ciekawe co przywiezie Coryllus z Targów …. jakie obserwacje ..

    Ja tu jestem do jutra , bo zaczyna się Wielki Tydzień i tak jak przed Bożym Narodzeniem zniknę na tydzień .

    Pewnie będę rzucać okiem na bloga , ale komentarze dopiero po rekolekcjach 🙂

  22. Jesli Cie takie interesuja polecam Mises.pl i Rothbarda oraz H.H.Hoppe

  23. Dzięki za Mises.pl … już sobie dałam do ulubionych , będę po świętach czytać .
    Zawsze mnie interesuja wszelkie strony ekonomiczne … byle jakoś sensowne …… bo bzdury mamy na bieżąco :)))

    Do Wielkiej Soboty . :))))

  24. Czy ktokolwiek czytał 'A History of the English corn laws: from 1660-1846′. Autor to Donald Grove Barnes. Jeśli tak, czy są tam jakieś kwestie dotyczące Polski?

    PS. Ja zawsze polecam F. Bastiata. Ponadczasowy.

  25. O, zapomnialem o Bastacie. I Hazlicie. Ostatnio wyszedl znow po polsku. I jest w audiobooku jeden tez.

  26. 70 – letni Opania musiałby być posklejany do zagrania roli prezydenta L. Kaczyńskiego, jak nie przymierzając uczestnicy programu „twoja twarz brzmi znajomo”. Wybór Lecha Łotockiego (przepraszam jeśli źle zapamiętałam nazwisko) może być dobrym wyborem, bo jeśli on tak zagra rolę prezydenta, jak przeczytał wiersz „Krajobraz z wilgą” w radio „Merkury” to kapelusze z głów.
    Opania nie pomyślał że okazja stracona raz stracona jest na zawsze, a do wszystkiego jest kolejka nowych, młodszych i … zdolniejszych.

  27. (Droga Pani) Mario,

    Skoro podobał Ci się Mises, to po Świętach polecam blog Roberta Gwiazdowskiego.
    A na Youtube nagrania Gwiazdowskiego, Ireneusza Jabłońskiego, Andrzeja Sadowskiego.
    Wszystkie wypowiedzi ciekawe i wartościowe.
    Każdy ma inny styl – Gwiazdowski zgodnie z nazwiskiem – lekko i dowcipnie,
    Jabłoński poważnie, ale z emocją (od roku dwóch jego wypowiedzi podobają mi się najbardziej),
    Sadowski baaardzo spokojnie i bym powiedział – z pokorą.

    Właśnie byłbym strasznie ciekaw wspólnej rozmowy Coryllus/Braun – ww. eksperci.

  28. Przekazuję Wam i Autorowi ciepłe myśli od ks.Andrzeja Klimka („Jasna i ta druga strona…”).
    Świeżutkie, z wczorajszego Apelu Jasnogórskiego spod Kalisza.

  29. Jest gdzieś link do tej audycji?

  30. do Krzyśka: wyguglaj – G.Maciejewski „Spotkania z kulturą” radio Merkury 26 stycznia 2014.
    Audycja jest ok. godzinna, czytane są 2 opowiadania Coryllusa z I tomu „Baśni jak…” i „krajobraz z wilgą” jest śpiewany przez Grechutę oraz ten sam wiersz czytany przez L. Łotockiego. Są dwa komentarze L.Łotocki wspomina swoją karierę teatralną rozpoczętą w Poznaniu i Coryllus się wypowiada na temat literackiego sukcesu rynkowego/propagandowego.

  31. Ah, to widzialem, ale myslalem ze jest oddzielna audycja z p.L.
    Dzieki!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.