paź 072017
 

Zanim napiszę coś więcej o targach jubilerów, powiem dziś tylko króciutko o konkursie na projekt biżuterii, który się wczoraj rozstrzygnął. Nie mogłem uwierzyć, przyznam szczerze, słuchając jednym uchem tego co się działo na scenie. Oto druga nagroda w tym konkursie wynosiła….uwaga….1500 zł! Pierwsza jak mnie poinformowano później, to był kilogram srebra czyli około 2300 zł. Jak sobie przypomnę swój własny konkurs na komiks historyczny, to łza kręci mi się w oku. Dałem jedną tylko nagrodę, trzecią, jej wysokość wynosiła 1800 zł. Czy to nie dziwne? Prywatny wydawca, który ledwo wiąże koniec z końcem, ciągle musi uciekać do przodu, żeby przeżyć, chce poszerzać krąg zainteresowanych grafiką komiksową i ogłasza konkurs, w którym pula nagród wynosi 30 tysięcy. Przychodzą na ten konkurs prace słabe, beznadziejne wręcz, aspiracyjne, robione bez zrozumienia warsztatu i idei, która mnie, ogłaszającemu konkurs przyświecała. No, ale byłem zdeterminowany i zdawało mi się, że ludziom zależeć będzie na pieniądzach i realizacji. Nic z tego. Nikomu na tym nie zależało. Nawet temu, który wziął trzecią nagrodę. Jego praca była odwalona, niestaranna, choć poprawna. Dlaczego tak? Bo ja jestem prywatnym wydawcą, który nic w branży nie znaczy. Konkurs zaś został odebrany jako moja fanaberia i nic więcej. Myślę więc, że jubilerzy, ludzie, dla których pieniądz w zasadzie nie jest problemem, słusznie czynią oszczędzając na projektach. Po cóż im bowiem one? I tak wiadomo, że nie są przepustką do kariery i kluczem otwierającym drzwi na wielkie rynki. Są, bo muszą być i tyle, takie jest podstawowe minimum funkcjonowania branży, tak jak podstawowym minimum funkcjonowania branży wydawniczej jest uczepienie się jakiejś dotacji.

Jubilerzy nagradzają więc projekty z charakterystyczną oszczędnością i miałem wrażenie, że wszystkich to raczej cieszy niż smuci. Poza tym wszyscy narzekają na to, że rynek polski zalany jest tanim wzornictwem z Chin. I rzeczywiście, Chińczyków na targach jest wielu, podobnie jak Cyganów, to jest chciałem rzec Romów.

Impreza ma swój sznyt rzecz jasna, ale mnie on szczerze mówiąc zaskakuje. Oto wczoraj, około godziny piętnastej, na kilku stoiskach bez specjalnego skrępowania odbito flaszki i zaczęła się regularna impreza. Kilku zaś panów nie mogło się później zmieścić w niezbyt przecież wąskich przejściach pomiędzy stoiskami.

Dziś ostatni dzień. Nie ma mowy, żebym się tam pojawił jeszcze kiedykolwiek.

Jak pewnie już wszyscy wiedzą okoliczności zmuszają mnie do ogłoszenia tutaj pokornej prośby o wsparcie tego bloga. Jeśli ktoś uzna, że moja ośmioletnia, jakże intensywna działalność, warta jest jakiegoś zaangażowania, ponad wpisanie komentarza pod tekstem, będę mu nieskończenie wdzięczny za pomoc.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim, 

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

gabrielmaciejewski@wp.pl

Teraz inne ogłoszenia.

