Dziś chciałbym napisać kilka słów o okolicznościach, w jakich przyszło nam działać i o szaleństwie, które się tu czasami wkrada i usiłuje niweczyć nasze wysiłki. Zacznę jednak od cytatu jaki przesłał mi dziś z rana jeden z czytelników. Cytat pochodzi z reportażu zamieszczonego w Codzienniku feministycznym i dotyczy niestosownych zachowań działaczy organizacji antyfaszystowskich wobec koleżanek redakcyjnych. Oto on:
Antonina: – Wojtek i Ben często podkreślali równość wszystkich członków kolektywu. Dlatego trudno było dostrzec, kto rzeczywiście ma władzę. Gdyby hierarchia była oficjalna, byłoby jasne, skąd się biorą pewne decyzje i jak reagować. Władza niejawna jest nieograniczona.
Całe szczęście w przypadku naszych portali hierarchia jest jawna i wiadomo skąd się biorą decyzje. Nie musimy się więc nad tymi kwestiami zastanawiać. Jasne jest także, że ośrodki decyzyjne, z definicji mają swoje ograniczenia. Ja na przykład muszę w tej chwili skończyć książkę, został mi jeden rozdział, ale nie mogę się z nim zmierzyć, bo nie dość, że powinienem przeczytać kawał tekstu, to jeszcze jakoś suspensowo się do niego odnieść. Jakby tego było mało, muszę wyprowadzić firmę z domu, bo oszaleję. Tak dłużej być nie może. Jesteśmy więc w trakcie poszukiwania lokalu w Grodzisku, a musi być to lokal dość szczególny. Jeśli mam dalej pisać muszę też zwalić większą część roboty administracyjnej na kogoś innego. I to się niebawem, mam nadzieję, ziści, a ja będę się już tylko zajmował pisaniem i promocją. W takich okolicznościach znajdujemy się w tej chwili, a ja się tym bardzo denerwuję, co pewnie znajduje odbicie w tekstach. Nie będę tego oceniał.
Lekko zaś nie będzie ponieważ misja nasza nie jest jawnie zdefiniowana. I nie może być jawnie zdefiniowana, albowiem konstruowaniem definicji zajmują się w Polsce siły z istoty na wrogie. My więc nie możemy tego robić. My się możemy co najwyżej zająć konstruowaniem faktów dokonanych i na tym musimy poprzestać. Z faktami zaś jest tak, że jeśli nie poprze się ich siłą, to łatwo je zignorować. I tak, czego dowiódł parasol pod dzisiejszym tekstem rotmistrza, ludzie uchodzący za mędrców są w istocie idiotami, ich misja zaś polega na tym właśnie, by skutecznie owych mędrców udawać. Odbywa się to przez używanie rzadkich i tajemniczych słów bez zrozumienia ich znaczenia istotnego, przez przykładanie tych słów do zjawisk, których one nie mogą opisać i publikowanie tych rzekomych przemyśleń w periodykach uchodzących za szczyt intelektualnego wyrafinowania. Jeśli ktoś chce tym praktykom przeciwstawić fakty, albo rzeczywiste przemyślenia jest w najlepszym razie ignorowany. I w tym miejscu dochodzimy do pułapki, jeśli bowiem nie chcemy uczestniczyć w słodkawym pierdzeniu a la Teologia Polityczna, to zostają nam już tylko praktyczne problemy dnia codziennego, a z tych najważniejsze jest rzecz jasna rzekome żydowskie odszkodowanie, wobec którego każdy powinien zająć stanowisko. Jeśli tego bowiem nie robi, traci zwyczajnie czas na głupstwa, nie zajmuje się poważnymi tematami, chce lekką stopą przejść przez codzienność naszej udręczonej ojczyzny, a w dodatku zachodzi obawa, że jest w zmowie z Żydami. Oczywiście każdy może na SN umieszczać teksty jakie chce, ja jednak powoli zbliżam się do rozwiązań organizacyjnych, które promować będą jedynie te teksty, która uznam za ważne. Upamiętnienie notowań giełdowych, cenne wskazówki