Chodzę trochę po lesie, żeby odpocząć. Leśnicy wkładają mnóstwo pracy w to, by las był środowiskiem atrakcyjnym i by ludzie tam spacerujący, prócz zbierania grzybów, dowiedzieli się także czegoś o przyrodzie. My zaś wiemy, że tak zwana edukacja leśna prowadzona jest intensywnie od wielu już lat. Jaki jest tego efekt? No taki, że wszyscy, którzy zajęli się tą edukacją z inspiracji leśników doszli w końcu do wniosku, że nie będąc leśnikami i nie zajmując się lasem w praktyce, wiedzą lepiej co zrobić, żeby las był jeszcze ładniejszy. Dokładniej mechanizm ten wygląda tak – ci rzekomi pasjonaci lasu nie zajmują się w istocie przyrodą, ale życiem towarzyskim oraz liczeniem pieniędzy, które od trzech dekad pobierają z różnych fundacji organizacje ekologiczne. Las mają głęboko w plecach, markując jedynie zainteresowanie nim i podejmując różne szlachetne akcje. Ich wiedzy i zrozumienia problemów związanych z lasem nikt sprawdzał nie będzie, albowiem nie ma takiej potrzeby. Kolportaż informacji bowiem jest tak skonstruowany, że do świadomości grup, zwanych opinią publiczną przebija się tylko wrzask i memy. W takie sytuacji nie może być mowy o żadnej edukacji. A do tego jasno widać, że to, co zwane jest edukacją powszechną ma inne przeznaczenie niż deklarują jej twórcy. Każdy bowiem kto się czymkolwiek zainteresuje na poważnie i zacznie intensywnie pracować w swojej dziedzinie osiągając jakieś sukcesy, stanie się, dzięki powszechnej edukacji zasobem i łupem demagogów. I to nie jest przypadek, ale plan. Tak to zostało pomyślane dawno temu w czasach kiedy socjaliści zaczęli uszczęśliwiać ludzkość. Powszechny obowiązek szkolny nie służył temu, by wykształcić wodzów, ale by wykształcić niewolników, ludzi, którzy posiadając zasób wiedzy potrzebny do obsługi jakiejś branży, będą do tego całkowicie zdani na łaskę i niełaskę aparatu. Problemy w Polsce zaczęły się kiedy aparat przestał być potrzebny i zastąpił go inny, ten, który rewolucją sterował w istocie. Okazało się, że wiele istotnych dla lokalnej mafii branż nie jest już potrzebnych. Ich obsługa zaś powinna zniknąć i nie przeszkadzać.
Nie jest przypadkiem, że z przeciętnej klasy szkolnej, do aparatu szli i idą nadal najbardziej leniwi i roszczeniowi osobnicy. Oni też jako pierwsi zaczynają rozumieć system, bo jest on oparty na wysuwaniu roszczeń właśnie. Ludzie zaś, którzy ufają w swoją siłę, umiejętności i inteligencję są skazani na klęskę, albowiem w socjalizmie, to na nich spoczywa odpowiedzialność za wszystkie niepowodzenia. A zostało to tak wymyślone, by aparat mógł żyć w spokoju i kontrolować produkcję. Na polecenie tego wyższego aparatu, który objawił się u nas po roku 1989. To co robi dziś PiS jest próbą zawrócenia Wisły kijem, czyli odtworzenia, za pomocą kredytów i dotacji, tej szczęśliwej okoliczności z początków realnego socjalizmu, kiedy to inżynierowie wierzyli, że są potrzebni krajowi. To jest totalne niezrozumienie okoliczności. Na swoje usprawiedliwienie PiS i ludzie, którzy wierzą w powszechną edukację i jej moce, mają to jedynie, że dawno temu ojcowie jezuici też wpadli w tą pułapkę. I choć nie obsługiwali systemu edukacji powszechnej, ale system elitarny, wykształcili, obok wielu bardzo fachowców, także ludzi, którzy stwierdzili, że wiedzą lepiej jak powinna wyglądać szkoła i nauczanie. I ci ludzie właśnie, po zaszantażowaniu papieża, w oparciu o kredyty, doprowadzili do upadku jezuitów.