Oto musimy stanąć w prawdzie i ponieść odpowiedzialność za nieprzemyślane decyzje jakie stały się moim udziałem w tym i pod koniec zeszłego roku. Po sześciu latach prowadzenia wydawnictwa wiem już mniej więcej w jakich cyklach koniunkturalnych się poruszamy. Oczywiście nie potrafię tego opisać, ale biorę rzecz na wyczucie. I to wyczucie mówi mi, że jeśli nie zaczniemy już teraz opróżniać magazynu z książek, które na pewno nie będą się dynamicznie sprzedawać, położymy się na pewno. Nic nas nie uratuje. Zanim przejdę do rzeczy, chciałem coś jeszcze zaznaczyć. To mianowicie, że od dziś nie słucham nikogo. Nie biorę pod uwagę żadnych opinii, rad, cudownych przepisów na biznes i zwiększenie sprzedaży, nie robię też nic, co nie jest bezpośrednio związane z moją pracą. Słucham tylko siebie. Howgh. Weźcie to pod uwagę. Teraz clou. Nie sprzedamy nakładu wspomnień księdza Wacława Blizińskiego. To jest dla mnie już dziś jasne. Zajmują one poważną powierzchnię w magazynie i ona musi się zwolnić. Nie sprzedamy tego, bez względu na deklaracje jakie padają na temat tej książki oraz jej autora. Nie sprzedamy jej nawet wtedy jeśli obniżę cenę bardzo drastycznie, bo doświadczenia z obniżaniem cen książek mamy już za sobą i one nas o mały włos nie doprowadziły do katastrofy. Pomysł jest więc taki – wszystko co uzyskamy ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego, pod odliczeniu podatków rzecz jasna, zostanie przekazane na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie proboszczem jest dziś nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek. To nie jest ekstrawagancja tak wielka jak „dżdżownica jest to:”, ale uważam, że trzyma jakiś standard. Nie mogę inaczej. Tak więc jeśli ktoś chce pomóc w remoncie kościoła i plebanii w Liskowie, niech kupi jeden egzemplarz książki księdza Blizińskiego i komuś go podaruje.

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał wrócił już z urlopu, więc FOTO MAG jest już czynny. Zapraszam także do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim. Nasze książki są także dostępne w Prudniku w księgarni „Na zapleczu” przy ulicy Piastowskiej 33/2

  34 komentarze do “O branżowych pułapkach”

  1. W piątek o 15.00 odbito flaszki mówisz? To czysty satanizm

  2. <prowokacja mode on>
    Corullus – A na targach jubilerów nagrodzono fuszerkę!
    KaOwiec – A co Pan, wydawca robił na targach jubilerów?
    Coryllus –  Jak były zajęte targi wydawców, to pojechałem na targi jubilerów
    <prowokacja mode off>

    Będziesz na wrocławskich Targach?

  3. Wiesz kiedy będziemy mieli prawdziwy problem? Kiedy na targach jubilerskich nagrodzą komiks.

  4. Nie, bo się pokrywają z historycznymi

  5. Dzisiaj błędnie wstukałem corylus.pl i zamiast u Gospodarza wylądowałem w ogrodzie.

  6. Czyli „jubilerka” to wąska branża otwarta na napoje wyskokowe zamknięta na słowo pisane. Szkoda. ja myślałam, że zawód wymagający precyzji działania wymaga też precyzji myślenia. A to drugie gwarantują teksty Coryllusa. No szkoda, że tak to jest, mała pociecha, że w to miejsce jedyny plus to doświadczenie.

  7. Targi „jubilerskie” i główna nagroda 2300pln! Po prostu szaleństwo!

  8. Rozpoczęli swoją koronkę do „świętego weekendu”

  9. Ilość dziecinnych błedów popełnianych przez gospodarza rosnie w postepie geometrycznym.
    Nie bardzo rozumiem po co te komentarze odnosnie targów .Każda dziedzina ma swoja specyfikę a marketing i sprzedaz tez ma swoje uwarunkowania. Albo zajmujemy sie sprzedaża albo zajmujemy sie krytyką.
    Z definicji sa to dwa sprzeczne zajecia opłacane przez dwóch róznych  zleceniodawców.
    Cały dział markietingowy ” Kliniki Języka ” kwalifikuje sie do natychmiastowego zwolnienia dyscyplinarnego .

  10. współczesny marketing zajmuje się sprzedażą szajsu i kreowaniem rynku. Inteligentny człowiek zauważyłby, że autor bloga dokładnie z tym walczy. Głupi człowiek wyciąga swoją piątą klepkę i zaczyna nią wymachiwać  w nadziei, że ktoś się wystraszy pozorów, więc pewnie za chwilkę ktoś mu ją zabierze i spierze mu nią tyłek.

  11. przez ministra (niedo)rozwoju?

  12. chodzi o „zwolnienie dyscyplinarne”.

    może łaskawie pozwolisz na „porozumienie stron”?