dotyczące prowadzenia się dobrej zmiany obserwowanej z USA i temu podobne historie wylądują w koszu, albowiem ich celem nie jest to, co deklarują autorzy, ale takie sprofilowanie SN, by nadawała się ona do opisania językiem zrozumiałym przez macherów od rynku treści. Na razie bowiem te ćwoki nie kumają z tego co tu się dzieje nic. No to ja mam dla tych wszystkich osób, które nie dość, że próbują profilować SN w myśl nieznanych mi i niejawnych zasad, a do tego jeszcze roszczą sobie prawo do orzekania co jest, a co nie jest ważne w zarządzanym przeze mnie obszarze, złą wiadomość. Brzmi ona – a gówno….I mam nadzieję, że jest tak prosta i klarowna iż nie potrzebują oni dodatkowych gloss by ją zrozumieć. Tak się bowiem składa, że w niełatwej grze, której nazwa brzmi – zjeść ciastko i mieć ciastko – zbliżam się już do mistrzostwa okręgu. I potrafię już na przykład mieć kwartalnik, a jednocześnie mieć dwumiesięcznik, a także mieć sklep detaliczny posiadając jednocześnie hurtownię. Że o byciu autorem i wydawcą jednocześnie nie wspomnę. Myślę więc, że uda mi się zachować pluralizm dyskusji oraz wolność słowa na SN, usuwając stąd jednocześnie tych, którym się zdaje, że trolling to podnoszenie jakości debaty. Wypracowane zaś przez jakichś nierozpoznanych trepów kalki i schematy przeznaczone dla Międlara i jemu podobnych to żywe i potrzebne głosy, bez których dyskurs publiczny w ogóle nie jest możliwy. Informuję też wszystkich zawczasu, że wobec zdefiniowanych na początku ograniczeń władzy jawnej, odwołań od moich decyzji nie będzie. Odwoływać się można jedynie od decyzji władzy tajnej, ale jest to bardzo ryzykowne i niebezpieczne, bo nie wiadomo w jakim kierunku pójdą decyzje odwoławcze. I miast polepszyć swoją sytuację, można ją znacznie pogorszyć. Nie jest to jednak nasz problem.
Bardzo dziękuję wszystkim tym autorom, którzy przyczyniają się do pogłębienia jakości dyskusji w naszym portalu, tym wszystkim, którzy starają się by był on lepszy, bardziej klarowny, ciekawszy i bardziej dynamiczny, a także mniej kokieteryjny i mniej agresywny niż inne, podobne portale. Po niemal dziewięciu latach pracy w tym miejscu, po dziewięciu latach pisania bloga dzień w dzień, mogę powiedzieć jedno – żadne gwałtowne sukcesy nie istnieją, to są mrzonki. Nie istnieją też na stałe przywiązani czytelnicy. Można ich oczywiście przywiązać na długo, a nawet na bardzo długo, ale na stałe nie można. Budowaniem takich złudzeń zajmują się oczywiście stosowni ludzie zarządzający rynkiem treści. Metoda zaś na przedłużanie złudzeń dotyczących obecności czytelników i popularności w ogóle jest prosta – trzeba stosować końskie dawki emocji i serię prostych recept, a jeśli to nie pomaga wprowadzić na scenę różne charyzmatyczne postaci zwracające na siebie uwagę. To się wszystko rozgrywa przed naszymi oczami, ale nie może być naszym udziałem, bo o co innego nam chodzi. O to mianowicie, by po naszej śmierci ludzie eksplorowali treści tego portalu, tych blogów i wydawnictw, a także mechanizmów sprzedaży zastosowanych w naszej dystrybucji i nie mogli się nadziwić, jak to wszystko było możliwe. Chodzi o to, by oceniając naszą pracę i nas samych byli jak małe czarne szczury biegające po ruinach starych zamków.
Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl gdzie umieszczę dziś nowe nagrania z ostatniej konferencji o Piłsudskim.
dzies wspomnienie sw. Andrzeja Boboli!