Czy możliwe jest w ogóle uniknięcie takiej pułapki? Tak, ale wymaga to gruntownego przekształcenia systemu edukacji. Ze świadomością, że po wykształceniu kilkunastu roczników, konieczna będzie jego gruntowna reforma, dokonana w taki sposób, by usunąć z systemu deprawatorów. Nie spotkałem się nigdy, ani w czasie zebrań szkolnych, ani obserwując dyskusje o edukacji w programach publicystycznych, z kwestią najważniejszą – po co w ogóle prowadzimy edukację powszechną i dla jakich celów państwo kształci dzieci? Taka kwestia nie może się pojawić, albowiem dyskusja nad nią ujawni z miejsce wszystkie absurdy powszechnej edukacji. Wszyscy dobrze wykształceni ludzie są bowiem z Polski usuwani, a dzieje się tak nie przypadkiem bynajmniej, ale dlatego, że Polska, podobnie jak inne kraje ze wschodu Europy, ponosi koszta kształcenia specjalistów. Oni zaś potem pracują na rzecz tego aparatu, który nam owo kształcenie narzucił. Wielokrotnie słyszałem od samorządowców, że ile by się nie włożyło w edukację, tyle ona zje. Może więc przestańmy ją dotować, a wtedy stanie się cud. Przede wszystkim nauczyciele zaczną dobrze zarabiać. To znaczy ci, którzy będą mieli efekty zadowalające ludzi zlecających edukację. Należałoby przy tym zwiększyć jeszcze wymagania przy przyjmowaniu na studia, a wtedy sukces byłby pełny. No, ale wtedy okazałoby się, że tak naprawdę Polska nie potrzebuje ludzi wykształconych w takim systemie. Dlatego właśnie dyskusje o reformie edukacji w duchu wolnościowym i liberalnym, a la Korwin, są absurdem. Edukacja powszechna w Polsce ma bowiem taki cel, by przysłonić realnie istniejący rynek niewolnictwa. Ktoś zgłasza zapotrzebowanie na takich albo innych specjalistów, a państwo nasze ich dostarcza, kształcąc wcześniej na własny koszt. Nazywa się to dla niepoznaki likwidacją bezrobocia. Tak właśnie zrobił Tusk. PiS likwiduje bezrobocie w inny sposób, poprzez inwestycje w kraju. Kto będzie je obsługiwał? Tego jeszcze nie wiemy, ale w części pewnie jakieś zagraniczne firmy. Celem bowiem aparatu partyjnego w Polsce, istotnym celem, jest dołączenie do grona tych organizacji, które zlecają poszukiwania niewolniczej siły roboczej pracującej za te niby pieniądze. To się nie może stać, albowiem nikt w Polsce, wliczając w to Mateusza Morawieckiego nie ma stosownych uwierzytelnień. W warstwie propagandowej więc PIS eksploatuje gawędę o rozwoju gospodarczym. Co jednak będzie kiedy już ten rozwój nastąpi? Albo kiedy, co bardziej prawdopodobne, wykolei się na jakiejś niewielkiej przeszkodzie? Ci, którzy uwierzyli w powszechną edukację wyjadą, by pracować na zagranicznych budowach za znacznie mniejsze stawki, a reszta, która zostanie zacznie po staremu kraść na państwowym.