  13. Piątka za „inteligentny zauważyłby” 🙂 !!!

  14. Główna nagroda to była w naturze, w surowcu . Kilogram srebra napisał Gabriel.

  15. Ta nagroda w srebrze, to z sentymentu. Jeszcze w latach 80 srebro w całości szło na eksport i było niemal nie do zdobycia w Polsce. Jubilerzy odzyskiwali je z odpadów materiałów fotograficznych, ze stopów, złomu elektrotechnicznego. To był cały ukryty przemysł. Były jakieś przydziały państwowe, ale małe, i trudno było się załapać.

  16. Dzieki, Panie Gabrielu za te pare zdan wlasnych spostrzezen…

    … znakiem tego… te targi jubilerskie to jedna sciema, chala, lipa… i zwyczajne  DZIADOSTWO  !!!… podobnie jak zdecydowana wiekszosc roznych „projektow”  handlowych.

    No, trudno sie mowi… i jedzie sie dalej.  Tez spodziewalam sie czegos wiecej… wiekszego profesjonalizmu… a tu po tym co Pan napisal wyglada, ze branza jubilerska zwyczajnie… lezy i kwiczy  !!!   Tylko  Azjaci chalturza…

    … czekam z ciekawoscia na wiecej Pana refleksji.

  17. Główny nurt jubilerstwa polskiego to firmy produkujące tony wyrobów na wtryskarkach do metalu. Drobnica, czyli firmy rodzinne z jednym pracownikiem jakoś ratują się eksportem do Chin lub USA. Podobno USA już nie bierze, bo tamtejsi też robią biżuterię na tony. Chiny biorą ale mają szczególne wymagania typu bursztyn w złocie, nefryt. Wszyscy producenci wyrobów wysokiej jakości, eleganckich i drogich mają w Polsce przerąbane przez wąski rynek odbiorców.

  18. O la wache  !!!

    No to juz  biurwy odlatuja… te „projekty ustawodawcze” to musi sam  SOROS  im zlecac… inaczej nie moze byc  !!!

    „Otwarte spoleczenstwo”… wymiana spoleczenstw europejskich na „emigrantow”… aborcja… depopulacja…  i do tego pelna cyfryzacja i robotyzacja… znaczy biurwy Soros’a zra juz  GOOVNO  spod siebie  !!!

  19. a wszystko pod znakiem dobrej zmiany

  20.  

     
    To nie jest tak, że jubilerzy oszczędzają na projektach, oni je chronią przed kradzieżą, więc nie są wyrywni do konkursów. Dlatego te konkursy są mało ważne, a nagrody śmieszne.
     
    Co do Chińczyków, to zalewają oni rynek tanią produkcją, a wzornictwo ściągają z całego świata. Opowiadał mi znajomy o artyście, który zaprojektował wyjątkowy gadżet i dla oszczędności zlecił produkcję w Chinach. W wielkiej tajemnicy, przy zachowaniu ostrożności. Wzór oczywiście prawnie zastrzegł. Zanim produkcja się skończyła, do Europy płynął kontener unikatowych breloków, facet miał w plecy.

  21. Trzeba  OLAC  biurwy  spod „dobrej zmiany”  i robic swoje… wylacznie… „z glowa”… logika… i jak Pan Bog przykazal.

    Juz taki odlot te poj***ne  biurasy prezentuja, ze to nie ma wiekszego znaczenia czy to „dobra”  czy „zla” zmiana…

    … bedzie dobrze Panie Henku… w koncu beda musieli zaczac  „szukac kasy”  u HGW czy innych zlodziejskich „starych kiejkutow”… to kwestia czasu, bo  SYF  jest wszedzie… i przyjdzie wziac „za doope” takze tych wszystkich „soros’ow”  !!!

  22. A napisze Pan, jakie było zainteresowanie książkami? Czy były podobne stoiska? Jeżeli się interesowali, to wystawcy, czy goście?

  23. I dobrze mu tak, Pani Mario…

    … byl za chytry i za bystry ten caly „wielki artysta”…  pewnie duzo chcial zarobic… a potem „zadawac szyku” i go podziwiac, jaki to on „ach i och”… jak to kiedys okreslil Gospodarz… dzisiaj tez – zapewne Pani to wie – wiekszosc np. paryskich, „renomowanych” kreatorow mody juz od dobrych paru lat przeniosla sie… z swoja produkcja do Chin… i tylko od casu do czasu w telewizorze powiedza, ze „wykryto” podroby Coco Chanel albo innego Versace czy Lagerfelda, LV i pozostalej czeredy modowej.