+
a za tydzień rocznica defenestracji praskiej
Bardzo dobra wiadomość.
W domu się po prostu nie da pracować.
Powodzenia w ziszczeniu kolejnych zamierzeń… I dużo zdrowia dla Pana i rodziny.
Szczęść Boże
Zostałem odpytany przez moją żonę z Ciryllusa (żona od roku jest nowym i bardzo gorliwym czytelnikiem) i usłyszałem w krytycznej rozmowie, że się opuszczam i zaniedbuję. Nadrobiłem i aby udowodnić, że jest inaczej, skomentuję felieton Coryllusa Coryllusem:
„Powiem więc to Wam. Autor nie może być jedynym nośnikiem treści, żyjemy w czasach kiedy autorzy i wydawcy powinni stwarzać rynek, czyli takie miejsce gdzie krąży gotówka. Wtedy neomarksizm jest naprawdę zagrożony. Jest on zagrożony także wówczas kiedy do bibliotek wędrują ekgzemplarze obowiazkowe wydawnictw, w których autorzy proponują inne niż neomarksistowskie rozwiązania i inną wykładnię historii.”
grzeczniej by wyglądało „takiego”, zamiast g…
A kto ci stachu powiedział, że ja chciałem być grzeczny?
Zycze i modle sie o wszelka pomyslnosc dla wydawnictwa oraz o zdrowie i pokore dla Gospodarza i rodziny. Prosze uwazac, by nie zaniedbac siebie i najblizszych, co przy takich wyzwaniach i nowej rzeczywistosci zawsze stanowi zagrozenie, jedno z wielu zreszta. A mamy byc przede wszystkim zbawieni, zaczynajac ku temu droge od tych malych spraw. Bozego Blogoslawienstwa i ochrony Bozej Matki!
Jak będziesz nagle chciał być grzeczny, to szybko poproś kogoś stojącego w pobliżu, żeby Ci sprzedał soczystego kopa w żyć. Niegrzeczne riposty to Twój znak firmowy, może nie bardziej istotny niż niegrzeczne poglądy historyczne, ale równie konsekwentnie budujący wizerunek autora niezależnego, ochoczo wierzgającego na swobodzie. Czyli – widomy znak nieprzynależności systemowej. Pozdro!
Rzyć, znaczy.
taki fajny cytat to mogła znależć w archiwach tylko gorliwa czytelniczka – Twoja żona – po cytacie widać, że cenna z niej czytelniczka.
Ale rzeczywiście taki rynek to wyzwanie dla marksizmu krążącego nad Europą.
Da się, jednak tylko wtedy kiedy nikogo nie ma w domu albo wszyscy śpią, tak ciągnąłem ostatnie 12 lat. Na jakąkolwiek tzw pracę twórczą pozostawała mi jedynie noc, dlatego tym większe uznanie dla Autora.
Po kilku latach pracy w domu, gdy w biurze bywaliśmy raz na miesiąc, całkowicie oddzieliliśmy życie domowe od pracy. Wielka ulga, choć na początku wydawało się, że tracimy tylko czas na dojazdy. Praca w domu zawsze odbywała się kosztem rodziny.
Swietny wpis rocznicowy…
… na zainaugurowanie istnienia SWIETNEGO portalu SN. Rzeczywiscie, szybki sukces to mrzonka… ale Pana 9-letnia praca jako autora, blogera, wydawcy, a do tego jeszcze wazniejsza rola meza zony i ojca dzieciom – to jednak wyjatkowy SUKCES i nawet mi przez glowe nie przeszla mysl, ze „pozwoli” Pan sprofilowac SWOJ portal SN wedlug obcych regul !!!
Zgadza sie rowniez, Panie Gabrielu, ze czytelnika nie da sie przywiazac do KJ albo SN na zawsze… ale mozna czytelnika przywiazac na baaardzo dluuuuuugo… tym bardziej, ze pojawienie sie na rynku tresci „drugiego” Coryllus’a – to rowniez MRZONKA !!!