Zwróćmy teraz uwagę na to, że każda właściwie specjalizacja służy to tego, by zasłonić mirażem edukacji, kariery i sukcesu, jakiś dynamicznie rozwijający się rynek, na którym panują zasady, takie jak na rynku niewolników w Marsylii, w XIII wieku. Dotyczy to także rynków w likwidacji. O lekarzach i rynku który zasłaniają, nie ma nawet co wspominać. Leśnicy zasłaniają rynek drewna, który w Polsce rozwija się bardzo dobrze, a do tego jest jawny. Tak być nie może, trzeba bowiem w lesie przeprowadzić kilka operacji tajnych, których istota, jak przypuszczam tkwi jakieś 30 metrów pod ziemią. I w tym leśnicy przeszkadzają. Pomyślcie sobie teraz jak fantastyczny rynek zasłaniają historycy sztuki. I jaką fikcję musieli stworzyć, by nie było widać o co chodzi. To samo jest z archeologami. No, a ludzie ciągle w to wierzą i chcą edukować dzieci, by zapewnić im lepszy los. Najlepsi są jednak filozofowie. Żaden wydział filozofii na żadnym uniwersytecie nigdy nie skarżył się na brak kandydatów. Choć wydaje się, że gdzie jak gdzie, ale tam żadnych pieniędzy nie ma. No właśnie tam kształci się aparat i tam odbywa się edukacja prawdziwa – poprzez wtajemniczenie. To samo dzieje się, jak przypuszczam na różnych studiach międzywydziałowych, będących pretekstem jedynie do tego, by zapewnić właściwe okoliczności kształcenia lokalnych przedstawicieli aparatu. Reszta jest milczeniem.
My całe szczęście mamy tu swoją grę w skojarzenia, która znajduje się poza wszelkimi systemami i poza wszelkimi złudzeniami. Poza tym korzystamy z tego dobrodziejstwa, którego żaden system, poza obozowym komunizmem zamknąć nie może – z rynku treści. On bowiem usprawiedliwia istnienie powszechnej edukacji i ją tłumaczy.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/
Dzień dobry. Ano właśnie. Wszystko, co istnieje w dzisiejsze Polsce istnieje po to, by naprawdę.. nie istniało. System edukacji istnieje po to, by nie kształcić ludzi naprawdę, lecznictwa – by ich naprawdę nie leczyć, sprawiedliwości… -itd. Podstawą tego polskiego paradoksu jest fiskalizm. Ja wiem, że to trywialne, ale – repetitio mater… A zatem; Jeśli ktoś pod przymusem zdziera ze mnie haracz, opatrując tę grabież gawędą o zadbaniu o moje żywotne interesy – ten jest moim jawnym wrogiem. Schodząc jednak z tego patetycznego piedestału na poziom bardziej konkretny mam propozycję. Możeby ktoś z naszych ambitnych, aspirujących, wolnościowych polityków złożył w Sejmie – po to wszak jest – projekt ustawy zmieniającej system finansowania Szkolnictwa. Niech szkoła będzie płatna, każdy zaś rodzic posiadający dziecko w wieku szkolnym otrzyma zwolnienie od podatku (odejmowane od dochodu, ze zwrotem z razie braku pokrycia) w wysokości kwoty przypadającej obecnie w budżecie Państwa na kształcenie takiego jednego dziecka. Da się to wyliczyć. Zerowy skutek finansowy dla budżetu i dla obywateli. Może jakaś partia liberalna? Prorynkowa? – podobno są takie…
Nie ma takich partii
Ano nie ma. Ale gęby mają pełne frazesów o wolności, rynku, i tak dalej. Ciekawe czy jeszcze ktoś to traktuje poważnie.
Tak, ciągle dostaję pytania, co mam przeciwko Konfederacji
Dwie kategorie ludzi nie daja sie oszukiwac: ci, co nie chodzili nigdy do szkoly oraz ci, ktorzy uczyli sie samodzielnie, swiadomie i solidnie. Powszechna edukacja sluzy do tego, zeby czlowiek umial wziac kredyt, ale nie bedzie go rozumial albo zeby wykazal troske o las i popieral „zielonych“, choc na biologii kompletnie sie nie zna, tylko cos tam slyszal albo chodzil po sciezkach edukacyjnych. Czlowiek majetny ma wiedziec, jak sie ubrac do kasyna, ale nie musi sie znac na rachunku prawdopodobienstwa.
