Niektórzy uważali, że posiadanie majątku jest absurdem, jeżeli sprzedaż ziemi i umieszczenie kapitału w banku mogło dać znacznie wyższy dochód. Ja natomiast uważałem, że są jeszcze wartości, w prawdzie niewymierne w gotówce, ale dla wielu cenniejsze niż otwarty rachunek w banku i książeczka czekowa. Całkowita niezależność osobista, możliwość stałego kontaktu z przyrodą, samodzielność w podejmowaniu decyzji, a przede wszystkim radość tworzenia czegoś. — Tadeusz Chwalibóg, fragment wspomnień
i pomyslec, ze w zaledwie sto lat pozniej, Polacy beda robic awanture o to, ze dwa razy w tygoniu nie moga topic swoich groszy w przybytkach obcych kapitalow…
w opowiadaniach mojej repatriacyjnej rodziny to że posiadali bo mieszkali tam od 500 lat to było oczywiste i wyjazd był trudny do pogodzenia, ale wyjazd ratował im życie, bo przecież zabici krewni byli w każdej rodzinie i w tamtych czasach ginęło się łatwo. Natomiast wspominali raczej obowiązek ciągłego nadzoru, nad pracownikami. Niczego nie można było zostawić bez kontroli tego, czy wykonane i czy właściwie zrobione i jakie są efekty.
Sam Woyniłłowicz wspomina swoich zaufanych pracowników (zarządców), byli na wagę złota.
Zastanawia mnie to zaistnienie warunków dla rzymsko – katolickiego cofnięcia cywilizacyjnego, czyli tego wyjścia rzymskich katolików z barokowych kresowych kościołów, pałaców, dworów, dworków i pozostawienie tamtej ziemi dla prawosławnych czy dla unitów, których biskup Homyszyn nazywa wrogą sektą, czy wreszcie dla indyferentnych pogubionych. To tak jakby cała robota Świętych i Błogosławionych czyli od Andrzeja Boboli do Pelczara czy Bukowińskiego (był księdzem w Łucku a Kazachstan był później) miała pójść na marne.
Dawno chciałem zwrócić uwagę na brak tego elementu jak spis treści w opisie pozycji. Zwłaszcza tam gdzie nie było takiego opisu o czym jest książka… Przydałaby się jeszcze krótka informacja o okładce, i może papierze na jakim wydrukowano. Podzielę się też pewnym spostrzeżeniem że najciekawszą jak dla mnie prezentacją oferty jest realistyczne zdjęcie a w zasadzie dwa. Jedno prezentujące książkę zamkniętą w celu wyeksponowania okładki. Drugie zaś wnętrza z jakimś ciekawym fragmentem. Widać wtedy druk i można się zapoznać z warsztatem autora (no i z treścią pozycji).
Oczytany w Pana pozycjach rzecz jasna nie za bardzo tego potrzebuje, ale dla innych może być to dodatkowa zachęta i argument za tym że ma do czynienia z wydawnictwem (zwłaszcza jeśli tu trafi po raz pierwszy) które zwraca uwagę na jakość swoich produktów.
Czas ziemiaństwa. Antologia wspomnień.
Zofia Dłużewska-Kańska
matko…
i pomyslec, ze w zaledwie sto lat pozniej, Polacy beda robic awanture o to, ze dwa razy w tygoniu nie moga topic swoich groszy w przybytkach obcych kapitalow…
w opowiadaniach mojej repatriacyjnej rodziny to że posiadali bo mieszkali tam od 500 lat to było oczywiste i wyjazd był trudny do pogodzenia, ale wyjazd ratował im życie, bo przecież zabici krewni byli w każdej rodzinie i w tamtych czasach ginęło się łatwo. Natomiast wspominali raczej obowiązek ciągłego nadzoru, nad pracownikami. Niczego nie można było zostawić bez kontroli tego, czy wykonane i czy właściwie zrobione i jakie są efekty.
Sam Woyniłłowicz wspomina swoich zaufanych pracowników (zarządców), byli na wagę złota.
Zastanawia mnie to zaistnienie warunków dla rzymsko – katolickiego cofnięcia cywilizacyjnego, czyli tego wyjścia rzymskich katolików z barokowych kresowych kościołów, pałaców, dworów, dworków i pozostawienie tamtej ziemi dla prawosławnych czy dla unitów, których biskup Homyszyn nazywa wrogą sektą, czy wreszcie dla indyferentnych pogubionych. To tak jakby cała robota Świętych i Błogosławionych czyli od Andrzeja Boboli do Pelczara czy Bukowińskiego (był księdzem w Łucku a Kazachstan był później) miała pójść na marne.
Dawno chciałem zwrócić uwagę na brak tego elementu jak spis treści w opisie pozycji. Zwłaszcza tam gdzie nie było takiego opisu o czym jest książka… Przydałaby się jeszcze krótka informacja o okładce, i może papierze na jakim wydrukowano. Podzielę się też pewnym spostrzeżeniem że najciekawszą jak dla mnie prezentacją oferty jest realistyczne zdjęcie a w zasadzie dwa. Jedno prezentujące książkę zamkniętą w celu wyeksponowania okładki. Drugie zaś wnętrza z jakimś ciekawym fragmentem. Widać wtedy druk i można się zapoznać z warsztatem autora (no i z treścią pozycji).
Oczytany w Pana pozycjach rzecz jasna nie za bardzo tego potrzebuje, ale dla innych może być to dodatkowa zachęta i argument za tym że ma do czynienia z wydawnictwem (zwłaszcza jeśli tu trafi po raz pierwszy) które zwraca uwagę na jakość swoich produktów.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
,,Zielone rękawiczki” nominowane;
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=22500&Itemid=119
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.