  24. No, teraz ta ustawka z szczepieniem wzajemnym: Radziwił<>Karczewski w TVP sprzed 2 tygodni staje się jeszcze bardziej przejrzysta!

  25. Najlepsza jest ta mapa przymusowych szczepionek, znajduje się w internecie, od Estonii, Łotwy, Litwy, Polska, Słowacja, Czechy, (nie pamiętam Węgier) , Rumunia, Bułgaria.

    Połowa dzieci w szkołach jakaś taka jakby potrzebująca zdiagnozowania/orzeczenia a to jeszcze za starszych się biorą.

  26. >firmy produkujące tony wyrobów na wtryskarkach do metalu…

    Czyżby tzw. drukarki komputerowe jeszcze nie opanowały tego rynku? Od kiedy zainteresowałem się tym rynkiem (ze względów romantycznych) , to dowiedziałem się, że dizajn ma znaczenie tylko dla mody. Złote wyroby sprzedaje się na wagę, a zakochani nabierają się na najwyższą próbę złota. Szczęśliwie w Polsce są jeszcze „rzemieślnicy”, którzy potrafią to naprawić. Mają zapewniony zarobek poza VAT.

  27. A ja „dziadów” z kliniki nagrałem na dyktafon. Ponieważ z ostatniego szczepienia zrezygnowałem, a moja żona nieopatrzne podpisała jakieś oświadczenie – dając w ten sposób podstawę do szantażowania dla Sanepidu – postanowiłem mieć chociaż jakąś podkładkę w sądzie. I na dyktafonie jest –  że nie zostałem poinformowany o alternatywie dla nieetycznej szczepionki z abortowanych dzieci, że lekarz nie udzielił mi informacji o możliwych skutkach ubocznych i wiele innych rzeczy.

  28. Ja bym się nie czepiała tego człowieka. A że prawie wszystko „markowe” do niedawna produkowało się w Chinach, to fakt. Tylko ci duzi, bogaci zakładali tam własne fabryki, i wysyłali swoich pracowników, żeby nadzorowali cały proces, aż do załadunku w porcie. Co nie uchroniło ich przed podróbkami, ale powstawały one po pewnym czasie, więc interes się kręcił.

  29. Mnie się zdaje,że kilo fajnu w granulacie to bardzo dobra nagroda i naprawdę nie ma się czego przyczepić. Konkurs był, bo musiał być jakiś. Zupełnie nie o to w takich targach chodzi, to trochę inaczej działa. Na stronie czytamy na przykład:

    Informujemy Państwa, że Ministerstwo Rozwoju oficjalnie wpisało Polskie Targi Złotniczo-Jubilerskie GOLD EXPO do Branżowego programu promocji w ramach poddziałania 3.3.3 POIR Go to brand MODA POLSKA.
    W związku z powyższym przysługuje Państwu jako naszym wystawcom możliwość składaniawniosków unijnych o zwrot poniesionych kosztów wystawienniczych nawet do 85% ich wartości.
    Szczegółowe informacje znajdziecie Państwo na stronie PARP

    więc ja się nie dziwię, że złotnicy korzystali z okazji, żeby się napić i gdybym to ja się tam wystawiał, to napiłbym się z nimi na tych dniach branżowych i porobił jakieś znajomości. Mnie się wydaje, że złotnicy mają podobny problem jak wydawcy i jest nim dystrybucja, samo dotarcie do klienta. Spodziewałem się, że efektem tych targów może być sprzedaż w księgarni jakichś gadżetów i może to byłby jakiś pomysł w sytuacji, gdy wydawnictwo ma problemy.

    Pisaliście wcześniej różne złe rzeczy o marketingu, kłopot w tym, że marketing jest zawsze, każde przedsięwzięcie można pod tym kątem przeanalizować i ocenić. Niedawno słuchałem w Radio Maryja rozmowy o reklamie i o marketingu, również w odniesieniu do misji Kościoła, parę mitów tu pada, polecam, bardzo ciekawa:

    http://www.radiomaryja.pl/multimedia/rozmowy-niedokonczone-reklama-kosciele-demokracji-cz/

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.