Czyli najlepiej albo nic nie wiedziec, albo wiedziec wystarczajaco duzo na dany temat.
Roznica jakosciowa miedzy PRL a III RP polega na tym, ze ze spoleczenstwa wlascicieli w czasach PRL w wyniku przemian po 1989 roku stalismy sie ludzmi posiadajacymi jedynie zdolnosc kredytowa, bo przeciez nie jestesmy w wiekszosci fachowcami od prawa i finansow i nie mamy swiadomosci, na kogo glosowalismy i po co. To samo stalo sie w zachodniej Europie, od ktorej PRL zasadniczo niczym sie nie roznil.
Przyklad, jak rzad Morawieckiego przewalil 103 miliardow zlotych z budzetu na program „Czyste powietrze“: w wyniku tego programu i innych czynnikow inflacyjnych ceny w budowlance wzrosly o polowe. Jezeli cena wyjsciowa docieplenia elewacji wynosila 100, to po wprowadzeniu programu cena ta wynosi obecnie 150, a z programu mozna dostac zwrot 30%, czyli koszt ocieplenia budynku dla uczestnika programu wraca do 100. Pytanie: po co to robic i po co przewalac 103 miliardy zlotych z budzetu, skoro finalnie wychodzimy na to samo, jak w przypadku gdyby nie bylo dofinansowania? Otoz w programie moga brac udzial tylko osoby o niskich dochodach, a wiec MUSZA wziac w banku kredyt, zeby zrealizowac inwestycje i odebrac bonus w postaci dofinansowania, a inni sa wykluczeni z udzialu w programie, bo maja na tyle srodkow, ze nie musieliby brac kredytu. Morawiecki dokladnie to policzyl. A ze ceny nieruchomosci poszly w gore o kilkanascie procent, na czym wszyscy tracimy, to tez jest zysk dla bankow, ktore udzielaja kredytow na zakup nieruchomosci.
I tak robia nas w konia na kazdym kroku, a my sie cieszymy.
No to niech teraz „elektorat” Konfederacji pójdzie na spotkanie z posłem – to wszak podstawa demokracji parlamentarnej – i przedyskutuje z nim ten temat. Ważny, bo wszyscy mamy dzieci. I niech nam tu potem zrelacjonuje efekty. A w kolejce czeka służba zdrowia :-]
Nikt nie zada takich pytań, bo na spotkaniach z posłami Konfederacji nie zadaje się pytań
– no to dziwna ta nowoczesna demokracja. Za moich czasów to nawet posłom z PZPR można było zadawać pytania. Mało kto się wychylał, ale można było.
pytania posłom z PZPR można było zadać ale czy się otrzymywało odpowiedź, nie
w odpowiedzi było tylko wicie… rozumicie…
a Konfa , jak widać z obserwacji ma wprowadzać kotłowaninę wśród tzw patryjotów,
ci co mają wstęp w życiorysy, to wiedzą co to Konfa, my możemy tylko po obserwacji wypowiedzi /curiosum było poparcie Trzaska na prezydenta/ i td
– ja nie śledzę ich poczynań, ale rzeczywiście poparcie Trzaskowskiego wystarczy. Konfederacja, podobnie jak szkolnictwo, lecznictwo, itd istnieje po to, żeby nie było… partii liberalnej. Oczywiście ta prosta socjotechnika działa tylko przy, powiedzmy, „niewyrobionym” społeczeństwie. I tak większość odpowie; jak to? przecież jest!