Osiagnal Pan sukces, a teraz bedzie tylko wiekszy… jestem o tym swiecie przekonana… a teraz pozostaje tylko z najlepszymi zyczeniami dla Pana, Jego rodziny, Wspolpracownikow… i zawsze z modlitwa,
…
Kiedyś jakieś 15 lat temu wujek też tak mi doradził wynieś firmę z domu.
Przychodzisz do domu to jest dom a nie praca.
Najlepsza decyzja w życiu wyniesienie firmy z domu.
Bardzo dobra wiadomość.
Anomos i Katechon czyli Człowiek
Gen. Cambronne pod Waterloo, na angielską propozycję poddania się: „Merde!”
Najnowsze wieści z Avaaz Sorosa:
„Przyjaciele i Przyjaciółki!
Izraelscy żołnierze właśnie zabili 60 bezbronnych demonstrantów i postrzelili kolejnych 1300. Tysiąc trzysta osób! Tutaj możesz obejrzeć, z jaką *radością* żołnierze wykonują rozkazy.
Ta masakra otwiera kolejny rozdział w 50-letniej historii brutalnych, rasistowskich represji wobec narodu palestyńskiego.
Sankcje nałożone na RPA pomogły znieść apartheid i wyzwolić czarnoskórą ludność tego kraju. Wiele innych państw karano sankcjami za znacznie lżejsze przewinienia. Czas nałożyć podobne sankcje na Izrael, bo Palestyńczycy także mają prawo do wolności.
Podpisz petycję w obronie życia Palestyńczyków
Izraelska polityka stopniowo dryfuje w stronę skrajnej prawicy, odrzucając nie tylko pokój, ale nawet rozsądek. Ostatnio członek parlamentu wezwał do pobicia Ahed Tamimi, młodej palestyńskiej dziewczyny, która spoliczkowała oficera po tym, jak jego podwładny postrzelił jej młodszego kuzyna w twarz. Sam minister obrony nakazał ukaranie całej rodziny.
Według izraelskiego wojska, palestyński protest to zorganizowana przez Hamas inwazja, a kilku demonstrantów było uzbrojonych. Te oskarżenia podważa zarówno strona palestyńska, jak i organizacje międzynarodowe. Izrael wielokrotnie uciekał się do kłamstw dla usprawiedliwienia swoich działań. Ale nawet jeśli to prawda, dlaczego 1300 ludzi zostało postrzelonych setki metrów od granicy? I czemu izraelskie wojsko strzelało z ostrej amunicji?
Izraelskie lotnictwo niepodzielnie panuje w powietrzu, a granicę od zabudowań oddzielają okopy i kilometry pustyni. Jakie więc zagrożenie stanowił tłum demonstrantów? Histeryczny strach i stawianie się w pozycji ofiary ma usprawiedliwić każde okrucieństwo izraelskiego reżimu.
Gaza to właściwie największe na świecie więzienie, odcięte od świata i pozbawione przez Izrael podstawowych środków utrzymania. Uwięzieni tam ludzie protestują i ryzykują życiem, bo są zdesperowani. A kiedy zbliżają się do więziennych murów, strażnicy strzelają do nich z bezpiecznej odległości jak do kaczek.
Wielu sprzymierzeńców Izraela automatycznie oskarży Avaaz i licznych członków naszego zespołu i kierownictwa pochodzenia żydowskiego o nienawiść wobec Żydów. Ale nasz zespół i nasza społeczność szanuje Żydów, tak, jak szanujemy wszystkich ludzi. Holokaust wydarzył się naprawdę, a ludność żydowska przez wieki była okrutnie prześladowana i wciąż mierzy się z antysemityzmem na całym świecie.
Twórcy państwa Izrael widzieli w nim nadzieję na lepsze jutro. Ale ich następcy sprzeniewierzyli się tej wizji. Izrael jest dziś brutalnym, rasistowskim i opresyjnym reżimem. Zasługuje na potępienie światowej społeczności nie tylko słowem, ale i czynem. „
Niestety ale nowe państwo żydowskie zaczęło od masakry i to nie jednej. I jest to raczej przypadłość z nawrotami.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.