Na giełdzie pomysłów wolnościowców był kiedyś tzw. bon edukacyjny. Miało to działać tak, że rodzice otrzymają takie bony i zapłacą nimi za edukację w wybranej dla pociech szkole. W każdym razie obowiązku edukacyjnego nie zdejmował, za piwko takim bonem nie dałoby się zapłacić. Edukacja w prywatnym szkolnictwie to super idea, warto nawet przeboleć ewentualne powszechne złodziejstwo przy prywatyzacji szkół. Problem jest taki, że usuwane jest wówczas miejsce do jałowych sporów. Jedni nie mogą krzyczeć, że trzeba krzyże zdejmować, drudzy bronić dzieci przed deprawacją. Każdy wyśle dziecko, gdzie chce – ja do pijarów – inny do tęczokołchozu i wszyscy będziemy zadowoleni. Smutni pozostaną tylko ci, którzy chcą nas uszczęśliwić.
– to pewnie też, ale dla mnie przyczyna jest trochę gdzie indziej. Chodzi o tak zwane „upodmiotowienie” obywatela. Słowo dziwaczne, ale niech tam. Ktoś, kto płaci za szkołę, ma wszelkie prawo wymagać. A w ostateczności – przenieść dziecko gdzie indziej. Z petenta staje się klientem szkoły, a ta musi spełniać jego oczekiwania, „klient nasz pan”. To załatwia problem marnotrawstwa, niegospodarności, złodziejstwa i głupiej polityki kadrowej. Od tego tylko krok do dyskusji o programie a dalej o powszechnym obowiązku szkolnym. Do tego dopuścić nie można, mimo, iż pozory muszą być zachowane.
ale z takiego podziału szkół, jak podano szanowne ZNP Z P. Broniarzem na czele nie będzie mógł stworzyć grupy manifestującej /manifestacja kredowa – 2 dni sprzątania pl. Piłsudskiego w stolicy/, ani strajków nauczycielskich, ani żadnego protestu który by był kijem w szprychy rządowi
swoją drogą co z walecznym P. Broniarzem czyżby miał covida … no bo jakoś cicho,
może jesienią ZNP połączy się w proteście /jakimś/ KODem i Konfą
Mówiąc inaczej, jest tylko jeden powód istnienia edukacji: klient po przejściu kursu edukacji jest mniej awanturujący się.
Takiego klienta można kopać, poniżać, a on przyjdzie do urzędu, grzecznie zapuka i będzie się starał szukać sensu w tym, jak jest traktowany. Przykład: ugodowa reakcja na bezczelne roszczenia korzennych.
Skutkiem gwałtownego obniżenia poziomu edukacji w ostatnim czasie jest wzrost agresji na ulicy (przykład: Lubin).
https://m.youtube.com/watch?v=P2B8-7iihrA
https://m.youtube.com/watch?v=68xLyczccaQ
https://m.youtube.com/watch?v=2zJFhdZ6Ox4
A spróbujcie tak powiedzieć korzennym!
Temat jest dawno przedyskutowania,mało tego projekty leżą w szafie i czekają na realizację.Koncepcji jest kilka ale obecnie wygrywa propozycja Dziambora o powszechnym bonie oświatowym i prywatyzacji szkół z tzw odwróconą hipoteką na budynki.Nie chce mi sìę dalej pisać kto ciekaw może sobie poszukać a nie wypisywać bzdury .
Jest koncepcja, żeby parę przedmiotów szkolnych (historia, język polski, etyka, religia) zastąpić nauką o Holokauście. Ciekawe, które pomysły będą rzeczywiście realizowane: Konfederacji czy diaspory?
Gdy nagle okaże się, że bank wymaga tego do wypłaty środków z funduszu odbudowy po pandemii.
A mnie się ten zalinkowany film skojarzył z milicjantami, bo ta grupa zawodowa miała być ośmieszana w filmach Bareji,
proszę pomyśleć/zastanowić się ilu milicjantowiczów czeka na powrót/dorwanie się do rządzenia … cała gromada jest w PO…
choćby poza tymi milicjantowiczami z Legionowa, co jest oczywiste, że miejsce formowania wyznacza poglądy polityka aspirującego do koryta
Dodam jeszcze, że szkolnictwo cierpi dzisiaj na jeszcze jeden problem. Są nim rodzice. Wypowiadam się z pozycji rodzica dzieci, które jeszcze nie chodzą do szkoły, ale znam osoby pracujące w edukacji, które mówią, że z dziećmi to sobie zawsze jakoś poradzą, ale roszczeniowi rodzice przyprawiają ich o bezsenność. Obecnie duża część dzieci to jedynacy – mali książęta i księżniczki pieczołowicie chronione przez rodziców przed najmniejszym obowiązkiem, stresem itp.
Przecież konfederacja nie będzie pisać programów.O tym czego będą uczyć w danej szkole zdecydują rodzice.Pewnie znajdą się i takie i takie szkoły a może jeszcze bardziej podłe moralnie.Co do hipoteki odwróconej chodzi o to by budynki które były szkołami z automatu przekazać samorządom nauczycielskim danej szkoły na własność ale tylko w celach oświatowych stąd odwrócona hipoteka bo jeśli nauczyciele uwłaszczeni na szkole chcieliby ją sprzedać lub przeznaczyć na klub nocny wtedy muszą zapłacić pełną wartość budynków i wszystkiego co w nim jest.
I znów festiwal narzekania, jęczenia i fatalizmu. Ci z moich kolegów, którzy takim jęczeniem nigdy się nie przejmowali, a brali sprawy we własne ręce, żyją teraz (biorąc domniemany standard przeciętnego komentatora tutaj) na dobrym poziomie (30 tys. netto/miesiąc). Jeden skończył technologię tworzyw sztucznych, drugi informatyka+geodezja, trzeci od razu założył firmę. A jeden to już odleciał na inną galaktykę [x 10] (w 2007 skończył automatykę na AGH), https://www.ecumaster.com/. To z klasy 16 osobowej. Reszta, jak to reszta.
Jak ktoś jeszcze może wpłynąć na swoje potomstwo (czyli wiek poniżej 9 lat), to zalecam mechatronikę samochodową. Ale trzeba trochę wysiłku włożyć, samemu trochę sprzętu przez lata gromadzić. No i nie każdy ma do tego smykałkę. Ale jak się ją ma, a czas wykorzystało na praktykę, a nie jęczenie, to 20 tys. potem bez problemu się wykręci. Proszę się rozejrzeć wśród znajomych. Ilu jest takich co potrafią przeprogramować typowy ECU, lub chociażby wgrać nowe mapy zapłonu, przygotowane na podstawie własnych testów? A samochód to każdy ma, a nawet dwa lub więcej. Jest rynek.
Panie Krzysztofie, dzięki! Powiało tlenem!!! Każdemu Pan Bóg dał jakieś talenty. Dał też setting czyli otoczenie, środowisko, ludzi, rodzinę, kolegów, gminę czyli wójta (Także Prezesa…) i plebana… I w tym nasza głowa, abyśmy się STARALI to wszystko dobrze „posklejać”, jak to dzisiaj młodzi mówią… Trudności są i będą. Coryllus mówi w swoich książkach i rozważaniach o odwiecznym problemie Króla i cesarza… (kredyt i wojna to atrybuty cesarza). My w swojej rzeczywistości tak naprawdę musimy się wcześniej czy później opowiedzieć, po której stronie jesteśmy… W sobie odczuwamy takie coś, co nasz niepokoi… To ta odwieczna walka w duszy (ona jest). Czasem rozrośnięty mózg na ją przysłania i próbujemy wszystko zracjonalizować. Tego się nie da!!! …ale podyskutować można i trzeba, abyśmy PRACOWALI NAD SOBĄ… Moja Mama mówiła, świata nie zmienisz, ale siebie możesz spróbować…. A Babcia moja mówiła: …od zła się odwróć, CZYŃ DOBRZE, szukaj pokoju i dąż do niego… A ten świat będzie nas rozbijał, bo tylko rozbici powoli stają się niewolnikami. Tylko Dobro sprawia, że stajemy się ludźmi wolnymi… To jest proces… Jeśli zatrzymamy się na biadoleniu, no to koniec…
„Niech szkoła będzie płatna, każdy zaś rodzic posiadający dziecko w wieku szkolnym otrzyma zwolnienie od podatku…” Pan ma wszelkie zadatki na wybitnego reformatora socjalistycznego. Tak, proszę się nie obrażać, ale najwyraźniej daje Pan wyraz chęci zachowania systemu. Ot, wystarczy poprawić błędy i wyklepać wypaczenia. Chce Pan naprawić coś, co nie powinno istnieć, co należy jak najszybciej zlikwidować, razem z tzw. służbą zdrowia utrzymywana z podatków, obowiązkowymi ubezpieczeniami itd.
Za moment wszystko samo się zrobi: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/561853-klimatyczny-obled-wymierzony-w-czlowieka
Do 2050 roku trzeba zredukować liczbę ludności świata do 1 miliarda, tak twierdzą autorzy raportu, inaczej grozi światu katastrofa. Obłęd nabiera kształtów.
Nie ma sensu dyskutowanie z oszołomami. Po prostu trzeba głosować na Grzegorza Brauna.
Zrobi sie luzniej, jak wszyscy zaszczepieni wymra.
Ale my się tu zajmujemy komunikacją czyli wymianą myśli, nie rozumie pan tego? Nie wymieniamy zapłonów. Pomylił pan portale
Całe szczęście do wydania 103 mld na „Czyste powietrze” jeszcze spoooooro brakuje. EkoEuropa się niecierpliwi, Bank Światowy się niecierpliwi, Banki już mają swój program kredytowy na „Czyste powietrze” i się niecierpliwią. Ceny wzrosły dramatycznie, ale wystarczył duuuuużo mniejszy bodziec niż osławione 103 mld
Jezeli dotacja wynosi 103 miliardy to znaczy, ze Polacy powinni kupic styropianu za dwa albo trzy razy tyle (plus nowe kotly). Oni naprawde zalozyli na papierze, ze wydamy na styropian 200 miliardow zlotych??? Tymczasem w fabryce welny mineralnej w Trzemesznie trwa strajk, bo nie chca dac pracownikom podwyzek. Maja dodatki po sto kilkadziesiat zlotych po wielu latach pracy.
Tylko Zandberg wspiera strajkujacych.
Broniarz kilka dni temu orzekł, że wszystkich pracowników oświaty należy „zaszczepić”, a tych, którzy nie będą chcieli – odsunąć.
Edukacja masowa kontra samodoskonalenie czyli anihilacja vs prokreacja
To znaczy uśpić?
no jeśli Broniarz się odezwał to znaczy że coś przygotowuje przeciw rządowi/ spokojowi społecznemu,
zobaczymy co mu dali do wyreżyserowania, ci od których ma swoje wieloletnie frukta wynikające z pełnionej funkcji,
Z jego wypowiedzi wynika, że jest zdeklarowanym wyznawcą pandemii i szczepionek. Nie może być zresztą inaczej, jego funkcja od lat jest wyraźnie zdefiniowana. Stoi na straży zachowania ultrasocjalistycznych rozwiązań w tzw. oświacie. Mnie wojny między socjalgangami mało interesują.
Hałat powiedział kilka dni temu na zamkniętym spotkaniu NSLiN, że w budowie są dwa obozy FEMA dla niezaszczepionych: jeden gdzieś w Gdyni, drugi w W-wie.
Tu jest ta kanalia:
https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/8218631,broniarz-o-szczepieniach-nauczycieli.html
I dobrze, bo kto nie wierzy Bogu, lecz „szczepionce”, ten jest zdrajcą, judaszem.
no tak, Broniarz jak widać z komentarzy w linku z Gazety Prawnej ma zerowe poparcie w ludzie , jedyne kto go popiera to ten GRUPPEN co go skierował na odcinek oświaty polskiej
Bo Broniarz jest jak Werwolf.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.